Dwaj ci bracia, bliźnięta, ojcem mieli Witalisa,
Męczennika, matkę Walerię, która także za Chrystusa
śmierć męczeńską poniosła. Gdy osierocieli,
sprzedali majętność, darowali wolność niewolnikom,
po czym oddali się służbie Bożej na modlitwie,
postach i pobożnym czytaniu. Żyli tak już dziewięć
lat, gdy kapłani pogańscy postanowili ich zgubić i w
tym celu oświadczyli wodzowi cesarskiemu Astazjuszowi,
który wyruszał z wojskiem w pole: "Jeśli chcesz
odnieść zwycięstwo, przymuś Gerwazego i Protazego,
aby ofiarowali bogom, gdyż bogowie gniewają się, że
oni nimi gardzą, i już nie chcą nam odpowiadać na
nasze pytania". Na te słowa Astazjusz kazał pojmać
braci i rzekł do nich: "Upominam was, abyście bogom
naszym krzywdy nie czynili i złożyli im ofiarę, żeby
nasza wyprawa dobrze się powiodła". Odpowiedział mu
Gerwazy: "O zwycięstwo proś Boga wszechmogącego, a
nie tych niemych bałwanów!". Na te słowa Astazjusz
kazał go bić tak długo, aż skonał, do Protazego zaś
rzekł: "Nędzniku, chciej żyw zostać, a nie szalej
tak, jak brat twój!". Protazy odpowiedział: "Nie
wiem, kto jest nędznikiem, czy ja, co się ciebie nie
boję, czy ty, co się mnie boisz. Bo gdybyś się mnie
nie bał, nie przymuszałbyś mnie do ofiary. Ja się
ciebie nie boję, bo pogróżkami twymi gardzę i
bałwany twoje mam za nic, a kłaniam się tylko jednemu
Bogu, który w Niebie króluje!". Tedy Astazjusz i jego
bić kazał, ale Protazy nie zachwiał się w wierze i
rzekł: "Nie mam ci tego za złe, bo widzę ślepe oczy
twoje, a niedowiarstwo twoje nie dopuszcza ci widzieć,
co jest Boskiego. Nie wiesz, co czynisz, więc cię
żałuję; czyńże, coś począł, abym dziś z bratem
moim Zbawiciela oglądał". Oburzony Astazjusz kazał
go za to ściąć.
Gdy św. Ambroży był biskupem w Mediolanie,
znaleziono ciała tych świętych Męczenników, o czym
zaraz doniósł wiernym wszystkiej ziemi włoskiej w tym
oto liście:
"Przeszłego czterdziestodniowego postu, gdy mnie
Pan Bóg poszczących i modlących się uczestnikiem
uczynił, podczas modlitwy sen mię opadł taki, iż anim
całkowicie nie spał, ani też czuwał. I ujrzałem
dwóch młodzieńców w białych szatach, którzy
podniósłszy ręce, czynili modlitwę. Owo niejakie
spanie mówić mi do nich nie dopuściło, a skorom się
ocknął, oni zniknęli. Prosiłem tedy Pana Boga, jeśli
by to było naigrawanie szatańskie, aby je oddalił, a
jeśli co prawdziwego, aby to jaśniej ukazał. I na
uproszenie tego przyczyniłem postu. Jakoż drugiej nocy
rychło z rana młodzieńców owych wspólnie ze mną
modlących się widziałem. A trzeciej nocy, gdy już
ciało postem strapione spać nie mogło, ukazali mi
się, mając z sobą trzeciego, podobnego św. Pawłowi,
któregom twarz z obrazu pamiętał. On właśnie ze mną
mówił: "Ci są, którzy na moje upomnienia wzgardzili
świeckimi fortunami, bogactwami i poszli za Panem
naszym, Jezusem Chrystusem, iż się stali Chrystusowymi
Męczennikami. Ciała ich na tym miejscu, na którym się
modlisz, w trumnie znajdziesz, i podniesiesz je w górę,
i kościół ich imieniem zbudujesz". Jam spytał o ich
imiona, a on mąż rzekł: "Znajdziesz w ich głowach
księgi, w których ich ród i koniec jest wypisany".
Jam tedy, wezwawszy wszystkich braci i biskupów, i
zdawszy im o tym sprawę, com widział, samem wprzód
kopać począł, w czym mi też biskupi pomogli.
Przyszliśmy do trumny i znaleźliśmy w nich święte
ciała, dziwnie wdzięcznie woniejące, a u ich głów
znaleźliśmy książki, w których wszystko niejaki
Filip, sługa Chrystusowy, wypisał. Znaleźliśmy
wielkiego wzrostu dwóch mężów, jacy za onych czasów
nie byli rzadkością, kości wszystkie całe, krwi
wiele, a lud wszystek schodził się przez całe dwa dni.
Starsi teraz wspominają, że o imionach tych
Męczenników słyszeli i czytali".
Przy tym podniesieniu kości świętych Męczenników
działy się rozliczne cuda, o których święty Ambroży
również wspomina.
Nauka moralna
Kościół święty od czasów apostolskich przyjął
zwyczaj zachowywania ciał jako relikwii Świętych
Pańskich i okazywał im cześć w ten sposób, że nad
ich grobami lub na miejscach, gdzie śmierć ponieśli,
budował kościoły i tym sposobem ozdabiał te
uświęcone miejsca.
W związku z tym wszystkie kościoły starały się o
relikwie, a zwyczaj ten dał początek ustawie
kościelnej, mocą której każdy ołtarz wielki musi
posiadać takie relikwie. Od początku dziewiątego
stulecia stawiano na ołtarzach pięknie rzeźbione
szkatułki z świętymi relikwiami. Apostoł święty
Paweł powiada: "Widziałem pod ołtarzem dusze tych,
których zabito dla słowa Bożego i dla świadectwa
danego prawdzie". Ta myśl jest także jednym z
powodów, dla których chrześcijanie już w pierwszych
czasach najchętniej stawiali ołtarze nad grobowcami
świętych Pańskich.
Tak jak ołtarz jest niejako punktem środkowym
jedności świata katolickiego, tak samo relikwie w
ołtarzu są niejako wyrazem wspólności wiary i
miłości, jaka łączy wiernych na ziemi z Świętymi w
Niebie. Dlatego też kapłan podczas Mszy świętej,
całując ołtarz, mówi: "Prosimy Cię, Boże, przez
zasługi Świętych Twoich, których relikwie tutaj się
znajdują i przez wstawienie się wszystkich Świętych,
abyś nam grzechy nasze odpuścić raczył".
Na widok świętych relikwii winniśmy Pana Jezusa
sławić i dzięki składać, że świętym tak wielkiej
udzielił łaski, że nawet wobec śmierci męczeńskiej
nie chwiali się w wierze i błagać Go, ażeby i nam
łaski udzielił, ażebyśmy zawsze świętą wiarę
naszą otwarcie wyznawali.
Modlitwa
Boże i Panie mój, który nas doroczną
uroczystością świętych Męczenników Twoich Gerwazego
i Protazego rozweselasz, spraw miłościwie, abyśmy
ciesząc się ich zasługami, przykładem ich pobudzeni
do dobrego byli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który z Bogiem Ojcem i Duchem świętym króluje w
Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki wieków. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.