Niedawno powróciła z Meksyku (z Vera Cruz) pewna Angielka, która
opowiada, jak następuje: Vera Cruz jest "najczarniejszym punktem"
prześladowania Kościoła katolickiego w Meksyku. Ponieważ w ubiegłym roku
ogłoszono tam prawo dopuszczające tylko jednego kapłana katolickiego na
sto tysięcy wiernych, więc w całym Vera Cruz jest tylko jeden kapłan
katolicki...
Chciałam przed długą podróżą morską do Anglii pomodlić się w kościele,
zapytałam zatem w hotelu, gdzie znajduje się najbliższy kościół
rzymskokatolicki. Służąca odpowiedziała mi, że jest wprawdzie otwarty
jeden kościół, ale - niestety - jest to kościół schizmatycki. Przed laty
oderwała się tu część (niewielka) wiernych od łączności z Rzymem i...
tym odszczepieńcom zezwolił rząd na otwarcie kościoła. Dla katolików są
"specjalne" prawa.
- Ale, proszę pani - powiada służąca - ja panią jutro rano zaprowadzę do
jednej ze czterdziestu prywatnych, tajemnych kaplic, które są czynne po
domach katolickich mimo tropienia policji i szykan ze strony władz.
Kaplice te trudno jednak wytropić. Są tak "urządzone", że w paru (dosłownie) minutach można je rozmontować.
Nazajutrz zaprowadziła mnie służąca do jednego z domów prywatnych i
oddała mnie pod opiekę jakiejś poważnej damy (na pierwszym piętrze tego
domu). Pani ta poprowadziła mnie przez szereg pokoi do ustronnej
sypialni. Tam - pomiędzy dwoma łóżkami - stał mały stolik, na nim:
zapalona lampka nocna, mała statuetka Najświętszego Serca Jezusowego,
przystrojona kwiatami. Nad stolikiem - na ścianie - obraz Matki Bożej.
Przed figurką Serca Pana Jezusa zauważyłam naczynie szklane, a w nim
jakieś zawiniątka w pięknej, haftowanej chusteczce. Okiennice były
przymknięte.
Kilka pań klęczało na podłodze w modlitewnym skupieniu.
Pani domu podeszła do mnie i zapytała półgłosem: - Czy pani udzieli sobie Komunii świętej?
Byłam tym pytaniem zaskoczona... i odparłam po chwili zakłopotania:
- Nie! Nie mogłabym tego uczynić. Jestem tak nerwowa...
- Owszem - odparła pani domu - zatem udzielę pani Komunii świętej. Te panie właśnie również czekają na Ciało Pańskie.
Uklękła następnie, odmówiła kilka modlitw, potem umyła ręce, zapaliła
świecę, którą trzymała jej siostra i podeszła do stoliczka. Otworzyła z
uszanowaniem szklane naczynie i z chusteczki wyjęła srebrne pudełeczko. W
nim znajdowały się małe Hostie święte konsekrowane przez kapłana, który
tu niedawno ukradkiem odprawił Mszę świętą.
Niezapomniana to była dla mnie chwila, gdy - po krótkiej modlitwie
końcowej - czcigodna pani domu zbliżyła się do nas, klęczących w tej
ustronnej "kaplicy" domowej, i udzieliła nam Komunii świętej.
Powiem szczerze: nigdy nie przyjęłam pobożniejszej Komunii świętej i
nigdy nie widziałam tak skupionych postaci, jak tam w Vera Cruz, w tej
"kaplicy", która kilkoma ruchami przezornych rąk zmieniała się znów w
ustronną sypialnię, gdy zagrażało niebezpieczeństwo "kontroli" nad
"opornymi".
Przy pożegnaniu powiedziała mi pani domu, że posiada tę kapliczkę domową
już od roku. Z rozrzewnieniem mówiła o wielkiej łasce dla Meksyku ze
strony obecnego Ojca Świętego, że udzielił dyspensy papieskiej na
udzielanie sobie Komunii świętej przez wiernych. Dawniej nie można było
wprost marzyć o częstej Komunii świętej.
Zwykle raz w miesiącu przychodzi kapłan w przebraniu, odprawia (w 40
wspomnianych wyżej "kaplicach" domowych) Mszę św. i konsekruje Hostie
dla wiernych. Nie zawsze jednak uda się i ta miesięczna "celebra".
Policja czujnie "węszy" kapłana, o aresztowanie nie trudno. Nie zapomnę
nigdy - kończy wzruszona Angielka - tej Komunii świętej w Vera Cruz. Tak
żywo wtedy uprzytomniłam sobie pierwszych chrześcijan w rzymskich
katakumbach!
Na marginesie tego (prawdziwego) opowiadania nie można pominąć jednej, z
całą siłą narzucającej się uwagi. To się dzieje w 1933 r.! Na oczach
całego cywilizowanego świata...
I towarzyszy temu to straszne "sprzysiężenie milczenia", które jest
hańbą XX-ego wieku. Dlaczego milczą całe państwa? Dlaczego głos papieża,
piętnującego co jakiś czas bezprawie panoszące się w Meksyku, nie
odbije się należytym echem na arenie międzynarodowej? Kiedyż się skończy
martyrologia meksykańskich katolików?
Ostanie dni znów przyniosły wieści o zamknięciu dalszych szkół katolickich, kościołów i kaplic. Dokąd ma trwać to bezkarnie?
Prześladowcy Kościoła w Meksyku liczą na to, że opinia świata oswoi się z
brutalnym deptaniem praw wobec katolików. Gdyby tak miało być istotnie,
byłoby to największym policzkiem dla kultury nowoczesnej...
Kraków, w szóstą rocznicę śmierci o. Michała Pro TJ, męczennika meksykańskiego,
23 XI 1933
Ks. Henryk Weryński
Źródło: "Przewodnik Katolicki", nr 52, rok 39. Poznań, dnia 24 grudnia 1933 r., str. 826-827.
Język uwspółcześniono.
Za: http://staraprasa.blogspot.com/2012/12/jak-za-czasow-nerona.html