KAZANIA
NA UROCZYSTOŚCI I ŚWIĘTA
NIEPOKALANEJ DZIEWICY
BOGARODZICY
–––––––––––
Na uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej
KAZANIE 5-e
Zasługa wiary i jej przejawy
KS. JÓZEF STANISŁAW ADAMSKI SI
––––––––
"Oczy moje oglądały zbawienie Twoje, któreś
zgotował przed oblicznością wszystkich narodów: Światłość na objawienie poganów".
Łk. II, 30-31.
Uroczystość dzisiejsza
bogaty przedstawia nam przedmiot do rozmyślania. Oto niepokalana Dziewica,
żądna coraz doskonalszego oczyszczenia, by uczcić nieskończoną nieskazitelność
Boga, poniża czysty swój majestat Bogarodzicy i jako pospolita matka izraelska
spełnia prawo oczyszczenia, które bynajmniej Jej nie obowiązuje. I tak pod
osłoną pokory ukrywa się zapowiedziana światu Dziewica. Matka oczekiwanego
narodów.
Oto Syn Boży w przysłonach
dziecięcia ofiaruje się Ojcu niebieskiemu przez ręce Maryi na oczyszczenie
skalanego nieprawościami świata! O! jak tu wszystko tchnie niepokalanością! Jak
tu wszystko do zamiłowania tej najmilszej Bogu cnoty czystości serca pobudza!
Ale nie o tym mam dziś zamiar mówić.
Zwracam waszą uwagę na drugą
nazwę dzisiejszej uroczystości; tajemnica Oczyszczenia nazywa się jeszcze
uroczystością Matki Boskiej Gromnicznej – od gromnicy w dniu dzisiejszym
poświęcanej. Gromnica przypomina nam tę tkliwą, wiekopomną scenę, w której Maryja
Najświętsza oddała w ręce Symeona Dziecię-Jezusa. Święty ten starzec nagle
uderzony światłością, jaką roztacza Bóg w dziecięcych osłonach, wpada w zachwyt
proroczy i niby łabędź przed zgonem śpiewa wspaniałą pieśń wiary, którą Kościół
w pacierzach kapłańskich codziennie powtarza: Teraz puszczasz sługę
Twego Panie w pokoju.
Otóż jak Maryja podała Symeonowi
"Światłość świata Jezusa", tak Kościół Chrystusowy podaje
wszystkim tę "Boską światłość Chrystusa"; daje Go przez wiarę, – co wyobraża
świeca wkładana dziś w ręce wiernych. Gromnica jest godłem Tego, który jest
światłością, opromieniającą każdego człowieka na świat przychodzącego.
Piękna jest myśl św. Anzelma
o gromnicy. "Świeca, mówi św. Doktór, z trzech składa się części: z knota,
z wosku i płomienia. Knot oznacza duszę Jezusową; wosk – Jego Człowieczeństwo;
płomień symbolizuje Jego Bóstwo". Gromnica podawana w dniu dzisiejszym
wiernym jest wyrazem naszego zespolenia z Jezusem, Bogiem-Człowiekiem przez
wiarę. Z tego zjednoczenia duszy naszej z Chrystusem przez wiarę wykwita
wszelka życia naszego wysługa.
1-o. O tej zasłudze wiary
najpierw pomówimy.
2-o. Następnie dorzucę kilka
uwag o wyznawaniu wiary, czyli jak to pochodnia wiary naszej płonąć winna.
O Maryjo, którą Duch Święty
przez usta Elżbiety, nazwał błogosławioną przeto iżeś uwierzyła (1), spraw, byśmy
na wzór Twój żywot nasz ziemski wiarą ubłogosławili. Błagamy Cię o to
uwielbieniem Archanioła. Zdrowaś Maryjo.
I. Zasługa wiary
Cóż to jest wiara w
podmiotowym, teologicznym znaczeniu?
Wiara jest to cnota – nałóg
nadprzyrodzony umysłu, wlany nam od Boga, który zaczyna w nas żywot wieczny,
skłaniając umysł nasz do przystania dobrowolnego na prawdy, których nie widzi,
a które Bóg objawił i przez urząd swój na ziemi, to jest Kościół, do wierzenia
nam przedstawia. Wiara taka jest darem Bożym.
Wierzenie jest aktem umysłu
pobudzanego przez wolę do dania swego przyzwolenia. Wiara mieszka w umyśle,
jako w miejscu osobnym, z którego patrzy i postrzega; mieszka w woli jako siła
tego wzroku i jako przystanie na istnienie tego, co widzi. Zatem akt wiary
pochodzi zarazem od umysłu i woli, by był doskonały, potrzeba, aby skłonność
cnotliwa była tak w umyśle, jak w woli: ale że wierzenie jest czynem
bezpośrednim samegoż umysłu, można bezwzględnie powiedzieć, że wiara mieszka w
umyśle jako w swym podmiocie (2).
Oto pojęcie wiary, – wierzenia.
Zachodzi teraz pytanie: Skąd płynie wysługa wiary?
Zanim odpowiem na pytanie,
zauważmy, że my istoty rozumne trzy posiadamy środki poznawcze: widzenie,
rozum, wiarę.
Jest widzenie, kiedy
patrzymy na rzeczy. Tak, kiedy zmysły stawiają nas w stosunku do przedmiotów
zewnętrznych, oświetlonych promieniami słońca, twierdzimy o ich istnieniu.
Wszelako w tym żadnej nie ma wysługi, bo jakaż zasługa twierdzić o tym, co
widzę, co czuję, czego dotykam?
Rozumowaniem wyżej się
wzbijamy. Z zasad, z wniosków, upewniamy się o rzeczach, których nie widzimy,
nie dotykamy, nie słyszymy. Atoli czyż w tych wnioskowaniach jest zasługa?
Umiejętność ze swymi
dowodami świadczy tylko, że jeden człowiek ma cokolwiek więcej zdolności od
drugiego; wszelako nie daje prawa do nagrody, bo nie jest więcej wysługującym
twierdzić to, co jest dowiedzione, jak twierdzić to, co widzimy, czego
dotykamy. Toteż Pismo św. nie ma nigdzie pochwały dla umiejętności.
Ze wszystkich środków
poznawczych sama tylko wiara ma zasługę. Skąd ten wyłączny jej
przywilej? Czy stąd, że nas rzekomo zniewala do wierzenia w rzeczy nierozsądne?
Bynajmniej! Być nie może, byśmy wierzyć mieli w rzeczy sprzeczne z rozumem.
Dlaczego? Pomijając inne powody, podam tylko ten jeden, że nic nie ginie w
przyrodzie. Wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre, a rozum ludzki, jako odbłysk
umysłu Bożego, jest najszlachetniejszym Jego utworem. Jeżeli Bóg nie unicestwia
ani jednego atomu, tym mniej rozumu. A czyż nie byłoby to unicestwieniem,
samobójstwem umysłu, żądać, by wierzył w rzeczy nierozumne?
Dalej, czy zasługa wiary
wykwita stąd, że nas rzekomo przyniewala do wierzenia w rzeczy niepojęte?
I to nie. Niezrozumiałość nie jest istotnym znamieniem prawd, które wiara
podaje. Zrozumieć wedle źródłosłowu, intelligere, jest to czytać
wewnątrz przedmiotu, legere intus; jest to uchwycić doskonale,
całkowicie, aż do gruntu jakąś rzecz, tak, by już nie było możebne dalsze jej
rozbieranie, roztrząsanie. Ależ w ten sposób nic nie pojmujemy całkowicie; jak
mówi Pascal: Nie znamy wszystkości niczego (3).
Ziarnko piasku jest dla
chemika rzeczą niezrozumiałą. On je rozłoży na cząstki, będzie analizował jego
składniki; lecz po tym rozłożeniu pozostanie mu reszta, co nazywa pozostałością;
a ta nie przestanie urągać jego ciekawości. Przez umiejętność, człowiek uczony
posunął się o jeden krok naprzód; ale, co się tai poza tym odkryciem? On nam
nie powie! Dlaczego? Bo nie zna przedmiotu całkowicie, bo nie pojmuje, bo nie
obejmuje, nie przenika go rozumem; non intelligit, non intus legit,
nie czyta wewnątrz przedmiotu.
Jeśli tak rzecz się ma z
ziarnkiem piasku, o, jakoż bardziej są niepojęte te miriady światów
gwiaździstych, rozsianych na niezmiernym nieba błękicie. Im wyżej umiejętność
się wznosi, im dalej rozszerza swoje widnokręgi, tym więcej obejmuje rzeczy
niezrozumiałych; "im człowiek uczeńszy, tym, byle był szczerym, większym
czuje się ignorantem" (4): Tak, dla
podróżnego, który wstąpił na szczyt wysokiej góry: linie, które kreślą granice
widzenia, są wprawdzie rozleglejsze, ale to, co on widzi, jest mniej jasne,
wyraziste; krańce i kontury różnych horyzontów zlewają się, perspektywy
przedstawiają się niepewne, a wzrok się gubi w nieokreślonej oddali...
Niezrozumiałość to horyzont, który stawia kres naszemu poznaniu; jest to koło,
które opasuje nasz rozum i nie pozwala poza nie przekroczyć. Dla Boga tylko nie
istnieje rzecz niezrozumiała; Jego poznanie jest bezgraniczne, bo On Sam jest
centrem bez obwodu. Dla Boga wystarcza patrzeć na Siebie, by widzieć i pojąć
wszystko w Sobie.
Nareszcie, czyż zasługa
wiary tkwi w tym jakoby nas zmuszała do wierzenia w rzeczy niedowiedzione?
Ależ przyjąć za prawdę to, co nie opiera się na dowodach, jest rzeczą niemożliwą.
Ci, co wierzą bez dowodów, bez motywów wierzenia, nie wierzą; kołysają
się w nieokreślonych wyobrażeniach i w urojeniach.
Bez wątpienia, nie możemy
przeniknąć osłon tajemnic, które są przedmiotem wiary, ale możemy dowieść z
pewnością, że są objawione od Boga. By wierzyć niewzruszenie, potrzeba dowieść
prawdy swego wierzenia; możemy tego dowieść, konstatując fakt rewelacji. Bez
tego i Bóg Sam nie miałby prawa żądać od nas przystania umysłu i przyzwolenia
woli. Tak uczy Boski nasz Zbawiciel, kiedy mówi o Żydach: Gdybym nie
był czynił przed nimi uczynków, które czyniłem, nie byliby winnymi.
Zasługa zatem wiary nie leży
w tym, jakobyśmy byli zmuszeni do wierzenia w rzeczy nierozumne, niepojęte,
niedowiedzione.
W czym więc tkwi wiary
wysługa? W trzech rzeczach: w podniosłości, jaką nam nadaje; w
zaufaniu, jakim nas ożywia; w poświęceniu, jakiego od nas się
domaga.
Mówię najpierw, że wiara podnosi
człowieka.
Jest w nas potrójne życie:
życie zmysłów, – życie myśli czy umysłu i życie wiary, czyli
łaski.
Żyć życiem zmysłów jest to
widzieć, dotykać, czuć. Żyć takim życiem jest to zbliżać się do nizin istot
nierozumnych.
Życie umysłowe jest godne
czci, ale ostatecznie jest to praca czysto ludzka, działanie rozumu
ograniczonego; takie życie nie przerzuca nas poza czas i przestrzeń.
Wiara przeciwnie, podnosi nas
ponad nas samych, aż do wyżyn Boga, ona tak ścisły nawiązuje związek między
Bogiem a nami, że nas przebóstwia, dając nam udział w Jego naturze, tak, że
Jego myśli są naszymi myślami, Jego duch naszym duchem, Jego wola naszą wolą:
oto Boskie wiary wyżyny! Bo Bóg nas miłuje, zatem objawia nam ukryte swe
prawdy, – my sekretami dzielimy się z przyjaciółmi.
Mędrzec podnosząc się przez
wiarę i łaskę Bożą do nadprzyrodzonej dziedziny, nie przestaje być rozumnym;
staje się nim owszem więcej i doskonalej. Z wyższego bowiem stanowiska patrzy,
a przeto dalej widzi; w czystym powietrzu kąpie źrenice, przeto widzi jaśniej.
Wiara nie niszczy rozumu, owszem koniecznie go przypuszcza i dopełnia: tam się
częstokroć zaczyna, gdzie się rozum kończy, to jest dosięgnąć nie może. W
ogóle łaska nie niweczy przyrody, lecz ją przypuszcza, oczyszcza, podnosi,
dopełnia; upiększa, ściska ją u dołu, by się dymem zmysłów nie roztoczyła po
ziemi, lecz czystym płomieniem buchała w niebo. Nie przeto dom podlejszy, że
zamiast jednego, dwa lub trzy piętra liczy. Świątynia pewnie wspanialsza, kiedy
przy niej i nad nią wznosi się wieżyca w obłoki strzelająca. Nie przeto ptak
chodzić zapomni, że w skrzydła porośnie.
O, jaka wyższość człowieka
wierzącego nad rozumującym tylko! Boć dar wiary nie tępi ostrza umysłu, przeciwnie,
wzmacnia go i hartuje; więc czego dojść można drogą badań rozumowych i my
wierzący dochodzimy.
Atoli tą drogą dochodzim
tylko do znajomości rzeczy podrzędnych, przemijających. Skoro idzie o rzeczy
wyższe, wiekuiste, rozum sam tropi się, omdlewa; chwyta tylko pewne
prawdopodobieństwa, możebności, przypuszczenia, niedające bezpieczeństwa i
spokojności umysłowej; gdy tymczasem my, darem wiary opromienieni, sięgamy
wyżej. Osłabiony mój wzrok nie widzi wyraziście dalszych przedmiotów; czyż
przydając mu okulary, teleskop, coś utracił z swego widzenia? Przeciwnie,
zyskał! Otóż wiara to te okulary, ten teleskop Boży, którym wyższe, dalsze,
rozleglejsze umysł mój poznaje prawdy.
Ale czyż wiedza wiary jest
tak jasna, jak rozumowa? Odpowiadam: tak i nie. Kaganiec gazowy z bliska
jaskrawiej nas razi swym światłem, niż gwiazdy majaczące się ledwo w głębinach
przestworu; czy przez to światłość gazu wyższą jest od ich światła? Jeśli
światło wiary mniej jasne to wina słabości naszego umysłu wobec nadziemskiego
blasku prawd Bożych! Atoli wsparci o silne motywy do wierzenia, uzbrojeni darem
wiary, dosyć prawdy Bożej poznajemy, aby ją ukochać nade wszystko, pragnąc jej,
zdążać do niej z gotowością na wszelkie ofiary. Dlatego wiara żywa daje ten
spokój umysłu, tę siłę woli, o którą człowiek bez wiary na próżno by się kusił.
Drugą zasługą wiary to zaufanie.
Wszystko na ziemi opiera się na zaufaniu. Przyjaźń je suponuje, bez niej
stosunki społeczne byłyby niemożliwe. Ufać komu jest to głosić, że jest w nim
prawda, dobroć, władza. Prawda w tym znaczeniu, że nie może być omylonym w
danym przedmiocie. Dobroć, że nie chce otumanić tego, który mu zaufał. Władza,
że jest w możności wykonać to, co obiecał. Toteż ostatnim słowem człowieka
uczciwego jest: "daję ci słowo honoru". Oto, co na świecie uważane
jest za najświętsze. Przeciwnie, brak zaufania, to najbardziej poniżające.
Zbezcześcić kogo, to nie tyle oskarżyć go o kradzież, ile raczej nie zaufać
jego słowu.
Aleksander, złożony ciężką
chorobą wśród swych zwycięstw, dowiaduje się, że zaufany jego lekarz chce go
otruć! Kiedy ten zbliżył się do niego z lekarstwem, przyjął jedną ręką leki, by
je zażyć od razu, – a drugą podał mu bilet oskarżający. Cała starożytność
uwielbiała ten rys wspaniałomyślności więcej, aniżeli jego tryumfy. Dlaczego?
Gdyż wielki zwycięzca okazał zaufanie heroiczne: wierzył cnocie z narażeniem
życia.
Bo też ufność jest znamieniem
wielkich i szlachetnych serc. Im dusza wznioślejsza, tym skłonniejsza do ufania
drugim. Nieraz doznaje zawodu, a jednak nie może nie wierzyć w dobroć bliźnich.
Przeciwnie, dusze ciasne, poziome żywią tylko nieufność. Bo jakże uwierzą
drugim te serca podłe, podejrzliwe, które i samym sobie nie wierzą?
Ojciec wszystkich wierzących
Abraham zaufał obietnicom Boga, uwierzył przeciw wszelkiej nadziei, kiedy
Anioł oznajmił mu, że będzie miał syna w starości, i ta wiara poczytaną mu była
do usprawiedliwienia.
Bóg, który jest samą prawdą,
samą dobrocią, samą potęgą, ma prawa wszelkie, byśmy Mu bezgranicznie zaufali.
Ewangelia i Kościół to Jego "słowo honoru". On chce, byśmy przyjęli
wszystko, co w niej i przez Kościół swój wypowiada i czego uczy, a nie możemy
Mu tego odmówić bez niesprawiedliwości. "Bóg, powiada Apostoł, w rozmaity
sposób mówił do ludzkości: przez Patriarchów, Proroków, nareszcie przez Syna
swego". Syn Boży pouczał ludzkość całą; Jego nauki pozostały w Kościele,
który stoi na straży depozytu prawd, przez Chrystusa światu przekazanych. Kto
ma cnotę wiary, – wierzy bez trudności, jakkolwiek prawd Bożych nie pojmuje;
Bóg bowiem daje mu skłonność, powolność, skorość ku temu; wierzy, – nie oparty
na sobie, na jakimkolwiek stworzeniu, – lecz na Bogu samym. Kto tak wierzy, ma
już w sobie zaczątek życia wiekuistego, bo posiada to, czego wprawdzie nie
widzi, ale czego się spodziewa, czego pragnie, do czego dąży.
Wierze świętej musimy zatem
poddać całkowicie rozum nasz i wszelkie osobiste nasze rozumienie. Boć wiara,
to uznanie za prawdę wszystkiego, co Bóg objawił dlatego, że objawił.
Jeśli wierzysz matce, gdy ci o jakim zdarzeniu opowiada, chociaż sam nie byłeś
tego świadkiem, a wierzysz dlatego, że wiesz, iż się matka nie myli i ciebie
oszukać nie chce; jeśli dla tych samych przyczyn wierzysz świadectwu ludzi w
tysiącznych okolicznościach życia, dlaczegoż nie miałbyś dać wiary Bogu? Dość
nam więc wiedzieć, jaka jest w tej lub owej rzeczy nauka Chrystusa i Jego
Kościoła, aby ją zaraz z całą uległością woli i rozumu przyjąć jako nieomylną
prawdę.
Nareszcie trzecia, główna
wiary zasługa tkwi w poświęceniu, jakiego od nas się domaga. Pismo św.
niewiele nam mówi o przyszłych nagrodach zachowanych dla wierzących. Widzieć
Boga twarzą w twarz, widzieć Go jednym, niezmiennym aktem: oto niemal wszystko,
czego nam wiara każe się spodziewać. By dojść do tego celu, ona nakazuje nam
odrywać się od ziemi; poświęcać rozliczne, otaczające nas dobra; każe wyrzekać
się rozkoszy, jakie nam zmysły narzucają.
Jako chrześcijanie jesteśmy
obowiązani poświęcić dla Boga wszystko, co posiadamy najdroższego, choćby
własnego syna jedynaka; jak uczynił ojciec wierzących, Abraham. Ten Patriarcha
otrzymawszy syna jedynaka, dziedzica mesjańskich obietnic, otrzymuje rozkaz
zabić go w ofierze i to własną swą ojcowską ręką. Wielka jego dusza nie poddaje
się zwątpieniu, nieufności, – bez wahania zamierza spełnić rozkaz Pański,
wierząc, że Bóg dość potężny, by umarłego przywołać do życia. Ta wiara i nam
nieraz nakazuje ofiarować na tej Moria, czyli Kalwarii życia, jedynaka
naszego, ulubione dziecię umysłu – pychę; ulubieńca serca naszego – ukochaną,
złą namiętność... Ta to wiara podtrzymuje nas wierzących, umacnia i dodaje nam
odwagi do codziennych ofiar w życiu, bo nas upewnia, że Bóg może i chce wykonać
to, co obiecał. Ostatecznie, miłość daje zasługę wierze, dając jej ostatni
kształt i dokonanie. Atoli wiara jest podstawą wszystkich cnót
nadprzyrodzonych. Ona upewnia żywot wieczny; bo kto ma wiarę, żyje w
sprawiedliwości, pełni dobre, zbożne uczynki, które będą przedmiotem wiekuistej
jego nagrody. Bez wiary nie można podobać się Bogu, bo się Go odpycha, ani wchodzi
w żywotny z Nim stosunek, zatem popada się w występki bez miary i liczby.
Jak więc praktycznie
przejawiać się winna ofiarna nasza wiara? jak ma płonąć gromnica wiary naszej w
życiu?
O tym kilka uwag w drugiej
części.
II. O wyznaniu wiary
Zaznaczyłem już na wstępie
znaczenie gromnicy, którą w dzisiejszej uroczystości Kościół Boży wkłada w ręce
wiernych. Świeca poświęcona przypomina nam, że jesteśmy "synami
światłości" i że uroczyście zobowiązaliśmy się takimi pozostawać. Dlatego
upomina nas Apostoł: Jako synowie światłości chodźcie (5).
Wprawdzie, na ziemską
widownię wstąpiliśmy jako ciemność. Bóg atoli, w miłosierdziu swoim,
wyjął nas z pod panowania potęg ciemności i powołał, jak mówi Apostoł, do przedziwnej
światłości swojej (6). Albowiem byliście niegdyś ciemnością, lecz
teraz światłością w Panu (7).
Cóż jest tą światłością? Nie
jest nią tylko rozum, ani nawet samo "słowo Boże" które, wedle
wyrażenia księcia Apostołów, świeci jak pochodnia zapalona w ciemnym
miejscu (8). Tą
światłością jest Chrystus Pan, który przynosi ze Sobą światło niebiańskie,
który sam jest pełnością dnia i "Słońcem" w sercach naszych
wschodzącym! Jest Słońcem dla umysłu i serca naszego ideałowym swym życiem,
które my wiernym naśladowaniem, w siebie wchłaniać winni. Oświecenie,
pochodzące od ludzi, podobne jest do małej latarki w nocnej porze, która małą
tylko oświecać może przestrzeń; oświecenie Chrystusowe, podobne do światła
słonecznego, oświecającego wszystko, aż do najodleglejszych krańców horyzontu.
Kto przeto lubi światłość, zwraca się do Chrystusa. Kto zaś przekłada ciemność
nad światło, ten nie poddaje się całkowicie wpływom nauki Chrystusa, lecz
stosuje ją do siebie wedle upodobania. Życie Jezusa roztacza się przed naszym
wzrokiem w czterech Ewangeliach na podobieństwo pięknego krajobrazu, który
możemy oglądać z rozmaitych punktów, już to przy rannej zorzy, już przy brzasku
wieczornym, a który zawsze ma swoją właściwą krasę i wdzięk niewysłowiony.
Przez Chrzest św. my się zespalamy z tą Bożą światłością i sami stajemy się
światłością, kiedy światłość życia Jezusowego w życie nasze wnika.
Przy Chrzcie św. świeca
zapalona oznaczała Tego, który oświeca wszelkiego człowieka na ten świat
przychodzącego (9). Następnie całe
nasze chrześcijańskie wychowanie było tą światłością Bożą, ustawicznie podtrzymywaną.
Światłość ta rozpromienia się w nas przez Sakrament św., gdyby na nieszczęście
ona zagasła w duszy. Jak stróż kościelny utrzymuje ciągle światło płonące przed
Najświętszym Sakramentem, tak w każdej chwili Maryja najświętsza stoi na
straży, by w przybytku serca naszego ciągle paliła się lampka wiary, byśmy
zawsze pozostawali w światłości, jednocząc się coraz ściślej ze Słońcem dusz
naszych – Jezusem, przez Sakramenty święte, najbardziej przez Komunię św.
Wielki Apostoł z tego
zjednoczenia naszego z Jezusem praktyczny wysnuwa wniosek. Będąc, mówi, synami
Światłości i sami światłością, unikajcie ciemności. "Odrzucajmyż
tedy uczynki ciemności" (10).
Jakież to są te uczynki
ciemności? Oto trzy główne: niewiadomość, błąd i grzech.
Najpierw niewiadomość,
– ignorantia. Powiadają, że ignorancja to dział, to przywilej
chrześcijanina; wykażmy obwiniającym nas, że ich oskarżenie jest oszczerstwem.
Niechaj tryska z nas wiedza ludzka, ale obok niej i ponad nią umiejętność
Boska, której nabywać winniśmy przez słuchanie pilne słowa Bożego, bo ze
słuchania wiara, przez pouczanie się katechizmu i z dzieł treści
religijnej.
Ale w badaniach naszych
chrońmy się błędu, zgubniejszego jeszcze od niewiadomości. Ach! ileż to
błędów, ileż niedorzeczności szczyci się w dobie obecnej mianem umiejętności!
Wszelki system, jaki wrogowie chrystianizmu wymyślają, by nim napadać na
Kościół, na Bóstwo Chrystusowe, na istnienie Boga, – dziś zwie się umiejętnością.
Czujności więc potrzeba, bo zawrotu głowy dostaje ten, co czyta wszystko bez
przezorności i bez przewodnika; wzrok jego łatwo przysłania się mgłą; prawdziwe
światło coraz bardziej słabnie w jego oczach, aż w zupełne zapadnie ciemności.
Niestety! niewiadomość i
błąd nie idą same; zwyczajnie kroczy za nimi grzech: Grzesznikom błąd
i ciemności wrodzone są (11), powiada Eklezjastyk
Pański.
Miejmy się na baczności
przed namiętnościami, jak przed praktycznymi sofizmatami! Namiętność to
największy wróg Boskiej światłości! Namiętność gasi wszelką światłość rozumu i
wiary. Pamiętajcie, że ktokolwiek źle czyni, nienawidzi światłości
(12); zaiste, byłoby mniej niewierzących, gdyby było mniej
rozwiązłych. Boć w interesie grzeszników jest zaprzeczać prawd Bożych, które im
zagrażają: Nieprzyjaciół Jego ciemności prześladować będą (13), ciemności są ich karaniem. – Jest w każdym z nas
siła psychiczna, która każe wierzenie nasze dostrajać do obyczajów; dopóki te
są czyste, czystą, świetlaną jest nasza wiara; lecz skoro namiętności skalały
obyczaje, cóż dziwnego, że noc ciemności roztacza się nad umysłem naszym!
Rozpraszajmyż zatem
ciemności niewiadomości, błędu, szczególniej grzechu; chodźmy
w światłości, to jest w prawdzie, w czystości obyczajów i w miłości. Ten
pochód ziemski zawsze zwać się będzie bojem w ciemności. Przywdziejcie
więc, napomina Apostoł, zbroję światłości (14), jaką jest czujność, modlitwa i praktyka wiary.
Do nas Chrystus Pan
powiedział: Wy jesteście światłością świata (15); dzieci Boga i Maryi, wy jesteście cząstką Izraela.
Otóż napisano, że wszędzie kędy przez puszcze przechodzili synowie Izraela, światłość
Boża była z nimi (16). Niechaj podobnie będzie z nami. Niechaj światłość
nasza promienieje w oczach ludzi tak, iżby patrząc na nasze dobre uczynki, chwalili
Ojca naszego, który jest w niebiesiech (17). My wierzący winniśmy być dla drugich jak te świętojańskie
robaczki, co świecą w ciemnościach nocy; życiem naszym na wskroś
chrześcijańskim mamy roztaczać światłość Jezusową.
Jakąż światłość roztacza
życie nasze? Jakie jest nasze wyznawanie wiary, professio fidei? Czy
oddajemy jej świadectwo przed Bogiem i przed ludźmi: myślami, słowy
i uczynkami naszymi?
Kiedy do umysłu zakrada się
jakaś myśl wątpliwa, jakaś pokusa, zwalczająca wiarę, czyż oświadczamy
wnętrznie Bogu Chrystusowi, że chcemy wierzyć bez rozumowania, że nie chcemy
innego upewnienia, krom Jego słowa? Czy wtedy zupełną czynimy Mu ofiarę z
naszego umysłu, poddając go pod zakon wiary? Kiedy ktoś wyraził zdanie
przeciwne wierze, czyż dla wynagrodzenia tej Bogu wyrządzonej zniewagi
uczyniliśmy akt wiary w prawdę zaprzeczaną?
Czy odmawiamy często akty tej
cnoty? Czy nie czytamy książek, rozpraw, gazet, podkopujących wiarę? Czy nie
należymy do tych, o których mówi Apostoł, że się wstydzą Ewangelii; którzy trzymają
prawdę w niesprawiedliwości, bo z bojaźni nie śmią stanąć z otwartą
przyłbicą w obronie zasad chrześcijańskich? Czyż wyznajemy głośno w danej okazji,
żeśmy katolikami, uczniami Chrystusa i naśladowcami Jego? Sercem, mówi
Apostoł, bywa wierzono ku sprawiedliwości, a usty się wyznanie dzieje ku
zbawieniu (18). Gdybyś się
kiedy wstydził twej wiary, stałbyś się niegodnym nazwy chrześcijanina i
ściągnąłbyś na siebie ową straszną groźbę Chrystusową: Kto by się mię
zaparł przed ludźmi, zaprę się go i Ja przed Ojcem moim, który jest w
niebiesiech (19).
Nie tylko wtedy mamy
wyznawać wiarę św., kiedy nieprzyjaciele Chrystusowi do odstępstwa przywieść
nas usiłują (rzadkie to teraz wypadki!), ale mamy poczytywać sobie za zaszczyt,
codziennie, bez względu na zdania ludzi i słowy, i uczynkami ją objawiać, wtedy
szczególnie, kiedy jakiekolwiek obowiązki religijne tego wymagają. O! nie wstydźmy
się zrobić znaku Krzyża św., gdy nam to uczynić wypadnie; ugiąć kolano przed
eucharystycznym Jezusem; pochwalić Jego Imię wchodząc do domu
chrześcijańskiego, jak to czynili nasi ojcowie; wykonywać wszelkie inne
praktyki religijne w zwyczaju będące lub prawem Kościoła przepisane. Ujawniajmy
czynami, że wiara nie jest dla nas tylko teorią lub czczym tylko wyrazem!
Ta sama wiara św. wymaga,
byśmy i Kościół św. z prawdziwie synowskim sercem czcili i kochali, jako dzieło
Boże, ustanowione dla ludzkości zbawienia. Komu Kościół nie jest matką, temu
Bóg nie jest Ojcem, mówią Ojcowie św. Cieszyć się więc winniśmy, kiedy Bóg jego
działalność pożądanym wieńczy skutkiem; ubolewać nad jego uciskiem, brać żywy
udział w jego doli, niedoli; przyczyniać się do jego dobra, ilekroć ku temu
nadarzy się sposobność; nie być obojętnym na obelgi miotane na niego! Dobry syn
nie pozwoli nigdy znieważać ukochanej swej matki: dlaczegoż my mielibyśmy obojętnie
przyjmować zniewagi lekkomyślnie lub złośliwie wyrządzane Kościołowi,
najdroższej matce naszej? Milczeniem okazalibyśmy wtedy, że albo pochwalamy
takowe, albo że nam zbywa na odwadze bronienia najświętszej naszej sprawy. Nie
wstydźmy się przeto, ani lękajmy podnieść głosu w obronie najświętszych prawd
Boskiej religii, gdy je lekkomyślne usta ośmielają się w wątpliwość albo i w
pogardę podawać!
Najważniejszym obowiązkiem,
jaki wiara święta u nas nakłada, jest dostrajanie do jej zasad całego naszego życia
i wszystkich naszych czynów. Chrześcijanin to nie pająk, ni jedwabnik, snujący
wciąż z siebie włókno lub pajęczynę, ale raczej pszczółka pracowita, miód i
wosk wonny cnót z nieśmiertelnego wiary kwiatu wyrabiająca. Nauka wiary to
program do działania, a nie teza do dysputy i oderwanej spekulacji. Wiara to
nie zbiór formułek i przepisów, ale jako słońce ludzkości, które przenikać
powinno wszystkie dziedziny życia, by wszystko podnieść, uświęcić,
uszczęśliwić. Wiara ma być światłem dla wszelakich życia objawów. Bez uczynków
z wiary wykwitających, wiara na nic by się nie przydała: Wiara, mówi
Apostoł, jeśliby nie miała uczynków, martwa jest sama w sobie (20). Wielki nierozum powątpiewać o prawdziwości nauki
przez Boga objawionej, ale nierównie większe szaleństwo, wyznawać nieomylność
nauki wiary, a zaprzeczać jej czynem! Błądzić będziesz nieustannie i wreszcie
marnie zginiesz, jeśli się tej jedynie zbawczej normy życia trzymać nie
będziesz! I tak mógłbyś się pomścić nad nieprzyjacielem twoim; ale wiara zabrania
ci tego, przebacz więc chętnie nieprzyjacielowi, nie mścij się, lecz owszem
oddaj mu dobrem za złe. Widzisz bliźniego w potrzebie, mógłbyś mu grosza swego
odmówić i użyć go na zbytkową jakąś przyjemność własną; ale wiara uczy cię
wspierać bliźniego, za którym tai się Jezus; nie żałuj mu wsparcia, nie patrz
okiem i sercem kamiennym na niedolę bliźniego! Szatan i zmysłowość ciągną cię w
błoto nieczystości, ale wiara ci mówi, że nic skalanego nie osiągnie Królestwa
Bożego; rozświeć pochodnią wiary błotnistą przepaść tego występku, a zachowasz
szatę niewinności niepokalaną! Mógłbyś łatwo dostąpić jakiego nieprawego zysku
i bezpiecznie ukryć się z tym przed okiem ludzkim; ale wiara nakazuje ci
szanować cudzą własność i wskazuje ci na wszystko patrzącego Boga Sędziego;
chroń się więc tej nieprawości itd.
Oto, w jaki sposób wiarę
naszą wcielać winniśmy w codzienne nasze życie, jak ona rozświecać winna
życiowe szlaki; jak my syny światłości gromnicę wiary naszej zawsze płonącą
utrzymywać winni.
W godzinę śmierci stawiają
gromnicę przy łożu konającego. Dlaczego? Oto, by nas zapewnić, że dla synów
światłości wszystko nie gaśnie z ciała zgonem; dusza nieśmiertelna wstępuje
do Boga, by tam przy boku Bożym najjaskrawszym jaśnieć płomieniem wśród
wiekuistych niebieskich blasków. Wtedy to ziści się nad nami obietnica proroka: Będzie tobie Pan światłością wieczną i Bóg twój na chwałę twoją
(21).
Amen.
Ks. Józef Stanisław Adamski SI
–––––––––––
Kazania na uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy Bogarodzicy, napisał Ks. Józef Stanisław Adamski T. J., Tom I. Warszawa. Wydawnictwo Księgarni Nakładowej M. Szczepkowskiego, Nowogrodzka 23. 1908, ss. 139-150. (a)
(Pisownię
i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie
Władzy Duchownej:
Cum
opus, cui titulus: Kazania na uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy
Bogarodzicy, a P. Josepho Stanislao Adamski nostrae Societatis sacerdote
compositum aliqui eiusdem Societatis revisores, quibus id commissum fuit,
recognoverint et in lucem edi posse probaverint; facultatem concedimus, ut
typis mandetur, si ita iis, ad quos pertinet, videbitur.
In quorum fidem has litteras manu nostra
subscriptas et sigillo Societatis nostrae munitas dedimus.
Neo-Sandeciae 26 aprilis, 1907.
Adalbertus Maria Baudiss S. J.
Praep. Prov.
L. S.
N. 6379.
APPROBATUR
Varsoviae die 18 Decembris 1907 anni
Officialis – Generalis – Episcopus Suffraganeus
Varsaviensis
† C. Ruszkiewicz,
Secretarius Al. Sękowski.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) Łk. I, 45.
(2) Św. Tomasz.
(3) Nous ne savons le tout de rien.
(4)
Pascal.
(5) Efez.
V, 8.
(6)
I Piotr. II, 9; por. Kol. I, 13.
(7)
Efez. V, 8.
(8)
II Piotr. I, 19.
(9)
Jan. I, 9.
(10)
Rzym. XIII, 12.
(11)
Ekli. XI, 16.
(12)
Jan. III, 20.
(13)
Nah. I, 8.
(14)
Rzym. XIII, 12.
(15) Mt. V, 14.
(16) Exod. X, 23.
(17)
Mt. V, 16.
(18)
Rzym X, 10.
(19)
Mt. X, 33.
(20)
List św. Jakuba II, 17.
(21)
Izaj. 60, 19.
(a)
Por. 1) Ks. Józef Stanisław Adamski SI, a) Niepokalane
zwierciadło skalanej ludzkości. (Kazanie na uroczystość Niepokalanego Poczęcia). b) Królowanie Maryi nad światem i nad mocami
ciemności. (Kazanie na uroczystość Wniebowzięcia Matki najświętszej). c) Jak się tworzy rodzina, jakie jej powinności.
Kazanie na święto Przenajświętszej Rodziny.
d) Łaska Boża czyli podniesienie człowieka
do porządku nadprzyrodzonego. e)
Tajemnice w Religii. f) Stanowisko
papieży w Kościele Chrystusowym.
g) Kilka uwag o sumieniu i wykład
psalmu "Miserere".
2) Ks. Zygmunt Chełmicki, Ojców Naszych Wiara Święta. Katechizm
przystępnie wyłożony i przykładami objaśniony.
3) Bp Michał Nowodworski, Wiara
i rozum (fides et ratio).
4) Ks. Włodzimierz Ledóchowski SI, a) Rozumność wiary. b) Wewnętrzna
pewność aktu wiary.
5) Ks. Antoni Langer SI, a) Rozwój
wiary. b) Pojęcie o Bogu w
chrześcijaństwie i u filozofów.
6) Ks. J. B. Delert, Teologia
dla użytku wiernych pragnących gruntowniejszej nauki w rzeczach zbawienia.
Tom I. Teologia dogmatyczna. Tom II. Teologia moralna i liturgika.
7) Ks. Jacek Tylka SI, a) Dogmatyka
katolicka. b) Traktat o Kościele
Chrystusowym. c) O
obojętności, czyli indyferentyzmie w rzeczach religii. d) O własnościach religii.
e) O cnotach heroicznych.
8) Ks. Kazimierz Naskręcki, a) Credo.
Krótkie nauki o prawdach wiary katolickiej.
b) Dekalog. Krótkie Nauki o Przykazaniach. c) Życie nadprzyrodzone. Krótkie nauki o
Sakramentach świętych i modlitwie.
d) Istotny cel małżeństwa. e) Małżeństwa mieszane. f) Rozwody. g) Grzechy przeciwko wierze.
9) Ks. Józef Stagraczyński, Nauki katechizmowe o prawdach Wiary
i obyczajów katolickiego Kościoła.