DEKLARACJA DOKTRYNALNA

czwartek, 10 września 2015

Jak za czasów Nerona...

 
   Niedawno powróciła z Meksyku (z Vera Cruz) pewna Angielka, która opowiada, jak następuje: Vera Cruz jest "najczarniejszym punktem" prześladowania Kościoła katolickiego w Meksyku. Ponieważ w ubiegłym roku ogłoszono tam prawo dopuszczające tylko jednego kapłana katolickiego na sto tysięcy wiernych, więc w całym Vera Cruz jest tylko jeden kapłan katolicki...
    Chciałam przed długą podróżą morską do Anglii pomodlić się w kościele, zapytałam zatem w hotelu, gdzie znajduje się najbliższy kościół rzymskokatolicki. Służąca odpowiedziała mi, że jest wprawdzie otwarty jeden kościół, ale - niestety - jest to kościół schizmatycki. Przed laty oderwała się tu część (niewielka) wiernych od łączności z Rzymem i... tym odszczepieńcom zezwolił rząd na otwarcie kościoła. Dla katolików są "specjalne" prawa.
- Ale, proszę pani - powiada służąca - ja panią jutro rano zaprowadzę do jednej ze czterdziestu prywatnych, tajemnych kaplic, które są czynne po domach katolickich mimo tropienia policji i szykan ze strony władz. Kaplice te trudno jednak wytropić. Są tak "urządzone", że w paru (dosłownie) minutach można je rozmontować.
Nazajutrz zaprowadziła mnie służąca do jednego z domów prywatnych i oddała mnie pod opiekę jakiejś poważnej damy (na pierwszym piętrze tego domu). Pani ta poprowadziła mnie przez szereg pokoi do ustronnej sypialni. Tam - pomiędzy dwoma łóżkami - stał mały stolik, na nim: zapalona lampka nocna, mała statuetka Najświętszego Serca Jezusowego, przystrojona kwiatami. Nad stolikiem - na ścianie - obraz Matki Bożej.
Przed figurką Serca Pana Jezusa zauważyłam naczynie szklane, a w nim jakieś zawiniątka w pięknej, haftowanej chusteczce. Okiennice były przymknięte.
Kilka pań klęczało na podłodze w modlitewnym skupieniu.
Pani domu podeszła do mnie i zapytała półgłosem: - Czy pani udzieli sobie Komunii świętej?
Byłam tym pytaniem zaskoczona... i odparłam po chwili zakłopotania:
- Nie! Nie mogłabym tego uczynić. Jestem tak nerwowa...
- Owszem - odparła pani domu - zatem udzielę pani Komunii świętej. Te panie właśnie również czekają na Ciało Pańskie.
Uklękła następnie, odmówiła kilka modlitw, potem umyła ręce, zapaliła świecę, którą trzymała jej siostra i podeszła do stoliczka. Otworzyła z uszanowaniem szklane naczynie i z chusteczki wyjęła srebrne pudełeczko. W nim znajdowały się małe Hostie święte konsekrowane przez kapłana, który tu niedawno ukradkiem odprawił Mszę świętą.
Niezapomniana to była dla mnie chwila, gdy - po krótkiej modlitwie końcowej - czcigodna pani domu zbliżyła się do nas, klęczących w tej ustronnej "kaplicy" domowej, i udzieliła nam Komunii świętej.
Powiem szczerze: nigdy nie przyjęłam pobożniejszej Komunii świętej i nigdy nie widziałam tak skupionych postaci, jak tam w Vera Cruz, w tej "kaplicy", która kilkoma ruchami przezornych rąk zmieniała się znów w ustronną sypialnię, gdy zagrażało niebezpieczeństwo "kontroli" nad "opornymi".
Przy pożegnaniu powiedziała mi pani domu, że posiada tę kapliczkę domową już od roku. Z rozrzewnieniem mówiła o wielkiej łasce dla Meksyku ze strony obecnego Ojca Świętego, że udzielił dyspensy papieskiej na udzielanie sobie Komunii świętej przez wiernych. Dawniej nie można było wprost marzyć o częstej Komunii świętej.
Zwykle raz w miesiącu przychodzi kapłan w przebraniu, odprawia (w 40 wspomnianych wyżej "kaplicach" domowych) Mszę św. i konsekruje Hostie dla wiernych. Nie zawsze jednak uda się i ta miesięczna "celebra". Policja czujnie "węszy" kapłana, o aresztowanie nie trudno. Nie zapomnę nigdy - kończy wzruszona Angielka - tej Komunii świętej w Vera Cruz. Tak żywo wtedy uprzytomniłam sobie pierwszych chrześcijan w rzymskich katakumbach!
Na marginesie tego (prawdziwego) opowiadania nie można pominąć jednej, z całą siłą narzucającej się uwagi. To się dzieje w 1933 r.! Na oczach całego cywilizowanego świata...
I towarzyszy temu to straszne "sprzysiężenie milczenia", które jest hańbą XX-ego wieku. Dlaczego milczą całe państwa? Dlaczego głos papieża, piętnującego co jakiś czas bezprawie panoszące się w Meksyku, nie odbije się należytym echem na arenie międzynarodowej? Kiedyż się skończy martyrologia meksykańskich katolików?
Ostanie dni znów przyniosły wieści o zamknięciu dalszych szkół katolickich, kościołów i kaplic. Dokąd ma trwać to bezkarnie?
Prześladowcy Kościoła w Meksyku liczą na to, że opinia świata oswoi się z brutalnym deptaniem praw wobec katolików. Gdyby tak miało być istotnie, byłoby to największym policzkiem dla kultury nowoczesnej...

Kraków, w szóstą rocznicę śmierci o. Michała Pro TJ, męczennika meksykańskiego,
23 XI 1933
Ks. Henryk Weryński

Źródło: "Przewodnik Katolicki", nr 52, rok 39. Poznań, dnia 24 grudnia 1933 r., str. 826-827.
Język uwspółcześniono. 

Za: http://staraprasa.blogspot.com/2012/12/jak-za-czasow-nerona.html