Łatwiej byłoby zagasić słońce niż uczynić Kościół niewidzialnym.
– św. Jan Chryzostom
Te słowa pragnę szczególnie zadedykować zwolennikom tzw. kościoła
teoretycznego, którzy w ostatnim czasie coraz więcej zamętu sieją wśród
Rzymskich Katolików w naszej kochanej Ojczyźnie, sami siebie nazywając
"rzymskimi katolikami integralnymi" (aczkolwiek to pojęcie
przywłaszczyli sobie całkowicie bezprawnie, gdyż nic wspólnego z
integralnie wyznawaną Katolicką Wiarą Świętą, (...) jak za chwilę
postaram się wykazać, nie mają...). Będę ich nazywać "sektą
klucznikowców" od pseudonimu przyjętego przez ich guru - Karola
Ambroziaka, zwanego "Szymonem Klucznikiem". Otóż twierdzą oni
(oczywiście słusznie), że od 1958 r. Stolica Apostolska na Watykanie
okupowana jest przez modernistycznych heretyków, a posoborowy "kościół"
nie jest Kościołem katolickim. Jednocześnie twierdzą oni, że istnieje
gdzieś w ukryciu, schowany przed całym światem Papież i będąca z nim w
jedności hierarchia. Nikt jednak nie wie, kto nim jest, ani gdzie się on
znajduje, ani nawet, jakie jest jego imię... Nikt nigdy tego "papieża"
nie widział na oczy. Są oni jednak święcie przekonani, że musi on być,
bo tak i koniec. Jest to ich jedyny argument. Brak dowodów na jego nieistnienie upatrują oni jako dowody na istnienie... I przy tym wszystkim,
co najgorsze, powołują się oni cały czas na Prawo Kanoniczne (które
zresztą pojmują w sposób opaczny i subiektywny) oraz na inne dokumenty,
czepiając się wyrwanych z kontekstu zdań, które są rzekomo "dowodami"
ich irracjonalnej tezy. Nie rozumieją oni, że to, co głoszą, jest
całkowicie sprzeczne z logiką i zdrowym rozsądkiem...
Co najgorsze, namawiają oni swych "wiernych" do całkowitego zaprzestania
uczęszczania na Mszę Święte, do jakichkolwiek kapłanów, gdyż według
nich wszyscy kapłani sprawujący obecnie Msze Św. (poza "papieżem w
ukryciu") robią to niegodziwie i świętokradzko [sic!]. Jest to moim
zdaniem czysto diabelskie oderwanie ludzi od łaski sakramentalnej i
skazanie ich na wieczne potępienie w piekle, bo jak mówi nasz Pan Jezus
Chrystus do żydowskich faryzeuszów - Zaprawdę, zaprawdę wam
powiadam: jeślibyście nie jedli ciała Syna Człowieczego i nie pili krwie
jego, nie będziecie mieć żywota w sobie. Kto pożywa ciała mego i pije
moję krew, ma żywot wieczny, a ja go wskrzeszę w ostatni dzień (J
VI 53-54). Czyż dokładnie tak samo nie odpowiedziałby Chrystus Pan i
dziś tym faryzeuszom, którzy w imię prawa (przez siebie samych, mylnie,
interpretowanego) odmawiają sobie samym, jak i innym, tym wszystkim,
których zwodzą, dostępu do niewyobrażalnego i nieogarnionego zdroju
łaski, jaki sam Zbawiciel pozostawił dla nas na Drzewie Krzyża? Czyż oni
nie zachowują się dokładnie tak samo, jak ci żydzi 2000 lat temu, którzy
przez zaślepienie swych serc odrzucili Chrystusa? Czy oni także, tak
samo jak tamci, nie odrzucają Chrystusa, który przychodzi do nich
podczas każdej katolickiej Mszy Św. pod postaciami chleba i wina... Tych
pytań nie stawiam, oczekując odpowiedzi, gdyż odpowiedzi na nie znam,
bowiem dla każdego wierzącego katolika są one oczywiste... Otóż
najważniejszym i największym Prawem Kościoła jest zbawienie dusz! To
jest źródłem i celem każdego innego prawa, jakie jest w Kościele. To jest
podstawowy i najważniejszy cel istnienia Kościoła, jego misja, jaką
otrzymał od swego boskiego Założyciela. Nie ma nic ważniejszego.
Oczywiście prawdą jest, że można osiągnąć zbawienie nawet bez Mszy Św. i
innych sakramentów (z wyjątkiem chrztu, którego - jak również wiadomo -
udzielić może każdy). Jest to możliwe, ale jest to dla przeciętnego
człowieka praktycznie niewykonalne... Sakramenty są bowiem tym, co daje
nam siłę, tym, co nas umacnia łaską wlewaną w nasze dusze przez Boga i
mają one moc zbawczą... Bez sakramentów, bez tej nadzwyczajnej duchowej
pomocy, człowiek ma marne szanse, żeby się zbawić, aby uzyskać i zachować
łaskę uświęcającą, która jest do zbawienia niezbędnie potrzebna. Nawet z
pomocą sakramentów życie katolickie, życie duchowe jest niezwykle
trudne i wymaga ogromnego wysiłku. Skoro tak wiele dusz, które mają
dostęp do sakramentów, idzie do piekła, to co dopiero bez nich???
Chrystus obiecał swemu Kościołowi: A oto ja jestem z wami po wszytkie dni, aż do skończenia świata (Mt
XXVIII 20), wierzymy więc, że Chrystus jest z nami, właśnie w swej
Najświętszej Ofierze, która będzie składana "od wschodu do zachodu, po
wszystkie krańce ziemi"... Jest więc niemożliwe, aby na całym świecie
ustała Ofiara Mszy Św. Jest też niemożliwe, aby przestały być sprawowane
ważne sakramenty, które są jakoby te schroniska na krętym i wyboistym
szlaku do Nieba, tą duchową przystanią, niezbędną, aby ten szlak
bezpiecznie przejść i dojść do ostatecznego celu...
Wróćmy jeszcze do "ukrytego papieża". Według sekty klucznikowców, gdzieś
w ukryciu znajduje się "papież", który nie może się ujawnić, bo zostałby zaraz zabity przez żydów... Jedynym dowodem na jego istnienie jest
autorytet jedynego prawidłowego interpretatora Prawa Kanonicznego -
czyli "Szymona Klucznika". O samym "papieżu" nie wiemy zgoła nic poza
tym, że jest. Pan "Klucznik" nie jest też w stanie w jakikolwiek
racjonalny sposób uzasadnić tego, że ów "papież" istnieje ani
odpowiedzieć na żadne pytanie z nim związane... Kto jest więc tym
"papieżem"? Może sam pan "Klucznik"? Sądząc po pseudonimie...
Oczywiście i tym razem łatwo można uzasadnić, że istnienie takiego
"ukrytego papieża" jest całkowicie niemożliwe z katolickiego punktu
widzenia. Otóż bardzo ważnym przymiotem Kościoła katolickiego, o którym
pan "Klucznik" zapomina, jest jego widzialność. Widzialność oznacza, że
Kościół został posłany przez Chrystusa Pana do misji apostolskiej w
świecie, jest Jeden, Święty, Powszechny i Apostolski. Ma "iść tedy,
nauczając wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca, i Syna i Ducha
Świętego...". Kościół musi być powszechny, tzn. musi istnieć
(przynajmniej w możności) na całym świecie, musi iść na cały świat,
ewangelizować cały świat. Więc Kościół musi być widzialny, musi być
powszechnie znany wśród wszystkich ludzi całego świata, ochrzczonych i
nieochrzczonych. Misja Apostołów i Papieża jest misją powszechną, są oni
wezwani przez Chrystusa do otwartego nauczania całego świata - "nie
stawia się światła pod korcem, tylko na świeczniku", "co mówię wam po
cichu, nauczajcie na dachach". Kiedy Św. Piotr się wahał, kiedy chciał w
obawie przed prześladowaniami uciec z Rzymu i udać się na banicję,
ukryć się przed swymi prześladowcami, kiedy spotkał Zbawiciela i
zapytał go: "Qvo vadis, Domine?" - "Dokąd idziesz, Panie?", usłyszał od
Chrystusa Pana znamienne słowa: "Idę do Rzymu, aby mnie powtórnie
ukrzyżowali". Zarówno Św. Piotr, jak i Apostołowie, jak i cały Kościół w
pierwszych wiekach był widoczny, działał, ewangelizował... Nikt nigdy
nie zdradził swego Pana, tak jak Judasz i nie ukrył się w obawie przez
żydami. Apostołowie od momentu otrzymania Ducha Św., aż do swej
męczeńskiej śmierci, dawali publiczne świadectwo swej Wiary.
Czy jest więc możliwe, aby katolicki Papież, zastępca Chrystusa na Ziemi
i następca księcia Apostołów - Apostoła Piotra, pierwszego Papieża,
ukrywał się z obawy przed żydami przez ponad 50 lat w nikomu nieznanym
miejscu? Czy jest możliwe, aby zamiast próbować odbudować Kościół,
zebrać wszystkich tradycyjnych biskupów na całym świecie, zgromadzić na
powrót w jedno i z czasem, jeśli Bóg da, odzyskać wszystko to, co
utraciliśmy, siedział ukryty, chowając się przed czymś, czego nie ma...
Nikt bowiem dziś nie czyha na życie katolickich biskupów, którzy
zachowują i strzegą katolickiej Wiary, czemu więc ktoś miałby czyhać na
życie Papieża? A nawet jakby, czy nie powinien się on wtedy zachować
raczej tak jak św. Piotr i wszyscy Papieże, aż do edyktu Cesarza
Konstantyna, którzy odważnie szli na męczeńską śmierć za Chrystusa? Czy
jest możliwe, aby ten "papież" skazał tym samym tysiące dusz pozbawionych
dostępu do katolickich sakramentów na wieczne potępienie?
Czy jest w końcu możliwe, aby Kościół katolicki przestał być widzialny?
Bo w sytuacji, kiedy żaden katolik na świecie nie zna rzekomego
"papieża" i "hierarchii", nie może być mowy o widzialności Kościoła.
Kościół jednak będzie trwał zawsze, bo "bramy piekielne nie przemogą
go". Kościół trwać będzie tak długo, jak długo żyją katoliccy biskupi i
księża, jak długo jest sprawowana najświętsza Ofiara Mszy Św. i inne
sakramenty. Dopóki żyje ostatni katolicki biskup, Kościół katolicki
trwa. Sekta "klucznikowców" twierdzi, że ostatni żyjący dziś biskupi nie
są katolickimi biskupami, że ostatni księża nie są katolickimi
kapłanami, że sprawowane w nielicznych już tylko miejscach na świecie
katolickie Msze Św. są niegodziwe i świętokradcze... Ja się więc was
pytam, gdzie jest wasz "kościół"? Gdzie są wasi "biskupi", gdzie są
odprawiane wasze "msze"? Obłudnicy! Boga w sercu nie macie, na ustach
tylko litery prawa umiecie wymieniać, do własnych je naginając potrzeb!
Diabła synami jesteście, dokładnie jak podobni wam, żydowscy faryzeusze
sprzed 2000 lat... Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy
do was przychodzą w odzieniu owczym, a wewnątrz są wilcy drapieżni. Z
owoców ich poznacie je (Mt VII 15-16). Otóż to. I tu należałoby
dojść do konkluzji. Komu najbardziej zależy na zniszczeniu Kościoła?
Oczywiście żydom i masonom. W jaki sposób prowadzą oni obecnie walkę z
Kościołem? Tak samo, jak kilkadziesiąt lat temu - od środka. Nie atakują
już oni Kościoła z zewnątrz, bo wiedzą, że im się to nie opłaca, że to
tylko Kościół umacnia. Więc atakują od środka. Atakują w sposób coraz
bardziej perfidny i przebiegły, ale jedno ich i tym razem zdradza -
faryzejskie trzymanie się przepisów prawa po swojemu rozumianych... Ich
taktyka jest taka sama, jak przed soborem: rozbić, podzielić i zniszczyć
od środka, pozbawić dostępu do ważnych sakramentów, które są jedyną pewną
drogą do zbawienia. Ten cel na skalę masową udało im się wtedy
osiągnąć, jednak pozostały na całym świecie miejsca, gdzie ważne
sakramenty są sprawowane, więc i te próbują oni teraz zniszczyć. Diabeł
bowiem nie może znieść każdej ważnie odprawionej katolickiej Mszy Św.,
każdej wyspowiadanej i rozgrzeszonej duszy, która wyrwała się spod jego
panowania... Będzie robił wszystko, aby jak najwięcej ludzi móc tego
dobra pozbawić...
Kościół jednak trwa. Na całym świecie żyje kilkudziesięciu ważnie
wyświęconych biskupów, którzy są prawdziwymi następcami Apostołów, mają
oni uzupełnioną automatycznie od Kościoła jurysdykcję zastępczą, gdyż
jest to rzeczywiście "sytuacja nadzwyczajna", której Prawo Kanoniczne po
prostu nie przewidziało (choć teolodzy przewidywali). Każdy z tych
Biskupów, kiedy rano wstanie, ogląda się w lustrze, każdy jest widziany
przez swoich kapłanów i swoich wiernych, każdy jest w końcu widziany
przez cały świat na fotografiach czy nagraniach video i podczas wizyt w
różnych rejonach świata, tak jak to zawsze i wszędzie było... Kościół
jest więc widzialny, tak jak zawsze był i zawsze będzie... Jest
Apostolski, bo ma ważnych następców Apostołów. Są oni jedynymi
prawdziwymi biskupami, nie ma obecnie żadnych innych. Jak już napisałem,
najwyższym prawem jest zbawienie dusz, więc podstawowym zadaniem tych
biskupów i kapłanów katolickich na całym świecie jest zapewnienie
ludziom dostępu do katolickich, ważnych i godnie sprawowanych
sakramentów, a więc przede wszystkim Ofiary Mszy Św., formowanie i
wyświęcanie nowych kapłanów oraz konsekrowanie kolejnych biskupów dla
zapewnienia ciągłości sukcesji apostolskiej i możliwości życia Kościoła.
To jest podstawa. Bez Biskupów nie byłoby kapłanów, a bez kapłanów nie
byłoby sakramentów, nie byłoby Ofiary Mszy Św. Kościół przestałby
istnieć... Tak się jednak nigdy nie stanie, bo zgodnie z obietnicą
naszego Pana "bramy piekielne nie przemogą go". Kościół będzie trwał, aż
któregoś dnia podniesie się z tego upadku, zmartwychwstanie, tak samo
jak Chrystus zmartwychwstał! Dopóki żyją katoliccy Biskupi, jest możliwy
wybór katolickiego Papieża. I tutaj tak samo, stwierdzić należy, że
zwyczajne zasady, z tym aktem związane, nie mają w obecnej sytuacji
żadnego zastosowania, bo obecna sytuacja nie jest zwyczajna. Dlatego
wyboru tego należy dokonać tak szybko, jak tylko będzie to możliwe...
Kiedy to nastąpi i w jaki sposób? Bóg tylko raczy wiedzieć. Nie nam o
tym decydować, naszym obowiązkiem jako wiernych świeckich jest
zachowywanie katolickiej Wiary, przede wszystkim zaś tego, czego Kościół
zawsze nas nauczał, uczestnictwo w katolickiej Mszy Św. i przyjmowanie
katolickich sakramentów. Tylko tak możemy należycie chwalić Boga i gdy
przyjdzie kres dni naszych, osiągnąć zbawienie wieczne. Oby Bóg w swym
miłosierdziu zlitował się nad tymi, którzy próbują w swej pysze nas od
tego odwieść i na zatracenie sami siebie prowadząc i nas chcą
zaprowadzić - ci "ślepi przewodnicy ślepych"...
A.M.D.G.
Michał Mikłaszewski
Za: http://tenetetraditiones.blogspot.com/2016/01/atwiej-byoby-zagasic-sonce-niz-uczynic.html#more