Ze względu na ograniczoność czasu i miejsca, niniejszy
numer Sodalitium nie zawiera stałej rubryki z serii "L'Osservatore Romano", w której
analizowane są niektóre oficjalne dokumenty Jana Pawła II bądź jego
kongregacji. W zamian za to prezentujemy naszym czytelnikom analizę, która być
może właśnie rzuci nieco światła na myśl Jana Pawła II, a w szczególności na
zainteresowania i sympatie okazywane społeczności żydowskiej, które to
przywiodły go do owego historycznego spotkania dnia 13 kwietnia 1986 roku z
wielkim rabinem Toaffem w rzymskiej synagodze. W tym celu proponujemy
czytelnikowi, aby prześledził wraz z nami myśli przewodnie łączące Karola
Wojtyłę z Adamem Mickiewiczem, a tego ostatniego z Jakubem Frankiem, przyjmując
za punkt wyjścia naszych badań opinie dwóch osób, będących poza wszelkimi
podejrzeniami o stronniczość wobec Jana Pawła II: ojca de Lubaca – teologa,
mianowanego na "kardynała" przez samego Jana Pawła II oraz Rocco
Buttiglione – filozofa i polityka chrześcijańskiej demokracji (Red. Sodalitium).
16 października 1978...
Wieczorem w dniu swego wyboru, 16
października 1978, z balkonu Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie, kardynał Karol
Wojtyła, wówczas już jako Jan Paweł II, pozdrowił Mickiewicza, świadka
katolickiej wiary i wolności. Tymczasem w dalekim Krakowie, którego poeta przebywający
na zesłaniu nigdy nie mógł oglądać, tej samej nocy, odbywały się «pochody
świętujące papieską elekcję, podczas których oddawano cześć bohaterom polskiej
historii, uświadamiając nam, że od Adama Mickiewicza po Karola Wojtyłę ciągnęła
się ta sama nadzieja, która w końcu, jak się wydaje, doczekała się uśmiechu
historii» (La Croix, 27/10/1978) (1) – oto, co pisze ojciec Lubac, przypominając o podobieństwie pomiędzy
dwoma polskimi poetami, Karolem Wojtyłą i Adamem Mickiewiczem. Buttiglione
zauważa ze swej strony: Interesującym może być spostrzeżenie, iż
niezwłocznie po wyborze na papieża, pierwszym miejscem, do którego udał się z
pielgrzymką Jan Paweł II, było sanktuarium w Mentorelli, nieopodal Rzymu,
zajmowane przez Ojców Zmartwychwstańców (2). Otóż, legenda głosi, że po upadku powstania
[Polaków przeciwko caratowi] w 1831, kilku jego przywódców znalazło
się w Paryżu na wygnaniu. Podczas spotkania w 1836 roku, w dzień Zesłania Ducha
Świętego, zbadawszy po raz kolejny sytuację polityczną i uznawszy ją za
beznadziejną, Mickiewicz oświadczył, iż dla ocalenia ducha narodu należy założyć
zgromadzenie zakonne. «Potrzebujemy nowego zakonu, nie ma innego ratunku. Lecz
któż go może założyć? Jam zbyt wyniosły». Wówczas to wielki poeta wyznaczył
Bogdana Jańskiego, który rzeczywiście wkrótce potem wraz z Piotrem Semenenką i
Hieronimem Kajsiewiczem założył zakon Zmartwychwstańców (3). Adam Mickiewicz miał zatem wpływ na młodego Wojtyłę,
jak utrzymuje sam Buttiglione (s. 36), co Jan Paweł II uroczyście potwierdził
dwoma pierwszymi znaczącymi krokami dokonanymi tuż po swoim wyborze (4). Kimże jednak był Mickiewicz?
Czy tylko polskim Mazzinim?
Edgar Quinet, Jules Michelet, Adam Mickiewicz: trzej
anabaptyści z Collège de France (Daniel Halévy), święta
trójka, która przygotowała wybuch w 1848 (Giovanni Scovazzi, w
mowie wygłoszonej z okazji odsłonięcia popiersia Mickiewicza na Kapitolu w
Rzymie, 26 listopada 1879). Jednakże de Lubac podkreśla różnice między trzema
przyjaciółmi i towarzyszami z Collège de France: Mickiewicz,
który we wczesnej młodości podziwiał Woltera, wówczas już go nie znosił; zaś
Michelet i Quinet byli członkami komitetu założonego w celu postawienia mu
pomnika (5), Mickiewicz był
katolikiem i bonapartystą, jego przyjaciele ateistami i republikanami.
Mickiewicz był rzecz jasna rewolucjonistą, lecz rewolucjonistą szczególnym: był
"mistykiem".
Urodzony na Litwie 24 grudnia 1798 (200 lat przed
wyborem Karola Wojtyły), pod carskim panowaniem, założył na Uniwersytecie
Wileńskim w 1815 roku Towarzystwo Filomatów (następnie Filaretów, później
Promienistych) w celach z pozoru literackich (…) a w rzeczywistości
politycznych (6) – powód, dla
którego został zatrzymany i zesłany w głąb Rosji, skąd został wydalony w 1829 roku.
Udał się zatem wówczas do Rzymu: miał duchową formację illuministyczną
i wolteriańską; w Rzymie odnalazł świadomość wyższości potęgi twórczej wiary
nad samym tylko rozumem; i to właśnie z tej koncepcji czerpała odtąd inspirację
cała jego poezja; W 1831, po daremnych próbach dotarcia do zbuntowanej
ojczyzny, Mickiewicz wyjechał do Paryża. Przebywa tam w środowiskach
emigracji polskiej, dla których to encyklika Grzegorza XVI Cum primum z
9 czerwca 1832, popierająca rosyjskie represje wobec Polaków (7) była wielkim rozczarowaniem. W 1839 wykłada na
Uniwersytecie w Lozannie, a rok później w Collège de France w Paryżu,
jak widzieliśmy powyżej. W 1848, podczas wiosny ludów, Mickiewicz,
który całe swoje życie podążał za ruchami narodowymi, przyjaciel Mazziniego
[ten ostatni przetłumaczył kilka jego wierszy], jak również innych patriotów,
założył legion, który walczył w pierwszej wojnie o włoską niepodległość.
Po kolejnej klęsce powraca do Paryża, następnie wyjeżdża stamtąd na nową misję
polityczną do Konstantynopola, gdzie umiera w 1855 roku. Z tych kilku
biograficznych faktów wyjętych z Enciclopedia Cattolica wyłania
się postać Mickiewicza – liberalnego katolika, nieokreślonego zwolennika
Mazziniego. Już i tego byłoby niemało; ale jest i więcej.
Mickiewicz i Lamennais
Ojciec de Lubac nie waha się zaliczyć Mickiewicza do grona
duchowych spadkobierców Joachima de Fiore, nawet jeśli skądinąd staje
w obronie ortodoksji naszego bohatera, jak to czynił wobec ojca Teilharda de
Chardin, z którym to wyraźnie Mickiewicza kojarzy (8). Żałosne przedsięwzięcie w obu przypadkach. A zatem
wraz z de Lubakiem pogłębijmy naszą wiedzę o Mickiewiczu.
Zaczęło się od lektury Eseju o obojętności w
sprawie religii Lamennais'go, który podczas deportacji do Petersburga
zbliża Mickiewicza do "katolicyzmu" (s. 242). W 1831 roku Mickiewicz
osobiście zapoznaje się z "prorokiem z La Chesnaie" w Paryżu i
nawiązuje z nim przyjaźń: nadano im przydomek – nie bez racji – pielgrzymi
przyszłości (9). Lamennais
– pisał Mickiewicz do Lelewela dnia 23 maja 1832 – jest jedynym Francuzem,
który szczerze nas opłakiwał (s. 240). Dzieło Mickiewicza Księgi
narodu i pielgrzymstwa polskiego (1832) zostało przetłumaczone na francuski
przez Jańskiego (późniejszego założyciela Zmartwychwstańców) i przez hrabiego
de Montalemberta. Nazwisko tego ostatniego figurowało tam po to, aby książka
rozeszła się wśród liberalnych katolików. To Montalembert i Lamennais
wybrali tytuł francuskiego wydania: Livre des pèlerins polonais (1833);
Montalembert napisał do niego przedmowę, Lamennais dodał "odę do
Polski" własnego autorstwa. Przypomnę, że poglądy Lamennaisa, wyrażone w
dzienniku L'Avenir, zostały już wcześniej potępione przez Grzegorza XVI
w encyklice Mirari vos z 15 sierpnia 1832 roku, jednak Papież,
mając nadzieję na jego skruchę i nawrócenie, pominął nazwisko nieszczęsnego
księdza. Tymczasem okazją do pogrążenia się w przepaść, która doprowadziła go
do apostazji, było właśnie dzieło, które Mickiewicz mu podarował. Lamennais zaraz
okazał podziw dla dziełka Mickiewicza: «Tak czyste wyrażenie Wiary i Wolności
zarazem jest cudem naszego wieku poddaństwa i niewiary» (...). On sam wówczas
rozpoczął – jak później wyzna – opracowanie małej książeczki «bardzo podobnego
rodzaju», lecz z powodu braku mocnego zaangażowania w to przedsięwzięcie, nie
zdołał go zrealizować. Lektura rękopisu «Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego»
była «iskrą», która go rozpaliła. W «Słowach człowieka wierzącego» naśladował
ich «biblijny i wizjonerski styl», a także zapożyczył ich przypowieściową
formę. Znany jest list, jaki Maurice de Guérin napisał do swojego przyjaciela Hippolyta
de la Morvonnais 10 maja 1834, à propos trzech pism Mickiewicza,
Lamennaisa i Silvio Pellico (Mes prisons – [Moje więzienia]) opublikowanych
w niewielkich odstępach czasu: «... straszliwa trylogia…, trzy uderzenia
maczugi, cios za ciosem i to wymierzone przez mężów katolickich, ludzi bezkompromisowych,
ludzi świętobliwych» (ss. 241-242).
Jednakże Papież nie ocenił ich w ten sam sposób; doświadczenie było ciężkie, zarówno dla Polaka, jak i Bretończyka. Jeśli
potępienie rzymskie z czerwca 1834 roku [encyklika Singulari nos
Grzegorza XVI] mierzyło przede wszystkim w Lamennais, to nie szczędziło też
Mickiewicza, którego postawa została także twardo odrzucona w liście
do biskupa Rennes z 15 października 1833. To właśnie wówczas rozeszły się
drogi Lamennaisa i Mickiewicza: pierwszy został apostatą, a drugi się
podporządkował (?) i założył w 1834 "Towarzystwo Braci Zjednoczonych",
do którego dołączył były wolnomularz Jański (s. 244). W końcu w 1836 roku, jak
widzieliśmy, wspólnie założyli zgromadzenie zakonne Zmartwychwstańców.
Mickiewicz i mesjanizm
Mimo iż Mickiewicz porzucił towarzystwo jednego
heretyka (Lamennais), to związał się z kolejnym, być może jeszcze gorszym:
Andrzejem Towiańskim (1799-1871), byłym towarzyszem studiów w Wilnie. Ten
ostatni przybył do Paryża w 1841 roku, "uzdrowił na odległość" żonę
Mickiewicza, hospitalizowaną w przytułku dla umysłowo chorych, stając się tym
samym dla niego kimś w rodzaju "Bożego wysłannika". Przez
trzy kolejne lata, w tym dwa ostatnie jego nauczania [w Collège de
France], Mickiewicz stał się heroldem towianizmu (s. 253). Towiański
był zwolennikiem "mesjanizmu", prądu zapoczątkowanego
przez Hoëne-Wrońskiego (1778-1853), który ostatecznie skończył wierząc,
że jest Parakletem, na którym spoczywa misja głoszenia «chrystianizmu
spełnionego» (s. 251). Zwolennikami mesjanizmu byli również dwaj
wielcy mężowie polskiej literatury: Zygmunt Krasiński (1812-1859) i August
Cieszkowski (1814-1894): pierwszy głosił, że Kościół Piotrowy dobiega
końca, jak wszystkie starożytne społeczności, drugi obwieszczał
otwarcie trzeciego i ostatniego wieku historii: po starożytności, która była
epoką Ojca, po okresie chrystianizmu, który był czasem Syna, wkrótce nadejdzie era
Ducha Świętego, który uskuteczniając porozumienie woli ludzkiej z Wolą Bożą
założy na ziemi królestwo Boże: wówczas to urzeczywistni się «pełnia narodów»
obwieszczona przez świętego Pawła (ss. 250-251). Co do Towiańskiego,
w swojej głębokiej pokorze, uważał się za trzecie po Napoleonie (10) objawienie Chrystusa, za wybranego przywódcę, który
miał powstać z narodu, Polski – na wzór Chrystusowy – męczennicy i
odkupicielki. Był on upojony literaturą mistyczną i okultystyczną: być
może był dopuszczony do jakichś tajnych stowarzyszeń (s. 252). Jego
system metafizyczny i moralny, antyracjonalistyczny i antyautorytatywny
naznaczony był wpływami Saint-Martina, Swedenborga, Tadeusza Grabianki
(11), lecz również i niejakiego Jakuba
Franka, o którym dalej będzie mowa. Warto zauważyć, że według Towiańskiego na
końcu czasów piekło przestanie istnieć (8).
Towiański wywarł duży wpływ na wielu autorów: m. in. na polskiego poetę Juliusza
Słowackiego (1803-1849), który przepowie wybór Papieża Słowianina (12), na w/w Mickiewicza czy modernistycznego pisarza
Fogazzaro (13). Otóż to właśnie
Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego uznał Buttiglione za
"mistrzów" Karola Wojtyły (s. 32). Towiański przedstawił swą
filozofię w książce opublikowanej w 1841 (która znalazła się na Indeksie w
1858) zatytułowanej Biesiada. Mickiewicz był jej propagatorem na
prestiżowym Collège de France. W grudniu 1843, za przedmiot
swojego wykładu obiera «Biesiadę», ukrywając nazwisko autora i unikając
bezpośredniego cytowania. Jest to – oświadcza – «najcenniejszy i najdojrzalszy
owoc spadający z drzewa życia słowiańskiej rasy», to «wypowiedzenie wojny
wszelkiej doktrynie, każdemu systemowi racjonalistycznemu» (s. 254). Czuję
się umocniony siłą, która nie pochodzi od człowieka – mówił Mickiewicz
podczas swojego wykładu 19 marca 1844 – (...) ogłaszam się w obliczu nieba
żywym świadkiem nowego objawienia (s. 254). Nic dziwnego, że
Mickiewicza i ideowo jemu podobnych uznawano za "nowych montanistów" (14). Państwo (Ludwik Filip) i Kościół zaczynają się
niepokoić, choć każdy z innego powodu. Król w 1844 dyskretnie zmusza
Mickiewicza do rezygnacji ze swej katedry, a Kościół umieszcza na Indeksie dwa
ostatnie tomy jego paryskich wykładów: L'Eglise et le Messie et L'Eglise
officielle et le messianisme. [Kościół i Mesjasz oraz Kościół
oficjalny a mesjanizm].
Mickiewicz a "Kościół oficjalny"
Skoro ogłasza się nowego mesjasza, nowego zbawiciela,
nowe objawienie, cóż wobec tego ma się stać z Kościołem (starożytnym)?
Naturalnie musi on albo zniknąć, aby ustąpić miejsca nowemu (tak właśnie sądzi
Krasiński), albo ulec zmianie (tak uważa Mickiewicz). Tymczasem, "Kościół
oficjalny" sprzeciwia się "Kościołowi przyszłości" (s.
270), który wyłoni się z tego pierwszego "niczym motyl z poczwarki" (15). Lekcje w Collège de France w latach
1842-1844 są uciążliwe dla «Kościoła oficjalnego». Odrzucają one wszelką ideę «znieważania
ludzi, którzy go reprezentują», lecz stwierdzają, że «zatracił proroczego ducha».
«Stara teologia klerykalna» nie wystarcza już, by nami kierować: co prawda uczy
nas jeszcze dobrze poznawać Boga, ale nie pozwala go «poczuć» (s.
260). Sam Mickiewicz uważa się za "proroka" (s. 246), "oświeconego"
(s. 250), gdy przemawia, wpada w ekstazę (s. 249), uważany jest za świętego i
mistyka (s. 239). Powszechne przeczucie – twierdzi Mickiewicz –
ostrzega nas o nieuchronności nowego kryzysu... Umysły najbardziej przywiązane
do starej tradycji, jak ten Józefa de Maistre (16), przeczuwały go (s. 260). Kościół "oficjalny"
stał się racjonalistyczny: ów Kościół, którego istnienie jest cudem,
unika mówienia o cudach, potrafi tylko odrzucać i potępiać,
jednakże zostanie ocalony, mimo (księży) i wbrew nim (s. 269)
(17). Począwszy od Reformacji; rozpoczyna się proces petryfikacji katolicyzmu oraz rozkładu
protestantyzmu (s. 269); aby zapobiec temu procesowi potrzeba
ekumenizmu katolickiego à la de Maistre (ibidem). Epizod, który
tu nastąpi, dobrze streszcza pojęcie Mickiewicza o Kościele: Wydarzyło
się to 16 stycznia 1844. Niewątpliwie nigdy od założenia uczelni, słuchacze
żadnej z katedr Collège de France nie słyszeli czegoś podobnego. (...)
Owego dnia, historyk literatury słowiańskiej [Mickiewicz] wyjawił
syntezę swej wizji katolickiej. Mickiewicz opowiedział wówczas
studentom legendę napisaną cztery lata wcześniej przez Krasińskiego (18): Jest noc Bożego Narodzenia. W Bazylice
Świętego Piotra papież kończy Mszę otoczony zmęczonymi starcami. Pośrodku nich
pojawia się młody człowiek odziany w purpurę: to Kościół przyszłości, w osobie
Jana (19). Obwieszcza tłumowi
pielgrzymów, że czas się wypełnił, następnie biegnie do grobu księcia
Apostołów, wzywa go po imieniu, każąc wyjść. Trup wstaje i wydaje okrzyk:
«Biada!». Wówczas kopuła bazyliki wali się i pęka. Młody kardynał pyta: «Piotrze,
poznajesz mnie?». Trup odpowiada: «Twoja głowa spoczywała na piersi Zbawiciela,
i nie zaznałeś śmierci; znam cię». Piotr z powrotem wpada do grobu,
ustąpiwszy wcześniej miejsca Janowi. Polscy pielgrzymi przez wierność umierają
pod ruinami Bazyliki Świętego Piotra. Piotr umiera na zawsze. Kościół
rzymski skończony, jego ostatni wierni wymarli. Dokonało się zerwanie z
tradycją. Mickiewicz przytacza alegorię Krasińskiego, zmieniając jej
zakończenie. Polscy pielgrzymi, którzy szukają "Kościoła przyszłości",
nie giną pod ruinami, lecz dokonują ocalenia Kościoła. Oni – i tu padają
własne słowa Mickiewicza – otworzą kopułę na światłość niebios, aby
przypominał ten panteon, którego jest podobizną (20); ażeby na nowo stał się bazyliką wszechświata,
panteonem, pankosmosem i pandemem, świątynią wszystkich duchów; ażeby dał nam
klucz do wszystkich tradycji i wszystkich filozofii... (s. 271). De
Lubac uważa, że Mickiewicz koryguje Krasińskiego w znaczeniu ortodoksyjnym;
według Journeta przeciwnie, podkreśla jego heretycki charakter.
To prawda, że według Mickiewicza, Kościół Jana nie niszczy Kościoła Piotra, ale
wyłania się z niego niczym motyl z poczwarki; lecz jeśli chodzi o mnie,
powiedziałbym, że Mickiewicz jest heretykiem w równym stopniu co Krasiński,
lecz bardziej niebezpiecznym. "Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków,
którzy do was przychodzą w odzieniu owczym" (Mt. 7, 15). Gdy 5 kwietnia
1848 Mickiewicz na czele polskich legionów wkroczył w pochodzie do Bazyliki
Świętego Piotra, sądził, że jest całkiem bliski zrealizowania marzenia "Nocy
Bożonarodzeniowej" (por. s. 458). Tymczasem 29 kwietnia Pius IX odrzucił
pomysł wypowiedzenia wojny Austrii. Rzymska Republika kierowana przez Mazziniego
– przyjaciela Mickiewicza – usuwała Papieża, lecz także kroczyła w kierunku
klęski. Urzeczywistnienie Kościoła "duchowego", przedmiotu jego
marzeń zostało odłożone na później. W 1845 Mickiewicz odłączył się od
Towiańskiego. Jednakże będzie interweniował w jego sprawie u francuskiego rządu
w 1848 i w 1851 (s. 275, n. 4) i, jak zobaczymy, nie porzuci jego fałszywego
mistycyzmu.
Mickiewicz - mason martynista
W rzeczywistości relacje z Towiańskim miały również
charakter okultystyczny, inaczej ujmując masoński. Czy Mickiewicz należał do
masonerii? Na początku w 1817 roku widzimy go, jak zakłada tajne Stowarzyszenie
Filomatów. W 1820 zostaje członkiem innego tajnego towarzystwa – Filaretów, o
którym będzie wspominał w trzeciej części Dziadów z 1833
roku. Nie wiem niestety, czy Filareci mieli coś wspólnego z lożami masońskimi
tak zwanych Filaletów (21). Jakkolwiek by
jednak nie było, te polskie, tajne stowarzyszenia były repliką (a często
sojusznikiem) tajnych, rosyjskich stowarzyszeń – będących czymś w rodzaju
słowiańskiego wolnomularstwa – które dały początek spiskowi dekabrystów. W
dekabrystycznym spisku 1825 roku rząd carski rozpoznał rękę masonerii i to
dokładnie dlatego masoneria została w Rosji zdelegalizowana (22). Przypuśćmy nawet, że owe tajne stowarzyszenia, do
których należał wówczas młody Mickiewicz, nie były masońskie, to jednak pewne
spotkanie doprowadziło go do martynizmu: spotkanie z Oleszkiewiczem. Nikt
nie miał na niego równie silnego wpływu, jak Polak Józef Oleszkiewicz, malarz,
mistyk, uczeń Saint-Martina, który jako pierwszy wtajemniczy Mickiewicza w
najgłębsze religijne doświadczenia życiowe (23). To właśnie w ten sposób wolterianin Mickiewicz zmienia
się w martynistę, z racjonalisty staje się "mistykiem"; w roku 1836
opublikuje Zdania i uwagi, tomik cytatów z dzieł Böhme'a (24), Anioła Ślązaka i Saint-Martina (25). Otóż postać Saint-Martina stawia nas oko w oko z
autentyczną masonerią, a nawet samym judaistycznym kabalizmem! To właśnie w takim
ezoterycznym środowisku, na długo przed przystąpieniem do ruchu Towiańskiego,
ugrzęzła myśl Mickiewicza mocno poruszona za czasów jego młodości
mistyką tajnych stowarzyszeń – wyznaje de Lubac – następnie przez Böhme'a,
którym zachwycił się w Dreźnie w 1832 (26), przez wizje Fryderyka Wannera, przez Swedenborga (27), przez Baadera i przez Saint-Martina,
którego dzieła czytał w Paryżu w 1833, ale także przez Katarzynę Emmerich (...)
oraz przez wielkich mistyków tradycji chrześcijańskiej, Dionizym (którego
dzieła planował przetłumaczyć na polski); w tym Mickiewicz przypomina jednak bardziej
Józefa de Maistre, który był bliższy źródłom inspiracji ludowych, niż Lamennais'go,
gdyby ów pozostał wiernym katolikiem (s. 245). Doprawdy, im bardziej
de Lubac stara się usprawiedliwić Mickiewicza, tym bardziej – bezwiednie –
pogarsza jego sytuację i to do tego stopnia, że oczywistym staje się miejsce,
jakie Mickiewicz zajmuje wśród najbardziej niebezpiecznych myślicieli
"masońsko-chrześcijańskiego" ezoteryzmu.
Mickiewicz i żydzi
Ponad dwieście lat temu, 24 grudnia 1798,
urodził się w Nowogródku na Białorusi, niedaleko Wilna, «litewskiego Jeruzalem»,
Adam Mickiewicz, największy polski poeta wszechczasów. (...) Był to Europejczyk
oraz człowiek bardzo bliski judaizmowi. (...) Mówi się, że miał żydowskie
korzenie. W każdym razie był szczerym filosemitą. Pewnego dnia gwałtownie
uniósł się w paryskim salonie literackim, w towarzystwie Gautiera, Musseta i
Hugo, przeciwko antysemityzmowi otoczenia, oświadczając: «Jeśli pojawi się
jakakolwiek aluzja w stosunku do żydów, natychmiast was opuszczę». Był to
humanista XIX wieku, którego żydzi polskiego pochodzenia nigdy nie zapomnieli.
Słowa te są wyjęte z "hołdu", jaki Actualité Juive (tygodnik
francuskiej społeczności żydowskiej) złożył Mickiewiczowi (n. 592, 31/12/1998,
s. 25). Czy jest się czemu dziwić? Mickiewicz – mason martynista, nieuchronnie
dociera za pośrednictwem Saint-Martina do Martineza i Böhme'a, a poprzez tych
ostatnich do Kabały. Jednakże, jak widzieliśmy, wpływ judaizmu na Mickiewicza
jest nie tylko pośredni. Filosemityzm Mickiewicza nie jest tajemnicą dla de
Lubaca: Wyjątkowym przywilejem objawienia powierzonego ludowi
hebrajskiemu było to, iż przygotowywało ostateczne objawienie [jak dotąd,
nic bardziej katolickiego]. Lecz piętno wywarte na tym ludzie przypisuje mu
jeszcze inną rolę na przyszłość [i oto nowość poprzedzająca Vaticanum II
i Jana Pawła II!]. Mickiewicz pisze: Człowiek przeszłości
poszukuje... prawdy wygodnej, prawdy łatwej, prawdy mu schlebiającej. Tymczasem
w okolicach zamieszkałych przez naszą rasę [Polska] cząstki prawdy,
które do nas docierają, zdobywane są w pocie czoła. Tam mieszkają miliony ludzi
należących do świetnie znanego ludu, do najstarszego ludu Europy, najstarszego
spośród wszystkich cywilizowanych ludów, do ludu żydowskiego, który z głębi
swych synagog nie przestaje od wieków wydawać płaczliwy krzyk, do którego nic w
świecie nie jest podobne, krzyk, którego tradycję ludzkość zatraciła. Otóż,
jeśli jest coś, co mogłoby sprowadzić na ziemię prawdę niebios, to czyż nie te
krzyki, w których ludzie skupiają i wyrażają całe swoje życie? (s.
263). "Tradycja" (28) została
zatracona przez wszystkich (nawet przez Kościół, jeśli dobrze rozumiem);
jedynie synagoga może ją odtworzyć na ziemi! W 1848 Mickiewicz utworzywszy w
Rzymie "polskie legiony" do walki z Austrią w pierwszej wojnie o
włoską niepodległość, skomponował dla nich Skład zasad, czyli symbol polityczny Polski w piętnastu
krótkich artykułach. Drugi z nich głosi dosłownie: Izraelowi,
naszemu starszemu bratu, cześć, braterstwo; wsparcie na drodze ku wiecznemu i
ziemskiemu szczęściu; pełna równość praw politycznych i cywilnych
(29). Encyclopedia Judaica dorzuca inne wyrazy
uznania: W tym względzie [w jego filosemityzmie] wywarł na
niego wpływ filozof mistyczny Andrzej Towiański, według którego Żydzi, Francuzi
i Polacy tworzyli razem «naród wybrany», a którego nacjonalizm mesjański
czerpał inspirację od Mesmera, Swedenborga i Kabały. Toteż w wielkim
poemacie epickim «Pan Tadeusz» (1834), arcydziele Mickiewicza, wyidealizowany żyd
– Jankiel jest gorliwym polskim patriotą. W swoich wykładach języków i literatury
słowiańskiej, wówczas gdy był profesorem w Collège de France w Paryżu
(1840-1844), Mickiewicz usilnie wychwalał żydów i bronił ich przed krytyką.
W kazaniu wygłoszonym w paryskiej synagodze z okazji Postu dziewiątego Av (Tisha
B'Av) w 1845 wyraził swoje współczucie wobec cierpień żydów i zrozumienie ich
dążeń dotyczących utworzenia państwa Izrael. Mimo iż latami marzył o nawróceniu
żydów na chrześcijaństwo, był bardzo rozczarowany dążeniami asymilacji
francuskich żydów. Przypomniawszy epizod z 1848, Encyclopedia
Judaica kontynuuje: Gdy wybuchła wojna Krymska w 1853, Mickiewicz
udał się do Konstantynopola, aby pomóc w tworzeniu polskiego oddziału do walki
z Rosjanami. Żywił nadzieję, że włączy do niego jednostki żydowskie i był gotów
zapewnić im prawo zachowywania szabatu, jak również wszystkich innych
powinności religijnych. Jego zastępca Armand Levy, lekarz wojskowy, Francuz z
pochodzenia był żydowskim nacjonalistą i nie można wykluczyć, że wraz z
utworzeniem jednostek żydowskich obaj przywódcy myśleli o zrealizowaniu
pierwszego kroku w kierunku restauracji narodu żydowskiego na ich własnej
ziemi. Mickiewicz jednak zmarł nagle, zanim zdążył zakończyć swą misję w
Konstantynopolu. Polski katolik, który na długo przed Herzlem i Vaticanum
II wygłaszał kazania w synagodze, nazywał żydów "starszymi braćmi"
i przygotowywał utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie! (30) Czyż nie jest to zastanawiające? Jednakże istnieje
wyjaśnienie...
Mickiewicz i frankizm
Tu znów mimowolne sugestie Rocco Buttiglione, który
porusza temat o wpływie, jaki wywarł na Towiańskiego, Słowackiego i Mickiewicza
ponury "mesjasz polskiego judaizmu z XVIII wieku", niejaki
Jakub Frank (31). Encyclopedia Judaica,
na którą powołuje się Buttiglione, jest jeszcze bardziej precyzyjna: w dramacie
zatytułowanym Dziady (1832) Mickiewicz przedstawia zarys
przyszłego zbawiciela Polski, postaci, w której interpretacja doszukuje się
obrazu samego autora. Według wizji jednego z bohaterów, zbawiciel ów miałby być
«synem cudzoziemki; jego krew byłaby wspólna starożytnym bohaterom, a imię jego
byłoby czterdzieści i cztery». Matka Mickiewicza wywodziła się z frankistowskiej
rodziny, nawrócona, była «cudzoziemką»; a jego własne imię Adam (אדם), pominąwszy niewymawiane «A» (א) ma wartość liczbową 44. Te pojęcia kabalistyczne
zostały zebrane w pismach francuskiego mistyka Louisa-Claude de Saint-Martina. Ta sama
Encyklopedia, pod hasłem "Frank", dodaje, co następuje: ...Sam poeta wyraźnie poświadcza o tym pokrewieństwie [frankistowskim] (ze
strony jego matki) (...) Korzenie frankistowskie Mickiewicza były dobrze znane
w społeczności żydowskiej w Warszawie od 1838 (świadczy o tym AZDJ z tego
samego roku). Rodzice żony poety [Celiny Szymanowskiej, którą poślubił w
1834] pochodzili również z rodzin frankistowskich. Tak więc matka
i żona Mickiewicza wywodziły się z żydowskich rodzin frankistowskich, jak to
potwierdza biograf Jakuba Franka – Arthur Mandel: córka Marii [Szymanowskiej]
(32), Celina, była małżonką wielkiego syna
Polski, poety Adama Mickiewicza, również pochodzenia frankistowskiego. W mistycznym dramacie «Dziady» przeplatanym frankistowskimi
motywami Mickiewicz, przez zawoalowane aluzje, daje do zrozumienia, że będzie mesjaszem,
który na czele Polski i «jej starszych braci», ludu żydowskiego poprowadzi
ludzkość do wolności, co jest ideą mocno przypominającą Franka (33). To,
co jest szczególnie znaczące, to fakt, że Mickiewicz, z matki frankistki, ale
urodzony i ochrzczony w religii katolickiej, poślubił w 1834 Celinę
Szymanowską, również katoliczkę, ale córkę frankistów. Otóż endogamia jest
właśnie jedną z podstawowych zasad frankistów: Musimy przyjąć pro
forma tę religię nazareńską – mawiał Jakub Frank – i przestrzegać jej
skrupulatnie, tak byśmy wyglądali na lepszych chrześcijan niż sami
chrześcijanie... Jednakże nie wolno nam poślubiać nikogo z nich (...) i w
żadnym razie nie możemy mieszać się z innymi narodami (34). Siedemdziesiąt osiem lat po chrzcie Franka i jego
przodków Adam Mickiewicz i Celina Szymanowska połączyli się węzłem
małżeńskim, zachowując tym samym zasady frankistowskie: czysty przypadek?
Jakub Frank – jego żywot
Kimże jednak był Jakub Frank? Nasza historia
rozpoczyna się w 1665 roku, kiedy cała diaspora żydowska uwierzyła, iż w osobie
Sabataja Cwiego (1616-1676), kabalisty z Smyrny, doczekała się tak długo
oczekiwanego mesjasza (35). Wielkie było
rozczarowanie, gdy rok później postawiony przez sułtana w obliczu wyboru między
śmiercią a apostazją Sabataj Cwi wolał odstępstwo i został muzułmaninem
(wrzesień 1666). Jednakże liczni są ci, którzy w tej apostazji dostrzegli
paradoksalne potwierdzenie mesjańskiej godności Sabataja: to poprzez grzech
mesjasz miał zbawić świat! Naśladując "mesjasza" wielu żydów z kolei
dopuściło się podobnej apostazji, pozostając we własnym wnętrzu żydami, podobnie
jak Cwi. Zapoczątkowali oni sektę zwaną Dunmeh (apostatów): należał
do niej generał Kemal Atatürk, ojciec współczesnej Turcji (36). Niejaki Lieb, karczmarz ze wsi Karolówka (Galicja,
Polska), mimo iż zewnętrznie pozostawał żydem, był także "sabatarianem".
W 1726 urodził mu się syn, mały Jakub, który dopiero później przyjął nazwisko
Frank w Salonikach, stolicy sabatarianów. Tam to z kolei Jakub ogłosił się
mesjaszem. W 1755 powrócił do Polski. Rabini ogłosili go wówczas heretykiem i
zwrócili się z prośbą do Kościoła, by go jako takiego ścigano: wtedy Frank udał
się do Turcji, został (zewnętrznie) muzułmaninem, potwierdzając tym samym, że
był wcieleniem Sabataja Cwi. Po powrocie do Polski zaświtała mu myśl
ewentualnego przejścia na chrześcijaństwo – własnego oraz 30.000 jego
zwolenników. I rzeczywiście, w katedrze lwowskiej, latem 1759 roku, następnie w
wielu innych miejscach Polski, przyjęło chrzest 20.000 frankistów, dostępując
tym samym szlacheckiej godności; inni, w większej liczbie, pozostali żydami,
wyznając jednocześnie naukę Franka. W dniu 18 listopada 1759 w Warszawie także
i Frank ochrzcił się, przyjmując imię Józef; a jego ojcem chrzestnym był król we
własnej osobie. Swoim zwolennikom Frank nakazał zachowanie najściślejszej
tajemnicy co do rzeczywistych wierzeń, a do króla zwrócił się z prośbą o
zezwolenie na utworzenie armii, jak również przyznania terenu pod utworzenie
państwa żydowskiego. Jednakże coś wyszło na jaw i Frank został wysłany przez
Inkwizycję do pozłacanego więzienia w Częstochowie, które "tym samym stało
się dla frankistów miejscem pielgrzymek" (37). Trzynaście lat później został uwolniony przez
Rosjan. W międzyczasie zaczął przygotowywać teren dla następcy, Ewy - Avatcha,
swojej, podobnie jak i on, nieśmiertelnej córki. W ten sposób Ewa Frank stała się
pewnego rodzaju odpowiednikiem Częstochowskiej Czarnej Madonny, a obok kultu
Maryi wytworzył się kult Ewy, któremu sam Frank się poddawał (38). Po uwolnieniu udał się na Morawy (Austria), do Brna,
gdzie zamieszkiwała jego kuzynka Schöndl Hirschel (1735-1791), żona zamożnego
monopolisty tytoniowego i dostawcy wojska Salomona Dobruckiego (1715-1774).
Kuzynka i dziesięcioro spośród dwunastu jej dzieci ochrzcili się, przyjmując
imiona chrześcijańskie i nazwisko von Schönfeld; lecz nie byli oni
chrześcijanami: byli frankistami! W 1778 zostali uszlachceni. Zmieniwszy
nazwisko na Franz Thomas von Schönfeld, Mojżesz Dobrucki, jeden z synów Salomona
został doradcą i bankierem cesarzy Józefa II i Leopolda II (w koronacji którego
uczestniczył w jednym szeregu ze szlachtą "baron Józef Frank-Dobrucki",
Jakub Frank, jak kto woli). Tymczasem ten Schönfeld (Mojżesz) był zarazem
członkiem sekty "Illuminatów Bawarskich" (którzy przygotowywali rewolucję
egalitarną) i jednym z założycieli zgromadzenia masońskiego "Braci
azjatyckich" (39), którego
Wielkim Mistrzem był słynny książę Karol de Hesse-Cassel (1744-1836), teść króla
Danii, do którego przyłączył się przyszły król Prus Fryderyk Wilhelm II. Jakub
i Ewa Frank mieli także swoje dojścia do królów: w 1775 byli na dworze Marii
Teresy i Józefa II w Wiedniu, w 1783 i w 1813 przedstawiciele dynastii
Romanowów (Paweł I i Aleksander I) złożyli wizytę Ewie Frank. Wreszcie J. Frank
przeniósł swoją siedzibę do Offenbach, w Niemczech, na zamek księcia Isembourga
(masona i illuminaty), gdzie mieszkał od 1788 aż do śmierci w 1791. Rewolucja
Francuska już była wybuchła, a Jakub Frank powiedział: przyszedłem
wyzwolić świat z wszystkich praw i z wszelkich przykazań. Wszystko musi zostać
zniszczone, ażeby dobry Bóg się objawił (40).
Frankizm i rewolucja
Frankizm przeżył Jakuba Franka. Zanim podsumujemy jego
wierzenia, spójrzmy na konsekwencje frankizmu. Mandel wykazuje, że frankiści wspólnie
i konsekwentnie udzielali poparcia wszystkim rewolucjom. Przypadek kuzyna i
spadkobiercy Franka jest całkowicie symboliczny: był on zarazem Mojżeszem
Dobrouschka dla żydów, Franzem Thomas von Schönfeld dla chrześcijan, Izaakiem
ben Józefem dla masonów (41), a na koniec
Junius Brutus Frey dla jakobinów. Dotarłszy w 1792 do Francji będącej w toku
rewolucji, którą określił mianem "raju na ziemi", ranny podczas
szturmu na Tuileries 10 sierpnia, zakończył żywot ścięty na gilotynie w
towarzystwie młodszego brata, szwagra (byłego brata Chabot, "pierwszego
rewolucjonisty w Europie") oraz Dantona w 1794 w Paryżu. Na liście kata
figuruje pod jeszcze innym nazwiskiem (jedno więcej, jedno mniej...): Junius
Eschine Portock. Kaprysy rewolucji! (42).
Co jednak nie przeszkodziło frankistom w dalszym wspieraniu kolejnych
rewolucji: odnajdujemy ich wśród przywódców polskich jakobinów w rewolcie
1793-1795; pokaźna ich liczba znajduje się pośród generałów Napoleona, co do
którego żywili nadzieję, że założy państwo żydowskie w Palestynie (43); inspirowali polskie powstania z 1830 i 1863 roku
przeciwko carowi (44). Żydowskie i
frankistowskie poparcie polskich powstań jest szczególnie interesujące dla
naszego tematu, ponieważ Mickiewicz był w nich osobiście zaangażowany, co
wywarło istotny wpływ na polski patriotyzm Wojtyły.
Jakub Frank. Jego filozofia.
Filozofia życiowa Jakuba Franka sytuuje się w
kontekście Kabały (zwłaszcza Zoharu i Izaaka Lurii), zbliżając się bardziej do
interpretacji, jaką nadawał jej Sabataj Cwi. Podsumuję system filozoficzny Cwiego
i Franka, opierając się na Gershomie Scholemie (45). "Według Franka, kosmos (tevel) (...) nie
został stworzony przez «Boga żywego i dobrego»" (s. 200), którym jest bóg
kabały ukryty i bezosobowy (s. 171). Główny grzech Adama spowodował, że iskry
boskie (nitzotzot) spadły na materię – zło (kelipot), które w
szczególny sposób obecne jest wśród pogan (s. 158). Misja mesjasza odkupiciela,
wysłanego przez dobrego Boga polega na wyzwoleniu nitzotzot z kelipot.
Aby to uczynić, musi zstąpić w nieczyste sfery kelipot, by je zniszczyć.
Im bardziej zagłębia się w nieczystości, tym lepiej; w tym celu musi popełnić
"obce czyny" (ma’ asim zarim). Kosmiczne odkupienie (tikkun)
urzeczywistnia się poprzez grzech: "to właśnie naruszając Torę, wypełnia
się ją" (bittulah shel Torah zehu kiyyumah) (s. 146);
"Błogosławiony jesteś Panie nasz Boże, królu wszechświata, ty, który
zezwalasz na to, co zakazane" (s. 180). "Pneumatycy",
"uduchowieni", "dziwacy", "mistrzowie świętej
duszy" (s. 152) nie grzeszą popełniając zło, lecz paradoksalnie przyspieszają
Odkupienie. Ulubionymi grzechami są: naruszanie Tory de beriah (prawa
Mojżeszowego) w celu zastąpienia jej przez Torę de atzilut, która jest
jej dokładnym przeciwieństwem; rozpusta wszelkiego rodzaju, na podobieństwo
związku istniejącego w bogu między stroną męską a żeńską (ss. 181-182); i w końcu
apostazja. Apostazja i marranizm (przynajmniej dla mesjasza) są koniecznością
(s. 176), z konsekwentną koniecznością zachowania tajemnicy
co do prawdziwej wiary żydowskiej, którą fałszywi konwertyci
wyznawali. Mając w pamięci
Sabataja Cwi, mogli tolerować
[Franka] przejście na islam,
lecz nie mogli znieść chrześcijańskiego chrztu. Ale Frank wyjaśnił
swoim uczniom: Chrzest jest złem koniecznym, najniższym punktem zstąpienia
do otchłani, po którym rozpoczyna się wzbijanie się w
górę. (...) Chrzest
miał być początkiem końca Kościoła i
społeczeństwa, a oni, frankiści, zostali wybrani do realizacji jego
zniszczenia od wewnątrz «jak żołnierze, którzy napadają na miasto przedzierając
się przez kanały». Na razie wymagana jest najbardziej bezwzględna tajemnica i
najściślejsza dyscyplina, jak również skrupulatne przestrzeganie nakazów i
praktyk Kościoła katolickiego, tak aby nie wzbudzać podejrzeń. Jednakże
zachowując na zewnątrz zasady Kościoła katolickiego, nie wolno im było nigdy
tracić z oczu prawdziwego celu ani zapominać, że byli ze sobą wzajemnie
powiązani (46).
Często Mesjasz-maran postrzegany jest jako wcielenie
Boga dobrego (ss. 194-195). W różnorodnych emanacjach tego ostatniego, Cwi był
wcieleniem "świętego starożytnych", Frank "świętego
króla", córka Franka, Ewa, była wcieleniem Shekhina. Skoro
istnieje pierwiastek żeński w Bogu, powinien być on także w mesjaszu: gdyż
ona [Ewa Frank] jest prawdziwym Mesjaszem! To ona zbawi świat (Mandel,
s. 107). Boska Sophia, Gnoza, jest "świętym wężem" z ogrodu Eden
(ss. 204-205), którego odnajduje się popełniając, jak widzieliśmy, "święty
grzech". Sam Scholem, który jest tym nieomal zafascynowany, określa tę
naukę jako "satanistyczną". Filozofia ta jest zarazem nihilizmem
(gdyż wszystko musi ulec zniszczeniu), anomeizmem (gdyż jest wroga wszelkiemu
prawu, wszelkiej moralności, każdemu przykazaniu i religii), ezoteryzmem
(ponieważ jest doktryną "mistyczną" i tajemną), a wreszcie jest ona
gnostycyzmem. Podobieństwo z najgorszymi gnostykami (takimi jak Karpokrates) jest
wstrząsające (ss. 205-206). To podobieństwo tłumaczy się przez żydowskie i
kabalistyczne pochodzenie gnozy (47). Na
poziomie społecznym frankizm rozważał wprowadzenie syjonizmu bez Syjonu, to
znaczy utworzenie państwa żydowskiego, ale nie w Izraelu ("terytorializm"),
zniszczenie Religii, Kościoła i państwa, i oczywiście upadek moralności.
Wnioski
Docierając
do końca naszego artykułu, narzuca się jeden
wniosek. Należy tu uważać, by nie popaść – tak mi się wydaje
– w którąś z dwóch
przeciwnych skrajności. Z jednej strony nasz wniosek przekroczyłby
założenia,
gdybyśmy potwierdzili identyczność światopoglądów między Adamem
Mickiewiczem i Jakubem Frankiem, a tym bardziej między tym ostatnim a
Karolem Wojtyłą. Jednakże
z drugiej strony zanegowanie jakiegokolwiek wpływu wywartego przez Franka na
Mickiewicza oraz tego ostatniego na Wojtyłę byłoby jeszcze mniej zgodne z
rzeczywistością – waga tych wzajemnych wpływów pozostaje kwestią otwartą.
Przypomniawszy o więcej niż przyjacielskich stosunkach z młodości z żydowską
społecznością Wadowic (48) oraz relacjach
utrzymywanych później, wówczas gdy był biskupem Krakowa, Jan Paweł II oświadcza
Vittorio Messoriemu: Wybrany na Stolicę Piotrową, zachowuję w głębi duszy
to, co miało bardzo głębokie korzenie w moim życiu. Przy okazji moich podróży
apostolskich po świecie, zawsze chcę spotkać się z przedstawicielami
społeczności żydowskich. Jednakże wizyta w rzymskiej synagodze była dla mnie
bez wątpienia bardzo wyjątkowym przeżyciem. (...) Podczas tej pamiętnej
wizyty nazwałem żydów starszymi braćmi w wierze. Słowa te streszczają to, co
orzekł Sobór i co nie może nie być głębokim przekonaniem Kościoła. (...) Ten
niezwykły lud zawsze nosi w sobie znamiona Bożego wybraństwa. Prawdą jest, że
Izrael drogo zapłacił za swoje «wybraństwo». Być może to dzięki temu stał się
bardziej podobny do Syna człowieczego... (49). Dla tych wszystkich, którzy jak nasi czytelnicy
znają pogląd Mickiewicza na lud żydowski, jego wpływ na Jana Pawła II jest
ewidentny, podobnie jak wpływ na Mickiewicza jego własnych żydowskich
korzeni.
Tym to sposobem "po śladach" Mickiewicza
dotarliśmy do ezoteryzmu, masonerii, kabały. Lecz jego ścieżka nie jest jedyną.
Jest więcej dróg, które moglibyśmy prześledzić... Na przykład Mieczysława
Kotlarczyka (jednego z bezpośrednich mistrzów Wojtyły), która by nas przywiodła
do teozofii pani Bławackiej oraz żydowskiej tradycji Ismar Elbogen, jeśli
wierzyć świadectwu Buttiglione (op. cit., s. 35, n. 3). Można by również
mówić o Husserlu i Schelerze, o Sołowiowie i Bułgakowie (którzy by nas
doprowadzili do Sophii obecnej w Bogu), o Buberze czy o Levinasie...
zastrzegam sobie powrót do tych tematów. Ale wydaje się, że wystarczająco
światła rzuciłem na historyczne i kulturalne, a nawet familijne pochodzenie jednego
z najsłynniejszych określeń Jana Pawła II, który, jak głosi tytuł książki
wielkiego rabina Toaffa, z "wiarołomnych żydów" uczynił "starszych
braci".
Ks. Francesco Ricossa
Z języka francuskiego tłumaczyła Iwona Olszewska
Artykuł z czasopisma: "Sodalitium" (wersja
francuska), nr 48, kwiecień 1999, ss. 61-73.
Wersja włoska: "Sodalitium", nr 49, kwiecień
1999, ss. 30-41.
Przypisy:
(1) H. de Lubac, La postérité spirituelle de Joachim de Fiore. II.
De Saint-Simon à nos jours. Lethielleux, Paris 1981,
s. 281.
(2)
To właśnie 29 października 1978 Jan Paweł II udał się do sanktuarium w Mentorelli,
por. La Documentation Catholique, 1978, ss. 958-959.
(3) R. Buttiglione, Il pensiero di Karol Wojtyla, Jaka Book,
Milano 1982, ss. 33 i 34 przyp. 2.; po
fr.: La pensée de Karol Wojtyla, Communio, Fayard, s.
37 i 38 przyp. 2. Początkowo pod wpływem otoczenia, wszyscy trzej
prawie stracili wiarę; Jański, który był nawet jednym z dyrektorów szkoły
filozoficznej i społecznej zwolenników Saint-Simona. Odczuwając niedosyt w
poszukiwaniu «prawdy», opuścił sektę i za namową Adama Mickiewicza założył wraz
z dwoma innymi nowe zgromadzenie religijne, którego celem było podtrzymywanie
chwiejnej wiary imigrantów i zreformowanie wraz z nimi całego narodu
(Enciclopedia Cattolica, Città del Vaticano 1953, tom X, kol.
818, hasło Resurrezionisti [Zmartwychwstańcy]).
(4)
Ograniczając się do pierwszych lat pontyfikatu, przypomnijmy, że Jan Paweł II
cytował Mickiewicza w Orędziu do Polaków z 23 października
1978 (DC n. 1752 z 19/11/78, s. 954) i dwukrotnie podczas swojej pierwszej
pielgrzymki do Polski: 3 czerwca 1979 w Gnieźnie (Przemówienie do
młodych, DC n. 1767 (13) z 1/7/79, s. 613) i następnego dnia na
Jasnej Górze (ibidem, s. 614).
(5) De Lubac, op. cit., ss. 237-238, n. 5.
(6)
Te noty biograficzne, i kolejne, zostały zaczerpnięte z Enciclopedia
Cattolica, op. cit., VIII, kol. 964-965, hasło Mickiewicz.
(7) Por. Buttiglione, op. cit., s. 38. Tekst Encykliki, zob. Enchiridion
delle Encicliche, Dehoniane, Bolonia 1996, tom II, nn. 16-23.
(8) H. de Lubac, op. cit., s. 265, n. 2, gdzie Mickiewicz jest
porównany do Maurice Blondela, Piotra Teilharda de Chardin i Hansa Urs von
Balthasara.
(9)
W. Godlewski, Pielgrzymi przyszłości, Mickiewicz i Lamennais. "Przegląd
nauk humanistycznych", 1955; cf. H. de Lubac, op. cit., s. 240.
(10)
O Napoleonie jako Mesjaszu żydów, zob. A. Balleti, Gli Ebrei e gli Esrensi, Forin [1930] 1827, s. 241. O micie Napoleona, który jest powtórzeniem jeszcze
starszego mitu o "wielkim cesarzu", por. de Lubac, op. cit., ss.
255-257, i także G. Vannoni, Le società segrete, Sansoni, Firenze
1985, ss. 165-170. Dla polskich rewolucjonistów istniał dodatkowy motyw
oddawania czci Napoleonowi: widzieli w nim tego, który miał (tymczasowo)
"wyzwolić" Polskę od Rosjan.
(11)
Enciclopedia Cattolica, op. cit., tom XII, kol. 394, hasło Towiański.
(12) Pośród niesnasków Pan Bóg uderza / W ogromny dzwon. / Dla
Słowiańskiego oto Papieża / Otwarty tron.... Więc oto idzie Papież Słowiański /
Ludowy brat (cyt. przez Buttiglione, op. cit., s. 38).
(13) E. Rosa, Una fonte ignorata del modernismo di Antonio Fogazzaro, in Civiltà
Cattolica, 1912, III, ss. 3-18; 1913, IV, s. 557. Towiański miał zwolenników we Włoszech, zwłaszcza w
Turynie. O jego uczniach, por. Anna
Maria Sani, Tra modernismo e pacifismo. Il carteggio Favero-Colombo,
w Contributi e documenti di storia religiosa – Quaderni del Centro
Studi "C. Trabucco", n. 19/1993, Torino, ss. 39-68. Był nawet biskup towianistyczny Msgr. Luigi Puecher
Passavalli (1820-1897) (oraz sympatyzujący z towianizmem Msgr. Bonomelli), a
wszyscy towiańczycy byli ekumenistami, współpracującymi nawet z duchownym
voodoo i masonem Ugo Ianni (1865-1938), który zapożyczył od Towiańskiego teorię
metempsychozy (por. C.
Milaneschi, Ugo Ianni, pioniere dell'ecumenismo, Claudiana,
Torino 1979, s. 113 i M. Moramarco, Nuova enciclopedia massonica, Bastogi,
Foggia 1997, II, ss. 30-33). Wśród innych
zwolenników Towiańskiego był także patriota, zwolennik Mazziniego Scovazzi, który
ustawił popiersie Mickiewicza na Kapitolu w 1879. Na temat Towiańskiego
istnieje też we Włoszech książka, której nie mogłem przejrzeć: A. Zussini, Andrey
(sic) Towianski. Un
riformatore polacco in Italia,
Dehoniane, Bologna 1970.
(14) Por. de Lubac, op. cit., s. 254. Wśród innych "nowych montanistów" był także
Ludwik XVII, inaczej Charles-Guillaume Naundorff († 1845); założył on kościół
"katolicki i ewangelicki", za co został potępiony przez Grzegorza XVI.
(15)
Mickiewicz pisał: Niech będzie wiadomo, że nie chodzi tu jednak ani o
reformy, ani o innowacje, ani o religijne rewolucje, oczekujemy tylko
nowych przejawów ducha
chrześcijańskiego. Motyl, który o wschodzie wiosennego słońca wzbija się pod niebo, nie jest zreformowaną, zbuntowaną lub odnowioną
poczwarką; to nadal to samo
stworzonko, lecz podniesione do drugiej
potęgi życia; to przetransformowana poczwarka. Duch chrześcijański jest gotowy do wyjścia z Kościoła katolickiego: tylko
oficjalne duchowieństwo nie ma
wystarczająco światła i ciepła, aby go wypuścić... (cyt. za de Lubac, ss.
268-269). Czyż Vaticanum II nie było "wiosną Kościoła" i jego
"nową Pięćdziesiątnicą"?
(16)
Mickiewicz nie jest jedynym rewolucjonistą opiewającym prorockiego ducha
kontrrewolucjonisty de Maistre'a czy będącym pod jego wpływem: ażeby nie
przytaczać, przypomnijmy tylko ich nazwiska: Saint-Simon i Enfantin (de Lubac,
ss. 26-27 i 33), Comte (s. 32), Lamennais (s. 51), Buchez (s. 114), Laverdant
(s. 300), okultysta – ksiądz Constant czyli Eliphas Levi (s. 325), Vintras,
inny okultysta (s. 330), Cieszkowski, wspomniany powyżej, przyjaciel
Mickiewicza, dla którego de Maistre jest "ostatnim z wielkich doktorów
Kościoła" (s. 387), Tchaadaev (s. 397). Odczuwa się zakłopotanie w
obliczu podziwu, jakim darzył Baudelaira, autora Fleurs du mal [Kwiatów zła].
Z pewnością pisarz nie jest odpowiedzialny za błędy tego, którego podziwia –
podstawy tegoż dziwnego podziwu czytelnik znajdzie w artykule księdza Nitoglii,
który zostanie opublikowany w najbliższym numerze.
(17)
Długi cytat, który musiałem skrócić, pochodzi z samego Péguy, jak to zauważył de
Lubac. Péguy był miłośnikiem Mickiewicza.
(18)
De Lubac przepisał z tego najważniejsze fragmenty na ss. 458-463. Ja z kolei
streszczam to, co pisze na ten temat de Lubac na s. 270.
(19)
Znana jest cześć, jaką loże masońskie darzą świętego Jana – w przeciwieństwie do św. Piotra – jako wzór Kościoła mistycznego
i duchowego. Joachim
de Fiore umieszczał przed wszystkimi
innymi świętymi umiłowanego Apostoła Pana Jezusa. Jemu to
przypisywał słowa psalmisty: «Nie pozwolisz, by Twój święty doznał zepsucia». Ciało świętego Jana nie zostało
złożone w ziemi, podobnie jak ciało Matki Jezusowej (...) Nie zachowując w
zwyczaju tej charakterystycznej cechy, potomni Joachima de Fiore, jak
widzieliśmy, stale wzywali świętego Jana. W ten sposób i Krasiński odwołuje się
nadal do niego, w «Nocy Bożego Narodzenia», aby powierzyć mu dziedzictwo
świętego Piotra, nadto można zauważyć, że w jego opowiadaniu «starcem starców»
jest św. Piotr, podczas gdy święty Jan, «mąż odziany w purpurę» jawi się jako
młody przywódca, nauczyciel przyszłości. W masonerii, do której należało wiele
postaci zasadniczo tworzących historię od XVIII wieku, święty Jan także zajmuje
często honorowe miejsce (de Lubac, op. cit., ss. 283-284,
przedstawia na kolejnych stronach rolę, jaką masoneria przypisuje świętemu
Janowi). Istnieje analogiczny prąd u niektórych współczesnych
"tradycjonalistów", którzy oczekują powrotu świętego Jana, nadal
żyjącego, jak twierdzą, któryby rozwiązał "kryzys Kościoła"!
(20)
Zestawienie tego cytatu Mickiewicza z ostatnimi słowami dzieła Józefa de
Maistre, Du Pape [O Papieżu], może być pożyteczne.
(21)
O Filaletach, masonach z tendencjami okultystyczno-martynistycznymi, por. A.
Barruel, Mémoires pour servir à l'histoire du jacobinisme (1818),
D.P.F., Chiré 1973, tom II, ss. 314, 318, 414; A. Mackey, Encyclopedia of
Freemasonry, wyd. sprawdzone i poprawione z 1953, Masonic History
Company, Chicago, tom II, s. 771; L. Troisi, Dizionario Massonico, Bastogi,
ss. 166-167; A. Mellor, Dictionnaire de la Franc-maçonnerie et des
francs-maçons, Belfond, 1971-1979, s. 184; Moromarco, op. cit., tom
I, s. 373, według którego rozwiązane loże Martineza de Pasqually połączyły się
w lożę Filaletów; N. Berberova, Les Francs-maçons russes du XXème
siècle, Noir sur blanc/Actes sud, 1990, s. 24 – informuje nas o tym,
że dla rosyjskich Filaletów objawienia nadprzyrodzone były ich
zasadniczym zajęciem: wspólny punkt z Towiańskim i Mickiewiczem,
którzy głównie zajmowali się prowadzeniem rozmów z duchami (por. np. de Lubac,
ss. 262, 250, etc. Co do Mickiewicza, tę jego cechę charakterystyczną
znajdujemy już w jego arcydziele Dziady z 1821-1822).
(22)
Berberova, op. cit., s. 15. Mackey (op. cit., tom 2, ss. 893-894)
– zgadza się co do masońskich afiliacji dekabrystów, pisze, że już 1 sierpnia
1922 Aleksander I zaniepokojony sytuacją w Polsce rozwiązał wszystkie tajne
stowarzyszenia.
(23) Enciclopedia Italiana (Treccani), hasło Mickiewicz.
(24)
Jakub Böhme (1575-1624), jeden z największych kabalistów
"chrześcijańskich" (był on protestantem). Na przełomie XVIII i XIX
wieku jego pisma stały się głównym źródłem inspiracji "mistycznej" i
romantycznej masonerii. O nim
por. P. Julio Meinvielle, De la Kabale au progressisme, 1970; oraz de
Lubac, op. cit., tom I, ss. 218-225. Böhme
jest zwolennikiem teorii istnienia pierwiastka żeńskiego w bóstwie, podobny
pogląd będą mieli później Sołowiew i... Jan Paweł II.
(25)
O Louis-Claude de Saint-Martin (1743-1803), "nieznanym filozofie",
nie będę się rozwodzić, ponieważ ksiądz Nitoglia przedstawi tę kwestię w sposób
wyczerpujący w swoim artykule pt. Joseph de Maistre ésotérique? [Józef de
Maistre ezoteryk?]. Obydwaj "mistrzowie" Saint-Martina, Martinez
de Pasqually i Böhme (który został wtajemniczony przez panią Boeklin)
zawiodą nas do Kabały.
(26)
De Lubac napisał w przypisach: Le Voile d'Isis [czasopismo, w
którym pisywał René Guénon] opublikowało w kwietniu 1930, n. 124, ss.
269-286, różne fragmenty z Mickiewicza pod tytułem «Le système de Jacob
Böhme» [System Jakuba Böhme'a]. W Dreźnie Mickiewicz przebywał w
latach 1829-30, a następnie w 1832. Przy okazji swojego pierwszego pobytu
Mickiewicz udał się do Weimaru, gdzie nawiązał przyjaźń z poetą (różokrzyżowcem
i byłym illuminatem z Bawarii!) Goethem (cf. de Lubac, s. 248).
(27)
Emmanuel Swedenborg, zwany "czarodziejem z północy" (1668-1722).
Podobnie jak Towiański i Mickiewicz, a nawet więcej od nich, Swedenborg
"rozmawiał" codziennie z "aniołami", duchami i "zmarłymi". Nazajutrz po jego śmierci wiele lóż przyjęło jego nauczanie, m. in. w
Paryżu, loża «Przyjaciół zjednoczonych», następnie «Filaleci» czyli
Poszukiwacze prawdy. Jego nauka była zmieszana z filozofią Böhme'a, Martineza
de Pasqually i innych (de Lubac, tom I, s. 263).
(28)
Oczywiście Mickiewicz wysoko cenił "tradycję": Nie ma
religii bez instytucji, która by ją utrzymywała; nie ma prawdziwie żywej
instytucji bez tradycji: to znaczy bez grupy ludzi, którzy «tradunt»,
przekazują prawdę z rąk do rąk. "Duch ożywia Kościół i działa
poprzez tradycję" (cyt. przez de Lubaka, ss. 263 i 265). Ale o jakiej
"tradycji" on mówi?
(29)
Cf. de Lubac, op. cit., s. 280. Por. Encyclopedia Judaica, Macmillan,
New-York-Jérusalem 1971, tom VII, kol. 1501, hasło Mickiewicz. W samym środku wstrząsających wydarzeń rewolucyjnych z
1848, "Symbol" Mickiewicza uzyskał nawet autoryzację cenzury
kościelnej, a to dzięki ojcu Ventura (1792-1861), także tradycjonalisty,
zwolennika Lamennaisa, który jeszcze w tym samym roku doczekał się ujrzenia
swojego nazwiska na Indeksie obok Mickiewicza. Następnie w 1849 roku Ventura
przystąpił do rzymskiej Republiki Mazziniego, przechodząc tym samym od
"kontrrewolucji" de Maistre'a i Bonalda, swych pierwszych mistrzów,
do liberalnej i demokratycznej "rewolucji" Lamennaisa.
(30)
Nie zapominajmy, że Izrael był wówczas pod panowaniem tureckim. Interwencja
żydowsko-polskiej brygady po stronie Turcji przeciwko Rosji mogłaby spowodować
udzielenie Żydom ze strony Turków, w pewnej formie, odstąpienia Palestyny.
(31) R. Buttiglione, op. cit., s. 45, przyp. 8.
(32)
Słynna pianistka, opiewana przez Goethego, który zakochał się w niej i w jej
siostrze Kazimierze. Obie siostry nazywały się Wołowskie i były wnuczkami
Shlomo Schorra, Wołowski – to nazwisko, jakie przyjął po chrzcie
("wół" po hebrajsku to shor), towarzysząc Frankowi. Maria
Wołowska poślubiła innego frankistę Józefa Szymanowskiego, napoleońskiego
generała (Mandel, s. 98); byli oni teściami Mickiewicza (Mandel, s. 151). Obaj
bracia Schorr-Wołowscy (Franz-Shlomo i Michael-Nuta) byli najstarszymi
członkami sekty (Mandel, s. 160) i synami rabina Elisha Schorr. Przesłuchiwani
przez sąd rabiniczny niektórzy frankiści przyznali się do grzesznych stosunków
z zamężnymi niewiastami w obecności i przy zezwoleniu ich mężów, podczas gdy
inni przyznawali się do kazirodztwa. Przykładu dostarcza, na długo przed
Frankiem, pewna rodzina rabina z Rohatynia Elisha Schorr, którego córka Hanna,
ktoś w rodzaju kapłanki frankistowskiej cytowała w stanie grzesznej egzaltacji
całe fragmenty Zohar, kabalistycznej biblii (Mandel, s. 56).
(33) A. Mandel, Il Messia militante, Arché, Milano 1984, ss.
151-152. Źródłami informacji Mandla o związkach Mickiewicza z frankizmem są:
Mieses, Polacy-chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, tom II, s. 119;
Duker, Some cabbalistic and frankist elements in Mickiewicz's "Dziady",
w Studies in Polish Civilsation, 1966, ss. 213; Scheps, Adam
Mickiewicz, ses affinités juives.
(34)
A. Mandel, op. cit., s. 86.
(35)
Sabataj Cwi zyskał duże powodzenie wśród hiszpańsko-portugalskich maranów. W
tej kwestii por. Yosef Hayim Yerushalmi, Dalla corte al ghetto. La vita, le opere, le peregrinazioni del marrano Cardoso
nell'Europa del Seicento, Garzanti, Milano, 1991, rozdz. VII. Autor dostrzega także pewną korelację między
sabatyzmem a sebastianizmem (ss. 273-276). Według ostatniej formy mesjanizmu
(Pessoa był jej zwolennikiem) król portugalski Sebastian, zmarły w 1578, miał
powrócić, ażeby wybawić swój lud spod dominacji korony hiszpańskiej. Maranie
portugalscy podtrzymywali tę legendę wspierani w tym przez "apostoła
Brazylii", jezuitę Antonio Vieira, który właśnie w 1666 obwieścił powrót
Sebastiana tegoż roku (s. 273). Vieira – przyjaciel maranów i wróg Inkwizycji,
był więziony przez tę ostatnią przez ostatnie trzy lata (1665-1667) (por. C.
Roth, Histoire des marranes, Liana Levi, 1992, ss. 271-275).
Podobieństwo między portugalskim mesjanizmem narodowym a polskim mesjanizmem
narodowym jest uderzające; oba rodzaje mesjanizmu pochodziły z judaizmu, który
w Portugalii odgrywał pierwszoplanową rolę (przypomnijmy, że to dzięki spiskowi
maranów dynastia Bragancesów uzyskała dla Portugalii niepodległość w 1640 roku
wobec Hiszpanii; por. Roth, op.
cit., s. 86 i 269).
(36) A. Mandel, op. cit., s. 99.
(37) A. Mandel, op. cit., s. 103.
(38) A. Mandel, op. cit., s. 107.
(39) A. Mandel, ss. 126-127. Na rozkaz "Braci azjatyckich" lub
"Braci św. Jana Ewangelisty Azji i Europy", zob. także: Jacob Katz, Juifs
et franc-maçons en Europe, Cerf, Paris 1995, ss. 49-94.
(40)
A. Mandel, op. cit., s. 156.
(41)
Katz, op. cit., s. 63.
(42) Gershom Scholem uważa Freya za nieprzeciętną osobowość i za
prawdziwego frankistę: pół-żyd i pół-chrześcijanin; w połowie kabalista i w
połowie reformator; w części jakobin i w części szpieg, skończył jako ofiara
swych własnych machinacji zabierając ze sobą swoją tajemnicę do grobu
(A. Mandel, op. cit., s. 210).
(43) A. Mandel, op. cit., ss. 161-163.
(44) A. Mandel, op. cit., ss. 66 i 98-99.
(45) G. Scholem, Le messianisme juif, Calmann-Lévy,
1974.
(46) A. Mandel, op. cit., s. 85.
(47) Por. Meinvielle, op. cit., rozdz. I; E. Peterson, pochodzenie gnozy, w Enciclopedia
Cattolica, tom VI, kol. 879-882, hasło Gnosi.
(48) Na ten temat można przejrzeć książkę Gianfranco Svidercoschi, Lettera
a un amico ebreo. La storia semplice e straordinaria dell'amico ebreo di
Karol Wojtyla, Mondadori, Milano 1993. Tekst Mickiewicza o żydach
"starszych braciach" przytoczony na s. 32.
(49) Jan Paweł II i Vittorio Messori, Varcare la soglia della
speranza [Przekroczyć próg nadziei], Mondadori, Milano, 1994, ss.
111-112.
Za: www.ultramontes.pl