Msza Święta w encyklice "Mediator Dei".
W roku 1947 papież Pius XII napisał swą doniosłą encyklikę o liturgii
katolickiej "Mediator Dei". Potępił w niej występujące już wówczas
pewne poglądy i praktyki, jako błędy, jak choćby ołtarz zwrócony frontem
ku wiernym, msza w języku miejscowym itp. Przede wszystkim jednak
formułuje tu niepodważalne zasady, na jakich musi się opierać liturgia, by zasługiwać na miano prawdziwie katolickiej.
"Dlatego też liturgia, musi być w zgodzie z katolickimi artykułami wiary, (...) po to, by chronić nieskazitelność religii przez Boga objawionej." - Pius XII, Mediator Dei.
Liturgia i modlitwa a Wiara Katolicka
Oto więc liturgia musi pozostawać w zgodzie z wiarą katolicką, musi ją wyrażać,
w przeciwnym razie zagrożona jest "nieskazitelność religii przez Boga
objawionej", zagrożony jest byt założonego przez Chrystusa Kościoła. W
takim właśnie wymiarze poruszamy się, gdy powstaje kwestia głębokich
zmian w liturgii: oto zagrożone jest trwanie religii katolickiej, gdy
obrzęd Kościoła nie wyraża wiary w sposób nieskazitelny.
"Stąd bierze się znane powiedzenie: "lex orandi, lex credendi" - prawo modlitwy jest prawem wiary, inaczej mówiąc: tak, jak się modlimy, tak też wierzymy. Kult, który Kościół świadczy Panu Bogu, to - jak zwięźle i trafnie powiada św. Augustyn - nieustające wyznanie wiary katolickiej." - Pius XII, Mediator Dei.
Liturgia Kościoła jest więc nie tylko modlitwą, jest czymś więcej: to wiara przetopiona w modlitwę, dogmat przetopiony w modlitwę.
Stąd też, jeśli kapłani i wierni przez dwadzieścia lat i więcej modlą
się na przykład na sposób ekumeniczny, to z czasem zaczynają tak samo
wierzyć. Jeśli całymi latami modlimy się po protestancku, to i nasza
wiara stanie się protestancka - powoli, niezauważalnie, ale na pewno tak
się stanie, gdyż: "lex orandi, lex credendi" - prawo modlitwy jest prawem wiary.
Kościół od pierwszych stuleci był tego świadom, dlatego czuwał
zazdrośnie i surowo nad kultem Bożym, pragnąc, by wyrażał on wiarę
katolicką, nie dozwalając zwieść wiernych owieczek na zatrute pastwiska,
gdzie by ich wiara doznała uszczerbku. Nie jest więc tak, że wiara katolicka, którą posiadam, to jedna sprawa, a obrzęd Mszy to druga sprawa.
Obrzęd Mszy świętej to wiara przelana w modlitwę. I dlatego, jeśli ktoś
zmienia dogłębnie "lex orandi - prawo modlitwy", jednocześnie zmienia
również "lex credendi - prawo wiary".
Obecność Chrystusa we Mszy Świętej
Ukazanie się "nowego porządku mszy" spowodowało sensację i skuteczne protesty.
Wielu biskupów określiło poprzedzające tekst wskazówki we
wprowadzeniu do Nowego Mszału jako heretyckie i czysto protestanckie. I
rzeczywiście, Rzym wycofał wkrótce ten tekst, co potwierdziło skuteczność krytyki wspomnianych biskupów.
Pomimo to, że niestety Kongregacja ds. Nabożeństw wydała później tekst
ponownie z niewielkimi tylko zmianami (co jest zresztą faktem wcześniej
nie odnotowanym w historii orzeczeń Rzymu), Rzym wycofuje ten tekst pod zarzutem herezji.
Jasną jest więc rzeczą, że w tym przypadku nie przemawiała mądrość
katolickiego wiecznego Rzymu, lecz namiętność kilku rewolucjonistów,
którzy zamiast przekazać Kościołowi powszechnemu Tradycję, pragnęli
narzucić mu osobiste poglądy. We wspomnianym tekście chodziło o
definicję Mszy Świętej, o zasadnicze pytanie:
"Czym jest Msza Święta?"
Sporny tekst w pierwszym wydaniu Bugniniego (który to zresztą w
późniejszym czasie został usunięty z Watykanu za swój modernizm i
progresizm) brzmiał następująco:
"Uczta Pańska, czyli Msza Święta jest to święte zebranie bądź zgromadzenie Ludu Bożego, który gromadzi się pod przewodnictwem kapłana, by święcić pamiątkę Pana. Dlatego do lokalnego zgromadzenia Kościoła Świętego w szczególnym stopniu odnoszą się słowa Chrystusa: "Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" (NOM, §7, II. Cap.).
Ta definicja Mszy Świętej jest nie do przyjęcia dla katolika!
Msza Święta nie jest ani "Ucztą Pańską", ani "świętym zebraniem bądź
zgromadzeniem Ludu Bożego", lecz bezkrwawym sprawowaniem Ofiary krzyża
Chrystusa. Podobnie rola kapłana nie jest rolą "przewodniczącego", lecz
kapłana składającego ofiarę. Widzimy, że w tym ujęciu Msza przekształca
się z Ofiary w ucztę o charakterze wspólnotowym. A dalej chodzi o
prawdziwe uobecnienie Ofiary Chrystusa, a nie tylko o "pamiątkę Pana".
Co do obecności Chrystusa tekst jest jednoznaczny. A przecież, jeśli
na przykład w rodzinie dwaj czy trzej jej członkowie zgromadzą się w
imię Chrystusa po to, by się modlić, to Chrystus jest wprawdzie "pośród
nich", a więc jest obecny, ale tylko na sposób duchowy. Lecz obecność
Chrystusa podczas Mszy Świętej jest przecież innego rodzaju; tutaj jest
On obecny Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem, jako Człowiek i jako Bóg!
Rzeczywistą obecność Chrystusa ograniczać do czysto duchowej obecności - tam, gdzie "są dwaj albo trzej zebrani w imię moje", to znaczy wyrzec się wiary katolickiej, to znaczy zostać protestantem.
"Jeśli ktoś utrzymuje, że Chrystusa udzielanego w Eucharystii spożywamy jedynie duchowo, a nie sakramentalnie i istotowo - niech na niego będzie anatema." (Sobór Trydencki, posiedzenie 13, can. 8.).
Później pod wpływem nacisków szeregu biskupów, dodano odsyłacz do
nauczania Soboru Trydenckiego, co - ex post - nadaje tekstowi dwuznaczny
sens:
"W uroczystości mszy, która po wszystkie czasy uobecnia ofiarę Chrystusową, Chrystus jest rzeczywiście obecny we wspólnocie, która gromadzi się w Jego imię, w osobie celebransa, w Jego słowie, jak również istotowo i trwale pod postaciami eucharystycznymi." (§7, II. Cap.).
Potwierdziwszy w ten sposób, jak można sądzić, nauczanie Soboru Trydenckiego, podaje się je jednak natychmiast w wątpliwość, stawiając obecność Chrystusa w Sakramencie Ołtarza na równi z Jego obecnością "we wspólnocie, w celebransie, w słowie...".
Nowy ryt mszy a Wiara Katolicka
Uczestnicząc w nowym rycie mszy, narażamy naszą wiarę na wielkie niebezpieczeństwo,
a nasze dusze na skażenie i zatrucie. Musimy pamiętać, że Msza Święta
jest głównym i największym źródłem łask, jakimi Bóg nas obdarza w życiu
ziemskim i jeśli tak jak w przypadku nowego rytu, msza przestaje
wyrażać prawdziwą wiarę katolicką i tym samym przestaje być święta, to
źródło łask jest zatrute, a nasze dusze dostają jako pokarm truciznę,
która prowadzi nas w życiu ziemskim w ciemności duchowe, a potem na
wieczne zatracenie.