Modernizm
w książce polskiej
KS. DR MACIEJ SIENIATYCKI
PROFESOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO W KRAKOWIE
––––––––
II.
Objawienie, wiara, dogmat według
modernistów
Zdaniem modernistów rozumem nie można dojść do
poznania Boga, ani do wiary. A więc czy mamy z tego powodu oddać się czarnej rozpaczy?
Bynajmniej, odpowiadają moderniści, bo jest inna droga dojścia do prawdy
religijnej, droga osobistego doświadczenia. Jest to pozytywny punkt systemu modernistów,
tak jak eliminacja intelektualizmu z religii stanowi jego element negatywny.
Postaramy się odnośne, porozrzucane po książce zdania modernistów i naszego Autora
zestawić w pewną systematyczną całość.
"Bóg się daje poznać w
bezpośrednim, wewnętrznym doświadczeniu" (str. 269). W jaki sposób się to dzieje? Bóg, budzi w duszy naszej
śpiący gdzieś na dnie podświadomości "zmysł religijny". Na czym on
polega? "Ze strony negatywnej streszcza się ów zmysł w buncie przeciw
skończoności, w świadomości, że nigdy nic na świecie ukoić nas nie zdoła"
(str. 292). Ze strony pozytywnej zmysł religijny jest to "pociąg ku
czemuś, co niby gwiazda jakaś ciemna stanowi dla nas źródło niepokoju,
bezsenności ducha" (ibid.), to "tęsknota za bytem wyższym",
to "głód Boga w sercu człowieka, to głos Boga, który go z nędzy doczesnego
istnienia wydobywa i ku sobie podnosi" (wstęp, XIII). Ale czy się nie
mylimy, czy to rzeczywiście jest głos Boga? Autor najpierw kategorycznie
twierdzi bez dowodu, że "nie może być ani bezpodstawną, ani
bezprzedmiotową tęsknota za bytem wyższym z siłą taką i namiętnością
wybuchająca, nie jest ona tylko marzeniem płonnym, lecz rzeczywistym przeczuciem
rzeczy przed okiem zmysłowym ukrytych, jest doświadczeniem wewnętrznym wysoko
ponad poziom dowodów rozumowych wzniesionym" (XII-XIII). Ale jakby
tchnięty przeczuciem, że mimo wszystko jaki niedowiarek mógłby żądać dowodu na
te twierdzenia, podaje go na str. XV: "Wgłębiamy się w źródła niepokoju
tego i widzimy wówczas, że sam pryncyp woli naszej, uganiającej się za
nieskończenie dalekim i niedościgłym celem, nie jest czymś rdzennie naszym,
czyli, że w woli naszej jest coś jej obcego, a wyższego, coś, czego ona pozbyć
się nie może, słowem coś, co jej pierwszy pęd nadaje. To coś jest głosem Boga, a niepokój serca, – bezwiednym Jego
szukaniem". "Gdyby pierwiastka boskiego w nas nie było, Bóg nie
obchodziłby nas wcale" (352). "Nie pragnąłby człowiek Boga, gdyby Go
nie było, nie szukałby, gdyby go nie pchała potrzeba wewnętrzna" (390).
W zmyśle tedy religijnym każdego człowieka objawia się
Bóg. Objawia swe istnienie i inne prawdy o sobie. By jednak te objawienia w
sobie dostrzec, trzeba się starać o czystość serca przez walkę ze złem w sobie.
Wtedy sumienie pokieruje naszym zmysłem religijnym w kierunku prawdy i w miarę
oczyszczania serca coraz nowszych i doskonalszych będziemy doznawać objawień.
Stąd to "sumienie jest tym wielkim mistrzem wewnętrznym co uczy religii,
sumienie jest najbliższym ze wszystkich narzędzi poznania, którymi rozporządza
człowiek" (182). Nie rozum, ale sumienie prowadzi do Boga. "Im
bardziej wsłuchujemy się i stosujemy do sumienia, tym silniej nas oświeca"
(193). W poszukiwaniu prawdy trzeba wyjść od moralnego obowiązku... Kto zgodnie
z nim żyje, temu otwierają się oczy i poznaje prawdy religijne... Czyny dobre,
są drogą do poznania prawdy (217). Przez walkę ze złem zdobywamy
"bezpośrednią, eksperymentalną pewność Boga i boskiego porządku we
wszechświecie" (371).
Czymże więc jest wiara? "Wiara jest wizją Boga,
oczywiście bardzo niewyraźną, jednak wizją osobistą, nie zaś wierzeniem opartym
na tym, co się słyszało" (325).
Co jest przedmiotem wiary? Bardzo niewiele. Wiara
nasza streszcza się, zdaniem modernistów, w jednym, w tym tylko, że Chrystus,
Zbawiciel świata, przyszedł zwiastować ludziom dobrą nowinę o nadchodzącym
królestwie Bożym i że przeto powinniśmy oczyścić siebie ze wszelkiej skazy,
ażeby zbliżyć panowanie Chrystusa. Oto istota Chrześcijaństwa. – "Wszystko
inne w nauce Kościoła jest dopuszczalne, nieraz pożądane, ale nigdy nie
obowiązujące" (345).
A dogmaty katolickie, czymże te są i czy trzeba w nie
wierzyć? Dogmaty wiary, "które nam Kościół podaje: Trójca Święta, stworzenie,
upadek, wcielenie, odkupienie, zmartwychwstanie, niebo i piekło, aniołowie i
szatani – są analogią, są próbą bliższego określenia tego wiekuistego Dobra, w
świetle którego człowiek powinien kształcić uczucie swoje i wolę" (326). Co
należy rozumieć przez analogię objaśniają słowa: "Wizja zmartwychwstania
ciał uplastycznia wizję nieśmiertelności, – nic więcej... W zmartwychwstaniu i
wniebowstąpieniu Chrystusa mamy symbol pełni Jego transcendentalnego życia, ale
symbol, nie substancję" (355).
"Słusznie nazwano Credo symbolem wiary, bo
symbolem jest, czyli znakiem, godłem, analogią prawdy a nie współmiernym jej
wyrazem" (295). Symbole owe są wyrazem doświadczeń religijnych całego Kościoła,
są wyrazem sensus communis wiernych. Bo wszyscy wierni przez osobisty
kontakt z Bogiem i z zaświatem odbierają objawienia i Kościół daje tylko wyraz
w dogmatach onym objawieniom. Zwłaszcza Święci w Kościele są najdoskonalszym
organem objawień, dlatego "Święci stanowią o tym, co jest prawdą, a co
fałszem" (299). Papież "powinien być głosem żywych, czyli
najlepszych, świętych – i tylko wówczas papież jest nieomylny" (309).
"Wielka wizja, którą nam daje Kościół czerpie moc swoją ze zbiorowego
doświadczenia jednostek, które ją przyjęły jako odpowiednią ich naturze, albowiem
dla każdej z nich była ona indywidualnym przeżyciem, każda mogła i może ją
wyrazić po swojemu, świeże i żywe piętno myśli własnej na nią nakładając"
(395). Prawda jest nieskończoną, przeto "wierzenia dogmatyczne nie mogą
ani wyczerpać jej, ani zamknąć"... "ofiarują to tylko, czego nie
wolno odrzucić, nie zaprzeczając jej zarazem, a dają do zrozumienia, iż poza
tym jeszcze zakres jej rozciąga się daleko w nieskończoność; wskazują one
kierunek, lecz nie nakładają kajdanów" (259).
Oto najważniejsze poglądy modernistów, z książki
naszego Autora wyjęte, na istotę objawienia, wiary i dogmatu. Przypatrzmy się
teraz wartości tych poglądów.