Niewiasta ta (żyła około roku Pańskiego 1336) była od pierwszej do ostatniej chwili
żywota aniołem pokoju i pojednania. Jej przyjście na
świat w toku 1271 załagodziło spór między jej ojcem
Piotrem III, następcą tronu portugalskiego, a dziadkiem
Jakubem I, królem Aragonii. Jakub sprowadził urodziwą
dziewicę na swój dwór i dał jej staranne wychowanie.
Dziewczę okazywało taką łagodność, uprzejmość i
bogobojność w czynach i mowie, że stało się wkrótce
przedmiotem powszechnej czci i podziwu. Obce jej były
zgiełkliwe zabawy, zalotność, miękkość i
próżność niewieścia; natomiast szczególne miała
upodobanie w spełnianiu dzieł miłosierdzia i samotnych
modlitwach. Licząc lat dwanaście, poszła za mąż za
króla portugalskiego Dionizego. Była mu wierną
małżonką, a Bogu posłuszną sługą. Wśród blasku i
przepychu dworskiego nie wyrzekła się nigdy pokory,
pobożności i miłości bliźniego. Jej dzień w ten
sposób był urządzony: Wstawała o wczesnej godzinie,
szła na nabożeństwo, potem odwiedzała chorych,
pocieszała strapionych. Zaradzała według możności
potrzebom zubożałych rodzin, wstydzących się
żebrać, wyposażała biedne dziewczęta, starała się
o poprawę podupadłych dziewcząt, wychowanie
podrzutków i należytą wspaniałość nabożeństwa po
wsiach i miastach.
Przez lat kilka żyli dostojni małżonkowie w pokoju
i zgodzie, uwielbiani przez poddanych. Ale probierczym
kamieniem cnoty jest ogień pokusy, doświadczeń i
utrapień.
Gdy Elżbieta obdarzyła małżonka kilkorgiem
potomstwa, zbudziła się w nim grzeszna namiętność,
pod wpływem której zaczął jej się sprzeniewierzać.
Elżbieta znosiła tę krzywdę z anielską
cierpliwością. W ukryciu przed światem, żaliła się
przed Stwórcą, płacząc krwawymi łzami, małżonkowi
jednak nie czyniła wyrzutów i okazywała mu zawsze
miłość i szacunek; owszem czyniła, co tylko święta
niewiasta czynić może i starała się o pobożne
wychowanie nieślubnych dzieci męża, aż wreszcie
zdarzył się wypadek, który go zawrócił ze złej
drogi.
Miała Elżbieta pazia, który był jej prawą ręką
w spełnianiu dobrodziejstw i który dlatego miał u niej
wielkie łaski. Pewien dworzanin pozazdrościł chłopcu
względów królowej i oczernił młodzieńca przed
monarchą, mówiąc, że Elżbieta żyje z nim na stopie
zbyt poufałej. Niewierny mąż łatwo uwierzył w
niewierność żony i postanowił wywrzeć na paziu
okrutną zemstę. W tym celu kazał zawołać nadzorcę
królewskiego wapiennika i rzekł: "Przyślę ci tu
jutro chłopca z zapytaniem, czy mój rozkaz już
wykonany. Gdy nadejdzie, natychmiast rzuć go w piec, aby
go oczy moje więcej nie oglądały!". Nazajutrz wezwał
do siebie nieszczęsnego pazia i kazał mu iść do
wapiennika, aby się zapytał, czy rozkaz królewski
został już wypełniony. Paź, idąc na wskazane
miejsce, przechodził koło kościoła w chwili, gdy
dzwoniono na Mszę świętą. Nie namyślając się
wiele, wszedł do kościoła i tak zatopił się w
modlitwie, że nie spostrzegł nawet, że aż trzech Mszy
św. wysłuchał. Tymczasem król, dyszący chęcią
zemsty i ciekawy, czy rozkaz jego spełniono, wysłał
owego oszczercę z zapytaniem, czy wykonano wczorajsze
polecenie. Dozorca natychmiast wrzucił go w płomienie,
a wkrótce potem nadszedł pobożny sługa królowej i
zapytał, czy rozkaz króla został wypełniony.
Usłyszawszy potwierdzającą odpowiedź, poszedł z
powrotem i udał się do króla. Król, dowiedziawszy
się co zaszło, straszliwie się przeraził, zrozumiał
bowiem, że było to zrządzenie Boże, na świadectwo
niewinności chłopca i królowej. Skruszony tym
wypadkiem, zaniechał odtąd zupełnie pokątnych
miłostek.
Ale jeszcze święta niewiasta nie wypiła do dna
kielicha goryczy. Oto jej syn Alfons, ożeniony z
księżniczką kastylską, zapałał nieubłaganą
nienawiścią przeciw nieślubnemu synowi swego ojca,
Alfonsowi Sanchez, ulubieńcowi monarchy, a niesnaski,
jakie stąd powstały, ogarnęły całą Portugalię.
Ponieważ Alfons gromadził zbrojne zastępy, aby bronić
swych praw, Elżbieta starała się wszelkimi siłami
doprowadzić do zgody między mężem a synem. Król,
mniemając, że jego małżonka znosi się z synem
przeciw niemu, skazał ją na wygnanie, ale oburzenie
ludu na tę niczym nieusprawiedliwioną srogość
zmusiło go wkrótce do przywołania wygnanej. Tymczasem
jego spór z synem zaostrzył się do tego stopnia, że
walka zdawała się nieuniknioną. Obaj przeciwnicy
wyruszyli w pole na czele znacznych sił; już miały
zbrojne zastępy uderzyć na siebie, gdy wtem na placu
boju stanęła Elżbieta. Jej łzy i prośby dokazały
rzeczy, którą wszyscy uważali za niemożliwą,
zdołały bowiem skłonić do zgody zwaśnionych ojca i
syna.
W jakiś czas potem przybity wiekiem i strapieniami
król zachorował. Elżbieta nie odstępowała jego
łoża, krzepiła ciało chorego lekami, a duszę
niebiańską pociechą i modłami. Wdzięczny za jej
troskliwość i poświęcenie zgasł Dionizy pełen żalu
i skruchy w jej ramionach w roku 1325.
Owdowiała monarchini rozdała swe królewskie
klejnoty, przywdziała habit klaryski i zamieszkała w
skromnym domku, położonym tuż przy klasztorze przez
siebie założonym, trawiąc czas na modlitwie i
uczynkach miłosierdzia. Ostatnim jej dziełem był
zawarty za jej przyczyną pokój pomiędzy jej synem,
królem portugalskim, a wnukiem, królem kastylskim,
którzy się sposobili do krwawej rozprawy. Zgon jej
nastąpił w dniu 4 lipca roku 1336.
Gdy po 300 latach otworzono jej grobowiec, z
nieskażonego ciała ulatywała piękna woń. Papież
Urban VIII wyznaczył na jej pamiątkę dzień 8 lipca.
Nauka moralna
Błogosławieni pokój
czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi
(Mat. 5,9). Pokój jest najwyższym szczęściem, gdyż
nie ma szczęścia bez pokoju. Starajmy się przeto z
wszystkimi żyć w zgodzie i pokoju; unikajmy wszelkich
kłótni i niesnasek, gódźmy powaśnionych z sobą, nie
dawajmy nikomu sposobności do swarów i nieprzyjaźni, i
pomnijmy na to, że stokroć lepiej jest być
skrzywdzonym, aniżeli dochodzić swego prawa na drodze
kłótni i procesów. Stokroć lepiej dla miłego pokoju
znieść obrazę, krzywdę, lekceważenie, bo tylko taki
jest miłośnikiem pokoju, kto tak postępuje. Święta
Elżbieta znosiła spokojnie podejrzenia, prześladowanie
i dokuczliwości męża, pomnąc na słowa Zbawiciela: Jeśli cię kto uderzy w prawy
policzek, nadstaw mu i drugiego. A temu, który chce
prawem z tobą się rozpierać, a suknię twoją wziąć,
oddaj i płaszcz (Mat. 5,39. 40. 39. 40).
Usiłujmy nade wszystko przeszkodzić swarom i
nieporozumieniom między krewnymi i znajomymi, pomni na
słowa świętego Pawła, zwrócone do Tytusa: Napominaj ich, aby nikogo nie
czernili, aby nie byli kłótliwymi, lecz skromnymi, i
aby okazywali łagodność względem każdego.
Święta Elżbieta, jakkolwiek słaba niewiasta, nie
wahała się pójść między zbrojne szeregi i zdołała
zmiękczyć łzami i prośbą kamienne serca. Iluż przez
to ocaliła ludzi, ilu czynom okrucieństwa zapobiegła,
ile tym sobie zaskarbiła wdzięczności i
błogosławieństw! Jezus Chrystus, który przez ofiarę
życia zyskał nazwę "Księcia pokoju", będzie cię
wspierał w tych przedsięwzięciach, działaj przeto w
Jego duchu, On cię nie odstąpi. Nagroda twoja będzie
wielka i słusznie nazywać cię będą sługą Bożym.
Modlitwa
Najlitościwszy Boże, któryś św. Elżbietę
pomiędzy wielu innymi wysokimi łaskami przyozdobił
także darem poskramiania wojen, spraw to miłościwie,
abyśmy za jej pośrednictwem zażywali za życia pokoju,
o który pokornie prosimy, a po nim dostąpili radości
wiekuistych. Amen.
Św. Elżbieta, Królowa portugalska
Urodzona dla świata 1271 roku,
Urodzona dla nieba 4.07.1336 roku,
Wspomnienie 8 lipca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.