(† r. 250)
Św. Saturnin przybył z Rzymu do Galii, aby tutaj zwalczać
pogaństwo przez prawdę chrześcijańską. Wysłał go z pełnomocnictwami papież
św. Fabian około r. 245; działalność Saturnina obejmowała przede wszystkiem
prowincyę Languedoc. Kilka lat później, bo około r. 250 został wyniesiony na
biskupstwo w Toulouse (Tolosa), gdzie od dawna istniała osada rzymska.
Powiadają, że praca św. Saturnina dlatego była nadzwyczaj skuteczną, bo Bóg
wspierał go darem rozlicznych cudów.
Skromny kościółek był katedrą biskupią w Toulouse; ilekroć się św. Saturnin udawał na nabożeństwa, tylekroć przechodzić musiał około wzgórza, na którym była zbudowana wspaniała świątynia pogańska. Kapłanie pogańscy uprawiali w niej zyskowne wróżbiarstwo; złe duchy wspierały ich, aby podtrzymać bałwochwalczą cześć bożków. Powiadają, że św. biskup modłami swemi zwalczał duchy przeciwne prawdzie chrześcijańskiej; że z woli Bożej zanikało też wróżbiarstwo, bo ustawały tajemne wpływy mocy nieprzyjaznych. Poganie utratę swych wpływów przypisywali św. Saturninowi. Podobno głos jakiś nieznany pouczył ich, że nowa religia upadek gotuje bożkom, że jednym z głównych jej sług jest biskup chrześcijański; że tylko jego śmiercią można przywrócić dawniejsze znaczenie i dawniejsze wpływy wróżbitów oraz bożków.
Wielka rzesza ludu zebrała się na zapowiedziane uroczystości ofiarne;
właśnie podążał wtedy św. Saturnin do swego kościółka. Roznamiętniona przez
kapłanów i wróżbitów zgraja otoczyła biskupa jako nieprzyjaciela bożków i
przeciwnika wierzeń pogańskich. Z obawy przed gwałtami rozproszyło się
otoczenie biskupa, którego poganie zawlekli z łatwością do świątyni;
zażądali, aby uczcił bożków i złożył im ofiarę, jeśli nie chce uchodzić za
przywódcę tych, co tępią wierzenia państwowemi prawami uświęcone.
Nieustraszony biskup zawołał: Jednego tylko znam i uznaję Boga prawdziwego;
jestem gotów złożyć mu ofiarę i oddać mu cześć powinną. Bożki wasze są
urojeniem, fałszem, mamidłem złego ducha; jakżeż chcecie, abym je uwielbiał,
kiedy sami powiadacie, że przed siłą moją milkną i drżą. Taka otwarta
odpowiedź rozjątrzyła podniecony lud do najwyższego stopnia. Kapłanie
pogańscy porwali z sobą biskupa, przywiązali go powrozami do grzbietu
ofiarnego wołu; zwierzę podrażnione rzuciło się jak szalone z wzgórza ku
równinie, rozbijając uderzeniem o mury świątyni przy pierwszym zaraz skoku
głowę wiernego wyznawcy Chrystusowego. Zwłoki męczennika wlokło zwierzę tak
długo, aż się zerwały pęta, a szczątki ciała poszarpanego na strzępy nie
spadły na równinie pod miastem. Dwie niewiasty chrześcijańskie zebrały je i
pochowały w cichości w przygotowanym grobie. Dopiero za Konstantyna Wielkiego
odkryto święte relikwie; św. Hilary, ówczesny biskup z Toulouse postawił na
cześć męczennika nad jego grobem maleńką kaplicę. Później - pod koniec
czwartego wieku - zbudowali biskupi Sylwiusz i Eksuperiusz wspaniałą
świątynię pod wezwaniem św. Saturnina. Śmierć św. męczennika przypadła na
panowania cesarza Decyusza około r. 250; pamięć jego święci się dnia 29
listopada.
Nauka
Gotowość śmierci za wiarę w tak licznych chrześcijanach pojmiemy dobrze, skoro wspomnimy gorącą ich wiarę w sprawiedliwość Bożą. Wiedzieli, że zaparciem się Zbawiciela narażają się na wieczne potępienie, wyznaniem zaś wiernem zdobywają wieczną chwałę. Taką wiarą i ty żyć powinieneś, a pamięć na szczęście wieczne pociągnie ciebie na drogę cnoty; pamięć na kary piekła odwiedzie ciebie od większych przynajmniej upadków.
Jest bowiem kara wieczna; tylko ten jej przeczy, kto przeczy Bogu; tylko ten jej przeczy, kto zbyt jest słabym i zbyt tchórzliwym, aby podjąć walkę z nałogami; ten jej przeczy, kto nie chce się wydobyć z głębi występków i z błota upadków; ten jej przeczy, kto w poczuciu swej winy obawia się Boga i Bożej sprawiedliwości; ten jej przeczy, kto drży przed piekłem, na które sobie grzechami zbyt często zasługuje. Musi być piekło, aby zadosyćuczynić za winy popełnione wobec nieskończonego majestatu Bożego. Woła przecież psalmista Pański: Sprawiedliwyś jest, Panie, i sąd Twój prawy (Ps. 118, 137).
Gdybyś pamiętał na to, że za każdy grzech śmiertelny czeka ciebie kara wieczna; że za sto takich grzechów, stokrotnie kara ta się pomnoży, z pewnością żyłbyś życiem wiary, nigdy ani jednym grzechem nie zdołałbyś zaprzeć się Boga. I pyszny pójdzie bowiem do piekła, i chciwiec, i lubieżnik, i nieposłuszny, i leniwy, i oszczerca, i bluźnierca, i złodziej, i zabójca; wszyscy ponosić będą kary wieczne, jeśli wczas się nie naprawią w serdecznej pokucie.
Z jednej strony groza kary ciebie przeraża; z drugiej strony uśmiecha ci się wieczne szczęście, nigdy nie przerwane, niczem niezamącone. W ręku twojem śmierć i życie na wieki; czyż trudny wybór wobec wzniosłych przykładów, jakie zostawili nam Święci Pańscy, mianowicie męczennicy? Chcesz zdobyć sobie niebo, unikaj chociażby tylko grzechów śmiertelnych; zabezpieczysz się przed wiecznem potępieniem, lubo nie uchronisz się od ciężkiego wymiaru sprawiedliwości Bożej.