STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

niedziela, 21 lutego 2016

Nauka na niedzielę drugą Wielkiego Postu, o niebie - Św. Alfons Liguori Biskup, Doktor Kościoła

 
NIEDZIELA DRUGA WIELKIEGO POSTU

N A U K A

ŚWIĘTEGO ALFONSA LIGUOREGO

BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA (a)

(1696 – 1787)

O NIEBIE


––––––––

"Panie, dobrze jest nam tu być".
Ew. u św. Mat. r. 17.


Chrystus Pan, jak czytamy w dzisiejszej Ewangelii, aby zachęcić uczniów swoich do pracowania dla chwały Boskiej, wziął ich na górę Tabor i przemieniwszy się przed nimi ukazał im promyk chwały niebieskiej. Bardzo się tym uradowali, a Piotr święty tak się czuł szczęśliwym, że w uniesieniu zawołał: "Panie, dobrze jest nam tu być". Pozostańmy na tym miejscu, nie odchodźmy stąd, albowiem widok, jaki się oczom naszym przedstawia, przewyższa wszystko, co by nas kiedykolwiek zająć lub przyjemność nam sprawić mogło.


Bierzmy bracia drodzy do serca te słowa świętego Piotra i przez resztę życia, jaka nam pozostaje, pracujmy usilniej niż dotąd na niebo. Wielkim musi być dobrem ta siedziba błogosławionych, kiedy Chrystus Pan życie swoje położył, aby ją nam wysłużył. Potępieńcy w piekle tym się najwięcej dręczą, że sami z własnej winy utracili niebo. Dobra niebieskie możemy nabyć chwalebnym postępowaniem, ale nie możemy ich pojąć, nie możemy dokładnie przedstawić sobie.

O tyle jednak, o ile zdołamy, mówmy o nich w dzisiejszej nauce i zachęcajmy się wspólnie do ich osiągnięcia; a Pannę Najświętszą poprośmy, aby się wstawiła za nami.

Zdrowaś Maryjo!


I.

α). Apostoł narodów, Paweł święty mówi, że "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują" (1). Widać, że nie można było lepiej przedstawić szczęścia wybranych w niebie, skoro Apostoł na tych ogólnych słowach poprzestał.

Są tacy, którzy porównywają niebo z łąką pięknie kwiatami na wiosnę ozdobioną; z ogrodem w doborowe drzewa i pyszne wodotryski zaopatrzonym; ale wszystkie te porównywania nawet w przybliżeniu nie przedstawiają nam tych piękności, jakie niebo zawiera i jakimi swych mieszkańców uwesela.

Święty Bernard trafnie się wyraża, gdy mówi, że w niebie nic takiego nie ma, czego by człowiek nie chciał, a jest wszystko to, czego zapragnie. Mamy i na tej ziemi rzeczy, które nam przyjemność sprawiają, ale wiele jest takich, które nas trapią. Miła nam jest światłość dzienna, ale przerażają i nie są miłe ciemności nocne. Raduje nas ciepło na wiosnę, ale dokucza mróz w zimie i upał w lecie. O ile cieszy zdrowie, o tyle smucą i dobrze się we znaki dają choroby, prześladowania od ludzi i niedostatki ubóstwa. A cóż mówić o wewnętrznych uciskach, utrapieniach, zgryzotach, bojaźni, pokusach, niespokojnościach i niepewności zbawienia? Są to wszystko ujemne strony doczesnego życia.

Za wejściem do nieba błogosławieni z niczym się nie spotykają, co by ich trapiło. Otrze Bóg łzy z oczu ich wylane na tym padole płaczu (2). W niebie nie ma ani śmierci, ani obawy śmierci; nie ma ani boleści, ani chorób, ani ubóstwa, ani niewczasów, nie następuje noc po dniu, ani zimno po gorącu; ale bez przerwy trwa dzień pogodny, bez przerwy wiosna miła. Nie ma tam ani prześladowania, ani nienawiści; wszyscy bowiem kochają się wzajemnie, a każdy z cudzego cieszy się dobra jako ze swego. Nie ma tam obawy potępienia, ponieważ dusza w łasce Bożej utwierdzona, nie może już grzeszyć, ani Boga utracić.

β). W niebie wszystko jest, czego tylko zapragnąć można. Każda rzecz tam nowa, żadna przykrości nie sprawia, nowe ozdoby, nowe rozkosze, nowe radości; wszystko uwesela i zadawala jak najzupełniej. Nasycą się oczy oglądaniem miasta nieporównanego. Jakbyśmy się cieszyli, gdybyśmy ujrzeli miasto, w którym by ulice były kryształowe, domy srebrne z oknami złotymi, a wszystkie inne ozdoby z kwiatów najpiękniejszych. Ale ta piękność w porównaniu z pięknością miasta niebieskiego jest prawie brzydotą. Urok o wiele się zwiększa, gdy wspomnimy sobie, że miasto to zamieszkują obywatele zacni, spokojni, przybrani w szaty królewskie, gdyż jak mówi święty Augustyn tylu tam jest królów, ilu obywateli. Spotkamy się tam oko w oko z Najświętszą Panną, twarzą w twarz ze Zbawicielem, a to nas w zdumienie wprawi i nad wyraz uszczęśliwi, powiemy: "dobrze nam tu być!". Święta Teresa raz ujrzała rękę Chrystusa Pana i tak była zachwycona, że długo do siebie przyjść nie mogła.

Nie tylko oczy, ale i powonienie niebieskimi wonnościami zasyci się w zupełności. Muzyka swymi tonami i harmonią niezrównaną pozwoli słuchowi napawać się dowoli. Święty Franciszek Seraficki posłyszał raz grającego anioła i z radości prawie odszedł od zmysłów. O ileż bardziej rozradujemy się, gdy świętych i aniołów posłyszymy Bogu chwałę bezustannie wyśpiewujących. Wszystkich pięknością swego głosu przewyższy Najświętsza Panna; my się ku Niej zwrócimy i Jej śpiewem napawać się będziemy przez wieki wieków. Słowem w niebie wszystko mieć będziemy, czego zapragniemy.


II.

γ). Ale niebo nie byłoby jeszcze niebem, gdyby wybrani prócz wymienionych dóbr nic więcej tam nie spotykali. Inne dobra są bardzo pożądane, ale bez Boga tracą na wartości. Miłować Boga i widzieć Go twarzą w twarz, to właściwie stanowi niebo. To co nas czeka w niebie – mówi św. Augustyn – mieści się w jednozgłoskowym wyrazie: Bóg. Nagrodą za trudy nam przyobiecaną nie jest przepych niebieskiego miasta, ale Bóg który daje się widzieć błogosławionym, jako sam rzekł do Abrahama: "Jam nagrodą twoją zbytnie wielką" (3). Według św. Augustyna, gdyby Pan Bóg pozwolił potępionym oglądać jasność swego oblicza, to natychmiast piekło zamieniłoby się w niebo. Nadto, gdyby jakiej duszy zeszłej z tego świata dano do wyboru, albo oglądać Boga i cierpieć męki w piekle, albo nigdy Go nie oglądać, a wolną być od mąk; to pewno by wybrała oglądać Boga i być w onych mękach.

Pociechy ducha o wiele przewyższają uciechy ciała. Dusze, które miłują Boga i którym się Bóg udziela, nawet na tej ziemi takiej doznają słodyczy, tak wpływają na ciała, że je podnoszą w górę do znacznej wysokości. Św. Piotr z Alkantary nieraz w zachwyceniu podczas modlitwy jakby na skrzydłach unosił się w górę, ciągnąc za sobą przedmioty pod ręką będące. Miłość Boga i słodycz stąd płynąca sprawiała, że święci męczennicy wśród najsroższych katuszy nie czuli onych, ale się radowali. O św. Wawrzyńcu czytamy, że rozciągnięty na kracie ognistej, będąc rozpalony miłością Boską, nie czuł gorącości ognia. Grzeszników nawet opłakujących grzechy swoje taką czasem Pan Bóg słodkością napawa, że ta wszystkie uciechy ziemskie przechodzi; dlatego też Bernard św. powiedział: "Jeśli tak słodko jest płakać dla Ciebie Panie, jakże słodko będzie cieszyć się z Tobą!".

Czujemy się nad wyraz szczęśliwi, rozpływamy się w radości, jakby odchodzimy od siebie, gdy nam Pan Bóg jakim sposobem ukaże promyczek swojej światłości, gdy nam objawi dobroć i miłosierdzie jakie nad nami uczynił, a zwłaszcza gdy rozważamy miłość jakiej nam dowody przy męce swojej Zbawiciel złożył. Dusza nasza przejęta tą miłością omdlewa, nie wie czym odpłacić, jak dziękować; pomimo że jeszcze Boga nie widzi jakim jest sam w sobie, ale tylko jakby przez zwierciadło pod osłoną wiary (4). Cóż więc będzie, gdy Bóg tę zasłonę zdejmie, gdy Go ujrzymy twarzą w twarz, jak jest w sobie, niezmierny, doskonały, wszechpotężny i dusze nasze bardzo miłujący.

δ). "Nie wie człowiek, czy miłości, czy nienawiści jest godzien" (5). Z utrapień, jakich dusza doznaje na ziemi, to pewno jest największe, że nie wie, czy miłuje Boga jak powinna i czy jest nawzajem przez Boga miłowaną? W niebie czegoś podobnego nie ma, tam dusza widzi, że ją Bóg miłuje i że z tej miłości już nigdy nie wypadnie. Dodajmy, że tam jaśniej poznaje miłość, jaką ją umiłował Zbawiciel, gdy dla niej siebie samego na krzyżu ofiarował, gdy się stał jej pokarmem w Przenajświętszym Sakramencie. Jaśniej sobie tam przedstawi wszystkie łaski, jakie jej Bóg wyświadczył, wszystkie pomoce jakimi ją zachował od upadku i grzechu, a do miłości swej pociągnął. Pozna wtedy, że utrapienia owe, uciski, choroby, ubóstwo i przeciwności, które ona poczytywała za nieszczęście swoje, wszystkie pochodziły z miłości Boskiej i były środkami podanymi jej przez Opatrzność Boską do osiągnienia żywota wiecznego. Pozna wszystkie oświecenia i natchnienia pełne miłości, i dobroci, jaką Bóg nad nią okazywał wtedy, gdy Go grzechami swymi obrażała. Zobaczy z owej niebieskiej krainy wiele dusz potępionych do piekła za mniejsze grzechy, a siebie zbawioną i pewną, że już nigdy Boga nie utraci, że zawsze Jego widokiem napawać się będzie.

Dobra ziemskie mają to do siebie, że z początku bawią, ale z czasem tracą na swym uroku i nie zadawalają. Dobra niebieskie przeciwnie, nigdy się nie przykrzą, ale zawsze i w zupełności pragnieniom naszym zadość czynią. "Nasycon będę – woła Psalmista Pański – gdy się okaże chwała Twoja" (6). Pomimo że zawsze te same, zawsze jednak wydają się nam nowe; pomimo że je zawsze otrzymujemy, zawsze jednak ich pragniemy. Nie sprawia to błogosławionym męki, ani zasmucenia, bo mają to czego pragną. A z drugiej strony ciągłe posiadanie dóbr rzeczonych nie pociąga za sobą spowszednienia i zniechęcenia, bo zawsze jest z pragnieniem połączone. Przeto dusza będzie zawsze syta i zawsze pragnąca; zawsze pragnąca i zawsze nasycona zupełnym zadowoleniem. Zatem idzie, że jak potępieni są naczyniem gniewu i kary, według tego co mówi Apostoł: "Naczynia gniewu na stracenie zgotowane" (7), tak błogosławieni są naczyniem pełnym miłosierdzia i radości, tak dalece, że już pragnień żadnych nie mają. "Będą upojeni hojnością domu Twego" (8). Wtedy dusza oglądając jasność oblicza Bożego, tak będzie przejęta miłością Boską, iż w Bogu się całkiem zatopi; o sobie samej niejako zapomni i jeśli jeszcze myśleć będzie, to tylko o miłowaniu i wielbieniu tego dobra niezmiernego, które posiada i posiadać będzie na wieki, bez najmniejszej obawy utracenia kiedykolwiek. Na tym świecie dusze świątobliwe miłują wprawdzie Boga, ale nie mogą miłować Go z całych sił swoich, miłować bez ustanku. "Ta doskonała miłość jest – jak mówi św. Tomasz – udziałem tylko mieszkańców niebieskich. Oni miłują Boga z całego serca i co ważniejsza miłują Go ciągle bez najmniejszej przerwy, bez ustanku".

"Słuszna przeto jest – mówi Augustyn święty – abyśmy dla osiągnienia chwały wiecznej w niebie chętnie podejmowali jak największe trudy bez ustanku". "Za nic je zbawiasz", woła Psalmista Pański (9). Mało święci czynili dla nabycia chwały niebieskiej; mało czynili królowie, gdy opuszczali królestwa swoje i zamykali się w klasztorach; mało czynili pustelnicy, którzy całe życie przebyli odosobnieni od ludzi w samotności na puszczach; mało czynili męczennicy, ponosząc męczarnie niesłychane. "Albowiem utrapienia tego czasu nie są godne onej przyszłej chwały" (10). Ponosić chociażby największe męki w tym życiu, to wszystko jest mało dla otrzymania nieba. "Za nic je zbawiasz".

Nabierzmy więc ducha i cierpliwie znośmy wszystko, cokolwiek nam znosić wypadnie z woli Bożej w tej reszcie życia naszego. Żaden trud chociażby największy dla otrzymania nieba dostateczny nie jest, owszem mały bardzo. Cierpmy tedy, znośmy chętnie, przyjdzie czas, że się skończą wszystkie trudy, boleści i przeciwności, a odmienią się nam, jeśli zasłużymy, w radość i zadowolenie. "Smutek wasz w radość się obróci" (11).

Kiedy nas trapią krzyżyki życia niniejszego, podnośmy oczy ku niebu i pocieszajmy siebie nadzieją dostąpienia nieba. Święta Maria Egipcjanka przy śmierci spytana od świętego Zozyma opata, jak mogła przeżyć lat 47 na tej pustyni, na której umierała? odpowiedziała: "z nadzieją otrzymania nieba". Tak i nam z nadzieją tą nie będą przykre utrapienia życia niniejszego.

Zatem bracia kochajmy Boga, pracujmy na niebo; czekają tam na nas święci krewni nasi, bliscy nasi; czeka nas tam Najświętsza Panna, czeka Zbawiciel, który w ręku koronę trzyma, żeby nas uczynił królami królestwa wiecznego. Amen.

–––––––––––


Cyt. za: Nauki na niedziele i święta całego roku miane w Kolegiacie Łowickiej przez Księdza Antoniego Chmielowskiego. T. II: Czas Wielkiego Postu i Wielkiejnocy. Warszawa 1892, ss. 106-111.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pozwolenie Władzy Duchownej:

APPROBATUR.

Varsaviae die 14 (26) Junii 1891 anno.

Judex Surrogatus,

Canonicus Metropolitanus

R. Filochowski.

pro Secretario

J. Podbielski.

N. 2870.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypisy:

(1) I Kor. 2, 9.

(2) Apok. 21, 4.

(3) Rodz.. 15, 1.

(4) I Kor. 13.

(5) Ekl. 9, 1.

(6) Ps. 16, 15.

(7) Rzym. 9, 22.

(8) Ps. 35, 9.

(9) Ps. 55.

(10) Rzym. 8, 18.

(11) Jan 16, 20.

(a) Zob. O. Zdzisław Bartkiewicz SI, Św. Alfons Maria Liguori Doktor Kościoła. (Przyp. red. Ultra montes).

Za: http://ultramontes.pl/liguori_o_niebie.htm