DEKLARACJA DOKTRYNALNA

czwartek, 29 czerwca 2017

Krótkie nauki homiletyczne... Uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła - Ks. Jakub Wujek SI, Bp Władysław Krynicki

Podobny obraz 

KRÓTKIE

 

NAUKI HOMILETYCZNE


na niedziele i uroczystości całego roku

 

WEDŁUG

 

Postylli Katolickiej Większej


KS. JAKUBA WUJKA SI


OPRACOWAŁ

 

BP WŁADYSŁAW KRYNICKI


––––––––

Uroczystość śś. Apostołów Piotra i Pawła

Dzień dzisiejszy poświęcony jest pamięci dwóch najprzedniejszych Apostołów, którzy zakończyli swe prace w Rzymie śmiercią męczeńską. Piotr, ustanowiony od Chrystusa głową całego Kościoła, był pierwszym biskupem rzymskim i dlatego jego następcy na Stolicy rzymskiej dziedziczą po nim, każdy z kolei, najwyższą władzę kościelną. Ewangelia dzisiejsza poucza nas o rozległości i przywilejach tej władzy. Zastanówmy się nad tym pokrótce.

Uroczystość św. Apostołów Piotra i Pawła

( 67 w Rzymie)

Czcigodną pamięć tego dnia świątecznego najlepiej nam uprzytomni niezrównany język Kościoła: "Dzisiaj wstąpił Szymon Piotr na drzewo krzyża, dzisiaj klucznik królestwa radośnie odszedł do Chrystusa: dzisiaj Paweł apostoł, światło kręgu ziemi, skłonił głowę pod miecz katowski, aby od Chrystusa przyjąć koronę męczeństwa" (Antyfona na Magnifikat). Tymi to słowy głosi Kościół chwalę książąt apostołów. Martyrologjum rzymskie obwieszcza to święto następującymi słowy: "W Rzymie święci się dzisiaj narodziny błogosławionych apostołów Piotra i Pawła, których umęczono tego samego roku i dnia za panowania cesarza Nerona. Pierwszego w temże mieście przybito do krzyża, głową na dół, na Watykanie go pochowano, a czci go cały krąg ziemi. Drugiemu ścięto głowę, pochowano go na drodze prowadzącej do Ostji, cześć zaś oddaje mu się taką samą".

Św. Piotra, księcia apostołów, ustanowił Zbawiciel Swoim następcą na ziemi; na nim zbudował Swój Kościół.

środa, 28 czerwca 2017

Dogmatyka katolicka. Część ogólna... O znamionach Kościoła - Ks. Jacek Tylka

Znalezione obrazy dla zapytania o znamionach kościoła 
DOGMATYKA KATOLICKA
 
CZĘŚĆ OGÓLNA
 
KRÓTKO NAPISAŁ
 
KS. JACEK TYLKA
 
V. Traktat
 
O Kościele Chrystusowym
 
"Kościół" (jest to) "filar i utwierdzenie prawdy" (1 Tym. 3, 15).
 
Część I.
 
O Kościele Chrystusowym w ogóle
 
Rozdział III.
 
O ZNAMIONACH KOŚCIOŁA
 
Artykuł II.
 
Znamiona te przysługują tylko Kościołowi rzymsko-katolickiemu
 
Teza LXXXI. Kościół rzymsko-katolicki posiada sam jeden te cztery znamiona; a zatem on jest jedynym Kościołem prawdziwym.

Teza ta jest pewną.
 
1. Kościół rzymsko-katolicki posiada znamię jedności. Wszyscy bowiem w tym Kościele wierni, rozproszeni po całym świecie, wyznają jedną i tę samą wiarę, używają tych samych Sakramentów świętych i są podlegli jednej najwyższej Głowie, czyli rzymskiemu Biskupowi, Papieżowi. Ta jedność w Kościele rzymsko-katolickim jest tak w oczy wpadająca, iż przeciwnicy nie wahali się zawyrokować o nim, iż nie ma w nim żadnego postępu, tylko ustawiczny zastój panuje. O tej jedności Kościoła św. Ireneusz powiada (adv. haer. l. 1. c. 10): "Jak słońce w całym świecie jest jedno i to samo, tak i światło prawdy (w Kościele) wszędzie świeci i oświeca wszystkich ludzi".

Żywot świętego Ireneusza, biskupa i Męczennika

(Żył około roku Pańskiego 200)


Święty ten zasługuje na naszą szczególniejszą cześć, ponieważ już w pierwszym stuleciu chrześcijańskim był jednym z najuczeńszych i najgruntowniejszych dziejopisarzy kościelnych. Nadto zaliczyć go można do największych i najżarliwszych obrońców wiary katolickiej przeciwko przewrotnym wichrzycielom. Urodził się w mieście Smyrnie w Azji Mniejszej i miał to wielkie szczęście, że nauczycielem jego był święty Polikarp, biskup, który będąc uczniem świętego Jana Ewangelisty, poznał objawienie Jezusa Chrystusa z najczystszego źródła. Ireneusz zachował najgłębszą cześć dla swego mistrza i wyznaje, że słowa jego nauki wypisał sobie nie na papierze, ale w samym sercu. Każda karta jego pism stanowi dowód, że nie tylko posiadał gruntowną znajomość wiary i nauki chrześcijańskiej, ale że i z filozofią, i naukami świeckimi dobrze był obeznany. Euzebiusz sławi jego gruntowność, Tertulian chwali jego niestrudzone badania we wszystkich gałęziach wiedzy ludzkiej, a św. Epifaniusz nazywa go uczonym, bardzo wymownym i wszelkimi darami Ducha świętego obdarzonym mężem. 

W połowie drugiego stulecia działał Ireneusz jako kapłan w mieście Lyonie w Galii. Zasługi jego uczciła gmina w ten sposób, że wysłała go w poselstwie do papieża Eleuteriusza, a w liście polecającym, umieszczono słowa: "Wybraliśmy naszego brata najdroższego, Ireneusza, aby Tobie, Ojcze święty, list ten wręczył i polecamy go Waszej Świątobliwości jako gorliwego Wyznawcę Jezusa Chrystusa".

wtorek, 27 czerwca 2017

Zboczenia pseudomistycyzmu: towianizm i kozłowityzm - Bp Józef Sebastian Pelczar

Znalezione obrazy dla zapytania bp józef sebastian pelczar 
W czasach niedowiarstwa rozwielmożnia się zabobonność (1) i pseudomistycyzm, co stąd pochodzi, że człowiek musi w jakiś sposób zaspokoić potrzebę wiary, tkwiącą na dnie duszy. Widzieliśmy to w wieku XVIII, gdzie szalbierze, jak Mesmer, hr. Saint-Germain, hr. Cagliostro (właściwie Balsamo) i inni, wielu łatwowiernych z klasy wyższej oszukali. Widzieliśmy to także w wieku XIX; i stąd ta wiara w objawienia Michała Vintras'a (2), Dawida Lazzaretti'ego (3), mediolańczyka Romano, mieniącego się "drugim zbawicielem świata" i innych, – stąd również to zamiłowanie w dociekaniach magnetyzmu zwierzęcego i hipnotyzmu (4); stąd to lgnienie do buddyzmu, magii, spirytyzmu, teozofii i okultyzmu; stąd ten kult szatana, pojawiający się w pismach niektórych poetów, jako też w niektórych dziennikach antyreligijnych (np. Il Lucifero, Ateo), a czasem nawet w pochodach publicznych (5).
 
Również w początkach wieku XX widzieliśmy objawy czy to spirytyzmu, czy leczenia chorób przez modlitwę (6), czy magicznego prawie wpływu takiego Joana Kronstadzkiego i Grzesi Rasputina w Rosji, czy wróżbiarstwa z gwiazd, które z Anglii, gdzie utworzyło się stowarzyszenie Raphaels Astronomical Ephemeris of the Planets Places, przeszło do innych krajów (7).
 
Od tego rodzaju zboczeń nie uchowało się także społeczeństwo polskie; mianowicie w wieku XIX-tym pojawił się towianizm, w XX-tym mariawityzm albo kozłowityzm, jako wybitnie polskie płody.

Najświętsza Maryja Panna Nieustającej Pomocy


Ikona NMP Nieustającej Pomocy Tytuł Matki Bożej Nieustającej Pomocy jest na trwałe związany z dostojnym wizerunkiem Maryi, czczonym w Rzymie. Obraz namalowany na desce o wymiarach 54x41,5 cm, pochodzenia bizantyńskiego, przypomina niektóre stare ikony ruskie nazywane Strastnaja.

Według podania obraz został przywieziony do Europy przez bogatego kupca. Kiedy podczas podróży statkiem na morzu rozszalał się sztorm, kupiec ten pokazał obraz przerażonym współtowarzyszom. Ich wspólna modlitwa do Matki Bożej ocaliła statek. Po szczęśliwym przybyciu do Wiecznego Miasta ikona została umieszczona w kościele św. Mateusza, obsługiwanym przez augustianów. Z dokumentu z roku 1503 wynika, że w ostatnich latach XV w. wizerunek był już w Wiecznym Mieście czczony i uważany za łaskami słynący. Zwano go Madonna miracolosissima. Gdy w roku 1812 wojska francuskie zniszczyły kościół, mnisi wywędrowali do Irlandii. Po powrocie objęli kościół św. Euzebiusza. Kult cudownego obrazu uległ wówczas pewnemu zaniedbaniu, na co wielu się skarżyło.

W grudniu 1866 r. Pius IX powierzył obraz redemptorystom, którzy umieścili go w głównym ołtarzu kościoła św. Alfonsa przy via Merulana. Od tego czasu datuje się niebywały rozkwit kultu Matki Bożej Nieustającej Pomocy, propagowanego przez duchowych synów św. Alfonsa Marii Liguoriego. 23 czerwca 1867 r. odbyła się uroczysta koronacja obrazu. W roku 1876 powstało arcybractwo Maryi Nieustającej Pomocy i św. Alfonsa. Równocześnie mnożyły się kopie, które redemptoryści umieszczali w swoich kościołach w wielu krajach, w tym także na ziemiach polskich. Dla propagowania kultu ponad 100 autorów wydało rozmaite opracowania, powstały różnojęzyczne periodyki, poświęcone temu samemu celowi. Ogromne powodzenie miały także małe obrazki z odpowiednimi wezwaniami. Rozchodziły się one w wielomilionowych nakładach. W 1876 r. ustanowiono święto Maryi Nieustającej Pomocy na dzień 26 kwietnia, z czasem przeniesione na 27 czerwca.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Największa obraza Boga w postaci wspólnych "modlitw" w Asyżu - Bp Oliver Oravec

Podobny obraz 
Jan Paweł II zorganizował 27 X 1986 "modlitewne" spotkanie wszystkich religii w słynnej franciszkańskiej bazylice w Asyżu. Zostali tam zaproszeni na wspólną "modlitwę" o pokój przedstawiciele 130 wyznań. Były tam wszystkie protestanckie sekty, żydzi, muzułmanie, pogańskie religie od buddystów aż po najprymitywniejsze kulty afrykańskie, które po dziś dzień oddają cześć wężom albo złym duchom. Nie mielibyśmy zastrzeżeń, gdyby te religie były zaproszone na polityczne albo etyczne debaty, ale kiedy osoba podająca się za papieża wzywa ich na modlitwę, to jest to już inna sytuacja. Idzie tu mianowicie o duchowe cudzołóstwo, gdy prawdziwą religię miesza się z pogańskimi religiami, które czczą bożki (bałwany). Św. Paweł (l Kor. 10, 20) mówi: "...co poganie ofiarują, czartom ofiarują, a nie Bogu". Bałwochwalstwo jest najohydniejszym grzechem, który szczególnie w Starym Testamencie był surowo karany. Na takie bałwochwalstwo pozwolił JPII w naszej świątyni w Asyżu. Poganie przynieśli swoje węże, bożki, którym się kłaniali. Najwstrętniejszego czynu dokonał Dalajlama – tybetański przedstawiciel buddystów, który wierzy, że jest żywym bogiem tu na ziemi. Pozwolono mu położyć posążek Buddy na nasze tabernakulum na ołtarzu, aby mógł mu oddać cześć, paląc kadzidło.
 
Dźiniści modlili się do Dźiny, muzułmanie bluźniercy modlili się, że "nie ma różnicy między Izmaelem, Jakubem i Jezusem".

Żywot świętych Męczenników braci Jana i Pawła

(Żyli około roku Pańskiego 360)


Bracia Jan i Paweł są znakomitą ozdobą Kościoła katolickiego, a zarazem świetnym przykładem dla bogatych i możnych tego świata, aby wiedzieli, jakim sposobem winni okazywać cnoty oraz czynami dowodzić, że są wiernymi wyznawcami Boga. 

Kiedy cesarz Konstantyn urządził świetny dwór córce, niedawno cudem na grobie św. Agnieszki uzdrowionej, powołał obu młodzieńców na najwyższe urzędy przy tym dworze. Wybrał ich dlatego, że byli wysoce wykształceni i odznaczali się wielką pobożnością i czystością obyczajów. 

Bogobojna cesarzowa dawała im znaczne sumy na jałmużny dla nieszczęśliwych i cierpiących bliźnich, a umierając, przekazała im cały majątek, wiedząc, że go użyją na cele dobroczynne. 

Jan i Paweł tak długo bawili na dworze i pełnili miłosierdzie, dopóki nie nastąpił cesarz Julian, którego nazwano apostatą (odstępcą), albowiem wyrzekł się chrześcijaństwa i usiłował w całym państwie rzymskim przywrócić pogaństwo.

niedziela, 25 czerwca 2017

Rocznica święceń kapłańskich x. Rafała Trytka


25 czerwca 2017 roku wierni Tradycji katolickiej świętują dwunastą rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich przez naszego Duszpasterza, xiędza Rafała Trytka.

Drogi Xięże Rafale,

 

Dziękując Bogu za dotychczasową służbę kapłańską, w imieniu wspólnoty Kościoła pragniemy złożyć najserdeczniejsze życzenia wielu Łask Bożych oraz opieki Najświętszej Maryi Panny, aby ta apostolska praca, której Xiądz podjął się w czasach dla Kościoła niewątpliwie najtrudniejszych, wydała wspaniałe owoce, przyczyniając się do nawrócenia wielu dusz i odbudowy Polski katolickiej. Życzymy zatem zdrowia i sił, aby Xiądz mógł jak najdłużej wspierać wszystkich katolików z Polski i Europy, którzy są spragnieni światła Wiary Chrystusowej, ważnej Mszy Świętej i prawdziwych Sakramentów Świętych. Wierzymy, że przez wiele lat Xiądz będzie uczył, jak naśladować naszego Pana Jezusa Chrystusa i podążać do Niego drogą świętości.

wierni Tradycji katolickiej

sobota, 24 czerwca 2017

Papież Innocenty III - Abp Ignacy Hołowiński

MISTRZOWIE SŁOWA
 
Papież Innocenty III (*)
 
Abp Ignacy Hołowiński

Innocenty III, papież, nie tylko w dziejach, ale i w pismach swoich przejawił geniusz ukształcony żywą wiarą i obszerną nauką. Między innymi księgami, z których dziełko O wzgardzie świata, porusza najwięcej prawdą, naturalnością i energią, mamy prawie 70 kazań na niektóre niedziele, święta i przygodne uroczystości. – Wszystkie są najczęściej bardzo krótkie, więcej się odznaczają myślą niż świetnością oddania. Wszystkie mają tekst najpospoliciej z Ewangelii wzięty, ale też często z innych Ksiąg Pisma św. bywa brany, chociaż stosuje się później do czytanej Ewangelii. Sam wykład zawiera wszystkie główne dogmata i główną treść nauk moralnych w bardzo trafnym i gruntownym przedstawieniu. Szczególniej ważne są tym, że często myśl Kościoła w naznaczeniu świąt albo Ewangelii na niedziele tłumaczą; że duchowne znaczenie ceremonii i obrzędów objaśniają. – Jego mowa najobficiej usiana tekstami Pisma: stąd styl ma zwięzły i ucinkowy; co się zaś tyczy mnóstwa antytez i słownych igraszek, te były płodem ówczesnego gustu. Metoda opowiadania słowa Bożego za czasu Innocentego III coraz więcej przybierała wad skażonego smaku; oprócz bowiem ustawicznego wiązania tekstów Pisma, z których całe składały się kazania, zaczęto jeszcze wprowadzać scholastycyzm ze wszystkimi kwestiami próżnymi, które się w niczym nie odnosiły do nauki wiary i nie należały do religijnego oświecenia ludu. Usiłowano każdą myśl oddać najdowcipniej; mistyczność ledwo nie wszystko pochłaniała; alegorie już nie do głównych punktów, ale do najdrobniejszych szczegółów przedmiotu dawały się rozciągnąć. Cytaty filozofów, pisarzy i poetów pogańskich zaczęły się wkradać najniewłaściwiej. Same przywodzenie tekstów było samowolne, nakręcane i często całkiem niestosowne. Dowodzono tego Pismem, co żadnych dowodów nie potrzebowało: np. że każdy człowiek musi umrzeć, przytoczeniem kilkunastu tekstów Pisma stwierdza się to zdanie. Lecz nade wszystko, co zaciemniało wówczas opowiadanie słowa [(Bożego)], to przyjęta filozoficzność z całą pedanterią szkolną. Tłumem wtargnęły dywizje [(divisiones = podziały)], opisy i definicje, które zabiły wszelką wymowę, prostotę i jasność, i wprowadziły nudę: bo rozprawiały o rzeczach błahych w sposób uczony. Na przykład psalmista powiada: roztopiła się ziemia; kaznodzieja rozprawia o rozmaitym roztopieniu się już to od ognia, już to od wilgoci, już to o zniknieniu przez roztopienie się jak śnieg i lód, już to o pozostaniu rzeczy pomimo roztopienia się jak wosk, srebro itd.; słowem w każdym wyrazie i przedmiocie upatruje się podział najrozmaitszy: np. Jerozolima dzieli się tam na bardzo wiele tj. ziemską, niebieską, wewnętrzną, zewnętrzną, wyższą i niższą itd. Nie mało przeto dziwić się należy, że geniusz Innocentego, lubo często podzielał wady swego wieku, jednak czuł, że to są skazy i sam w jednym kazaniu odzywa się, że na ten raz opuści dywizje [(podziały)] i dystynkcje; jakoż często siłą własną wzbija się nad swój wiek i wtedy dorównywa najlepszym opowiadaczom słowa Bożego; możemy się przekonać o tym, prócz wielu innych kazań z drugiej mowy na uroczystość św. Jana Chrzciciela:

Żywot świętego Jana Chrzciciela

Narodzenie św. Jana Chrzciciela
(Przyszedł na świat około roku Pańskiego 1) 


Gdy przyjść miał z wysokości Bóg w ciele ludzkim, aby nas oświecić w ciemnościach i wybawić z niewoli wiecznej i gniewu Boskiego, rozgłosił przyjście swoje, dawno obiecane u proroków, przesławnym Janem jako swym przesłańcem. Posłał przed sobą wielką i głośną trąbę, człowieka wsławionego cudami dziwnymi przy narodzeniu, żywotem niesłychanym i nauką, iż wszystka ziemia żydowska, która najpierwej Mesjasza czekała, musiała na niego podnieść oko i ucho swoje. Dziecię jeszcze nie poczęte w żywocie, z Nieba przez wielkiego posła archanioła Gabriela przy ołtarzu w kościele zwiastuje się i mianuje. Ojciec widzeniem anielskim zastraszony, niedowiarstwa swego karanie odnosząc, mowę traci. Matka stara, z przyrodzonego biegu rzeczy niepłodna, rodzi. Potem otwierają się ojcu nieme usta i związany język na chwałę Bożą, i proroctwa mówić poczyna. Jan, dorósłszy, na puszczę wychodzi, gdzie pustelniczy i ostry żywot wiedzie. Pokarmem jego szarańcza i korzonki; chleba i wina nie zna. Odzieniem jego jest skóra wielbłądzia, poduszką kamień, łożem ziemia, niebo dachem. Doszedłszy lat trzydziestu, nie bywając w żadnej szkole, wychodzi na nauczanie ludzi. Wykłada proroków, opowiada przyjście Mesjasza, gromi złości, napełnia bojaźnią królów, panów i wszystkie stany, nikomu nie folguje, karci grzechy wszystkich. 

Na głos takiej trąby biegli ludzie na puszczę. Zbiegali się panowie, uczeni, żołnierze i wszystkie inne stany. Na koniec kapłani i uczeni wyprawili do niego poselstwo, pytając, czy on jest owym oczekiwanym Mesjaszem. A on w pokorze serca wyznał i nie zaparł, że nie jest Chrystusem. 

piątek, 23 czerwca 2017

Kazanie na uroczystość Serca Jezusowego. O ofierze Serca Jezusowego w Najświętszym Sakramencie - O. Marian Morawski SI

Najświętsze Serce Pana Jezusa 

KAZANIE

na uroczystość Serca Jezusowego

O ofierze Serca Jezusowego w Najświętszym Sakramencie


(Mówione w Krakowie u PP. Wizytek 1871 r.)

O. MARIAN MORAWSKI SI

"Chrystus umiłował nas i wydał sa­mego siebie za nas obiatę i ofiarę Bogu na wonność słodkości
(Efez. 5, 2)

Miłość i ofiara, najmilsi w Chrystusie, są nierozdzielnie po­łączone. Miłość jest to korzeń w głębi serca ukryty, ofiara zaś z niej jako kwiat na jaw wyrasta, i świadczy o istnieniu i ży­wotności korzenia. Taka jest myśl Apostoła, który tak w słowach przytoczonych, jak i na innych miejscach zwykł uważać ofiarę jako owoc i zarazem jako dowód miłości. I tak w liście do Galatów podobnymi słowy pisze o Zbawicielu: "Umiłował mnie i wydał sa­mego siebie – to jest ofiarował się – za mnie" (Galat. 2, 20). I sam też Boski Mistrz miłości, ten stosunek między miłością a ofiarą zatwierdza, i swoją, ze wszystkich najdoskonalszą, na krzyżu spełnioną ofiarę stawia na dowód najdoskonalszej miłości: "Większej nad tę miłość żaden nie ma, aby kto duszę swą położył za przyjacioły swoje" (Jan. 15, 13). Przeto, najmilsi, dzisiaj, gdy nam uroczystuje sama miłość Zbawiciela, miłość upostaciowana w Sercu cierniami uwieńczonym, o ofierze mówić będziemy. A po­nieważ to Boskie Serce, we wszystkich tajemnicach miłości czczone, najbardziej uwielbiamy w najprzedniejszym z dzieł miłości, w ta­jemnicy Ołtarza, dlatego mówić mamy nie o ofierze krzyżowej, nie o ofierze duchownej, którą przez całe życie za nas gorzał, ale tylko o ofierze, którą spełnia na naszych ołtarzach sama miłość Serca Jezusowego. Uważać będziemy stan ofiary Jezusa Pana w najświętszej Hostii, tak ze względu na zewnętrzne okoliczności, jak na wnętrzne Jego uczucia, i z tych uwag poznawać będziemy, jaka ma być ofiara nasza, jakiej ofiary od nas żąda Jego ofiara i miłość Jego. – Zdrowaś Maryjo.

Uroczystość Najsłodszego Serca Jezusowego

Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego Serca
(Piątek po drugiej niedzieli po Zesłaniu Ducha św.)

(Święto to ustanowione zostało około roku Pańskiego 1765) 


Dwa to już tysiące lat temu, jak tu na świecie żył Pan Jezus z Bóstwem i człowieczeństwem swoim, z Sercem swym bosko-człowieczym i z miłością w tym Sercu. Ten Jezus już wonczas wszystką prawdę i wszystkie skarby łask, których ludzie po wsze czasy do swego zbawienia potrzebują, złożył w Kościele św. apostołów swoich. Ale Chrystus nie starzeje się i nie zmienia; On dziś jak wczoraj, mówi Pismo. Tak samo nie starzeje się i nie zmienia nauka Jego, Sakramenta Jego, łaska, - tu nie ma żadnej nowości. 

W ciągu roku kościelnego mamy rozliczne uroczystości Pańskie, w których czcimy rozmaite tajemnice Zbawiciela. Te święta zaprowadzono nie od razu, lecz powoli, jedno po drugim. Za dni apostołów mało ich było. Rzecz jasna że i wówczas znano doskonale Pana, życie Jego, Mękę i śmierć, ale ówcześni chrześcijanie wszystką uwagę wytężali przede wszystkim na największą i najwspanialszą tajemnicę, na Jego śmierć krzyżową i na chwalebne Jego zmartwychwstanie. Później zaczęli zwracać uwagę i na inne tajemnice, jak na przykład na cudowne powołanie pogan do żłóbka, na narodzenie Pańskie, a czynili to pouczeni i pobudzeni od owego dobrego nauczyciela, którego zesłał Kościołowi Pan Jezus po Wniebowstąpieniu swoim, to jest od Ducha świętego. Jak przewodnik w górach zwraca obcym uwagę to na ten, to na ów piękny widok, tak i Duch święty zwracał oczy i uwagę wiernych to na tę, to na ową tajemnicę odkupienia, z czego czerpali nowe pociechy i coraz gorętszą czuli w sercach miłość do Jezusa. W mądrości i opatrzności swojej zwracał On oczy i serca wiernego ludu na tę właśnie tajemnicę, która w owych czasach i okolicznościach była najbardziej potrzebna i najbardziej zbawienna. 

czwartek, 22 czerwca 2017

Dogmatyka katolicka. Część ogólna... O członkach Kościoła - Ks. Jacek Tylka

Znalezione obrazy dla zapytania dogmatyka ks tylka 
DOGMATYKA KATOLICKA
 
CZĘŚĆ OGÓLNA
 
KRÓTKO NAPISAŁ
 
KS. JACEK TYLKA
 
V. Traktat
 
O Kościele Chrystusowym
 
"Kościół" (jest to) "filar i utwierdzenie prawdy" (1 Tym. 3, 15).
 
Część I.
 
O Kościele Chrystusowym w ogóle
 
Rozdział I.
 
O USTANOWIENIU I ISTOCIE KOŚCIOŁA
 
Artykuł VII.
 
O członkach Kościoła (1)

Przez wyraz "członek" rozumiemy część jakiejś całości uporządkowanej, najczęściej zaś używamy go o częściach ustroju zwierzęcego. Członek nie może istnieć poza tym ustrojem i przestaje być jego częścią, kiedy jest od niego oderwany i już nie uczestniczy w jego życiu; nie przestaje zaś być członkiem ciała, kiedy ulegnie chorobie lub nadwerężeniu. Podobnie ma się rzecz z członkami Kościoła (który, jak powiedzieliśmy, stanowi mistyczne ciało Chrystusa Pana): nie jest członkiem Kościoła, kto nie uczestniczy w jego życiu, kto się od niego oderwał z całą świadomością i całkowicie. Sama jednak utrata łaski poświęcającej (wskutek grzechu śmiertelnego) nie sprowadza jeszcze tego następstwa, dopóki grzesznik nie usunął się zupełnie spod dobroczynnego wpływu Kościoła: jest on wtedy członkiem ubezwładnionym, martwym, który jednak może jeszcze odżyć (2). Ale nie tylko ci, którzy rzeczywiście, faktycznie ("in actu") należą do Kościoła, są jego członkami, bo jak uczą powszechnie Teolodzy, trzeba do niego zaliczyć także tych, którzy go jeszcze nie poznali, ale prawdziwie Boga miłują i chcą Mu szczerze służyć i przyłączyć się do Jego Kościoła (o czym w tezach następnych mówimy).

Żywot świętego Paulina z Noli, biskupa

Znalezione obrazy dla zapytania św paulin 
(Żył około roku Pańskiego 430)


Święty Paulin, z rodu Rzymianin, przyszedł na świat roku Pańskiego 353 w mieście Bordeaux we Francji, gdzie rodzice jego podówczas przebywali. Posiadał wielki majątek, a mając lat dwadzieścia został senatorem rzymskim, następnie konsulem, a wkrótce potem wielkorządcą tego miasta. Sławny na cały świat ówczesny nauczyciel Antoniusz był jego wychowawcą, a kiedy potem powołano go na wychowawcę młodego cesarzewicza Gracjana, Paulin udał się do Rzymu i tam tak zasłynął wymową, że mając dopiero lat dwadzieścia pięć już otrzymał godność konsula. Ożeniony z pobożną a bogatą Hiszpanką, miał wszystko, czego tylko serce pragnęło: bogactwa, licznych znajomych i przyjaciół w najznakomitszych rodzinach, łaskę cesarza i wysokie godności, ale jednej rzeczy mu brakło: spokoju serca i Boga. 

Przyjaźń z świętym Ambrożym z Mediolanu, Marcinem z Tours i Delfinem z Bordeaux, a zarazem prośby małżonki skłoniły go do przyjęcia chrztu świętego, z którym podług ówczesnego zwyczaju ociągał się do lat późniejszych. 

Święty ten Sakrament zupełnie odmienił jego serce. Zrzekł się zaszczytnych urzędów, rozdał znaczną część majątku między ubogich, na szpitale i kościoły i powrócił do Hiszpanii, gdzie miał posiadłość wiejską. Tam żył w zaciszu z drogą małżonką, która po wielu latach obdarzyła go synem. 

środa, 21 czerwca 2017

Modernizm w książce... III. Kościół w pojęciu modernistów - Ks. Dr Maciej Sieniatycki

Znalezione obrazy dla zapytania zdziechowski pesymizm romantyzm a podstawy chrześcijaństwa 

Modernizm w książce polskiej


KS. DR MACIEJ SIENIATYCKI

PROFESOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO W KRAKOWIE

––––––––

III.

Kościół w pojęciu modernistów

Czym jest, zdaniem modernistów, Kościół katolicki dziś, a czym być powinien?

Kościół dzisiejszy, zdaniem modernistów, to instytucja, która bezwzględnym posłuszeństwem, wynikającym ze ślepej, nierozumującej wiary trzyma wiernych w automatycznej uległości (str. XVI). Skąd nabył Kościół tej żądzy panowania? "Organizacja kościelna jest przesiąknięta od dołu do góry duchem rzymskiej państwowości" (str. XVI). "Tradycja Kościoła urabiała się na gruncie Rzymu, rzymskiego prawa i rzymskiej państwowości. Więc nic dziwnego, że na gruncie tym powszechność pojętą została, jako panowanie nad światem" (str. 142). W tym celu przepisy i prawdy religii ujęte zostały przez Kościół w "żelazny łańcuch logiki". W ten sposób zapanował intelektualizm w religii. "Panować – znaczy zgiąć człowieka we wszystkich zakresach jego życia pod ferułą prawa. Podstawą prawodawstwa jest religia, tym mocniejszą podstawa będzie, im ściślej prawdy i przepisy religii spojone będą ze sobą żelaznym łańcuchem logiki. Stąd skłonność do racjonalizowania religii" (142). W innej nieco formie wyraża Autor tę samą myśl: "Hierarchia kościelna ugrzęzła w pysze świadomości posiadania prawdy, jak gdyby przedstawicielom jej i kierownikom danym było uczestniczyć w jakimś nieistniejącym sakramencie wiedzy logicznej; nie świętością działa ona, lecz logiką, chciałaby podbijać umysły albo niezbitą siłą dowodów swej prawdy i boskości, albo siłą materialną tam, gdzie dowody owe są bezsilne" (141).

Czym jest papież? Papież jest nieomylnym jako wyraziciel consensus fidelium, jako organ Kościoła całego... "Papież przeto powinien by być servus servorum Dei – zamiast tego stał się monarchą nieodpowiedzialnym, samowładnym. Jest to dziełem tych wszystkich, w których interesie to leżało, więc przede wszystkim samych papieży, dalej najwyższej biurokracji kościelnej, wreszcie teologów, którzy w ten sposób systemy swoje przykrywają osłoną nieomylności papieskiej i kanonizują je" (315). Daleko radykalniej jest ta myśl rozwinięta na str. 317: "Ewolucja Kościoła Rzymskiego odbyła się w kierunku centralizacji i bezwzględnego autokratyzmu – i dziś papież, przywilejem nieomylności obdarzony, gotów jest w każdym kaprysie swoim natchnienie Ducha Świętego upatrywać, w takim zaś usposobieniu utrzymują go, własny interes na myśli mając, dygnitarze-karierowicze i teolodzy, ażeby wszczepiwszy mu w duszę swoje własne poglądy i dążenia, nadać im powagę większą i moc". Co jest prawdą, "stanowią... rzymscy monsignorowie... osobistym tylko interesem kierowani, narzucają oni ludziom do wierzenia rzeczy, rażące nie tylko wyćwiczony przez naukę zmysł prawdy, ale niekiedy nawet zmysł moralny... Najgroźniejsze dla wiary niebezpieczeństwo stąd wynika, że duch krytyki wkroczył we wszystkie sfery teologii a władze kościelne ducha tego nie rozumiejąc, a innej nań odpowiedzi jak skargi, przeklinania, albo gwałtowne a bezskuteczne represje nie znajdując, przyczyniają się do utrudnienia warunków, wśród których działać muszą ci, co do Kościoła należą" (300).

Jakim powinien być Kościół według recepty modernistów?

Kościół w pojęciu modernistów to stowarzyszenie braci i sióstr, dążących do świętości; jedynie prawda i łaska łączy wiernych. Święci rządzą w Kościele i stanowią, co jest prawdą. Papież i biskupi są tylko organem Świętych tak co do prawd, w które trzeba wierzyć, jak i co do praw, których trzeba słuchać. Władzy w ścisłym słowa znaczeniu nie posiadają, są primi inter pares. "Kościół nie zna poddaństwa, a zna tylko braterstwo". "W Kościele nie ma miejsca dla autorytetu", bo w Kościele winna panować wolność. "Wolne poddanie się Prawdzie tkwi w istocie idei Kościoła, która nie znosi «ani wymuszonej jedności, bo to kłamstwo, ani wymuszonego posłuszeństwa, bo to śmierć»". "Idealny Kościół jest harmonią indywidualnych wolności" (280). Kościół idealny to ten, "którego członkowie dążą do świętości, a święci stanowią o tym, co jest prawdą, a co fałszem" (299). "W owym idealnym Kościele najwyższa powaga doktrynalna papieża i biskupów polegałaby nie na szczególnej jakiejś biegłości teologicznej, ale na tym, że poddawaliby się oni Duchowi Świętemu i organem Ducha będąc, tłumaczyliby wiernym, co im za pokarm służyć ma i co jako truciznę odrzucić powinni"... Jednak nie papież rządziłby Kościołem, ale święci, on byłby tylko wykonawcą ich woli: "W Kościele idealnym papież uważałby siebie i byłby rzeczywiście organem ducha, ożywiającego ciało Chrystusowe, a że duch ten najżywiej i najpiękniej objawia się w świętych, więc święci rządziliby Kościołem, ściślej mówiąc, rządziłby papież w ich imieniu" (317).

Papież jest tylko tłumaczem prawa, które Duch Święty wyrył w sercach świętych: "on jest związany tą żywą księgą". "W Kościele są żywi i umarli, a głos papieża powinien być głosem żywych, czyli najlepszych, świętych – i tylko wówczas papież jest nieomylny" (309).

Żywot świętego Alojzego Gonzagi

(Umarł roku Pańskiego 1591)


Święty Alojzy urodził się dnia 9 marca roku 1568. Ojciec jego był margrabią, czyli księciem w Castiglione nad jeziorem Garda, a że Alojzy był synem pierworodnym, pragnął go mieć swym następcą. Z tej przyczyny brał go już jako czteroletnie pacholę do obozu, gdzie się ćwiczyli żołnierze. Mając lat siedem, postanowił poświęcić się wyłącznie Bogu na służbę i już w tych latach okazywał wielką bogobojność i stateczność. W dziewiątym roku życia oddano go do szkół w mieście Florencji. Podczas gdy nauczyciele kształcili jego umysł, miał jeszcze drugiego nauczyciela: łaskę Boską, która duszę jego coraz większymi cnotami wzbogacała. Tutaj też powziął gorące nabożeństwo i miłość do Najświętszej Maryi Panny, a pragnąc czegoś dla Jej uczczenia dokonać, przed Jej obrazem złożył ślub dozgonnej czystości. Idąc ulicami miasta, miał zazwyczaj oczy spuszczone i pilnie unikał bliższych znajomości z osobami płci drugiej. Za to też otrzymał łaskę wielkiej czystości; ci, którzy znali jego serce, poświadczają, że nigdy w życiu swoim ani nawet myślą nie zgrzeszył przeciw swemu ślubowi. 

Mieszkając z ojcem w Lasal, często odwiedzał pobliskie klasztory. Widząc, jak zakonnicy z dala od świata jedynie służbą Bożą się zajmowali, zapragnął zrzec się swych pierworodnych praw do księstwa, oddać je bratu i wstąpić do zakonu. W tym celu starał się za pomocą modlitwy i częstego przyjmowania Ciała Pańskiego poznać wolę Pana Boga, aż w końcu nieodmiennie postanowił zostać zakonnikiem. Zanim ten zamiar wykonał lub komukolwiek się z nim zwierzył, starał się żyć ile możności po zakonnemu, w zaparciu samego siebie. Podczas zimy nie kazał palić u siebie, nie chodził na uczty dawane przez ojca, w piątki pościł na pamiątkę Męki Pańskiej, a w soboty na cześć Matki Boskiej, posilając się w te dni trochą chleba maczanego w wodzie. Siedząc u stołu, wybierał potrawy takie, które mu najmniej smakowały. Dni całe obracał na modlitwy i rozmyślania. 

wtorek, 20 czerwca 2017

Modernizm w książce... II. Objawienie, wiara, dogmat według modernistów - Ks. Dr Maciej Sieniatycki

Znalezione obrazy dla zapytania zdziechowski pesymizm romantyzm a podstawy chrześcijaństwa 

Modernizm w książce polskiej


KS. DR MACIEJ SIENIATYCKI

PROFESOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO W KRAKOWIE

––––––––

II.

Objawienie, wiara, dogmat według modernistów

Zdaniem modernistów rozumem nie można dojść do poznania Boga, ani do wiary. A więc czy mamy z tego powodu oddać się czarnej rozpaczy? Bynajmniej, odpowiadają moderniści, bo jest inna droga dojścia do prawdy religijnej, droga osobistego doświadczenia. Jest to pozytywny punkt systemu modernistów, tak jak eliminacja intelektualizmu z religii stanowi jego element negatywny. Postaramy się odnośne, porozrzucane po książce zdania modernistów i naszego Autora zestawić w pewną systematyczną całość.

"Bóg się daje poznać w bezpośrednim, wewnętrznym doświadczeniu" (str. 269). W jaki sposób się to dzieje? Bóg, budzi w duszy naszej śpiący gdzieś na dnie podświadomości "zmysł religijny". Na czym on polega? "Ze strony negatywnej streszcza się ów zmysł w buncie przeciw skończoności, w świadomości, że nigdy nic na świecie ukoić nas nie zdoła" (str. 292). Ze strony pozytywnej zmysł religijny jest to "pociąg ku czemuś, co niby gwiazda jakaś ciemna stanowi dla nas źródło niepokoju, bezsenności ducha" (ibid.), to "tęsknota za bytem wyższym", to "głód Boga w sercu człowieka, to głos Boga, który go z nędzy doczesnego istnienia wydobywa i ku sobie podnosi" (wstęp, XIII). Ale czy się nie mylimy, czy to rzeczywiście jest głos Boga? Autor najpierw kategorycznie twierdzi bez dowodu, że "nie może być ani bezpodstawną, ani bezprzedmiotową tęsknota za bytem wyższym z siłą taką i namiętnością wybuchająca, nie jest ona tylko marzeniem płonnym, lecz rzeczywistym przeczuciem rzeczy przed okiem zmysłowym ukrytych, jest doświadczeniem wewnętrznym wysoko ponad poziom dowodów rozumowych wzniesionym" (XII-XIII). Ale jakby tchnięty przeczuciem, że mimo wszystko jaki niedowiarek mógłby żądać dowodu na te twierdzenia, podaje go na str. XV: "Wgłębiamy się w źródła niepokoju tego i widzimy wówczas, że sam pryncyp woli naszej, uganiającej się za nieskończenie dalekim i niedościgłym celem, nie jest czymś rdzennie naszym, czyli, że w woli naszej jest coś jej obcego, a wyższego, coś, czego ona pozbyć się nie może, słowem coś, co jej pierwszy pęd nadaje. To coś jest głosem Boga, a niepokój serca, – bezwiednym Jego szukaniem". "Gdyby pierwiastka boskiego w nas nie było, Bóg nie obchodziłby nas wcale" (352). "Nie pragnąłby człowiek Boga, gdyby Go nie było, nie szukałby, gdyby go nie pchała potrzeba wewnętrzna" (390).

W zmyśle tedy religijnym każdego człowieka objawia się Bóg. Objawia swe istnienie i inne prawdy o sobie. By jednak te objawienia w sobie dostrzec, trzeba się starać o czystość serca przez walkę ze złem w sobie. Wtedy sumienie pokieruje naszym zmysłem religijnym w kierunku prawdy i w miarę oczyszczania serca coraz nowszych i doskonalszych będziemy doznawać objawień. Stąd to "sumienie jest tym wielkim mistrzem wewnętrznym co uczy religii, sumienie jest najbliższym ze wszystkich narzędzi poznania, którymi rozporządza człowiek" (182). Nie rozum, ale sumienie prowadzi do Boga. "Im bardziej wsłuchujemy się i stosujemy do sumienia, tym silniej nas oświeca" (193). W poszukiwaniu prawdy trzeba wyjść od moralnego obowiązku... Kto zgodnie z nim żyje, temu otwierają się oczy i poznaje prawdy religijne... Czyny dobre, są drogą do poznania prawdy (217). Przez walkę ze złem zdobywamy "bezpośrednią, eksperymentalną pewność Boga i boskiego porządku we wszechświecie" (371).

Czymże więc jest wiara? "Wiara jest wizją Boga, oczywiście bardzo niewyraźną, jednak wizją osobistą, nie zaś wierzeniem opartym na tym, co się słyszało" (325).

Co jest przedmiotem wiary? Bardzo niewiele. Wiara nasza streszcza się, zdaniem modernistów, w jednym, w tym tylko, że Chrystus, Zbawiciel świata, przyszedł zwiastować ludziom dobrą nowinę o nadchodzącym królestwie Bożym i że przeto powinniśmy oczyścić siebie ze wszelkiej skazy, ażeby zbliżyć panowanie Chrystusa. Oto istota Chrześcijaństwa. – "Wszystko inne w nauce Kościoła jest dopuszczalne, nieraz pożądane, ale nigdy nie obowiązujące" (345).

A dogmaty katolickie, czymże te są i czy trzeba w nie wierzyć? Dogmaty wiary, "które nam Kościół podaje: Trójca Święta, stworzenie, upadek, wcielenie, odkupienie, zmartwychwstanie, niebo i piekło, aniołowie i szatani – są analogią, są próbą bliższego określenia tego wiekuistego Dobra, w świetle którego człowiek powinien kształcić uczucie swoje i wolę" (326). Co należy rozumieć przez analogię objaśniają słowa: "Wizja zmartwychwstania ciał uplastycznia wizję nieśmiertelności, – nic więcej... W zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Chrystusa mamy symbol pełni Jego transcendentalnego życia, ale symbol, nie substancję" (355).

"Słusznie nazwano Credo symbolem wiary, bo symbolem jest, czyli znakiem, godłem, analogią prawdy a nie współmiernym jej wyrazem" (295). Symbole owe są wyrazem doświadczeń religijnych całego Kościoła, są wyrazem sensus communis wiernych. Bo wszyscy wierni przez osobisty kontakt z Bogiem i z zaświatem odbierają objawienia i Kościół daje tylko wyraz w dogmatach onym objawieniom. Zwłaszcza Święci w Kościele są najdoskonalszym organem objawień, dlatego "Święci stanowią o tym, co jest prawdą, a co fałszem" (299). Papież "powinien być głosem żywych, czyli najlepszych, świętych – i tylko wówczas papież jest nieomylny" (309). "Wielka wizja, którą nam daje Kościół czerpie moc swoją ze zbiorowego doświadczenia jednostek, które ją przyjęły jako odpowiednią ich naturze, albowiem dla każdej z nich była ona indywidualnym przeżyciem, każda mogła i może ją wyrazić po swojemu, świeże i żywe piętno myśli własnej na nią nakładając" (395). Prawda jest nieskończoną, przeto "wierzenia dogmatyczne nie mogą ani wyczerpać jej, ani zamknąć"... "ofiarują to tylko, czego nie wolno odrzucić, nie zaprzeczając jej zarazem, a dają do zrozumienia, iż poza tym jeszcze zakres jej rozciąga się daleko w nieskończoność; wskazują one kierunek, lecz nie nakładają kajdanów" (259).

Oto najważniejsze poglądy modernistów, z książki naszego Autora wyjęte, na istotę objawienia, wiary i dogmatu. Przypatrzmy się teraz wartości tych poglądów.

Żywot świętego Sylweriusza, papieża i Męczennika

(Żył około roku Pańskiego 538)


Święty Sylweriusz, rodem z okolic Rzymu, był synem św. Hormidiasza, który owdowiawszy i wstąpiwszy do stanu duchownego, na początku VI wieku zasiadał na Stolicy Apostolskiej. Św. Sylweriusz również osiągnął tę najwyższą w Kościele godność; wprawdzie wyniesiono go na nią nieprawnie, ale później uprawniono jego wybór, a on sam nie tylko okazał się papieżem wielkich cnót, mężnym obrońcą praw Kościoła i wiary świętej, lecz w końcu śmierć męczeńską poniósł za stałość i nieugiętość w spełnianiu obowiązków swojego najwyższego pasterstwa. 

Gdy został papieżem, małżonka cesarza Justyniana, imieniem Teodora, zwróciła się do niego z żądaniem, aby uznał patriarchę konstantynopolskiego Antymiusza, który za kacerstwo został złożony z urzędu przez papieża Agapita. Sylweriusz znał dobrze niebezpieczeństwa grożące mu ze strony przewrotnej i złośliwej cesarzowej, więc pełen troski mówił do przyjaciół: "Przeczuwam, dokąd ten zatarg doprowadzi i że życie mnie kosztować będzie", mimo to pozostał jednak stałym w postanowieniu i odpisał cesarzowej, że jej żądaniu nigdy nie ulegnie. 

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Modernizm w książce polskiej. I. Intelektualizm w religii - Ks. Dr Maciej Sieniatycki

Znalezione obrazy dla zapytania zdziechowski pesymizm romantyzm a podstawy chrześcijaństwa 

Modernizm w książce polskiej


KS. DR MACIEJ SIENIATYCKI

PROFESOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO W KRAKOWIE

––––––––

Mam tu na myśli książkę prof. M. Zdziechowskiego pt. Pesymizm, romantyzm a podstawy chrześcijaństwa (1) i to nie całą, ale tylko jej IV część pt. Nowe prądy myśli katolickiej. Autor daje sprawozdanie, nawiasem mówiąc wierne, poglądów modernistów na różne kwestie religijne. Te poglądy będą przedmiotem niniejszej oceny. Niestety i nasz Autor stoi w swej książce zupełnie po stronie modernizmu, więc i jego nasze uwagi dotyczą. Dla łatwiejszej orientacji zgrupowaliśmy zdania modernistów i Autora około najważniejszych kwestyj religijnych, w książce poruszonych i w tym także porządku postępuje nasza argumentacja. Zaznaczamy dla ścisłości, że przytoczone w cudzysłowie zdania są poglądami modernistów, choć między nimi znaczną część, może nawet większą zajmują poglądy Autora. Trzeba jeszcze i to dodać, że nasz Autor przytaczając poglądy modernistów, niemal zawsze je podziela tak, że trudno nieraz odróżnić, co mówią moderniści, a co Autor. Gdzieniegdzie tylko ozwie się z umiarkowaną krytyką poglądu tego lub owego modernisty, za to na wielu miejscach, jakby z obawy, by nie odbiegł zbytnio od ich poglądów, kruszy kopię w obronie poglądów modernistycznych niezgorzej od samych modernistów. Wobec tego nie uważaliśmy za konieczne zaznaczać w cytatach, które są modernistów, a które Autora. Zresztą wszędzie przy cytatach podaliśmy sumiennie stronę, na której się cytat znajduje. Czerpiemy potrzebny materiał przeważnie z tomu II, bo tam się mieści część dzieła, którą omawiamy.

Żywot Gerwazego i Protazego, braci Męczenników

(Żyli około roku Pańskiego 170)


Dwaj ci bracia, bliźnięta, ojcem mieli Witalisa, Męczennika, matkę Walerię, która także za Chrystusa śmierć męczeńską poniosła. Gdy osierocieli, sprzedali majętność, darowali wolność niewolnikom, po czym oddali się służbie Bożej na modlitwie, postach i pobożnym czytaniu. Żyli tak już dziewięć lat, gdy kapłani pogańscy postanowili ich zgubić i w tym celu oświadczyli wodzowi cesarskiemu Astazjuszowi, który wyruszał z wojskiem w pole: "Jeśli chcesz odnieść zwycięstwo, przymuś Gerwazego i Protazego, aby ofiarowali bogom, gdyż bogowie gniewają się, że oni nimi gardzą, i już nie chcą nam odpowiadać na nasze pytania". Na te słowa Astazjusz kazał pojmać braci i rzekł do nich: "Upominam was, abyście bogom naszym krzywdy nie czynili i złożyli im ofiarę, żeby nasza wyprawa dobrze się powiodła". Odpowiedział mu Gerwazy: "O zwycięstwo proś Boga wszechmogącego, a nie tych niemych bałwanów!". Na te słowa Astazjusz kazał go bić tak długo, aż skonał, do Protazego zaś rzekł: "Nędzniku, chciej żyw zostać, a nie szalej tak, jak brat twój!". Protazy odpowiedział: "Nie wiem, kto jest nędznikiem, czy ja, co się ciebie nie boję, czy ty, co się mnie boisz. Bo gdybyś się mnie nie bał, nie przymuszałbyś mnie do ofiary. Ja się ciebie nie boję, bo pogróżkami twymi gardzę i bałwany twoje mam za nic, a kłaniam się tylko jednemu Bogu, który w Niebie króluje!". Tedy Astazjusz i jego bić kazał, ale Protazy nie zachwiał się w wierze i rzekł: "Nie mam ci tego za złe, bo widzę ślepe oczy twoje, a niedowiarstwo twoje nie dopuszcza ci widzieć, co jest Boskiego. Nie wiesz, co czynisz, więc cię żałuję; czyńże, coś począł, abym dziś z bratem moim Zbawiciela oglądał". Oburzony Astazjusz kazał go za to ściąć. 

sobota, 17 czerwca 2017

Pius IX masonem?

Podobny obraz
Pius IX
16 czerwca 1846 wybrano na Papieża kard. Ferrettiego, który przyjął imię Piusa jako dziewiąty Papież Kościoła.

Był to jeden z największych następców św. Piotra, którego najdłuższy po Księciu Apostołów pontyfikat naznaczony był wieloma trudnościami zewnętrznymi i atakami na Kościół, ale i wspaniałymi wydarzeniami, jak ogłoszenie dogmatu Niepokalanego Poczęcia (1854) oraz zwołanie i przeprowadzenie, niestety zerwanego z powodów niezależnych od Papieża, Soboru Watykańskiego (I), na którym ogłoszono dogmat o nieomylności papieskiej, tak powszechnie atakowany dziś przez różnych „tradycjonalistów” powielających w tym błędy gallikanów i jansenistów.

Niektórzy z tych „tradycjonalistów”, tak zwanych semitradycjonalistów, posuwają się tak daleko w atakowaniu tego dogmatu, że zarzucają herezje, przynależność do wolnomularstwa i inne tego typu bezeceństwa prawdziwym Papieżom przeszłości. Nawet samemu św. Piotrowi po dziś dzień zarzuca się herezję, apostazję, a chyba tylko dlatego, że masoneria powstała dużo później, nie dostaje mu się od „masona”. Prym w tej antypapieskiej propagandzie wiedzie dziś, obok FSSPX, P. Robert Mattei, guru środowisk indultowo-motupropriowych, choć ostatnimi czasy także często przytaczany na stronach FSSPX, przynajmniej w Europie.

W Stanach istnieje skądinąd dobra strona Tradition in Action, publikująca wiele wartościowego materiału, ale której osobliwe stanowisko teologiczne jest niepodobne do czegokolwiek innego, choć w istocie sprowadza się do tego samego, co FSSPX (streściłem je pod tekstem tutaj). Jej redaktorzy odgrzewają jeden z tych starych kotletów, dawno obalonych, à propos „masona” Piusa IX.

Pelagiusz z Asturii