Św. Małgorzata Maria Alacoque |
Objawienia prywatne (1)
KS. T. M.
––––––
"Wyleję ducha mego na wszelkie
ciało, a prorokować będą synowie wasi i córki wasze: starcom waszym sny się śnić będą, a
młodzieńcy wasi widzenie widzieć będą".
Joel. 2, 28.
I.
W porządku łaski
podobnie jak i w porządku natury, prawdą jest niezaprzeczoną, że Bóg uczynił
wszystko pod liczbą, miarą i wagą; śmiało też twierdzić można, że świat
nadnaturalny rządzony jest także prawami ogólnymi i stałymi. W łonie tej
boskiej ekonomii nie ma kapryśnej zmienności, nic dowolnego, nic przeciwnego
porządkowi, lecz zawsze sama tylko mądrość, jedność, harmonia.
Jezus Chrystus
sam przez siebie i przez Ducha swojego złożył swe objawienie w ręce Apostołów,
z tym obowiązkiem, ażeby je przekazali na ręce pasterzy, którzy po nich
nastąpić mają.
Odtąd już
objawienie ustalone skończyło się dla wszystkich. Ulegnie ono wprawdzie pewnemu
rozwojowi, skutkiem pracy umysłu ludzkiego; ludzie przyswoją je sobie ściślej,
po wielu wiekach poznają je dokładniej, pojmą uczeniej i jaśniej; mimo to
jednak ten boski depozyt żadnej istotnej nie ulegnie zmianie; dogmat pozostaje
i pozostanie ten sam w swej boskiej niezmienności: Veritas Domini manet in
aeternum (prawda Pańska trwa na wieki). Podobnież drogi zwyczajne,
ustanowione przez Chrystusa Pana, w celu przekazywania Jego nauki pokoleniom,
trwać będą na zawsze niezmienne: zawsze potrzeba będzie, aby dusze w celu
otrzymania tej nauki udawały się do powagi, którą Bóg-Człowiek ustanowił, do
powagi, której pełność spoczywa w rękach Głowy Kościoła i przezeń udziela się
wszystkim stopniom hierarchii duchownej. Tym sposobem w łonie Kościoła
urzeczywistnia się jedność nauczania, jedność wiary; tym sposobem boska prawda
przechodzi "od wyższych do niższych", jak mówi święty Tomasz (2), a
zawsze środkami zewnętrznymi, ludzkimi, tak, że wszystkie ogniwa katolickiej
społeczności są połączone i spojone jedne z drugimi prawem wzajemnej
zależności, podobnej do tej, która wprawia w ruch wszystkie ciała niebieskie.
Z tym wszystkim,
Ten, który ustanowił ów godny podziwienia porządek, zastrzega sobie tu i ówdzie
pewne od niego wyjątki. Toteż nie należy zapominać o tym, że jakkolwiek Pan Bóg
ustanowił Kościół widzialnym pośrednikiem między sobą i ludźmi; zastrzegł sobie
przecież stosunki bezpośrednie z duszami. A nawet jeśli dobrze rzeczy zbadamy,
musimy przyznać, że to widzialne społeczeństwo ludzi między sobą, jest tylko
warunkiem i modyfikacją wewnętrznego i niewypowiedzianego stosunku dusz z
Bogiem. W tym się objawia prawdziwe życie Kościoła, jego pierwiastek
nadprzyrodzony i boski; reszta jest tylko jakby łupiną, szatą, cielesną
powłoką.
Prawda, że Pan
Bóg w tych nawet stosunkach wewnętrznych postępuje jeszcze według zwykłego
sposobu; jest to to, co nazywają zwykłą drogą Opatrzności: będąc jednakże
zawsze Panem swych darów, rozdziela je wedle swojej mądrości, i niekiedy w
mierze zupełnie wyjątkowej i prawdziwie cudownej. Tak np. oświeca On niektóre
dusze w sposób cudowny, wtajemniczając je w tajniki Jemu tylko wiadome,
odkrywając przed nimi ukryte skarby swoich tajemnic, a to wszystko sprawuje sam
przez siebie, albo przez aniołów, nie używając pośrednictwa ludzi, ani nawet
swojego Kościoła, chyba dlatego, aby nad tym czuwał, pilnował i sprawdził
potrzebę tych boskich stosunków, z obawy, by czasem nie przymieszał się do nich
błąd jakiś, albo złudzenie.
Mimochodem
dodajemy, że te cudowne wyjątki, podobnie jak i wszystkie nadzwyczajne misje,
podlegają pod pewnym względem ogólnym prawom, i że tu bardziej niż kiedy
sprawdza się to zdanie, iż wyjątek wzmacnia prawidło.
Uprzywilejowane
więc oświecenia, o których mówić zamierzamy, są te właśnie objawienia
prywatne, dlatego tak nazwane, aby je odróżnić od objawienia powszechnego,
które jest własnością całego powszechnego Kościoła. To objawienie ma za sobą
najwyższą powagę, jest w całym znaczeniu tego wyrazu autentyczne, niewątpliwe i
stanowcze, bezwarunkowy przedmiot wiary wszystkich ludzi. Tamte przeciwnie są
czysto wyjątkowymi i ponad potrzebę; mają tylko znaczenie względne i w żadnym
razie nie mogą stanowić zasady wiary powszechnej.
Że objawienia
tego rodzaju bywały bardzo częste w Kościele, to nie ulega żadnej wątpliwości.
Zdaje się nawet na pierwszy rzut oka, że w czasach apostolskich podobne wyjątki
zlały się prawie zupełnie z zasadą, i przywilej z prawem powszechnym. Widzimy
rzeczywiście, że pierwsi chrześcijanie otrzymują dar proroctwa, czynienia cudów
itp., jako zwyczajne skutki Sakramentu Chrztu i Bierzmowania. Tak było w epoce
tworzenia się Kościoła. Potrzeba było, według słów św. Augustyna, aby roślinę
boską, tak delikatną jeszcze i wątłą, niebiański ogrodnik sam hojnie podlewał,
żeby już później, gdy wzrośnie i wzmocni się, mogły jej krople deszczu
wystarczyć.
Udzielanie więc
tych darów nadzwyczajnych coraz się rzadszym stawało, ale nigdy nie ustało
zupełnie. W wieku II św. Ireneusz poświadcza, że istniały za jego czasów osoby,
obdarzone widzeniami niebiańskimi. Święty Justyn podobneż oddaje świadectwo i
przydaje, że prawdziwość tych łask cudownych tak stałą jest i pewną, że nie
waha się stawić jej poganom za dowód boskości chrystianizmu. Origenes ze swej
strony zapewnia w sposób najwyraźniejszy, w swoim dziele przeciw Celsowi, że
wielu niewiernych przyjęło wiarę Chrystusa, będąc oświeceni przez widzenia
niebiańskie, których prawdziwość krwią swoją stwierdzić byli gotowi.
Wielka liczba
Ojców Kościoła, takich jak św. Cyprian, Ambroży, Augustyn, poświadczają także w
słowach niemniej wyraźnych, i niekiedy z własnego doświadczenia, o istnieniu
objawień prywatnych (3). W końcu dzieje Kościoła dają nam w tym
względzie niezbite dowody. Nie ma prawie Świętego, o którym by nie powiadano,
że otrzymywał w pewnej mierze widzenia, albo objawienia niebiańskie. Dość
przypomnieć Acta Martyrum, szczególniej męczeństwo św. Perpetui, albo
nadzwyczajne i godne podziwu życie pustelników, podobnież żywoty wielkich
założycieli zakonów i wielu innych świętych.
Lecz co jest
godnym uwagi, to, że objawienia prywatne najliczniejsze i najbardziej
zasługujące na tę nazwę, były częściej udzielane niewiastom, aniżeli mężczyznom.
Ta jednak okoliczność nic nie ujmuje słowom św. Pawła, który zabrania
niewiastom uczyć w Kościele, gdyż zakaz ten potwierdzony i objaśniony przez
całe podanie powszechne, dotyczy tylko nauczania publicznego, nauczania
przyobleczonego w powagę urzędu. Co do nauczania prywatnego, Opatrzność nie
tylko nie wyklucza zeń niewiast, ale owszem, zdaje się, że im takowe w
szczególniejszy sposób porucza. Czyż to nie z czcigodnych ust naszych matek
otrzymaliśmy pierwsze zasady wiary? Czyż to nie gorliwość kilku pobożnych
księżniczek, albo niekiedy i prostych sług Chrystusowych, posłużyła Bogu za
narzędzie do nawrócenia całych narodów? Objawienia prywatne nie należą wcale do
urzędu nauczycielskiego w Kościele. Nic więc nie stoi na przeszkodzie w
dopuszczeniu niewiast do udziału w tych łaskach nadzwyczajnych. Wielu nawet z
pomiędzy teologów wyjaśniało za pomocą tak zwanego argumentum convenientiae
(dowodu ze stosowności), że łaski te mogą im być udzielane w obfitości i w
sposób przywileju.
Cokolwiek bądź,
sam fakt nie ulegał nigdy żadnej wątpliwości. Dość wspomnieć świętą Hildegardę,
Gertrudę, Brygidę, Katarzynę Sieneńską, Franciszkę Rzymiankę, Katarzynę z
Bolonii, Teresę, Różę Limańską, Magdalenę de Pazzis, Katarzynę Ricci i
błogosławioną Małgorzatę Marię; nie mówiąc już o innych wcześniejszych
objawieniach, które choć może mniej pewne i mniej upoważnione, posiadają jednak
w swym in globo niewątpliwe cechy boskiego pochodzenia.
Możemy więc być
pewni, że od najpierwszych wieków miały miejsce objawienia prywatne. Wszyscy
teologowie katoliccy jednomyślnie zgadzają się w tym względzie. Co większa, ciż
sami autorowie, zważywszy, że te stosunki boskie miały miejsce we wszystkich
czasach, wyprowadzali wniosek, że one i w naszej epoce mniej lub więcej
odnawiać się winny, gdyż ramię Pańskie nie skurczyło się. Tysiące faktów
autentycznych, wykazanych w procesach beatyfikacyjnych, przeszedłszy pod
skalpelem najsurowszej na świecie krytyki, bo krytyki kongregacji obrzędów,
dowodzą aż nadto, że cuda i w naszej epoce istnieją. Otóż źródło objawień
prywatnych nie może być wyczerpanym, podobnie jak i źródła innych łask
nadzwyczajnych, które Bóg przyobiecał swemu Kościołowi. Byłoby to więc bez
zaprzeczenia wielkim nierozsądkiem i nagannym wybrykiem, przeczyć zupełnie i
odrzucać z góry wszystkie tego rodzaju stosunki nadnaturalne.
Podobne
usposobienie okazywałoby dążności racjonalistyczne, dalekie bardzo od
prawdziwego ducha chrystianizmu.
II.
Lecz jeśli z
jednej strony niezaprzeczoną jest rzeczą, że istnieją objawienia prywatne,
które pochodzą od Boga; z drugiej strony pewnym jest także, że dużo jest i
takich, które są czysto ludzkie, a niekiedy i szatańskie nawet. Wiemy wszyscy o
tym długim szeregu kłamstw, albo złudzeń, podawanych za natchnienia nadnaturalne,
od apokalips i ewangelii apokryficznych, aż do bredni Mormonów, albo
współczesnych nam spirytystów, pomijając już niezliczone sekty illuminatów,
wizjonerów, fałszywych mistyków, mniemanych ekstatyków, które się wylęgały we
wszystkich wiekach, jak Montan i Pryscylla, Palamici, albo zakonnicy z góry
Athos, Beguardzi i Beginki itp. W tej rzeczy, podobnie jak i w każdej innej, do
której się przymiesza żywioł ludzki, błędy i nadużycia wszelkiego rodzaju i pod
każdą postacią stawały obok prawdy i dobra. Co większa, nawet pomiędzy duszami
dążącymi do najwyższej doskonałości, nierzadko trafiają się w tym względzie
opłakane złudzenia, tak, że św. Alfons Liguori nie obawiał się wyrzec: że
objawienia fałszywe daleko są częstsze, niż objawienia prawdziwe (4). Dlatego
to i Jan św.,
będąc świadkiem zamieszania i nadużyć, jakich fałszywe objawienia były
przyczyną za jego czasów w Kościele, pisał do wiernych "strzeżcie się
wierzyć każdemu duchowi, lecz badajcie, czy duchy są z Boga, gdyż wielu
fałszywych proroków ukazało się na świecie" (5), a
św. Paweł podobną przestrogę udziela i Tessalończykom, gdy mówi: "Nie
gardźcie proroctwami (ale) starannie badajcie rzecz całą, i przyjmujcie to
tylko, co jest dobrem" (6), przez co jasno daje do zrozumienia, że
wszystko co dotyczy darów nadprzyrodzonych, winno być przedmiotem ścisłego
badania.
Lecz jak
odróżnić fałsz od prawdy, i to co jest dziełem Boga od tego, co nie jest nim
wcale? Tu właśnie zadanie staje się najtrudniejszym, jeśli nie w teorii, to
przynajmniej w zastosowaniu do praktyki. Spróbujmy je przecież objaśnić o ile
można, streszczając w najprostszych słowach prawidła podane przez teologów i
mistrzów życia duchownego (7).
Prawidło
pierwsze. Najprzód więc należy uważać za bezwarunkowo fałszywe wszystkie
mniemane objawienia, które stają w sprzeczności z wiarą, z moralnością, albo
które noszą na sobie jaką inną cechę, wyraźnie wyłączającą objaw działania
Bożego. Byłoby więc rzeczą zbyteczną, badać dalej
podobne objawienia, jeśliśmy już raz jasno spostrzegli w nich rzeczy przeciwne
Pismu św., dogmatom ogłoszonym przez Kościół, jednomyślnej nauce Ojców i
Doktorów Kościoła. Odrzucić także wypada jako czyste mrzonki to wszystko, co by
dążyło do przypisywania Bogu czynów, albo zamiarów śmiesznych, i niegodnych
Jego najwyższej Mądrości. Nie ma także najmniejszej wątpliwości o fałszu takich
objawień, które insynuują, albo wprost nakazują pogwałcenie prawa natury, lub
prawa Bożego, jeśli zawierają w sobie coś nieprzyzwoitego, a zwłaszcza
cielesnego, na koniec kiedy obudzają zarozumiałość, pychę, albo znowu pewną
trwogę, która denerwuje duszę, sprawia jej niesmak i rozdwojenie. Wszystkie te
cechy są niemylne, i ilekroć razy się trafią w jakim objawieniu, można śmiało
powiedzieć, że tam nie ma palca Bożego. Zbytecznym byłoby dodawać, że na żadną
nie zasługują uwagę objawienia prywatne osób niecierpliwych, kłamliwych,
upartych w zdaniu: te to bowiem są charakterystyczne cechy szarlatanizmu.
Prawidło drugie. Uważać należy
za mniej lub więcej wątpliwe i podejrzane objawienia, zawierające w sobie
zdania nowe, nadzwyczajne, mające za przedmiot rzeczy tylko ciekawe i
niepożyteczne, i na koniec udzielone osobom, których życie, charakter,
usposobienie, niewielką daje rękojmię.
Nazywamy tu nadzwyczajnym
i nowym wszystko to, co nie ma żadnej podstawy, bądź w Piśmie św., bądź w
tradycji, i co się nie zgadza z ogólnie przyjętym zdaniem Ojców i teologów. Toż
samo powiedzieć by można o każdym twierdzeniu, które by podawało za objawione
pewne opinie sporne, np. czyby Słowo Przedwieczne się wcieliło, gdyby Adam nie
był zgrzeszył? Tak utrzymują niektórzy autorowie (8), mimo to jednak
nie należałoby odrzucać objawień prywatnych dlatego jedynie, żeby zawierały
podobne przytoczonemu twierdzenia. Nie byłożby to bowiem samowolnym
zakreślaniem granic wpływu Bożego i zakazywaniem niejako Bogu, iżby dał poznać
komu przez szczególny przywilej, rozwiązanie tej lub owej kwestii, dotąd w
sporze będącej? I cóż bowiem stoi na przeszkodzie, ażeby Zbawiciel świata
objawił jakiej duszy niektóre szczegóły swojego żywota, albo żywota swej Matki,
i pewnych okoliczności, mogących ożywić pobożność; albo inne rzeczy, dotąd
nieznane Ojcom i Doktorom Kościoła, albo nawet przeciwne ich zdaniu
powszechnemu? Bo wreszcie zdanie powszechne, nie mówię jednomyślne, nie jest jeszcze
tym samym pewne, i niekiedy nawet po stronie przeciwnej mogą być silne i ważne
dowody. Nie należy więc wyłącznie i jedynie z tego powodu odrzucać objawień
prywatnych, zawsze jednak, powtórzmy za Benedyktem XIV, można się tu obawiać i
podejrzewać, czy są wolne od wszelkiego błędu. Dusza, która mniema, że je
otrzymała z nieba, może tylko skombinowała i przetworzyła uprzednie
wspomnienia, lub opinie, przypuszczenia i rozumowania mniej lub więcej do
prawdy zbliżone. Najlepiej więc w tym razie zawiesić swój sąd, wątpić, dotąd
przynajmniej, dopóki powody budzące podejrzenie, nie będą dostatecznie
zastąpione pobudkami wprost przeciwnymi a niemałej wagi.
Co się tyczy
objawień, które by się zdawały mieć na celu zaspokojenie ciekawości, oczywiście
są one jeszcze więcej podejrzane. Nie należałoby się wahać ani chwili, aby je
uznać za prosty wymysł, jeśliby tylko dowiedzionym było, że nie przynoszą
żadnego rzeczywistego pożytku, ponieważby to było zniewagą Pana Boga,
przypisywać Mu jakikolwiek czyn taki, któryby nie miał, jak mówi filozofia, przyczyny
wystarczającej swojej egzystencji.
Jednakże należy
tu unikać jednego niebezpieczeństwa. Zamiary i drogi Boże nie mogą być mierzone
ograniczoną miarą naszych pojęć. Niektóre objawienia zdawać się nam mogą
zupełnie nieużytecznymi, bez żadnego poważnego celu, a jednak muszą one mieć
powód swojego istnienia w niepojętych, jak mówi Bossuet, tajnikach niebieskiej
polityki. Dlatego to Benedykt XIV nie potępia z góry objawień, które się
zdają być niepożyteczne i tylko ciekawe. Według jego zdania ta okoliczność
czyni je tylko wątpliwymi, podejrzanymi, i że z wielką należy tu postępować
uwagą i roztropnością, zanim się o nich sąd wyrzecze. To poważne i mądre
zdanie, zdaje nam się być tutaj jedynym prawidłem ogólnym i stałym.
Nawet ze strony osób,
które podają się jako obdarzone objawieniami, mogą być pewne pozory
podejrzenia, mniej lub więcej ważne, jeżeli te osoby są jeszcze nowicjuszami w
życiu duchownym, jeżeli nie mają żadnego wewnętrznego pociągu do umartwienia,
jeśli pewien wstręt czują do zwyczajnej drogi doskonałości, połączony z
ciekawością, pobudzającą do tego, aby pragnęły rzeczy nadzwyczajnych, nade
wszystko gdy je lubią później rozgłaszać. Notujemy, że to ostatnie usposobienie
bywa niekiedy pewną wskazówką halucynacji lub fałszu. Podobnież wszyscy ludzie
roztropni nie dowierzają osobom temperamentu chorobliwego i wadliwego, jako też
i tym, które mają żywą wyobraźnię, a wrażliwość silnie rozwiniętą. Jest to
pewnik, że wyobraźnia grała główną rolę w złudzeniach najsławniejszych
wizjonerów i illuminatów. Doświadczenie zresztą codzienne dobrze daje poznać
skutki, jakie sprawuje ta grymaśna władza naszej duszy. Dlatego to prawie
wszyscy autorowie zgadzają się na to, aby uważać wizje i objawienia kobiet,
jako ogólnie fałszywe lub mocno podejrzane (9). Przez to nie przeczą jeszcze faktowi,
któryśmy zaznaczyli wyżej, tj. że objawienia istotnie nadnaturalne, były
częściej udzielane niewiastom niż mężczyznom, lecz tylko potwierdzają inny
fakt, niemniej niewątpliwy, tj. że niewiasty daleko więcej niż mężczyźni są
podległe złudzeniom i błędom w tym względzie. Dzieje mistyki potwierdzają fakt
ten niezliczonymi dowodami, które aż nadto wystarczają do tego, aby powziąć
wielką nieufność względem tych osób, ilekroć razy nie podają pewniejszych
rękojmi.
Prawidło trzecie. Aby
rozpoznać prawdziwość objawień prywatnych, nie można w ogóle ufać żadnej oznace
wziętej z osobna; lecz należy uważnie badać wszystkie okoliczności, dotyczące
osoby, sposobu, w jakim udzielone zostały te objawienia i skutków, jakie
pociągnęły za sobą.
Zobaczymy, jak w
tej mierze postępuje kardynał Bona (10). Można według niego wziąć za przykład
objawienia św. Teresy, które rzeczywiście posiadają powagę zupełnie wyłączną,
według zdania osób najgodniejszych zaufania (11). Otóż, powiada uczony kardynał, jakież są
główne cechy, które nas upewniają o nadnaturalnym pochodzeniu wizji i objawień
św. Teresy? "Obawiała się ona złudzeń szatana, i dlatego nie żądała i nie
pragnęła nigdy widzeń, lecz raczej prosiła Pana Boga, aby ją prowadził
zwyczajną drogą, i tego tylko jednego pragnęła, aby się na niej spełniała wola
Boża. Ponieważ szatan ma zwyczaj nakazywać sekret i milczenie tym, których chce
oszukać, św. Teresa była zawsze nakłaniana przez Ducha, który do niej
przemawiał, aby się zwierzyła mężom uczonym: jakoż rzeczywiście poddała się ona
badaniu przez osoby znakomite, które naówczas jaśniały w Hiszpanii nauką i
świątobliwością życia, jak św. Piotr z Alkantary, Franciszek Borgiasz, Jan
d'Avila, Baltazar Alvarez i inni. Wiernie słuchała swoich przewodników, a w
miarę pomnażania się widzeń, wzrastała w miłości i pokorze. Szukała przede
wszystkim osób, które jej najmniej okazywały zaufania i więcej kochała tych, od
których najwięcej doznawała prześladowań. Jej dusza kosztowała głębokiego
pokoju i najwyższego zadowolenia; jej gorliwość o zbawienie dusz była bardzo
wielka, jej myśli były czyste, a pragnienie doskonałości bardzo gorące. Jeśli
miała jakie wady, niedoskonałości, była zawsze za to karcona przez tego, który
doń przemawiał wewnętrznie. Powiedział on jej, że wszystkie rzeczy
sprawiedliwe, o które będzie prosić Boga, będą jej udzielone niewątpliwie: i
rzeczywiście często do Boga zanosząc prośby, zawsze wysłuchaną była. Wszyscy,
którzy mieli z nią jaką styczność, pobudzani byli jej obcowaniem do skromności,
pobożności i miłości Pana Boga; jeżeli tylko ich złe usposobienie nie stawało
temu na przeszkodzie. Jej widzenia miały zwykle miejsce po długiej i gorącej
modlitwie, albo po Komunii św. i obudzały w jej duszy gorące pragnienie
cierpienia dla Boga. Karciła swe ciało postami, dyscypliną, włosiennicą i
radowała się wśród chorób i utrapień. Lubiła samotność, unikając stosunków z
ludźmi, i odrywając się zupełnie od rzeczy ziemskich. Zachowywała ten sam
spokój duszy w pomyślności, co i w przeciwnościach. Na koniec mężowie uczeni
nigdy nie spostrzegli w jej objawieniach, albo w okolicznościach towarzyszących
im nic takiego, co by nie było zgodnym z prawdami wiary, albo prawidłami
doskonałości chrześcijańskiej, albo co by było godnym nagany z jakiegokolwiek
bądź względu". Wyliczywszy te wszystkie cechy, kardynał Bona kończy tymi
słowy: "Ilekroć razy podobne warunki są połączone w jednej osobie, nie
można wątpić, że jej objawienia pochodzą od Boga". Rzeczywiście obecność
wszystkich tych cech razem, wyłącza wszelką możebność złudzenia lub błędu, tj.
błędu mającego pewne znaczenie. Gdyby było inaczej, zdawać by się mogło, że
Opatrzność nie dotrzymuje swoich obietnic. Jeśli nade wszystko pewną jest
rzeczą, że objawienia jakieś były poprzedzone uczuciami prawdziwej pokory,
pokory wypróbowanej, i że te uczucia towarzyszyły im i po nich następowały,
naówczas wątpić jeszcze o prawdziwości tych objawień, byłoby nierozsądkiem.
Pokora, mówią najznakomitsi autorowie (12), jest najpewniejszym znakiem, kamieniem
probierczym, służącym do rozpoznania wszystkich działań Bożych, wewnętrznych
poruszeń, cudów, objawień, widzeń, ekstaz i zachwyceń.
Święty Jan
Chryzostom stawia nam inną jeszcze zasadę, niezmiernie ważną, do sprawdzenia
objawień prywatnych, gdy mówi: "Ilekroć razy spełnia się coś
nadprzyrodzonego w ten sposób, iż widocznie w tym widać stosowność i pożytek;
rzecz jasna, iż tam jest moc Boża" (13). Tak więc np. jeżeli pewna osoba odkrywa
tajemnice, których wiadomość nie jest proporcjonalna odnośnie do nauki, jaką
posiada i do jej pojęcia, pewną jest najprzód rzeczą, że pojęcia takie
otrzymała od Boga, albo od szatana. Dalej jest również rzeczą pewną, że nie
pochodzą od szatana, jeśli ich przedmiot, okoliczności i skutki nie zawierają
nic takiego, co by nie było prawdziwym, nienagannym, pełnym zbudowania, zdolnym
do pomnożenia chwały Bożej i przyniesienia duszom pożytku. Dowód to mocy
niezaprzeczonej, decydujący nawet niekiedy. Uważmy jednak, że zły duch chcąc
tym pewniej zgubić jaką duszę, często zaczyna od tego, że jej przedstawia
rzeczy najpiękniejsze i najświętsze. Grubo by się więc mylił ten, kto by zawsze
Bogu przypisywał wszystkie pobożne objawienia, wzięte odrębnie same w sobie i
bez względu na inne oznaki. Dlatego też wspomnieliśmy wyżej, że nie należy
bezwarunkowo ufać pierwszej lepszej pojedynczej oznace, ale tylko ich summie.
Myliłby się również i ten, kto by przyznawał bezwzględne znaczenie pewnym
okolicznościom cudownym, które towarzyszyły pewnym objawieniom, jak ekstazy z
uniesieniem w powietrze, objawienie pewnych tajemnic, ziszczone przepowiednie,
nadzwyczajne widzenia (14), zamiary i postanowienia heroiczne.
Ściśle mówiąc, wszystkie te rzeczy mogą być dziełem szatana, a wiele z nich
zjawiskiem czysto naturalnym. Na koniec rzeczą jest niezmiernie ważną pamiętać
o tym, że jakkolwiek osoba otrzymująca objawienia, byłaby świętą, pokorną,
doświadczoną, nie można by jednak prawie nigdy na pewno powiedzieć, że pomiędzy
jej objawienia, najpewniejsze co do istoty ich i co do ogółu tychże, nie wkradła
się w szczegóły pewna doza złudzeń, albo osobistych wymysłów. Ta główna i
ogólna zasada potrzebuje pewnych objaśnień, w tym mieści się całe pytanie
dotyczące powagi objawień prywatnych.
III.
Choć nader
trudno jest pojąć, a jeszcze trudniej wytłumaczyć, co się dzieje w ekstazach,
widzeniach i objawieniach, pewną jednak jest rzeczą, że Bóg udzielając jakiej
duszy tych łask nadzwyczajnych, nie udziela jej tym samym daru nieomylności,
ani tej szczególnej asystencji Ducha Świętego, która jest przywilejem
natchnionych pisarzy i Kościoła nauczającego. Pospolicie, z wyjątkiem mniej lub
więcej długich kilku chwil, dusza podniesiona do stanu nadnaturalnego w
najwyższym stopniu, zachowuje do pewnego punktu użycie swej woli, wyobraźni i
rozumu. Stąd też nie ma wątpliwości, że może ona, nawet mimo swej wiedzy,
przymieszać do działania Bożego, działanie swoje osobiste, a tym samym
zmodyfikować i przeobrazić nawet do pewnego stopnia samąż naturę wpływu Bożego.
Zresztą badać
należy nie tylko tę samą chwilę, w której Bóg się udziela duszy, ale także i
ten czas, który bezpośrednio potem następuje. Dusza naówczas pała, drży i
wibruje pod wpływem otrzymanego wrażenia. W tej to nade wszystko chwili
przejścia, obawiać się należy złudzeń, gdyż wedle zdania św. Ignacego, w jego
przedziwnych prawidłach o badaniu duchów, zdarza się dość często, iż dusza, czy
to przez zwyczaj, lub rozumowanie, albo sąd własny, czy to przez wpływ złego
lub dobrego ducha, doznaje pewnych wrażeń, i czyni rozważania, które nie
pochodzą bynajmniej wprost od Boga, i które wymagają bardzo dokładnego
roztrząśnienia, zanim na nie dać można swoje zezwolenie (15).
Co więcej uważać
należy, że osoby, które otrzymały jakie objawienia, są wystawione na nowe
błędy, kiedy je spisują, albo opowiadają. Już to brak im wyrazów dla dokładnego
oddania ich myśli, już znowu pamięć ich zawodzi. Rzeczywiście, przypuśćmy, że
od chwili, w której miały miejsce jakie objawienia, upłynął znaczny przeciąg
czasu, łatwo pojąć, że w tej przerwie rozmaite władze duszy mogły w pewien
sposób zmodyfikować pojęcia, lub wrażenia otrzymane naówczas, zmniejszając je,
a nade wszystko dodając do nich odrębne okoliczności.
Oczywiście, że
błędy, niedokładności, złudzenia, mogą się wcisnąć do objawień prywatnych w
najrozmaitszy sposób. Bóg tego dopuszcza dla nauki dusz, które obdarzył tymi
łaskami nadzwyczajnymi. Chce ich nauczyć, aby się miały zawsze na baczności, by
uniknąć pychy i zarozumiałości. Chce także dać poznać wszystkim chrześcijanom,
którzy by może wierzyli nad miarę tym objawieniom, że sam tylko Kościół jest
organem autentycznym Jego słowa, tłumaczem nieomylnym Jego prawa i zawsze
pewnym przewodnikiem sumienia.
Toteż kiedy
gruntowniej badamy objawienia wielu Świętych, tych nawet, których Kościół
stawia na ołtarzach, znajdujemy tam wiele rzeczy co najmniej wątpliwych, a
niekiedy nawet i fałszywych. Nierzadko rzeczywiście zdarza się, że te
objawienia stoją w sprzeczności jedne z drugimi, że zawierają przepowiednie
niespełnione (16), albo różne cechy halucynacji. Dzielny
bollandysta Papebrochiusz, zbadawszy niektóre objawienia błogosławionego
Hermana Józefa, nie wahał się powiedzieć kategorycznie: "Wszystko raczej
wycierpieć jestem gotów, aniżeli przypuścić, że te rzeczy są objawione z
nieba". Bollandyści podobnież odrzucają wiele objawień, między którymi św.
Elżbiety de Schonau, o męczeństwie św. Urszuli i jej towarzyszek itp. (17)
Podobnie wielu uczonych krytyków podniosło ważne zarzuty przeciwko niektórym
objawieniom, które Kościół pod pewnym względem aprobował, jak np. św.
Hildegardy, św. Brygidy, i św. Katarzyny Sieneńskiej (18).
A nie można tu
powiedzieć, że podawanie w wątpliwość tych rzeczy byłoby brakiem szacunku dla
pamięci tych dusz świątobliwych. Szacunek trwa dotąd, dopóki się nie objawia
żadnego znaku pogardy, i dopóki nie wydaje się sądu lekkomyślnie i bez pewnych
danych. W tych granicach Kościół pozostawia nam zawsze wszelką swobodę w
ocenianiu przedmiotu objawień prywatnych. "Mało mu (Kościołowi) na tym
zależy, mówi Melchior Cano, czy kto wierzy czy nie w widzenia św. Brygidy, albo
innych: te rzeczy nie są przedmiotem wiary powszechnej" (19).
Prawda, że sama
ta osoba, której niebo udzieliło objawienie, może i powinna w nie wierzyć wiarą
nadnaturalną, byleby tylko posiadała nie już proste prawdopodobieństwo, ale zupełną
pewność o ich boskim pochodzeniu (20); lecz co do innych osób, pewną jest
rzeczą, że nie są wcale obowiązane przyjmować takowe. Aprobując specjalnie
objawienia niektórych Świętych, Kościół nie ma zamiaru narzucać ich naszej
wierze. Oświadcza on tylko, że w nich się nic nie znajduje, co by było wprost
przeciwne wierze i dobrym obyczajom, i że można je czytać z pożytkiem, albo bez
niebezpieczeństwa, w pewnych przynajmniej krajach (21).
Zresztą nie daje on wcale rękojmi prawdziwości każdego zdania po szczególe, i
pozwala zupełnie zaprzeczyć temu pod jednym warunkiem, tj., aby nie przekraczać
granic, któreśmy wyżej wskazali.
Jakaż więc jest
powaga objawień prywatnych? Mają one powagę świadectwa osoby, która je
przynosi: ni więcej, ni mniej. Otóż osoba taka nigdy nie jest nieomylna,
oczywiście więc, rzeczy które poświadcza, nigdy nie są bezwarunkowo pewne,
chyba gdyby cud jakiś miał miejsce umyślnie dla potwierdzenia prawdziwości
opowiadania. Słowem, objawienia prywatne mają powagę czysto tylko ludzką i
prawdopodobną. Stąd wypada, że nie można, mówiąc w ogólności, przytaczać
ich w celu zdecydowania kwestii teologicznej (22) spornej, tym mniej w celu rozwiązania
zadania filozoficznego, historycznego lub z innej dziedziny nauk.
Byłoby to więc
pewnego rodzaju nadużyciem z nader rzadkim chyba wyjątkiem, cytować objawienia
prywatne na kazalnicy, która ma być źródłem nauki powszechnej Kościoła. Co najwyżej wolno jest w
mowach wystosowanych do kilku osób pobożnych, podać im takowe jako posiłek
duchowny, ku ich zbudowaniu służący, i to jeszcze baczyć należy, aby te osoby
nie dały się uwieść i nie przesadzały w poszanowaniu, jakie dla tych objawień
mieć winny. Zależy na tym bardzo wiele boskiej religii, aby jej wyznawcy nie
byli łatwowiernymi, aby umieli szanować swą wiarę, i aby ją zawsze
nieskończenie wyżej stawiali nad to wszystko, co nie jest nią samą.
Co się tyczy
przewodników sumienia, którym powierzono kierunek dusz zaszczyconych tymi
nadzwyczajnymi łaskami, ci więcej niż ktokolwiek winni do siebie stosować słowa
Apostoła: Nolite omni spiritui credere. Kto by zbyt łatwo wierzył w
widzenia i objawienia, dałby dowód wielkiej nieroztropności, której skutki
straszliwymi nawet stać by się mogły. Badać więc rzeczy długo i wszechstronnie,
trzymać się na uboczu, w nieufności, która nigdy nie będzie za wielką, byleby
tylko nie dochodziła do zupełnej i systematycznej niewiary: oto jedyna droga
postępowania, jaką dyktuje sam nawet zdrowy rozsądek. I rzeczywiście jest ona
najzupełniej uzasadniona, gdyż się opiera na prawidłach wyżej podanych,
służących do odróżnienia objawień fałszywych od prawdziwych. Jakoż jeżeli z
reguł wyżej podanych wypływa jaki wniosek stanowczy, to pewno ten, że ocena
faktów nadnaturalnych tego rodzaju jest nader trudna, do tego stopnia, że
nieraz przechodzi siły wszelkiej nauki i wszelkiego szperania ludzkiego.
Kończąc te uwagi, należy nam
jeszcze dorzucić słówko o usposobieniu, z jakim czytać należy dzieła,
zawierające w sobie widzenia i objawienia prywatne. Rozumie się, że nie mówimy
tu o takich, które nie były zbadane przez osoby kompetentne, i które nie
posiadają żadnej aprobaty kościelnej: takie objawienia nie zasługują na żadne
zaufanie i wierni winni by się wstrzymać od czytania ich. Mowa tu więc tylko o
dwóch kategoriach dzieł podobnych. Jedne z nich od dawna zaszczycone świętym
imieniem autorów i aprobacją Stolicy Świętej; drugie wyszłe spod pióra osób
znanych z pobożności i potwierdzone przez jednego lub kilku biskupów, po
gruntownym rozbiorze przez osoby pewne i kompetentne, według zdania których nauka
tam zawarta jest zdrowa i pożyteczna. Otóż choć rzeczą jest bardzo słuszną, aby
wielką postawić granicę między tymi dwoma gatunkami dzieł, można mimo to
twierdzić, że jedne i drugie posiadają dostateczne rękojmie tego, iżby wierni
je mogli czytać z pożytkiem. Takie dzieła, zawierające w sobie objawienia
prywatne, cechuje niekiedy pewna woń pobożności, jakieś przezrocze nauki,
przejmujące namaszczenie, którego by na próżno szukać w zwyczajnych książkach
duchownych. Dusza prosta i szczera znajdzie tam niezaprzeczenie najobfitszy
żywioł do zbudowania się, gdy je rozważać będzie w duchu prostoty skromnej i
roztropnej, bez pretensji do przesadnej krytyki, ale też i bez dziecięcej
łatwowierności i bez nadmiernego poszanowania dla faktów nadzwyczajnych, których
to ostateczności zawsze troskliwie chronić się należy w przedmiocie objawień
prywatnych.
Ks. T. M.
––––––––
Artykuł z czasopisma "Przegląd Katolicki", 1870 r. Dnia 6 Października, Warszawa, Nr 40, ss. 625-633. (a)
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
Przypisy:
(1) Głównym tłem, na którym osnułem
niniejszą pracę, jest przedmowa p. Toulemont do dzieła pt. La vie et les oeuvres de Marie
Lataste, religieuse coadjutrice du Sacré-Coeur publiées p. M. l'abbé Pascal
Darbins avec l'approbation de Mgr. l'éveque d'Aire, deuxiéme édition. Paris 1866 r., tomów dwa. Zdanie moje w przedmiocie
objawień prywatnych, a zwłaszcza ich doniosłości, zbliżone bardzo do zdania
szanownego autora przedmowy, nie jest z nim przecież identyczne, i w ogólności
więcej nieco od niego przypisuję znaczenia podobnym faktom.
Odpowiedzialność
za rzetelność cytowanych w tej pracy takich dzieł, jak Acta sanctorum,
albo Opera Benedicti XIV również składam na autora przedmowy; z niej
bowiem poczerpnąłem takowe.
(2) "Revelatio divina ordine
quodam ad inferiores pervenit per superiores, sicut ad homines per angelos et
ad inferiores angelos per superiores" (2. 2ae q. II. a. 6).
(3) Zob. teksty tych i innych Ojców
Świętych w Grawinie: Lapis lydius ad discernendas revelationes.
(4) Praxis confess.
(5) I Joan. IV, 1. 3.
(6) I Thess. V, 20. 21.
(7) Prawidła te są wyjęte z następujących
dzieł: 1) Bollandystów: Acta Sanctorum passim. 2) Benedykta XIV De servorum Dei
beatificat. et canonisat. l. III. c. 45-54. 3) Kardynała Bony: De
discretione spirituum. 4) Amort: De revelationibus, visionibus et
apparitionibus privatis. Regulae tutae ex Scriptura, conciliis, SS. Patribus
aliisque optimis authoribus collectae, explicatae et exemplis illustratae. 1744.
(8) Zob. ich opinie w Bened. XIV. l. c. c.
54. n. 7.
(9) Zob. Amort l. c. p. 43 et seq.
et alibi passim.
(10) De discretione spirituum, cap.
20.
(11) W żywocie św. Teresy przez
Bollandystów można czytać świadectwa wyłącznie jej nauce oddane. Jednakże
uczeni krytycy zbijają opinię pewnych autorów, którzy chcieli tę Świętą
umieścić w rzędzie Doktorów Kościoła.
(12) Zob. liczne świadectwa cytowane przez
Bened. XIV. l. c.
cap. 51. § 3.
(13) Hom. 3. in 1 Cor.
(14) Wielka jednak liczba autorów czyni to
spostrzeżenie, że widzenia i objawienia czysto intelektualne są zawsze
dziełem Boga. W każdym razie pewną jest rzeczą, że podobne objawienia nierównie
rzadziej podlegają złudzeniom, niż widzenia przedstawiające się wyobraźni, lub
zmysłom zewnętrznym.
(15) Exercit. spir. Reg.
VIII. de discr. spir. pro 2 hebd.
(16) Choć zresztą wiadomo, że niektóre
nawet prawdziwe proroctwa mogą się nie ziścić, jeśli są warunkowe.
(17) Zob. Acta św. Urszuli przez uczonego
O. de Buck (Acta SS. t. IX. octobr.).
(18) Amort, op. cit.
(19) De locis theologicis
lib. XII. cap.
III. cf. Bened. XIV. op. cit. l. III cap. ult. n. 15.
(20) Bened. XIV. l. c. n. 12 et 13.
(21) Wiadomo, że niektóre dzieła z
objawieniami są potwierdzone dla niektórych tylko krajów.
(22) Dlatego to jeden z najznakomitszych
profesorów b. Akademii Duchownej Warszawskiej, o którego ortodoksji nie ma
najmniejszej wątpliwości, publicznie na prelekcji teologii dogmatycznej, traktując
powyższy przedmiot, powiedział, że z objawień prywatnych teologii napisać nie
można.
(a) Por. 1) Jan kard. Bona OCist., a) O rozpoznawaniu duchów. b) Przewodnik do nieba. c) Droga do nieba. d) Manuductio ad coelum, continens medullam
Sanctorum Patrum, et veterum philosophorum.
e) Opuscula ascetica selecta.
2) Ks. Maciej Sieniatycki, a) Apologetyka czyli dogmatyka fundamentalna.
b) Zarys dogmatyki katolickiej.
c) System modernistów. d) Modernistyczny
Neokościół.
3) Św. Alfons
Liguori, a) Opera dogmatica. b) Uwielbienia Maryi
(De Mariae gloriis). c) O wielkim środku
modlitwy do dostąpienia zbawienia i otrzymania od Boga wszystkich łask, jakich
pragniemy. d) Doskonałość chrześcijańska według nauk i pism
św. Teresy. e) Myśli pobożne o różnych przedmiotach życia
duchownego dla dusz pragnących postępu w miłości Pana Boga.
4) O. J. Petitdidier SI, Ćwiczenia duchowne według normy św.
Ignacego Loyoli (Exercitia
spiritualia juxta normam sancti Ignatii Loyole).
5) Św. Katarzyna
Genueńska, Traktat o czyśćcu.
6) Św. Teresa od
Jezusa, a) Starania o nawrócenie heretyków. b) Wizja mąk piekielnych.
7) Ks. Piotr Skarga SI, Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na
każdy dzień przez cały rok.
8) Ks. Piotr Pękalski, Żywoty
Świętych Patronów polskich.
9) O. Augustyn Poulain SI, a) O kwietyzmie. (Ogólny rzut oka). b) Fałszywe objawienia. Udawanie. c) Przepowiednie.
Niebezpieczeństwo złudzeń.
10) Ks. Albert Stöckl, Wyrodzenie się mistycyzmu poza Kościołem.
11) Bp Józef Sebastian Pelczar, Zboczenia pseudomistycyzmu: towianizm i
kozłowityzm.
(Przyp. red. Ultra montes).
(PDF)