Święty Efrem (żył około roku Pańskiego 370) przyszedł na świat w mieście Nizybie
w Mezopotamii, z ubogich rodziców chrześcijańskich,
którzy w pocie czoła pracując na wyżywienie licznej
rodziny, nie zdołali synowi dać wyższego
wykształcenia. Wychowanie wprawdzie otrzymał bogobojne,
ale z natury będąc lekkomyślnego i popędliwego
usposobienia, niejednokrotnie sprawiał rodzicom
strapienie. Ochrzczony został dopiero w 18. roku życia.
Była to chwila zwrotu w jego ziemskiej pielgrzymce,
gdyż odtąd całkowicie się zmienił, a o swym
postępowaniu przed Chrztem świętym sam później w ten
sposób pisał: "Byłem wielce kłótliwy, skłonny do
zwady i zarozumiały, a z sąsiadami żyłem w
ustawicznej niezgodzie; zazdrosny, dla obcych nieuczynny,
dla przyjaciół surowy, względem ubogich opryskliwy i o
byle co wszczynałem kłótnie".
Dopiero po chrzcie wszedł sam w siebie, poznał swe
błędy i szczerze za nie żałował. Były one tego
rodzaju, że zaczął rozpaczać o łasce i miłosierdziu
Boskim, wszakże Opatrzność Boska tak wszystkim
pokierowała, że nie tylko wszedł na prawą drogę, ale
stał się nawet niejako świecą w Kościele
Chrystusowym. Święty Efrem sam opowiada o swym
nawróceniu w ten sposób: "Pewnego razu posłali mnie
rodzice za sprawunkami. Idąc przez las, spotkałem na
pastwisku krowę, należącą do pewnego ubogiego
człowieka. Z lekkomyślności począłem rzucać na nią
kamieniami i gonić po lesie, aż zmęczona upadła. Nie
mogąc z wycieńczenia powstać, pozostała na miejscu,
gdzie ją rozszarpały dzikie zwierzęta. Niedługo po
tym lekkomyślnym czynie spotkałem właściciela, który
zasmucony pytał mnie, czy nie widziałem jego krowy, na
co zamiast dać mu odpowiedź, zasypałem go obelgami. Po
kilku tygodniach znowu musiałem iść w to samo miejsce,
a ponieważ wałęsałem się aż do późnego wieczora,
nie wypadło mi nic innego, jak przenocować u pewnego
owczarza, który upiwszy się, zgubił powierzoną sobie
gromadę owiec. Nazajutrz właściciel zaginionych owiec
kazał mnie wraz z owczarzem wsadzić do więzienia, jako
podejrzanych o kradzież. Wtrącono mnie do celi, w
której było pięciu przestępców okutych w kajdany. Po
siedmiu dniach pełnych smutku ukazał mi się cudnej
piękności młodzieniec i rzekł do mnie łagodnie:
"Wiem, że co do kradzieży owiec jesteś niewinny, ale
wiem także, że zniszczyłeś krowę ubogiemu
człowiekowi. Naucz się stąd, że wyroki Boskie są
wprawdzie nierychliwe, ale zwykle sprawiedliwe; wiedz
także, iż twoi towarzysze są niewinni w sprawie, w
której teraz ich oskarżono, ale popełnieniem innych
zbrodni słusznie zasłużyli na kajdany. Bądź przeto
pewny, że Pan zawsze jest sprawiedliwy i miłuje
sprawiedliwość".
Przy przesłuchach wzięto moich towarzyszy na
tortury. Okropnie męczeni, zeznali oni swe dawniejsze
zbrodnie, za które zostali skazani na śmierć. W
śmiertelnym strachu, że i mnie podobny los spotkać
może, zacząłem się modlić do Boga: "Panie -
błagałem - wyrwij mnie z tego utrapienia i racz
uczynić godnym, abym mógł wstąpić do klasztoru i
wiernie Ci służyć".
Zostałem wysłuchany. Owczarz przyznał się do winy,
mnie więc uwolniono i po siedemdziesięciodniowym
więzieniu wypuszczono na wolność. Niezwłocznie
rozpocząwszy bogobojne życie, udałem się na puszczę
w pobliżu Nizyby i tam pod przewodnictwem uczonego a
pobożnego pustelnika żyłem na ostrej pokucie i
rozmyślaniu prawd Bożych".
Po kilku latach zwycięskiego umartwiania i
pokonywania złych skłonności, wzmocniony na duchu
postanowił Efrem rozpocząć życie pustelnicze w
okolicy Edessy. Po jakimś czasie otworzył szkołę i
wykładał Pismo św., a wykład jego jeszcze długo po
jego śmierci służył innym za wzór. Tak księża, jak
świeccy z okolic Edessy zdumiewali się nad jego
świetnym talentem, nieposzlakowaną cnotą i wielką
pokorą. Nalegano na niego, aby się dał wyświęcić na
kapłana, on jednakże w swej głębokiej pokorze czuł
się niegodnym stawać przed ołtarzem Bożym; zdołano
go skłonić zaledwie do tego, że został diakonem i
występował jako kaznodzieja.
Z natury posiadał świetną wymowę, którą pilnym
ćwiczeniem i uczeniem się Pisma świętego doprowadził
do rzadkiej doskonałości. Słowa jego pochodziły z
serca i płynęły jak wezbrany strumień, porywając
wszystkich za sobą, zwłaszcza, kiedy kazał przeciw
heretykom i błędnowiercom. W błędy uderzał bez
litości, natomiast dla samych błądzących był
łagodny i litościwy, gdyż jedynym jego celem było
wzniecanie w bliźnich przekonania o prawdziwości
objawienia Bożego i wskazywanie właściwych dróg.
Także kiedy kazywał o śmierci, o sądzie Bożym lub o
wieczności, umiał z taką siłą odmalować stan
wiecznej szczęśliwości i okropność mąk piekielnych,
że głośny płacz i szlochanie ludu często przerywały
mu mowę.
Na upiększenie nabożeństwa i większą chwałę
Boga ułożył wiele pięknych pieśni i kazał je
śpiewać w kościele. Pieśni te zawierały nauki wiary
katolickiej, a miały na celu usunięcie pieśni
heretyckich, jakie się wówczas pojawiły. Niemniej
gorliwy był w nabożeństwie do Najświętszej Maryi
Panny, do której jego serce najwyższą miłością
pałało. Świadczą o tym jego hymny i pieśni na
cześć Matki Boskiej ułożone oraz miewane o Niej
kazania.
Będąc wielkim miłośnikiem samotności, często
udawał się na jedną z gór pod Edessą, aby tam
zagłębiać się w tajemnicach Boskich; tam też
opracował swoje niezmiernie cenne pisma. Pracował w ten
sposób w winnicy Pańskiej przez długie lata. Gdy
pewnego razu przebywał na górze, wybuchło w Edessie
morowe powietrze. Na wieść o tym Efrem niezwłocznie
udał się do Edessy w celu niesienia pomocy chorym.
Siłą swej wymowy nakłonił bogaczy, aby rozdzielali
żywność pomiędzy ubóstwo, a sam po rozmaitych domach
ustawił 300 łóżek i pielęgnował chorych i
konających. Był już wtedy starcem, ale Bóg udzielił
mu siły młodzieńczej, tak że zdołał przez
dwanaście miesięcy wytrwać na swym stanowisku, dopóki
zaraza nie ustała. Z czułą wdzięcznością pożegnany
wrócił do swej pustelni, aby się gotować na śmierć.
Kiedy go wreszcie opadła śmiertelna choroba, zbiegli
się do niego wszyscy mieszkańcy Edessy, aby otrzymać
błogosławieństwo i usłyszeć od niego ostatnie słowa
pociechy. Św. Efrem nie mógł już mówić, napisał
przeto drżącą ręką pożegnalną mowę do ludu, w
której prosił, aby się za niego modlono i pochowano go
bez śpiewów, światła i kadzideł. Następnie oddał
Bogu ducha w roku 379 lub 380.
Nauka moralna
Święty Efrem zajmował się wiele rozważaniem Sądu
Ostatecznego. Zawsze bywał głęboko wzruszony przy owym
rozmyślaniu i zawsze wzruszał do głębi swych
słuchaczów, gdy miewał kazania o okropnościach tego
dnia. Żadna też prawda wiary Chrystusowej nie jest
zdolna wywrzeć na nas zbawienniejszego, trwalszego i
więcej do pokuty nakłaniającego wrażenia, jak
właśnie nauka o Sądzie Ostatecznym. "Kiedy pomyślę
o królu chwały - mówił św. Efrem - o sędzi
świata, który zstąpi z swego tronu, aby lud wszystek
nawiedzić i zrobić z nim obrachunek, wtenczas dreszcz
śmiertelny przebiega me członki. Oczy moje zachodzą
łzami, usta milkną, język drży, myśli się plączą
i cały mdleję. Bracia! cóż za przestrach i trwoga nas
ogarnie, kiedy usłyszymy z Nieba straszliwy głos:
"Oto sędzia się zbliża, oto idzie Bóg świata, aby
sądzić żywych i umarłych!". W owej godzinie
otworzone będą księgi, w których zapisane są nasze
myśli, mowy i uczynki z całego naszego życia!".
Rozważ sobie i ty, chrześcijaninie, ową okropną
prawdę. Pamięć na Sąd Ostateczny przywiedzie cię bez
wątpienia do pokuty i ustrzeże od grzechu. Lecz straszliwe jakieś
oczekiwanie sądu i zawziętość ognia, który pożre
przeciwników. Albowiem wiemy, kto powiedział: Moja jest
pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Pan sądzić będzie lud
swój (Żyd. 10,27. 30).
Modlitwa
Przeniknij, o Panie, serca nasze trwogą i dreszczami
przed sądem Twoim, abyśmy w świętej bojaźni przed
karą wieczną za przykładem św. Efrema strzegli się
grzechu i pokutując szczerze za popełnione winy,
przebaczenia Twego dostąpić i Królestwo niebieskie
szczęśliwie później osięgnąć mogli. Przez Jezusa
Chrystusa Pana naszego, który króluje w Niebie i na
ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.