Dnia 13 listopada roku 354 wydała na świat święta Monika
syna, który jest po dziś dzień podziwem świata i
promiennym światłem Kościoła, "tarczą
religii". Ojciec jego Patrycjusz, poganin, dbał
prawie wyłącznie o wykształcenie jego rozumu, a
świątobliwa matka, nie mając wpływu na syna, mało
tylko przyczynić się mogła do uszlachetnienia serca
chłopca. Augustyn (żył około roku Pańskiego 430), chłopię lekkomyślne, brał się
tylko pod naciskiem przymusu do nauki, przekładał nad
nią swawolne zabawy i czytanie niemoralnych komedii,
każących wyobraźnię i podniecających do rozpusty.
Już w szesnastoletnim młodzieniaszku gorzał ogień
zmysłowości; ojca wcale to nie obchodziło, a z
przestróg i próśb matki Augustyn drwił, nazywając je
grymasami kobiecymi, a nawet grzeszył umyślnie, aby
swych rówieśników przewyższyć w rozpuście i
niemoralności.
W roku 370 wstąpił do szkoły głównej w
Kartaginie, aby uzupełnić swe studia w krasomówstwie i
prawie. Czynił tutaj olbrzymie postępy w wszystkich
naukach, zarazem jednak odznaczał się wyuzdaną
rozpustą. Z całym zapałem młodości rzucił się w
wir życia nierządnego z aktorkami i wszetecznicami, i
żył w dzikim małżeństwie z niejaką Melanią,
niewiastą dużych zdolności, ale zdrożne prowadzącą
życie. Ta powiła mu syna, któremu wydrwiwając wiarę,
dał imię Adeodata (tj. danego od Boga).
Będąc przedmiotem dumy ojca, a smutku matki, doznał
wkrótce Augustyn strasznych udręczeń powątpiewania i
niepokojącej niewiary. Przesycony lekkim życiem,
począł szukać prawdy w poważnych studiach, czytać
greckich i rzymskich filozofów, ale ci go nie
zadowolili, przeszedł zatem do Pisma świętego, ale
porzucił je, zrażony jego prostotą. Nareszcie popadł
w kacerstwo manichejczyków, w którym sobie jakiś czas
podobał, gdyż jego wymowa odniosła kilkakrotnie
zwycięstwo nad prawowiernymi. Zbrojny nauką, zabawił
trzy lata w Tagaście, pięć w Kartaginie jako
nauczyciel krasomówstwa, wszakże sprosność studentów
tak mu obmierzła, że potajemnie uszedł do Rzymu, ale i
tu lepiej mu nie poszło. Z cierpkim rozczarowaniem
poznał bezdenne zepsucie i niemoralność
manichejczyków i złudność ich nauki, a uczniowie nie
płacili mu za naukę. Zniechęcony odsunął się od
wszystkiego, wnet jednak otrzymał powołanie na
nauczyciela do Mediolanu. Było to dziełem miłosierdzia
Boga, który chciał wynagrodzić strapionej matce łzy i
modlitwy, wnoszone za synem.
Augustyn niewymownie cierpiał; z jednej strony
pociągała go prawda chrześcijaństwa i żądza
zbawienia wiekuistego, z drugiej krępowała go duma,
ambicja i nowe miłostki. Przesiadując w ogrodzie gorzko
ubolewał i utyskiwał na swoją chwiejność i brak
stanowczości: "Czemuż się ociągam, czemuż
mówię zawsze jutro, a nie dzisiaj, czemuż się nie
podźwignę z mego pohańbienia?" Wtem usłyszał
głos: "Bierz i czytaj!" Augustyn otworzył
księgę i oczy jego padły na słowa: Jako we dnie uczciwie
postępujmy, nie w biesiadach i pijaństwach; nie w
łożach i niewstydliwościach, nie w zwadzie i
zazdrości. Ale obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, a
nie starajcie się o ciało dla pożądliwości (Rzym.
13,13. 14). Przestał czytać. To mu wystarczyło: łaska
Boża przeniknęła serce jego, potargał pęta grzechu,
przysposobił się do chrztu i otrzymał go z rąk swego
przyjaciela, św. Ambrożego, w czasie wielkanocnym roku
387.
Pogodzony z sobą i z Panem Bogiem wrócił w strony
rodzinne do Afryki, spędził trzy lata samotnie na wsi z
przyjaciółmi w ubóstwie klasztornym i oddał się
cały pobożnym studiom i modlitwie. Waleriusz, biskup
Hippony, wyświęcił go na kapłana i mianował go swym
oficjałem. Po krótkich rządach Waleriusza Augustyn
został jego następcą.
Odtąd przygarniał do siebie wszystkich przyjaciół
i przeciwników, aby ich wyleczyć z błędów i zagrzać
do służby Bożej. Najpierw zachęcił kapłanów do
wspólnego życia klasztornego i przyjęcia ustanowionej
przez siebie reguły, dając przez to początek Kanonikom
regularnym. Wielki mówca, często głosił kazania,
czasem dwa razy dziennie, tak jasne, przystępne i
rzewne, że nie było nikogo, aby się do głębi serca
nie wzruszył.
W krzewieniu wiary i w jej obronie przeciw kłamstwom
i błędnym rozumowaniom kacerzy był niestrudzony. Ze
wszech stron świata katolickiego szły do niego rozmaite
pytania, on zaś na wszystkie dawał odpowiedzi i
wyjaśnienia. Pisemne jego prace - obszerne dzieła i
mniejsze rozprawy - dochodzą niesłychanej liczby 1030.
Podobnie jak szczodrobliwy był piórem, hojny był w
jałmużnie. Nie szczędził nawet naczyń świętych na
wspieranie ubóstwa i często żebrał o jałmużnę dla
biednych.
Kacerze, lękając się jego umysłowej przewagi,
nienawidzili go i byliby go pewnego razu zgładzili,
gdyby przewodnik jego nie był zmylił drogi Augustyn
zemścił się na nich w ten sposób, iż wstawił się
za nimi u sędziego Marcelina, który chciał ich srogo
ukarać za zdrożności, jakich się dopuścili na
kapłanach katolickich.
Potężny ten szermierz wiary dowiódł także
niezwykłej odwagi i bohaterstwa w utrapieniach
wojennych, gdy król Genzeryk na czele 50.000 Wandalów
obiegł Hipponę. Jako wierny pasterz pozostał przy swej
trzodzie, walczącym dodawał otuchy, pielęgnował
chorych, póki ogień miłości nie wysączył ostatniej
kropli krwi serca jego, a dusza nie uleciała w Niebo
dnia 28 sierpnia roku 430. Wandalowie zburzyli Hipponę,
jednakowoż nie tknęli grobu Augustyna i jego
biblioteki. Ciało jego przenieśli katolicy do Sardynii,
a później do Pawii, gdzie jeszcze dzisiaj się
znajduje.
Nauka moralna
Oto kilka słów z kazania św. Augustyna o
zmartwychwstaniu: "Osoba, którą miłujesz, już
nie żyje; nie usłyszysz jej głosu, nie może ona brać
udziału w radości żyjących, a ty płaczesz. Czy
płaczesz nad posiewem powierzonym ziemi? Gdyby ktoś
niewiedzący biadał, co się stanie z ziarnem rzuconym w
ziemię, i gdyby wzdychał nad tym, iż cały posiew
stracony, gdyby patrzył na bruzdy łzawym okiem, czy
byś nie litował się nad jego nieświadomością i
nierozsądkiem, czy byś mu nie powiedział: "Nie
upadaj na duchu. To, coś pokrył ziemią, nie jest w
twym gumnie ani w twym ręku, ale bądź cierpliwy; gołe
pole pokryje się za kilka miesięcy obfitym plonem, a
widok ten rozraduje cię tak, jak nas, którzy wiemy, co
tu wyrośnie i tą nadzieją się pocieszamy".
Żniwa zboża oglądamy co rok, ale żniwa rodzaju
ludzkiego raz tylko się odbędą i to na krańcu
czasów. Nie możemy ci wprawdzie ich pokazać, lecz
poprzestaniemy na jednym przykładzie. Zbawiciel bowiem
mówi: Jeśli ziarno
pszeniczne wpadłszy w ziemię nie obumrze, samo
zostaje (Jan 12). Jest to przykład,
mówiący o jednym ziarenku; ale przykład ten jest tak
przekonywujący, że wszyscy muszą mu dać wiarę.
Prócz tego głosi nam każde stworzenie naukę
zmartwychwstania, jeśli tylko chcemy jej słuchać, a
codzienne wydarzenia powiadają nam, co Bóg uczyni z
całym rodzajem ludzkim. Zmartwychwstanie raz się tylko
odbędzie. Zasypianie i budzenie się żywych istot
dzieje się codziennie, a my widzimy we śnie obraz
śmierci, w ocknieniu obraz zmartwychwstania. Co więc
teraz dzieje się codziennie, to może się stać i
stanie się kiedyś jeszcze raz. Wszakże liście
opadają z drzew i odradzają się! Dokądże idą
opadając, skąd przychodzą odrastając? Zima
przychodzi, wszystkie drzewa schną i zdają się martwe.
Zawitała wiosna, i wszystko zielenieje w świeżej
szacie. Czy to się dzieje po raz pierwszy w tym roku?
Nie, tak było i zeszłego roku. Rok mija i znowu
powraca, a ludzie, stworzeni na obraz i podobieństwo
Boga, nie mieliby zmartwychwstać po śmierci?"
Modlitwa
Wysłuchaj miłościwie błagania nasze, wszechmogący
Boże, a gdy nam pozwalasz mieć ufność w Twoim
miłosierdziu, za wstawieniem się błogosławionego
Augustyna, Wyznawcy Twojego i biskupa, daj nam doznać
skutków Twojej zwykłej dobroci. Przez Pana naszego
Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi.
Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.