Błogosławiona Salomea, córka księcia krakowskiego
Leszka Białego i Grzymisławy, księżniczki ruskiej,
siostra rodzona Bolesława Wstydliwego, przyszła na
świat roku Pańskiego 1202. Bogobojnie wychowana, a
wcześnie dojrzałego rozumu, już licząc trzy lata
poślubiła za zezwoleniem rodziców Panu Jezusowi
dozgonne dziewictwo. Tym czasem Andrzej, król
węgierski, zapragnął, aby ją pojął za żonę syn
jego Koloman. Panowie polscy, patrząc na korzyści
polityczne, wymogli na księciu Leszku, że Salomeę
zaręczył z księciem Kolomanem i gdy miała rok czwarty
odesłał ją na dwór węgierski, gdzie wraz z
narzeczonym swoim, także jeszcze dzieckiem, dalej się
wychowywała. Uczyniono to z przekonania, że tak ważne
pobudki wystarczą do zwolnienia od ślubu czystości
Salomeę, tym bardziej, że złożyła go będąc jeszcze
dzieckiem. Mimo to Salomea (żyła około roku Pańskiego 1269) z Boskiego natchnienia nie
traciła nadziei, że będzie mogła pozostać wierną
Bogu, co też w końcu nastąpiło. Wzrastając tedy obok
swojego przyszłego małżonka i razem z nim wychowując
się jak brat z siostrą, młodziutka dziewica,
przepełniona duchem Bożym, starała się budzić w
sercu Kolomana żywą pobożność, zachęcając go
szczególnie do wielkiego nabożeństwa do Matki Bożej,
jako szczególnej opiekunki czystości. Pan Bóg
błogosławił tej wiernej swojej oblubienicy i Koloman
wyrósł na młodzieńca pobożnego i wielce w cnocie
świętej czystości rozmiłowanego.
Dlatego gdy doszli lat właściwych i zostali
uroczyście związani węzłem małżeńskim, nietrudno
było Salomei wymóc na swoim małżonku wspólne
złożenie ślubu czystości. Mianowicie kiedy zawarli
związek małżeński, Salomea rzekła do swego
małżonka: "Kolomanie, nietrwała jest uciecha tego
świata i różne nieprzyjazne koleje w jednej chwili
pozbawić jej mogą. Same tylko cnoty chrześcijańskie i
życie pobożne, mogą człowiekowi zapewnić spokój
sumienia, a w Niebie wieczne i nieprzemijające
szczęście. Rozkosze zmysłowe, rychło o niesmak
przyprawiają tych, którzy się im oddają i nie mogą
iść w żadne porównanie z uciechami, w jakie
opływają dusze żyjące w czystości dla miłości
Boga, gdyż żadna inna cnota nie jednoczy duszy naszej
tak ściśle z Panem Jezusem, jak cnota dziewictwa.
Jeśli więc dla miłości Jego i my jej dochowamy w
stanie naszym małżeńskim, On za to tym ściślej
połączy serca nasze przywiązaniem duchowym i da nam
dostąpić w Niebie wieńców wiecznej nagrody, w
których niepokalanemu Barankowi śpiewać będziemy hymn
nieustającej chwały, będąc z najwybrańszymi duchami
najbliżej Niego. Śmiało cię o tym Kolomanie upewniam,
bo to sam Zbawiciel przyrzekł". Pod wpływem tych
słów pobożny Koloman zgodził się na ślubowanie wraz
z Salomeą dozgonnej czystości. Oprócz tego jako wielcy
wielbiciele świętego Franciszka serafickiego zostali
tercjarzami, według reguły nadanej przez niego
trzeciemu zakonowi. Całą noc po zawarciu małżeństwa
i ślubie dziewictwa przetrwali na gorącej modlitwie,
polecając się szczególnie opiece Niepokalanej
Najświętszej Maryi Panny, i z głębi serca powtarzali
słowa psalmu Dawidowego: Panie,
wypal ogniem miłości Twojej pożądliwość w ciele
naszym i w sercu (Psalm 25,2).
Do modlitwy o zachowanie poślubionej Panu Bogu cnoty
przydawała błogosławiona Salomea i umartwienia ciała,
posty, czuwania i włosiennicę, wiedząc, że bez takich
środków nad zmysłami trudno zapanować. Każdej nocy
wstawała na długą modlitwę, co widząc książę, jej
małżonek, a obawiając się, aby zbytnim czuwaniem nie
zaszkodziła swemu zdrowiu, upominał ją o to, mówiąc:
"Kochana Salomeo, wiem, że do modlitwy pobudza cię
gorąca miłość Boga, i że na niej wielkiej doznajesz
pociechy i wielkie łaski sobie upraszasz; obawiam się
jednak, abyś już nie zanadto trapiła swoje ciało i nie
opadła zupełnie na siłach". Salomea odpowiedziała
mu na to pokornie a tak przekonywująco, że jej Koloman
już umartwień nie wzbraniał, ona zaś tym bardziej
zaczęła je praktykować, gdy razu pewnego, prosząc
Pana Boga, aby jej dopomógł do śmierci ślub
dochować, usłyszała głos z Nieba: Już się spełniło
(Jan 19,30), modlitwa twoja wysłuchana jest przed
obliczem Pańskim, o co prosisz, wszystko otrzymasz.
Po śmierci Kolomana, który poległ w bitwie z
Tatarami, chociaż panowie i lud oddawali w jej ręce
rządy królestwa, wróciła do Polski, ojczyzny swojej,
w której panował brat jej Bolesław Wstydliwy, mający
za żonę błogosławioną Kunegundę. Przywiózłszy z
sobą wielkie skarby zapisane jej przez męża oraz te,
które były jej wianem, użyła je na fundację i hojne
zaopatrzenie klasztorów, po czym została klaryską w
klasztorze w Zawichoście, także przez nią założonym
pod wezwaniem świętego Damiana. Od chwili wstąpienia
do klasztoru żadnej z sióstr nie dała się
przewyższyć w cnotach zakonnych i przyświecając nimi
przez lat dwadzieścia osiem, jako opatka przewodniczyła
zgromadzeniu. Podczas powtórnego najazdu Tatarów na
Polskę, w roku Pańskim 1260, gdy zakonnice z innymi
mieszkańcami z Zawichostu uchodzić musiały, a dzicz ta
zniszczyła klasztor, święta Salomea przeprowadziła
swoje zgromadzenie do Skały pod Krakowem i tam nowy
klasztor zbudowawszy, jeszcze w nim siedem lat Panu Bogu
w wysokiej świątobliwości służyła.
Na koniec w roku 1268, słuchając dnia pewnego Mszy
świętej, uczuła się słabą i zaraz bliską śmierć
swoją zapowiedziała. Kilka dni tylko chorowała, a jak
w całym życiu swoim, tak i w cierpieniach, jakich wtedy
doznała, niezachwianą okazywała cierpliwość.
Zwołała do celi, w której leżała, wszystkie siostry,
a dając im święte upomnienia, polecała im przede
wszystkim miłość wzajemną i chętne a doskonałe
posłuszeństwo. "O przedłużenie zaś życia mojego
- przydała - nie proście wcale, bo ja owszem
pragnę, aby mnie Pan Bóg z tego padołu wyprowadzić
już raczył i mam ufność, że za przyczyną
Najświętszej Matki swojej, Chrystus Pan nie odrzuci
mnie od Królestwa swojego". Po przyjęciu ostatnich
sakramentów świętych już ciągle tylko modliła się
i w Bogu słodko się zatapiała. Przed samym skonaniem
ujrzano na jej twarzy wyraz szczególnej radości i
spytano o przyczynę tego: "Widzę - odrzekła -
stojącą przede mną Najświętszą Pannę,
Bogarodzicielkę" i to mówiąc ducha w Jej ręce
oddała; w tejże chwili siostry, które ją otaczały,
ujrzały wychodzącą z ust jej jasną gwiazdę. Umarła
dnia 17 listopada i ten dzień miesiąca na jej
uroczystą pamiątkę przeznaczył papież Klemens X,
wpisując ją w poczet Błogosławionych.
Nauka moralna
Każdy człowiek jest pasterzem nad duszą i ciałem
swoim; jest pasterzem nad zmysłami i namiętnościami,
które powinien ujarzmiać. Ciało powinno być
posłuszne duchowi, dusza zaś ma być posłuszna prawu
Ewangelii i natchnieniom Bożym, to jest, aby się zawsze
kierowała nauką i wolą Bożą. Kiedy ciało, zmysły,
namiętności nie czują nad sobą rządów pasterza,
zostają pod cudzym kierownictwem, to jest grzechu.
Człowiek staje się najemnikiem względem swej duszy i
nie ma pieczy o nią, bo tak żyje, jak gdyby go własna
dusza nic nie obchodziła. Staje się najemnikiem swego
ciała, kiedy mu nie zadaje żadnego umartwienia, a
zmysły, wiedząc, że nie mają rządów nad sobą,
pędzą jak rumak nieokiełzany, kędy im się spodoba.
Kto nie panuje nad sobą, gdy widzi nadchodzącą
pokusę, opuszcza owce, to jest nie wzbrania przystępu
do swego serca namiętności, to ta, znalazłszy w nim
miejsce, oddaje go w niewolę grzechu. Oby nam przykład
takich Świętych, jak błogosławiona Salomea, oczy
otworzył i nauczył nas, jak nam żyć należy.
Modlitwa
Boże, któryś w błogosławionej Salomei wzgardę
królestwa ziemskiego z kwiatem dochowanego w
małżeństwie dziewictwa połączył, spraw
miłościwie, abyśmy za jej przykładem, czystym i
pokornym sercem Ci służąc, koronę wiecznej chwały w
Niebie nabyli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Błogosławiona Salomea
Urodzona dla świata 1202 roku
Urodzona dla nieba 17.11.1268 roku
Wspomnienie 17 listopada
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.