Treść:
I. Odnośna nauka Kościoła; II. Na synodzie w Macon nie omawiano pytania
o istnieniu duszy rozumnej w kobiecie; III. Istniał tylko skrupuł gramatyczny,
czy można kobiecie nadawać łacińskie miano homo
(człowiek).
I. Nauka
katolicka, wyraźnie już w Biblii zawarta, uczy, że natura kobiety nie jest
niższa od natury mężczyzny, że kobieta podobnie jak mężczyzna posiada duszę
nieśmiertelną, obdarzoną władzami umysłowymi i podległą obowiązkom moralnym,
podobnym do moralnych obowiązków mężczyzny;
że tak samo jak mężczyzna jest ona powołana do łaski i do szczęśliwości
nadprzyrodzonej, mogąca go nawet przewyższyć podniosłością darów Bożych
i wielkością swych zasług. Uległość małżonki względem małżonka w domowym
pożyciu nie powinna się przeradzać
w niewolę, w upodlenie i ucisk. Podczas gdy cywilizacja pogańska prawie
na równi z barbarzyństwem poniża i psuje kobietę, podczas gdy współczesny
materializm i racjonalizm przywodzą ją do bezwstydu dawnych haremów i lupanarów,
katolicyzm przez swą naukę, sakramenty
święte i swe religijne instytucje rozbudza w niej bezustannie uczucia godności,
cierpliwości, słodyczy, które ją wynoszą daleko ponad ideał, wymarzony
dla niej przez najmędrszych przedstawicieli filozofii.
II. To, co tu twierdzimy, jest
tak dalece pewne, że z tego żaden uczciwy człowiek nie odważyłby się ani
słowa zaprzeczyć. Wszelkie zarzuty przeciw kobiecie biblijnej, przeciw
kobiecie chrześcijańskiej, należą do rzędu tych, jakich się nie wypowiada
publicznie, i na które nie ma potrzeby
odpowiadać – chyba pogardą. Wszelako w ostatnich czasach zaczęto mniemać,
że Kościół nie zawsze miał tyle poszanowania dla kobiety, co dziś okazuje,
i że nawet odmawiał jej, albo przynajmniej w wątpliwość podawał, jej prawo
do przyznawania sobie duszy rozumnej,
duchowej, nieśmiertelnej, podobnej do duszy mężczyzny. Na poparcie tego
dziwnego mniemania przytaczano fakt od dawna znany, ale w którym uczeni
czasów ubiegłych podobnego zarzutu nie dostrzegali: jest to mianowicie
rozprawa, wszczęta na drugim synodzie
w Macon, która ma jakoby dowodzić, że biskupi ówcześni niezupełnie byli
przekonani o istnieniu rozumnej i nieśmiertelnej duszy w kobiecie. Zbadajmyż
więc ten zarzut.
Grzegorz z Tours (Historia Francorum
l. VIII, c. 20), historyk łatwowierny
i zagmatwany, jeśli zresztą nawet był kiedy historykiem, w ten sposób podaje
fakt, który dał powód do tej baśni: "Na
tym synodzie (drugim w Macon, odbytym w r. 585, niektórzy podają, że w
r. 588) jeden z biskupów utrzymywał, że kobieta nie może być zwana człowiekiem
(mulierem hominem non posse vocari). Jednakże, skoro mu inni
biskupi rzecz wyjaśnili (ratione accepta),
zgodził
się na ich zdanie (quievit); gdyż
Pismo św. Starego Testamentu uczy, że Bóg, stwarzając na początku człowieka,
powiedział: mężczyznę i niewiastę stworzył
ich, i nadał im imię – Adam, to znaczy człowiek
z ziemi (homo
terrenus); a zatem kobietę nazwał tak
samo jak mężczyznę, gdyż jedno i drugie nazwał człowiekiem
(utrumque enim hominem dixit). Co więcej,
Chrystus Pan jest nazwany Synem człowieczym, gdyż był synem Dziewicy,
to jest kobiety. Wreszcie wyjaśniona wielu innymi jeszcze świadectwami,
kwestia ta została ukończona (causa quievit)".
Zachowały się kanony tego drugiego synodu
w Macon, a przy uważnym ich odczytywaniu trudno zrozumieć, dlaczego cały
ten spór wszczynano. Zdaje się on przeto być zupełnie przypadkowym i w
niczym nie zdaje się dotyczyć przedmiotu, skądinąd wcale nie dogmatycznego,
którym ten synod powinien się był zajmować.
III.
Jeden jedyny biskup, nie poparty przez żadnego innego biskupa albo biskupiego
delegata, wpada na myśl podniesienia jakiejś trudności, którą podaje Grzegorz
z Tours, nie przywiązując do niej jak widać wielkiego znaczenia, którego
by z pewnością nie omieszkał zaznaczyć, gdyby ten zarzut był tym, czym
go próżno mieć chcą dzisiejsi racjonaliści.
Trudność ta w istocie, bynajmniej nie dotyczy ludzkiej i rozumnej duszy
kobiety, lecz tylko nazwy człowiek (homo), której
zastosowanie do kobiety dziwi owego poczciwego biskupa szóstego wieku,
nie wielkiego snadź teologa i słabego uczonego. Miesza on wyraz homo
z wyrazem vir, za
jedno bierze nazwę człowiek z nazwą
mężczyzna, i nie może zrozumieć,
jakim sposobem kobietę można było oznaczać pierwszą z tych nazw, kiedy
oczywiście nie można jej nadać nazwy drugiej. Nie jest on na tyle niemądry,
albo raczej, nie ma tyle gallskiej subtelności, aby sobie pozwolił na ten
żart, jaki mu przypisują, a jakiego żaden chrześcijanin przed nim nie wymyślił
i żaden po nim nie wymyśli. Że zaś nie podaje w wątpliwość istnienia duszy
ludzkiej u kobiety, już to samo choćby
dowodzi, że argumenty, jakie mu inni biskupi stawiają, albo raczej powody
(rationes), jakie
mu przytaczają, jak powiada rzeczony historyk, nie mają najmniejszego związku
z tą szczególną sprawą: powody te
należą po prostu do dziedziny gramatyki, a tym samym wskazują, że podniesiona
przez owego biskupa trudność nie należy do zakresu filozofii. Ograniczają
się rzeczeni biskupi na wykazaniu, bądź ze Starego, bądź też z Nowego Testamentu,
że łaciński wyraz homo doskonale
zastosować się daje do kobiety. Na co dzielny ów biskup nie znajduje żadnej
już odpowiedzi i wraca do swego spokojnego milczenia, quievit;
sprawa
została wyjaśniona i najspokojniej się zakończyła, causa quievit.
Oczywistym
jest przeto, iż nie można utrzymywać, żeby 1-o kwestia istnienia rozumnej
duszy w kobiecie była poruszona na synodzie w Macon, gdyż żadnej podobnej
sprawy nie było, 2-o żeby synod powątpiewał o tym istnieniu, gdyż nie synod
o tym wątpił, lecz jeden jedyny z jego współuczestników, który przedstawił
swój skrupuł, i to nie z zakresu teologii,
lecz z zakresu gramatyki, w przedmiocie nazwy łacińskiej, jaką należałoby
dać lub odmówić kobiecie. Zdaje się przeto wobec tego, cośmy powiedzieli,
że nie powinnoby być nadal o tej sprawie mowy między ludźmi rozumnymi
i że należałoby powiedzieć, iż śmieszny ten zarzut: quievit.
Ks. kanonik Jules Didiot
tł.
i opr. ks. W. S.
SŁOWNIK APOLOGETYCZNY WIARY
KATOLICKIEJ PODŁUG D-ra JANA JAUGEY’A
opracowany i wydany staraniem X. WŁ. SZCZEŚNIAKA, Mag. Teol. I GRONA WSPÓŁPRACOWNIKÓW,
T. II. WARSZAWA 1894, ss. 278-280.
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
Pozwolenie Władzy Duchownej:
Varsaviae, d. 1 Novembris 1893 anno.
Za: http://www.ultramontes.pl/Kobieta.htm