KAZANIA
NA UROCZYSTOŚCI I ŚWIĘTA
NIEPOKALANEJ DZIEWICY
BOGARODZICY
–––––––––––
Na uroczystość Zwiastowania Najświętszej Panny Maryi
KAZANIE 1-e
Potrójny sojusz Słowa wcielonego z ludzkością
KS. JÓZEF STANISŁAW ADAMSKI SI
––––––––
"Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami".
Jan I, 14.
Wielką, zdumiewającą
tajemnicę przypomina nam dzisiejsza uroczystość; tajemnicę, na której, opiera
się całokształt Boskiej naszej religii. Apostoł narodów nazywa ją w
najpełniejszym słowa znaczeniu tajemnicą dobroci i miłości Boga ku ludziom: Wielka tajemnica pobożności, która jest oznajmiona w ciele, okazała
się aniołom, opowiedziana jest poganom, wiarę jej dano na świecie (1); tajemnicą
tą jest Wcielenie Syna Bożego.
Orli Ewangelista, by nam dać
należyte o tej tajemnicy pojęcie, w trzech doniosłych zawarł ją słowach: Słowo
ciałem się stało (2). Chciał on zaznaczyć przedziwny sojusz Boga, Słowa z
ciałem i ciała ze Słowem. Nad tym zdumiewającym przymierzem my często
zastanawiać się winni, bo to podstawowy wiary naszej dogmat. W niewysłowionej
tajemnicy Wcielenia potrójny widnieje związek: związek Słowa z ciałem, z Maryją
i z nami. Potrójny ten sojusz ujawnia trzy, coraz wyższe stopnie, wznoszące
ciało ludzkie: w osobie Jezusa do niepojętych wyżyn Boskiego Majestatu; w
osobie Maryi – do szczytów macierzyństwa Bożego; w osobach naszych – do
dostojności dzieci Bożych.
Tak więc Wcielenie Słowa trzy
wielkie odsłania nam cuda:
1-o w Jezusie – Człowieka-Boga;
2-o w Maryi – Bogarodzicę;
3-o w nas,
przebóstwionych łaską, prawą dziatwę Boga.
Trzy te cuda, uiszczone
przez tajemnicę Wcielenia, weźmiemy za przedmiot tej nauki.
By rozważanie tych cudów nie
tylko oświetliło nasz umysł, ale i serca nasze Boską rozpromieniło miłością,
prośmy o światło i o łaskę Tej, której serce Duch Święty pełnością łask
wyposażył. Zdrowaś Maryjo.
I. Wcielenie człowieka przemienia w Boga
Mówię najpierw, że przez
tajemnicę Wcielenia ciało ludzkie zostało podźwignione w Jezusie aż do wyżyn
istoty Bożej: Słowo ciałem się stało.
Pytać, w jaki sposób i
dlaczego spełnił się ten cud, byłoby to, mówi św. Augustyn, zniweczyć go
płonnym wysiłkiem pojęcia. Tajemnica Wcielenia nie byłaby najwznioślejszym Boga
dziełem, gdybyśmy mogli kusym naszym rozumem wykazać ostateczną jej przyczynę.
Tajemnica ta nie wyróżniałaby się swą osobliwością, gdybyśmy w porządku natury
lub łaski odnaleźć mogli choćby jeden jej wzór (3). Wprawdzie Maryja pyta
anielskiego Posła: Jak się to stanie? Atoli św. Chryzostom
słuszną czyni uwagę, że pytanie to było wyrazem głębokiego i pełnego
poszanowania podziwu, nie zaś zarozumiałej i próżnej ciekawości. Jeżeli Maryja
chciała wiedzieć, w jaki sposób ziści się to, co Jej Niebo zwiastowało, nie
było to przejawem niedowierzania, lecz najgorętszego umiłowania dziewictwa.
Chociaż nie jest w naszej
mocy, jasno poznać tajemnicę Wcielenia, wszelako winniśmy ją sobie wyjaśnić, bo
to wiary naszej podwalina. Oto cud, jaki nam wiara święta objawia: Bóg wcielony,
Bóg człowiek, Bóg w ciele ludzkim! Zatem ciało człowieka w osobie Jezusa jest
prawdziwie ciałem Boga; w chwili przebłogosławionego swego poczęcia zostało przeniknione,
jak mówi Apostoł, unkcją Boga, nierozdzielnie zespolone z Bogiem Słowem, nie
posiadając wedle wyrażenia teologów innego istnienia (subsistentia),
prócz samoistności Słowa przedwiecznego; otrzymując istnienie weszło w
posiadanie wszelkiej chwały, Bogu przynależnej. – Tradycja nie upoważniałaby
Ojców i Doktorów Kościoła do tak energicznych wyrażeń, gdyby silniejszych
jeszcze słów nie użył Jan św.: Słowo stało się ciałem. "Dziewica,
mówi św. Ambroży, cudownie poczęła, a Słowo ciałem się stało, by ciało stało
się Bogiem". "Ten był skutek Wcielenia, powiada genialny Augustyn św.,
iż człowiek ujrzał się w Jezusie podniesiony aż do Boga, a Bóg zniżonym aż do
postaci człowieka" (4).
Jakiż stąd wypływa wniosek?
Ten, że w Jezusie pomiędzy ciałem a Słowem nie ma rozdziału, że co jest prawdą
o jednym, jest nią również o drugim, na mocy udzielania się przymiotów (communicatio
idiomatum), jak się wyraża teologia, wzajemności przymiotów obu
natur w Chrystusie, która wynika ze ścisłego zjednoczenia obu natur w jednej
osobie Słowa, na mocy której przymioty Boga (in concreto, nie zaś in
abstracto) przypisujemy człowiekowi, a przymioty człowieka – Bogu. Ponieważ
ciało Chrystusa Pana było cierpiętliwe i śmiertelne, słusznie mówimy, że Słowo
Przedwieczne cierpiało, że za nas umarło; – i znowu ponieważ Słowo Przedwieczne
jest Bogu równe, słusznie twierdzimy, że ciało Jezusa zasiada po prawicy Bożej;
mimo przeciwieństwa pomiędzy krzyżem a tronem Boga, przyznajemy ukrzyżowanemu
ciału Syna Człowieczego wszystkie świetności Boskiego tronu, jak również samemu
Słowu, które jest odblaskiem chwały Ojca, przypisujemy upokorzenia i zelżywości
krzyża. Dlaczego? Bo wszystko to jest następstwem słów: Słowo stało
się ciałem.
Bez wątpienia tajemnica ta
jest trudna do uwierzenia; wszelako umysł nasz poddać jej musimy. Bóg w tej
tajemnicy wyniszcza swój Majestat, wyniszczajmy więc przynajmniej nasz rozum
posłuszeństwem Objawieniu. Uległość ta jest warunkiem naszego zbawienia. "Poznać
nie mogę, mówi św. Atanazy, w jaki sposób Słowo się wcieliło, że przyjęło ciało
memu podobne". Zamiast więc zapuszczać się w nieużyteczne badania,
prześcigające mój umysł, zamiast wnikać w niewysłowione tajniki Boskiego
Wcielenia, ja, który i samego siebie nie poznawam, winienem po tysiąckroć
błogosławić miłosierdzie Boga mojego, który nie tylko zstąpił z swej chwały i
stał się człowiekiem dla mnie, ale jeszcze tę tajemnicę zbawienia objawić mi
raczył. Bo, jeżeli mogę się zbawić bez głębszego poznania samej tajemnicy
Wcielenia, nie mogę zbawić się bez wiary we Wcielenie, bez uznania, że w osobie
Jezusa jest zarazem prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek: Słowo ciałem
się stało.
Dla wielu heretyków
najmiłościwsza ta tajemnica stała się kamieniem obrazy. Opatrzność dopuściła te
obłędy umysłu ludzkiego, by więcej jeszcze utwierdzić naszą wiarę w ten
podstawowy dogmat. Błąd ich pochodził stąd, że nie brali na uwagę cudownego
poczęcia Jezusa w łonie Niepokalanej wyłącznym działaniem Ducha Świętego: Duch
Święty zstąpi na Cię (5); przeoczali, że Archanioł nazywa Jezusa bezwzględnie Świętym,
Świętością samą; że jest poczęty przez Matkę Dziewicę; że przyszedł na ziemię
jako Zbawca świata, jakim, wedle planu Bożego, mógł tylko być Bóg-Człowiek.
Otóż, rozumują Doktorowie: Ambroży, Augustyn, Cyryl, Bernard... Bóg tylko jest
Święty przez siebie samego, wszelkiej świętości źródłem; Bóg tylko może być
synem Dziewicy, która w macierzyństwie nie uroniła nic ze swego panieństwa. Bóg
tylko mógł być Odkupicielem świata wedle planu Opatrzności.
Inni heretycy przeciwnie,
zaprzeczali Człowieczeństwa Chrystusowi, już to przypisując Mu ciało urojone,
fantastyczne, już ciało prawdziwe, ale bez duszy i rozumu, już ciało doskonałe,
lecz utworzone z materii eterycznej, a nie z substancji Maryi. Tym błędom
Doktorowie Kościoła, jak: Tertulian, św. Atanazy, św. Leon Papież i inni
przeciwstawili świadectwa Pisma św. i bijące w oczy dowody:
Jeżeli Chrystus, mówili,
miał tylko ciało urojone, jakże nas odkupił własną krwią swoją? Jeżeli Jego
ciało było bezduszne, jakże mógł się zwać Człowiekiem? Jeżeli nie był
człowiekiem, jakże mógł za ród ludzki zadośćuczynić? Jeżeli Jego ciało było
tylko utworzone w łonie Maryi, a nie wzięte z Jej substancji, jakże owiana
Duchem Świętym Elżbieta mogła Ją nazwać Matką Pana swego (6), jakże Anioł
mógł Jej powiedzieć, że Człowiek-Bóg, którego nosić będzie w dziewiczym swym
łonie, z Niej się narodzi (7).
Inne nareszcie błędy
odnosiły się zarówno do Bóstwa, jak i do człowieczeństwa Chrystusowego, – nie
przecząc ani jednemu, ani drugiemu, znosiły ich zjednoczenie. Wedle ich pojęć,
Bóg i Człowiek we Wcieleniu byli tylko połączeni wolą, uczuciami,
adoptowaniem, udzieleniem chwały, ale nie zespoleni zjednoczeniem rzeczywistym
i substancjalnym. To znowu, tak dalece pomieszali z sobą Bóstwo i
Człowieczeństwo, iż oprócz jedności osoby, wprowadzali jeszcze jedność natury.
Wszystkie te obłędy potępił
Kościół na Soborach powszechnych, których nieomylne orzeczenia służą za normę
naszej wiary. Oto w streszczeniu ich nauka: "Na mocy Wcielenia Słowo Boże
rzeczywiście i substancjalnie zjednoczyło się z naszym ciałem; przez to
zjednoczenie Syn Boży przywłaszczył sobie wszystkie nędze człowieka; człowiek
wszedł w posiadanie wszystkich wielkości Boga; mimo to, pomiędzy dwiema
naturami, stanowiącymi Boską Osobę, pomiędzy Boską i ludzką naturą, zachodzi
istotna różnica bez ich pomieszania, ani jedna drugiej nie pochłonęła".
Oto w osnowie całokształt
nauki katolickiej, dotyczącej tajemnicy Boga-Człowieka, którą przede wszystkim
potrzeba było wam przypomnieć.
Jakiż praktyczny wniosek
wysnuć mamy z tego zasadniczego wiary naszej dogmatu?
* * *
Dogmaty naszej Boskiej
religii nie są tylko na to, by oświecały nasz umysł; – ich wpływ rozciągać się
musi na wolę, – na serce. Zbliża się czas wielkanocnej Komunii św. Do należytego
usposobienia do niej w dzisiejszej tajemnicy praktyczne znajdujemy wskazówki.
Mamy, mówi Apostoł,
doświadczać samych siebie, zanim przyjmiemy ubóstwione Ciało Jezusa; byśmy Boga
eucharystycznego z czystym przyjmowali sumieniem. Dlaczego, pytam, Apostoł
niegodną Komunię za najpotworniejszą poczytuje zbrodnię? Czemu na niegodnie
przystępujących do Stołu Pańskiego ciska gromy, rzuca wyrok zatracenia? O,
jeżeliśmy pojęli, że "Chlebem", o którym mówi Apostoł, jest ciało
Jezusa, łatwo zrozumiemy te jego groźby. Przez Wcielenie, ciało Jezusa jest
zjednoczone z Boską Osobą, zatem Komunia niegodna łączy to Ciało
Przenajświętsze z duszą skalaną, nieprzyjaciółką Boga. Gwałt więc zadaje ubóstwionemu
Ciału, a tak ściąga na siebie wszystkie przekleństwa Apostoła!
Oby przystępujący do Komunii
św. pamiętali na słowa Anioła wyrzeczone do Matki Najświętszej i do siebie je
zastosowali: Przetoż co się z Ciebie narodzi Święte, będzie nazwane
Synem Bożym (8). Bacz, bracie, że to, co jest osłonione sakramentalną
przysłoną, jest to Święty Świętych, Syn Boży, zrodzony z Dziewicy, którego
wielkość głosi Boży poseł, a którego przyjąć zamierzasz! Jeśli masz nosić w
łonie swoim tego samego, co Maryja Boga, patrz, azali jesteś w tym samym, co
Ona usposobieniu; bo i ty, jak Maryja, stajesz się żywą świątynią Boga
wcielonego.
O! kiedy Matka Najświętsza
zrozumiała, że nadeszła chwila Wcielenia, z jaką wiarą, z jaką pokorą,
wtórowało Jej serce niezmiernej czci, jaką Bóg Ją opromienił! Z jaką
czystością, z jaką ufnością i miłością poczęła Boga w swym dziewiczym łonie!
Iluż to heroicznymi cnotami przygotowała się do współdziałania z tą
niewysłowioną tajemnicą! Oto, bracia, modła nasza, wedle której my wzorować się
winni. Maryja przed powitaniem Anioła, przed poczęciem Jezusa była pełna łask i
świętości, wszelako to nie wystarczało. Potrzeba było, by sam Duch Święty
zstąpił na Nią i uświęcił Ją pełnością łask swoich, a mimo to Kościół
Chrystusowy zdumiewa się, że Bóg zstąpił do dziewiczego Jej łona: Non
horruisti virginis uterum.
Przyswajajmy więc sobie, o
ile możliwa, usposobienie i uczucia Matki Najświętszej! nie zbliżajmy się do
Komunii św. bez pobożności, bez najgorętszych uczuć miłości, a nie odejdziemy od
Stołu Pańskiego, tak jak poprzednio, zimni, obojętni, niedoskonali! Niechaj
przygotowanie do Komunii św. będzie dla nas sprawą najważniejszą, korzystanie z
niej pragnieniem najgorętszym, nadużycie jej obawą najstraszliwszą, a wtedy
zbliżać się będziemy do tej Boskiej Uczty z sercem rozpłomienionym miłością,
jako "lwy, mówi św. Chryzostom, ziejące ogniem miłości"; "jako
orły, dodaje Augustyn św., wzniesione ponad ziemię" niebiańskim serca
polotem. Wiem, że usposobienie Bogarodzicy to nieuchwytny dla słabości naszej
ideał, atoli powinnością naszą jest w tym, jak i we wszystkim, zbliżać się do
niego wedle sił i możności.
Związek ciała naszego ze
Słowem to pierwszy cud, jaki podziwialiśmy w Bogu-Człowieku.
Przejdźmy teraz do drugiego
cudu, który w Dziewicy ukazuje nam Bogarodzicę.
II. Wcielenie Dziewicę czyni Bogarodzicą
By Słowo ciałem stać się
mogło, potrzeba Mu było Matki. Wyjaśnijmy sobie dogmat macierzyństwa Bożego,
który niezrównaną chwałą opromienia Maryję, a na nas najpożądańsze sprowadza
owoce.
Boskie macierzyństwo Maryi
stało się obrazą rzekomej pobożności heretyków, na których czoło wysunął się
patriarcha Konstantynopolski, Nestoriusz; on to pierwszy ośmielił się podnieść
świętokradzką rękę na diadem Bogarodzicy. Nestoriusz nie zaprzeczał, że Maryja
jest Matką Świętego Świętych, Zbawiciela ludzkości; uznawał nawet, że przyjęła
i nosiła Słowo Boże w swym dziewiczym łonie; że była Matką Człowieka, który w
pewnym znaczeniu był Bogiem, jako szczególniej z Bogiem zjednoczony; ale, by
bezwzględnie i bez zastrzeżenia Bogarodzicą być miała, tego uporczywy jego
umysł uznać nie chciał. I cóż uczynił Kościół Chrystusowy? Odparł zwycięsko wszystkie
subtelne wybiegi herezjarchy; nieomylnym swym orzeczeniem utwierdził diadem
Boskiego macierzyństwa na skroniach Dziewicy; z niewypowiedzianą radością
chrześcijańskiego świata nazwał Ją w ścisłym słowa znaczeniu Matką Boga
(Θεοτόκος). Kościół Boży na Soborze
Efeskim musiał stanąć w obronie Boskiego macierzyństwa Maryi, w nim bowiem
mieści się cała tajemnica Wcielenia.
Dla nas dogmat macierzyństwa
Bożego jest podstawą wszelkiej czci, jaką poprzez wieki oddajemy Maryi. O! czyż
może być godność wznioślejsza nad Boskie macierzyństwo? czyż my zdołamy kiedy
wytworzyć sobie pojęcie o wielkości Matki Bożej?
Maryję uważać możemy w dwóch
Jej stosunkach: do Boga i do nas ludzi; jako Bogarodzicę i jako
Matkę ludzkości.
Pierwszy stosunek wynosi
Maryję ponad wszystkie możliwe stworzenia, stawia Ją na iście Boskich wyżynach.
Bóg Ojciec mając Syna jedynego, Sobie współistotnego, nie chciał, by On do
Niego wyłącznie należał, lecz chciał, by Maryja była Jego Matką na ziemi, jak
On jest Jego Ojcem w niebiesiech. "Zginam kolana, woła Apostoł, przed
Ojcem Jezusa Chrystusa, Pana mojego, od którego wszelkie ojcostwo w niebie i na
ziemi pochodzi", my zaś dodać możemy: "padam na oblicze przed Ojcem
Wszechmogącym, Źródłem nie tylko wszelkiego Ojcostwa, ale i Boskiego macierzyństwa,
które uwielbiam w Maryi!". Bo któż prócz Boga mógł zdziałać ten cud niewysławiony?
Oto dziewictwo z płodnością złączone; Dziewica poczyna w czasie tego samego
Syna, którego Bóg zrodził w wieczności. Dziewica, woła zdumiony Augustyn św.,
staje się matką samą uległością ducha, jak Bóg Ojciec jest Rodzicem, samym
poznaniem nieskończonych swych doskonałości. Któż kiedyś przed Maryją słyszał
coś podobnego? któż bez objawienia dałby wiarę, że stworzenie, w pewien sposób,
Twórcy swemu daje istnienie? Któżby uwierzył, że Maryja miała dać Bogu to,
czego wprzód nie posiadał, że Bóg od Niej całkiem nowe miał otrzymać życie!
Któżby uwierzył, że Słowo, przez które wszystko się stało, miało być samo
wytworzone przez Dziewicę! Zdumiewające te pytania Ojców Kościoła to
najwspanialsze pochwały, jakie w nas, jak w nich, zrodziła szczera pobożność do
Bogarodzicy.
Lecz co nas więcej zdumiewać
winno, to to, że Bóg Słowo, który w niebiosach nie podlega Ojcu, chciał być na
ziemi zależnym od Matki. Ale czyż taka zależność licuje z Boskim Majestatem?
Tak, uznać ją musimy, Bóg-Człowiek chciał zależeć od Maryi; oddawał Jej cześć i
uległość jako Matce; poddał się Jej macierzyńskiej władzy. Był im posłuszny
(9).
O kim, pyta Bernard św., mówi tu Ewangelista? czy to Bóg, czy tylko sam
człowiek był Maryi posłuszny? Bóg-Człowiek razem, odpowiada tenże św. Doktor.
Cóż tu więcej podziwiać, czy uległość Syna, czy władzę Matki? Bo oto dwa
wielkie dziwy: cud pokory Boga zależnego od Niewiasty i cud wielkości Niewiasty
rozkazującej Bogu!
Nie dziwmy się więc, że dziś
Anioł zstępuje z nieba, by powitać Maryję, że się korzy przed Nią, że Ją nazywa
pełną łask, że Ją ponad wszystkie stawia niewiasty. Nie dziwmy się wyrażeniu
genialnego Augustyna św., który twierdzi, że nic po Bogu, wśród wszelkich istot
możliwych nie tylko równać się, ale i zestawionym być nie może z Maryją.
O, któż teraz wątpić może o
wszechpotężnej władzy i miłości Maryi ku nam ludziom. Z macierzyństwa bowiem
Bożego wykwita pocieszający Jej stosunek do nas, z którego bogate korzyści
ciągnąć możemy.
Maryja stawszy się Matką
Boga, tym samym stała się Matką, Opiekunką i Współzbawicielką naszą.
Matką ludzi: bo my wszyscy nie tylko jesteśmy braćmi, ale i
członkami Boga wcielonego, którego Maryja w niepokalanym nosiła łonie.
Opiekunką ludzi: dla naszego bowiem dobra Maryja została wybraną na
Bogarodzicę i w tym znaczeniu nam zawdzięcza swoje wyniesienie.
Współzbawicielką naszą, bo na to Maryja zjawiła się na widowni świata,
by nam zrodziła Odkupiciela, by Mu dała swą krew przeczystą, okup i zbawienie
rodu ludzkiego.
Dziś więc, o Maryjo,
wyciągasz ku nam macierzyńskie swe ręce, by nas przygarnąć jako dziatwę swoją.
Ach, bracia, w tym wielkim dniu, w którym niebo ogłasza Maryję Boga Rodzicielką,
oddajmy Jej hołdy należne, ślubujmy u stóp Jej słodkiego Majestatu niezłomną
wierność, ufność i miłość synowską; wznówmy dziś przyrzeczenie całkowitego
poświęcenia się Jej służbie i miłości, by Ją nakłonić do okazania nam skutków
wszechwładnej swej przyczyny; przedstawmy Jej ścisły węzeł, który Ją łączy z
nami. Powiedzmy Jej z głębi serc naszych to, co mieszkańcy Betulii mówili
Judycie: Tyś sława Jeruzalem, Tyś wesele izraelskie, Tyś cześć ludu
naszego (10). O Dziewico przenajświętsza, Tyś ozdobą, Tyś uszczęśliwieniem,
Tyś chwałą Kościoła: żeś sobie poczęła mężnie... żeś czystość
umiłowała (11). Przeto żeś była czystszą od Aniołów, posiadłaś moc
sprowadzenia z nieba Słowa Boga i połączenia Go z ciałem naszym. Dlatego
będziesz błogosławiona na wieki (12), dlatego my uniżamy się przed Tobą, dlatego składamy
Ci hołdy naszego uwielbienia i naszej dziecięcej miłości. O, jeżeli Ciebie, o Przebłogosławiona,
Bóg najwyższym uczcił dostojeństwem, jeśli podobnie jako Twój obraz proroczy –
Esterę ponad wszystkie niewiasty wyniósł król Aswerus, tedy Bóg w wywyższeniu
Twoim miał i nas na oku; i to nas bezgraniczną napełnia ufnością w wszechwładną
Twą opiekę i przyczynę.
Ach bracia! obyśmy umieli
wykorzystać potęgę i troskliwość Matki naszej niebiańskiej! Z kazalnic
chrześcijańskich nieustannie przypominamy wam surowość sądów Bożych, by was przejąć
świętą bojaźnią. Ale na tym poprzestawać: – głosić wam same pogróżki Pańskie,
przedstawiać same trudności i zawody na drodze zbawienia, ukazywać wam tę drogę
zasianą samymi cierniami, byłoby to przesadą, która chyba do zniechęcenia i
rozpaczy przywieść by was mogła. Potrzeba nam wszystkim zarówno bojaźni, jak i
nadziei: bojaźni przytłumiającej zuchwałość; nadziei podtrzymującej ufność.
Otóż, jeżeli która tajemnica może ożywić w nas tę zbawienną i orzeźwiającą
ufność, to ta, której pamiątkę dziś obchodzimy. Czemu? Boć to nie jest tylko
tajemnica Boga, co się stał człowiekiem, ale i Dziewicy, co się stała Matką
Boga, a jako taka ma ścisły obowiązek czuwania nad nami, zajmowania się nami,
wspierania nas swą potęgą, służenia nam za ostoję i bezpieczne schronienie.
Ale czyż taka ufność w
opiekę Maryi nie upoważni nas do zuchwałości, nie umniejszy gorliwości w
czynieniu pokuty? O nie! jeśli ta ufność jest prawdziwą, tedy rozpłomieni
raczej naszą żarliwość, natchnie nas nienawiścią grzechu i najdelikatniejszą
czujnością. Iluż to sprawiedliwych nieograniczona ufność do Maryi utwierdziła w
cnocie! Chwiali się oni nieraz pod naporem pokus, namiętności, – już, już byli
bliscy upadku, ale Maryja, której zaufali, wspierała ich zwycięską swą łaską!
Iluż grzeszników ta ufność wyrwała z przepaści zatracenia i z Bogiem pojednała!
Grzesznicy trwający lata całe w złych nałogach, obarczeni rozlicznymi
nieprawościami, byli już bliscy rozpaczy; na szczęście przypomnieli sobie, że
Maryja jest matką grzeszników i czego sami z siebie prosić nie umieli, błagali
o to przez Maryję i zostali wysłuchani: wielka chwila łaski całkowicie ich
odmieniła: grzeszników przedzierzgnęła w sprawiedliwych i w Świętych.
O bracia, w naszych czasach,
kiedy niebezpieczeństwa wiekuistej zguby zewsząd nas otaczają, nie pozbawiajmy
się tej ostoi, tej kotwicy ratunku, jaką nam Opatrzność Jezusowa podaje w
opiece Matki Najświętszej. Z eucharystycznego przybytku Zbawiciel powtarza nam
słowa wyrzeczone na krzyżu do ukochanego ucznia: Oto Matka twoja.
Jak umiłowany Jan: Od onej godziny wziął Ją na swoją pieczę (13), tak i my
weźmijmy Maryję za Matuchnę naszą, jak Ona wzięła nas za dzieci swoje. Poznamy
niebawem, że nie na próżno Maryja nosi tytuł Matki naszej, jeśli my nie na próżno
chlubić się będziemy dostojeństwem Jej dzieci.
Zobaczmy nareszcie, jak
tajemnica Wcielenia podnosi nas do najwyższej dostojności dzieci Bożych.
III. Tajemnica Wcielenia czyni nas dziećmi Bożymi
Mędrcy i bohaterowie
zamierzchłej starożytności, osobliwie Grecy i Rzymianie, podawali się za synów
bogów. Chlubnym tym mianem chcieli oni wynieść się ponad szary rówieśników
ogół. Był to obłęd pychy; wszelako, jak zauważa św. Augustyn, tchnął on w nich
podniosłe myśli i uczucia. Jako rzekomi potomkowie bogów śmiało przedsiębrali
oni trudne i heroiczne czyny. Czyż nie można by powiedzieć, że wśród tych
zmroków pogańskich widniał jakiś promyk, jakiś zaczątek chrystianizmu; że
Opatrzność, która i zło wyzyskać umie, posługiwała się błędami ludzkimi, by
przygotować świat do prawdziwej Chrystusowej religii? Opatrzność Boża, mówi św.
Augustyn, chciała, by człowiek miał to przeświadczenie, iż jest z rasy Bożej. W
gruncie więc rzeczy dumne przekonanie bohaterów starożytności nie było ani fałszywe,
ani zuchwałe. Tajemnica bowiem, którą dziś święcimy, po prawdzie czyni nas
synami Bożymi. Posłuchajmy, co o ubóstwieniu naszym mówi Jan św.: Patrzcie,
jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmy synami Bożymi (14). Wszystkim
ludziom dodaje: dał moc, aby się stali synami Bożymi (15).
Boskie to synostwo nasze
jest następstwem tajemnicy Wcielenia. Słowo przedwieczne nie mogło odziać się
ciałem ludzkim, nie zawierając z nami najściślejszego pokrewieństwa. Przez
nasze zjednoczenie z Bogiem Wcielonym, my we właściwym i rzeczywistym słowa
znaczeniu synami Bożymi nazywamy się i jesteśmy. Bóg, mówi
dosadnie Klemens Aleksandryjski, stając się człowiekiem, uczynił ludzi jakby
tyluż bogami, nie iżbyśmy byli synami Bożymi tak doskonale jak Bóg-Człowiek,
który jest nim z swej natury, a my przez adoptowanie przybrani jesteśmy za syny
Boże. Ale czyż to Boskie przybranie nie uszlachetnia nas i nie opromienia
najwyższą dostojnością? Czyż Bóg, mimo swej wszechmocy, mógł nas wznioślejszą
wyposażyć godnością? Nie, nie! Ani krew, ani wola ciała, ani wola męża, mówi
Jan św., nie podźwignęły nas na wyżyny synowstwa Bożego (16), lecz
chwała Boskich narodzin naszych pochodzi wyłącznie z woli Boga, z
przeznaczenia, z wyboru, z łaski Jego. Jeśli dziś promieniejemy dostojeństwem
synów Bożych, tedy zawdzięczamy to Jezusowi, który skojarzył w swej osobie
Bóstwo z naszą ludzkością. "Syn Boży, mówi św. Chryzostom, stał się synem
ludzkim, by dzieci ludzkie stały się synami Bożymi". "Nie pytajcie,
dodaje Augustyn św., w jaki sposób ludzie mogli się zrodzić z Boga, kiedy Bóg
sam mógł i chciał zrodzić się z ludzi".
Patrzmy, bracia, i
podziwiajmy z osłupionym uczuciem miłości, do jakich ostateczności posunęła się
miłość Boga naszego: "Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani
jesteśmy synami Bożymi i jesteśmy!". Patrzmy i zrozumiejmy, cośmy tej
miłości winni: cośmy winni Bogu, jako Jego dzieci; cośmy winni sobie samym
jako synom Bożym; – Bogu, który pozwala nam nazywać Siebie Ojcem i jest nim
w istocie; sobie samym, którzy śmiemy zwać się dziećmi Bożymi.
Zrozumiejmy najpierw, cośmy
dzieci Boże Bogu winni. – Ponieważ na mocy związku Słowa z naszym ciałem, my
mamy tegoż samego Ojca, co Słowo wcielone, winniśmy zatem względem Ojca
niebiańskiego postępować tak jak Jezus; – przejąć się względem Niego uczuciami
Chrystusowymi, to jest, taż sama ożywiać nas winna uległość rozkazom Boga, ta
sama żarliwość o chwałę Jego. Jeżeli dziś Syn Boży w dziewiczym łonie
Niepokalanej przyjmuje ciało naszemu podobnemu, czyni to, mówi Apostoł, z
posłuszeństwa dla Ojca swego, dla spełnienia Boskich Jego zamiarów; jeśli dziś
wyniszcza Siebie samego, czyni to dla przywrócenia chwały Ojcu grzechami zbezczeszczonej.
Oto nasza modła. Być posłusznym Bogu, zachować wiernie i statecznie prawo Boże,
uwielbiać Boga swym życiem, to najrzeczywistszy sposób uznania Go za Ojca. O!
na cóż się nam przyda, że nazywamy Boga Ojcem: Ojcze nasz, któryś jest
w niebie, jeżeli buntujemy się przeciw Niemu, jeżeli w praktyce
obchodzimy się z Nim jak z wrogiem? Na cóż się przyda, że mówimy: Święć
się imię Twoje, to znaczy: niech ono będzie znane i czczone po
wszystkim świecie, kiedy my naszymi nieprawościami, naszymi grzesznymi nałogami
Imieniu Pańskiemu nieustannie bluźnimy! Na cóż się przyda mówić: Bądź
wola Twoja, kiedy na nic mniej nie zważamy, jak na wolę Jego
najświętszą, kiedy gwałcimy Jego prawo, szemrzemy przeciw Jego Opatrzności,
kiedy mimo Jego obietnic i pogróżek, mimo Jego wyraźne zakazy i nakazy trwamy w
usposobieniu pójścia raczej za głosem naszej namiętności? O! wiem, że skażoną
naszą naturę wiele kosztuje zachowanie stałe i niezłomne prawa Bożego, oddanie
Mu świętością naszych obyczajów czci przynależnej! Ale czyż ta wierność nasza
Bogu będzie nas kosztowała tyle, ile wcielenie kosztuje dziś Boga, który dla
naszego zbawienia opuszcza tron swej chwały, który dla naprawy zniewagi Ojca
swego, zniża się aż do postaci człowieka, niewolnika, grzesznika?
Ach, bracia, obyśmy
wpatrzeni w osłupiające posłuszeństwo Boga-Człowieka pojęli, jak święte są
prawa Ojca, który dał nam ludzką naturę z wszystkimi jej posagami, a nadto
przez Jezusa rodzi nas łaską na syny Boże. Ach! na widok wyniszczenia Boga-Człowieka
zrozumiejmy, jak czcigodną jest chwała Boga naszego, jaką zniewagą jest
wypowiedzenie Mu posłuszeństwa i hołdów należnych! "Syn, mówi Bóg
do nas, ma w uczciwości ojca, a sługa pana swego, jeśli tedy Ojciec ja
jestem, gdzież jest cześć moja? a jeśliż ja Pan, gdzież jest bojaźń moja?"
(17).
O, pamiętajmy, bracia, że jeżeli Boga nie uczcimy jako Ojca, kiedyś drżeć przed
Nim będziemy jako przed Sędzią; jeśli teraz uchylać się będziemy od praw Jego,
kiedyś zmuszeni będziemy ulegać straszliwym Jego karaniom; jeśli teraz życie
nasze służyć nie będzie chwale Boga uświęciciela, tedy wiekuiste nasze
odrzucenie służyć będzie uwielbieniu Boga mściciela!
Prócz powinności, jakieśmy
winni Bogu Ojcu naszemu, ciężą na nas obowiązki względem siebie samych,
powinności, wykwitające z dostojności naszej, jako dzieci Bożych. O nich słówko
na zakończenie.
Jest pewna słuszna i rozumna
duma, która, nie pogardzając nikim, tchnie w nas pewne wzniosłe uczucia, godne
naszych narodzin i stanowiska; jest pewna święta i ewangeliczna duma, która bez
nadymania się stawia nam nieustannie przed oczy zbożny nasz charakter, który
nas zniewala do dostrajania do niego wszystkich naszych czynów. Otóż książę
Apostołów przypomina nam, że my chrześcijanie jesteśmy narodem wybranym,
wyszczególnionym: Wy rodzaj wybrany, naród święty, lud nabycia,
podniesieni do godności królewskiego kapłaństwa, abyście cnoty opowiadali,
to jest, wyrażali na sobie cnoty Tego, który was wezwał z ciemności ku swej
przedziwnej światłości (18). Wielki Apostoł przypomina nam również, żeśmy synami
światłości, zatem postępować i żyć winniśmy, jako dzieci ewangelicznej
światłości: Jako synowie światłości chodźcie (19). Czyż więc
dzieci Boże mają myśleć, działać jak dzieci światowych ciemności? hołdować
pojęciom, występkom świata, jego zawiściom, gniewom, zdradom, ambicjom,
rozkoszom? Ach, bracia, czyż takie życie licuje z charakterem chrześcijańskim,
z dostojnością synów Boskich? Niechaj człowiek szlachetnie urodzony i na
wysokim postawiony stanowisku dopuści się podłego czynu, plamy tej niczym
wymazać nie zdoła. Jakimże okiem my odtąd nań spoglądamy, – a on na siebie?
Ach! czy mniejszą okrywa się hańbą człowiek zrodzony z Boga, podniesiony do
dostojności syna Bożego, a niewolnik haniebnej namiętności, wydany żądzy
chciwości, – nienawiści, zmysłowości? Czyż na to zstąpił Syn Boży z nieba, by
pozostawił na ziemi taki, jak ongi, lud wydany, rozpasany na wszystkie występki
pogaństwa? Czyż głównym Wcielenia Jego zamiarem nie było wytworzyć naród
doskonały, nieskalany, wolny od nieszczęsnych pożądliwości, przez które grzech
zapanował nad światem? O nie! zamiarem Boga wcielonego było wytworzyć naród
chrześcijański nie z imienia tylko, ale z praktyki i czynu: Iżby
zgotował Panu lud doskonały (20).
Wytężmy więc wzrok wiary
naszej, patrzmy jej okiem na dostojność naszą Bóstwem promienną. Uświęceni
związkiem naszym z Bogiem, chrońmy się dawnych naszych zdrożności; niechaj
postępowanie nasze nie pohańbia w nas godności synów Najwyższego!
O Niepokalana Boga i nasza
Rodzico, któraś całe swe życie utrzymała na wyżynach godnych Bogarodzicy,
wyjednaj nam tę wielką łaskę, byśmy na wzór Twój godnie nosili naszą dostojność
synów Bożych, – byśmy żadnym niegodziwym czynem nie obniżali zbożnej naszej
dostojności, lecz jako prawi synowie Boga wielbili Go słowy, myślami i czynem w
życiu, i nie przestali Go wielbić z wybranymi po wszystkie wieki. Amen.
Ks. Józef Stanisław Adamski SI
–––––––––––
Kazania na uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy Bogarodzicy, napisał Ks. Józef Stanisław Adamski T. J., Tom I. Warszawa. Wydawnictwo Księgarni Nakładowej M. Szczepkowskiego, Nowogrodzka 23. 1908, ss. 151-162. (a)
(Pisownię
i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie
Władzy Duchownej:
Cum
opus, cui titulus: Kazania na uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy
Bogarodzicy, a P. Josepho Stanislao Adamski nostrae Societatis sacerdote
compositum aliqui eiusdem Societatis revisores, quibus id commissum fuit,
recognoverint et in lucem edi posse probaverint; facultatem concedimus, ut
typis mandetur, si ita iis, ad quos pertinet, videbitur.
In quorum fidem has litteras manu nostra
subscriptas et sigillo Societatis nostrae munitas dedimus.
Neo-Sandeciae 26 aprilis, 1907.
Adalbertus Maria Baudiss S. J.
Praep. Prov.
L. S.
N. 6379.
APPROBATUR
Varsoviae die 18 Decembris 1907 anni
Officialis – Generalis – Episcopus Suffraganeus
Varsaviensis
† C. Ruszkiewicz,
Secretarius Al. Sękowski.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) 1 Tymot. III, 16.
(2) Jan I, 14.
(3) "Hic si ratio quaeritur, non erit mirabile; si exemplum
poscitur, non erit singulare".
(4) "Talis fuit ista susceptio, quae Deum hominem faceret et
hominem Deum".
(5)
Łk. I, 35.
(6)
Łk. I, 43.
(7)
Łk. I, 35.
(8)
Łk. I, 35.
(9)
Łk. II, 51.
(10)
Judyt. XV, 10.
(11) Tamże, 11.
(12) Tamże, 11.
(13) Jan XIX, 27.
(14) I Jan III, 1.
(15) Jan I, 12.
(16) Jan I, 13.
(17)
Malach. I, 6.
(18)
I Piotr II, 9.
(19)
Efez. V, 8.
(20)
Łk. I, 17.
(a)
Por. 1) Ks. Józef Stanisław Adamski SI, a) Niepokalane
zwierciadło skalanej ludzkości. (Kazanie na uroczystość Niepokalanego Poczęcia). b) Królowanie Maryi nad światem i nad mocami
ciemności. (Kazanie na uroczystość Wniebowzięcia Matki najświętszej). c) Jak się tworzy rodzina, jakie jej powinności.
Kazanie na święto Przenajświętszej Rodziny.
d) Zasługa wiary i jej przejawy. Kazanie
na uroczystość Matki Boskiej Gromnicznej.
e) Łaska Boża czyli podniesienie człowieka
do porządku nadprzyrodzonego. f)
Tajemnice w Religii. g) Stanowisko
papieży w Kościele Chrystusowym.
h) Kilka uwag o sumieniu i wykład
psalmu "Miserere".
2) Ks. Jan Badeni SI, Św. Cyryl Biskup Aleksandryjski i walka
o Bóstwo Chrystusowe w V wieku.
3) Ks. Maciej Józef Scheeben, O. Euzebiusz Nieremberg SI, Uwielbienia łaski Bożej.
4) Sac. Bernardus Jungmann, Institutiones
Theologiae dogmaticae specialis. a) Tractatus de Verbo incarnato. b) Tractatus de gratia.
5) Ks. Antoni Langer SI, a) Rozwój wiary. b) Pojęcie o Bogu w chrześcijaństwie i u filozofów.
c) Kazanie
na uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny.
6) Ks. J. B. Delert, Teologia
dla użytku wiernych pragnących gruntowniejszej nauki w rzeczach zbawienia.
Tom I. Teologia dogmatyczna. Tom II. Teologia moralna i liturgika.
7) Ks. Jacek Tylka SI, a) Dogmatyka
katolicka. b) Traktat o Kościele
Chrystusowym. c) O
obojętności, czyli indyferentyzmie w rzeczach religii. d) O własnościach religii.
e) O cnotach heroicznych.
8) Ks. Kazimierz Naskręcki, a) Credo.
Krótkie nauki o prawdach wiary katolickiej.
b) Dekalog. Krótkie Nauki o Przykazaniach. c) Życie nadprzyrodzone. Krótkie nauki o
Sakramentach świętych i modlitwie.
d) Istotny cel małżeństwa. e) Małżeństwa mieszane. f) Rozwody. g) Grzechy przeciwko wierze.
9) Ks. Józef Stagraczyński, Nauki katechizmowe o prawdach Wiary
i obyczajów katolickiego Kościoła.