STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

sobota, 22 sierpnia 2015

Immaculata

https://lagloriadelasantisimavirgen.files.wordpress.com/2015/01/niepokalane-serce-maryi.jpg 
   Maria Niepokalanie Poczęta! Znacie treść dogmatu: Maria - jako Matka Boga - uprzedzającą mocą nadzwyczajnej łaski Zbawiciela, zachowaną została od grzechu pierworodnego. Upłynęło wiele wieków do chwili, w której ujęto w jasną formułę i w niezbitą prawdę Niepokalane Poczęcie. Protestanci, starokatolicy oburzyli się na to - mówiąc, że Kościół zmienił swoją naukę. - Pomylili się, gdyż zawsze Maria w obrzędach liturgicznych w katolicyzmie całym uważaną była za bezgrzeszną Istotę, za Niepokalanie Poczętą. Naturalnie, nazwy tej nie znano, ale wiedziano, że Maria mocą najściślejszego połączenia z Chrystusem musiała w swej czystości być wyniesiona ponad świętych i aniołów chóry. – Ona, Pogromicielka węża, z której Zbawiciel Ciało i Krew swą wziął, nie mogła ani na jeden moment ulegać władzy złych nieprzyjaciół.
            Znane są słowa Efrema, którymi Kościół z Edeny tak każe mówić do Zbawiciela: „Ty i Matka Twoja jesteście bez skazy, gdyż na Tobie żadna plama nie powstała - ani na Matce Twej zmaza.”
            Było to około 370 roku. Z tego widzimy, że niepokalana czystość Matki Najświętszej jaśniała zawsze w Kościele. Brakowało tylko teologicznej, a bardzo subtelnej pracy ducha, by źródła światłości zgłębić i uzasadnić: Niepokalane Poczęcie jako przyczyna Jej dziewiczości i wolności od wszelkich pożądań.
            Jakim niezastąpionym brakiem w katolickich sercach byłoby przeświadczenie, że tego Ideału Piękna nie ma? Tysiące wybawiła z trzęsawisk grzechu i tysiącom była tą siłą trwania w dobru, była wpływem błogosławionym, który nam kazał cenić kobietę, ustrzegł ogniska rodzinne od zagłady, a nam niejednokrotnie pozwoliła zachować niewinność z trudem bronioną.
            Ale czyż z tym kończy się znaczenie Niepokalanego Poczęcia? Zdaje mi się, że obecnie dla nas jest ono jeszcze głębsze i wartościowsze. Zatrzymajmy się myślą na chwilę przy tym przedmiocie. Z mroków Adwentu wykwita postać Niepokalanie Poczętej - jak Chrystus ręką Boga utworzona, jak On w Boskim umyśle poczęta. W jako bez zmazy poczętej, nie ma w Niej żadnej winy, nie ma i pożądliwości. Posiada prócz wspólnej łaski z nami, podobnie jak pierwsi rodzice, oprócz łaski uświęcającej, jeszcze szczególny przywilej wolności od wszelkiej skłonności do złego, posiada pełnię władzy duszy nad ciałem.
            My, dzieci Ewy, od urodzenia nie posiadamy łaski uświęcającej, która spływa dopiero wraz z wodą Chrztu św. Nienaruszoność też nam nieznana, gdyż pożądanie ciała pozostało w nas mimo Znaku Zbawienia. A teraz jedno pytanie: czyż w nas nie płonie tęsknota za łaską, a przede wszystkim za tą nienaruszalnością, aby dusza była tym, do czego ją Bóg stworzył, nieograniczoną władczynią nad światem i nad ciałem, które powinno stać się powolnym narzędziem dobra i piękna, ale nie przyczyną tylu okropnych upadków i grzechu? Nie ma zapewne takiego serca, w którym by nie tliła się tęsknota raju, by stać się tym, czym ongiś byliśmy. Narody śnią o tym w swych mitach rajskich, a my śnimy w głębiach dusz naszych. - I właśnie w dziecku nas tak to pociąga, że w nim nie drzemie pożądanie. Dlatego, patrząc w wielkie gwiazdy oczu dziecięcych, możemy powtórzyć za poetą: "Kinderauge, Diamant, In der Erde Wustensand. Muss dir leuchten still zuruck Welten von versunkenem Gluck". - Tak, światy utraconego szczęścia. Czyż tęsknota za tym, czym nasi pierwsi rodzice się cieszyli, co w Maryi widzimy, czego my już dzisiaj nie mamy, ma zostać tu na ziemi niespełnioną?
            Albo czyż Maryja, Niepokalanie Poczęta i dlatego wolna od pożądliwości wszelakiej, nie jest tym ideałem, za którym podążać byśmy chcieli? A czyż nie w innej myśli odmówił wam Bóg uwolnienia od zmazy i nienaruszoności, abyśmy wpatrzeni w ideał Boga-Człowieka i Jego Matki, w zaciętej, ale zwycięskiej walce, w siłę Jego mocni, z powrotem przywilej ten odzyskali? A więc nie tylko należy strzec się grzechów śmiertelnych, ale starać się coraz więcej i więcej unikać najlżejszych pokus. Mówicie, że to jest niemożliwe. Nie zapominajmy nigdy o tym , że nawet - gdy jesteśmy w stanie łaski, nie jesteśmy jeszcze tym, czym pierwotnie mielibyśmy być w myśli Boga. Wtedy to, gdy Bóg chciał swój majestat w stworzeniach objawić, mieliśmy chodzić w chwale świętości i nienaruszoności, cieszyć się pełnią władzy nad ciałem, wolni od wszelkich złych pożądliwości - oto był zamiar Boży. Utraciliśmy to przez rodzica naszego Adama. Lecz łaska, która zstępuje na nas w dniu Chrztu świętego, niejako wyprostowuje skrzydła ducha naszego w kierunku pierwotnych zamiarów Przedwiecznego, domagając się od nas uzupełnienia zamysłów Boga. W pierwszym liście św. Jana czytamy( 1 J 3, 9): „Wszystko, co się narodzi z Boga, nie grzeszy, gdyż nasienie Jego w nim trwa.” - Tak, nie może grzeszyć, gdyż od Boga pochodzi. Ale to nie znaczy, że kto posiada łaskę uświęcającą, nie może grzeszyć. Nie, Apostoł wyraźnie mówi: łaska i grzech wykluczają się wzajemnie, jak woda i ogień. Łaska nam jest na to dana, by uniemożliwić grzech. Im większe panowanie zdobywa w duszy ludzkiej, tym trudniej o ciężkie próby i grzechy. W tym życiu łaska w zupełności może nie zwyciężyć. Ale po tamtej stronie, gdy pęknie w nas złożone nasienie, w duszy rozleje się cała jej wspaniałość i wtedy doprawdy będziemy bez grzechu mimo wolności, która i tam nas nie opuści; pokusa, grzech nie będą mieć do nas przystępu. Może niejeden z nas doświadczył, jak w chwilach próby i grzechu łaska opiera się złu. Nie była to lekka kapitulacja, ale formalne wyrzucenie zła z duszy. Taka jest moc łaski, zwróconej w kierunku odzyskania nienaruszalności. U świętych działanie łaski tak daleko się posuwa, że wyklucza coraz większą ilość pokus, a niektórych tak przemaga, że ich życie doczesne mogłoby być już początkiem chwały wiecznej. Tak są uduchowieni, że ciało jest jedynie posłusznym narzędziem ich woli, a świat próby i grzechu oddalony w niedostępne dla nich strony. Czyż to, co świętym było dostępne, nie mogłoby stać się naszym udziałem?
            Zapewne; życie jest walką i zawsze nią będzie. Ale jest różnica między jedną walką a drugą. Jest walka, która nas niemocnymi czyni, siły targa i ta druga, która wzmacnia, sił dodaje.
            Są dusze, które wysilają całą swą tężyznę na walkę z pokusami i ledwo jedną odeprą, już druga, trzecia przychodzi; gdzie bądź, na ulicy, w pokoju, wszystko porywa je i nęci. Cóż to za biedne stworzenia! Ciągle wahające się na ostrzu dobra i zła, całą siłę wytężające jedynie na obronę! Czy to słuszne? Byłoby tak, gdyby świętość była czymś negatywnym, wtedy można by o tym mówić! Wtedy zadanie nasze polegałoby na tym, aby utrzymać w czystości i jasności swą duszę.
            Ale czyż świętość jest tylko chronieniem się przed brudem i zamieszaniem? Czyż nie jest właśnie czymś najbardziej pozytywnym, tętniącym Bożym życiem, czystą pełnią miłości, domem cnót? Dom ten, aby mógł istnieć w przepychu, człowiek, aby go mógł zbudować, wznieść jego wieże i kolumny, potrzebuje dużo wolnych sił. Myślę, że ładnie by nas Bóg przyjął - gdybyśmy nic więcej nie przynieśli ze sobą, jak tylko to, cośmy otrzymali przy Chrzcie świętym. Wiemy, jak tego sługę przyjął, który zagrzebał otrzymany talent. Tej ciągłej, nużącej walce, która nigdy do zupełnego nie doprowadzi zwycięstwa, najwyżej do przejściowego zawieszenia broni, musimy położyć kres przez energiczne wyrwanie się w górę, musimy zdobyć panowanie nad pożądaniem, by w ten sposób zabezpieczyć sobie swobodę rąk dla pozytywnej pracy. Wiem, że i wtedy nie można być wolnym od pokus, nawet ciężkich. Widzimy to w życiu świętych.
            Jeden ze świętych tak ciężko zapadł na nerwy, że Ojcowie przebywający z nim uskarżali się w ostatnich latach jego życia na drażliwość jego i przykrości, jakie im sprawiał. Jak ciężko inni święci byli doświadczani na łożu boleści, to także wiemy. Nie zapominajmy jednak, że to były wyjątki. Stopniem, który wszyscy osiągamy, wychodząc poza pierwsze stopnie doskonałości, jest zmniejszanie się pokus, które zawisłe od pewnych okoliczności, coraz trudniejszy mają do nas przystęp. - Szczególniej my, katolicy, możemy to stwierdzić, jak wierna współpraca z łaską ucisza nawałnice walki, pokusy wyłaniają się jako psychiczne podrażnienia, których obecność odczuwa dusza raczej jako przykrość niż jako zwabienie i ponętę.
            Zawsze mnie zastanawiały słowa św. Ignacego, tyczące się zachowania czystości, zawarte w konstytucji zakonu. „To, co tyczy się ślubu czystości, nie potrzebuje większych objaśnień, gdyż znaną rzeczą jest, jak doskonale powinni ją zakonnicy pełnić; podobną ma być ona do czystości aniołów na duszy i ciele.” Zauważmy: czystość aniołów, istot zupełnie duchowych, pozbawionych pożądliwości cielesnych, czyli nie tylko przezwyciężenie, ale możliwie jak największe oddalenie pokus ciała, nawet we śnie! I to da się osiągnąć. Słyszałem o jednym mężczyźnie, który co rok wyjeżdża do nowicjatu w Tisis na rekolekcje, choć mógł je w swej Kongregacji Mariańskiej odprawić. Spytacie się o powód? Zapewne on istniał i to głęboki. Wyjawił go też bez ogródek: „Nie tylko czuję brak nauk, ale czegoś więcej, odczuwam potrzebę przykładu nowicjuszy z Tisis, pragnę tych młodych ludzi widzieć w jadalni, na korytarzach, w ogrodzie, jak spokojnie przechadzają się, spełniając swe prace, bez troski oddani swej władzy, pełni wewnętrznego spokoju, niewinni, jak dzieci szczęśliwi. Wydaje mi się wtedy, że jestem w dużym, słonecznym pokoju szkolnym. Chcę dzieckiem być z dziećmi.”
            Nowicjusze z Tisis - to nie dzieci, dużo z nich jest w wieku 10-30 lat, w wieku rozwoju namiętności, dużo też takich, którzy przeszli okropności wojny i twardą 4-letnią służbę po etapach.
            Oto moc nadprzyrodzoności, w której promieniach, jeśli tylko pozwala się działać, dźwiga się natura. „Nach einer neuen Kindheit ist mir weh. Die ich ferner durch Wolken schimmern seh. Sie lachelt uberselig wie Engelsgeleucht, nach ihren Strahlen ist mir das Auge feucht.” Nie tylko w klasztorze jest to możliwe, ale i w świecie.
            Na pewno nieraz spotkaliśmy w życiu ludzi, na których czołach i w oku jaśniała taka niezwalczona czystość, że zdawać by się mogło, jakby w ich twarze tryskały całe wiązki promieni słonecznych. Tak czystym był ich głos, tak lekki, elastyczny ich chód, że mimowolnie płynęły nam myśli: oto cały człowiek bez załamań i wewnętrznych zaburzeń. W nich każde włókno i żyłka duszy były odwrócone od wszystkiego co nieszlachetne, powszednie. Dużo dusz młodych poznałem i znalazłem wśród nich wybrane. Błogosławieństwo wam ludziom słonecznym w murach klasztornych i poza nimi!
            Na zakończenie skierujmy wzrok jeszcze raz na potężną Panią i Władczynię. Ponad moralnym trzęsawiskiem i bagnem, które po wojnie rozlało się nad nami - czarną i upiorną zjawą wyrastają na rozmaitych miejscach, podobne zmąconemu światłu, kina, teatrzyki, pusty śmiech, szaleństwo użycia, to znów raz po raz wydziera się krzyk zwątpienia zbłąkanych i uwiedzionych, ponad tym morzem bezmiernym i jak noc czarnej nędzy ludzkiej i grzechu unosi się Postać ta w blasku gwiazd, spokojna, bez lęku, obaw, upadku. - Nigdy nie miała też nic wspólnego z tym, co na ziemi chybocze się w kałuży zła; uświęcona od pierwszej chwili poczęcia, nie doznała ani przez chwilę przekleństwa grzechu i jego pożądliwości.
            Bracia, Siostry! W takiej chwili obraz ten nie jest tylko wołaniem ostrzegawczym, by grzechu ciężkiego nie popełnić, lecz gorącym wezwaniem do uwolnienia się od ciężkich pokus i pożądań złego. Kiedy fale brudu wysoko sięgają, nie wystarcza jedynie defensywa. I nie wystarcza lepienie spróchniałej grobli i pozostanie na niej. Takiemu zalewowi trzeba przeciwstawić łom granitowy, łom czystego, pozytywnego życia, wystawić go tak wysoko i silnie, by nawet ostatnie krople piany trującego elementu opadły bezwładnie.
            W świecie fala zalewa tysiące bez ich oporu. Tym mocniej wytężyć nam trzeba każdy muskuł. Ani kompromis, ani pakt, ani nawet ustawiczna mizerna walka tu nie wystarcza, ale panowanie, celowe oraz potężniejsze władanie sobą. W świecie znajdują sobie ludzie coraz inne sposoby i drogi, aby się wzajemnie drażnić przez spojrzenia, rąk uścisk czy inne formy zetknięcia się (pomyśleć o nowoczesnych tańcach). Niech przez spojrzenie i ręki uścisk znowu dusza przemawia. Dlatego zostały nam dane od Boga, by były narzędziami, aby słońce dawały, miłość niosły, nie grzeszny, zmysłowy żar.
            Maria, Niepokalanie Poczęta Pani, może nam tu pomóc. Jej czysta postać unosi się nad nami w tej wietrznej nocy, nasze siły niech pochłonie miłość ku Niej, abyśmy szukali tego, co niebieskie, a pominęli ziemskie, grzeszne cele.
            Jej wstawiennictwo niech wznieci w nas potrzebną łaskę przetworzenia się w wolne dzieci Boże, niech nam wyjedna możliwe uwolnienie od ciężkich doświadczeń i grzesznych pragnień.
            Ave Virgo Virginum! W imieniu czystych dusz, słonecznych dusz, które skłaniają się Tobie ze wszystkich ołtarzy, stanów, murów klasztornych i ze świata, pozdrawiamy Ciebie czysta, wspaniała Pani! 
Ks. Antoni Stonner TJ


Źródło: „Sodalis Marianus”, luty 1928, rok XXVII, nr 2, część I. Życie sodalicyjne. S. 33-37.
Język uwspółcześniono.
 
Za: http://staraprasa.blogspot.com/2012/09/immaculata.html