STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

piątek, 9 grudnia 2016

Kościół - x. Feliks Gawroński (prałat katedry krakowskiej)

Znalezione obrazy dla zapytania kościół katolicki tradycja katolicka 
KOŚCIÓŁ (po niem. Kirche, po szwed. Kyrka, duńsk. Kyrke, angielsk. Church [czyt. czorcz], rusk. Cerkow, franc. Eglise, hiszp. Iglesia, włosk. Chiesa [czyt. kiesa]), wyraz niewiadomego pochodzenia; jedni wywodzą go z sanskrytu, inni z języka hebrajskiego, z celtyckiego, starogermańskie­go, greckiego i łacińskiego, choć w tych wszystkich wywodach może tylko greckie χυριαχoν = dom pański i łacińskie Curia na uwagę zasługują (cf. J. Lobe, De origine vocabuli Kirche, Altenb. 1855 i niżej art. Kościół, budowla).

 

1. Pojęcie Kościoła.


Kościół, po łacinie Ecclesia, z greckiego εχχάλέώ, zwołuję, zgromadzam, w gramatycznym i biblijnym znaczeniu używany na oznaczenie zebrania ludu (Ps. 25 v. 5. Ps. 106 v. 32. Act. Ap. c. 19 v. 3 2. 40), w Nowym Zakonie do wyższego, świętszego zwołania zastosowany (ad Rom. c. 16 v. 16. 2 3), oznacza zgromadzenie wiernych, których Bóg przez Syna swego Jezusa Chr. powołał dla czci Imienia swego świętego na ziemi i w niebie. W rozleglejszym zna­czeniu, aniołowie i ludzie jedno stanowią społeczeństwo ku czci Boga w Trójcy jedynego; Kościół w tym rozumieniu jest to miasto Boże, świątynia, w której Bóg przemieszkuje, a aniołowie i ludzie, złączeni mi­łością w Bogu, czczą i wielbią Go na wieki. W tym to rozumieniu ś. Paweł mówi o Kościele w liście do Efezów (c. l v. 28): „ipsum dedit caput supra omnem Ecclesiam,” t. j. rozumie tu tryumfujący, cierpiący i wojujący Kościół, czyli różne jego stany połączone z Chrystusem, ale nie jednakowo, bo błogosławieni i aniołowie, zamiast wiary, przez widze­nie i gorejącą miłość, ludzie zaś na ziemi przez wiarę, miłość i znaki zewnętrzne sakramentów i ofiar; różne, wedle różnych epok trwania Kościoła na ziemi. Wszyscy bowiem ludzie od grzechu Adama, tak pod pra­wem natury, jak i pisanym, przez wiarę w jedynego pośrednika zbawieni, należeli do Kościoła Chrystusa. Jest to jednozgodna nauka Ojców Ko­ścioła, którą dobrze wyraża ś. Augustyn, pisząc w liście 190 do Optata: „Profecto, quod scriptum est, non esse aliud nomen sub coelo, in quo oporteat nos salvos fieri, ex illo tempore valet ad salvandum genus ho­manum, ex quo in Adam vitiatum est genus humanum. Sicut enim in Adam omnes moriuntur, ita in Christo omnes vivificabuntur, quia sicut in regno mortis nemo sine Adam, ita in regno vitae nemo sine Christo.”. W Starym i Nowym Zakonie jeden więc był Kościół wiarą w Odkupi­ciela, ale tam jakby w stanie dzieciństwa, tu wiecznej młodości i siły. W Nowym Zakonie ś. Augustyn nazywa K. „congregatio fidelium, sive populus fidelis per universum orbem dispersus" (in Ps. 49); a ś. Ire­neusz: „eos qui sunt undique fideles” (contr. haeres. 1. 3 c. 3). Ale de­finicje te są za ogólne, nie wyróżniają K-a od heretyckich i odszcze­pieńczych społeczeństw.


W ściślejszym więc znaczeniu, teologowie za Bellarminem (lib. 8 de ecclesia cap. 2) nazywają Kościół „społeczeń­stwem ludzi, wyznających jedną wiarę chrześcijańską i złączonych z sobą jednością tychże sakramentów, pod rządem prawych pasterzy, a mianowicie rzymskiego Papieża.”. Ten K. Chrystusa różnymi nazwy Pismo ś. oznacza: Domus Dei (l ad Tim. 3, 13), Ovile ovium (Joan. 10, 1), Sponsa Christi (Apoc. 21, 2. 22, 17), Uxor Christi (ad Ephes. 5), Templum Dei, Populus Dei, Civitas Dei (Apoc. 21, 2. 3), Corpus Christi (ad Coloss. l), Vinea (Mt. 21, 1), Columba (Cant. 6), Amica et soror (Cant. c. 1 et 6); ale mistyczne te nazwy wszystkie objęte są w wyrazie Kościół, czyli społeczeństwo wezwanych, gdyż tylko wezwani przez łaskę Bożą do niego należą. Dwojako Bóg powołuje człowieka: wewnętrznie, przez łaskę, i zewnętrznie, przez słowo, czyli Objawienie, wskazujące mu drogę zba­wienia i środki pozyskania go. Że zaś K. jest społeczeństwem ludzi, któ­rzy prawdziwą i rozumną wiarą czczą Boga i pewnymi środkami dążą do zbawienia, wewnętrzne wezwanie nie byłoby dostateczne, gdyż wiara, jak mówi ś. Paweł (ad. Rom. 10, 17), ze słuchania, a słuchanie przez słowo Chrystusowe zewnętrznie objawione; toż się rozumie o czci zewnę­trznej, ofierze i pojednania z Bogiem przez sakramenty ś., jak to zoba­czymy następnie. Tu dodamy tylko, że nie wszystkich jednakowo Bóg powołuje wewnętrznie do swego Kościoła: jednych, jakby ogólnie, wezwa­niem wspólnym wszystkim wiernym, którzy przez chrzest wchodzą do K-a; o tym wezwaniu ś. Piotr mówi: „Quoscumque advocaverit Dominus" (Act. ap. 2, 3 9). Innych wezwaniem szczególnym, o którym ś. Paweł: „Qui secundum propositum vocati sunt sancti, quos praedestinavit hos et vocavit, et quos vocavit, hos et justificavit” (ad Rom. 8, 28. 30). Jest to wezwanie wybranych, a tak powołani nie tylko wierzą, ale zgodnie z wia­rą żyją i trwają na tej drodze do końca.


Protestanci, podobnie jak poprzednio pelagianie, donatyści, wiklefici i husyci utrzymywali, że tylko tak wezwani są członkami K-a, który składa się z samych wybranych, więc jest niewidzialnym (cf. Bellarmini, De Ecclesia 1. 3 c. i); ale za­sadniczy ten błąd i nierozróżnienie dwojakiej części K-a: widzialnego i niewidzialnego, jakby duszy i ciała, dlatego tylko wymyślili, żeby siebie do K-a Chrystusowego zaliczyć, owszem, wiarę w K. Chrystusowy zwalić (ob. niżej).  Katolicy, stoimy mocno przy definicji K-a poprzednio podanej, której prawdziwość niezbicie dowodzi:


1) fakt historyczny za­łożenia K-a,

2) jego organizacja,

3) jego władza,

4) jego własności,

5) jego cechy.

 

I. „Bóg, mówi Nicolas (Etudes philosophiques sur le christia­nisme t. 2 ch. 12 p. 222, ed. Bruxelles 1853), tak wyraźnymi cecha­mi odznaczył swój K., że ci, co go szukają, znaleźć go mogą. Tacy, któ­rzy obojętnie lub z uprzedzeniem nań patrzą, widzą w nim tylko ludzką instytucję, opartą na fanatyzmie, utrzymywaną przez politykę, a wywie­rającą jedynie pozorny wpływ na umysły, które szanują tylko jej słabość, a oczekują upadku. Ale ci, co nań patrzą okiem prostym a oświeconym, prawdziwą nauką, którzy go badają bezstronnie i z rozwagą, jakiej wy­maga dzieło, które przeżyło osiemnaście wieków, nie upadło pod ciosami Neronów i Dioklecjanów i żyje, wznosząc swą świętą głowę ponad zwa­liskami stu różnych państw, które go chciały pokonać, a dziś u stóp jego leżą, ci, mówię, widzą w nim fakt nadprzyrodzony, zamiar tak do­skonale poczęty, tak mądrze wykonany przez wszystkie wieki aż dotąd i przewidziany na przyszłość, że uznać w tym muszą mądrość i potęgę Boską.”. I w rzeczy samej, P. Jezus założył K., aby w nim i przezeń ludzie zbawienie wieczne osiągnąć mogli. Tę myśl przewodnią Zbawiciel zapowiada z początku swej działalności na ziemi: „Pokutę czyńcie, mówi w pierwszem kazaniu do ludu, albowiem przybliżyło się królestwo nie­bieskie” (Mt. 4, 17. Mr. i, 15), i zaraz potem wybiera Apostołów, jakby posłów swoich do ludzi, i wskazuje im nowe posłannictwo: „Pój­dźcie za mną, a uczynię was, że się staniecie rybitwami ludzi” (Mt. 4, 19); was słabych, nieudolnych rybaków dlatego wybieram, żeby okazać moc moją, żeby sam wybór dowodził, że to nie dzieło ludzkie chcę za­łożyć, a słabość wasza, przy której pozostaniecie, pokona mocnych wedle świata: „A gdy był dzień, przyzwał uczniów swoich i wybrał z nich dwanaście, które też nazwał Apostoły” (Luc. 6, 13). Ich, jako nieodłą­cznych towarzyszów swoich, uczynił świadkami wszystkich swoich cudów, im tłumaczył przypowieści, w których lud nauczał, „gdyż wam, mówił (Mt. 13, 11), dano jest wiedzieć tajemnice królestwa niebieskiego;” a skoro ich przygotował i umocnił w wierze w swe Boskie posłannictwo, objawił im zamiar założenia przez nich swego Kościoła, i potrzebną wła­dzę udzielił: „Tyś jest opoka, mówi do Piotra, a na tej opoce zbuduję K. mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go” (Mt. 16, 18. 19). Nauczając o upominaniu braterskim, dodaje: „a jeśli cię nie usłucha (brat twój)... powiedz Kościołowi, a jeśliby K-a nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik" (Mt. 18, 15—18). W Ewangelii ś. Jana (c. 10) nazywa się pasterzem, tych zaś, co go słuchają, owcami zgromadzonymi w owczarni, i dodaje (v. 16): „I drugie owce mam, które nie są z tej owczarni; i one potrzeba, abym przywiódł, i słuchać będą głosu mego; i stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz.”.


Działalność Apostołów zacząć się miała dopiero po odejściu Jego do Ojca, ale przedtem jeszcze, jakby na próbę w nauczycielskim urzędzie, wysłał ich opowiadać Ewan­gelię: „A wezwawszy dwanaście Apostołów, mówi ś. Łukasz (c. 9, v. 1), dał im moc i władzę na wszystkie czarty, ażeby uzdrawiali choroby, i posłał je przepowiadać królestwo  Boże.”. Przed powrotem do Ojca podwaja nauki, pociechy i obietnice, a szczególniej przyrzeka Ducha swego, du­cha prawdy, aby z nimi pozostał na wieki (Joan. c. 14, 15 et 16). Nareszcie, przed  Wniebowstąpieniem swoim żegnając się z nimi, uroczyście oświadcza: „Dana mi jest wszystka władza na niebie i na ziemi. Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w Imię Ojca i Syna i Ducha ś., nauczając je chować wszystko, com wam kolwiek przykazał. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt. 28, 18—20.  Mr.    18, 15—18. Luc. 24, 47—49.  Joan. 20, 21—23). Tak jasnych i stanowczych oświadczeń Chrystusa nie mogli inaczej zro­zumieć Apostołowie: „Pilnujcie sami siebie i wszystkiej trzody, mówi ś. Paweł (Act. 2 0, 28), nad którą was Duch ś. postanowił biskupami, aby­ście rządzili Kościół Boży, którego nabył krwią swoją.”. Gdzie indziej oświadcza, że Chrystus, głowa K-a, samego siebie zań wydał, aby go po­święcił (ad Ephes. 5, 25. 26).


Ś. Piotr nazywa K. rodzajem wybranym, narodem świętym, ludem nabycia (l Petr. 2, 9); ażeby zaś wypełnić zalecenie Chrystusa, Apostołowie w Jerozolimie, Samarii i po całym świe­cie zakładają pojedyncze kościoły, urządzają je wedle wskazanego im wzoru, łącząc jednością wiary i miłości w jeden K., który dlatego zowią domem Bożym, albo ciałem, którego Chrystus jest głową (1 ad Cor. 12, 12. ad Ephes. 4, 15). Dowód założenia K-a przez Chrystusa istnieje więc dotąd, mamy go przed oczyma, a tym jest sam K., który, jako społe­czeństwo chrześcijańskie, przyznaje przez 19 blisko wieków swój początek Chrystusowi i przechowuje Jego religię. Jemu zawdzięczamy naszą cywi­lizację, obyczaje, prawa, instytucje, a fakt ten istnienia K-a, który chy­ba szalony zaprzeczyć może, stwierdzony nieprzerwanym szeregiem po­mników i świadectw przez cały ciąg wieków. Wspomnimy tu tylko na następstwo biskupów, akta soborów, dzieje męczenników, pisma Ojców K-a, świątynie i wszystkie pomniki, które historyczną pewność w naj­wyższym stopniu stanowią  (ob. Perrone, Tract. de vera religione, part. 2 cap. 3 et 4).

 

2. Organizacja kościelna. 


Ponieważ założenie K-a przez Chrystusa jest faktem historycznym, On sam nadać mu musiał organiza­cję, wskazać środki istnienia i działania; logicznie więc wola Chrystusa jest źródłem, z którego możemy poznać ustrój wewnętrzny a niezmienny Jego K-a. Główny cel założenia K-a, głoszenie  wiary  chrześcijańskiej, a przez nią zbawienie ludzi, wymagał rozszerzenia go po całym świecie: „idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody (Mt. 28, 19); dla tego, jak wi­dzieliśmy, powołał Apostołów, nauczył i potrzebną władzą obdarzył. Ale każda osoba moralna, każda korporacja potrzebuje organizacji, punktu jedności, głowy i kierownika naczelnego. Dzieło Boskie na ziemi nie mogło być wadliwe;  P. Jezus, już powołując Apostołów, jednego z nich, Szymona, szczególnie odznaczył: „a wejrzawszy nań Jezus rzekł: Tyś jest Symon syn Jana: ty będziesz zwan Cephas” (to się wykłada opoka.  Joan. 1,  42). Inni Ewangeliści podają to samo krócej: „i dał Symonowi imię Piotr” (Mr. 3, 16. Luc. 6, 14. Mt. 4, 18), ale wszyscy mówią o tym, jako o wypadku wielkiej wagi. Innym razem Jezus pytał uczniów swoich, kim mienią go być ludzie, a następnie, za kogo oni sami Go uważają? „Odpowiadając Symon Piotr, rzekł: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. A odpowiadając Jezus, rzekł mu: Błogosławionyś jest Symonie bar Jona, bo ciało i krew nie objawiła tobie, ale Ojciec mój, który jest w niebie­siech. A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka; a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; a cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związano i w niebiesiech; a cokolwiek  rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązano i w niebiesiech(Mt. 16, 16—19). Obietnicę w tych słowach zawartą, spełnił P. Jezus po Zmartwychwstaniu swoim, gdy na trzykrotne zapy­tanie: Symonie Janów, miłujesz mię więcej niźli ci? i trzykrotną odpo­wiedź: Tak Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję, rzekł mu Jezus: „Paś baran­ki moje, paś owce moje (Joan. 21, 15—17). Na dopełnienie tych, na­der już jasnych i dobitnych słów Chrystusa, w których mianuje Piotra głową Kościoła i książęciem Apostołów, owszem, kamieniem węgielnym swego Kościoła, dodajmy jeszcze te tkliwe słowa P. Jezusa, które wyrzekł do niego w przeddzień męki swojej: „Symonie, Symonie, oto szatan po­żądał was, aby przesiał jako pszenicę; alem ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja: a ty niekiedy nawróciwszy się, potwierdzaj bracią twoją (Luc. 22, 31. 82). To też Apostołowie i Ewangeliści Piotra, choć nie był pierwszy na apostolstwo powołany, zawsze na pierwszym miejscu mianują (Mt. 10, 2. Mr. 3, 16. Luc. 6, 14), uznając najwyższy urząd, który Chrystus powierzył mu w Kościele. Chociaż bowiem wszyscy Apostołowie powołani zostali do opowiadania Ewangelii, ale Piotr sam na opokę K-a wybrany, na nim Pan zbudował K. swój; chociaż wszyscy Apostołowie otrzymali władzę związywania i rozwiązywania (Mt. 18, 18), ale tylko Piotr klucze królestwa niebieskiego otrzymał (Mt. 16, 19); chociaż wszyscy Apostołowie mieli prawo zakładać i urządzać kościoły, ale Piotr tylko ma naczelne pasterstwo nad wszystkimi kościołami, on sam pasie baranki i owieczki (Joan. 21, 15), za niego tylko Pan prosi, aby nigdy nie ustała jego wiara, aby zawsze potwierdzać mógł bracią (Luc. 22, 81). P. Jezus przewidział wszystkie burze, które spaść miały na K. Jego w długim szeregu wieków: prześladowania, odszczepieństwa, herezje, apostazje, przemoc i podstęp, gwałty i szyderstwa, burze, które miotać miały łódką Piotrową, wysiłki piekielne, które uderzać miały o skałę Piotrową, dlatego te obietnice opieki, to zapewnienie zwycięstwa: „bramy piekielne nie zwyciężą go" (Mt. 1. cit.). Ale też dlatego ta silna organizacja K-a, która choć gniewa nieprzyjaciół jego, ale i po­dziw budzi.


Tak urządzony K. widzimy w Dziejach apost. po Wniebo­wstąpieniu Pańskiem. Do Apostołów przyłączyła się mała z początku garstka wiernych w Jerozolimie (Act. apost. l, 14); u stóp ich składali wierni zapłatę za sprzedane role albo domy (ibid. 4, 34. 35); przed nimi wytaczali swe żale i spory (ibid. 6, l. 2.  15, l. 2), a Piotr, jako Chry­stus postanowił, staje wszędzie na czele młodego Kościoła: on przedsta­wia potrzebę wyboru innego Apostoła w miejsce zdrajcy Judasza i wy­licza przymioty, jakie wybrany mieć powinien (ibid. l, 15...), on po zesłaniu Ducha ś. pierwszy głosi Ewangelję zebranemu ludowi w Jerozo­limie (ib. 2, 14...), on pierwszy cud czyni na potwierdzenie Bóstwa Je­zusa (ib. 3, 6...), on przemawia w imieniu wszystkich przed sądem ży­dowskim (ib. 4, 8...), on gromi pierwszego świętokupcę i herezjarchę Symona (ib. 8, 20...), zwiedza i umacnia, w skutek prześladowania rozproszony K. (ib. 9, 32), pierwszy  poganom opowiada Chrystusa, przyj­muje ich na łono K-a i powołania ich broni (ib. c. 10 et 11); jego i tylko jego Paweł, choć bezpośrednio przez Pana wezwany, nawiedza i przez piętnaście dni u niego pozostaje (ad Galat. 1, 18). I znów po­wiedzmy: taka organizacja K-a, to fakt historyczny, zaprzeczeniu nieulegający, a wszelkie wykręty sofistów, z którymi nie miejsce tu się rozprawiać, nie mogły i nie mogą go osłabić.


Oprócz Apostołów, wybrał Pan Jezus jeszcze innych 72 uczniów (Luc. 10, 1i...) do pomocy im w pracy ewangelicznej, gdyż „żniwo iście wielkie, ale robotników mało" (ibid. v. 2); Apostołowie też, gdziekolwiek założyli K., stanowili w nim kapłanów (Act. Ap. 14, 22). Ś. Paweł świadczy (ib. 20, 28), że biskupów Duch ś. po­stawił, aby rządzili Kościołem Bożym; Tymoteuszowi powierzył kościół w Efe­zie (1 ad Tim.), Tytusowi w Krecie (ad Tit. 1, 5), ucząc, jak z całą powagą pasterską ma nim rządzić (ib. 2, 15), jakie przymioty mieć powinni ci, którym przez włożenie rąk udzielać mieli święcenia (l ad Tim. 3, 2 — 9. ad Tit. 1, 6 et seq.); toż samo o Janie Apostole świadczy Ireneusz i Klemens aleksandryjski (ap. Eusebium, II. E. lib. 3 c. 23), także Hieronim (De viris illustr. cap. 9), a o Piotrze Tertuljan (De prae­script. c. 36) i inni. Dodajmy diakonów, których wybrali Apostołowie w Jerozolimie (Act. apost. 6, 1 et seq.), a mamy obraz K-a za czasów apostolskich. Ponieważ Chrystus ustanowił swój K. nie tylko na czas życia Apostołów, ale na wszystkie czasy, przyrzekł mu trwałość wieczną (Mt. 28, 20); więc i organizm K-a trwać musi nieustannie, t. j. posłan­nictwo, jakie Chrystus powierzył Apostołom, przejść musiało na ich na­stępców, biskupów (ob. Biskup), którzy urząd i władzę apostolską z woli Bożej sprawują (Act. ap. 20, 28).


Najstarsze świadectwa Ojców Kościoła niezbicie dowodzą, że od czasów apostolskich biskupi rządzili pojedynczymi kościołami, jako następcy w urzędzie apostolskim; nazwiska ich przechowywano w archiwach kościelnych, a ten nieprzerwany szereg bi­skupów, sięgający Apostołów, służył za dowód prawdziwości K-a p-ko heretykom. Tak Ireneusz (Adv. haereses 1. 3 c. 3) mówi: „Habemus annumerare eos, qui ab Apostolis instituti sunt episcopi in ecclesiis et successores eorum usque ad nos.”. Także Tertuljan (De praescription. c. XXXII) tak na heretyków nastaje: „Edant origines ecclesiarum suarum, evolvant ordinem episcoporum suorum ita per successiones ab initio de­currentem, ut primus episcopus aliquem ex apostolis... habuerit autorem vel antecessorem.”. Podobnie Klemens rzymski, Ignacy antiocheński, Po­likarp smyrneński, Justyn męczennik i inni. Do pomocy biskupom i w za­leżności od nich stali kapłani i diakonowie, o których urzędzie wyżej przytoczone świadectwa biblijne, i wymienieni Ojcowie K-a równie sta­nowczo świadczą (ob. Hierarchia). Jak urząd Apostołów w K-le przeszedł i trwa w episkopacie, tak urząd Piotra, czyli prymat jego, przejść musiał i trwać w następcach jego na Stolicy Piotrowej, Papieżach (ob. Papież); inaczej organizacja K-a byłaby zmienioną, K. nie byłby ten sam, jak go ustanowił Chrystus, a obietnica Jego Boska pozostania z K-em swoim, zbudowanym na Piotrze, aż do skończenia świata (Mt. 16, 16), nie mogłaby się spełnić.


Niewątpliwie dowiedziono, że Piotr z Antiochii prze­niósł katedrę swą do Rzymu, gdzie i męczeńską śmierć poniósł (ob. Piotr ś.); rzymscy więc biskupi, jako następcy Piotra, z rozporządzenia Chry­stusa sprawują urząd jego w K-le. Tak trzyma cała starożytność chrześcijańska, wszyscy Ojcowie Kościoła, tak dowodzą najstarsze monumenty rzymskie, katalogi Papieży i t. d. Biskupi wszystkich wieków K-a uzna­wali tę władzę; sobory, jak efeski (431), chalcedoński (451), florencki (1438), trydencki (1545), watykański (1870) zatwierdziły; sami biskupi rzymscy, od Lina do Piusa IX, bezsprzecznie zawsze za następców Piotra się uważali i jako Papieże rządzili K-em; nawet poważniejsi protestanccy uczeni, jak Grotius (in voto pro pace ad art. 7 t. IV Oper.), Leibniz (Epla ad Fabricium t. I Epist.) i inni przyznali (dowody i autorów ob. w art. Papież). Władza więc w K-le nie wypływa z ludu, jak błędnie utrzymują protestanci, ale z ustanowienia Chrystusa spoczywa w hierarchii kościelnej, do której bp-i jako następcy Apostołów osobliwie należą i od kapłanów są wyżsi (Conc. trid. sess. 23 c. 4); Papież zaś, jako następca książęcia Apostołów Piotra i namiestnik Chrystusa, ma władzę (prymat) nad całym K-em, którego jest głową, ojcem i nauczycielem z bezpośredniego postanowienia Chrystusa (Conc. florentinum sess. 10 decret. union.). Orzeczenie to soboru florenckiego odnowił sobór waty­kański (sess. 4 cap. 3): „Sanctam Apostolicam Sedem, et Romanum Pontificem in universum orbem tenere primatum, et ipsum Pontificem Roma­num successorem esse beati Petri principis Apostolorum, et verum Chri­sti vicarium, totiusque Ecclesiae caput, et omnium christianorum Patrem ac doctorem existere; et ipsi in beato Petro pascendi, regendi ac gu­bernandi universam Ecclesiam a Domino nostro Jesu Christo plenam po­testatem traditam esse.”.

 

3. Troista władza w Kościele. 


Tę władzę, którą Chrystus udzielił K-wi swemu, dzielą teologowie na władzę kapłańską (ordinis) i władzę rządzenia (jurisdictionis). Pierwsza udziela się przez wkładanie rąk święcenia, druga przez instytucję, czyli ustanowienie, wska­zujące podwładnych i nadające prawo rządzenia nimi. Między podwójną tą władzą ścisły zachodzi związek: obydwie K-wi niezbędne, aby mógł dopiąć celu swego nadprzyrodzonego, obydwie spełniają ministrowie i pasterze Kościoła, czyli Kościół rządzący (Hierarchia). Do hierarchii święcenia liczą się biskupi, kapłani i diakonowie (Conc. trid. sess. 23 can. 5), hierarchię jurysdykcji spełnia Papież, biskupi i kapłani, w je­dności z Papieżem zostający. Mówimy tu tylko o hierarchii z postano­wienia boskiego (ob. Hierarchia). Hierarchii tej udzielił Pan Jezus po­trójną władzę i posłannictwo: nauczycielstwa, kapłaństwa i rządzenia, czyli jurysdykcji; nauczycielstwa (potestas magisterii), aby słowo Boże, naukę P. Jezusa głosić mogli ludowi, ucząc go, w co wierzyć i co czynić ma, aby osiągnąć mógł zbawienie; kapłaństwa (potestas ministerii), dla spra­wowania ofiary i udzielania sakramentów, które Zbawiciel ustanowił, jako środki zbawienia i kanały łask, aby wierni, jednością wiary złączeni, mogli rość w cnotach chrześcijańskich; nareszcie władzę rządzenia (pote­stas imperii), aby społeczeństwo chrześcijańskie dobrze urządzone i kiero­wane było, nadużycia powstrzymane, zgorszenia usunięte, a cały K., jako królestwo Boże na ziemi, do wspólnego celu bezpiecznie mógł dążyć.


Protestanci, chociaż zatrzymali pastorów dla nauczania i rządzenia, ale nie mogąc wykazać posłannictwa ich od Chrystusa, wbrew jasnym słowom Pisma św. utrzymują, że Chrystus całą władzę udzielił ludowi, a ten do­piero deleguje i wybiera sobie rządców i nauczycieli; słowem, władza u nich ma płynąć nie z góry, od Chrystusa, ale z dołu, od ludu. My pojmujemy K. Chrystusa takim, jakim On sam go ustanowił, ta więc trojaka władza w K-le z Jego postanowienia być musi. I w rzeczy sa­mej:


a) P. Jezus dał Apostołom swoim władzę nauczania, kiedy, odchodząc do Ojca, polecił im: „Idąc na wszystek świat, opowiadajcie Ewangelje wszemu stworzeniu” (Mr. 16, 15); „idąc tedy nauczajcie wszystkie na­rody” (Mt. 28, 19). Wiadomo, jak gorliwie spełnili ten rozkaz Aposto­łowie po otrzymaniu Ducha ś.; zrozumieli go zaś jako posłannictwo, które im Chrystus powierzył; w  Jego też  Imię głosili Ewangelię i mocą władzy, którą od Niego otrzymali. „Więcej trzeba słuchać Boga niż lu­dzi,” odpowiada Piotr ś. najwyższemu kapłanowi żydowskiemu, gdy mu mówił o zakazie uczenia w Imię Chrystusa (Act. 5, 29); także Paweł ś.: „A jako będą przepowiadać, jeśliby nie byli posłani?” (ad Bom. 10, 16).


b) Władzę kapłańską: „Nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je” i t. d. (Mat. 28, 19); gdy Chrystus ustanowił Najśw.  Sakrament i rozdał go uczniom, rzekł do nich: „To czyńcie na pamiątkę moją” (Luc. 2 2, 19); odpuszczanie grzechów: „Weźmijcie Ducha ś., których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone” i t. d. (Joan. 20, 22. 28). Tak udzieloną władzę, sposobem wskazanym przez Chrystusa wykonywali Apostołowie, jak świad­czą Dzieje i Listy apostolskie. Dlatego ś. Paweł siebie i innych Aposto­łów nazywa szafarzami tajemnic Bożych (l ad. Cor. 4, 1), miasto Chry­stusa sprawujących poselstwo i pełniących urząd jednania z Bogiem (II ad Cor. 5, 18—20), władzę i posłannictwo tylekrotnie cudami stwier­dzone.


c) Władzę rządzenia K-em, więc wiernym obowiązek posłuszeństwa: „Jeśliby Kościoła nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik” (Mt. 18, 17); także, w przytoczonych wyżej słowach   (Mt. 16, 19. ib. 18, 18. Joan. 21, 15—17), dając Piotrowi klucze królestwa niebieskie­go, moc związywania i rozwiązywania, paszenia owiec swoich, wszystkim też Apostołom moc związywania i t. d., co znaczy władzę stanowienia praw, sądzenia i zmuszania wiernych do posłuszeństwa. Tak pojętą wła­dzę istotnie wykonywali Apostołowie, bądź zebrani na sobór w Jerozoli­mie (Act. 15), bądź pojedynczo, jak z Dziejów Apost. i Listów szczegól­niej ś. Pawła wyraźnie się okazuje. Że zaś P. Jezus nie ustanowił dwóch Kościołów, jednego za życia Apostołów, a drugiego potem, potrójna ta władza w tymże K-le Chrystusa przejść musiała i przeszła na następców, w urzędzie apostolskim prawnie ustanowionych, jak, pomijając niezliczone dowody z Ojców Kościoła, Pismo św., które protestanci za jedyne źró­dło wiary uznają, przeciw nim dowodnie świadczy. Ś. Paweł np. przy­zwawszy z Efezu starszych K-a, zalecił im, aby pilnowali wszystkiej trzody, nad którą  ich  Duch ś. postanowił biskupami, aby rządzili Ko­ściołem Bożym (Act. 20, 28); w listach też do Tymoteusza i Tytusa naucza ich, jak mają rządzić Kościołem, komu przez wkładanie rąk udzie­lać święcenie, słowem, jak daną sobie władzę sprawować.  

 

4. Własności Kościoła (dotes Ecclesiae). 


Z tego, co dotąd powiedziano, koniecznie wy­pływa, że K. musi być widzialnym, jak to już na wstępie zaznaczyliśmy: widzialny w członkach swoich, bo ludziach, którzy wyznają naukę Chry­stusa; widzialny w hierarchii swojej, która głosi naukę P. Jezusa, udziela widome sakramenty wiernym i rządzi całym Kościołem. Inaczej też być nie mogło: K. czysto duchowy w znaczeniu protestanckim byłby w sprze­czności z naturą ludzką, sprzeciwiałby się celowi Wcielenia Syna Bo­żego; Bóg bowiem niewidzialny staje się widomym, Słowo Ciałem się stało, powołuje uczniów, przemawia do nich językiem zmysłowym, każe słuchać Kościoła; Duch ś. widomie zstępuje na Apostołów; chrzest wido­my łączy w jedno ciało wyznawców Chrystusa, i odtąd już K., jak mia­sto zbudowane na górze, jak widomy korab Noego płynie przez ciąg wieków, przez widomego sternika kierowany, widomie prześladowany, bo i któżby prześladował istotę niewidzialną, ale zawsze też widzialnie zwy­cięzki. „Facilius est solem extingui, quam Ecclesiam deleri” mówi ś. Jan Chryzostom (Hom. IV in cap. VI Isaiae).


Do tego widzialnego K-a, czyli do ciała K-a należą wszyscy wierni, którzy przez chrzest weszli do społeczeństwa ustanowionego przez Chrystusa, prawdziwą naukę Jego wy­znają, a nie są z niego z jakiegobądź powodu wykluczeni. Składa się więc K. widomy ze sprawiedliwych i grzeszników; dlatego przyrównany do bojowiska, gdzie z pszenicą plewy pospołu (Mt. 3, 12); do sieci, mie­szczącej wszelakie ryby (ib. 13, 47); do godów, na które weszli źli i do­brzy, a król wyrzucić kazał nieodzianego szatą godową (ib. 22, 2), więc przed wyrzuceniem był godownikiem; do mądrych i głupich panien (ib. 2 5, 1..); do owczarni, mieszczącej owce i kozły (ib. 26, 3 3). Ś. Paweł wy­raźnie każe wykluczyć z K-a porubcę (l ad Cor. 5, 1...), więc ten był w nim przed wykluczeniem; a w liście do Tymoteusza pisze: „W wielkim domu nie tylko są naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane, nie­które ku uczciwości, a niektóre ku zelżywości” (II ad Tim. 2, 20). Nie może też być inaczej; skoro K. ma władzę napominania grzeszących, przyjmowania do pokuty nawróconych, a wyrzucania upornych, znać nie sami sprawiedliwi do niego należą. To też ś. Augustyn pisze: „Homo sum in arca Christi: palea, si malus, granum si bonus” (I. 3 contr. lit­teras Petiliani c. 12); a ś. Hieronim: „Arca Noe Ecclesiae typus fuit... ut ibi pardus et haedi, et lupus et agni; ita et hic justi et peccatores” {in dialog, contr. Luciferian. n. 22). Heretycy zaś, odszczepieńcy i wy­klęci do K-a nie należą.


Drugą własnością K-a jest jego niezmienność, mocą której K. jest zawsze ten sam, jakim wyszedł z rąk Zbawiciela przy swym założeniu. Ten sam w ustroju swoim zewnętrznym i wewnę­trznym, ten sam w nauce, którą głosi, w środkach zbawienia, które podaje, słowom w swej naturze. Jeśli bowiem P. Jezus powierzył K-wi naukę swoją i kazał ją szerzyć po całym świecie, jeśli przez nią tylko zbawie­nie osiągnąć możemy, wedle słów Chrystusa: „Kto uwierzy i ochrzci się zbawion będzie, a kto nie uwierzy będzie potępion” (Mr. 16, 16), jakże by mógł dopuścić, żeby ci, których posłał na szerzenie prawdy, inną naukę, zmienioną, więc fałsz szerzyć mogli? W cóżby się obróciła Jego obietnica pozostawania z uczniami swymi aż do końca świata? (Mt. 28, 2 0). Bossuet, wyjaśniając tę obietnicę Zbawiciela, dodaje: „Z wami naucza­jąc, z wami chrzcząc, z wami ucząc wiernych zachować wszystko, com wam kiedykolwiek przykazał, a więc z wami spełniając w Kościele moim ministerstwo zewnętrzne; z wami tedy, z tymi, którzy po was nastąpią, i ze społeczeństwem, pod ich kierownictwem zgromadzonym, będę odtąd aż do końca świata, codziennie, bez przerwy, bo ani jednej chwili was nie opuszczę, i choć nieobecny ciałem, będę zawsze obecny duchem moim” (Conference avec le ministre Claude n. l).


Duch ś., który rządzi K-em, jest duchem prawdy (Joan. 14, 17), więc posłannictwo K-a nau­czania wiernych zachować wszystko, cokolwiek P. Jezus przykazał, pod dobrą jest opieką, a K. nauczający, na soborach zgromadzony, głosząc i wyjaśniając naukę Pana Jezusa, mógł zawsze mówić: „Sancta synodus in Spiritu s. congregata.”. Mówimy: wyjaśniając; bo i wtedy, kiedy ogła­sza nowe dogmaty, nie stanowi nowej wiary, ale decyduje, że ten lub inny artykuł wiary św. objęty jest Objawieniem, przez Pana Jezusa nam danym (ob. Mohlera Symbolika, tłum. ks. M. Nowodworskiego, ks. I r. V § 40). Pięknie ś. Augustyn pisze: „Ipsa est Ecclesia sancta... pugnari potest, expugnari tamen non potest; haereses omnes de illa exierunt tanquam sarmenta inutilia de vite praecisa; ipsa autem manet in radice sua, in vite sua, in charitate sua, portae inferorum non vincent eam (lib. I de symbole ad catechum. cap. 5). Już więc ś. Augustyn uczy, że ci właśnie, coby chcieli odmienić K., co chcą jakieś nowości doń wpro­wadzić, nie należą do K-a, odpadają od niego, jak gałęzie odcięte, więc suche. Tu by może miejsce wspomnieć o zarzucie zacofania, o krzykach, że K. zawsze niezmienny sprzeciwia się postępowi, tamuje go, nie idzie z duchem czasu! Na to moglibyśmy powiedzieć, że prawda dlatego, że dawna, nie przestaje być prawdą, i nigdy nią być nie przestanie; ale pójdziemy dalej i powiemy, że to właśnie zasługą K-a, że zasady moral­ności, zatarte prawie w świecie, że światło rozumu, tak zaciemnione przez rzekomą filozofię starożytną i nowszą, podniósł, wyjaśnił i niezmiennie przechowuje (ob. art. Chrystianizm, Cywilizacja), gdyż Chrystus, któ­rego głosi, jest światłem świata. Postępu zaś prawdziwego w naukach i sztukach K. nie tylko nie tamuje, ale zachęca i wspiera, dowodem naj­większe geniusze chrześcijańskie, dowodem dzieła sztuki przez K. natchnio­ne, cała słowem cywilizacja chrześcijańska.


Ten K. niezmienny trwać ma zawsze; zbawienie bowiem ludzi wszelakich narodów i wszystkich czasów wymaga jego wiecznotrwałości. Taki też wiekuisty K. założył P. Jezus, przyrzekając, że bramy piekielne nie zwyciężą go (Mt. 16, 18), a na­stępnie wyraźniej jeszcze: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w Imię Ojca i Syna i Ducha Ś., nauczając je chować wszystko, com wam kolwiek przykazał. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (ib. 28, 19. 20). Tu już wyraźne przyrzeczenie wiekuistości nauki, sakramentów i kapłaństwa. W innym miejscu Pan Jezus mówi: „Teraz jest sąd świata, teraz książę tego świata precz wy­rzucon będzie; a ja jeśli będę podwyższon od ziemi, pociągnę wszystko do siebie” (Joan. 12, 31. 32); kończąc opowiadanie Ewangelii, zapewnia Apostołów, że „będzie przepowiadana ta Ewangelia królestwa po wszy­stkiej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom, a tedy przyjdzie koniec” (Mt. 24, 14). Nareszcie, przed samą Męką swoją mówi do uczniów: „Jam jest droga, prawda i żywot: żaden nie przychodzi do Ojca, jedno przez mię... a ja prosić będę Ojca, a innego pocieszyciela da wam, aby z wami mieszkał na wieki, ducha prawdy" (Joan. 14). Wszystkie te sło­wa pańskie zbyt są jasne, aby zostawiały wątpliwość. K. pod opieką i kierownictwem Ducha ś. trwać będzie wiecznie. Ta wieczna a niezmienna trwałość K-a tylko pod taką opieką da się urzeczywistnić; Duch ś., żyjący i działający w K-le, tłumaczy i cudowne jego rozszerzenie po całym świecie, mimo tak licznych przeszkód, i trwałość jego wpośród prześla­dowań i ciągłe następstwo pasterzy, łączność hierarchiczną jego członków, ale szczególniej jedność i niezmienność jego nauki, mimo tylolicznych herezji, które z łona jego wyszły.


Prawda, że i ludzka powaga K-a, bez względu na pomoc Ducha ś., niemałe zaufanie budzi: zgodność nauczania wszędzie i zawsze, świętość i nauka pasterzy daje pewność ludzką większą, jak w każdej innej wierze, ale ta ludzka powaga, dlatego że ludzka, więc omylna, nie byłaby wystarczającą dla wiary. K. potrzebował powagi boskiej, potrzebował nieomylności, i ten przywilej Chrystus mu udzielił. K. gdy naucza, potrójny spełnia urząd: świadka, sędziego i nauczyciela. Świadka, gdy głosi prawdy, które od Chrystusa otrzymał; sędziego, rozstrzygając spory, odnoszące się do wiary; nauczyciela wreszcie, gdy wiernych w nauce i obyczajach kształci i jakby za rękę do zbawienia wiecznego prowadzi. We wszystkich tych razach K. z opieki Ducha ś. nie może pobłądzić. Opiekę tę Chrystus wyraźnie Apo­stołom przyrzekł, gdy, posyłając ich dla nauczania wszystkich narodów, obiecał być z nimi aż do końca świata (Mt. 2 8, 20), a wprzód jeszcze wyjaśnił, jak tę obecność rozumieć mają: „Lecz Pocieszyciel Duch ś., któ­rego Ojciec pośle w Imię moje, On was wszystkiego nauczy: i przypomni wam wszystko, cokolwiekbym wam powiedział” (Joan. 14, 26), i dalej, tłumacząc im tę działalność Ducha ś., który na wieki ma pozostać z nimi, dodaje: „Lecz gdy przyjdzie on duch prawdy, nauczy was wszelkiej pra­wdy” (ibid. 16, 13). Dlatego ś. Paweł nazywa K. filarem i utwierdze­niem prawdy (I ad Tim. 8, 16). Z obietnic tych pańskich oczywista, te opieka Ducha ś. odnosi się do pomocy w posłannictwie, jakie otrzymali Apostołowie głoszenia Ewangelii i udzielania ludowi środków zbawienia, opieka chroniąca ich od pobłądzenia w spełnianiu misji, jaką otrzymali od Chrystusa. Ale posłannictwo i urząd Apostołów z woli Bożej prze­szedł na ich następców (ob. wyżej); więc Duch Ś., który ma zawsze prze­bywać w K. i bronić go od błędu, pomoc swą udziela następcom w urzę­dzie apostolskim, t. j. K-wi nauczającemu, i udzielać ją będzie aż do końca wieków. Jakżeby bowiem Chrystus, który poleca słuchać K-a, jak siebie samego: „qui vos audit, me audit”, który boskie posłannictwo K-a tyloma cudami stwierdził, miał pozwolić, żeby błędną naukę szerzył i w błąd wprowadzał tych, którzy z Jego polecenia go słuchają? Jak­żeby mógł grozić wiecznymi karami tym, którzy K-a słuchać nie chcą (Mt. 10, 14. Mr. 16, 17. Joan. 3, 18. etc), jeśliby możebnym było, że w wierze pobłądzić może?


Tę nieomylność K-a Ojcowie święci tak greccy, jak łacińscy, jako świadkowie chrześcijańskiego podania, które przyjęli od Chrystusa i Apostołów, stale i głośno wyznają, wynosząc jego stałość w utrzymaniu, podaniu i obronie prawdy, którą od Chrystusa otrzymał. Tak wyznawali: Klemens rzymski, Ignacy męczennik, Ireneusz, Atanazy, Chryzostom, Cyprjan, Hieronim, Augustyn i inni (cf. Walenburgicos in tract. De perpetua probat. fidei per testes, cap. 2 7 et seq.). Przywileju tego wreszcie zawsze K. używał, począwszy od czasów apostolskich aż do nas; to przeświadczenie K-a o swej nieomylności dokumenty wszy­stkich wieków zaświadczają. Na niej wsparty, powstające błędne nauki potępiały od nikolaitów, docetów i ceryntianów aż do protestantów i wszelakich odcieni racjonalistów późniejszych, żądając nie tylko zewnę­trznego posłuszeństwa, ale i uległości wewnętrznej; upornych zaś ze swego społeczeństwa wykluczał, naukę przez siebie głoszoną za jedynie prawdzi­wą uznawał, dogmatyczne orzeczenia czynił, myśl i znaczenie Pisma św. autentycznie tłumaczył, słowem, stwierdzał zawsze, że jest przez Ducha ś. kierowany i rządzony, i za taki przez wszystkich uznanym być powi­nien. Ob. Conc. trid. sess. 4 decr. de canon. script.; sess. 6 cap. 16; ibid. can. 2 9; sess. 13 proem..; a watykański sobór oświadcza: „Neque enim fidei doctrina, quam Deus revelavit, velut philosophicum inventum proposita est humanis ingeniis perficienda, sed tanquam divinum deposi­tum, Christi sponsae tradita, fideliter custodienda et infallibiliter decla­rarida” (sess. 3 cap. 4 de fide et ratione). Nie jest że to dowodem cią­głego a stałego przeświadczenia o przywileju nieomylności, jaki Chrystus K-wi swemu udzielił?


Nie mogło też być inaczej: religia, którą Chrystus nam ogłosił, nie mogła czystą i błędem nieskalaną pozostać, więc do za­mierzonego celu prowadzić, tylko pod opieką nieomylnego K-a; jak bo­wiem nie ma jedności w K., jeśli wszystkie jego członki nie wyznają głoszonej przezeń wiary, tak też wiara, aby była rozumna (rationabile obsequium), musi nie na ludzkiej, ale na boskiej powadze się wspierać. Wtedy tylko pewni jesteśmy, że słowo Boże prawdziwe do nas docho­dzi, wtedy tylko tak zmienny, a zawsze sam przez się chwiejny umysł ludzki odpoczywa spokojnie, bo wie komu wierzy: scio cui credidi. Między naturalizmem, więc obojętnością w rzeczach wiary, a nieomylną powagą K-a nie ma środka. Słusznie zatem mówi Mohler (op. cit. c. 5 § 40): „Gdy błąd rzuci w umysły niezgodę, niepewność, zwątpienie, jakiż pozostaje, prócz powagi, środek poznania prawdziwej nauki i przy­wrócenia jedności wiary? Bez pewnego, nieomylnego trybunału, bez ży­wego sędziego, czyżbyśmy nie przechodzili z mniemania w mniemanie, z błędu w błąd aż na samo dno duchowej przepaści? Dlatego też, po­wiemy to mimochodem, wszędzie, gdzie Pismo bez podania i powagi K-a za jedyną przyjęto regułę wiary, nie rozumiano wcale historycznego roz­woju nauki chrześcijańskiej, owszem, odrzucono go najzupełniej. Niekiedy znowu niedorzeczności tej zasady i smutne następstwa, jakie z niej płyną, do innej popychają ostateczności. Przebiegłszy cały zawód błędu, gru­bymi otoczony ciemnościami, napotykając wszędzie tylko zamieszanie, człowiek traci zupełnie nadzieję wyjścia kiedykolwiek z labiryntu zwąt­pienia i chwiejnych mniemań ludzkich, naówczas w swoim upadku ducha przypisuje on Pismu św. wszystkie wyobrażenia, wszystkie marzenia epo­ki i wszystko to podaje za dogmaty wiary, za istotną naukę chrześcijańską.”. I gdzie indziej (loc. cit. § 39): „Nie można dojść do posiadania religii chrześcijańskiej inaczej, jak tylko w połączeniu z formą jej isto­tną, t. j. z Kościołem; czytaj tedy księgi święte w duchu kościelnym, a dobrze rozumieć je będziesz; dopatrz się Zbawiciela w Jego tworze, w Kościele, a prawdziwy Jego obraz powstanie w twoim sercu i twoim umyśle.”. I w istocie, jeśli protestanci wyznają, że Chrystus przywilej nieomylności udzielił Apostołom, dlaczegóżby nie mógł rozciągnąć go i na ich następców (mówimy tu ogólnie o nieomylności K-a nauczającego; de subjecto infallibilitatis; ob. art. Papież.)? Wszelkie prawo w tymże duchu ma być tłumaczone, w jakim było poczęte; albo więc odrzucić muszą nieomylność Pisma ś., albo przyjąć nieomylny jego wykład przez Kościół.


Dla uzupełnienia tego, cośmy o nieomylności K-a powiedzieli, dodać jeszcze wypada, jak daleko rozciąga się ten przywilej, czyli jaki jest przedmiot nieomylności (objectum infallibilitatis). Powiedzieliśmy już, że K., nauczając, spełnia urząd świadka, sędziego i nauczyciela; w potrójnym więc tym powołaniu ma zapewnioną opiekę Ducha świętego, aby naukę objawioną i nieomylne środki zbawienia mógł wiernym udzielać. Z tego wynika, że K. jest nieomylny w przechowaniu i gło­szeniu nauki chrześcijańskiej w podwójnym jej zakresie: wiary i moralno­ści (ob. Dogmat); dlatego jest nieomylny także w określeniu i ocenie słowa Bożego pisanego i niepisanego, jak je otrzymał z ust Apostołów i przy pomocy Bożej przechował (ob. Biblia § 17 i Egzegeza). K. jest też nieomylnym, gdy, jako naturalny sędzia w rzeczach wiary, błędną naukę, z niewiadomości lub złej woli szerzoną, potępia, jako przeciwną czystej nauce Chrystusa.


Zawilszy ten przedmiot wymaga jednak niejakiego wyjaśnienia. Nauka, której prawowierność jest wątpliwą, znajdo­wać się może albo wyraźnie, w słowie lub piśmie swego autora zawarta, albo też w zdaniu, które chociaż samo w sobie i po katolicku rozumiane jest prawdziwe, ale rozumiane według myśli autora, z celu, w jakim jest użyte, z całej słowem jego nauki okazuje się być błędne; tak np. zdanie „wiara usprawiedliwia jest najzupełniej katolickie samo w so­bie, ale wzięte w znaczeniu protestanckim: wiara sama tylko, bez współ­działania reszty czynników, usprawiedliwia, jest błędne i heretyckie. Takie zdanie wzięte w swej całości, t. j. z określeniem myśli i celu autora, nazywa się faktem dogmatycznym. Nieomylnego sądu K. o takich faktach dogmatycznych zaprzeczyli głównie janseniści (ob.), rozróżniając między prawem (jus) potępienia zdania jakiego błędnego a faktem (factum), jak mówili, czysto ludzkim ocenienia, czy zdanie to zawiera się istotnie w pismach autora lub nie. W tym to razie zaprzeczali K-wi nie­omylnego sądu. Że bezzasadnie, już stąd się okazuje, że K., jako stróż Objawienia i sędzia w sporach odnoszących się do wiary, nie mógłby czystej nauki Chrystusa przechować, gdyby nie był nieomylnym w sądzie o faktach dogmatycznych. Jakżeby bowiem mógł uchronić wiernych od błędu, ustrzec przed wilkami w owczej skórze, gdyby ci zastawiać się zawsze mogli, że K. myśli ich nie pojął, więc i naukę niesłusznie potępił? Dla tego ś.  Paweł przestrzega: „Jać wiem, że po odejściu mojem wnijdą między was wilcy drapieżni, nie folgując trzodzie. I z was samych powstaną mężowie mówiący przewrotności, aby odwiedli ucznie za sobą, dla tegoż czujcie” (Act. ap.  20, 29—31). K. władzy tej od początku używał, nie tylko tłumacząc myśl Pisma i zdania Ojców, ale sądząc i potępiając błędne nauki heretyków, jak widzimy z historii gno­styków, arianów, pelagjanów i t. d. Na nicejskim soborze potępił Thaliam Ariusza (in Epla  synod. ap. Socratem   H. E. 1. 1 c. 9), na efeskim i chalcedońskim pisma Nestorjusza (cf. Acta concil. Harduini I 1363), i tak przez ciąg wieków czynił, ilekroć nowe powstawały błędy  przeciw nauce Chrystusa. Dodajmy jednak, że nie jest tu mowa o myśli i zdaniu osobistym (subiektywnym) autora, którą Bóg jedynie sądzi, ale o zdaniu przedmiotowym (obiektywnym), które się okazuje z samegoż pisma, okre­ślającego myśl autora.

 

5. Cechy Kościoła. 


Zbadawszy naturę i własności K-a założonego przez Chrystusa, wypada nam go wskazać, wyróżnić od innych, które choć imię mają, że żyją, ale są umarłe” (Apocal. 5, l). Poznać zaś możemy prawdziwy K. Chrystusa ze znaków widocznych, które mu nadał, znaków nie dowolnie wymyślonych,  ale koniecznie z natury jego wypływających, tak, żebyśmy tam, gdzie je ujrzymy, mogli na pewno powiedzieć: to jest prawdziwy K. Chrystusów. Znaki te  teologowie na­zywają cechami K-a  (notae). 


Protestanci widząc, jakie stąd niebezpie­czeństwo im zagraża, wymyślili dowolne cechy, które znakami wyróżnia­jącymi nie są, a do każdego, choć heretyckiego zboru zastosować się dadzą; szczere głoszenie słowa Bożego i prawne udzielanie sakramentów. W istocie, mniemane te cechy wcale cechami nie są, bo i któraż sekta nie utrzymywała, że czystą naukę Chrystusa głosi i prawe sakramenty udziela, więcby wszystkie, choć sprzeczne, miały być prawdziwe? Gdzież tu znaki wy­różniające? Nadto, cechy powinny być zewnętrzne, wyraźniejsze od rzeczy, którą wskazują; prawdziwa zaś wiara i prawe sakramenty widocznie takimi nie są, owszem, to jakby dusza w ciele K-a. Jakież są tedy prawdziwe cechy K-a? Te, któremi Chrystus go odznaczył, a K. w składzie nicejsko-konstplskim wskazał: wierzę w jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół. Cechy te są pra­wdziwe, bo są zewnętrzne, a tak ściśle spojone z naturą i całym ustrojem K-a, że nie mogą być od niego oddzielone; mają wszystkie oznaki prawdziwych cech wyróżniających, bo, jak zobaczymy, jednemu tylko K-wi są właściwe i od wszystkich innych go wyróżniają. I tak,

 

a) K. Chrystusa jest jeden, owszem, jedyny tak, że nie podobna mó­wić o wielu k-ach chrześcijańskich, nie sprzeciwiając się Chrystusowi, który zawsze mówi o jednym tylko K-le, który miał ustanowić (Mt. 16, 18), o jednej owczarni, której jest pasterzem (Joan. 10, l6); jak bowiem jedna tylko jest prawda, wieczna, niezmienna, i Syn Boży, a Zbawiciel nasz, który sam nazwał się prawdą, jest jeden, tak i K., dzieło Jego, jest jeden i jeden tylko być może, bo on spoczywa na wierze w Chry­stusa i Jego naukę ma wiecznie głosić. Dlatego ś. Paweł na wielu miejscach nazywa K. ciałem Chrystusa, a to jedno tylko być może. Ta jedność K-a przez jednego Jezusa Chrystusa, założyciela i niewidzialną jego Głowę, polega na jedności wiary i miłości, czyli wspólności wszy­stkich jego członków; wiary; gdyż Apostoł mówi: „Jeden pan, jedna wiara, jeden chrzest” (ad Ephes. 4, 6); zjednoczenia; bo ś. Jan mówi, że Chry­stus miał umrzeć, „aby syny Boże, którzy byli rozproszeni, zgromadził w jedno” (Joan.11, 52), t. j. chrześcijan z żydów i pogan w jeden połączył Kościół; o tę jedność szczególniej prosił Ojca: „Ojcze święty, zacho­waj je w Imię Twoje, któreś mi dał, aby byli jedno, jako i my” (Joan. 17, 11), a dalej trochę, aby ta jedność wiary i miłości wiecznie w K-le Jego trwała: „A nie tylko za niemi proszę, ale i za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą w mię, aby wszyscy byli jedno” (1. cit. v. 20). Toż samo zaleca św. Paweł efezom: „Starając się, abyście zachowali jedność ducha w związce pokoju, jedno ciało i jeden duch... ażbyście się wszyscy zeszli w jedności wiary... a czyniąc prawdę w miłości, żebyście rośli w nim we wszystkiem, który jest głową, Chrystus” (c. 4, 3—15). Podstawą i źródłem tej jedności wiary i miłości jest jedność władzy, która tę podwójną jedność utrzymuje, a łącząc w jedną organiczną całość wie­rnych i pasterzy ze swą głową widomą, ustanowioną, jak widzieliśmy, przez Chrystusa, tworzy tę przecudną jedność głowy z członkami i człon­ków między sobą, jako braci Chrystusa i dzieci Bożych (Mt. 12, 49. ad Ephes. 4, 6). Zdania Ojców o tej jedności K-a ob. u Thomassina, Traite de l'unite de 1'Eglise, Paris 1687 t. 2 cz. 1 i 2. Jedność tak jest konieczną w K-le, że jej brak kacerstwa tylko i odszczepieństwa rodzi; więc szatę Chrystusa niepodzielną, którą jest K., rozdziera. Żeby takim nieszczęściom zapobiec, a jedność utrzymać, nie szczędzili Apostołowie zabiegów i przestróg. Ś. Paweł listy całe do wiernych pisał (cf. Epistol. ad Rom.; I ad Cor.; ad Galat.; ad Coloss. passim), a inną, nową naukę szerzących, z całą surowością gromił (Epist. ad Tim. et Tit. pass.).

 

b) K. Chrystusa jest święty, a cecha ta odnosi się, rzecz jasna, nie do K-a tryumfującego w niebie, ale do widomego, walczącego na ziemi. Chrystus przyszedł na ten świat, cierpiał i umarł, „aby go (Kościół) poświęcił” (ad Ephes. 5,26), wybrał nas, „abyśmy byli świętemi i niepoka­lanemi” (ibid. 1, 4), „dał samego siebie za nas, aby nas wykupił od wsze­lakiej nieprawości, ażeby oczyścił sobie lud przyjemny, naśladowcę dobrych uczynków” (ad Tit. 2, 14). Oto cel bezpośredni założenia K-a i wola Chrystusa; nie dość mu bowiem było zwyciężyć złe, mówmy jasno, wyku­pić człowieka upadłego z niewoli szatana, chciał, aby ludzkość uczestni­czyła w zwycięstwie, przelewając na nią wszystkie swe zasługi. Przez to stał się Ojcem nowego pokolenia ludzi świętych: „Jam jest winna ma­cica, wyście latorośle” (Joan. 15, 5). Działaczem w tym przeszczepieniu starego człowieka jest Duch ś., który, przez swą łaskę uświęcającą, lu­dzi powołanych do świętości, do tej świętości prowadzi. „A przeto bracia, starajcie się, mówi ś. Piotr, żebyście przez dobre uczynki pewne czynili wezwanie i wybranie wasze” (1. Petr. 1, 10). Stosownie do takiego po­wołania, Pismo daje K-wi imiona, które mu jedynie jako świętemu przy­stoją; nazywa go bowiem: Ciałem Chrystusa, Oblubienicą Chrystusa, Domem Bożym, Kościołem Bożym (ad Coloss. 1, 18. ad Ephes. 1, 22); dalej zaś jasno już mówi: „A przeto już nie jesteście goście i przychodnie, aleście mieszczanie z świętymi i domownicy Boży, wybudowani na fundamencie Apostołów i Proroków, gdzie głównym węgielnym kamieniem sam J. Chrystus: na którym wszystko budowanie wywiedzione, roście w Kościół św. w Panu” (ad Ephes. 2, 19—21); i jeszcze: „Chrystus sam sobie wy­stawił Kościół chwalebny, nie mający zmazy... ale iżby był święty i nie­pokalany” (ibid. 5, 2 7). Ta świętość, aby była widoczną cechą K-a, objawiać się musi nie tylko przez praktykę wszystkich cnót chrześcijańskich, a nawet rad ewangelicznych w najwyższym, czyli heroicznym stopniu, ale i przez oznaki jej zewnętrzne, jak proroctwa, cuda, i inne dary Du­cha ś., które z obietnicy Chrystusa zawsze trwać mają w K-le Jego; na­reszcie, przez cudowną płodność ewangeliczną w ustawicznym rodzeniu pra­wdziwych sług Chrystusowi. Jeśliby więc społeczeństwo jakie, chociażby i zwało się chrześcijańskim, nie głosiło nauki, nie wskazywało środków do świętości wiodących, a jeszcze bardziej, gdyby wyznawało zasady prze­ciwne ewangelicznej świętości, społeczeństwo takie widocznie nie byłoby K-em Chrystusa, gdzie wszystko: nauka, sakramenty, ofiara, dobre uczynki, i t. d. z Jego ustanowienia powinno być świętem i uświętobliwiającym: „Bądźcież wy tedy doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski doskonałym jest” (Mt. 5, 48). Nie wypływa stąd jednak, żeby wszyscy członkowie K-a mieli być świętymi; widzieliśmy wyżej, że i grzesznicy do K-a należą; ale wszyscy są powołani do świętości, wszyscy mają środki dojścia do niej, a jeśli nimi nie są, to ich wina, bo nie przejęli się dobrze duchem Ewangelii albo w walce ze złem zwyciężeni zostali. Stary to zarzut herety­ków, że i w K-le są grzesznicy; słusznie nań już ś. Augustyn odpowiada: „Nulla ergo malorum commixtio terret bonos, ut propterea velint tamquam retia rumpere, et a congregatione unitatis exire. Quandoquidem cum ad litus, id est ad finem saeculi ventum fuerit, fiet debita separatio, non humana temeritate sed Divino judicio” (De unitate Ecclesiae c. 12).

 

c) K. Chrystusa jest katolicki, czyli powszechny, bo szerzyć się ma na wszystkie narody i ludzi (Mt. 28, 19), trwać od Chrystusa przez wszystkie wieki aż do końca świata (ibid. v. 20), a trwać niezmienny w swej nauce i organizacji (ob. wyżej). Ta powszechność K-a, już w sta­rem prawie zapowiedziana (Gen. 12, 3. 22, 18. 26, 4. 28, 14), spełnić się miała w duchowym potomstwie Abrahama przez Chrystusa, do któ­rego proroctwa te się odnoszą (cf. Act. ap. 8, 25. ad Gal. 3, 8). Dlatego P. Jezus po Zmartwychwstaniu swoim rzekł do Apostołów: „iż się musiało wypełnić wszystko, co napisane jest w zakonie Mojżeszowym i prorokach i w psalmach o mnie... i tak było potrzeba, aby Chrystus ucierpiał i wstał od umarłych trzeciego dnia, ażeby była przepowiadana w Imię Jego pokuta i odpuszczenie grzechów po wszystkich narodach począwszy od Jeruzalem” (Luc. 24, 44—47). Na rozkaz Chrystusa ro­zeszli się Apostołowie po całym naówczas znanym świecie, głosząc Ewangelię, łącząc wszystkich, co uwierzyli, jednością wiary i miłości w jedno wielkie społeczeństwo chrześcijan; a to dzieło rozszerzania K-a Chrystusowego po całym świecie trwa, gorliwością nieustającą ich następców, bez przerwy, bez wytchnienia, ciągle. Tę cechę K-a już Ojcowie wielce stanowczo przeciw heretykom podnoszą i zwycięsko nią walczą (ob. Thomassina Traite de l'unite de 1'Eglise p. 1 et 2). Z wielu przywiedziemy jednego tylko Augustyna: „Multa sunt, quae in gremio ecclesiae me tenent; tenet me consensus populorum, tenet auctoritas miraculis inchoata, spe nutrita, charitate aucta,   vetustate   firmata, tenet  successio sacerdotum ab ipso Petro, tenet denique ipsum catholicae nomen, quod ita inter tot haereses Ecclesia sola obtinuit,  ut cum omnes haeretici se catholicos dici velint, quaerenti tamen peregrino alicui, ubi ad catholicam Ecclesiam conveniatur, nullus  haereticorum   basilicam suam audeat ostendere”  (in cap.   9 Joan.).  Tak było wtedy, tak jest zawsze. Powszechności K-a nie ujmuje odstępstwo pojedynczych ludzi lub całych sekt nawet, bo te, jak suche gałązki, tam się stosunkowo prędko w proch rozsypują, gdzie odcięte, a katolicki K. idzie dalej i coraz szerzej, nowe ludy na łono swe przyj­mując. Ten więc K. jest katolicki, który wszędzie, zawsze, od wszystkich za taki jest uznany, a swą naturę powszechności troskliwie przechowuje.

 

d) K. Chrystusa jest wreszcie apostolski, gdyż Chrystus posłannictwo zakładania i rozszerzania  K-a powierzył Apostołom (Joan. 20, 21. Mt. ult. etc); a ś. Paweł mówił do wiernych, że są „wybudowani na funda­mencie Apostołów i proroków, gdzie głównym węgielnym kamieniem sam J. Chrystus” (Ad Ephes. 2, 20). Cecha  ta wymaga nie tylko, aby nauka apostolska nieprzerwanie i niezmiennie w nim  trwała,  ale i następstwa legalnego od Apostołów w szerzeniu, nauce i rządzie wiernymi (ob. wyżej o organizacji i niezmienności K-a).


Wskazawszy cechy prawdziwego K-a Chrystusa, łatwe byłoby zadanie, stosując je do różnych sekt,  które się chrześcijańskimi zwały lub zowią, okazać, że ich są pozbawione, więc prawdziwym K-em nie są; ale zadanie to przechodzi granice tego artykułu (ob. odnośne art, a także Bossuet, Histoire des Variations; Paletta, Storia ragionata delle eresie, Veronae 1797; Gregoire, Histoire des sectes, Pa­ris 1829; Moehler, op. cit. ks.  1 r. V, ks. 2, i innych). Tu zobaczymy, czy cechy te znajdują się w Kościele, który się nazywa rzymskokatoli­ckim, a jeśli się w nim znajdują, już tym samem dowiedziemy, że on tylko jest prawdziwym K-em Chrystusa.


I tak, co do jedności, K-wi rzymskokatolickiemu choćby najbardziej uprzedzony przyzna dziwną wszę­dzie jedność wiary. Wszyscy katolicy po całym świecie wyznają tęż samą naukę, biorą udział w tejże czci publicznej, przyjmują też same sakra­menty, i to nie tylko w czasie, w którym żyjemy, ale tak było przez wszystkie wieki ery chrześcijańskiej. Organizacja katolickiego K-a, jak ją widzieliśmy ustanowioną przez  Chrystusa, utrzymuje ścisłą jedność wszystkich wiernych ze swymi pasterzami, żyjącymi pod posłuszeństwem biskupów, którzy, choć po wszystkich częściach świata rozproszeni, jakby jedno tworzą ciało, złączeni z głową K-a, Papieżem, zajmującym rzymską stolicę. Tam, do środka jedności K-a wszystkie zwracają się umysły i serca i, jak już ś. Ireneusz powiedział, wszystkie schodzą się kościoły: „Ad hanc enim Ecclesiam, propter potentiorem principalitatem, necesse est omnem convenire ecclesiam” (lib. 3 c. 3); słowem, jeden jest pasterz i jedna owczarnia.

 

Cecha świętości, jak ją wskazaliśmy wyżej, tylko rzymskokatolickiemu K-wi przystoi: bo on tylko święty, początkiem, dla swego założyciela świętego świętych; święty nauką, którą głosi; święty niezliczoną liczbą błogosławionych, których katalog z każdym prawie ro­kiem rośnie; tu tylko rady ewangeliczne w rozlicznych zakonach kwitną, tu dobre uczynki obowiązkiem, chrześcijańskie miłosierdzie prawem, tu objawienia i cuda, z których bezbożność jedynie szydzić może; tu płodność w nawracaniu ludów, bo tylko drzewo dobre, dobre owoce rodzi.


K. rzymski jest katolickim, czyli powszechnym, albowiem odpowiada wszystkim warunkom powszechności, jakie, z woli Chrystusa, K. Jego mieć powinien. Naukę bowiem Chrystusa czystą i niezmienioną przechowuje, a wszystkie błędy i błędy szerzących z łona swego wyrzuca, troskliwie dbając, jak Wincenty lerineński zauważa: „ut id teneamus, quod ubique, quod semper, quod ab omnibus creditum est, hoc est enim vere proprieque catholicum” (Commonitorii c. 3). Jest powszechny w swym trwaniu, bo tak stary, jak i religia chrześcijańska, nigdy nie ustał, owszem, po całym świecie zawsze ten sam trwa, na co dowodów tyle, ile ksiąg i pomników chrześcijańskich. On sam zbudowany na niewzruszonej skale Piotrowej, sam tylko ma obietnicę wiecznotrwałości (ob. wyżej). Ze wszystkich też wy­znań, które się chrześcijańskimi zowią, a narodowe raczej, nie powszechne Kościoły stanowią, najliczniejszych, po całym świecie wyznawców swych rachuje.


Apostolskim nareszcie jest K. rzymskokatolicki, bo założony przez Piotra Apostoła, wywieść się może nieprzerwanym szeregiem jego następców, Papieży, z którymi wszyscy bp-i katolickiego świata są złączeni jednością wiary i posłuszeństwa. Heretyckie sekty są nowe, historia po­daje czas ich powstania, imiona założycieli, żadna apostolską nie jest. To też już ś. Hieronim pisze: „Cathedrae Petri communione consocior, super illam Petram Ecclesiam aedificatam scio. Quicunque extra hanc domum agnum comederit, prophanus est” (Epla 57 ad Damasum); a Ire­neusz dodaje: „Ad quam necesse est omnem convenire Ecclesiam, id est, omnes qui sunt undique fideles” (lib. 3 contr. haeres. c. 8). Ob. Bellar­mini, De notis Ecclesiae c. 5; Wiest t. III Operis maj.; Tournely, De Eccles. t. I, i in.


Prawdziwym więc K-em Chrystusa jest rzymskokato­licki, on sam posiada własności, któreśmy w poprzednim numerze wska­zali; on stróżem nieomylnym nauki Chrystusa, jemu Zbawiciel powierzył głoszenie Ewangelii po całym świecie, jego słuchać ma każdy, kto chce być zbawionym (Mr. 16, 15. 16). W Ewangelii ś. Mateusza (r. 22) i Łukasza (r. 14), P. Jezus porównał królestwo niebieskie, czyli K. swój do człowieka króla, który sprawił gody małżeńskie synowi swojemu, a gdy powołani nie chcieli przyjść, zagniewany król posłał wojska swoje i wy­tracił je. Kto K-a Chrystusowego nie słucha, cóż dziwnego, że, jako po­ganin i celnik (Mt. 18, 17), zbawienia osiągnąć nie może? Wiemy, że katolicka ta zasada: „poza Kościołem nie ma zbawienia,” nie wszystkim się podoba; zarzut nietolerancji nieraz już rzucano w oczy Kościołowi, ale czy dlatego, że się niezbożnym nie podoba, bo indyferentyzm  religijny potępia, zasada ta przestała być prawdziwą? Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i przyszli ku uznaniu prawdy (1 ad Tim 2, 4), po to Chrystus przyszedł na ziemię (Act. 4, 12), dlatego ustanowił swój K. i tak wyraźnymi cechami go odznaczył, aby synów Bożych rozproszonych w jedno zgromadził (Joan. 11, 52); jako więc jeden jest Chrystus Zba­wiciel, i jeden przez niego ustanowiony K., tak też w tym tylko K-le zbawienia szukać i znaleźć je można. Prawdę tę po wszystkie czasy stale K. Chrystusa głosił i głosić nie przestaje: tak oświadczył na so­borze kartagińskim IV (398) w kan. I; tak czytamy w składzie wiary S. Atanazego na początku; tak uczy sobór lateraneński IV (1215) w kan I; tak wyznanie wiary trydenckie, tak wreszcie sobór watykański (cap. III de Fide); dlatego już ś. Cyprjan (De unitate Ecclesiae) stanowczo mówi „Habere non potest Deum patrem, qui Ecclesiam non habet ma­trem,” a ś. Augustyn (De unitate Ecclesiae c. 19): „Ad ipsam salutem et vitam aeterem nemo pervenit, nisi qui habet caput Christum; habere autem caput Christum nemo poterit, nisi in ejus corpore fuerit, quod est Ecclesia.”.


Nie nowa więc to nauka, a wielce zgodna z rozumem, wiarą oświeconym: jeśli bowiem P. Jezus, który jest drogą, prawdą i życiem, religię, którą nam przyniósł, powierzył jedynie K-wi swemu, jeśli go słuchać kazał pod utratą zbawienia (Mt 18, 17), ten, kto go upornie nie słucha, owszem, gardzi prawdą objawioną od Boga i w takim grzechu kończy życie, czy może uniknąć zguby? Jeśli także ten, w którego umyśle powstaje wątpliwość, że nie jest członkiem prawdziwego K-a, nie stara się poznać prawdy, wątpliwość usunąć, i w tak ważnej sprawie przez lenistwo zaniedbuje, choćby mógł łatwo się oświecić, czyż się nie naraża na niebezpieczeństwo wiecznej zguby? Stąd już widzimy, jak rozumieć trzeba zasadę: „poza Kościołem nie ma zbawienia.”. Odnosi się ona do niewiernych lub heretyków formalnych, t. j. takich, którzy z własnej winy są nimi, bo o materialnych, którzy są w dobrej wierze, nie mieli sposobności poznać prawdy, zostawia K. sąd Bogu. O takich ś. Augustyn mówi: „Qui sententiam suam, quamvis falsam atque perversam, nulla pertinaci animositate defendunt... sed a seductis in errorem lapsis parentibus acceperunt, ... nequaquam sunt inter haereticos deputandi” (Epla 43 edit. Maurin.). Podobnie uczy ś. Tomasz (II 2ae qu. 11 art. 2), jak prawdziwa matka potępia błędy, ale kocha i modli się za błądzących; bodaj wszyscy zrozumieli, jak uznał ów uczony protestant, który gdy wszedł w wielki piątek do katolickiego K-a i usłyszał rzewne modły za katechumenów, heretyków, odszczepieńców, żydów i pogan, w uniesieniu za Salomonem zawołał: Date huic infantem vivum, haec est enim mater (Feller, Catechisme philos. § 495).


Zakończmy słowy Laktancjusza: „Sola Ecclesia catholica est quae verum cultum retinet; hic est fons veritatis; hoc domicilium fidei, hoc templum Dei, quo si quis non intraverit, vel a quo si quis exiverit, a spe vitae et salutis aeternae alienus de vita et salute, ciu nisi caute ac diligenter consulatur, amissa et extincta erit” (lib. 4 § 30). Aug. Leboucher. Tractatus de Ecclesia Christi. Paryż 1877; Sickinger, Die katholische Kirche als das sichtbare Reich Gottes. Populäre Betrachtungen, Mainz 1877.

_____________________________

X. F. G., Hasło: KOŚCIÓŁ za: Encyklopedia kościelna podług teologicznej encyklopedii Wetzera i Weltego z licznemi jej dopełnieniami przy współpracownictwie kilkunastu duchownych i świeckich osób wydana przez x. Michała Nowodworskiego, Tom XI, Warszawa 1878, s. 205-222.