Bądźcie bez obrażenia
żydom i poganom i Kościołowi Bożemu.
(1 Kor. 10, 32).
WSTĘP
Duch czasu
stwarza różne potrzeby i obowiązki. Dzisiejsze stosunki zmuszają nas do
mówienia o sprawach, które dotąd, zwłaszcza na ambonie, rzadko poruszano.
Toteż uważamy sobie za obowiązek, mówić i oświecać wiernych także o kwestii
żydowskiej, która dziś tak jest głęboko żywotna, i tak doniosłe otwiera
przed myślącymi ludźmi zagadnienia.
Historia
narodu żydowskiego od chwili gdy przestał być narodem wybranym nie ma drugiej
podobnej sobie na świecie.
Odkąd wypowiedzieli
niegdyś te straszliwe, zemstą podyktowane słowa: "krew Jego na
nas i na dzieci nasze"
(Mt. 27, 25), podpisali na siebie wyrok, który ich wyszczególnił wśród
wszystkich ludów. Bez własnej ojczyzny, bez świątyni, bez kapłaństwa, bez
ustroju państwowego, jak robactwo rozleźli się żydzi po całym świecie i
rozproszyli się wszędzie. Mają pieniądze, mają bogactwa, a mimo to żyją
w pogardzie; nie ubywa ich, ale też nie przybywa; pomimo usilnych zabiegów
nie dochodzą do większego znaczenia i uważani są wszędzie za szkodliwy,
rozkładowy pierwiastek.
Prześladowani
w zachodnich krajach, tłumnie ściągają do Polski w XIV w., gdzie przez
króla Kazimierza W. przyjęci i otoczeni opieką, wnet rozsiedlają się i
panoszą, jak w żadnym innym kraju, czując się u nas nieomal jak we własnym
domu. Nigdzie ich tyle nie ma, co w Polsce, a jednak nie zlali
się z polskim społeczeństwem; stanowią zawsze pierwiastek obcy, jakby osobną
kastę, wrogo dla społeczeństwa usposobioną. W ostatnich zwłaszcza czasach
zaczęli nawet wobec społeczeństwa polskiego występować tak, jak gdyby oni
byli panami naszej ziemi, a
my przybyszami. Coraz częściej słychać o ich wrogiej działalności na naszą
zgubę. Sami dopuszczając się krzywdy, nas oskarżają o gwałty przeciwko
sobie. Za przykładem Rosji chcieliby dzisiaj zaszczepić i u nas nieład
i anarchię, pewno nie w innym celu, jak
żeby tym swobodniej opanować złamany i zdezorganizowany naród.
Nie ulega
więc wątpliwości, że kwestia żydowska, jeżeli wszędzie i zawsze jest aktualna,
najaktualniejsza jest u nas. Dlatego w obecnym kazaniu chciałbym tę kwestię
choć po części oświetlić, a mianowicie odpowiedzieć na pytanie: czym jest
żyd dla katolika Polaka, żebyśmy się stąd nauczyli, jak mamy się wobec
żydów zachować.
Zdaje mi
się, że nie czekając na moje wyjaśnienie, sami odpowiadacie sobie po cichu:
żyd to nieprzejednany nasz wróg, i dlatego nie zasługuje na żadne względy
z naszej strony.
Nie tak;
to by była odpowiedź jednostronna, podyktowana przez namiętność. Katolik
przejęty duchem Chrystusowym nie może na tej odpowiedzi poprzestać. Strzec
się żyda i bronić się przeciw niemu, jak niżej zobaczymy, nie tylko nam
wolno, ale jest to i naszym obowiązkiem. Lecz przed tym obowiązkiem idzie
inny ogólniejszy i głębszy, który sam jeden może dopomóc do rozwiązania
sprawy żydowskiej we właściwy, bo chrześcijański sposób. A obowiązek ten
wypływa
z prawdy, że żyd, mimo wszystko, jest naszym bliźnim.
To więc będzie
naszym punktem wyjścia w kazaniu niniejszym. I dlatego pomówimy:
w części
1-ej, że jako bliźni, żyd w pewnej mierze zasługuje na naszą miłość;
w części
2-ej, że od żyda możemy i powinniśmy niejednego się nauczyć;
w części
3-ej, że przed żydem musimy się mieć na baczności.
Oto i krótka
treść obecnej nauki.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Żyd moim
bliźnim, bo jest nim każdy człowiek, choćby to był mój wróg najzawziętszy.
Wyjaśnił to sam Pan Jezus w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie (Łk.
10, 25-37). Przystąpił pewien prawnik do Pana Jezusa i spytał: "Mistrzu,
co mam czynić, by posiąść życie wieczne?" Zbawiciel odpowiedział innym
pytaniem: "Co napisano w zakonie? jak czytasz?"
A on odpowiadając rzekł: "Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca
twego i z całej duszy twojej i ze wszystkich sił twoich i ze wszystkiej
myśli twojej, a bliźniego jak siebie samego". "Dobrześ odpowiedział", odparł
Pan Jezus, "czyń to, a żyć będziesz". Prawnik jednak uważając tę odpowiedź
za niewystarczającą, pyta dalej: "A któż jest moim bliźnim?" Na to zagadnienie
odpowiada Pan Jezus następującą przypowieścią: "Pewien człowiek szedł z
Jerozolimy do Jerycha, i wpadł między zbójców, którzy nawet
z odzienia odarli go i poraniwszy zbiegli, pozostawiając go na pół umarłym.
Tą samą drogą szedł przypadkiem pewien kapłan; popatrzył na leżącego i
minął. Podobnież postąpił i przechodzący lewita. Ale Samarytanin, idący
tą samą drogą, ujrzawszy go zlitował
się. Przystąpił tedy, obwiązał rany jego, nalał w nie oliwy i wina, posadził
go na swoje juczne bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował. Następnego
zaś dnia wyjął dwa denary, dał je właścicielowi gospody i rzekł: Miej o
nim staranie, a jeśli co nad to wydasz,
ja zwrócę ci, gdy wracać będę. Któryż z tych trzech, zdaniem twoim okazał
się bliźnim względem człowieka, co wpadł między zbójców? Ten, który miłosierdzie
mu okazał, odrzekł prawnik. A Jezus mu na to: Idźże – i ty czyń podobnie".
Z tego widać,
że Pan Jezus kazał nam i wroga uważać za bliźniego – i wrogowi nawet spieszyć
z pomocą w potrzebie.
A więc prawo
Boże i prawo Chrystusowe żąda, żebyśmy i żydów nie wykluczali z ogólnej
miłości chrześcijańskiej. Nie wolno więc życzyć im nic złego, jak samym
sobie nie życzymy; nie wolno ich krzywdzić, bo wszelka krzywda jest grzechem;
nie wolno mścić się samowolnie, bo zemsta jest zbrodnią.
Owszem według
nauki Chrystusa powinniśmy im życzyć dobrze, tak, jak sobie życzymy, zwłaszcza
życzyć istotnych dóbr duchowych, to jest światła prawdziwej wiary i zbawienia
wiecznego.
Choćby nam
źle czynili, Pan Jezus każe ich kochać. "Miłujcie nieprzyjaciół waszych,
czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą, i módlcie się za tych, którzy
was prześladują i potwarzają... Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was
miłują, jakąż nagrodę mieć będziecie? Czyż nie czynią tego także celnicy?
A gdy pozdrawiacie tylko braci swoich, cóż wielkiego czynicie? Czyż i poganie
tego nie czynią?" (Mt. 5, 44. 46. 47).
Ileż to sam
Pan Jezus czynił dla żydów, choć wiedział, co Go od nich czeka. Jeszcze
z krzyża bierze ich w obronę i modli się za nich: "Ojcze, odpuść im, bo
nie wiedzą co czynią" (Łk. 23, 34).
Za przykładem
Pana Jezusa Kościół św. modli się i za żydów we Wielki Piątek i wiernych
wzywa do tej modlitwy: "Módlmy się i za wiarołomnych żydów, żeby Bóg i
Pan nasz zdjął zasłonę z ich serca, aby i oni uznali Jezusa Chrystusa Pana
naszego. – Wszechmogący wieczny Boże, który nawet żydowskiego wiarołomstwa
nie wykluczasz od Twego miłosierdzia,
wysłuchaj próśb naszych, które zanosimy za zaślepienie tego ludu, aby uznawszy
światło Twej prawdy, którą jest Chrystus, ze swych ciemności wyrwani byli".
Ta miłość
nie powinna poprzestawać na słowach, ale posuwać się i do czynów. Czy dobry
katolik zamknie dłoń, gdy zobaczy żyda w potrzebie? Czy cofnie się obojętnie
gdy ujrzy żyda w nieszczęściu? Czy zamknie serce, gdy go żyd poprosi o
pomoc? Nie; taki katolik byłby niegodny nazywać się uczniem Chrystusowym.
Ale oni nas
nienawidzą, powiada niejeden. – Cóż stąd? Czy Pana Jezusa nie mieli w nienawiści?
Nienawidzą bo są ciemni, zaślepieni; proś Boga, by przejrzeli i posiedli
te skarby, którymi nas Bóg uszczęśliwił. Czy katolik, który nosi w sobie
światło prawdy Chrystusowej, miałby może za nienawiść płacić
nienawiścią? Słuchajcie głosu wszystkich polskich biskupów; to głos Kościoła
katolickiego, to głos samego Chrystusa. "Ostrzegamy was osobno przed gwałtami,
popełnianymi na żydach. Wiemy i znamy wasze przeciw nim zarzuty i nie odmawiamy
im słuszności. Ale
nigdy nie wolno popełniać zbrodni, i na własną rękę wymierzać sprawiedliwość
lub zemstę. Odzywamy się więc do wszystkich, abyście nie kalali rąk waszych
dziełem haniebnych pogromów, które potępiamy tak z ogólnoludzkiego stanowiska,
jak też i w myśl Bożego
prawa".
Ile w tym
prawie powszechnej miłości bliźniego jest piękności, ile nadziemskiego
uroku! Chrześcijanin, umiejący wesprzeć każdą biedę, umiejący wspaniałomyślnie
przebaczać krzywdę, pragnący dla wszystkich dobra, dzielący się w potrzebie
z kimkolwiek, bez różnicy stanu, wyznania, narodowości i przekonań, to
człowiek wyższy ponad zapatrywania czysto ludzkie, to człowiek Boży, naśladujący
swego Stwórcę, "który każe wschodzić słońcu swemu nad dobrymi i złymi,
i spuszcza deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt. 5, 45). Ile
już wspaniałych dzieł wydała ta miłość! Wszystko, co prawdziwie wielkie
i piękne w Kościele, wyrosło na gruncie tej miłości Boga i bliźniego. Starajmy
się więc o tę miłość także i względem żyda bo i żyda Pan Bóg spod
jej prawa nie wyjął.
Jeżeli zaś
mówisz, że nic nie ma w żydzie, co by na tę miłość zasługiwało, powiem
ci, że prócz tego iż ma duszę na obraz Boży stworzoną, prócz tego że i
za niego umarł Pan Jezus – ma jednak niemałe, właściwe sobie przymioty.
CZĘŚĆ DRUGA
Bo zastanówmy
się tylko, czy nie ma w żydach pewnych rysów, godnych naśladowania; pewnych
zalet, które w nich uszanować należy.
Porównajmy
np. nasze niedziele i święta z sobotami i świętami żydowskimi. Różnica
bijąca w oczy, zwłaszcza w naszych miastach i miasteczkach, w których gromadnie
żydzi żyją. W soboty i żydowskie święta miasto jakby wymarło; sklepy pozamykane,
nie kupuje się, nie sprzedaje, jakaś uroczysta cisza zalega ulice; nie
przeciągają ciężkie naładowane wozy, nie widać
ludzi przy ciężkiej pracy; prawdziwie nastrój świąteczny. A przeciwnie
w niedziele i święta katolickie po miastach największy gwar i hałas. Wszystkie
sklepy pootwierane, jeśli nie przez cały dzień, to do południa, a w nich
ożywiony handel; na rynkach i
targowicach pełno wiejskich fur z produktami rolnymi, przywiezionymi na
sprzedaż; szynki przepełnione, a po południu prawie w każdym z nich muzyka
– jednym słowem ogólny jarmark. I tu jest najważniejszy klucz do rozwiązania,
dlaczego żydom na ogół materialnie
lepiej się powodzi, niż katolikom. Wszak Pan Bóg wyraźnie obiecał żydom
swe błogosławieństwo za należyte i wierne święcenie dni świętych. "Błogosławić
ci będzie Pan Bóg twój we wszech urodzajach twoich i we wszelkiej sprawie
rąk twoich i będziesz w radości"
(Deut. 16, 15).
Czemu katolicy
nie chcą zrozumieć, że co się Bogu należy, to Bogu oddać trzeba? Czemu
u nas w dni święte zamiast większej chwały, zwykle bywa więcej obrazy Bożej?
Kto widział żyda podróżującego w sobotę? Kto widział rzemieślnika żydowskiego,
pracującego w dzień święty? Któż nie był świadkiem, jak żyd w wagonie z
rana, nie zważając na żadne względy ludzkie, nawija przykazania Boże na
czoło i ręce, ubierając się w białą szatę, żeby odmówić swe poranne modlitwy?
A katolik wstydzi się
nieraz nawet znak krzyża św. uczynić! Katolik często i pracuje w niedzielę
i co gorsza, pijaństwem lub inną grzeszną zabawą Boga obraża. Jakżeż ma
nam Pan Bóg błogosławić, jeśli my o Boga nie dbamy? Czyż nie mogą nam żydzi
służyć za wzór pod tym względem?
Uczmy się od nich pobożności i wierności w zachowaniu trzeciego przykazania
Bożego.
Lecz po wtóre
przypatrzcie się żydowi, jak on zapobiegliwy, jak pracowity, jak pilny,
jak umie chodzić koło swego interesu; nie zraża się chwilowym niepowodzeniem,
zadowala się, zwłaszcza z początku, małym zyskiem, jak cierpliwie czeka,
nie mówiąc, jak często my Polacy: jakoś to będzie, ale korzysta z każdej
sposobności, by swą sprawę popychać na coraz lepsze tory. A w tej pracy
pomaga mu cała rodzina, żona i dzieci; wszystkich
ożywia jedna i ta sama myśl: zrobić majątek. W tym celu żyd umie się przezwyciężyć,
zapanować nad sobą, zniesie nieraz upokorzenie. Co zraża zwykle do kupców
chrześcijańskich? To, że im brak często grzeczności i usłużności. Żyd pokaże
swój towar, pozwoli
oglądnąć, wybrać, nie gniewa się, choć klient odejdzie, nic nie kupiwszy.
W chrześcijańskich sklepach bywa przeciwnie; dlatego to wielu pomija sklepy
chrześcijańskie, a woli kupić u żyda. Na niewiele przydadzą się nawoływania:
Katolicy, kupujcie u
katolików! – coraz mniej znajdują wiary zapewnienia, że towar w sklepach
katolickich, choć zwykle znacznie droższy, jest za to pewny i lepszy, niż
u żydów, którzy sprowadzają zwykle wybiórki i braki; wiadomo bowiem, że
żydzi i katolicy sprowadzają towar
zwykle z tych samych źródeł. Ale gdzie jest przyczyna większej taniości
u żydów, niż u katolików? W tym, że katolik chciałby się w krótkim czasie
wzbogacić, a żyd umie cierpliwie poczekać; w tym, że żyd potrafi poprzestać
na małym, i każdego grosza oszczędzać,
a chrześcijanin prowadzi życie nad stan; w tym, że żyd nie wstydzi się
pracować wraz z całą rodziną, a katolik musi mieć zaraz, niepotrzebną może,
służbę. Powiedzmy to sobie szczerze, że żydowska oszczędność odbija bardzo
od naszej rozrzutności.
Jedno jeszcze
u żydów podziwienia i naśladowania godne, to jest ich solidarność. W tym
jest ich siła największa. Gdy żyd rozpoczyna swój zawód, czy interes, czy
przedsiębiorstwo, liczy na pewno na poparcie swoich współwyznawców i doznaje
tego poparcia. Pouczą
go, wskażą mu drogi, ostrzegą go przed grożącymi niebezpieczeństwami, dopomogą
materialnie; jeśli sprawa tego wymaga, to ją okryją tajemnicą, zwłaszcza
przed chrześcijanami, słowem, ułatwią mu, ile się da, wszystko. A jeśli
chodzi o korzyść ich wspólną, to wtedy u nich nie ma partii i stronnictw
i niezgody w zapatrywaniach, ale wnet jedną myślą przejmują się wszyscy
i wszyscy jak jeden mąż zgodnie dążą do celu.
Czy u katolików,
zwłaszcza u nas Polaków, jest coś podobnego? Jakeśmy się powinni wstydzić
wobec żydów za naszą niezgodę, za rozbieżność w najważniejszych nawet rzeczach,
za brak porozumienia w sprawach najżywotniejszych! Czy u nas może liczyć
każdy na wszystkich i wszyscy na każdego? Śmieją się z nas obcy, mówiąc,
że gdzie dwóch Polaków, tam są
przynajmniej trzy stronnictwa. Czy nie sprawdza się to obecnie, w chwili
tak ważnej, w której chodzi o budowę wskrzeszonej do życia ojczyzny, w
której cały naród, bez względu na osobiste przekonania, bez względu na
różnice stanu i wykształcenia powinien
stanąć do pracy?
A zatem wielu
pożytecznych rzeczy możemy się nauczyć od tych, których uważamy za pasożytów
i wrogów. Czy nam Pan Bóg nie poczyta za winę, jeśli to zaniedbamy? Czy
nam nie powie, że umieliśmy tylko wygadywać na żydów, a nie umieliśmy wyzyskać
ich przykładu dla poprawienia naszych wad narodowych?
CZĘŚĆ TRZECIA
Nie da się
jednak zaprzeczyć, że żydzi, mimo swych przymiotów, a w wielkiej mierze
dzięki tym przymiotom, są dla społeczeństwa, którym żyją, pierwiastkiem
w najwyższym stopniu szkodliwym i zgubnym. Zatrzymawszy okruchy swojej
dawnej religii, wykoślawionej w ciągu wieków przez różne naleciałości i
zabobony, wytworzyli pomiędzy sobą jakąś dziwną, tajemniczą kastę, czy
sektę, mającą swoje odrębne zasady, swoją odrębną moralność, swoje
osobne prawa.
Za cel swych
zabiegów i swego życia uważają zdobycie bogactw, za pomocą których chcieliby
opanować świat, by w ten sposób zrzucić ze siebie piętno poniżenia.
W dążeniu
do tych celów nie przebierają w środkach; dobry jest dla nich każdy sposób
dojścia do celu. Między sobą zgodni i solidarni, wszystkich innych, a zwłaszcza
katolików, uważają za wrogów, których im ich moralność pozwala wyzyskiwać
i niszczyć. Wrodzony spryt pozwala im wyzyskać na swą korzyść wszystkie
słabe strony przeciwnika.
Korzystają więc z ciemnoty chłopa i z buty pana i z niezadowolenia robotnika,
z naiwności prostaczka i z dumy bogacza, ze swawoli młodzieńca i nieudolności
starca. Ich moralność pozwala im oszukiwać i zwodzić i krzywdzić, a nawet
robić sobie źródło dochodów
z najgorszych i najwstrętniejszych grzechów. Kto rozpija chłopa i robotnika?
Kto po miastach, ułatwia i popiera rozpustę? Kto jest przyczyną ruin majątkowych,
a często i rodzinnych? W najczęstszych wypadkach żydzi!
Ile więc
szkód materialnych, a co smutniejsze, moralnych, ponosi społeczeństwo,
które zmuszone jest cierpieć żyda w swym łonie! Przejdź się po mieście,
przypatrz się wystawom sklepowym; ile zobaczysz niemoralnych kart, obrazów,
wystawionych na publiczny widok; ile spotkasz żydowskich szynków,
ile domów zepsucia, karciarni, w których przepadają majątki! Przeglądnij
żydowskie księgarnie, znajdziesz tam najwstrętniejsze książki, broszury,
ilustracje, czasopisma! Czytaj gazety, wydawane lub popierane przez żydów,
wyczytasz tam nauki podkopujące
chrześcijaństwo, napotkasz najpotworniejsze zasady, najgorsze ogłoszenia,
najobrzydliwsze kłamstwa, paszkwile, rzucane na ludzi najuczciwszych a
przede wszystkim na Kościół i księży.
Tyle sideł,
obliczonych na słabość ludzką!
Gdziekolwiek sprawa nieczysta,
tam najczęściej kryje się za nią żyd. Szeregi socjalistów zasilają żydzi,
twórcami bolszewizmu znowu żydzi, poplecznikami anarchii także żydzi, członkami
tajnych sekt też żydzi.
A więc żydzi,
to żywioł ogromnie niebezpieczny, szkodliwy, to zakamieniali wrogowie Chrystusa,
Jego nauki, Jego prawa i Jego Kościoła!
W zachodnich
państwach poznali się dawno na szkodliwej robocie żydów i przeciwstawiono
ich robocie silniejszy opór, przynajmniej ekonomiczny. Dlatego straciwszy
tam grunt pod nogami, postanowili żydzi opanować słabą, naiwną Rosję i
Polskę. Rosję obalili przy pomocy Niemców i anarchii; teraz pragną zniszczyć
Polskę, wspomagając jej wrogów, wysyłając bolszewickich agitatorów
dla szczepienia na naszych ziemiach buntów i mordów i szerzenia wywrotowych
haseł.
Jaki z tego
wszystkiego dla nas wniosek? Oto że bronić się trzeba przeciw żydom. Ale
jak? Czy przez pogromy, przez niszczenie ich majątków, przez masowe morderstwa?
Nigdy w świecie. Takie pogromy są rzeczą szkaradną, są zbrodnią i w oczach
Boga i w oczach ludzi dobrze myślących i mających jakie takie poczucie
moralności. Zresztą pogromy to woda na ich młyn; oni je wyzyskują w celu
zohydzenia nas w opinii świata, jako
narodu dzikiego, niegodnego zaliczać się w poczet narodów cywilizowanych.
Dlatego to usiłowali żydzi owe rozruchy antyżydowskie, które tu i ówdzie
miały miejsce, podnieść w zagranicznej prasie do olbrzymich rozmiarów;
a nawet zmyślają pogromy, by udowodnić,
że im się w Polsce niebywałe krzywdy dzieją.
Już sama
ta opinia nam szkodzi; a cóżby dopiero było, gdybyśmy się musieli ze wstydem
przyznać do pogromów! Nie! pogromy potępia zdrowy rozsądek, potępia sumienie,
potępia Bóg.
Możemy i
powinniśmy się bronić przeciw żydom, ale w godziwy sposób.
Zarzucamy
żydom i słusznie, że wyzyskują, że skupiają wszystko, zwłaszcza najpotrzebniejsze
artykuły żywności, a potem podnoszą ceny do niemożliwych rozmiarów. Jak
mądrze i trafnie zwracają Biskupi uwagę polskiemu społeczeństwu w swym
zbiorowym liście: "Pamiętajcie, że własną organizacją ekonomiczną potraficie
najlepiej uchronić się przeciwko wyzyskowi i lichwiarskiemu podnoszeniu
cen". Czy my musimy koniecznie przy kupnie i sprzedaży posługiwać się pośrednictwem
żydów? Czy Polak niezdolny zrobić tego samego, co robi żyd? Ile już pod
tym względem zrobiono w Poznańskiem i w Prusach zachodnich! Tam Polacy
mają swoje banki, swoją organizację. Nikt tam nie idzie kupować u obcych,
sprzedawać obcym. Toteż tam społeczeństwo
polskie jest zasobne, ma pieniądze i pomimo ucisku było ekonomicznie niezależne.
Czemu by nie mogło być tak samo w innych prowincjach polskich?
Znając wrogie
usposobienie żydów względem nas, powinniśmy trzymać się od nich jak najdalej.
Kościół od początku zabraniał katolikom bliższego obcowania z żydami, wiedząc,
jakie stąd wynikają niebezpieczeństwa dla wiary i moralności. Nie róbmy
im krzywdy, ale też nie szukajmy u nich pomocy. Kto cię zmusza, żebyś żydowi
sprzedawał, żebyś u żyda kupował? Kiedy żydzi
najwięcej zarabiają? W niedziele i święta katolickie. A czemu wy katolicy
nie szanujecie swoich świąt tak, jak żydzi szanują swoje? Czemu sprzedajecie
i kupujecie w święto? Czemu odwiedzacie szynki i lokale żydowskie? Czemu
nasz chłop tak często radzie żydowskiej
dowierza?
Nie łudźmy
się, pozbądźmy się raz tej myśli, że żydów potrafimy przerobić na Polaków.
Żyd zawsze zostanie żydem.
Nie wierz
żydowi; on zawsze szuka sposobności, by cię oszukać i wyzyskać. Kościół
nazywa ich "wiarołomnymi". Choćby nie wiedzieć co obiecywał i przyrzekał,
nie wierz mu, bo żyd wiary nie dochowa.
Dziwimy się,
że tyle majątków ziemskich, tyle realności po miastach przechodzi w ręce
żydowskie, że żydzi naszą ziemię zaczynają uważać za swoją i że nam grożą,
iż wkrótce wszystko do nich będzie należało, że my nawet po klucze do naszych
kościołów do nich będziemy chodzili. A przecież od nas Polaków zależy,
by było inaczej. Gwałtami nic nie wskóramy; ale odsuńmy się od nich; handel
i przemysł weźmy w swoje ręce – to nam wolno bez
narażenia sumienia – a żydzi widząc, że nie mają u nas co robić, sami nas
opuszczą i będą szukali gościnności gdzie indziej. Pozwólmy im, niech idą
dokąd zechcą; żałować ich nie będziemy; dość nam szkód nawyrządzali przez
tyle wieków, dość bolesnych ran zadali.
Opłakany widok naszych zażydzonych miast, widok tylu majątków w rękach
żydowskich, widok bałamuconego i wyzyskiwanego przez żydów ludu, widok
psutej systematycznie młodzieży, rozpaczliwe jest położenie grabionych,
mordowanych przez żydowski bolszewizm
polskich rodzin. Niechże więc wroga postawa żydów wobec naszego społeczeństwa,
będzie dla nas pobudką do obywania się bez żydów, niech nas przekona, że
od nich niczego dobrego spodziewać się nie możemy.
Kochajmy
ich jako bliźnich, uczmy się od nich tego, czego uczyć się można, ale obchodźmy
się bez nich.
Ks. Józef Gliwa SI
Szkice kazań i przemówień
na chwilę obecną. Wydawnictwo zbiorowe. Zeszyt pierwszy. Kraków
1919, ss. 72-83. (Pisownię
i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
Pozwalamy drukować! Z Książęco-Biskupiego Ordynaryatu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------