Węgrzy, lud pogański, który zawojował Panonię
czyli kraje naddunajakie, żyli prawie wyłącznie z
myślistwa i wojny i często wpadali dla zdobyczy do
Włoch i Niemiec, póki miecz cesarza Ottona I nie
położył kresu ich najazdom w bitwie pod Augsburgiem.
Najwięcej jednak przyczyniła się do tego ta
okoliczność, że książę ich Gejza za przyczyną swej
małżonki Sarolty, chrześcijanki, słynącej
pięknością, bogobojnością i wysokim rozumem, poznał
wiarę Chrystusa, wpuścił do kraju misjonarzy
katolickich, a w końcu sam się dał ochrzcić. Stało
się to w roku 977. W niepohamowanej gorliwości chciał
Gejza od razu wytępić w kraju pogaństwo, ale nacisk i
groźby wywołały przeciwny skutek, albowiem Węgrzy tym
uporczywiej stali przy pogaństwie. Pewnego razu Bóg
objawił Gejzie w śnie, że będzie miał syna, który
nakłoni cały naród węgierski do chrześcijaństwa i
zaliczony zostanie w poczet Świętych. Spełniła się
ta obietnica Boska, albowiem w roku 978 powiła Sarolta
syna w mieście Granie. Rozradowani rodzice dali
dziecięciu jak najtroskliwsze wychowanie i kazali je
uczyć zasad wiary św. i potrzebnych umiejętności.
Utalentowany królewicz rósł w lata, rozum i miłość
Boga i ludzi. Bystrość jego była tak wielka, że
licząc dopiero lat piętnaście, już brał udział w
rządach, a gorliwość o cześć Bożą i dobro
bliźniego tak silnie go ożywiała, że przy każdej
sposobności wobec twardego cokolwiek i popędliwego
rodzica bronił nieszczęśliwych i uciśnionych przeciw
swawoli i bezprawiom gnębicieli i ciemięzców. Dopiero
w osiemnastym roku życia ochrzczono go uroczyście wobec
cesarza Ottona III i Henryka, księcia bawarskiego. Na
chrzcie świętym otrzymał imię Stefana (żył około roku Pańskiego 1030) i złożył
solenny ślub, że za pomocą Bożą nawróci cały
naród na wiarę Chrystusową.
Po śmierci ojca, która nastąpiła w rok później,
objął ster rządów, poślubił księżniczkę
bawarską Gizelę, siostrę świętego Henryka II i
sprowadził wielu znakomitych mężów i uczonych
kapłanów z Niemiec do Węgier, aby za ich pomocą
spełnić uroczysty ślub, złożony przy chrzcie
świętym. Dzieło swe rozpoczął od utwierdzenia pokoju
z wszystkimi pogranicznymi książętami. Uczynił to
dlatego, aby się ustrzec przeszkód w krzewieniu
chrześcijaństwa w swym kraju, jako też, aby zapewnić
sobie pomoc u postronnych, gdyby Węgrzy wszczynali bunty
przeciw zaprowadzaniu nowej wiary. Potem rozesłał po
całym kraju posłów, głoszących w jego imieniu:
"Jezus Chrystus, Syn Boży, jest niewidzialnym Królem
wszech krajów. Jemu, jak wszystkie inne narody, winni
podlegać i Węgrzy; zgorszenie bałwochwalstwa ma być
zaniechane, a za to zakwitnąć ma cześć
Ukrzyżowanego; wzywamy przeto wszystkich Węgrów, aby
się dali ochrzcić!"
Owo wezwanie młodego króla wywołało gdzieniegdzie
wielkie oburzenie. Wielu magnatów, napuszonych
szatańską dumą, nie chciało słuchać misjonarzy,
lecz zachęcali motłoch do zbrojnego oporu. Na czele
rokoszu stanął Kupa, potężny hrabia Sümegh i ruszył
ku grodowi Weissbrunn, rezydencji królewskiej. Stefan
zebrał wiernych lenników, postem, jałmużną i
modlitwą przysposobił się do boju, błagał o
wstawiennictwo Matkę Boską, oddał się pod opiekę
świętego Marcina i Jerzego, zachęcił żołnierstwo do
męstwa i powiódł ich sam do boju z hasłem
"Maryja". Walczył jak doświadczony wódz przeciw
przemagającym siłom, a Pan Bóg dał mu jak
najświetniejsze zwycięstwo. Kupa poległ z ręki
niemieckiego rycerza, inni hersztowie rokoszu ponieśli
słuszną karę, a prostemu ludowi pozwolono bezkarnie
wrócić do domów. Po stłumieniu rokoszu mogli
misjonarze spokojniej krzewić Ewangelię. Stefan
zbudował w pobliżu pobojowiska kwitnący po dziś
dzień klasztor Martinsbery i cztery inne opactwa
benedyktyńskie, osadził je uczonymi zakonnikami
niemieckimi i włoskimi, zwiększając tym sposobem
liczbę zwiastunów wiary świętej i dzielnych
nauczycieli, którzy ten naród wojowniczy uczyli
rolnictwa, rękodzieł i rzemiosł, zyskując wzamian za
świadczone dobrodziejstwa wdzięczność na pół
dzikiego jeszcze ludu. Stefan brał żywy udział w tej
olbrzymiej pracy: budował liczne okazałe kościoły,
objeżdżał ustawicznie kraj, starał się ustalić
wszędzie ład i pokój, zachęcał władze i
podwładnych do sumiennego pełnienia obowiązków i
mądrymi ustawami popierał postęp i dobrobyt. Ciało i
ducha utrzymywał na wodzy ciągłymi umartwieniami i
ćwiczeniami pokutnymi, na jedną tylko pozwalając sobie
przyjemność, tj. zajmowanie się ubogimi, wdowami i
sierotami. Często przebrany chadzał z jałmużną do
domów tych, którzy się wstydzili żebrać. Gdy raz
był zajęty rozdzielaniem jałmużny, opadła go czereda
żebraków, powaliła na ziemię, poturbowała i obdarła
z wszystkiego. Gdy powstał, odezwał się w te słowa do
serdecznie umiłowanej Maryi Panny: "Otóż widzisz,
Królowo niebios, jak mi się odwdzięczają dzieci Twego
Syna, Zbawiciela mego, ale wstaw się za nimi do Jezusa,
niech im tak łaskawie wybaczy, jak ja im tego nie
pamiętam!".
Po przyjęciu chrztu przez większą część
poddanych, założeniu dziesięciu biskupstw i
arcybiskupstw w Granie, wyprawił Stefan posłów do
Rzymu, aby głowie Kościoła zdać sprawę z tego, co
uczynił i prosić o zatwierdzenie fundacji.
Ucieszony z nawrócenia tak obszernego kraju papież
Sylwester II nie tylko zatwierdził wszystkie
rozporządzenia i fundacje Stefana, ale obdarzył go
tytułem króla i ofiarował mu kosztowną koronę,
mianował jego i następców jego delegatami apostolskimi
i przyznał im przywilej, aby przed nimi niesiono krzyż
podwójny jako oznakę godności apostolskiej. W święto
Wniebowzięcia Maryi Panny koronowano Stefana na
pierwszego króla Węgier. Tego samego dnia podał
również do wiadomości publicznej, iż Maryję wybrał
na patronkę królestwa.
Korona Stefana nie była wolna od cierni, pogański
bowiem wuj jego Agula, książę siedmiogrodzki,
zapałał taką nienawiścią przeciw Stefanowi i nowej
wierze, że nie zważając na jego tłumaczenia i
prośby, najechał Węgry jak rozbójnik. Pojmawszy
wiarołomcę, zabezpieczył Stefan Siedmiogród przed
najazdami Bułgarów i wcielił ten kraj do Węgier.
Niedługo potem wypowiedział mu wojnę Konrad II,
cesarz niemiecki, z nader błahego powodu. Czując
wstręt do rozlewu krwi, niechętnie i leniwo wziął
się Stefan do obrony, nakazał po wszystkich
kościołach pobożne modły do Matki Boskiej i wyjednał
sobie pokój bez dobycia miecza w sposób do dziś dnia
nie wyjaśniony.
Zaprowadziwszy w królestwie religijny i polityczny
ład i porządek, pragnął zrzec się berła na rzecz
jedynaka, syna Emeryka, liczącego lat 24, aby się w
samotności i zaciszu przygotować na śmierć. Emeryk
był ulubieńcem ludu, nadzieją kraju. W dzień
Narodzenia Matki Boskiej roku 1031 miał się odbyć akt
zrzeczenia wobec wszystkich magnatów, ale mądrość
Boża zarządziła inaczej, albowiem sześć dni przedtem
umarł świątobliwy królewicz i osięgnął koronę
niebieską zamiast ziemskiej; papież Benedykt IX
zaliczył go później do Świętych. Okrutny to był
cios dla czułego serca ojca, zniweczone zostały
nadzieje rodziny jego i całego narodu. Wskutek
zmartwienia wpadł Stefan w chorobę, która trwała trzy
lata. W czasie jego niemocy czterech hrabiów czyniło
zamachy na jego życie, a kielich jego cierpień
napełnił się po sam brzeg, mimo to jednak jego
ufność w Bogu nie zachwiała się ani na chwilę.
Czując bliską śmierć, zebrał co najprzedniejszych
magnatów około swego łoża, polecił im
posłuszeństwo i poszanowanie dla papieża, przyjął
pobożnie Wiatyk święty i błagał po raz ostatni
Królową niebios o opiekę nad krajem i narodem.
Ostatnim jego westchnieniem było imię Maryja. Umarł
dnia 15 sierpnia roku Pańskiego 1038.
Żal ludu po utracie tego monarchy był nieopisany.
Tysięczne tłumy towarzyszyły jego zwłokom do
Stuhlweissenburga, gdzie je złożono w kaplicy Matki
Boskiej. Pienia aniołów ozdobiły grób jego, a z
ciała wiały wonne zapachy i wielu chorych doznało
nagłego uzdrowienia. Po 50 latach otworzono grobowiec;
ciało w proch się rozsypało, ale prawica, którą
zdziałał tyle dobrego i udzielił tyle jałmużn, była
nienaruszona. Papież Grzegorz VII policzył go w poczet
Świętych, a Innocenty XI przeznaczył dzień 2
września na obchód pamiątki jego.
Nauka moralna
Pomnijmy na orędzie św. Stefana, że Jezus Chrystus
jest niewidzialnym Królem wszech ludzi i narodów,
któremu wszyscy winni uległość i posłuszeństwo.
Prawda ta tkwiła w pamięci i sercu świętego króla
Stefana, ona przyświecała mu w życiu, ona była
kierowniczką wszystkich jego myśli i czynów. Idąc za
jego przykładem, nie zapominajmy i my, że:
1) Jezus Chrystus jest naszym Królem jako Syn Boży.
Jako prawdziwy Bóg stworzył nas i powołał na świat
mocą mądrości swojej. On nas darzy światłem i
powietrzem, pokarmem i napojem, pociechą i radością;
Jemu jednemu wiadomo, gdzie, kiedy i wśród jakich
okoliczności zejdziemy z tego świata i przeniesiemy
się na drugi. Wiemy, że umrzeć musimy, ale On tylko
godzinę śmierci oznacza. On wszystko urządza na dobro
i korzyść naszą, a my tylko prosić Go możemy, aby
się stała Jego wola święta. Aniołowie, którzy
pokusili się kiedyś oprzeć się Mu i zbuntować
przeciw Niemu, zostali szatanami. Któż z nas ośmieli
się pójść w ich ślady? Wielbmy przeto Boga i
służmy Mu.
2) Jezus jest Królem naszym jako Bóg-człowiek. On
nas wykupił z niewoli szatana za drogą cenę krwi
swojej i dobrowolnej śmierci na krzyżu. On nas
przyjął do Kościoła swego wzamian za uroczystą przy
chrzcie świętym złożoną obietnicę, że Go wielbić
będziemy jako Króla, że staniemy się godnymi łask
Jego i będziemy słuchać Jego przykazań. Obietnicy tej
dotrzymamy, dotrzymamy zaprzysiężonego Mu
posłuszeństwa. Będziemy mu służyć wiernie i
niezmiennie w nadziei, że nas przyjąć kiedyś raczy do
Królestwa szczęścia wiekuistego. Bądź przeto
pochwalony i ponad wszystko uwielbiony Jezusie
Chrystusie, Królu i Panie nasz, po wszystkie wieki i
czasy.
Modlitwa
Panie i Boże mój, udziel mi łaskawie tej łaski,
abym i ja, jak Twój sługa Stefan święty, lekceważył
sobie wszystkie dobra ziemskie i doczesne, a dążył
jedynie ze wszech sił do osiągnięcia wiecznotrwałej
korony niebieskiej. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.