Na ostatnim posiedzeniu
Towarzystwa lekarskiego warszawskiego, w Wstępie do Higieny, Dra
Dworzaczka ("Gazeta Warszawska", Nr 22), usłyszeliśmy wstęp, który
zadziwił nie pomału wiele osób. Ustęp ten zajmuje się pytaniem, jakie sobie
zadawali filozofowie starożytni, czy kobieta ma duszę ludzką i nieśmiertelną?
Mniejsza o filozofów pogańskich; stanowisko kobiety w świecie starym tłumaczy
dostatecznie położenie takiego pytania, ale czyż prawdą jest, jak utrzymuje autor
wstępu, że: "niektóre sobory, to tak dla nich trudne zagadnienie odważyły
się sposobem przeczącym rozwiązać"? czy prawda, że "dopiero za
panowania króla Gontrana, według podania Biskupa Grzegorza z Tours, na soborze
w Macon, raczono poważnie zawyrokować, że kobieta ma prawo, by się uważać za
należącą do rodzaju ludzkiego"? Tryumfujący z przeświadczenia o
nieomylności własnego zdania i drwiący z poważnych zgromadzeń biskupich, ton
mowy autora, boleśnie urazić musiał duszę każdą, która ponad światełko ludzkiego
rozumu blade, choć butne, uznaje światło wyższe i pełniejsze objawionego słowa,
i która szanuje tych, którzy czystości tego słowa są stróżami. Czyż można było
z zastanowieniem cokolwiek głębszym, przypisać soborom zdanie tak przeciwne
całemu duchowi Kościoła? Czy mogli kiedy wątpić o ludzkiej naturze kobiet
Biskupi tego Kościoła, który na ołtarzach stawiał czyste dziewice, pobożne
wdowy i świątobliwe matki: który je stawiał za wzór wiernym, który święcił ich
pamięć, oddawał im cześć po wszystkie czasy, który wyznawał Zbawiciela
narodzonego z Dziewicy, Królowej świata? P. D. mówi, iż sobory niektóre, to
trudne dla siebie zagadnienie, odważyły się przecząco rozwiązać, tj., że zaprzeczyły
kobietom duszy ludzkiej; prosimy niech pokaże choć jeden sobór taki, niech
wyświeci jego datę, nie pożałujemy trudu sami wyszukać właściwego kanonu, i
sami głośno uderzymy się w piersi, i przyznamy się do grubej niewiadomości
naszej. Ale daremnie prosimy; tego nikt zrobić nie może, bo taki synod, któryby
duszy ludzkiej kobietom zaprzeczał, w chrześcijańskim świecie nie istniał
nigdy. Co się zaś zdarzyło za króla Gontrana, i co opowiada Grzegorz z Tours,
wcale nie popiera twierdzenia tak nieoględnie rzuconego.
Na synodzie w Macon (585 r.)
nie poddawano bynajmniej wątpliwości, czy kobiety mają duszę. "Był na tym
synodzie, mówi Grzegorz z Tours, jeden Biskup, który utrzymywał, że kobieta nie
może być nazwaną człowiekiem. Ale się wstrzymał, otrzymawszy od prałatów
dostateczne objaśnienie; ponieważ Stary Testament, mówiąc o stworzeniu
człowieka, uczy nas, iż Bóg stworzył mężczyznę i niewiastę, i nazwał ich
Adamem, tj. człowiekiem ziemi, oznaczając tym samym mianem kobietę i mężczyznę,
ponieważ jedno i drugie nazwał człowiekiem. Następnie Zbawiciel nazywa się
synem ludzkim, ponieważ jest synem Najświętszej Panny, to jest niewiasty.
Trudność objaśnioną jeszcze została innymi świadectwami, i Biskup zamilkł"
(Hist. eccl. Franc. l. VIII, c. XX). Otóż całe miejsce, które mogło dać
powód do dziwnego zdania wyżej przytoczonego, a już nieraz na niekorzyść Kościoła
eksploatowanego, ale które w rzeczy samej inaczej zupełnie rozumieć należy. Już
Gorini (1) zauważył, że tu nie pytanie
filozoficzne, ale czysto filologiczne było położone, że subtelny jakiś purysta
Biskup wzniósł kwestię, czy wyraz człowiek jest imieniem wspólnym dwóch
płci, ponieważ przede wszystkim zdaje się oznaczać wyłącznie płeć jedną, męską.
O duszy nie ma tu najmniejszej wzmianki. W kanonach też soboru w Macon
odbytego, nie ma ani cienia rzuconej wątpliwości, choć autor Wstępu do Higieny
mówi: że na tym soborze raczono poważnie zawyrokować, że i kobieta ma prawo by
się uważać za należącą do rodzaju ludzkiego; stąd i Saint-Fois, cytowany przez
autora, niepotrzebnie był tak ostrożnym, gdy przyjmując mniemaną decyzję tego
synodu, zastrzegł, że to synod nie obowiązujący całego Kościoła, ponieważ nie
powszechny.
Powtarzali się panowie
pisarze jeden na wiarę drugiego od czasów Bayla, który w swym słowniku pierwszy
umieścił bajkę o decyzji synodu w Macon, na korzyść duszy kobiecej, aż
nareszcie i do nas doszła ta wiadomość arcyerudycyjna, tylko z tym olbrzymim
dodatkiem, jaki bywa naturalnym następstwem wszelkich wieści z daleka
przychodzących, iż nie tylko był jeden sobór, który zawyrokował, że kobieta
może się liczyć do istot ludzkich, ale że poprzednio były inne sobory jeszcze,
które o tym wątpiły, a nawet które to zaprzeczyły!
Jedną uwagę chcielibyśmy
przeto zrobić pisarzom naszym, ilekroć dotykają Kościoła i jego instytucji,
jego nauki lub jego praw, niech nie szukają repertuaru swej erudycji w
pisarzach wiary i prawdy podejrzanej; niech zajrzą do źródeł i raczą się sami
przekonać o rzeczy, a przynajmniej niech posłuchają i drugiej strony. Wszakże Kościół
jest tak wielką rzeczywistością społeczną, że choćby historycznie, już mu
sprawiedliwość oddać należy. (a)
Ks. M. N.
–––––––––––
Artykuł z czasopisma: "Pamiętnik religijno-moralny". Czasopismo ku zbudowaniu i pożytkowi tak duchownych jako i świeckich osób. Seria druga. Tom VII. Warszawa. W DRUKARNI JÓZEFA UNGRA, przy ulicy Krakowskie-Przedmieście, Nr 391. 1861, ss. 235-238.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
Przypisy:
(1) Defense de l'Eglise, t. III, str.
467.
(a) Por. Ks. Jules Didiot, Dusza kobiety.
(Przyp. red. Ultra montes).