Powstałe po 1989 roku nowe warunki
społeczno-polityczne, przyniosły wiele chaosu w prawidłowym ocenianiu pojęć,
doktryn i idei. My, nacjonaliści, wyznawcy narodowo-radykalnych poglądów na
świat, musimy zająć zdecydowaną pozycję w obecnym konflikcie sił ducha i
triumfującego materializmu. Jesteśmy prawicowcami w sensie poszanowania
tradycji i porządku, uznania dobrodziejstw własności prywatnej w służbie
człowieka i wspólnoty, ale jednocześnie odrzucamy kult kapitalizmu, który jest
ekonomiczną ideologią ruchów materialistycznych – i jako taki nie może być
dobrym systemem gospodarczym dla Narodu, stawiającego na pierwszym miejscu
pierwiastek duchowy bytu ludzkiego, będący podstawą każdej potęgi materialnej.
Pieniądz jest faktem i koniecznością, lecz nigdy nie stanie się dla prawdziwego
nacjonalisty bożkiem, wartym czołobitności i przestępstw w jego imię
dokonywanych.
Klika
przemalowanych komunistów na każdym kroku udowadnia, jak nikłe w zasadzie
różnice dzielą pakiet antywartości lewicowych od kapitalizmu i vice versa. Byli
PZPR-owscy baronowie zmienili się błyskawicznie w rasowych kapitalistów. Dla
szarego motłochu wyborców, mają oni zbiór oklepanych populistycznych frazesów,
zaś dla siebie pozostawili wielkie udziały w bankach, spółki akcyjne, firmy
tudzież intratne interesy z tak znienawidzonym niegdyś Zachodem.