Anna Katarzyna Emmerich (1774-1824), świętobliwa
niemiecka mistyczka, miała wizje i mistyczne doznania, w których widziała
narodziny tego, co nazywa "mrocznym kościołem" oraz "czarnym, fałszerskim
kościołem". Słowo fałszerski przywodzi na myśl coś więcej niż samo
pojęcie fałszu (zawsze istniały fałszywe kościoły i fałszywe formy
kultu); fałszerski sugeruje zamiar podawania się za autentyk,
oryginał oraz intencję imitowania rzeczy prawdziwej. Nie rościmy sobie
pretensji do posiadania zdolności interpretowania proroctwa z całkowitą
trafnością, ani też nigdy nie opieraliśmy na proroctwach naszej argumentacji i sposobu
przedstawiania poszczególnych zagadnień. Tym bardziej nie zamierzamy teraz "stwarzać
precedensu" opartego na wizjach Anny Katarzyny Emmerich, gdyż próba
zinterpretowania proroctwa zawsze wiąże się z ryzykiem całkowicie błędnego
odczytania jego rzeczywistego znaczenia. Lecz z pewnością wolno nam zastanowić
się, czy siostra Emmerich przeczuwała powstanie współczesnego, ekumenicznego
kościoła. Poniższe fragmenty pochodzą z drugiego tomu "Żywota Anny
Katarzyny Emmerich" (The Life of Anne Catherine Emmerich) autorstwa
wielebnego C. E. Schmoegera CSsR, który po raz pierwszy pojawił się w druku w
1867 roku.
"Zobaczyłam dziwaczny, osobliwie wyglądający kościół
będący w trakcie budowy. (...) Nie widziałam żadnego anioła pomagającego w budowie,
lecz wielką liczbę najdzikszych duchów taszczących ku sklepieniu przedmioty najprzeróżniejszego
rodzaju, gdzie osoby o krótkich kościelnych okryciach odbierały je i umieszczały
w różnych miejscach. Nic nie było przyniesione z góry; wszystko pochodziło z
ziemi i mrocznych rejonów, a cała konstrukcja była dziełem błędnych duchów. (...)
Spostrzegłam, że wiele z narzędzi nowego kościoła, takich jak włócznie i strzały,
miało zostać użyte przeciwko żywemu Kościołowi. (...) W jaskini poniżej
(zakrystii) jacyś ludzie wyrabiali chleb, ale nic z tego nie wychodziło. (...)
Wszystko w tym kościele należało do ziemi i do niej powracało; wszystko było
martwe, wszystko było dziełem ludzkich umiejętności, był to kościół najnowszego
formatu, kościół będący dziełem ludzkiej pomysłowości, jakby nowy innowierczy
kościół w Rzymie" (ss. 282-3).
"Boję się, że Ojciec Święty będzie musiał wiele
wycierpieć przed śmiercią, ponieważ widzę, jak czarny, fałszerski, nieprawdziwy kościół
odnosi coraz większe powodzenie, widzę jego zgubny wpływ na społeczeństwo"
(s. 292). "Wybudowali wielki, osobliwy, kuriozalny kościół, który miał
obejmować wszystkie wyznania na równych prawach: ewangelicy, katolicy i
wszystkie sekty – prawdziwa wspólnota bezbożników z jednym pasterzem i jedną owczarnią.
Miał tam być papież, płatny papież, pozbawiony wszelkiej władzy. Wszystko zostało
przygotowane, wiele rzeczy ukończono; lecz zamiast ołtarza były tylko ohyda i
spustoszenie. Tak miał wyglądać ten nowy kościół i to dlatego podłożył on ogień
pod stary; jednakże Bóg zamierzył inaczej. Umarł
on po spowiedzi i zadośćuczynieniu – i ożył na nowo" (s. 353).
"Kiedy doświadczałam tej wizji wówczas z jeszcze większą
wyrazistością w najmniejszych szczegółach zobaczyłam ponownie obecnego Papieża
i mroczny kościół jego czasów w Rzymie" (s. 279). "Widziałam zgubne
konsekwencje tego fałszywego kościoła; zobaczyłam, jak się rozrasta; widziałam heretyków
wszelkiego rodzaju napływających do Rzymu. Widziałam nieustannie narastającą letniość
duchowieństwa, ciągle poszerzający się krąg ciemności. (...) Znowu zobaczyłam w
widzeniu Bazylikę Św. Piotra podkopywaną, pustoszoną według planu wymyślonego
przez tajną sektę i jednocześnie niszczoną przez burze; lecz została ocalona w
chwili największego niebezpieczeństwa. Następnie ujrzałam Błogosławioną
Dziewicę rozciągającą nad nią swój płaszcz. W tej ostatniej scenie nie widziałam
już panującego Papieża, tylko jednego z jego następców, łagodnego, lecz bardzo stanowczego
człowieka, który wiedział, jak przyciągnąć do siebie kapłanów i który odpędził
złych daleko od siebie" (s. 281).
"Ujrzałam jak w Niemczech pośród duchownych kierujących
się światową mądrością i oświeconych protestantów tworzą się plany połączenia
wyznań religijnych, zniesienia władzy papieskiej..." (s. 346). "Zobaczyłam
tajne stowarzyszenie podkopujące wielki kościół (św. Piotra), a w pobliżu nich
straszną bestię wyłaniającą się z morza" (s. 290). "Widziałam w
ostatnich dniach zdumiewające rzeczy związane z Kościołem. Bazylika Św. Piotra była
niemal doszczętnie zniszczona przez sektę, lecz jej działania z kolei
okazywały się bezowocne, a wszystko, co należało do nich, ich fartuszki i
narzędzia, palone przez katów na publicznym miejscu hańby. (...) W tym widzeniu
ujrzałam Matkę Bożą gorliwie działającą na
rzecz Kościoła, że moje nabożeństwo do Niej niezwykle się wzmogło" (s. 292).
"Chcą wprowadzić na urzędy złych biskupów. Na tym
samym miejscu chcą przekształcić katolicki Kościół w luterański zbór" (s. 299).
"Kiedy ujrzałam Bazylikę Św. Piotra w stanie ruiny i tylu duchownych
uwijających się, potajemnie, nad zniszczeniem Kościoła, byłam tak załamana, że
bardzo płakałam błagając żarliwie Jezusa o zmiłowanie" (s. 300).
"Widzę małego czarnego człowieka jak we własnym
kraju popełnia wiele kradzieży i nagminnie dopuszcza się fałszerstw. Religia
jest tam tak przebiegle podkopywana i tłamszona, iż pozostało zaledwie stu
wiernych kapłanów. Nie potrafię tego wyrazić, ale widzę narastającą mgłę i wzmagającą
się ciemność. (...) Wszystko musi zostać ponownie
odbudowane; gdyż wszyscy, nawet duchowni trudzą się, by zniszczyć Kościół – ruina
jest w zasięgu ręki" (s. 298). "(...) Zobaczyłam znów wielki, dziwnie
wyglądający kościół nie mający w sobie nic świętego (...) Wszystkie działania
uznane za niezbędne lub przydatne do budowy i utrzymania kościoła zostały
podjęte w najodleglejszych krajach, a ludzie i rzeczy, doktryny i opinie
przyczyniły się do tego dzieła" (ss. 283-4).
"Kiedy mam widzenie Kościoła jako całości, zawsze
widzę od północno-zachodniej strony głęboką, czarną otchłań, do której nie
dociera żaden promień światła i czuję, że jest to piekło. (...) Oni nie są w prawowicie
założonym, żywym Kościele, stanowiącym jedność z Kościołem Walczącym, Cierpiącym
i Triumfującym, ani też nie przyjmują Ciała Pana Boga naszego, lecz tylko
chleb. Ci, którzy pozostają w błędzie przez nich niezawinionym i którzy
pobożnie i gorąco pragną Ciała Jezusa Chrystusa, otrzymują duchową pociechę, jednakże
nie przez komunię świętą. Ci, którzy z przyzwyczajenia przyjmują komunię świętą,
bez tej płomiennej miłości nic nie zyskują; tylko dziecko Kościoła otrzymuje
ogromny wzrost siły" (s. 85). "Zobaczyłam niesłychane obrzydliwości
rozprzestrzeniające się po całej ziemi, a mój przewodnik rzekł do mnie: «To
jest Babel!» – ujrzałam cały kraj w okowach tajnych, wpływowych
stowarzyszeń, zaangażowanych w dzieło podobne do budowy wieży Babel. (...)
Widziałam, jak wszystko obraca się w ruinę, zniszczenie sakralnych przedmiotów,
bezbożność i herezję wdzierające się do wnętrza" (s. 132). (2)
Z języka
angielskiego tłumaczyła Iwona Olszewska
––––––––––––––––––––––
Przypisy:
(1) Tytuł od
red. Ultra montes. Fragment artykułu Patryka Henry Omlora z 4-ego
numeru pisma Interdum z 25 lipca 1970 zamieszczonego w książce pt. The
Robber Church (Zbójecki Kościół) (3),
jego autorstwa. W/w artykuł, z którego pochodzi ten fragment, nosi tytuł The
Ecumenism Heresy (Herezja ekumenizmu).
(2) Por. Ks. Maciej Sieniatycki, Modernistyczny
Neokościół.
(3) Zob. Patrick Henry Omlor, 1) Zbójecki
Kościół. Część I. 2) Zbójecki Kościół. Część II. 3) Zbójecki
Kościół. Część III.
(Przypisy od red. Ultra montes).
Za: ultramontes.pl