Papieże w pierwszych wiekach chrześcijaństwa byli
prawdziwymi bohaterami, gdyż przyjąć godność
papieską znaczyło tyle, co ofiarować się na śmierć
lub męki za Chrystusa. I w nowszych czasach nieraz
doznawali papieże prześladowań, bądź co bądź
jednak położenie Stolicy Apostolskiej znacznie
zmieniło się na lepsze, gdyż świat, oczyszczony przez
chrześcijaństwo z ciemnoty i okrucieństwa
pogańskiego, nie dopuszcza się już na namiestnikach
Chrystusowych krwawych czynów.
Święty Marceli (żył około roku Pańskiego 300) zasiadał na Stolicy Apostolskiej pod
sam koniec trzeciego wieku, a zakończył życie
śmiercią męczeńską. O życiu jego, zanim wstąpił
na Stolicę Apostolską, mało mamy wiarogodnych
wiadomości, ograniczamy się przeto do tych, jakie
dotyczą już czasów jego papiestwa.
Było to w czasach prześladowania chrześcijan przez
cesarzy Dioklecjana i Maksymiana. Jednym z
najwybitniejszych kapłanów, jacy wtedy pracowali w
Rzymie, był Marceli. Niebezpieczeństwa, grożące
wówczas bez ustanku wszystkim wiernym, a najbardziej
duchownym, nie powstrzymywały go wcale od spełniania
obowiązków kapłańskich. Znany z tej świętej i
nieustraszonej gorliwości, wyniesiony został po
śmierci za wiarę świętego papieża Marcelina na
Stolicę Apostolską, będącą podówczas niemal pewną
drogą do męczeństwa. Właśnie w tym roku cesarz
Maksymian, zajęty wojnami w Afryce i we Włoszech,
zawiesił był na jakiś czas krwawe prześladowanie
chrześcijan. Św. Marceli skorzystał z tego, aby
ulepszyć zarząd Kościoła, co za jego poprzedników, z
powodu ciągle srożącego się prześladowania, było
niepodobieństwem. Pomiędzy wielu pożytecznymi
postanowieniami, jakie wydał w tej mierze, wymienić
trzeba zwłaszcza podział miasta Rzymu na dwadzieścia
okręgów czyli parafii, dla ułatwienia wiernym
przystępowania do Sakramentów św. i odbywania
wszelkich obrzędów religijnych. Jednym z
najniezbędniejszych takich obrzędów było podówczas
wyszukiwanie ciał Męczenników, aby je składać w
miejscach przyzwoitych i właściwych, z należną
czcią. Kościół nie miał wtedy żadnych
posiadłości, toteż tylko z największą trudnością
mógł podołać kosztom, które się z tym wiązały.
Św. Marceli, szukając sposobu zaradzenia złemu,
skłonił jedną z najbogatszych pań rzymskich, imieniem
Lucyna, gorliwą chrześcijankę, a bezdzietną, do
ofiarowania Kościołowi całego majątku.
Pasterską gorliwość zwrócił jednak Marceli
głównie ku wprowadzeniu, a raczej odnowieniu karności
kościelnej pośród tych nieszczęsnych chrześcijan,
którzy podczas prześladowania z bojaźni wyparli się
byli wiary i publicznie oddali cześć bogom pogańskim,
a gdy prześladowanie osłabło, wrócili na łono
Kościoła. Według ówczesnych praw kanonicznych winni
oni byli poddać się pokucie publicznej, wielu jednak
nie chciało poddać się tej karze, a co gorsza
znaleźli się duchowni, którzy popierali ich
nieposłuszeństwo wobec praw i rozporządzeń
Kościoła. Zmusiło to św. Marcelego do surowych
kroków przeciw opornym, czym ściągnął na siebie
niechęć wielu pysznych. Z drugiej strony i cesarz,
widząc, jak pod zarządem tego świętego papieża
Kościół podnosi się i wzmacnia, wszczął na nowo
prześladowanie, tym sroższe, że przywróciwszy pokój
w całym państwie, mógł już swobodnie dać upust
swojej nienawiści ku wyznawcom Chrystusowym. Jako jeden
z pierwszych padł jej ofiarą święty Marceli. Tyran,
nie mogąc wymóc na nim nie tylko wyraźnego odstępstwa
od wiary przez oddanie czci publicznej bożyszczom
pogańskim, ale nawet żadnego ustępstwa w zarządzie
Kościoła, kazał go uwięzić i publicznie ubiczować,
aby jak najbardziej zohydzić i zbezcześcić jego
świętą i najwyższą godność. Nie dość na tym. Po
tej strasznej zniewadze i ciężkiej męce, skazał go na
doglądanie i żywienie dzikich zwierząt, przeznaczonych
do igrzysk ludowych. Święty Marceli zamknięty więc
został w stajni i zmuszony był czyścić legowiska
zwierząt, dawać im strawę i usługiwać jak ostatni z
niewolników. I ten cios nie zdołał go złamać. Jako
prawdziwy chrześcijanin znosił wszelkie udręki z
świętą cierpliwością, a wszystek wolny czas
poświęcał modlitwie; co więcej, przyczynił sobie
postów i umartwień dobrowolnych, jakby mu nie dość
było tych mąk, których doznawał od okrutnych
prześladowców. Nie przestał również zajmować się
Kościołem i znalazł sposób tajemnego przesyłania
wiernym swoich odezw, w których zachęcał ich do
wytrwałości w wierze św., pocieszał w prześladowaniu
i przesyłał różne postanowienia tyczące się
zarządu całego Kościoła.
Nareszcie po dziewięciomiesięcznym pobycie w tym
zamknięciu udało się kilku odważnym duchownym
wykraść św. Marcelego. Nie mogąc wydostać się z nim
za miasto, którego bramy były pilnie strzeżone przez
żołnierzy pogańskich, zaprowadzili go do pałacu owej
pobożnej wdowy Lucyny. Wkrótce zaczęli się tutaj
schodzić wierni na wspólną modlitwę i słuchanie nauk
papieża, jeszcze żyjącego, a już będącego
Męczennikiem. Lucyna, pragnąc godnie uczcić
szczęście posiadania w domu swoim widzialnego zastępcy
Chrystusa Pana, zapragnęła, aby poświęcił jej pałac
na kościół, co też papież niezwłocznie uczynił.
Niestety, po niedługim czasie szpiedzy cesarscy wykryli
święte schadzki chrześcijan i pobyt św. Marcelego w
pałacu Lucyny i donieśli o tym Maksymianowi. Tyran,
uniesiony wściekłą złością, postanowił znieważyć
zarazem papieża i świątynię Chrystusową, kazał ją
tedy zamienić na stajnię dzikich zwierząt, a potem
wtrącić do niej św. Marcelego. Okrucieństwo
dozorców, głód i zimno wkrótce dokonały dzieła.
Sromotnie umęczony, niezachwiany jednak w wierze
świętej i w wierności dla obowiązków najwyższego
przełożonego Kościoła na ziemi, poszedł papież
Marceli po nagrodę do Boskiego Pasterza, który
powiedział: Dobry pasterz
duszę swoją daje za owce swoje (Jan
10,11) i który sam za nas na krzyżu umarł. Śmierć
Świętego nastąpiła 16 stycznia 310 roku, a ciało
wydobyte od pogan zostało pochowane przez pobożną
Lucynę na cmentarzu Pryscylli. Pozostała po św.
Marcelim bulla wydana do biskupów antiocheńskich, w
której gruntownie dowodzi pierwszeństwa biskupa
rzymskiego nad wszystkimi innymi biskupami i w której
powiedziano wyraźnie, że bez upoważnienia papieża
żaden sobór prawnym być nie może.
Nauka moralna
Stolica Apostolska w Rzymie ma władzę i
posłannictwo odebrane od Jezusa Chrystusa, ale aż do
czasów św. Marcelina i stolica biskupia antiocheńska
rościła prawo do najwyższego zwierzchnictwa nad pewną
częścią chrześcijan. Św. Marceli w liście do
antiocheńskiej prowincji wyraźnie oświadczył, że
tylko Stolica Apostolska w Rzymie ma prawo do
zwierzchnictwa nad biskupami całego świata i do niej
tylko wszyscy i we wszystkim odnosić się mają. W ten
sposób raz na zawsze utwierdził jedność Kościoła
św. nie tylko w rzeczach wiary, ale i w sprawach
zewnętrznych. Jedność tę i gorliwość około dobra
Kościoła opłacił swym życiem, ginąc śmiercią
boleśniejszą, aniżeli niejeden Męczennik, który
krótkie przecierpiawszy męczarnie, osiągnął koronę
męczeńską. A my cóż czynimy dla dobra Kościoła?
Czy przyczyniamy się ku chwale jego w czymkolwiek? Mamy
do tego rozliczne sposoby, materialne i duchowe. Możemy
dawać składki na upiększanie kościołów, na
powiększanie ich albo też wspierać Stolicę
Apostolską, na chwałę zaś Kościoła świętego mamy
modlitwę i ofiarę naszej duszy, która dostawszy się
do Nieba, zwiększy orszak chwalców Jezusa Chrystusa,
Głowy tegoż Kościoła. Pamiętajmy, że Kościoła
Jezusa Chrystusa bez szemrania słuchać musimy, bo przez
to wyznajemy samego Jezusa, który powiedział: Kto Mnie wyzna przed ludźmi, tego
i Ja wyznam przed Ojcem, który jest w Niebiesiech.
Modlitwa
Modlitwy ludu Twojego, prosimy Panie, wysłuchaj
łaskawie, ażebyśmy św. Marcelego, Męczennika Twojego
i papieża zasługami wsparci zostali, którego śmierci
męczeńskiej pamiątkę obchodzimy. Przez Pana naszego
Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Marceli, papież i Męczennik
Urodzony dla nieba 16.01.310 roku
Wspomnienie 16 stycznia
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.