STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

środa, 17 lutego 2016

Ucieczka do Egiptu

17 luty, Kościół wspomina ucieczkę św. Rodziny do Egiptu

 17 lutego Kościół wspomina ucieczkę św. Rodziny do Egiptu
   Proroctwo Symeona już się zaczyna spełniać: „Sprzeciwiać się będą”. Wzięła tedy Najśw. Panna na ręce swój skarb niebieski i puściła się w drogę niezwłocznie, czuła bowiem dobrze, jakie grozi niebezpieczeństwo Jej Dziecięciu, dopóki nie opuści krainy betleemskiej. Jakie zaś były przygody tej długiej, a niebezpiecznej podróży? Gdzie się schronili święci Tułacze? Ewangelia nic nam o tem nie mówi. (…)

To tylko pewna, że św. Rodzina zaraz w nocy opuściła swe mieszkanie i nikt o Jej wyjściu nie wiedział. Wkrótce weszli święci podróżni na drogę, wiodącą na pustynię, a Józef szedł przodem jako Cień Najwyższego. Przebyli nareszcie granicę Ziemi świętej, zapuszczając się w olbrzymie piaszczyste puszcze. Wśród tej ogromnej puszczy wiele dni szli, znosząc upały dnia, to znów chłody, wilgocie i deszcze, cierpiąc głód i pragnienie, boć nie mogli wiele z sobą wziąć zapasów żywności, a i na źródło z wodą trudno było nie raz natrafić.


Starożytne podanie opowiada, które często powtarzają najpoważniejsi Ojcowie Kościoła, że św. Rodzina, napadnięta przez zbójców, zawiedzioną została do jaskini ich herszta, w której znajdowała się żona jego wraz z małym synkiem, prześlicznym chłopczykiem, ale od jakiegoś czasu okrytym trądem. Żona naczelnika zbójeckiego, ujrzawszy Matkę Boską z Dzieciątkiem i św. Józefa, przejęta litością i wielkiem uszanowaniem, obchodziła się nader uprzejmie z Przenajświętszą Rodziną. Najśw. Panna poprosiła ją o nieckę, t.j. kopańkę i o trochę letniej wody, a skoro otrzymała to naczynie, zaraz wykąpała Pana Jezusa. Po odejściu św. Rodziny, żona zbójcy, tknięta świętością tych osób, postanowiła wykąpać w tejże samej wodzie małego synaczka, co gdy uczyniła, chłopczyk cudownie ozdrowiał (Żywoty Świętych ks. Prokopa. T. I, str. 361. Matka Bolesna O. Fabera, str. 192.). Tym chłopczykiem był św. Dyzma, który się nawrócił na krzyżu, i któremu Pan Jezus przyrzekł, że jeszcze dziś weźmie go do raju. (…)

Na koniec po długiej i mozolnej podróży Najśw. Rodzina przybyła do brzegów morza Czerwonego do tego miejsca, kędy Mojżesz przeprowadzał Żydów z niewoli egipskiej, jak utrzymują pisarze kościelni. Stąd, idąc brzegiem morza, obeszła zatokę Suezką, dziś zamienioną na kanał i udała się do miasta Heliopolis (Miasto słońca), a stamtąd do Memfis, czyli do starego Kairu (O. Didon. Jezus Chrystus, str. 150.) i tam nareszcie osiadła przy wjeździe do miasta. Widać jeszcze dziś bardzo stary kościół, wzniesiony na pamiątkę pobytu Przenajśw. Rodziny w tem miejscu. Do dziś pokazują podróżnym trzy arkady w krypcie, poświęcone Jezusowi, Maryi i Józefowi. Tu od dawna istniała kolonia żydowska, a od r. 150 przed Chrystusem nawet i wspaniała świątynia żydowska (Encykl. Kośc. T. 13, str. 461.).

Według podania, mieszkaniem Przenajśw. Rodziny była wioska Matarich, jak pisze „Przegląd Katolicki” (Rok 1881, str. 555.), leżąca niedaleko od starożytnego miasta Heliopolis (dziś w ruinach), w którym Żydzi, mieszkający w Egipcie, mieli niegdyś wspaniałą świątynię, zbudowaną przez Oniasza kapłana. Znajduje się tam do dziś drzewo, zwane drzewem Maryi, i źródło wody, która ma być najlepszą z całego Egiptu, a której nie tylko chrześcijanie, ale i mahometanie przyznają moc cudowną. Nadto w koptyjskim kościele Najśw. Panny Maryi w Starym Kairze, czyli dawnym Babilonie, pokazują kryptę, czyli podziemie, w którem Przenajśw. Rodzina miała przemieszkiwać.

Wśród tedy podań egipskich, Przenajśw. Rodzina przebyła lat kilka w wielkiem ubóstwie i niedostatku. Św. Józef zarabiał na życie ciesielką, a Marya ręcznemi kobiecemi robotami, trudniąc się przy tem ubogiem gospodarstwem domowem. Święta Brygida, w której objawienia, według zdania najwyższych Pasterzy, można wierzyć pobożnie, twierdzi, że Przenajśw. Rodzina cierpiała w Egipcie niedostatek chleba. Bądź co bądź ucieczka Jej do Egiptu nie tylko ocaliła życie Jezusowi, ale tak dalece uświęciła tę okolicę swojem pobytem, iż później, jak się wyrażają współcześni historycy, miasta się wyludniały, a puszcze egipskie zapełniały się niezliczoną liczbą pustelników i pustelniczek, mieszkających już to pojedynczo, już to w zgromadzeniach zakonnych, liczących po kilka i kilkanaście tysięcy członków.

W następnym roku, po ucieczce Przenajśw. Rodziny do Egiptu, umarł i Herod. Józef jednak nie zaraz, zdaje się, pospieszył z powrotem do ziemi Żydowskiej, lecz czekał na rozkaz Boży. Otóż i okazał się Anioł Józefowi we śnie, i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Matkę Jego, i idź do Ziemi Izraelskiej, albowiem pomarli ci, którzy szukali duszy Dziecięcia” (św. Mat. 2-20.). Opuściła tedy Przenajśw. Rodzina granicę Egiptu bez najmniejszej zwłoki. Nikt Jej nie żegnał, ani zatrzymywał. Puścili się więc w drogę święci Wędrowcy do swej ojczyzny, lecz dla Pana Jezusa była ta podróż daleko trudniejszą, niż przedtem, kiedy uciekali do Egiptu, dla Maryi zaś była źródłem trosk nieustających. Dlaczego? Bo Pan Jezus, mając już lat kilka, nie mógł być ciągle niesiony na rękach, a piesza podróż bardzo Go męczyła (św. Alfons). Przybyli nareszcie do granic swojej ojczyzny i zamierzali zwiedzić Jerozolimę, i osiąść przy świątyni, lecz, dowiedziawszy się, że nowy król Judei, Archelaus, sprawuje takież same bezbożne i okrutne rządy, jak sprawował jego ojciec, Herod, św. Józef uznał, że będzie roztropniej nie zamieszkać pod władzą tego tyrana. To też znowu we śnie otrzymał cudowne ostrzeżenie od Boga, żeby nie szedł do Galilei; nie poszedł więc już do Betleemu, należącego do dzielnicy tego tyrana, ani wstępował do Jerozolimy, ale wprost udał się do Nazaret galilejskiego i tu zamieszkał, gdzie pod panowaniem Heroda Antypy (Antypas, drugi syn Heroda, brat Archelausa) spokojniej i bezpieczniej żyć można było.

Takie to są szczegóły ucieczki do Egiptu Przenajśw. Rodziny. Jak zaś długo trwała jedna i druga podróż Najśw. Rodziny do Egiptu i z Egiptu do Nazaret, i jak długo ten pobyt Jej trwał w Egipcie, trudno stanowczo orzec. Jedni utrzymują, że dwa lata, i że dwa lata miał Pan Jezus, gdy Go Najśw. Panna unosiła do Egiptu (św. Epifaniusz, jeden z najstarożytniejszych pisarzy kościelnych), inni przeciągają ten pobyt do lat sześciu (Baradyusz, historyk z pierwszych wieków chrześcijaństwa) lub siedmiu (Amonijusz Aleksandryjski, Maldonat, Kardynał Baronjusz i Suarez), co jest najprawdopodobniej, jak powszechnie utrzymuje Kościół, nareszcie inni twierdzą, że pobyt w Egipcie nie mógł dłużej trwać nad trzy lata (Encykl. Kośc. T. 13. Str. 460). (…).

Rozdział XIV, „Żywot Najświętszej Maryi Panny”, ks. Walenty Załuski, Warszawa 1898 r.

Za: https://lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com/2015/02/17/ucieczka-do-egiptu/