Św. Piotr
z Nolasco, wybawiciel wielu tysięcy ludzi z ciężkiej niewoli
pogańskiej i szatana, żył w połowie XIII wieku i pochodził z
Langwedocji we Francji. Ojciec jego był rycerzem, ale przy tym bardzo
pobożnym człowiekiem i starał się wpoić w syna cnoty chrześcijańskie.
Jeszcze jako mały chłopczyna rokował Piotr wielkie nadzieje.
Codziennie dawał jałmużnę pierwszemu ubogiemu, którego spotkał, nie
czekając, aż go prosić będzie. Co dzień bywał na nabożeństwie, a o
północy śpiewał psalmy z zakonnikami, co w owych czasach nie było
zresztą rzadkością.
Mając
lat piętnaście utracił ojca i został dziedzicem wielkiego majątku.
Matka i krewni nalegali, by pojął małżonkę, lecz on zważywszy, że
wszystko na świecie to marność, postanowił żyć w dozgonnej czystości,
a posiadłości i dobra oddał na chwałę Bogu i dobro bliźnich. Zaczął
od tego, że w ręce Maryi złożył ślub dozgonnej czystości, sam zaś
wstąpił w szeregi obrońców wiary katolickiej przeciw herezji
albigensów, pod dowództwem słynnego Szymona Montfort.
Piotr
I, król Aragonii, zagorzały heretyk wystąpił zbrojnie przeciw
katolikom, lecz w bitwie pod Muret w roku 1213 stracił nie tylko
wojsko, ale i życie. Pojmano również jego syna, sześcioletniego
Jakuba, jednakże Szymon odesłał go wspaniałomyślnie do stolicy
Aragonii, Barcelony, i oddał go na wychowanie Piotrowi z Nolasco.
Piotr podjął się tego i wychowywał młodego księcia po Bożemu. Przy
tej sposobności poznał opłakany stan chrześcijan niewolników, których
muzułmańscy Saraceni używali do najcięższych prac i zmuszali do
wyparcia się wiary świętej. Zakrwawiło się szlachetne serce Piotra,
więc ofiarował cały swój majątek i wykupił 300 niewolników. Gdy sam
już nic nie miał, zaczął zbierać składki. Widząc jednak, że to
wszystko niedostateczne, postanowił założyć osobny zakon, w czym
jednak napotkał na wielkie trudności, bo dworacy króla Jakuba,
zazdroszcząc mu jako obcemu sławy, przedstawiali jego przedsięwzięcie
jako owoc wybujałej fantazji i jako próżne wyrzucanie pieniędzy.