Bardzo ciekawy fragment dokumentu z ok. 1950 roku.
Przy postaci Rozalii Celakówny i sprawie intronizacji szatan krążył i
mącił od samego początku. Niewiele brakowało, aby sprawa Rozalii Celakówny
wylądowała w koszu na śmieci ze względu na wizjonerów takich jak w/w
kapłani. Ks. G. i pani K. pisali apele do Bieruta o intronizację!!!
Dokument z archiwaliów Ojców Paulinów. Pseudonimy książki "Rozalia Celakówna, pielęgniarka szpitala św. Łazarza w Krakowie"
występują w dokumencie ze względu na obawę przed komunistycznymi
służbami. Książka ta posiadała zezwolenie kurii częstochowskiej i była
odbita w maszynopisach z fotografiami. Natomiast ksiądz G. oraz owa
pani K. występują w dokumencie z imienia i nazwiska, bo sprawa swego
czasu była głośna.
"W związku z pracą X. Dr. R. W. i X. Mgr. F. K. pt. „ Rozalia Celakówna, pielęgniarka Szpitala św. Łazarza w Krakowie” może nie będzie zbytecznym ujawnić, jak szatan nasrożył się przeciw tejże Rozalii, a to w związku z jej ideą osobistego poświęcenia się Najśw. Sercu Jezusowemu oraz intronizacją tegoż Serca.
Jak wiadomo z historii kultu Serca Bożego, w swym rozwoju doznał on wielu
niezwykłych przeszkód i prześladowań nie tylko ze strony jansenistów
francuskich albo rządu carskiego, pruskiego i in., lecz także od dzieci
Kościoła. Najbardziej jednak srożył się szatan wiedząc zapewne, że ten
kult wydrze mu wiele ofiar.
Sama św. Małgorzata Maria za swe nabożeństwo do Serca Jezusowego oraz
krzewienie go wśród innych ściągnęła na siebie wiele upokorzeń, jak
wyznaje, opozycji i zmartwień najpierw ze strony współsióstr (zob.
„Vie et oeuvres…” II, 104 s.), a potem niektórych kapłanów, a nawet i
Biskupów we Francji, którzy objawienia dane św. Wizytce uważali za
złudzenia, a ją samą za histeryczkę, o czym mówi ks. Bougand.
Toteż gdy Święta skarżyła się przed Zbawicielem, dlaczego zamiast jej pośrednictwa „nie wybiera sobie osób z autorytetem i wiedzą”,
które by miały „wielkie znaczenie” przed światem - On dał jej do
poznania, że nie posługuje się tym w celu potęgą ludzką, gdyż
nabożeństwo i królestwo tego Najśw. Serca ustali się nie inaczej, jak
tylko przez narzędzia liche i wzgardzone i to wśród przeciwności, by
niczego nie przepisywano potędze ludzkiej i że pomimo opozycji i
przeciwności… To Serce zapanuje i sprawi, iż Je poznają i umiłują także
ci, którzy by się temu sprzeciwiali.” (Pie, II, 473).
„Gdy szatan rozniecał w tym względzie opozycję i sprzeciwy, pisze św.
Małgorzata kiedy indziej, które były o wiele większe, niż mogę to
wypowiedzieć…, dobroć Jego (Jezusa) podnosiła moja odwagę…: Czemu się
boisz? Będę panował mimo szatana i tych wszystkich, którzy temu będą się
sprzeciwiali (Pie, II. 464 s. col. 1), „Nie dziwmy się, pisze dalej, że
są opozycje i sprzeciwy, które szatan wznieca, bo ufam, że ten Zbawiciel
dusz naszych podtrzyma Sam Swe Dzieło”… (Pie, II, 536 s.) „Odwagi więc,
zachęca matkę de Saumaise, nie ustawaj wcale z racji różnych
przeciwności… szatan zostanie zawstydzony, a To Boże Serce mimo niego
ustali panowanie Swe i Królestwo”… (Pie, II, 425) „Przedłużaj… mężnie w
dalszym ciągu to, co przedsięwzięłaś dla Jego chwały w ustalaniu
Królestwa tego Boskiego Serca, które będzie królowało mimo szatana i
tych wszystkich, którzy zechcą temu się sprzeciwiać. Lecz teraz czas
czynienia i cierpienia w milczeniu…” (Pie, II 428, col. 1).
O podobnych zabiegach złego ducha wiadomo również z historii „Straży Honorowej”, „Powszechnego Przymierza Kapłańskiego”,
a w ostatnich latach u nas w Polsce – w związku z Dziełem osobistego
poświęcenia się Najśw. Sercu Jezusowemu. Aby przeszkodzić rozwojowi tej
zbawczej idei, szatan bardzo sprytnie zbudował tamę. Obrał sobie dwie ofiary: ks. G. i p. J. K.
oraz przez nich postanowił skompromitować nowe Dzieło Najśw. Serca
Jezusowego w Polsce, pobudzając ich do szerzenia idei intronizacyjnej
drogą zupełnie niewłaściwą, z pominięciem hierarchii kościelnej, a nawet
formalnym wobec niej nieposłuszeństwem oraz sprawując ich w końcu na
manowce pod względem moralnym.
Przed obozem i w obozie niemieckim ks. G. był uważany za bardzo dobrego kapłana i faktycznie takim był. Tam zapoznał się z ideami osobistego poświęcenia się intronizacji według wizji Rozalii Celakówny… Tam
też ślubował, iż gdy wyjdzie szczęśliwie z obozu, całe swe życie
kapłańskie poświęci szerzeniu tych idei. I rzeczywiście, po uzyskaniu
wolności już w r. 1945 rozpoczął bardzo gorliwie głosić osobiste
poświęcenie się po parafiach podczas swych misyj i rekolekcyj. Do pewnej
parafii udał się nawet sam śp. Książę Kardynał Sapieha,
by osobiście przyjrzeć się jego pracy misjonarskiej i pobłogosławił mu…
W związku z ową akcja misjonarską ks. G. niejednokrotnie prosił spowiednika Rozalii Celakówny, by wypożyczył mu jej pisma. Ów spowiednik uważając, że jeszcze nie przyszła na to pora oraz jakby instynktownie czegoś się obawiając, przez dwa lata mu tego odmawiał; wreszcie uległ prośbom i wypożyczył ks. G. całość pism Rozalii w maszynopisie.
Był to bardzo nieroztropny krok, który spowodował bolesne następstwa
dla Dzieła osobistego poświęcenia się i spowiednika Rozallii.
Wkrótce potem szatan pobudził biedną panią K., mężatkę, ze wsi Kasiny
Wielkiej, arch. krakowskiej do chorobliwych wynurzeń wobec ks. G.,
głoszącego tam misje, a ten nie rozpoznawszy w niej działania
szatańskiego, skojarzył to z pismami i wizjami R. Celakówny, z którymi
swą penitentkę zapoznał. Gdy następnie zaczął z nią układać różne
memoriały - m.in. do Prezydenta PRL, w ich treść pozwolił sobie włączyć
teksty z wizji i słów Rozalii. Stało się to nie tylko bez wiedzy jej
spowiednika, lecz wbrew jego kilkakrotnym i najmocniejszym protestom.
Gdy się on dowiedział po raz pierwszy, że ks. G. z panią K. powołują
się na Rozalię, bardzo się zmartwił i oznajmił:
„Ks. Janie, stanowczo proszę w swych
memoriałach nigdy nie powoływać się na Rozalię Celakówną, ani razu nie
wymieniać jej nazwiska, nie przytaczać jej wizji lub słów, ani też nie
zestawiać jej z panią K.… - Dlaczego? - Rozalia już zmarła i
definitywnie wiadomo, jakie było jej życie. Natomiast pani K. jeszcze
żyje i jaki będzie jej koniec, nie wiemy. Po wtóre, nie znam jej, nigdy z
nią się nie spotkałem, nie badałem jej stanu duszy ani pism i na
razie nie mam żadnego argumentu, że jest to dusza mistyczna, że mówi
prawdę; przeciwnie, to, co ks. Jan o niej referuje, budzi poważne
zastrzeżenia. Dlatego proszę stanowczo zwrócić mi natychmiast maszynopis
pism Rozalii…”. Było to latem 1950, jeśli nie wcześniej.
W parę tygodni później przeciw powoływaniu się na pisma Rozalii przez
ks. G. zaprotestowali również członkowie byłego Sekretariatu Dzieła
Osobistego Poświęcenia się Najśw. Sercu Jezusowemu. Wtedy uroczyście,
jednomyślnie i głośnie żachnęli się: „To szatan przez ks. G. i panią K. usiłuje skompromitować nasze Dzieło Osobistego Poświęcenia się Najśw. Sercu Jezusowemu.” Wtedy też ks. G.– jeśli by nie zaprzestał powoływać się na pisma Rozalii Celakówny – zagrozili wytoczeniem sprawy sądowej.
Ks. Jan G. bardzo się na to oburzył i obraził: „Jak to? zamiast mi
podziękować, że tak gorliwie zająłem się ideą Rozalii, chwałą Serca
Jezusowego i Jego Intronizacją, to Ksiądz ze swymi Panami przeszkadza
mi? Widocznie Ksiądz mi zazdrości, że więcej przejąłem się tą ideą, że
pojąłem ją szeroko, jak należy, i że – nie zwlekając – więcej czynię dla
jej zrealizowania!”. Protesty przeciw ks.
G. zarówno ustne, jak i na piśmie, były ponawiane kilkakrotnie. Lecz
niestety, pism Rozalii on nie zwrócił, a co zdołał wpierw puścić w
swych maszynopisach, zupełnie wystarczyło, by niektórzy czytający mogli
mieć podejrzenie, że ks. G. a spowiednik Rozalii lub może i
Sekretariat Dzieła Osobistego Poświęcenia się Najśw. Sercu Jezusowemu –
to jedno i to samo. Oto, w jaki sposób ks. Jan G. i Janina K. spełnili plan szatański
i rzucili plamę piekielną na wielkie same w sobie i zbożne idee Rozalii
oraz na prawomyślność wszystkich, co by na te idee się powoływali.
I tu można skonstatować bardzo smutny fakt: gdy Chrystus przemówi gdzieś
do jakiejś duszy przez Siebie rzeczywiście wybranej, tedy na uznanie i
uwzględnienie Swej boskiej mowy, Swych życzeń lub boskich zamierzeń,
musi czekać całymi dziesiątkami lat, a niekiedy i dłużej… Gdy natomiast
przemówi szatan, wnet osiąga swój cel i już przeszło 10 lat, jak w tym
względzie triumfuje w Polsce w stosunku do świętobliwej Rozalii i jej
idei. Nie spodobało mu się ani ona, ani Nowe Dzieło Najśw. Serca
Jezusowego i na skutek jego działania piekielnego nie udało się dotąd m.in. wydrukować o tejże Rozalii ani jednego artykułu! A przecież też
Celakówna wcale nie znała ani ks. Jana G., ani jego biednej penitentki z
Kasiny. Czy dlatego, że z podpuszczenia
diabelskiego powoływali się oni na wizje i przeżycia wewnętrzne Rozalii –
pochodząca od Boga idea intronizacyjna w ujęciu Encyklik papieskich i
objawień św. Małgorzaty Marii ma utracić swoje znaczenie? A owe wizje
Rozalii miałyby przez to okazać się zwodniczymi i próżnymi? Czyż to, co
jest prawe i z ducha Bożego poczęte, o czym mówi wprost każda strona
pism Rozalii, ze względu na upadek ks. G. i Janiny K. ma być wrzucone do
kosza? Czy dlatego misja Rozalii ma być udaremniona i pogrzebana? Czy
piękne zeznania świadków świętobliwego jej życia oraz 50 podziękowań za
uzyskanie nadzwyczajnych uzdrowień i łask dojdą wskutek tejże
przyczyny do grobu? I czy na wykrycie prawdy znów trzeba będzie aż 50
lat lub 100 lat?
Wydaje się, że praca X. Dr. H. W. i X. Mgr. F. K. omawianą kwestię w zupełności wyświetlają i likwidują! Oby zatem szatan był możliwie rychlej zawiedziony i zawstydzony!".
Z archiwum sekretariatu dzieła wraz z o. Dobrzyckim - spowiednikiem Rozalii CelakównyZa: http://www.traditia.fora.pl/wypaczanie-przeslania-pana-jezusa-do-rozalii-celakowny,57/ks-kiersztyn-i-ks-natanek-nie-sa-pierwszymi-ktorzy-szkodzili,7376.html