KOŚCIÓŁ (po
niem. Kirche, po szwed. Kyrka, duńsk. Kyrke, angielsk.
Church [czyt. czorcz], rusk. Cerkow, franc. Eglise,
hiszp. Iglesia, włosk. Chiesa [czyt. kiesa]),
wyraz niewiadomego pochodzenia; jedni wywodzą go z sanskrytu, inni z
języka hebrajskiego, z celtyckiego, starogermańskiego, greckiego i łacińskiego,
choć w tych wszystkich wywodach może tylko greckie χυριαχoν = dom pański
i łacińskie Curia na uwagę zasługują (cf. J. Lobe, De
origine vocabuli Kirche, Altenb. 1855 i niżej art. Kościół, budowla).
1.
Pojęcie Kościoła.
Kościół,
po łacinie Ecclesia, z greckiego
εχχάλέώ, zwołuję, zgromadzam, w
gramatycznym i biblijnym znaczeniu używany na oznaczenie zebrania ludu
(Ps. 25 v. 5. Ps. 106 v. 32.
Act. Ap. c. 19 v. 3 2. 40), w Nowym Zakonie do wyższego, świętszego zwołania
zastosowany (ad Rom. c. 16 v. 16. 2 3), oznacza zgromadzenie wiernych, których
Bóg przez Syna swego Jezusa Chr. powołał dla czci Imienia swego świętego
na ziemi i w niebie. W rozleglejszym znaczeniu, aniołowie i
ludzie jedno stanowią społeczeństwo ku czci Boga w Trójcy jedynego; Kościół
w tym rozumieniu jest to miasto Boże, świątynia, w której Bóg
przemieszkuje, a aniołowie i ludzie, złączeni miłością w Bogu,
czczą i wielbią Go na wieki. W tym to rozumieniu ś. Paweł mówi o Kościele
w liście do Efezów (c. l v. 28): „ipsum dedit caput supra omnem
Ecclesiam,” t. j. rozumie tu tryumfujący, cierpiący i wojujący
Kościół, czyli różne jego stany połączone z Chrystusem, ale nie
jednakowo, bo błogosławieni i aniołowie, zamiast wiary, przez widzenie
i gorejącą miłość, ludzie zaś na ziemi przez wiarę, miłość i
znaki zewnętrzne sakramentów i ofiar; różne, wedle różnych
epok trwania Kościoła na ziemi. Wszyscy bowiem ludzie od grzechu Adama,
tak pod prawem natury, jak i pisanym, przez wiarę w jedynego pośrednika
zbawieni, należeli do Kościoła Chrystusa. Jest to jednozgodna nauka Ojców
Kościoła, którą dobrze wyraża ś. Augustyn, pisząc w liście 190
do Optata: „Profecto, quod scriptum est, non esse aliud nomen sub coelo,
in quo oporteat nos salvos fieri, ex illo tempore valet ad salvandum genus
homanum, ex quo in Adam vitiatum est genus humanum. Sicut enim in Adam
omnes moriuntur, ita in Christo omnes vivificabuntur, quia sicut in regno
mortis nemo sine Adam, ita in regno vitae nemo sine Christo.”. W Starym i
Nowym Zakonie jeden więc był Kościół wiarą w Odkupiciela, ale tam
jakby w stanie dzieciństwa, tu wiecznej młodości i siły. W Nowym
Zakonie ś. Augustyn nazywa K. „congregatio fidelium, sive populus
fidelis per universum orbem dispersus" (in Ps. 49); a ś. Ireneusz:
„eos qui sunt undique fideles” (contr. haeres. 1. 3 c. 3). Ale definicje
te są za ogólne, nie wyróżniają K-a od heretyckich i odszczepieńczych
społeczeństw.
W
ściślejszym więc znaczeniu, teologowie za Bellarminem (lib. 8 de
ecclesia cap. 2) nazywają Kościół „społeczeństwem ludzi,
wyznających jedną wiarę chrześcijańską i złączonych z sobą jednością
tychże sakramentów, pod rządem prawych pasterzy, a mianowicie
rzymskiego Papieża.”. Ten K. Chrystusa różnymi nazwy Pismo ś.
oznacza: Domus Dei (l ad Tim. 3, 13), Ovile ovium (Joan. 10,
1), Sponsa Christi (Apoc. 21, 2. 22, 17), Uxor Christi (ad
Ephes. 5), Templum Dei, Populus Dei, Civitas Dei (Apoc. 21, 2. 3), Corpus
Christi (ad Coloss. l), Vinea (Mt. 21, 1), Columba (Cant.
6), Amica et soror (Cant. c. 1 et 6); ale mistyczne te nazwy
wszystkie objęte są w wyrazie Kościół, czyli społeczeństwo
wezwanych, gdyż tylko wezwani przez łaskę Bożą do niego należą.
Dwojako Bóg powołuje człowieka: wewnętrznie, przez łaskę, i zewnętrznie,
przez słowo, czyli Objawienie, wskazujące mu drogę zbawienia i środki
pozyskania go. Że zaś K. jest społeczeństwem ludzi, którzy prawdziwą
i rozumną wiarą czczą Boga i pewnymi środkami dążą do zbawienia,
wewnętrzne wezwanie nie byłoby dostateczne, gdyż wiara, jak mówi ś.
Paweł (ad. Rom. 10, 17), ze słuchania, a słuchanie przez słowo
Chrystusowe zewnętrznie objawione; toż się rozumie o czci zewnętrznej,
ofierze i pojednania z Bogiem przez sakramenty ś., jak to zobaczymy
następnie. Tu dodamy tylko, że nie wszystkich jednakowo Bóg powołuje
wewnętrznie do swego Kościoła: jednych, jakby ogólnie, wezwaniem wspólnym
wszystkim wiernym, którzy przez chrzest wchodzą do K-a; o tym wezwaniu
ś. Piotr mówi: „Quoscumque advocaverit Dominus" (Act. ap.
2, 3 9). Innych wezwaniem szczególnym, o którym ś. Paweł: „Qui
secundum propositum vocati sunt sancti, quos praedestinavit hos et vocavit,
et quos vocavit, hos et justificavit” (ad Rom. 8, 28. 30). Jest to
wezwanie wybranych, a tak powołani nie tylko wierzą, ale zgodnie z wiarą
żyją i trwają na tej drodze do końca.
Protestanci,
podobnie jak poprzednio pelagianie, donatyści, wiklefici i husyci
utrzymywali, że tylko tak wezwani są członkami K-a, który składa się
z samych wybranych, więc jest niewidzialnym (cf. Bellarmini, De
Ecclesia 1. 3 c. i); ale zasadniczy ten błąd i nierozróżnienie
dwojakiej części K-a: widzialnego i niewidzialnego, jakby duszy i ciała,
dlatego tylko wymyślili, żeby siebie do K-a Chrystusowego zaliczyć,
owszem, wiarę w K. Chrystusowy zwalić (ob. niżej).
Katolicy, stoimy mocno przy definicji K-a poprzednio podanej, której
prawdziwość niezbicie dowodzi:
1)
fakt historyczny założenia K-a,
2)
jego organizacja,
3)
jego władza,
4)
jego własności,
5)
jego cechy.
I.
„Bóg, mówi Nicolas (Etudes philosophiques sur le christianisme t. 2
ch. 12 p. 222, ed. Bruxelles 1853), tak wyraźnymi cechami odznaczył swój
K., że ci, co go szukają, znaleźć go mogą. Tacy, którzy obojętnie
lub z uprzedzeniem nań patrzą, widzą w nim tylko ludzką instytucję,
opartą na fanatyzmie, utrzymywaną przez politykę, a wywierającą
jedynie pozorny wpływ na umysły, które szanują tylko jej słabość, a
oczekują upadku. Ale ci, co nań patrzą okiem prostym a oświeconym,
prawdziwą nauką, którzy go badają bezstronnie i z rozwagą, jakiej wymaga
dzieło, które przeżyło osiemnaście wieków, nie upadło pod ciosami
Neronów i Dioklecjanów i żyje, wznosząc swą świętą głowę ponad
zwaliskami stu różnych państw, które go chciały pokonać, a dziś u
stóp jego leżą, ci, mówię, widzą w nim fakt nadprzyrodzony, zamiar
tak doskonale poczęty, tak mądrze wykonany przez wszystkie wieki aż
dotąd i przewidziany na przyszłość, że uznać w tym muszą mądrość
i potęgę Boską.”. I w rzeczy samej, P. Jezus założył K., aby w nim
i przezeń ludzie zbawienie wieczne osiągnąć mogli. Tę myśl przewodnią
Zbawiciel zapowiada z początku swej działalności na ziemi: „Pokutę
czyńcie, mówi w pierwszem kazaniu do ludu, albowiem przybliżyło się
królestwo niebieskie” (Mt. 4, 17. Mr. i, 15), i zaraz potem wybiera
Apostołów, jakby posłów swoich do ludzi, i wskazuje im nowe posłannictwo:
„Pójdźcie za mną, a uczynię was, że się staniecie rybitwami
ludzi” (Mt. 4, 19); was słabych, nieudolnych rybaków dlatego
wybieram, żeby okazać moc moją, żeby sam wybór dowodził, że to nie
dzieło ludzkie chcę założyć, a słabość wasza, przy której
pozostaniecie, pokona mocnych wedle świata: „A gdy był dzień, przyzwał
uczniów swoich i wybrał z nich dwanaście, które też nazwał Apostoły”
(Luc. 6, 13). Ich, jako nieodłącznych towarzyszów swoich, uczynił świadkami
wszystkich swoich cudów, im tłumaczył przypowieści, w których lud
nauczał, „gdyż wam, mówił (Mt. 13, 11), dano jest wiedzieć
tajemnice królestwa niebieskiego;” a skoro ich przygotował i umocnił
w wierze w swe Boskie posłannictwo, objawił im zamiar założenia przez
nich swego Kościoła, i potrzebną władzę udzielił: „Tyś jest
opoka, mówi do Piotra, a na tej opoce zbuduję K. mój, a bramy piekielne
nie zwyciężą go” (Mt. 16, 18. 19). Nauczając o upominaniu
braterskim, dodaje: „a jeśli cię nie usłucha (brat twój)... powiedz
Kościołowi, a jeśliby K-a nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik" (Mt. 18, 15—18). W Ewangelii ś. Jana
(c. 10) nazywa się pasterzem, tych zaś, co go słuchają, owcami
zgromadzonymi w owczarni, i dodaje (v. 16): „I drugie owce
mam, które nie są z tej owczarni; i one potrzeba, abym przywiódł, i słuchać
będą głosu mego; i stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz.”.
Działalność
Apostołów zacząć się miała dopiero po odejściu Jego do Ojca, ale
przedtem jeszcze, jakby na próbę w nauczycielskim urzędzie, wysłał
ich opowiadać Ewangelię: „A wezwawszy dwanaście Apostołów, mówi
ś. Łukasz (c. 9, v. 1), dał im moc i władzę na wszystkie czarty, ażeby
uzdrawiali choroby, i posłał je przepowiadać królestwo
Boże.”. Przed powrotem do Ojca podwaja nauki, pociechy i
obietnice, a szczególniej przyrzeka Ducha swego, ducha prawdy, aby z
nimi pozostał na wieki (Joan. c. 14, 15 et 16). Nareszcie,
przed Wniebowstąpieniem
swoim żegnając się z nimi, uroczyście oświadcza: „Dana mi
jest wszystka władza na niebie i na ziemi. Idąc tedy, nauczajcie
wszystkie narody, chrzcząc je w Imię Ojca i Syna i Ducha ś., nauczając
je chować wszystko, com wam kolwiek przykazał. A oto ja jestem z wami po
wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt. 28, 18—20.
Mr. 18,
15—18. Luc. 24, 47—49. Joan.
20, 21—23). Tak jasnych i stanowczych oświadczeń Chrystusa nie mogli
inaczej zrozumieć Apostołowie: „Pilnujcie sami siebie i wszystkiej
trzody, mówi ś. Paweł (Act. 2 0, 28), nad którą was Duch ś.
postanowił biskupami, abyście rządzili Kościół Boży, którego
nabył krwią swoją.”. Gdzie indziej oświadcza, że Chrystus, głowa K-a,
samego siebie zań wydał, aby go poświęcił (ad Ephes. 5, 25. 26).
Ś.
Piotr nazywa K. rodzajem wybranym, narodem świętym, ludem nabycia (l
Petr. 2, 9); ażeby zaś wypełnić zalecenie Chrystusa, Apostołowie w
Jerozolimie, Samarii i po całym świecie zakładają pojedyncze kościoły,
urządzają je wedle wskazanego im wzoru, łącząc jednością wiary i miłości
w jeden K., który dlatego zowią domem Bożym, albo ciałem, którego
Chrystus jest głową (1 ad Cor. 12, 12. ad Ephes. 4, 15). Dowód
założenia K-a przez Chrystusa istnieje więc dotąd, mamy go przed
oczyma, a tym jest sam K., który, jako społeczeństwo chrześcijańskie,
przyznaje przez 19 blisko wieków swój początek Chrystusowi i
przechowuje Jego religię. Jemu zawdzięczamy naszą cywilizację,
obyczaje, prawa, instytucje, a fakt ten istnienia K-a, który chyba
szalony zaprzeczyć może, stwierdzony nieprzerwanym szeregiem pomników
i świadectw przez cały ciąg wieków. Wspomnimy tu tylko na następstwo
biskupów, akta soborów, dzieje męczenników, pisma Ojców K-a, świątynie
i wszystkie pomniki, które historyczną pewność w najwyższym stopniu
stanowią (ob. Perrone,
Tract. de vera religione, part. 2 cap. 3 et 4).
2.
Organizacja kościelna.
Ponieważ
założenie K-a przez Chrystusa jest faktem historycznym, On sam nadać mu
musiał organizację, wskazać środki istnienia i działania; logicznie więc wola Chrystusa jest źródłem, z którego możemy
poznać ustrój wewnętrzny a niezmienny Jego K-a. Główny cel założenia
K-a, głoszenie wiary
chrześcijańskiej, a przez nią zbawienie ludzi, wymagał
rozszerzenia go po całym świecie: „idąc tedy, nauczajcie wszystkie
narody” (Mt. 28, 19); dla tego, jak widzieliśmy, powołał Apostołów,
nauczył i potrzebną władzą obdarzył. Ale każda osoba moralna, każda
korporacja potrzebuje organizacji, punktu jedności, głowy i kierownika
naczelnego. Dzieło Boskie na ziemi nie mogło być wadliwe;
P. Jezus, już powołując Apostołów, jednego z nich, Szymona,
szczególnie odznaczył: „a wejrzawszy nań Jezus rzekł: Tyś jest
Symon syn Jana: ty będziesz zwan Cephas” (to się wykłada opoka.
Joan. 1, 42). Inni Ewangeliści podają to samo krócej: „i dał Symonowi imię
Piotr” (Mr. 3, 16. Luc. 6, 14. Mt. 4, 18), ale wszyscy mówią o tym,
jako o wypadku wielkiej wagi. Innym razem Jezus pytał uczniów swoich,
kim mienią go być ludzie, a następnie, za kogo oni sami Go uważają?
„Odpowiadając Symon Piotr, rzekł: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego.
A odpowiadając Jezus, rzekł mu: Błogosławionyś jest Symonie bar Jona,
bo ciało i krew nie objawiła tobie, ale Ojciec mój, który jest w
niebiesiech. A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka; a na tej opoce
zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go. I tobie
dam klucze królestwa niebieskiego; a cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie
związano i w niebiesiech; a cokolwiek
rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązano i w niebiesiech” (Mt.
16, 16—19). Obietnicę w tych słowach zawartą, spełnił P. Jezus po
Zmartwychwstaniu swoim, gdy na trzykrotne zapytanie: Symonie Janów, miłujesz
mię więcej niźli ci? i trzykrotną odpowiedź: Tak Panie, Ty wiesz,
że Cię miłuję, rzekł mu Jezus: „Paś baranki moje, paś owce
moje” (Joan. 21, 15—17). Na dopełnienie tych, nader już jasnych
i dobitnych słów Chrystusa, w których mianuje Piotra głową Kościoła
i książęciem Apostołów, owszem, kamieniem węgielnym swego Kościoła,
dodajmy jeszcze te tkliwe słowa P. Jezusa, które wyrzekł do niego w
przeddzień męki swojej: „Symonie, Symonie, oto szatan pożądał
was, aby przesiał jako pszenicę; alem ja prosił za tobą, aby nie ustała
wiara twoja: a ty niekiedy nawróciwszy się, potwierdzaj bracią twoją”
(Luc. 22, 31. 82). To też Apostołowie i Ewangeliści Piotra, choć nie
był pierwszy na apostolstwo powołany, zawsze na pierwszym miejscu mianują
(Mt. 10, 2. Mr. 3, 16. Luc. 6, 14), uznając najwyższy urząd, który
Chrystus powierzył mu w Kościele. Chociaż bowiem wszyscy Apostołowie
powołani zostali do opowiadania Ewangelii, ale Piotr sam na opokę K-a
wybrany, na nim Pan zbudował K. swój; chociaż wszyscy Apostołowie
otrzymali władzę związywania i rozwiązywania (Mt. 18, 18), ale tylko
Piotr klucze królestwa niebieskiego otrzymał (Mt. 16, 19); chociaż
wszyscy Apostołowie mieli prawo zakładać i urządzać kościoły, ale
Piotr tylko ma naczelne pasterstwo nad wszystkimi kościołami, on sam
pasie baranki i owieczki (Joan. 21, 15), za niego tylko Pan prosi, aby nigdy
nie ustała jego wiara, aby zawsze potwierdzać mógł bracią
(Luc. 22, 81). P. Jezus przewidział wszystkie burze, które spaść miały
na K. Jego w długim szeregu wieków: prześladowania, odszczepieństwa,
herezje, apostazje, przemoc i podstęp, gwałty i szyderstwa, burze, które
miotać miały łódką Piotrową, wysiłki piekielne, które uderzać miały
o skałę Piotrową, dlatego te obietnice opieki, to zapewnienie zwycięstwa:
„bramy piekielne nie zwyciężą go" (Mt. 1. cit.). Ale też dlatego ta silna organizacja K-a, która choć gniewa nieprzyjaciół jego,
ale i podziw budzi.
Tak
urządzony K. widzimy w Dziejach apost. po Wniebowstąpieniu Pańskiem.
Do Apostołów przyłączyła się mała z początku garstka wiernych w
Jerozolimie (Act. apost. l, 14); u stóp ich składali wierni zapłatę za
sprzedane role albo domy (ibid. 4, 34. 35); przed nimi wytaczali swe żale
i spory (ibid. 6, l. 2. 15, l. 2), a Piotr, jako Chrystus postanowił, staje wszędzie
na czele młodego Kościoła: on przedstawia potrzebę wyboru innego
Apostoła w miejsce zdrajcy Judasza i wylicza przymioty, jakie wybrany
mieć powinien (ibid. l, 15...), on po zesłaniu Ducha ś. pierwszy
głosi Ewangelję zebranemu ludowi w Jerozolimie (ib. 2, 14...), on
pierwszy cud czyni na potwierdzenie Bóstwa Jezusa (ib. 3, 6...), on
przemawia w imieniu wszystkich przed sądem żydowskim (ib. 4, 8...), on
gromi pierwszego świętokupcę i herezjarchę Symona (ib. 8, 20...),
zwiedza i umacnia, w skutek prześladowania rozproszony K. (ib. 9, 32), pierwszy poganom
opowiada Chrystusa, przyjmuje ich na łono K-a i powołania ich broni
(ib. c. 10 et 11); jego i tylko jego Paweł, choć bezpośrednio przez
Pana wezwany, nawiedza i przez piętnaście dni u niego pozostaje (ad
Galat. 1, 18). I znów powiedzmy: taka organizacja K-a, to fakt
historyczny, zaprzeczeniu nieulegający, a wszelkie wykręty sofistów, z
którymi nie miejsce tu się rozprawiać, nie mogły i nie mogą go osłabić.
Oprócz
Apostołów, wybrał Pan Jezus jeszcze innych 72 uczniów (Luc. 10, 1i...)
do pomocy im w pracy ewangelicznej, gdyż „żniwo iście wielkie, ale
robotników mało" (ibid. v. 2); Apostołowie też, gdziekolwiek założyli
K., stanowili w nim kapłanów (Act. Ap. 14, 22). Ś. Paweł świadczy
(ib. 20, 28), że biskupów Duch ś. postawił, aby rządzili Kościołem
Bożym; Tymoteuszowi powierzył kościół w Efezie (1 ad Tim.),
Tytusowi w Krecie (ad Tit. 1, 5), ucząc, jak z całą powagą pasterską
ma nim rządzić (ib. 2, 15), jakie przymioty mieć powinni ci, którym
przez włożenie rąk udzielać mieli święcenia (l ad Tim. 3, 2 — 9.
ad Tit. 1, 6 et seq.); toż samo o Janie Apostole świadczy Ireneusz i
Klemens aleksandryjski (ap. Eusebium, II.
E. lib. 3 c. 23), także Hieronim (De viris illustr. cap. 9), a o
Piotrze Tertuljan (De praescript. c. 36) i inni. Dodajmy diakonów, których
wybrali Apostołowie w Jerozolimie (Act. apost. 6, 1 et seq.), a
mamy obraz K-a za czasów apostolskich. Ponieważ Chrystus ustanowił swój
K. nie tylko na czas życia Apostołów, ale na wszystkie czasy, przyrzekł
mu trwałość wieczną (Mt. 28, 20); więc i organizm K-a trwać musi
nieustannie, t. j. posłannictwo, jakie Chrystus powierzył Apostołom,
przejść musiało na ich następców, biskupów (ob. Biskup), którzy
urząd i władzę apostolską z woli Bożej sprawują (Act. ap. 20, 28).
Najstarsze
świadectwa Ojców Kościoła niezbicie dowodzą, że od czasów
apostolskich biskupi rządzili pojedynczymi kościołami, jako następcy w
urzędzie apostolskim; nazwiska ich przechowywano w archiwach kościelnych,
a ten nieprzerwany szereg biskupów, sięgający Apostołów, służył
za dowód prawdziwości K-a p-ko heretykom. Tak Ireneusz (Adv. haereses 1.
3 c. 3) mówi: „Habemus annumerare eos, qui ab Apostolis instituti sunt
episcopi in ecclesiis et successores eorum usque ad nos.”. Także
Tertuljan (De praescription. c. XXXII) tak na heretyków nastaje: „Edant
origines ecclesiarum suarum, evolvant ordinem episcoporum suorum ita per
successiones ab initio decurrentem, ut primus episcopus aliquem ex
apostolis... habuerit autorem vel antecessorem.”. Podobnie Klemens
rzymski, Ignacy antiocheński, Polikarp smyrneński, Justyn męczennik i
inni. Do pomocy biskupom i w zależności od nich stali kapłani i
diakonowie, o których urzędzie wyżej przytoczone świadectwa biblijne,
i wymienieni Ojcowie K-a równie stanowczo świadczą (ob. Hierarchia).
Jak urząd Apostołów w K-le przeszedł i trwa w episkopacie, tak urząd
Piotra, czyli prymat jego, przejść musiał i trwać w następcach
jego na Stolicy Piotrowej, Papieżach (ob. Papież); inaczej organizacja
K-a byłaby zmienioną, K. nie byłby ten sam, jak go ustanowił Chrystus,
a obietnica Jego Boska pozostania z K-em swoim, zbudowanym na Piotrze, aż
do skończenia świata (Mt. 16, 16), nie mogłaby się spełnić.
Niewątpliwie
dowiedziono, że Piotr z Antiochii przeniósł katedrę swą do Rzymu,
gdzie i męczeńską śmierć poniósł (ob. Piotr ś.); rzymscy więc
biskupi, jako następcy Piotra, z rozporządzenia Chrystusa sprawują
urząd jego w K-le. Tak trzyma cała starożytność chrześcijańska,
wszyscy Ojcowie Kościoła, tak dowodzą najstarsze monumenty rzymskie,
katalogi Papieży i t. d. Biskupi wszystkich wieków K-a uznawali tę władzę;
sobory, jak efeski (431), chalcedoński (451), florencki (1438), trydencki
(1545), watykański (1870) zatwierdziły; sami biskupi rzymscy, od Lina do
Piusa IX, bezsprzecznie
zawsze za następców Piotra się uważali i jako Papieże rządzili K-em;
nawet poważniejsi protestanccy uczeni, jak Grotius (in voto pro pace ad
art. 7 t. IV Oper.),
Leibniz (Epla ad Fabricium t. I Epist.) i inni przyznali (dowody i autorów
ob. w art. Papież). Władza więc w K-le nie wypływa z ludu, jak błędnie
utrzymują protestanci, ale z ustanowienia Chrystusa spoczywa w
hierarchii kościelnej, do której bp-i jako następcy Apostołów
osobliwie należą i od kapłanów są wyżsi (Conc. trid. sess. 23 c. 4);
Papież zaś, jako następca książęcia Apostołów Piotra i namiestnik
Chrystusa, ma władzę (prymat) nad całym K-em, którego jest głową,
ojcem i nauczycielem z bezpośredniego postanowienia Chrystusa (Conc.
florentinum sess. 10 decret. union.). Orzeczenie to soboru florenckiego
odnowił sobór watykański (sess. 4 cap. 3): „Sanctam Apostolicam
Sedem, et Romanum Pontificem in universum orbem tenere primatum, et
ipsum Pontificem Romanum successorem esse beati Petri principis
Apostolorum, et verum Christi vicarium, totiusque Ecclesiae caput, et
omnium christianorum Patrem ac doctorem existere; et ipsi in beato Petro
pascendi, regendi ac gubernandi universam Ecclesiam a Domino nostro Jesu
Christo plenam potestatem traditam esse.”.
3.
Troista władza w Kościele.
Tę
władzę, którą Chrystus udzielił K-wi swemu, dzielą teologowie na władzę
kapłańską (ordinis) i władzę rządzenia (jurisdictionis).
Pierwsza udziela się przez wkładanie rąk święcenia, druga przez
instytucję, czyli ustanowienie, wskazujące podwładnych i nadające
prawo rządzenia nimi. Między podwójną tą władzą ścisły zachodzi
związek: obydwie K-wi niezbędne, aby mógł dopiąć celu swego
nadprzyrodzonego, obydwie spełniają ministrowie i pasterze Kościoła,
czyli Kościół rządzący (Hierarchia). Do hierarchii święcenia
liczą się biskupi, kapłani i diakonowie (Conc. trid. sess. 23 can.
5), hierarchię jurysdykcji spełnia Papież, biskupi i kapłani, w
jedności z Papieżem zostający. Mówimy tu tylko o hierarchii z
postanowienia boskiego (ob. Hierarchia). Hierarchii tej udzielił Pan
Jezus potrójną władzę i posłannictwo: nauczycielstwa, kapłaństwa
i rządzenia, czyli jurysdykcji; nauczycielstwa (potestas
magisterii), aby słowo Boże, naukę P. Jezusa głosić mogli ludowi, ucząc
go, w co wierzyć i co czynić ma, aby osiągnąć mógł zbawienie; kapłaństwa
(potestas ministerii), dla sprawowania ofiary i udzielania sakramentów,
które Zbawiciel ustanowił, jako środki zbawienia i kanały łask, aby
wierni, jednością wiary złączeni, mogli rość w cnotach chrześcijańskich;
nareszcie władzę rządzenia (potestas imperii), aby społeczeństwo
chrześcijańskie dobrze urządzone i kierowane było, nadużycia
powstrzymane, zgorszenia usunięte, a cały K., jako królestwo Boże na
ziemi, do wspólnego celu bezpiecznie mógł dążyć.
Protestanci,
chociaż zatrzymali pastorów dla nauczania i rządzenia, ale nie mogąc
wykazać posłannictwa ich od Chrystusa, wbrew jasnym słowom Pisma św.
utrzymują, że Chrystus całą władzę udzielił ludowi, a ten dopiero
deleguje i wybiera sobie rządców i nauczycieli; słowem, władza u nich
ma płynąć nie z góry, od Chrystusa, ale z dołu, od ludu. My pojmujemy
K. Chrystusa takim, jakim On sam go ustanowił, ta więc trojaka władza w
K-le z Jego postanowienia być musi. I w rzeczy samej:
a)
P. Jezus dał Apostołom swoim władzę nauczania, kiedy, odchodząc
do Ojca, polecił im: „Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelje
wszemu stworzeniu” (Mr. 16, 15); „idąc tedy nauczajcie wszystkie narody”
(Mt. 28, 19). Wiadomo, jak gorliwie spełnili ten rozkaz Apostołowie po
otrzymaniu Ducha ś.; zrozumieli go zaś jako posłannictwo, które im
Chrystus powierzył; w Jego też
Imię głosili Ewangelię i mocą władzy, którą od Niego
otrzymali. „Więcej trzeba słuchać Boga niż ludzi,” odpowiada
Piotr ś. najwyższemu kapłanowi żydowskiemu, gdy mu mówił o
zakazie uczenia w Imię Chrystusa (Act. 5, 29); także Paweł ś.: „A
jako będą przepowiadać, jeśliby nie byli posłani?” (ad Bom. 10,
16).
b)
Władzę kapłańską: „Nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc
je” i t. d. (Mat. 28, 19); gdy Chrystus ustanowił Najśw.
Sakrament i rozdał go uczniom, rzekł do nich: „To czyńcie na
pamiątkę moją” (Luc. 2 2, 19); odpuszczanie grzechów: „Weźmijcie
Ducha ś., których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone” i t. d. (Joan.
20, 22. 28). Tak udzieloną władzę, sposobem wskazanym przez Chrystusa
wykonywali Apostołowie, jak świadczą Dzieje i Listy apostolskie. Dlatego ś. Paweł siebie i innych Apostołów nazywa szafarzami tajemnic
Bożych (l ad. Cor. 4, 1), miasto Chrystusa sprawujących poselstwo i pełniących
urząd jednania z Bogiem (II
ad Cor. 5, 18—20), władzę i posłannictwo tylekrotnie cudami
stwierdzone.
c)
Władzę rządzenia K-em, więc wiernym obowiązek posłuszeństwa:
„Jeśliby Kościoła nie usłuchał,
niech ci będzie jako poganin i celnik” (Mt. 18, 17); także, w
przytoczonych wyżej słowach (Mt.
16, 19. ib. 18, 18. Joan. 21, 15—17), dając Piotrowi klucze królestwa
niebieskiego, moc związywania i rozwiązywania, paszenia owiec swoich,
wszystkim też Apostołom moc związywania
i t. d., co znaczy władzę stanowienia praw, sądzenia i zmuszania
wiernych do posłuszeństwa. Tak pojętą władzę istotnie wykonywali
Apostołowie, bądź zebrani na sobór w Jerozolimie (Act. 15), bądź
pojedynczo, jak z Dziejów Apost. i Listów szczególniej ś. Pawła
wyraźnie się okazuje. Że zaś P. Jezus nie ustanowił dwóch Kościołów,
jednego za życia Apostołów, a drugiego potem, potrójna ta władza w
tymże K-le Chrystusa przejść musiała i przeszła na następców, w urzędzie
apostolskim prawnie ustanowionych, jak, pomijając niezliczone dowody z
Ojców Kościoła, Pismo św., które protestanci za jedyne źródło
wiary uznają, przeciw nim dowodnie świadczy. Ś. Paweł np. przyzwawszy
z Efezu starszych K-a, zalecił im, aby pilnowali wszystkiej trzody, nad
którą ich
Duch ś. postanowił biskupami, aby rządzili Kościołem Bożym
(Act. 20, 28); w listach też do Tymoteusza i Tytusa naucza ich, jak mają
rządzić Kościołem, komu przez wkładanie rąk udzielać święcenie,
słowem, jak daną sobie władzę sprawować.
4.
Własności Kościoła (dotes Ecclesiae).
Z
tego, co dotąd powiedziano, koniecznie wypływa, że K. musi być widzialnym,
jak to już na wstępie zaznaczyliśmy: widzialny w członkach swoich,
bo ludziach, którzy wyznają naukę Chrystusa; widzialny w hierarchii
swojej, która głosi naukę P. Jezusa, udziela widome sakramenty wiernym
i rządzi całym Kościołem. Inaczej też być nie mogło: K. czysto
duchowy w znaczeniu protestanckim byłby w sprzeczności z naturą ludzką,
sprzeciwiałby się celowi Wcielenia Syna Bożego; Bóg bowiem
niewidzialny staje się widomym, Słowo Ciałem się stało, powołuje
uczniów, przemawia do nich językiem zmysłowym, każe słuchać Kościoła;
Duch ś. widomie zstępuje na Apostołów; chrzest widomy łączy w
jedno ciało wyznawców Chrystusa, i odtąd już K., jak miasto
zbudowane na górze, jak widomy korab Noego płynie przez ciąg wieków,
przez widomego sternika kierowany, widomie prześladowany, bo i któżby
prześladował istotę niewidzialną, ale zawsze też widzialnie zwycięzki.
„Facilius est solem extingui, quam Ecclesiam deleri” mówi ś. Jan
Chryzostom (Hom. IV in
cap. VI Isaiae).
Do
tego widzialnego K-a, czyli do ciała K-a należą wszyscy wierni, którzy
przez chrzest weszli do społeczeństwa ustanowionego przez Chrystusa,
prawdziwą naukę Jego wyznają, a nie są z niego z jakiegobądź
powodu wykluczeni. Składa się więc K. widomy ze sprawiedliwych i
grzeszników; dlatego przyrównany do bojowiska, gdzie z pszenicą plewy
pospołu (Mt. 3, 12); do sieci, mieszczącej wszelakie ryby (ib. 13,
47); do godów, na które weszli źli i dobrzy, a król wyrzucić kazał
nieodzianego szatą godową (ib. 22, 2), więc przed wyrzuceniem był
godownikiem; do mądrych i głupich panien (ib. 2 5, 1..); do owczarni,
mieszczącej owce i kozły (ib. 26, 3 3). Ś. Paweł wyraźnie każe
wykluczyć z K-a porubcę (l ad Cor. 5, 1...), więc ten był w nim przed
wykluczeniem; a w liście do Tymoteusza pisze: „W wielkim domu nie tylko
są naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane, niektóre
ku uczciwości, a niektóre ku zelżywości” (II ad Tim. 2, 20). Nie może też być inaczej; skoro K. ma władzę
napominania grzeszących, przyjmowania do pokuty nawróconych, a
wyrzucania upornych, znać nie sami sprawiedliwi do niego należą. To też
ś. Augustyn pisze: „Homo sum in arca Christi: palea, si malus, granum
si bonus” (I. 3 contr. litteras Petiliani c. 12); a ś. Hieronim: „Arca
Noe Ecclesiae typus fuit... ut ibi pardus et haedi, et lupus et agni; ita
et hic justi et peccatores” {in dialog, contr. Luciferian. n. 22).
Heretycy zaś, odszczepieńcy i wyklęci do K-a nie należą.
Drugą
własnością K-a jest jego niezmienność, mocą której K. jest
zawsze ten sam, jakim wyszedł z rąk Zbawiciela przy swym założeniu.
Ten sam w ustroju swoim zewnętrznym i wewnętrznym, ten sam w nauce, którą
głosi, w środkach zbawienia, które podaje, słowom w swej naturze. Jeśli
bowiem P. Jezus powierzył K-wi naukę swoją i kazał ją szerzyć po całym
świecie, jeśli przez nią tylko zbawienie osiągnąć możemy, wedle słów
Chrystusa: „Kto uwierzy i ochrzci się zbawion będzie, a kto nie
uwierzy będzie potępion” (Mr. 16, 16), jakże by mógł dopuścić, żeby
ci, których posłał na szerzenie prawdy, inną naukę, zmienioną, więc
fałsz szerzyć mogli? W cóżby się obróciła Jego obietnica
pozostawania z uczniami swymi aż do końca świata? (Mt. 28, 2 0).
Bossuet, wyjaśniając tę obietnicę Zbawiciela, dodaje: „Z wami nauczając,
z wami chrzcząc, z wami ucząc wiernych zachować wszystko, com wam
kiedykolwiek przykazał, a więc z wami spełniając w Kościele moim
ministerstwo zewnętrzne; z wami tedy, z tymi, którzy po was nastąpią,
i ze społeczeństwem, pod ich kierownictwem zgromadzonym, będę odtąd aż
do końca świata, codziennie, bez przerwy, bo ani jednej chwili was nie
opuszczę, i choć nieobecny ciałem, będę zawsze obecny duchem moim”
(Conference avec le ministre Claude n. l).
Duch
ś., który rządzi K-em, jest duchem prawdy (Joan. 14, 17), więc posłannictwo
K-a nauczania wiernych zachować wszystko, cokolwiek P. Jezus przykazał,
pod dobrą jest opieką, a K. nauczający, na soborach zgromadzony, głosząc
i wyjaśniając naukę Pana Jezusa, mógł zawsze mówić: „Sancta
synodus in Spiritu s. congregata.”. Mówimy: wyjaśniając; bo i wtedy,
kiedy ogłasza nowe dogmaty, nie stanowi nowej wiary, ale decyduje, że
ten lub inny artykuł wiary św. objęty jest Objawieniem, przez Pana
Jezusa nam danym (ob. Mohlera Symbolika, tłum. ks. M.
Nowodworskiego, ks. I r. V
§ 40). Pięknie ś. Augustyn pisze: „Ipsa est Ecclesia sancta...
pugnari potest, expugnari
tamen non potest; haereses omnes
de illa exierunt tanquam sarmenta inutilia de vite praecisa; ipsa autem
manet in radice sua, in vite sua, in charitate sua, portae inferorum non
vincent eam” (lib. I de symbole ad catechum. cap. 5). Już więc ś.
Augustyn uczy, że ci właśnie, coby chcieli odmienić K., co chcą jakieś
nowości doń wprowadzić, nie należą do K-a, odpadają od niego, jak
gałęzie odcięte, więc suche. Tu by może miejsce wspomnieć o zarzucie
zacofania, o krzykach, że K. zawsze niezmienny sprzeciwia się postępowi,
tamuje go, nie idzie z duchem czasu! Na to moglibyśmy powiedzieć, że
prawda dlatego, że dawna, nie przestaje być prawdą, i nigdy nią być
nie przestanie; ale pójdziemy dalej i powiemy, że to właśnie zasługą
K-a, że zasady moralności, zatarte prawie w świecie, że światło
rozumu, tak zaciemnione przez rzekomą filozofię starożytną i nowszą,
podniósł, wyjaśnił i niezmiennie przechowuje (ob. art. Chrystianizm,
Cywilizacja), gdyż Chrystus, którego głosi, jest światłem świata.
Postępu zaś prawdziwego w naukach i sztukach K. nie tylko nie tamuje, ale
zachęca i wspiera, dowodem największe geniusze chrześcijańskie,
dowodem dzieła sztuki przez K. natchnione, cała słowem cywilizacja
chrześcijańska.
Ten
K. niezmienny trwać ma zawsze; zbawienie bowiem ludzi wszelakich narodów
i wszystkich czasów wymaga jego wiecznotrwałości. Taki też
wiekuisty K. założył P. Jezus, przyrzekając, że bramy piekielne nie
zwyciężą go (Mt. 16, 18), a następnie wyraźniej jeszcze: „Idąc
tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w Imię Ojca i Syna i
Ducha Ś., nauczając
je chować wszystko, com wam kolwiek przykazał. A oto ja jestem z wami po
wszystkie dni, aż do skończenia świata” (ib. 28, 19. 20). Tu już
wyraźne przyrzeczenie wiekuistości nauki, sakramentów i kapłaństwa. W
innym miejscu Pan Jezus mówi: „Teraz jest sąd świata, teraz książę
tego świata precz wyrzucon będzie; a ja jeśli będę podwyższon od
ziemi, pociągnę wszystko do siebie” (Joan. 12, 31. 32); kończąc
opowiadanie Ewangelii, zapewnia Apostołów, że „będzie przepowiadana
ta Ewangelia królestwa po wszystkiej ziemi, na świadectwo wszystkim
narodom, a tedy przyjdzie koniec” (Mt. 24, 14). Nareszcie, przed samą Męką
swoją mówi do uczniów: „Jam jest droga, prawda i żywot: żaden nie
przychodzi do Ojca, jedno przez mię... a ja prosić będę Ojca, a innego
pocieszyciela da wam, aby z wami mieszkał na wieki, ducha prawdy" (Joan.
14). Wszystkie te słowa pańskie zbyt są jasne, aby zostawiały wątpliwość.
K. pod opieką i kierownictwem Ducha ś. trwać będzie wiecznie. Ta
wieczna a niezmienna trwałość K-a tylko pod taką opieką da się
urzeczywistnić; Duch ś., żyjący i działający w K-le, tłumaczy i
cudowne jego rozszerzenie po całym świecie, mimo tak licznych przeszkód,
i trwałość jego wpośród prześladowań i ciągłe następstwo
pasterzy, łączność hierarchiczną jego członków, ale szczególniej
jedność i niezmienność jego nauki, mimo tylolicznych herezji, które z
łona jego wyszły.
Prawda,
że i ludzka powaga K-a, bez względu na pomoc Ducha ś., niemałe
zaufanie budzi: zgodność nauczania wszędzie i zawsze, świętość i
nauka pasterzy daje pewność ludzką większą, jak w każdej innej
wierze, ale ta ludzka powaga, dlatego że ludzka, więc omylna, nie byłaby
wystarczającą dla wiary. K. potrzebował powagi boskiej, potrzebował nieomylności,
i ten przywilej Chrystus mu udzielił. K. gdy naucza, potrójny spełnia
urząd: świadka, sędziego i nauczyciela. Świadka, gdy głosi prawdy, które
od Chrystusa otrzymał; sędziego, rozstrzygając spory, odnoszące się
do wiary; nauczyciela wreszcie, gdy wiernych w nauce i obyczajach kształci
i jakby za rękę do zbawienia wiecznego prowadzi. We wszystkich tych
razach K. z opieki Ducha ś. nie może pobłądzić. Opiekę tę Chrystus
wyraźnie Apostołom przyrzekł, gdy, posyłając ich dla nauczania
wszystkich narodów, obiecał być z nimi aż do końca świata (Mt. 2 8,
20), a wprzód jeszcze wyjaśnił, jak tę obecność rozumieć mają:
„Lecz Pocieszyciel Duch ś., którego Ojciec pośle w Imię moje, On
was wszystkiego nauczy: i przypomni wam wszystko, cokolwiekbym wam
powiedział” (Joan. 14, 26), i dalej, tłumacząc im tę działalność
Ducha ś., który na wieki ma pozostać z nimi, dodaje: „Lecz gdy
przyjdzie on duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy” (ibid. 16, 13).
Dlatego ś. Paweł nazywa K. filarem i utwierdzeniem prawdy (I ad Tim.
8, 16). Z obietnic tych pańskich oczywista, te opieka Ducha ś. odnosi się
do pomocy w posłannictwie, jakie otrzymali Apostołowie głoszenia
Ewangelii i udzielania ludowi środków zbawienia, opieka chroniąca ich
od pobłądzenia w spełnianiu misji, jaką otrzymali od Chrystusa. Ale
posłannictwo i urząd Apostołów z woli Bożej przeszedł na ich następców
(ob. wyżej); więc Duch Ś., który ma zawsze przebywać w K. i bronić
go od błędu, pomoc swą udziela następcom w urzędzie apostolskim, t.
j. K-wi nauczającemu, i udzielać ją będzie aż do końca wieków. Jakżeby
bowiem Chrystus, który poleca słuchać K-a, jak siebie samego: „qui
vos audit, me audit”, który boskie posłannictwo K-a tyloma cudami
stwierdził, miał pozwolić, żeby błędną naukę szerzył i w błąd
wprowadzał tych, którzy z Jego polecenia go słuchają? Jakżeby mógł
grozić wiecznymi karami tym, którzy K-a słuchać nie chcą (Mt. 10, 14.
Mr. 16, 17. Joan. 3, 18. etc), jeśliby możebnym było, że w wierze pobłądzić
może?
Tę
nieomylność K-a Ojcowie święci tak greccy, jak łacińscy, jako świadkowie
chrześcijańskiego podania, które przyjęli od Chrystusa i Apostołów,
stale i głośno wyznają, wynosząc jego stałość w utrzymaniu, podaniu
i obronie prawdy, którą od Chrystusa otrzymał. Tak wyznawali: Klemens
rzymski, Ignacy męczennik, Ireneusz, Atanazy, Chryzostom, Cyprjan,
Hieronim, Augustyn i inni (cf. Walenburgicos in tract. De perpetua
probat. fidei per testes, cap. 2 7 et seq.). Przywileju tego wreszcie
zawsze K. używał, począwszy od czasów apostolskich aż do nas; to przeświadczenie
K-a o swej nieomylności dokumenty wszystkich wieków zaświadczają. Na
niej wsparty, powstające błędne nauki potępiały od nikolaitów, docetów
i ceryntianów aż do protestantów i wszelakich odcieni racjonalistów późniejszych,
żądając nie tylko zewnętrznego posłuszeństwa, ale i uległości
wewnętrznej; upornych zaś ze swego społeczeństwa wykluczał, naukę
przez siebie głoszoną za jedynie prawdziwą uznawał, dogmatyczne
orzeczenia czynił, myśl i znaczenie Pisma św. autentycznie tłumaczył,
słowem, stwierdzał zawsze, że jest przez Ducha ś. kierowany i
rządzony, i za taki przez wszystkich uznanym być powinien. Ob. Conc.
trid. sess. 4 decr. de canon. script.; sess. 6 cap. 16; ibid. can. 2 9;
sess. 13 proem..; a watykański sobór oświadcza: „Neque enim fidei
doctrina, quam Deus revelavit, velut philosophicum inventum proposita est
humanis ingeniis perficienda, sed tanquam divinum depositum, Christi
sponsae tradita, fideliter custodienda et infallibiliter declararida”
(sess. 3 cap. 4 de fide et ratione). Nie jest że to dowodem ciągłego
a stałego przeświadczenia o przywileju nieomylności, jaki Chrystus K-wi
swemu udzielił?
Nie
mogło też być inaczej: religia, którą Chrystus nam ogłosił,
nie mogła czystą i błędem nieskalaną pozostać, więc do zamierzonego
celu prowadzić, tylko pod opieką nieomylnego K-a; jak bowiem nie ma
jedności w K., jeśli wszystkie jego członki nie wyznają głoszonej
przezeń wiary, tak też wiara, aby była rozumna (rationabile obsequium),
musi nie na ludzkiej, ale na boskiej powadze się wspierać. Wtedy tylko
pewni jesteśmy, że słowo Boże prawdziwe do nas dochodzi, wtedy tylko
tak zmienny, a zawsze sam przez się chwiejny umysł ludzki odpoczywa
spokojnie, bo wie komu wierzy: scio cui credidi. Między
naturalizmem, więc obojętnością w rzeczach wiary, a nieomylną powagą
K-a nie ma środka. Słusznie zatem mówi Mohler (op. cit. c. 5 § 40):
„Gdy błąd rzuci w umysły niezgodę, niepewność, zwątpienie, jakiż
pozostaje, prócz powagi, środek poznania prawdziwej nauki i przywrócenia
jedności wiary? Bez pewnego, nieomylnego trybunału, bez żywego sędziego,
czyżbyśmy nie przechodzili z mniemania w mniemanie, z błędu w błąd aż
na samo dno duchowej przepaści? Dlatego też, powiemy to mimochodem,
wszędzie, gdzie Pismo bez podania i powagi K-a za jedyną przyjęto regułę
wiary, nie rozumiano wcale historycznego rozwoju nauki chrześcijańskiej,
owszem, odrzucono go najzupełniej. Niekiedy znowu niedorzeczności tej
zasady i smutne następstwa, jakie z niej płyną, do innej popychają
ostateczności. Przebiegłszy cały zawód błędu, grubymi otoczony
ciemnościami, napotykając wszędzie tylko zamieszanie, człowiek traci
zupełnie nadzieję wyjścia kiedykolwiek z labiryntu zwątpienia i
chwiejnych mniemań ludzkich, naówczas w swoim upadku ducha przypisuje on
Pismu św. wszystkie wyobrażenia, wszystkie marzenia epoki i wszystko
to podaje za dogmaty wiary, za istotną naukę chrześcijańską.”. I
gdzie indziej (loc. cit. § 39): „Nie można dojść do posiadania
religii chrześcijańskiej inaczej, jak tylko w połączeniu z formą jej
istotną, t. j. z Kościołem; czytaj tedy księgi święte w duchu kościelnym,
a dobrze rozumieć je będziesz; dopatrz się Zbawiciela w Jego tworze, w
Kościele, a prawdziwy Jego obraz powstanie w twoim sercu i twoim umyśle.”.
I w istocie, jeśli protestanci wyznają, że Chrystus przywilej nieomylności
udzielił Apostołom, dlaczegóżby nie mógł rozciągnąć go i na ich
następców (mówimy tu ogólnie o nieomylności K-a nauczającego; de
subjecto infallibilitatis; ob. art. Papież.)? Wszelkie prawo w tymże
duchu ma być tłumaczone, w jakim było poczęte; albo więc odrzucić
muszą nieomylność Pisma ś., albo przyjąć nieomylny jego wykład
przez Kościół.
Dla
uzupełnienia tego, cośmy o nieomylności K-a powiedzieli, dodać jeszcze
wypada, jak daleko rozciąga się ten przywilej, czyli jaki jest przedmiot
nieomylności (objectum infallibilitatis). Powiedzieliśmy już, że K.,
nauczając, spełnia urząd świadka, sędziego i nauczyciela; w potrójnym
więc tym powołaniu ma zapewnioną opiekę Ducha świętego, aby naukę
objawioną i nieomylne środki zbawienia mógł wiernym udzielać. Z tego
wynika, że K. jest nieomylny w przechowaniu i głoszeniu nauki chrześcijańskiej
w podwójnym jej zakresie: wiary i moralności (ob. Dogmat); dlatego
jest nieomylny także w określeniu i ocenie słowa Bożego pisanego i
niepisanego, jak je otrzymał z ust Apostołów i przy pomocy Bożej
przechował (ob. Biblia § 17 i Egzegeza). K. jest też nieomylnym, gdy,
jako naturalny sędzia w rzeczach wiary, błędną naukę, z niewiadomości
lub złej woli szerzoną, potępia, jako przeciwną czystej nauce
Chrystusa.
Zawilszy
ten przedmiot wymaga jednak niejakiego wyjaśnienia. Nauka, której
prawowierność jest wątpliwą, znajdować się może albo wyraźnie, w
słowie lub piśmie swego autora zawarta, albo też w zdaniu, które
chociaż samo w sobie i po katolicku rozumiane jest prawdziwe, ale
rozumiane według myśli autora, z celu, w jakim jest użyte, z całej
słowem jego nauki okazuje się być błędne; tak np. zdanie „wiara
usprawiedliwia” jest najzupełniej katolickie samo w sobie, ale wzięte
w znaczeniu protestanckim: wiara sama tylko, bez współdziałania
reszty czynników, usprawiedliwia, jest błędne i heretyckie. Takie
zdanie wzięte w swej całości, t. j. z określeniem myśli i celu
autora, nazywa się faktem dogmatycznym. Nieomylnego sądu K. o
takich faktach dogmatycznych zaprzeczyli głównie janseniści (ob.), rozróżniając
między prawem (jus) potępienia zdania jakiego błędnego a faktem
(factum), jak mówili, czysto ludzkim ocenienia, czy zdanie to zawiera
się istotnie w pismach autora lub nie. W tym to razie zaprzeczali K-wi
nieomylnego sądu. Że bezzasadnie, już stąd się okazuje, że K.,
jako stróż Objawienia i sędzia w sporach odnoszących się do wiary,
nie mógłby czystej nauki Chrystusa przechować, gdyby nie był
nieomylnym w sądzie o faktach dogmatycznych. Jakżeby bowiem mógł
uchronić wiernych od błędu, ustrzec przed wilkami w owczej skórze,
gdyby ci zastawiać się zawsze mogli, że K. myśli ich nie pojął, więc
i naukę niesłusznie potępił? Dla tego ś.
Paweł przestrzega: „Jać wiem, że po odejściu mojem wnijdą między
was wilcy drapieżni, nie folgując trzodzie. I z was samych powstaną mężowie
mówiący przewrotności, aby odwiedli ucznie za sobą, dla tegoż
czujcie” (Act. ap. 20,
29—31). K. władzy tej od początku używał, nie tylko tłumacząc myśl
Pisma i zdania Ojców, ale sądząc i potępiając błędne nauki heretyków, jak widzimy z historii gnostyków,
arianów, pelagjanów i t. d. Na nicejskim soborze potępił Thaliam Ariusza (in Epla synod.
ap. Socratem H. E. 1. 1
c. 9), na efeskim i chalcedońskim pisma Nestorjusza (cf. Acta concil. Harduini
I 1363), i tak przez ciąg wieków czynił, ilekroć nowe powstawały
błędy przeciw nauce
Chrystusa. Dodajmy jednak, że nie jest tu mowa o myśli i zdaniu
osobistym (subiektywnym) autora, którą Bóg jedynie sądzi, ale o zdaniu
przedmiotowym (obiektywnym), które się okazuje z samegoż pisma, określającego
myśl autora.
5.
Cechy Kościoła.
Zbadawszy
naturę i własności K-a założonego przez Chrystusa, wypada nam go
wskazać, wyróżnić od innych, które „choć imię mają, że żyją, ale
są umarłe” (Apocal. 5, l). Poznać zaś możemy prawdziwy K. Chrystusa
ze znaków widocznych, które mu nadał, znaków nie dowolnie wymyślonych,
ale koniecznie z natury jego wypływających, tak, żebyśmy tam,
gdzie je ujrzymy, mogli na pewno powiedzieć: to jest prawdziwy K.
Chrystusów. Znaki te teologowie nazywają cechami K-a
(notae).
Protestanci widząc, jakie stąd niebezpieczeństwo
im zagraża, wymyślili dowolne cechy, które znakami wyróżniającymi
nie są, a do każdego, choć
heretyckiego zboru zastosować
się dadzą; szczere głoszenie słowa Bożego i prawne udzielanie
sakramentów. W
istocie, mniemane te cechy wcale cechami nie są, bo i któraż sekta nie
utrzymywała, że czystą naukę Chrystusa głosi i prawe sakramenty
udziela, więcby wszystkie, choć sprzeczne, miały być prawdziwe? Gdzież
tu znaki wyróżniające? Nadto, cechy powinny być zewnętrzne, wyraźniejsze
od rzeczy, którą wskazują; prawdziwa zaś wiara i prawe sakramenty
widocznie takimi nie są, owszem, to jakby dusza w ciele K-a. Jakież są
tedy prawdziwe cechy K-a? Te, któremi Chrystus go odznaczył, a K. w składzie
nicejsko-konstplskim wskazał: wierzę w jeden, święty, katolicki i
apostolski Kościół. Cechy te są prawdziwe, bo są zewnętrzne,
a tak ściśle spojone z naturą i całym ustrojem K-a, że nie mogą być
od niego oddzielone; mają wszystkie oznaki prawdziwych cech wyróżniających,
bo, jak zobaczymy, jednemu tylko K-wi są właściwe i od wszystkich
innych go wyróżniają. I tak,
a)
K. Chrystusa jest jeden, owszem, jedyny tak, że nie podobna mówić
o wielu k-ach chrześcijańskich, nie sprzeciwiając się Chrystusowi, który
zawsze mówi o jednym tylko K-le, który miał ustanowić (Mt. 16, 18), o
jednej owczarni, której jest pasterzem (Joan. 10, l6); jak bowiem jedna
tylko jest prawda, wieczna, niezmienna, i Syn Boży, a Zbawiciel nasz, który
sam nazwał się prawdą, jest jeden, tak i K., dzieło Jego, jest jeden i
jeden tylko być może, bo on spoczywa na wierze w Chrystusa i Jego naukę
ma wiecznie głosić. Dlatego ś. Paweł na wielu miejscach nazywa K. ciałem
Chrystusa, a to jedno tylko być może. Ta jedność K-a przez jednego
Jezusa Chrystusa, założyciela i niewidzialną jego Głowę, polega na
jedności wiary i miłości, czyli wspólności wszystkich jego członków;
wiary; gdyż Apostoł mówi: „Jeden pan, jedna wiara, jeden chrzest”
(ad Ephes. 4, 6); zjednoczenia; bo ś. Jan mówi, że Chrystus miał
umrzeć, „aby syny Boże, którzy byli rozproszeni, zgromadził w
jedno” (Joan.11, 52), t. j. chrześcijan z żydów i pogan w jeden połączył
Kościół; o tę jedność szczególniej prosił Ojca: „Ojcze święty,
zachowaj je w Imię Twoje, któreś mi dał, aby byli jedno, jako i
my” (Joan. 17, 11), a dalej trochę, aby ta jedność wiary i miłości
wiecznie w K-le Jego trwała: „A nie tylko za niemi proszę, ale i za
tymi, którzy przez słowo ich uwierzą w mię, aby wszyscy byli jedno”
(1. cit. v. 20). Toż samo zaleca św. Paweł efezom: „Starając się,
abyście zachowali jedność ducha w związce pokoju, jedno ciało i jeden
duch... ażbyście się wszyscy zeszli w jedności wiary... a czyniąc
prawdę w miłości, żebyście rośli w nim we wszystkiem, który jest głową,
Chrystus” (c. 4, 3—15). Podstawą i źródłem tej jedności wiary i
miłości jest jedność władzy, która tę podwójną jedność
utrzymuje, a łącząc w jedną organiczną całość wiernych i
pasterzy ze swą głową widomą, ustanowioną, jak widzieliśmy, przez
Chrystusa, tworzy tę przecudną jedność głowy z członkami i członków
między sobą, jako braci Chrystusa i dzieci Bożych (Mt. 12, 49. ad Ephes.
4, 6). Zdania Ojców o tej jedności K-a ob. u Thomassina, Traite
de l'unite de 1'Eglise, Paris 1687 t. 2 cz. 1 i 2. Jedność tak jest
konieczną w K-le, że jej brak kacerstwa tylko i odszczepieństwa rodzi;
więc szatę Chrystusa niepodzielną, którą jest K., rozdziera. Żeby
takim nieszczęściom zapobiec, a jedność utrzymać, nie szczędzili
Apostołowie zabiegów i przestróg. Ś. Paweł listy całe do wiernych
pisał (cf. Epistol. ad Rom.; I ad Cor.; ad Galat.; ad Coloss. passim), a
inną, nową naukę szerzących, z całą surowością gromił (Epist. ad
Tim. et Tit. pass.).
b)
K. Chrystusa jest święty, a cecha ta odnosi się, rzecz jasna,
nie do K-a tryumfującego w niebie, ale do widomego, walczącego na ziemi.
Chrystus przyszedł na ten świat, cierpiał i umarł, „aby go (Kościół)
poświęcił” (ad Ephes. 5,26), wybrał nas, „abyśmy byli świętemi
i niepokalanemi” (ibid. 1, 4), „dał samego siebie za nas, aby nas
wykupił od wszelakiej nieprawości, ażeby oczyścił sobie lud
przyjemny, naśladowcę dobrych uczynków” (ad Tit. 2, 14). Oto cel bezpośredni założenia K-a i wola Chrystusa; nie
dość mu bowiem było zwyciężyć złe, mówmy jasno, wykupić człowieka
upadłego z niewoli szatana, chciał, aby ludzkość uczestniczyła w
zwycięstwie, przelewając na nią wszystkie swe zasługi. Przez to stał
się Ojcem nowego pokolenia ludzi świętych: „Jam jest winna macica,
wyście latorośle” (Joan. 15, 5). Działaczem w tym
przeszczepieniu starego człowieka jest Duch ś., który, przez swą łaskę
uświęcającą, ludzi powołanych do świętości, do tej świętości
prowadzi. „A przeto bracia, starajcie się, mówi ś. Piotr, żebyście
przez dobre uczynki pewne czynili wezwanie i wybranie wasze” (1. Petr.
1, 10). Stosownie do takiego powołania, Pismo daje K-wi imiona, które
mu jedynie jako świętemu przystoją;
nazywa go bowiem: Ciałem Chrystusa, Oblubienicą Chrystusa, Domem Bożym,
Kościołem Bożym (ad Coloss. 1, 18. ad Ephes. 1, 22); dalej zaś
jasno już mówi: „A przeto już nie jesteście goście i przychodnie,
aleście mieszczanie z świętymi i domownicy Boży, wybudowani na
fundamencie Apostołów i Proroków, gdzie głównym węgielnym kamieniem
sam J. Chrystus: na którym wszystko budowanie wywiedzione, roście w Kościół
św. w Panu” (ad Ephes. 2, 19—21); i jeszcze: „Chrystus sam sobie wystawił
Kościół chwalebny, nie mający zmazy... ale iżby był święty i niepokalany”
(ibid. 5, 2 7). Ta świętość, aby była widoczną cechą K-a, objawiać
się musi nie tylko przez praktykę wszystkich cnót chrześcijańskich, a
nawet rad ewangelicznych w najwyższym, czyli heroicznym stopniu, ale i
przez oznaki jej zewnętrzne, jak proroctwa, cuda, i inne dary Ducha ś.,
które z obietnicy Chrystusa zawsze trwać mają w K-le Jego; nareszcie,
przez cudowną płodność ewangeliczną w ustawicznym rodzeniu prawdziwych
sług Chrystusowi. Jeśliby więc społeczeństwo jakie, chociażby i zwało
się chrześcijańskim, nie głosiło nauki, nie wskazywało środków do
świętości wiodących, a jeszcze bardziej, gdyby wyznawało zasady przeciwne
ewangelicznej świętości, społeczeństwo takie widocznie nie byłoby
K-em Chrystusa, gdzie wszystko: nauka, sakramenty, ofiara, dobre uczynki,
i t. d. z Jego ustanowienia powinno być świętem i uświętobliwiającym:
„Bądźcież wy tedy doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski doskonałym
jest” (Mt. 5, 48). Nie wypływa stąd jednak, żeby wszyscy członkowie
K-a mieli być świętymi; widzieliśmy wyżej, że i grzesznicy do K-a
należą; ale wszyscy są powołani do świętości, wszyscy mają środki
dojścia do niej, a jeśli nimi nie są, to ich wina, bo nie przejęli się
dobrze duchem Ewangelii albo w walce ze złem zwyciężeni zostali. Stary
to zarzut heretyków, że i w K-le są grzesznicy; słusznie nań już
ś. Augustyn odpowiada: „Nulla ergo malorum commixtio terret bonos, ut
propterea velint tamquam retia rumpere, et a congregatione unitatis exire.
Quandoquidem cum ad litus, id est ad finem saeculi ventum fuerit, fiet
debita separatio, non humana temeritate sed Divino judicio” (De unitate
Ecclesiae c. 12).
c)
K. Chrystusa jest katolicki, czyli powszechny, bo szerzyć się
ma na wszystkie narody i ludzi (Mt. 28, 19), trwać od Chrystusa przez
wszystkie wieki aż do końca świata (ibid. v.
20), a trwać niezmienny w swej nauce i organizacji (ob. wyżej).
Ta powszechność K-a, już w starem prawie zapowiedziana (Gen. 12, 3.
22, 18. 26, 4. 28, 14), spełnić się miała w duchowym potomstwie
Abrahama przez Chrystusa, do którego proroctwa te się odnoszą (cf.
Act. ap. 8, 25. ad Gal. 3, 8). Dlatego P. Jezus po Zmartwychwstaniu swoim
rzekł do Apostołów: „iż się musiało wypełnić wszystko, co napisane jest w zakonie Mojżeszowym i prorokach i w
psalmach o mnie... i tak było potrzeba, aby Chrystus ucierpiał i wstał
od umarłych trzeciego dnia, ażeby była przepowiadana w Imię Jego
pokuta i odpuszczenie grzechów po wszystkich narodach począwszy od
Jeruzalem” (Luc. 24, 44—47). Na rozkaz Chrystusa rozeszli się
Apostołowie po całym naówczas znanym świecie, głosząc Ewangelię,
łącząc wszystkich, co uwierzyli, jednością wiary i miłości w jedno
wielkie społeczeństwo chrześcijan; a to dzieło rozszerzania K-a
Chrystusowego po całym świecie trwa, gorliwością nieustającą ich
następców, bez przerwy, bez wytchnienia,
ciągle. Tę cechę K-a już Ojcowie wielce stanowczo przeciw heretykom
podnoszą i zwycięsko nią walczą (ob. Thomassina Traite de
l'unite de 1'Eglise p. 1 et 2). Z wielu przywiedziemy jednego tylko
Augustyna: „Multa sunt, quae in gremio ecclesiae me tenent; tenet me
consensus populorum, tenet auctoritas miraculis inchoata, spe nutrita,
charitate aucta, vetustate
firmata, tenet successio
sacerdotum ab ipso
Petro, tenet denique ipsum catholicae
nomen, quod ita inter tot haereses Ecclesia sola obtinuit, ut cum omnes haeretici se catholicos dici velint, quaerenti tamen peregrino alicui, ubi ad catholicam
Ecclesiam conveniatur, nullus haereticorum
basilicam suam audeat ostendere”
(in cap. 9 Joan.).
Tak było wtedy, tak jest zawsze. Powszechności K-a nie ujmuje
odstępstwo pojedynczych ludzi lub całych sekt nawet, bo te, jak suche gałązki,
tam się stosunkowo prędko w proch rozsypują, gdzie odcięte, a katolicki K. idzie dalej i coraz szerzej, nowe ludy na
łono swe przyjmując. Ten więc K. jest katolicki, który wszędzie,
zawsze, od wszystkich za taki jest uznany, a swą naturę powszechności
troskliwie przechowuje.
d)
K. Chrystusa jest wreszcie apostolski, gdyż Chrystus posłannictwo
zakładania i rozszerzania K-a
powierzył Apostołom (Joan. 20, 21. Mt. ult. etc); a ś. Paweł mówił
do wiernych, że są „wybudowani na fundamencie Apostołów i proroków,
gdzie głównym węgielnym kamieniem sam J. Chrystus” (Ad Ephes. 2, 20).
Cecha ta wymaga nie tylko, aby
nauka apostolska nieprzerwanie i niezmiennie w nim trwała,
ale i następstwa legalnego od Apostołów w szerzeniu, nauce i rządzie
wiernymi (ob. wyżej o organizacji i niezmienności K-a).
Wskazawszy
cechy prawdziwego K-a Chrystusa, łatwe byłoby zadanie, stosując je do różnych
sekt, które się chrześcijańskimi
zwały lub zowią, okazać, że ich są pozbawione, więc prawdziwym K-em
nie są; ale zadanie to przechodzi granice tego artykułu (ob. odnośne
art, a także Bossuet, Histoire des Variations; Paletta, Storia
ragionata delle eresie, Veronae 1797; Gregoire, Histoire des sectes,
Paris 1829; Moehler, op. cit. ks.
1 r. V, ks. 2, i innych). Tu zobaczymy, czy cechy te znajdują się w
Kościele, który się nazywa rzymskokatolickim, a jeśli się w nim
znajdują, już tym samem dowiedziemy, że on tylko jest prawdziwym K-em
Chrystusa.
I
tak, co do jedności, K-wi rzymskokatolickiemu choćby najbardziej
uprzedzony przyzna dziwną wszędzie jedność wiary. Wszyscy katolicy
po całym świecie wyznają tęż samą naukę, biorą udział w tejże
czci publicznej, przyjmują też same sakramenty, i to nie tylko w
czasie, w którym żyjemy, ale tak było przez wszystkie wieki ery chrześcijańskiej.
Organizacja katolickiego K-a, jak ją widzieliśmy ustanowioną przez
Chrystusa, utrzymuje ścisłą jedność wszystkich wiernych ze
swymi pasterzami, żyjącymi pod posłuszeństwem biskupów, którzy, choć
po wszystkich częściach świata rozproszeni, jakby jedno tworzą ciało,
złączeni z głową K-a, Papieżem, zajmującym rzymską stolicę. Tam,
do środka jedności K-a wszystkie zwracają się umysły i serca i, jak
już ś. Ireneusz powiedział, wszystkie schodzą się kościoły: „Ad
hanc enim Ecclesiam, propter potentiorem principalitatem, necesse est
omnem convenire ecclesiam” (lib. 3 c. 3); słowem, jeden jest pasterz i
jedna owczarnia.
Cecha
świętości, jak ją wskazaliśmy wyżej, tylko
rzymskokatolickiemu K-wi przystoi: bo on tylko święty, początkiem, dla
swego założyciela świętego świętych; święty nauką, którą głosi;
święty niezliczoną liczbą błogosławionych, których katalog z każdym
prawie rokiem rośnie; tu tylko rady ewangeliczne w rozlicznych zakonach
kwitną, tu dobre uczynki obowiązkiem, chrześcijańskie miłosierdzie
prawem, tu objawienia i cuda, z których bezbożność jedynie szydzić może;
tu płodność w nawracaniu ludów, bo tylko drzewo dobre, dobre owoce
rodzi.
K.
rzymski jest katolickim, czyli powszechnym, albowiem odpowiada
wszystkim warunkom powszechności, jakie, z woli Chrystusa, K. Jego mieć
powinien. Naukę bowiem Chrystusa czystą i niezmienioną przechowuje, a
wszystkie błędy i błędy szerzących z łona swego wyrzuca, troskliwie
dbając, jak Wincenty lerineński zauważa: „ut id teneamus, quod ubique,
quod semper, quod ab omnibus creditum est, hoc est enim vere proprieque
catholicum” (Commonitorii c. 3). Jest powszechny w swym trwaniu, bo tak
stary, jak i religia chrześcijańska, nigdy nie ustał, owszem, po całym
świecie zawsze ten sam trwa, na co dowodów tyle, ile ksiąg i pomników
chrześcijańskich. On sam zbudowany na niewzruszonej skale Piotrowej, sam
tylko ma obietnicę wiecznotrwałości (ob. wyżej). Ze wszystkich też wyznań,
które się chrześcijańskimi zowią, a narodowe raczej, nie powszechne
Kościoły stanowią, najliczniejszych, po całym świecie wyznawców
swych rachuje.
Apostolskim
nareszcie jest K. rzymskokatolicki, bo założony przez Piotra Apostoła,
wywieść się może nieprzerwanym szeregiem jego następców, Papieży, z
którymi wszyscy bp-i katolickiego świata są złączeni jednością wiary
i posłuszeństwa. Heretyckie sekty są nowe, historia podaje czas ich
powstania, imiona założycieli, żadna apostolską nie jest. To też już
ś. Hieronim pisze: „Cathedrae Petri communione consocior, super illam
Petram Ecclesiam aedificatam scio. Quicunque extra hanc domum agnum
comederit, prophanus est” (Epla 57 ad Damasum); a Ireneusz dodaje:
„Ad quam necesse est omnem convenire Ecclesiam, id est, omnes qui sunt
undique fideles” (lib. 3 contr. haeres. c. 8). Ob. Bellarmini, De
notis Ecclesiae c. 5; Wiest t. III Operis maj.; Tournely, De
Eccles. t. I, i in.
Prawdziwym
więc K-em Chrystusa jest rzymskokatolicki, on sam posiada własności,
któreśmy w poprzednim numerze wskazali; on stróżem nieomylnym nauki
Chrystusa, jemu Zbawiciel powierzył głoszenie Ewangelii po całym świecie,
jego słuchać ma każdy, kto chce być zbawionym (Mr. 16, 15. 16). W
Ewangelii ś. Mateusza (r. 22) i Łukasza (r. 14), P. Jezus porównał królestwo
niebieskie, czyli K. swój do człowieka króla, który sprawił gody małżeńskie
synowi swojemu, a gdy powołani nie chcieli przyjść, zagniewany król
posłał wojska swoje i wytracił je. Kto K-a Chrystusowego nie słucha,
cóż dziwnego, że, jako poganin i celnik (Mt. 18, 17), zbawienia osiągnąć
nie może? Wiemy, że katolicka ta zasada: „poza Kościołem nie ma
zbawienia,” nie wszystkim się podoba; zarzut nietolerancji nieraz już
rzucano w oczy Kościołowi, ale czy dlatego, że się niezbożnym nie
podoba, bo indyferentyzm religijny
potępia, zasada ta przestała być prawdziwą? Bóg chce, aby wszyscy
ludzie byli zbawieni i przyszli ku uznaniu prawdy (1 ad Tim 2, 4), po to
Chrystus przyszedł na ziemię (Act. 4, 12), dlatego ustanowił swój K.
i tak wyraźnymi cechami go odznaczył, aby synów Bożych rozproszonych w
jedno zgromadził (Joan. 11, 52); jako więc jeden jest Chrystus Zbawiciel,
i jeden przez niego ustanowiony K., tak też w tym tylko K-le zbawienia
szukać i znaleźć je można. Prawdę tę po wszystkie czasy stale K.
Chrystusa głosił i głosić nie przestaje: tak oświadczył na soborze
kartagińskim IV (398) w kan. I; tak czytamy w składzie wiary S.
Atanazego na początku; tak uczy sobór lateraneński IV (1215) w kan I;
tak wyznanie wiary trydenckie, tak wreszcie sobór watykański
(cap. III de Fide); dlatego już ś. Cyprjan (De unitate Ecclesiae)
stanowczo mówi „Habere non potest Deum patrem, qui Ecclesiam non habet
matrem,” a ś. Augustyn (De unitate Ecclesiae c. 19): „Ad ipsam
salutem et vitam aeterem nemo pervenit, nisi qui habet caput Christum; habere autem
caput Christum nemo poterit, nisi in ejus corpore fuerit, quod est
Ecclesia.”.
Nie
nowa więc to nauka, a wielce zgodna z rozumem, wiarą oświeconym: jeśli
bowiem P. Jezus, który jest drogą, prawdą i życiem, religię, którą
nam przyniósł, powierzył jedynie K-wi swemu, jeśli go słuchać kazał
pod utratą zbawienia (Mt 18, 17), ten, kto go upornie nie słucha,
owszem, gardzi prawdą objawioną od Boga i w takim grzechu kończy życie,
czy może uniknąć zguby? Jeśli także ten, w którego umyśle powstaje
wątpliwość, że nie jest członkiem prawdziwego K-a, nie stara się
poznać prawdy, wątpliwość usunąć, i w tak ważnej sprawie przez
lenistwo zaniedbuje, choćby mógł łatwo się oświecić, czyż się nie
naraża na niebezpieczeństwo wiecznej zguby? Stąd już widzimy, jak
rozumieć trzeba zasadę: „poza Kościołem nie ma zbawienia.”. Odnosi
się ona do niewiernych lub heretyków formalnych, t. j. takich, którzy
z własnej winy są nimi, bo o materialnych, którzy są w dobrej
wierze, nie mieli sposobności poznać prawdy, zostawia K. sąd Bogu. O
takich ś. Augustyn mówi: „Qui sententiam suam, quamvis falsam atque
perversam, nulla pertinaci animositate defendunt... sed a seductis in
errorem lapsis parentibus acceperunt, ... nequaquam sunt inter haereticos
deputandi” (Epla 43 edit. Maurin.). Podobnie uczy ś. Tomasz (II 2ae qu.
11 art. 2), jak prawdziwa matka potępia błędy, ale kocha i modli się
za błądzących; bodaj wszyscy zrozumieli, jak uznał ów uczony
protestant, który gdy wszedł w wielki piątek do katolickiego K-a i usłyszał
rzewne modły za katechumenów, heretyków, odszczepieńców, żydów i
pogan, w uniesieniu za Salomonem zawołał: Date huic infantem vivum, haec
est enim mater (Feller, Catechisme philos. § 495).
Zakończmy
słowy Laktancjusza: „Sola Ecclesia catholica est quae verum cultum
retinet; hic est fons veritatis; hoc domicilium fidei, hoc templum Dei,
quo si quis non intraverit, vel a quo si quis exiverit, a spe vitae et
salutis aeternae alienus de vita et salute, ciu nisi caute ac diligenter
consulatur, amissa et extincta erit” (lib. 4 § 30). Aug. Leboucher.
Tractatus de Ecclesia Christi. Paryż 1877; Sickinger, Die katholische
Kirche als das sichtbare Reich Gottes. Populäre Betrachtungen, Mainz
1877.
_____________________________
X. F. G., Hasło: KOŚCIÓŁ za: Encyklopedia
kościelna podług teologicznej encyklopedii Wetzera i Weltego z licznemi
jej dopełnieniami przy współpracownictwie kilkunastu duchownych i świeckich
osób wydana przez x. Michała Nowodworskiego, Tom XI, Warszawa 1878, s. 205-222.