Święta Jadwiga przyszła na świat roku Pańskiego
1174, z ojca Bertolda, księcia na Karyntii, margrabiego
morawskiego, hrabiego na Tyrolu; i Agnieszki,
księżniczki rakuskiej. Na wychowanie oddana została do
klasztoru benedyktynek w Kitzingen, gdzie już zauważono
w niej szczególne upodobanie we wszystkim, co się
tyczyło służby Boskiej. W dwunastym roku wydana
została za mąż za Henryka, przezwanego Brodatym,
księcia wrocławskiego i prawnuka wielkiego króla
polskiego Bolesława Chrobrego.
Pobożna, skromna, miłosierna, serce swoje od
dzieciństwa Bogu poświęciwszy, od wszelkiej
próżności światowej daleka, taką się też okazała
w stanie małżeńskim Jadwiga (żyła około roku Pańskiego 1243), przez co małżonka
swojego, dobrego chrześcijanina, zbawiennym wpływem i
własnym przykładem do jeszcze gorliwszej pobożności
pobudziła. Dziatki, którymi ich Pan Bóg udarował,
wychowała w bojaźni Bożej, przykładem własnym do
wszelkich cnót chrześcijańskich je zaprawiając.
Książęcy dwór utrzymywała na tej stopie, aby się na
nim wszyscy nieposzlakowanymi obyczajami odznaczali. Za
przyboczne swoje panie brała tylko te, które się
szczególną odznaczały pobożnością, nie cierpiąc
pomiędzy nimi nie tylko żadnego zgorszenia, ale nawet
cienia płochości. Przestrzegała także, ażeby nie
dopuszczano się grzechu obmowy, tak często na wielkim
świecie popełnianego; mawiała bowiem, że obmówca
dwie dusze zabija: swoją i tego, kto go chętnie
słucha. Dla poddanych swojego obszernego księstwa była
prawdziwą matką; najchętniej za każdym z nich
wstawiała się do księcia, męża swojego, i gdy się
dowiedziała o jakim ucisku biedniejszych, zaraz się o
to przed nim uskarżała. Na rządców we własnych
dobrach wybierała ludzi nieposzlakowanej prawości,
zalecając im jak największe dla włościan
miłosierdzie, a od czasu do czasu wysyłała tam swoich
kapelanów, aby dochodzili, czy czasem rządcy ci nie
dopuszczają się jakiej niesprawiedliwości względem
jej poddanych. Oszczędna na próżne i zbytkowne
wydatki, tak hojne czyniła jałmużny, że z ogromnych
dochodów, których była panią, ledwie setną część
na własne używała potrzeby, a resztę obracała na
miłosierne uczynki. Wspierała ubogie duchowieństwo,
budowała wspaniałe kościoły, zakładała i
uposażała klasztory tak męskie, jak żeńskie.
Cysterkom założyła klasztor w Trzebnicy, który tak
hojnie zaopatrzyła, że oprócz przeszło stu zakonnic,
które tam mieszkały, mogło jeszcze przy nim, wedle
myśli założycielki, tysiąc osób już to odbierać
wychowanie, już też mieć na całe życie utrzymanie.
Przy tym nie tylko wspierała po książęcemu ubogich,
lecz miała kilkunastu chorych umieszczonych przy
pałacu, którym sama wszelkie oddawała usługi. Także
trzynastu biednym codziennie rozdawała obiad, zanim sama
do książęcego stołu zasiadła. Ażeby się tej
zasługi żadnego dnia nie pozbawiać, gdy podróżowała
po kraju, kazała wozić z sobą trzynastu ubogich.
Więźniów za długi trzymanych wykupywała. W latach, w
których przewidywała głód z powodu nieurodzajów,
robiła wielkie zapasy zboża, a gdy głód nadszedł,
kazała po całym księstwie obwoływać, żeby lud ubogi
do jej spichrzów się udawał, gdzie mu żywność
bezpłatnie rozdawano. Mogła zaś tym bardziej tak
hojną być dla biednych, że na własne potrzeby coraz
mniej wydawała. Prócz uroczystości dworskich, dla
których musiała przyodziewać się kosztowniej, na co
dzień nosiła prostą szarą suknię.
Po ośmiu latach pożycia małżeńskiego, gdy trzech
synów i trzy córki mężowi powiła, skłoniła
małżonka do zachowania odtąd dozgonnej czystości, do
czego przed biskupem ślubem się zobowiązali. Od tej
pory Jadwiga, jakby najskromniejsza dziewica, już nigdy
sam na sam z mężem nie pozostawała; nawet gdy go w
chorobie doglądała, miała zawsze przy sobie jedną
albo dwie panie dworskie. Dużo także od tego czasu
przebywała w swoim ulubionym klasztorze trzebnickim, a
nawet za zezwoleniem męża habit przyoblekła i
wszystkie obowiązki surowej reguły spełniała jak
najwierniej. Ślubów zakonnych mimo to nie uczyniła, a
to dlatego, aby wielkimi dostatkami, jakie posiadała,
mogła ciągle rozporządzać na korzyść ubogich. Sama
takie zachowywała ubóstwo, że nigdy habitu nowego nie
włożyła, lecz donaszała taki, który już przez inne
siostry zakonne dobrze był wytarty. Na pożywienie
zbierała resztki chleba z ich stołu lub to, co
pozostawało po ubogich, którym sama rozdawała
żywność, mówiąc, iż to, co po nich dostaje, uważa
jakby po Chrystusie dostawała, gdyż w każdym z nich
samego Zbawiciela widzi. Ze szczególnym szacunkiem
odnosiła się także do zakonnic, jako oblubienic
Chrystusa Pana.
Mieszkając w klasztorze, w którym miała pociechę
widzieć zakonnicą, a później przełożoną swoją
córkę Gertrudę, przykładem i wpływem bardzo wiele
dziewic i wdów do służby Bożej powołała. Modlitwa
jej była niejako ustawiczna, bo nawet większą część
nocy na niej spędzała, zwykle leżąc krzyżem przed
ołtarzem Matki Bożej. Często wtedy odbierała wielkie
łaski. Pewnego razu, co widziały zakonnice, Pan Jezus
ukrzyżowany, umieszczony nad ołtarzem Najświętszej
Maryi Panny, przed którym się modliła, odjął z
krzyża prawą rękę i błogosławiąc Jadwigę,
głośno przemówił: "Wysłuchana jest modlitwa
twoja. To, o co prosisz, otrzymasz".
Życie prowadziła bardzo umartwione. Oprócz
niedzieli, w każdy inny dzień, raz tylko około
wieczora brała skromny posiłek. We wtorki i czwartki
jadała z masłem, w poniedziałki i soboty tylko trochę
jarzyny, a środy i piątki suszyła o chlebie i wodzie.
Pod habitem nosiła ostrą włosiennicę. W największe
zimna, okryta tylko lekkim zakonnym płaszczem, chodziła
boso. Kiedy w jakąś szczególnie ciężką zimę
spowiednik kazał jej nosić trzewiki, ona je pod
płaszczem zawiesiła u pasa, a kiedy ojciec duchowny
strofował ją o nieposłuszeństwo, święta pokutnica
pokornie i z uśmiechem tłumaczyła mu, że przecież je
nosi i prosiła, aby nie kazał jej wkładać ich na
nogi.
Najdotkliwsze dopuszczenia Boże znosiła z poddaniem
się woli Jego przenajświętszej, a nawet
dziękczynieniem. Gdy męża jej wziął Konrad książę
mazowiecki do niewoli, na wieść tę spokojnie rzekła
tylko: "Ufam, że Pan Bóg rychło go
wyswobodzi". A kiedy Konrad pomimo wszelkich starań
uczynić tego nie chciał, święta Jadwiga,
zapobiegając rozlewowi krwi chrześcijańskiej, sama co
prędzej do tego księcia się udała. Człowiek ten,
znany ze swojej zawziętości i uporu, gdy ją ujrzał,
zmiękł, męża jej oddał, a tak i małżonka wyrwała
z niewoli i pokój utrzymała.
Podobną uległość woli Bożej okazała po zgonie
syna, na który w cudownym widzeniu własnymi patrzyła
oczyma. Ten, dowodząc wojskami chrześcijańskimi
przeciwko Tatarom, poległ w krwawej bitwie pod Legnicą.
Chociaż oddalona od tego miejsca Jadwiga widziała
duchem całą bitwę; patrzyła, jak syn jej przebity
mieczem spadł z konia, a Tatarzy uciąwszy mu głowę,
zatknęli ją na dzidę i obnosili naokoło zamku
legnickiego, dla postrachu oblężonych. Widzenie to
wyjawiła zaraz Demundzie zakonnicy, która z nią
najbliżej przestawała, a potem innym zakonnicom i
swojej synowej. W kilka dni później wiadomość z pola
bitwy potwierdziła jej widzenie, a gdy siostry nad nią
płakały, ona uklęknąwszy i podniósłszy oczy do
Nieba, rzekła: "Panie! dzięki Tobie, żeś mi dał
syna, który w obronie chrześcijaństwa życie swoje
położył. Polecam Ci, Boże mój, duszę jego i nie
wątpię, że już ją do siebie przygarnąć
raczyłeś".
O dniu śmierci swojej również miała objawienie i
nie chorując jeszcze, wbrew zwyczajowi kościelnemu
uprosiła, aby jej udzielono sakramentu ostatniego
namaszczenia, po którego przyjęciu niezwłocznie w
śmiertelną zapadła chorobę. W chwili konania, wobec
sióstr zgromadzonych zesłał Pan Bóg do niej z Nieba
wiele dusz błogosławionych, które witała po imieniu,
a w których liczbie były święte: Magdalena, Tekla,
Katarzyna, Urszula i inne. Długo z nimi po łacinie
rozmawiała i wśród tego błogo zasnęła w Panu dnia
15 października roku Pańskiego 1243. Słynęła także
wielu cudami; między innymi uzdrowiła wielu chorych,
żegnając ich obrazkiem Matki Boskiej, który zawsze
miała przy sobie. Również po jej śmierci działo się
wiele cudów. Gdy w lat dwadzieścia cztery po jej
śmierci papież Klemens IV miał ją kanonizować, a
przygotowując się do tego, w czasie Mszy świętej
prosił Pana Boga, aby przez zasługi świętej Jadwigi
uzdrowił obecną wtedy w kościele ślepą dziewicę,
cud ten nastąpił niezwłocznie.
Nauka moralna
Męża serce jej
zaufa, świadczy mu dobrze, a nigdy źle po wszystkie dni
jego życia, mówi Pismo święte,
kreśląc obraz dobrej małżonki. Wstaje
ona rano rychło i daje pożywienie domownikom, a pokarm
służebnicom. Opasuje siłą biodra swe i wzmacnia
ramię, nie gaśnie jej światło nocą. Palce jej
chwytają kądziel, trudni się wszystkim, a nigdy nie
próżnuje. Jest miłosierną niewiastą, dłoń otwiera
dla chorych, a ramiona wyciąga ku biednym. Jest
ostrożna, nie obawia się w zimie mrozu, gdyż domownicy
podwójną noszą odzież. Siła i wdzięk są jej
szatą. Jest białogłową, która otwiera usta mądrze,
a której język jest prawem łagodności. Niewiasta,
bojąca się Boga, będzie chwalona. -
Dwie przeto zalety powinny jaśnieć w chrześcijańskiej
niewieście:
1) Powinna być bogobojną i
przestrzegać wiary w swej rodzinie. Cały
dom zostaje pod jej zarządem. Sumienna i gorliwa w
pełnieniu obowiązków nakazanych religią,
łagodnością i dobrym przykładem powinna poruczoną
swej pieczy rodzinę zachęcać do naśladowania.
Utwierdzona w nauce wiary i moralności niechaj na to
baczy, aby wszyscy domownicy szanowali religię, gdyż
nieznajomość religii rodzi obojętność w wierze,
która jest źródłem wielu grzechów i zdrożności.
Chrześcijańska niewiasta nie pozwala, aby w jej domu
przekraczano przykazania Boskie i kościelne. Bacznie
uważa na to, aby w jej domu nie dopuszczano się
niczego, co obraża skromność. Nie pozwala na czytanie
ksiąg i gazet, obrażających wstyd i przyzwoitość;
rano i wieczorem gromadzi wszystkich na wspólną
modlitwę, połączoną z budującym czytaniem i nauką,
i zaszczepia tym sposobem w swym otoczeniu ducha pokoju,
zgody i pobożności.
2) Troszczyć się powinna o
czeladź i sługi. Troskliwość ta jest
nader ważna, bo już Pismo święte mówi: Dobry sługa niech ci będzie
miły jak własna dusza, a jeśli Pan
Jezus każe miłować bliźniego jak siebie samego, to
tym przykazaniem obejmuje i sługi, święty Paweł
mówi: Kto nie ma
starania o swoich i domowników, wyparł się wiary i
gorszy jest od niewiernego. Dobra
gospodyni miłuje sługi jakby należały do rodziny i
widzi w nich istoty przeznaczone do szczęścia
wiekuistego. Stara się osłodzić im ich przykry los,
czuwa nad ich życiem i moralnością, gdyż niewierne
Bogu sługi nie mogą być wierne państwu, a rozpustnym
i niemoralnym życiem zatruwają dusze dzieci. Pani domu
płaci im regularnie zasługi, nie wypowiada im służby
bez ważnego powodu, a w razie choroby ma o nich
macierzyńskie staranie. Szczęśliwy zaiste dom, którym
zarządza białogłowa idąca w ślady świętej Jadwigi!
Modlitwa
Boże, któryś świętej Jadwidze dał łaskę
wzgardzenia wielkościami świata, a całym życiem
postępować pokorną drogą Twojego krzyża, spraw
miłościwie, abyśmy za jej zasługami i przykładem
nauczyli się gardzić znikomymi rozkoszami tej ziemi i
ująwszy się Twojego krzyża, wszelkie przeciwności
zwyciężali. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Św. Jadwiga Śląska
Urodzona dla świata 1174 roku
Urodzona dla nieba 15.10.1243 roku
Kanonizowana 1267 roku
Wspomnienie 16 października
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.