Bonifacy VIII |
Z zainteresowaniem przeczytałem kontrpolemikę Ryszarda Mozgola z moim
artykułem o bulli Unam Sanctam. Znalazłem w niej, niestety, powtórzenie
nieprawdziwych twierdzeń o dokumencie i wiele krzywdzących Kościół
opinii.
Mój polemista twierdzi m.in.: "W tekście artykułu wyjaśniłem, że
bulla stała się w okresie Vaticanum I obiektem kontrowersji
publicystycznych pomiędzy katolikami a liberałami. Gdyby nie było
Bismarcka i Cavoura, bulla Unam Sanctam byłaby prawdopodobnie traktowana
jako ciekawostka historyczna aż do nagłego nawrócenia na
sedewakantyzm ks. Trytka", a następnie: "Nie ma w dokumentach Vaticanum I
(o czym przecież ks. Trytek wie, bo ukończył bardzo dobre seminarium w
Zaitzkofen!) ani jednego odniesienia do bulli Unam Sanctam. Nie ma ich
również w dokumentach Soboru Trydenckiego ani żadnego innego soboru
powszechnego od XIV wieku. Nic mi również nie wiadomo, aby którykolwiek z
późniejszych papieży w którejkolwiek ze swoich encyklik wspominał bullę
Bonifacego VIII w odniesieniu do relacji pomiędzy państwem a Kościołem.
Jeśli się mylę, proszę o dowody".
A oto dowody, że bulla to coś więcej niż tylko "ciekawostka
historyczna". Konstytucja Unam Sanctam Bonifacego VIII z 1302 r. została
włączona do Extravagantes communes, zbioru prawa kanonicznego wydanego
przez kanonistę Jana Chappuis w 1500 r. W Extravagantes ("Pisma
rozproszone wspólne") zamieszczone zostały dekrety papieskie z lat
1261-1471, które potem weszły, po przejrzeniu przez Grzegorza XIII, do
Corpus Iuris Canonici ogłoszonego w 1582 r. Ten zbiór praw kanonicznych
obowiązywał w Kościele aż do 1917 roku! "Pisma rozproszone" zawierają
też krótką deklarację (breve) Klemensa V pt. Meruit, w której papież
oświadcza, że król, królestwo i mieszkańcy Francji nie są bardziej
zobowiązani do posłuszeństwa Kościołowi rzymskiemu na mocy bulli Unam
Sanctam niż przed jej wydaniem. Tak więc w żadnym wypadku nie można
mówić o jej odwołaniu!
Bulla Unam Sanctam została uroczyście potwierdzona na XI sesji
Soboru Laterańskiego V (1516) bullą papieża Leona X Pastor Aeternus
Gregem: "A ponieważ jest konieczne dla zbawienia, aby wszyscy wierzący w
Chrystusa podlegali biskupowi Rzymu, jak nas naucza Pismo Święte i
świadectwo świętych Ojców oraz konstytucji Unam Sanctam naszego
poprzednika świętej pamięci papieża Bonifacego VIII (Extravagantes
communes I, 8, cap. 1): ze względu na zbawienie dusz tychże wiernych i
najwyższy autorytet biskupa Rzymu i tej świętej Stolicy oraz jedność i
władzę Kościoła, jego oblubienicy, tę konstytucję, z aprobatą obecnego
świętego soboru, wznawiamy i potwierdzamy, bez pomniejszania tego, co
zawarte w deklaracji Meruit świętej pamięci papieża Klemensa V
(Extravagantes communes V, 7, cap. 2)". Leon X następnie dodaje też, że
nieposłuszeństwo następcom św. Piotra (papieżom rzymskim) winno być
karane śmiercią.
Ryszard Mozgol pisze dalej: "Czyż nie uczyniliby tego, gdyby bulla
Unam Sanctam była dokumentem uznanym i obowiązującym? W trakcie soborów
powszechnych od XIV wieku często przywoływano inne dokumenty Bonifacego
VIII, dlaczego zatem pomijano Unam Sanctam? Odpowiem: ponieważ ten
dokument został odwołany przez Klemensa V".
W świetle dokumentów, które przytoczyłem, widać wyraźnie, że to
nieprawda. Klemens V w breve Meruit nie odwołał bulli swego poprzednika,
a jedynie sprecyzował zakres jej obowiązywania na terenie Francji.
Bulla służyła jako źródło i część prawa kanonicznego przez ponad 600
lat! Ponadto, "to najważniejsze", na bullę Unam Sanctam powoływał się
papież Leon X na Soborze Laterańskim V. Ojciec święty naucza, że
podleganie papieżowi wynika z Pisma Świętego, nauczania świętych Ojców i
powołuje się przy tym też na konstytucję Unam Sanctam Bonifacego VIII!
Ryszard Mozgol nie ma zatem racji, ograniczając aktualność bulli tylko do
tej części, która wyraża prawdę, że "poza Kościołem nie ma zbawienia".
Również ten jej fragment, który mówi o podleganiu papieżowi ("Porro
subesse"), jest obowiązujący, a słowa: "Stwierdzamy zatem, deklarujemy
i ogłaszamy, że do zbawienia absolutnie konieczne jest przyjęcie
prawdy, iż wszystkie istoty ludzkie podlegają Rzymskiemu Papieżowi"
wyczerpują znamiona nieomylności, co potwierdza Leon X postawieniem w
jednym zdaniu obok siebie bulli ze źródłami Objawienia. Zatem wykazałem
dostatecznie błędy teologiczno-historyczne argumentacji Ryszarda
Mozgola. Rzecz jasna, pojawia się pytanie, na ile pozostała część bulli
Unam Sanctam była obowiązująca? Na ile jej poszczególne fragmenty
zostały sprecyzowane i skorygowane przez następców Bonifacego VIII?
Nigdy nie twierdziłem, że stanowi ona w całości obowiązujący katolika
wykład Wiary, stąd nie rozumiem stawianego mi zarzutu, że jestem
"hierokratą" i zwolennikiem teorii Idziego Rzymianina. Należy też
pamiętać, że włączenie bulli Unam Sanctam, najpierw do Extravagantes,
a później do Corpus Iuris Canonici Grzegorza XIII, nie oznacza, że
bulla W CAŁOŚCI obowiązuje prawnie. Dopiero Kodeks Prawa Kanonicznego z
1917 r. miał "ekskluzywistyczny", zamknięty charakter i obowiązywał w
całym Kościele jako jedyne prawo. Przed 1917 r. prawo kanoniczne było
zbiorem dekretów o zróżnicowanej wartości prawnej, często raczej źródeł
prawa, których wartość wynikała ze starożytności lub autorytetu
prawodawców. Extravagantes były pierwotnie niejako prywatnym zbiorem,
choć Grzegorz XIII włączając je do swojego Corpusu kanonicznego, nadał
im oficjalny charakter.
Przyjęcie prawdy o "podleganiu papieżowi" jest zatem "do zbawienia
absolutnie konieczne", dlatego pytam Ryszarda Mozgola: czy uznaje ten
fragment za obowiązujący i nieomylny? Za odrzucenie tego fragmentu
bulli, jak i orzeczenia Soboru Laterańskiego V grozi wieczne potępienie w
piekle, które jest o wiele straszniejsze i bardziej realne niż
literacka fikcja Dantego!
Ryszard Mozgol informuje następnie Czytelników: "Przytoczone przez
ks. Trytka zdanie bulli Unam Sanctam: «Stwierdzamy zatem, deklarujemy i
ogłaszamy, że do zbawienia absolutnie konieczne jest przyjęcie prawdy,
iż wszystkie istoty ludzkie podlegają Rzymskiemu Papieżowi», odnosi się
do powierzonej św. Piotrowi władzy kluczy, a ta dotyczy w oczywisty
sposób kwestii wiary i moralności, a nie brudnych spraw tego świata.
Słusznie tak twierdził św. Bernard z Clairvaux, nazwany przez księdza
nieroztropnie i lekceważąco «fideistą»".
Czy gdziekolwiek twierdziłem inaczej? Zadałem pytanie w mojej
polemice: "kiedy, gdzie i na ile bulla Unam Sanctam została unieważniona?" i nie dostałem na nie satysfakcjonującej odpowiedzi. Po drugie:
postawiłem zarzut, że R. Mozgol ignoruje nauczanie Bonifacego VIII o
posłuszeństwie wobec papieża i nie potwierdza, że uznaje je za
obowiązujące! I dlatego też będę protestował przeciwko zaprzęganiu św.
Bernarda do rydwanu antypapieskiej retoryki! Św. Bernard, pomimo pewnych
błędów i jednostronności nie zasłużył sobie, by go wykorzystywać
przeciwko papiestwu.
Zresztą Prof. Bartyzel w polemice ze mną (której jednak nie mogę
odnieść do siebie i mojego stanowiska w tym sporze) pisze:
"Problematyczny zatem w bulli Unam Sanctam jest nie nakaz przyjęcia
prawdy, iż konieczne do zbawienia jest podleganie wszystkich istot
ludzkich papieżowi, ani nawet nie generalny wywód na temat wyższości
miecza władzy duchowej nad mieczem władzy doczesnej, lecz nadanie mu
takiej interpretacji (z powołaniem się na Idziego Rzymianina), która ową
normę podległości oraz osądzania władzy doczesnej, gdy okaże się
niegodna, rozciąga bezpośrednio na samo «zarządzanie rzeczami tego
świata» (Aegidius Romanus, De ecclesiastica potesta)".
Mozgol twierdzi też: "Nie ma w dokumentach Vaticanum I (o czym
przecież ks. Trytek wie, bo ukończył bardzo dobre seminarium w
Zaitzkofen!) ani jednego odniesienia do bulli Unam Sanctam".
Powtarzam: istnieje natomiast odniesienie do tej bulli w dokumentach
Soboru Laterańskiego V sygnowanych przez papieża Leona X. Unam Sanctam
została też włączona, jak już wyżej pisałem, do Corpus Iuris Canonici
Grzegorza XIII.
Co do seminarium w Zaitzkofen nazywanie go BARDZO dobrym jest
pewną przesadą, chociaż przyznaję, że wykładało tam kilka naprawdę
mądrych osób, które nie wahały się docierać do pełni prawdy, co często
oznaczało podważanie niektórych opinii śp. założyciela FSSPX, jak i
"mitów założycielskich" lefebryzmu. Np. na teologii dogmatycznej
dowiedziałem się, jak powinna wyglądać prawdziwa interpretacja słynnego
cytatu św. Roberta Bellarmina o "papieżu-heretyku", która jest tożsama z
interpretacją sedewakantystów, a nie wersją dla średnio rozgarniętych
tzw. lefebrystów. Na tych samych zajęciach (z dogmatyki) omawialiśmy
casus papieża Honoriusza i w trakcie lektury jego listu do patriarchy
Sergiusza zauważyłem, że nie ma w nim wyrażonej explicite herezji
monoteletyzmu. Mój wykładowca dogmatyki ks. Maciej (Matthias) Gaudron
przyznał mi wtedy rację. Zresztą, gdyby w najgorszym przypadku uznać, że
Honoriusz zbłądził doktrynalnie w swym PRYWATNYM liście, to w niczym
nie przeczyłoby to nieomylności papieskiej!
Casus papieża Liberiusza jest nieco bardziej skomplikowany, choć
jest oczywiste, że niejednoznaczne wyznanie Wiary z Sirmium (podpisane
przez papieża i wprawdzie nie zawierające explicite herezji, ale
unikające ściśle katolickiego określenia "Homoousios" - współistotny
Ojcu) zostało wymuszone na papieżu przemocą. Zwolennicy herezji
arianizmu porwali Liberiusza z Rzymu i uwięzili go w Bałkanach, by
poprzez nękanie i tortury wymusić na nim zgodę z herezją. Na tronie św.
Piotra osadzono ariańskiego antypapieża. Po swoim uwolnieniu papież
wrócił do Stolicy św. Piotra, gdzie niezłomny lud rzymskokatolicki
powitał go niczym Bohatera Wiary!
Seminarium pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Zaitzkofen dało mi
okazję do zrewidowania wielu mylnych poglądów teologicznych
kolportowanych przez mniej ambitną literaturę FSSPX. Jest pewnym
paradoksem, a raczej zrządzeniem Opatrzności Bożej, że to właśnie w
Zaitzkofen przestałem być "lefebrystą"! I to zarówno pod wpływem (raczej
mimowolnym) ówczesnych wykładowców, jak i własnych poszukiwań. Jako
bibliotekarz miałem okazję przeglądać przepastne zasoby zaitzkofeńskiej
biblioteki, w tym tę jej część, gdzie można było znaleźć literaturę
sedewakantystyczną, ze znakomitym "Sacerdotium" biskupa Sanborna na
czele. Zresztą już wcześniej w czasie zajęć poświęconych
sedewakantyzmowi zostałem oddelegowany do obrony tej pozycji przez
wykładowcę apologetyki i mojego ówczesnego Ojca Duchowego, który też dał
mi wskazówkę, gdzie znaleźć literaturę przedmiotu. Dzięki temu miałem
coraz lepszą świadomość wagi różnych problemów teologicznych,
aczkolwiek uważałem wtedy, że nie są to sprawy dla mnie najważniejsze. W
marcu 2003 ks. Gaudron (ówczesny rektor Zaitzkofen) głosił nam
rekolekcje w Jaidhof, w Austrii, przed święceniami subdiakonatu. Jak
wiadomo, w Bractwie przed święceniami podpisuje się "lojalkę" na
wierność zasadom teologicznym FSSPX. Ks. Gaudron dał nam do zrozumienia,
że ta deklaracja składana jest prywatnie w zakrystii i nie ma większego
znaczenia. Alumni też nie traktowali tych zasad poważnie; dość
powiedzieć, że trzech z pięciu moich ówczesnych współbraci otwarcie
krytykowało liturgię Jana XXIII z 1962 r. Ja sam chcąc być wiernym
Bractwu, zakupiłem wtedy za 200 euro brewiarz Roncalliego, którego
używałem aż do IX 2005 roku. Wtedy to, w czasie mojej podróży pociągiem
na południe Polski razem z ks. Stehlinem, ten zauważył, że odmawiam
brewiarz 1962 r. i szczerze się tym zdziwił, stwierdzając, że on
preferuje wcześniejsze wersje. Wtedy i ja postanowiłem powrócić do
starszej, czystszej liturgii. Uznałem, że skoro nawet mój przełożony nie
stosuje się do zasad Bractwa, to i ja nie powinienem mieć skrupułów.
Gdy zostałem kapłanem, kwestia odprawiania Mszy "una cum" stała się
palącym problemem. Nie mogłem odprawiać Mszy Świętej "w jedności" z
Benedyktem XVI, bo ta była w przypadku Bractwa zupełnie fikcyjna. Nadto
tekst kanonu brzmi "una cum famulo tuo Papa nostro Benedicto et
Antistite nostro N. et omnibus orthodoxis, atque catholicae et
apostolicae fidei cultoribus". Zrównanie (i to w kanonie Mszy Świętej!)
Benedykta XVI z "prawowiernymi wyznawcami Wiary katolickiej i
apostolskiej" to więcej niż mógłbym znieść. I dlatego w moim życiu
odprawiłem góra pięć Mszy w jedności z heretykami.
Raz jeszcze oddajmy głos Ryszardowi Mozgolowi: "Intencją artykułu «Francuski puszczyk» kontra «czarnoksiężnik» z Rzymu, konflikt
między królem Francji a papieżem jako tło bulli Unam Sanctam oraz całego
materiału zamieszczonego na ten temat w ostatnim numerze Pro Fide, Rege
et Lege była próba dotknięcia momentu narodzin «ducha czasów nowych»
(Leon XIII), nowoczesnego myślenia zrywającego nić z Tradycją przez
uznanie jednostkowego «ja» wspartego prawniczą kazuistyką za
ważniejsze od uświęconego głosu przodków. Niestety, niechlubną rolę w
tym odegrali nie tylko król Francji ze swoimi legistami, ale również «modernistyczny» papież z XIV wieku wspierany przez swoich jurystów".
Jak widzieliśmy wyżej, Bonifacy VIII ogłosił bullę Unam Sanctam,
której część była nieomylna, co zostało potwierdzone przez Sobór
Laterański V z Leonem X na czele. Również inne pisma papieża Bonifacego
znajdowały uznanie w Kościele przez setki lat i dzieje się tak do tej
pory wśród autentycznych obrońców nieskażonej nauki katolickiej, czyli
sedewakantystów. Nazywanie zatem papieża Gaetaniego "modernistą" i
przypisywanie mu prekursorstwa czasów nowożytnych jest niesprawiedliwe.
Bardziej ten zarzut pasuje do zwolenników FSSPX, którzy z przesadnym
krytycyzmem patrzą na dzieje Kościoła, uprawiając "meaculpizm a
rebours", a także tak interpretują dokumenty papieskie, że na
nieomylność papieską nie zostaje już miejsca.
PS. Pragnę podziękować Mariuszowi Gruszeczce za istotny wkład w powstanie artykułu serdecznym Bóg zapłać!
31 maja AD 2011, święto N. M. P. Królowej
Bibliografia:
Die Kirche im Ringen um die christliche Gemeinschaft, D. Dr. Johannes Hollnsteiner, Fryburg Bryzgowijski 1940.
Dissertationes selectae in historiam ecclesiasticam, Bernard Jungmann, Ratyzbona-Nowy Jork-Cincinnati 1886.
Dokumenty Soborów powszechnych, tom IV, opracowanie Arkadiusz Baron, Henryk Pietras S.J., Kraków 2005 (Leon X o bulli Bonifacego VIII: str. 155, nr 17).
Enchiridion symbolorum definitionum et declarationum de rebus fidei et morum, Heinrich Denzinger, Fryburg Bryzgowijski-Bazylea-Rzym-Wiedeń 1999.
Geschichte der katholischen Kirche, Ludwig von Hertling S.J., Berlin 1949.
Historia Kościoła, tom I, ks. dr Józef Umiński, Opole 1959.
Historya powszechna Kościoła Katolickiego, tom 7, Józef Kard. Hergenroether, Warszawa 1902.
Za: http://sedevacante.pl/teksty.php?li=29