NIEDZIELA SIEDEMDZIESIĄTNICA
N A U K A
ŚWIĘTEGO ALFONSA LIGUOREGO
BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA (*)
(1696-1787)
O WAŻNOŚCI ZBAWIENIA WIECZNEGO
––––––––
"Posłał je do winnicy swojej".
Ew. u św. Mat. r. 20.
Winnicą Pańską
są dusze nasze, które nam Bóg powierzył na to, abyśmy je dobrymi uczynkami
uprawiali i aby czasu swego dostały się do chwały wiekuistej. Ale dziwna rzecz
– mówi Salwian – wierzą chrześcijanie, że po śmierci sąd następuje, piekło lub
niebo się dostaje, a jednak tak żyją, jakby temu nie wierzyli, jakby te prawdy
święte bez znaczenia były. O śmierci rzadko myślą, o tym, że potrzeba ze
wszystkiego rachunek zdać przed Bogiem nie pamiętają; postępują tak, jakby
piekła i nieba nie było. Wiara ich nie odpowiada życiu ich; pogrążeni w doczesności
nie zważają na wieczność, wielką przez to dla swej duszy szkodę ponosząc.
Przypomnijmy sobie bracia
drodzy w dzisiejszej nauce, że sprawa zbawienia jest sprawą najważniejszą. Dwa
punkty weźmy na uwagę – pierwszy, że tracąc duszę, tracimy wszystko – drugi,
że tracąc raz duszę, tracimy ją na wieki.
Zdrowaś Maryjo!
I.
α). Prosimy
was bracia – mówi Apostoł narodów – abyście sprawę waszą sprawowali
(1).
Największa część ludzi światowych zapomina o tej prośbie Apostoła. Wszelkich
dokładają starań, aby się im wiodło w gospodarstwie, aby wygrali proces, aby
osiągnęli tę lub ową godność, aby pomyślnie zawarli małżeństwo; ale dla
zbawienia duszy cóż czynią? Każdy się wstydzi, gdy mu kto powie, że w
gospodarstwie się zaniedbuje; ale się nie wstydzi, że jest niedbałym w
zapewnieniu sobie zbawienia. "Bracia moi – woła święty Paweł – chcę przede
wszystkim, abyście nie zaniedbywali sprawy swojej, to jest, sprawy wiecznego
zbawienia waszego".
Zabawki dziecinne – mówi
święty Bernard – nazywamy fraszkami, ale podobnymi fraszkami dorosłych są różne
sprawy doczesne, dla których oni gubią dusze swoje. Gdy kto jaką szkodę
poniesie w jednej sprawie doczesnej, może ją sobie nagrodzić w drugiej; ale gdy
kto umiera w niełasce Bożej i tym samym gubi swoją duszę, czyliż może kiedy tę
szkodę nagrodzić? Cóż za odmianę da człowiek za duszę swoją?
(2).
Jeśli nie cenisz swej duszy – mawiał święty Eucheriusz – ze względu, że ją Bóg
na obraz i podobieństwo swoje stworzył; to ceń przynajmniej ze względu, że ją
Chrystus własną krwią odkupił. Słuchaj, co mówi Piotr święty: Nie
rzeczami skazitelnymi złotem albo srebrem jesteście odkupieni, ale drogą krwią
Baranka niepokalanego – Chrystusa (3).
Wnoś stąd, jak Pan Bóg ceni
duszę twoją; ale wiedz, że i duch zły także ją ceni i niczego nie zaniedbuje,
aby jej panem został, ustawicznie krąży, aby ją pożarł. Tak dalece, że święty
Augustyn woła: ty śpisz, a nieprzyjaciel twój czuwa. Gdy papież Benedykt XII
był raz o coś proszony, na co nie mógł pozwolić bez obciążenia swego sumienia,
odpowiedział posłowi: Donieś swemu monarsze, że gdybym miał dwie dusze, to bym
jedną poświęcił dla jego przyjaźni, ale że mam tylko jedną, to jakże ją mogę
tracić? I w ten sposób żądaniu odmówił.
Zważ bracie drogi, że jeśli
zbawisz duszę, to chociażbyś w innych sprawach twoich szkodę jaką poniósł, tym
samym, żeś się zbawił, szczęśliwym będziesz na wieki. A jeśli stracisz duszę, to
na nic się nie przydadzą nawet największe dostatki, zaszczyty; bo tracąc duszę,
tracisz wszystko. Co pomoże człowiekowi, jeśliby cały świat zyskał, a
duszę swoją zagubił? (4). Tą uwagą święty Ignacy Lojola wiele dusz pozyskał, a
między innymi świętego Franciszka Ksawerego, który będąc w Paryżu o doczesności
tylko myślał i jej wygodach. Raz kiedy się zeszli obadwaj, święty Ignacy doń rzekł:
"Komu służysz Franciszku? Światu, oszustowi, który ci wiele obiecuje, a
niewiele daje. Ale chociażby i dał, jak długo myślisz będą trwać te dobra,
które otrzymasz? Najdłużej do śmierci; a jeśli się nie zbawisz, co ci pomogą po
śmierci?". Po czym przypomniał mu owo zdanie Ewangelii: Co pomoże
człowiekowi, jeśliby cały świat zyskał, a duszę swoją zagubił? (5). Nie tego
potrzeba, abyś został bogatym na ziemi, abyś posiadł godności i zaszczyty, ale
tego, abyś zbawił duszę swoją: bo jeśli nie wnijdziemy do nieba, to dostaniemy
się do piekła. Jedno z dwojga: albo zbawienie, albo potępienie. Stworzył nas Pan
Bóg nie na to, abyśmy bogatymi zostali i zaszczytami obsypani byli, ale na to,
abyśmy zbawienie osiągnęli. A koniec żywot wieczny (6).
Kto się nie stara przede
wszystkim o zbawienie własne – mawiał święty Filip Nereusz – ten jest od rozumu
daleki. Gdyby na świecie byli ludzie nieśmiertelni i śmiertelni, robiliby pewno
jedni drugim uwagi. "Po co wy tak gonicie za doczesnością, mówiliby
śmiertelni do nieśmiertelnych, kiedy udziałem waszym jest wieczność? Chyba że
rozumu nie macie, przekładając rzecz znikomą nad nieznikomą i gotując sobie tym
sposobem zgubę? Że my tak robimy, to nic dziwnego, bo z góry wiemy, że jesteśmy
od was niżsi, że ze śmiercią wszystko się kończy". Uwagi te robione przez
śmiertelnych nieśmiertelnym są całkiem słuszne. Ale kiedy my wszyscy jesteśmy
nieśmiertelni, każdy z nas na tamtym świecie będzie wiecznie albo szczęśliwy,
albo nieszczęśliwy. Zatem powyższe uwagi do siebie stosujmy i rzeczy ostateczne
często na pamięci miejmy. O gdyby mądrzy byli – mówi księga Boża –
i rozumieli, i ostateczne rzeczy opatrowali (7). O, gdyby
umieli gardzić dobrami doczesnymi, które niedługo trwają, a wcześnie myśleć o
tym, co ich spotka po śmierci, to jest, że albo zostaną królami niebieskimi,
albo niewolnikami piekła na wieki! Święty Filip Nereusz rozmawiał dnia jednego
z Franciszkiem Zazerą, młodzieńcem wielkich zdolności. Na przechwałki tego
ostatniego, że wysokie zajmie stanowisko w świecie, że stanie się bogatym,
święty Filip odrzekł: "Możesz mój drogi wznieść się wysoko, masz po temu
zdolności; będziesz prawnikiem, prałatem, kardynałem. Kto wie, może cię nawet
czeka godność papieska, ale cóż potem?". Te dwa słowa tak przejęły
na wskroś młodzieńca, że się wyrzekł wszelkich nadziei doczesnych i całego
siebie oddał Bogu, opuściwszy świat i wstąpiwszy do zgromadzenia tegoż świętego
Filipa, gdzie potem świątobliwie umarł.
β). Przemija
kształt świata tego (8). Korneliusz a Lapide na te słowa świętego Pawła pisze,
że świat jest jak teatr, a życie nasze jak przedstawienie, które
się ukazuje i wnet znika. Szczęśliwy, kto rolę swoją dobrze odegrał i duszę
zbawił. Przeciwnie bardzo nieszczęśliwy, kto nie pomnąc na krótkość swego
życia i na to, czym ono jest, zamiast głównej roli zbawienia poświęcał się
pobocznym zajęciom, gromadził bogactwa, zabiegał o zaszczyty i posłyszał w
końcu wyrok: Głupcze, tej nocy duszy twojej zażądają od ciebie, a coś
nagotował, czyjeż będzie? (9). Kardynał Toletus, gdy rozbierał słowo "zażądają",
powiedział: Pan Bóg powierzył nam duszę, abyśmy ją strzegli od najazdów
nieprzyjacielskich, przy śmierci przyjdą Aniołowie, upomną się o tę duszę od
nas i postawią ją na sąd przed Jezusa Chrystusa. Jeśli zajęci dobrami
doczesnymi, oddani całkiem ich nabywaniu stracimy duszę, dobra owe po naszej
śmierci przejdą do kogo innego, a z duszą naszą co się stanie?
Biedni ci ludzie światowi!
ze wszystkich bogactw, ze wszystkich marności ziemskich, co znajdą u siebie
przy śmierci? Zasnęli snem swoim – mówi Pismo – a nic nie
naleźli bogacze w rękach swoich (10). Zniknie ten sen przy śmierci, to jest, życie
teraźniejsze, a nic nie znajdą nabytego dla wieczności. Spytajcie wielu władców
tej ziemi, którzy razem z życiem swoim utracili dostatki, zaszczyty, a teraz
jęczą w piekle! Zapytajcie się ich, co im pozostało z doczesności, z tej chwały
i blasku, jakim się otaczali? Odpowiedzą z jękiem: nic, nic zgoła.
Mieliśmy dużo, staliśmy wysoko, odbieraliśmy hołdy; ale z tego wszystkiego nic
zgoła nam nie pozostało.
Słusznie zatem powiedział
święty Franciszek Ksawery, że na świecie jest tylko jedno dobro i jedno zło.
Tym jednym dobrem jest zbawienie, a tym jednym złem jest potępienie wieczne.
Przeto i Dawid mawiał: O jednom prosił Pana, i tego szukać będę, abym
mieszkał w domu Pańskim (11). O jedną rzecz Bogam prosił i zawsze prosić będę, aby
mi dał łaskę do osiągnięcia zbawienia duszy, bo zbawiając duszę, zbawię
wszystko, a tracąc duszę, utracę wszystko. I co większa, że gdy ją raz utracę,
to utracę na wieki.
II.
Na tym zależy cała sprawa
zbawienia, że tylko raz umieramy. Gdyby nam dwakroć umierać przychodziło, to
byśmy mogli pierwszy raz duszę zgubiwszy, drugi raz ją odzyskać i zbawić! Ale
bynajmniej, raz tylko umieramy, zbłądziwszy ten raz, już nigdy błędu nie
poprawimy. Święta Teresa najczęściej to wbijała w pamięć zakonnicom swoim.
"Córki moje – mówiła – jedna dusza i jedna tylko wieczność". Przez te
słowa "jedna dusza" chciała wyrazić, że utraciwszy ją, wszystko
utracimy, "jedna wieczność" to znaczy, raz duszę utraciwszy,
na wieki ją utracimy.
Święty Eucheriusz pisze, że
nie ma błędu gorszego nad błąd w sprawie zbawienia wiecznego. Jest to błąd nad
wszystkie błędy, bo się nie daje poprawić! W innych razach na poprawienie błędu
są różne sposoby. Jeśli kto, dajmy na to, utraci co jedną drogą, może to
pozyskać inną drogą. Jeśli kto utraci godność, może ją potem w inny sposób
nabyć. Gdyby kto nawet życie postradał, ale jeśli się zbawił, wszystko dobrze;
lecz jeśli się potępił, jeśli zatracił duszę swoją, żadnego na to ratunku nie
ma. Jęczą bezustannie potępieńcy nieszczęśliwi, gdy uważają, że czas, który im
na zbawienie był dany, przeminął, i że tym samym nie ma już dla nich nadziei
naprawienia poniesionej straty. Dokonało się lato, a myśmy się nie
zbawili (12). Przetoż lamentują i lamentować będą na wieki bez
nadziei i pociechy mówiąc: A tak zbłądziliśmy z drogi prawdziwej i nie
świeciła nam jasność sprawiedliwości (13). Ale na cóż się ten lament
przyda, skoro nie ma sposobu naprawienia błędu?
Najbardziej potępionym to
dokucza, że duszę utracili sami z własnej winy. Zatracenie twoje
Izraelu; tylko we mnie ratunek twój (14). Grzesząc, stałeś się sam
przyczyną swego potępienia, gdy ja gotów byłem zbawić cię, żebyś jeno starał
się był o zbawienie swoje. Gdy kto przez nieostrożność zgubi pierścień, – mówi
święta Teresa – suknię lub jaką inną rzecz, zaraz sobie wyrzuca, że był tak
niebaczny, że z własnej winy taką szkodę poniósł. Mój Boże! jakaż będzie męka
potępionego, gdy dostawszy się do piekła, pomyśli, że utracił duszę, utracił
wszystko, a utracił na wieki z własnej winy.
Zwróćmy więc bracia od tej
chwili całą usilność naszą ku zbawieniu duszy. Nie idzie tu o jakąś małą rzecz
– mówi święty Jan Chryzostom – o taką, którą bądź co bądź kiedyś opuścić
musimy; ale przeciwnie idzie tu o niebo lub o potępienie na wieczne męki do
piekła. Z bojaźnią przeto i ze drżeniem sprawujmy zbawienie nasze (15). Aby nas to
zbawienie nie minęło, chrońmy się złych towarzystw, zwyciężajmy pokusy,
uczęszczajmy do świętych Sakramentów. Bez pracy i gwałtowności nieba nie
osiągniemy. Gwałtownicy porywają je (16).
Lękali się święci, gdy o
wieczności myśleli. Święty Andrzej z Awelinu płakał, mówiąc: "Kto wie, czy
będę zbawiony czy potępiony?". Święty Ludwik Bertrandy również się obawiał,
mówiąc: "Co się ze mną stanie na tamtym świecie?". A my byśmy się
lękać nie mieli?
Prośmy Jezusa i Matki Jego
Najświętszej, aby nam pomocą byli do zbawienia duszy, bo ze wszystkich spraw
naszych jest to sprawa najważniejsza. Jeśli się nam powiedzie, będziemy szczęśliwi
na wieki, jeśli się nie powiedzie, na wieki nieszczęśliwi. Pomagajcie nam w tej
sprawie Jezusie i Maryjo. Amen.
–––––––––––
Cyt.
za: Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kolegiacie Łowickiej
przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. II: Czas Wielkiego Postu i
Wielkiejnocy. Warszawa 1892, ss. 18-23.
(Pisownię
i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie
Władzy Duchownej:
APPROBATUR.
Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.
Judex Surrogatus,
Canonicus Metropolitanus
R. Filochowski.
pro Secretario
J. Podbielski.
N. 2870.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1)
I Tesal. 4, 1.
(2)
Mt. 16, 26.
(3)
I Piotr. 1, 18. 19.
(4)
Mt. 16, 26.
(5)
Mt. 16, 26.
(6)
Rzym. 6, 22.
(7)
Deut. 32, 29.
(8)
I Kor. 7, 31.
(9)
Łk. 12, 20.
(10)
Ps. 75, 6.
(11)
Ps. 26, 4.
(12)
Jer. 8, 20.
(13)
Mądr. 5, 6.
(14)
Oz. 13, 9.
(15)
Filip. 2, 12.
(16)
Mt. 11, 12.
(*) Zob. O. Zdzisław Bartkiewicz SI, Św. Alfons Maria
Liguori Doktor Kościoła. (Przyp. red. Ultra
montes).
Za: www.ultramontes.pl