Święty Alojzy urodził się dnia 9 marca roku 1568.
Ojciec jego był margrabią, czyli księciem w Castiglione
nad jeziorem Garda, a że Alojzy był synem pierworodnym,
pragnął go mieć swym następcą. Z tej przyczyny brał
go już jako czteroletnie pacholę do obozu, gdzie się
ćwiczyli żołnierze. Mając lat siedem, postanowił
poświęcić się wyłącznie Bogu na służbę i już w
tych latach okazywał wielką bogobojność i
stateczność. W dziewiątym roku życia oddano go do
szkół w mieście Florencji. Podczas gdy nauczyciele
kształcili jego umysł, miał jeszcze drugiego
nauczyciela: łaskę Boską, która duszę jego coraz
większymi cnotami wzbogacała. Tutaj też powziął
gorące nabożeństwo i miłość do Najświętszej Maryi
Panny, a pragnąc czegoś dla Jej uczczenia dokonać,
przed Jej obrazem złożył ślub dozgonnej czystości.
Idąc ulicami miasta, miał zazwyczaj oczy spuszczone i
pilnie unikał bliższych znajomości z osobami płci
drugiej. Za to też otrzymał łaskę wielkiej
czystości; ci, którzy znali jego serce, poświadczają,
że nigdy w życiu swoim ani nawet myślą nie zgrzeszył
przeciw swemu ślubowi.
Mieszkając z ojcem w Lasal, często odwiedzał
pobliskie klasztory. Widząc, jak zakonnicy z dala od
świata jedynie służbą Bożą się zajmowali,
zapragnął zrzec się swych pierworodnych praw do
księstwa, oddać je bratu i wstąpić do zakonu. W tym
celu starał się za pomocą modlitwy i częstego
przyjmowania Ciała Pańskiego poznać wolę Pana Boga,
aż w końcu nieodmiennie postanowił zostać
zakonnikiem. Zanim ten zamiar wykonał lub komukolwiek
się z nim zwierzył, starał się żyć ile możności
po zakonnemu, w zaparciu samego siebie. Podczas zimy nie
kazał palić u siebie, nie chodził na uczty dawane
przez ojca, w piątki pościł na pamiątkę Męki
Pańskiej, a w soboty na cześć Matki Boskiej, posilając
się w te dni trochą chleba maczanego w wodzie. Siedząc
u stołu, wybierał potrawy takie, które mu najmniej
smakowały. Dni całe obracał na modlitwy i
rozmyślania.
Po niejakim czasie musiał razem ze swym ojcem udać
się na dwór króla hiszpańskiego, gdzie przebywał
przez dwa lata. Wpośród świata pełnego
pożądliwości i pychy, tak był powściągliwy,
stateczny i pobożny, że w jego obecności nie śmieli
dworzanie żadnego mniej przystojnego żartu
wypowiedzieć i nieraz sobie powtarzali, że Alojzy chyba
nie ma ciała i krwi jak inni ludzie. Po dłuższym
rozmyśle postanowił wstąpić do zakonu Jezuitów.
Ojciec, dowiedziawszy się o tym postanowieniu, wielce
się na nie rozgniewał, a nawet groził mu biciem, ale
Alojzy spokojnie odpowiedział: "Będę się miał
za szczęśliwego, jeżeli mi dane będzie cierpieć dla
Pana Boga". Gdy mu ojciec przedstawiał, że kiedy
już inaczej być nie może, wolałby go widzieć w jakim
innym zakonie, gdzie by mógł zostać biskupem lub
osiągnąć jakieś godności kościelne, rzekł:
"Obrałem sobie właśnie zakon jezuicki, bo u nich
nie wolno przyjmować zaszczytów i godności. Gdybym
tego szukał, to bym był pozostał w świecie i byłbym
mógł mieć księstwo ojcowskie". Rozmaitymi
jeszcze sposobami próbował ojciec odwieść go od
zamiaru, nasyłając nań duchownych, którzy by mu to
wyperswadowali, ale Alojzy na wszystkie przedstawienia i
namowy, nie wdając się w długie dysputy, odpowiadał
po prostu, że od postanowienia swego nie odstąpi, a
ojcu mówił, że musi iść raczej za głosem Pana Boga,
aniżeli za jego życzeniem. Na ostatku ojciec dał swe
przyzwolenie, a Alojzy podpisał dokument, którym
zrzekał się praw swych do dziedzictwa ojcowskiego.
Niemało jeszcze było trudności do przezwyciężenia,
ale wszystkie przemogła wytrwałość Alojzego, aż
wreszcie udał się do Rzymu i przyjęty został do
nowicjatu jezuitów. Aczkolwiek był synem książęcym,
nie dopuszczał, by jakiekolwiek dla niego czyniono
wyjątki, a cieszył się wielce, ilekroć pozwolono mu
czynić najniższe posługi. Tak był zajęty Bogiem, że
przy jedzeniu całą uwagę obracał na to, co czytano lub
zatapiał się w rozmyślaniu. Kochał się w milczeniu,
by się nie dopuścić jakiego grzechu mową. Bywa, że
do serca ludzi cnotliwych zakrada się upodobanie w sobie
samych: Alojzy od razu stłumił w sobie wszelką ku temu
skłonność, czyniąc wszystko, co się najbardziej
miłości własnej sprzeciwiało. Z tej przyczyny prosił
o pozwolenie chodzenia w szatach wypłowiałych i
wytartych, chodzenia po mieście za jałmużną z workiem
na plecach i jawne wyrzucanie mu wszystkiego, co by u
niego wadliwego spostrzeżono. Gdy w rozmowach był kto
innego zdania, Alojzy spokojnie wypowiadał swoją myśl,
ale nie bronił jej wcale, gdy mu się sprzeciwiano.
Robiąc najściślejszy rachunek sumienia, nie mógł
znaleźć nic takiego, za co by miał obudzić w sobie
żal, więc sądząc w swej głębokiej pokorze, że to
chyba zaślepienie, szedł do starszych i prosił o
poradę. Za łaską Boską i własną usilną pracą
miał duszę tak czystą, że w długich swych modlitwach
i rozmyślaniach nie doznawał żadnego roztargnienia i
mówił, że trudno mu myśli od Boga oderwać.
Skończywszy dwuletni nowicjat, złożył śluby
zakonne i odebrał pierwsze święcenia. Odtąd, jeśli
to rzecz możliwa, cnoty jego jeszcze więcej rosły.
Towarzysz jego, o. Cepari, który przez kilka lat
przebywał w tym samym kolegium i opisał jego życie,
obszernie wylicza jego cnoty. O pokorze jego mówi:
"Alojzy pragnął jak najniższe i najpodlejsze
odprawiać posługi. Cieszył się niewymownie, gdy mu
kazano pomywać talerze i miski, zamiatać, lampy
czyścić. Każdy rozkaz przełożonych spełniał tak
wiernie, jakby to sam Bóg był rozkazał, albowiem
wierzył, że przez przełożonych Bóg objawia wolę
swoją. Rozmowy, które nie miały Boga na celu, były mu
przykre, prosił przeto, żeby i w czasie przeznaczonym
na rozrywkę wolno mu było rozmawiać o rzeczach
Boskich. Na rok przed śmiercią wszystkie pisma, które
był ułożył, oddał przełożonemu, a gdy go ten
pytał, czemu się własnego pisania pozbawia, rzekł,
iż czyni to dlatego, że one są jedyną jeszcze jego
uciechą na świecie, więc i tej chce się wyrzec".
Gdy w Rzymie wybuchła zaraza, prosił o pozwolenie
pielęgnowania razem z innymi braćmi chorych po
szpitalach. Z trudnością wielką przystano na jego
ustawiczne prośby, a nie płonne były obawy starszych,
albowiem Alojzy po niejakim czasie sam zapadł na tę
chorobę. Gdy zachorował, widziano, że miał dziwnie
pogodną twarz i cieszył się, że już nadchodzi jego
godzina. Z łoża boleści napisał prześliczny a bardzo
rzewny list do matki. Gdy zachorował, prosił, żeby o
niczym innym z nim nie mówiono, tylko o Bogu i
wieczności. Często prosił Pana Boga, żeby mógł
umrzeć w oktawę Bożego Ciała lub w piątek. Pewnego
dnia rzekł rozpromieniony do brata zakonnego: "Mam
dobrą nowinę: za osiem dni umrę. Pomóż mi śpiewać: Te Deum laudamus na podziękowanie Bogu za tę
łaskę". Po północy, gdy się skończyła oktawa,
a zaczął się piątek, umarł, wzywając Imię Jezus,
mając lat 23, w roku 1591.
Nauka moralna
Święta Magdalena de Pazzis ujrzawszy w zachwyceniu
świętego Alojzego, rzekła: "Nigdy bym nie była
sobie wyobraziła, iżby tyle było w Niebie jasności,
gdym obaczyła św. Alojzego. To wielki Święty!".
Za przyczyną świętego Alojzego działo się wiele
cudów, na jego wezwanie pierzchają duchy nieczyste.
Papież Benedykt XIII w bulli kanonizacyjnej ogłosił
świętego Alojzego "patronem młodzieży".
Wzywanie tego Świętego o pośrednictwo u Boga u jego
ołtarza, a do tego przystąpienie do Sakramentów
świętych, połączone jest z odpustem. Papież Klemens
XII udzielił w roku 1737 zupełnego odpustu tym, którzy
co niedzielę odbywają nabożeństwo do świętego
Alojzego. Nabożeństwo to tak należy urządzać:
Przez sześć niedziel, jedną po drugiej,
przystępować należy do Sakramentów świętych i
odmawiać po sześć "Ojcze nasz",
"Zdrowaś Maryja" i "Wierzę w Boga",
na pamiątkę sześciu lat, przez które święty Alojzy
żył w zakonie i błogo w nim działał na chwałę
Bożą. Owe sześć niedziel obrać można sobie do woli
przed dniem 21 czerwca lub też po nim.
Z nabożeństwem tym należy połączyć prośby do
Świętego, aby się wstawił za osobą proszącą do
Boga w najgłówniejszych potrzebach żywota. Przy
spowiedzi świętej osoba odbywająca to nabożeństwo
winna spowiednikowi objawić cel spowiedzi, aby jej
udzielił stosownych rad i polecił książki do
czytania.
Od dwóchset przeszło lat miliony ludzi od młodości
do późnej starości oddawały się temu nabożeństwu i
znajdowały zupełne zadowolenie duszy.
Atoli, pomyśli niejeden, cóż na to powiedzą
ludzie, że ja przez 6 niedziel mam chodzić do spowiedzi
i Komunii świętej? Powiedzą niezawodnie, że mnie do
tego zmuszają ciężkie grzechy. Na to zważać nie
należy, ludzie mówią dużo. Zajmują się zwykle
bliźnimi, ale gdy przyjdzie stanąć przed tronem Boga,
któż stanie za ciebie? Zatem nie pytaj, co mówią
ludzie, tylko czyń, co ci sumienie wskazuje.
Modlitwa
Niebieskich darów najwyższy szafarzu, Boże nasz,
któryś w anielskim młodzieniaszku świętym Alojzym
przedziwną niewinność życia z podobną pokutą
połączył, spraw łaskawie, prosimy, abyśmy takiej
niewinności nie umiejąc dochować, pokutę jego
naśladować potrafili. Przez Pana naszego Jezusa
Chrystusa, który żyje i króluje w Niebie i na ziemi,
po wszystkie wieki wieków. Amen.
Św. Alojzy Gonzaga,
Urodzony dla świata 9.03.1568 roku,
Urodzony dla nieba 1591 roku,
Wspomnienie 21 czerwca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.