ZE SKARBNICY WIEDZY TEOLOGICZNEJ
STUDIUM DOGMATYCZNE NA PODSTAWIE ŚW. TOMASZA, DOKTORA ANIELSKIEGO
2. Niepokalana Dziewica Maryja Współ-Odkupicielka
rodzaju ludzkiego.
(Mariologia)
W dalszym ciągu traktatu o odkupieniu nas przez Jezusa
Chrystusa i Wcieleniu Syna Bożego mówić będziemy o Niepokalanej Maryi (1), która jako Matka jest nieoddzielną od Syna, i
Współ-Odkupicielką rodzaju ludzkiego. Owóż, Kościół uczy, że Maryja porodziwszy
Jezusa Chrystusa stała się rzeczywiście Matką Słowa wcielonego, Syna Bożego,
który stał się człowiekiem, a przeto może i powinna być nazywaną Matką Boską. O
macierzyństwie Boskim Maryi (2), tym
głównym punkcie w dziele Odkupienia, mówiliśmy wyżej, tj. że tę naukę określił
jako dogmat Sobór powszechny Efeski przeciwko Nestoriuszowi. Dalej, mówiliśmy
także, że w Jezusie Chrystusie jest jedna tylko osoba Boska Słowa; Maryja
porodziwszy Go według ciała, stała się Matką osoby Boga-Człowieka: stała się
Matką nie tylko człowieka, ale i Boga! Macierzyństwo Boskie Maryi jest
następstwem nieuniknionym połączenia hipostatycznego Słowa z naturą ludzką w
Jezusie Chrystusie. Teraz rozważmy, że obok macierzyństwa Boskiego, Maryja była
zawsze dziewicą.
Niepokalanie poczęta Maryja była dziewicą przed,
dziewicą w czasie, i dziewicą po narodzeniu swego Syna Bożego. Że nic nie
zaćmiło blasku Jej chwalebnego i niezrównanego dziewictwa, mamy naukę wyraźną z
wiadomej powszechnie rozmowy z posłańcem Bożym Archaniołem Gabrielem w
tajemnicy Zwiastowania (3). Owóż, Bóg za
pośrednictwem Anioła przedstawia Maryi, aby połączyła się z Jego ojcostwem
przez poczęcie i porodzenie według natury ludzkiej tego samego Syna, którego On
poczyna i rodzi od wieków w swym własnym łonie. Maryja przyjmuje to pod tym
warunkiem, aby Jej dziewictwo pozostało nietkniętym i nieskalanym: Nie znam
męża, powiada, i nie chcę go znać nigdy, a jakoż mogłabym porodzić owego Syna,
którego mi zwiastujesz i przepowiadasz? Tu jasnym jest postanowienie zachowania
ślubu dziewictwa i to, że inaczej nie zgodziłaby się nawet na tę godność tak
wielką, niezrównaną, Macierzyństwa Boskiego. Tedy rzekł posłaniec Niebieski do
Maryi: Ten Syn, którego Ci zwiastuję, narodzi się bez współudziału męża, On nie
będzie synem ziemskim, ale Synem Boga, a Duch Święty zaćmi Tobie. Tedy Maryja
upewniona, że Jej dziewictwo pozostanie nienaruszonym, wyrzekła te wiekopomne
słowa, które zrodziły nam Jezusa Chrystusa, Zbawiciela i Odkupiciela: "Oto
ja służebnica Pańska, niechaj mi się stanie według słowa twego" (4). A jakkolwiek Najświętsza Maryja była wprawdzie
zaślubiona św. Józefowi, to żyli oboje w dziewictwie poślubionym Bogu na zawsze.
Pokorna Maryja nic nie mówiła swemu Oblubieńcowi o pozdrowieniu i obietnicach
posłańca Bożego, a gdy św. Józef widział Ją w odmiennym stanie potem, to chciał
Ją potajemnie opuścić. A gdy tak myślał, oto Anioł Pański ukazał się mu we śnie
mówiąc: "Józefie synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi małżonki twej:
albowiem co się w Niej urodziło, jest z Ducha Świętego" (5). Właściwym było, aby głos niebieski oświecił wprost
tego świętego męża o mającej się dokonać wielkiej tajemnicy: św. Józef
zrozumiał go zaraz, i od tej chwili stał się stróżem nieodstępnym Maryi
Dziewicy, oczekując tej błogosławionej godziny narodzenia Odkupiciela świata,
który miał być poruczony jego pieczy na ziemi.
Porodzenie (6)
Boga-Człowieka (7) nie skalało bynajmniej
dziewictwa Jego Matki Maryi, ale takowe uświęciło, a Pan Jezus był jedynym
synem Maryi: uszy chrześcijańskie nie zniosłyby innego przypuszczenia, które
Orygenes nazwał wielkim szaleństwem, a św. Ambroży świętokradztwem. Pod tym
względem zgadzają się jednogłośnie wszyscy Doktorowie: greccy i łacińscy, wschodni
i zachodni. Dlatego jeszcze w końcu IV wieku pewien bluźnierca Helwidiusz,
który śmiał odrzucać wieczne dziewictwo Najświętszej Maryi, wywołał powszechne
oburzenie. Jednocześnie broniąc wiecznego dziewictwa Najświętszej Maryi i
zbijając zarzuty, św. Hieronim, Doktor Kościoła, znakomicie odparł wszelkie zarzuty
bezbożne Helwidiusza (8), który nie
znalazł sobie wcale posłuchania w społeczeństwie chrześcijańskim. Sami nawet
Reformatorowie XVI w., którzy w tylu punktach odstąpili od prawdziwej wiary,
uszanowali jednak dogmat wiecznego dziewictwa Maryi. Dziś wielu zwolenników
protestantyzmu nie wierzy w dziewictwo Niepokalanej Maryi, przestali być chrześcijanami,
a to dlatego, że wyznają bezbożny racjonalizm, który odrzuca z pogardą
wszystko, co nosi charakter cudowny i nadprzyrodzony. Nie zachodzi potrzeba
zbijania tych nieprzyjaciół Niepokalanej Maryi, których brednie są wstrętne,
bluźniercze. Lecz, rozwiążmy tylko w krótkości pozorne trudności, jakie
opierają się na niektórych tekstach Ewangelii (9). Tak, nieraz wzmianka w Ewangelii o braciach Jezusa, skąd Helwidiusz i
wielu z protestantów zawnioskowali bezbożnie, nie rozumiejąc czyli raczej nie
chcąc dobrze zrozumieć znaczenia słów Pisma św., że jakoby Najświętsza Maryja
miała jeszcze inne dzieci. Owóż, kto czytał Biblię ten wie, że wyraz "bracia"
dosyć często używany, oznacza nie tylko dzieci tych samych rodziców, lecz w ogóle
rodzeństwo, a mianowicie bliższych krewnych. Stąd, wszyscy członkowie tej samej
familii byli braćmi między sobą, chociaż zostawali w dalszych stopniach
pokrewieństwa. W ten sposób wyraz "brat" nie tylko oznaczał osobę
pochodzącą od jednego ojca i jednej matki, lecz w ogóle oznaczał rodzeństwo i
krewnych: stryj był bratem swego synowca, siostrzankowie nazywali się braćmi,
mąż nazywał siostrą swoją żonę, gdy była jego krewną. Kiedy Mojżesz określił
wyrazy "brat i siostra" i brał je w rzeczywistym znaczeniu, to zwykł
był dodawać: syn ojca swego... córka swej matki. Ten zwyczaj nazywania "braćmi"
wszystkich bliskich krewnych, jako sięgający najdawniejszych czasów, był
używanym i później, ponieważ, będąc przyjętym przez prawo i religię, zrósł się
z obyczajami i był używanym w praktyce za czasów pobytu na ziemi Pana Jezusa.
Wreszcie, fakt udowodniony, że osoby nazywane w
Ewangelii "braćmi" ówczesnym zwyczajem w pokrewieństwie, nie byli
wcale rodzonymi braćmi Jezusa, ale stryjecznymi i ciotecznymi. Tak, cztery
osoby nazwane są w Ewangelii (10) "braćmi
Jezusa": św. Jakub (11), Józef,
Szymon i Juda; lecz, Ewangeliści wspominają o ojcu i matce każdej z tych osób.
Owóż, ojciec św. Jakuba (12) nazywa się
Alfeusz albo Kleofas, a matka jego Maria (13), która była siostrą Niepokalanej Maryi, a stąd św. Jakub był tylko
bratem ciotecznym. Toż samo stwierdza się o Józefie, Szymonie, Judzie, których
nazywają braćmi Chrystusa Pana (14). A
tak, zarzut Helwidiusza i jego naśladowców, jako oparty jedynie tylko na tym
wyrażeniu Pisma św. "bracia Jezusa" nie wytrzymuje krytyki i jest
bluźnierstwem strasznym przeciwko odwiecznemu dziewictwu Najświętszej Maryi (15).
Nie można nawet, bez popełnienia grzechu ciężkiego,
przypuścić, aby Ta, którą Bóg Ojciec przedwieczny obrał za Matkę Syna swojego,
mogła czymś zaćmić blask swego panieństwa. Stąd, Kościół św. wierzy i wyznaje,
że Najświętsza Dziewica Maryja nie skalała swej duszy nigdy żadnym grzechem
uczynkowym, nawet powszednim: "Ktobykolwiek twierdził, że człowiek raz
usprawiedliwiony nie może już grzeszyć, ani też łaski utracić... albo że może
przez całe swe życie unikać nawet grzechów powszednich, bez szczególnej na to
łaski Boskiej, jaką Bóg obdarzył Najświętszą Pannę według nauki Kościoła, niech
będzie przeklęty" (16).
Szczyt przywilejów, jakimi Bóg obdarzył Maryję: że
była wolną od zmazy grzechu pierworodnego; od tej zmazy, którą wszyscy potomkowie
upadłego Adama zaciągają w tym samym źródle, w którym czerpią życie. Ta prawda
zawarta od początku w Objawieniu Boskim, została uroczyście przez Kościół
określona jako dogmat. Określenie dogmatu Niepokalanego Poczęcia Maryi brzmi
następująco: "Złożywszy u stóp Boga Ojca przez Syna w pokorze, nasze
własne i publiczne modły Kościoła, aby raczył mocą Ducha Świętego kierować i
rządzić naszym umysłem; wezwawszy o pomoc całego dworu niebieskiego i wezwawszy
z westchnieniami Świętego Ducha Pocieszyciela; a tym sposobem za Jego Boskim
natchnieniem, dla chwały Świętej i Nierozdzielnej Trójcy, dla czci i ozdoby
Dziewicy Maryi Matki Boga, dla podwyższenia wiary katolickiej i wzrostu religii
chrześcijańskiej, powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, błogosławionych Apostołów
Piotra i Pawła, oraz powagą naszą, oświadczamy, stanowimy i określamy, że nauka
która utrzymuje, że Najświętsza Panna Maryja, w pierwszej chwili swego
poczęcia, była, przez łaskę szczególną Boga wszechmogącego, na mocy zasług
Jezusa Chrystusa, Zbawcy rodzaju ludzkiego, wolną i wyjętą od wszelkiej zmazy
grzechu pierworodnego, jest objawioną przez Boga, a następnie, że wszyscy
wierni powinni w nią mocno i niezachwianie wierzyć. Ktobykolwiek przeto inaczej
myślał od tej chwili, czego Boże uchowaj, niechaj wie, że potępia się sam
własnym sądem, naraża swą wiarę i zrywa z jednością Kościoła; niechaj wie, że
tym samym podlegnie karom kościelnym, jeżeliby śmiał swą myśl przeciwną
określeniu Kościoła objawić na zewnątrz w jakikolwiek sposób czy to słowem, czy
to pismem" (17). A tak, Najświętsza
Panna Maryja była wyjęta i wolna od grzechu pierworodnego na mocy zasług Jezusa
Chrystusa, który jest Odkupicielem Maryi w wyższy sposób, jako też i
Zbawicielem nas wszystkich.
Niepodobnym jest przytoczyć, rozebrać i objaśnić
świadectwa wszystkich wieków chrześcijańskich o Niepokalanym Poczęciu Maryi.
Ograniczymy się na przytoczeniu niektórych poważniejszych i na zrobieniu kilku
uwag rozjaśniających, aby pokazać, jak próżne są wszelkie zarzuty w tym względzie
niedowiarków.
Owóż, zanim Kościół określił jako dogmat naukę
Niepokalanego Poczęcia Maryi uroczyście, już w nią wierzyli wszyscy Biskupi
chrześcijańscy, duchowieństwo tak świeckie jak i zakonne i wszyscy wierni.
Stąd, przede wszystkim każdego uderzyć musi ta dziwna jednozgodność, z jaką
Biskupi całego świata katolickiego oświadczyli się za nauką Niepokalanego
Poczęcia Maryi. Jeżeli wszystkie Kościoły z pięciu części świata jednomyślnie
na tę naukę zgodziły się w XIX wieku, to należy przypuszczać, że ją odbierały
przez podanie; że lud wierny tę naukę przekazywał od jednego pokolenia do
drugiego, począwszy od czasów Apostolskich, aż do naszych; że jej nauczali od
najdawniejszych czasów kapłani, i ślady tej nauki znajdujemy w pobożnych
instytucjach naszych Ojców i w pismach Doktorów starożytnych.
Ustanawianie święta na cześć Niepokalanego Poczęcia
Maryi wielu poważnych pisarzy odnosi do V wieku; pewnym jest, że za czasów
Andrzeja z Krety w drugiej połowie VII wieku to święto już istniało i nie
nazywano go żadną nowością. Andrzej z Krety w jednej z homilij o narodzeniu
Najświętszej Panny Maryi tak mówi o Jej poczęciu: "Wszyscy w sobie mamy
zarodek złego; Ona sama jest tylko nieskazitelną i czystą, z Niej utworzył się
chleb, który winien odrodzić cały rodzaj ludzki. Odkupiciel rodzaju naszego,
chcąc nas odrodzić po pierwszym narodzeniu, jak do utworzenia Adama użył mułu z
ziemi jeszcze dziewiczej i nietkniętej, tak samo też dokonywając swego
Wcielenia, wybrał od całej natury odmienną ziemię, a jeżeli można tak się
wyrazić, wybrał dziewicę czystą i zupełnie nieskalaną, aby w ten sposób nas
odrodzić i przekształcić przez Nią" (18). Objąwszy stolicę Konstantynopolitańską Patriarcha Proklus (19) jeszcze w 434 roku, odzywa się ciągle ten święty
Biskup o Maryi, że Matka Zbawiciela była zachowaną tak od grzechu
pierworodnego, jak również wolną była zawsze od grzechu osobistego. Nazywa Maryję
runem nieskalanym, zawieszonym w powietrzu świata, rajem obfitującym w różne
rośliny niepodlegające zniszczeniu, w którym jest umieszczone drzewo życia,
obdarzające każdego owocem nieśmiertelności; kulą niebieską nowego stworzenia,
na której słońce przyświecające sprawiedliwością, usuwa bezustannie z każdej
duszy noc grzechu: to wszystko dowodzi, że była wyjętą zawsze od wszelkiej
zmazy grzechowej. W VIII w. to opiewa św. Jan Damasceński (20).
Współczesny Proklusowi słynny Biskup z Ancyry Teodot,
porównywając Najświętszą Pannę Maryję z Ewą, mówi, że chociaż Maryja należy do
płci żeńskiej, pomimo tego jest daleką od wszelkiej nieprawości niewieściej:
nazywa Ją dziewicą, niewinną, bez zmazy, wolną od wszelkiego grzechu, bez
skażenia, nietkniętą, świętą duchem i ciałem, rosnącą jak lilia wśród cierni, nie
znającą grzechów Ewy, poświęconą Bogu jeszcze przed swym urodzeniem (21). Porównanie Najświętszej Panny Maryi z rajem ziemskim
i z ziemią nieskalaną napotkać można często w pismach dawnych Doktorów, co nic
innego nie może oznaczać, jak wyjęcie Maryi od wszelkiej zmazy, wszelkiego
skażenia i grzechu: (22), czyli oznacza Niepokalane
Poczęcie Maryi.
W IX wieku spotykamy to święto w Neapolu, powiada
uczony Guéranger, w sławnym kalendarzu Kościoła wyrytym na marmurze w tej
epoce, pod datą 9 grudnia. Historycy angielscy i francuscy zwykle nazywają tę
uroczystość świętem Normandów. W r. 1070 – 1072 Arcybiskup Jan de Bayeux
zaprowadził tę uroczystość w swym kościele w Rouen i utworzył zebranie, czyli
"Akademię Niepokalanego poczęcia Maryi", jak powiada w swym dziele
uczony Malou (23). W XII wieku św.
Bernard, Doktor Miodopłynny wyraźnie mówi o uroczystości Niepokalanego Poczęcia
do kanoników katedry Lugduńskiej.
W XIII wieku, św. Tomasza przyjaciel św. Bonawentura
zaprowadził w zakonie Ojców Franciszkanów uroczystość Niepokalanego Poczęcia
Maryi. W XIV wieku z wielką gorliwością i powodzeniem bronił tego wielkiego przywileju
Matki Boga wielki Doktor, czyli najuczeńszy swego wieku, Duns Szkot. Fakt
uroczystości obchodzonej na cześć Poczęcia Maryi świadczy dostatecznie o wierze
w czystość i świętość Tego Poczęcia. Doktor Anielski słusznie powiada (24), że święto w Kościele obchodzi się tylko na cześć
jakiegoś Świętego: utrzymywać przeciwnie byłoby absurdem, a wszędzie wierzono
zawsze w obchodzonej uroczystości o nieskazitelności i świętości, w wyjęcie od
wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego.
W XVI wieku Sobór Trydencki, sformułowawszy i
określiwszy przeciwko Reformatorom naukę katolicką o grzechu pierworodnym,
wyraźnie oświadcza, iż nie ma zamiaru postanowienia o grzechu pierworodnym
stosować do Najświętszej Panny Maryi, lecz nadmienił, że w tym względzie należy
stosować się do Konstytucji Papieża Sykstusa IV, którą Sobór odnawia pod karami
w niej zawartymi. Roku 1476 w Konstytucji Sykstusa IV wyszłej w formie Bulli (25), Papież podnosi uroczystość Niepokalanego Poczęcia,
nadając odpust w tym dniu słuchającym Mszy św. i odmawiającym godziny
kanoniczne, jak Papieże Urban IV i Marcin V w dniu Bożego Ciała.
Nauka o Niepokalanym Poczęciu Maryi zawsze istniała w
Kościele, który zostając pod opieką Ducha Świętego nie wprowadza żadnych
nowości: wierzy dzisiaj w to, w co wierzył zawsze. Tylko Kościół, opierając się
na powadze swego sądu, nauczania, gorliwości, nauki i przedziwnej mądrości,
coraz więcej ją wyjaśniał, określał, potwierdzał; lecz, zawsze uważał ją jako
pochodzącą od starożytnych Ojców i mającą cechy nauki objawionej. Wierny stróż i
obrońca prawd pieczy jego powierzonych, nigdy nic nie zmienia, nic nie ujmuje i
nic nie dodaje. Lecz, czuwając nad najdawniejszą nauką, zbiera starannie
wszystko, co starożytność do niej dodała i co wiara Ojców w niej zasiała. Stara
się zakład powierzonej nauki (depozyt wiary świętej) rozwijać, formułować,
doskonalić, aby w ten sposób starożytne dogmaty Boskiej nauki więcej się
rozjaśniły, zachowując jednak swą całość i swój właściwy charakter. Słowem, aby
się rozwinęły nie zmieniając natury, tj. aby zawierały w sobie tęż samą prawdę,
zachowały toż samo znaczenie i tęż samą myśl. Takim był przebieg dogmatu
Niepokalanego Poczęcia Maryi; ta nauka złożona w Kościele i jakby w zarodku ukryta,
lecz żyjąca w podaniu Boskim, rosła powoli i rozwijała się, aż dosięgła
zupełnego rozwoju i dojrzałości: dał się słyszeć głos Namiestnika Apostolskiego
ze Stolicy Piotrowej ogłaszający jako dogmat naukę o Niepokalanym Poczęciu
Maryi Dziewicy. Jeżeli Prorok Jeremiasz i św. Jan Chrzciciel na czas pewien
przed swym urodzeniem byli uświęceni w łonie matki swej, to czemuż Najświętsza
Panna Maryja nie miała być wolną od grzechu pierworodnego w pierwszej chwili
swego Poczęcia przez łaskę szczególną Boga wszechmocnego na mocy zasług Jezusa
Chrystusa, Boskiego Syna swojego? Dziewicze łono Maryi, ten przybytek Boga
żywego, w którym Bóg, jak w Kościele zamieszkał w sposób cudowny; Ta, która
porodziła Syna Bożego, a którą Ojcowie święci nazywają pałacem Boga, jakoż
mogła choćby na chwilę być pod władzą grzechu, którego Bóg tak nienawidzi, a
który podaje człowieka pod moc szatana. Jakoż Matka Boga (26), który przyszedł przez Nią na świat tj. narodził się,
aby skruszyć moc szatana i ludzi odkupić od jego niewoli z racji rodzenia się w
grzechu pierworodnym, mogła być pod władzą szatana i nie być wolną od grzechu
pierworodnego w pierwszej chwili swego Poczęcia? Jakoż ten przybytek Boga
żywego miał być choć na chwilę splamiony grzechem? Czyli: jakoż mogła nie być
ze względu na nieskończoną świętość Boga Niepokalanie poczętą Maryja? W
Niepokalanym Poczęciu Maryi, Matki od wieków wybranej Syna Bożego, spełniło się
to, co Bóg ongi rzekł do węża piekielnego: "Położę nieprzyjaźń między
tobą, a między niewiastą: i między nasieniem twym, a nasieniem Jej: Ona zetrze
głowę twoją" (27). Gdy pierwsza
nasza matka Ewa przyniosła przeklęctwo i śmierć przez grzech uczyniony i od
pierwszych naszych rodziców zwany pierworodnym, to Najświętszą Pannę Maryję
Archanioł Gabriel w imieniu Boga zowie "Błogosławioną między niewiastami",
która skruszyła władzę szatana i stała się Współ-Odkupicielką rodzaju ludzkiego
(28). Jeżeli św. Bernard i św. Tomasz
zdawali się sprzeciwiać pozornie dogmatowi Niepokalanego Poczęcia, który za ich
czasów nie był określonym jako dogmat, to wyjaśnić pokrótce należy: pierwszy
czynił wyrzut Kanonikom Lugduńskim o wprowadzenie tego święta bez aprobaty
Stolicy Apostolskiej; drugi zaś miał na myśli nie sam grzech pierworodny, od
którego Najświętsza Panna Maryja była wolną od pierwszej chwili swego poczęcia,
lecz obowiązek zaciągnięcia go, a w gruncie sprzyjał dogmatowi (29): cokolwiek ma stosunek z Bogiem, świętym i od
wszelkiej zmazy dalekim być powinno. Mówiliśmy o macierzyństwie Boskiem Maryi,
że jest pełną łaski, o wiecznym dziewictwie, o Niepokalanym Poczęciu Maryi, że
jest Współ-Odkupicielką rodzaju ludzkiego. Jest także dogmatem wiary, że
Niepokalana Maryja (wraz) po swej śmierci, czyli raczej uśpieniu wziętą została
do Nieba nie tylko z duszą, lecz i podług ciała. Stwierdza to podaniowa wiara
wiernych katolików i święto "Wniebowzięcia" przez Kościół św.
ustanowione: jeszcze w VI wieku mówi o tym Grzegorz Turoneński (30), w VII Ildefons Toledański (31), za tym Andrzej z Krety i inni, tak że uczony Suarez
woła, że największego nierozsądku winnym uważany byłby ten, kto by przeczył tej
nauce (32).
Stanowisko, jakie nieskończona dobroć Boga raczyła
zakreślić Maryi w dziele Odkupienia stanowi przedmiot niewyczerpany. Jakże jest
wielką godność duszy, której Niepokalana Maryja jest Współ-Odkupicielką i
Matką, tj. nas wszystkich, w sprawie uświęcenia i zbawienia. Wstąpmy na
Kalwarię tylko, a tam poznamy czym jest dla nas Maryja. Tak, Jezus Chrystus
przybity do krzyża, zawieszony między niebem i ziemią dokonywa przez swoją
śmierć dzieło Odkupienia świata. Widząc u stóp krzyża swą Matkę a obok Niej ucznia
ukochanego mówi do Maryi: "Niewiasto, oto syn Twój"; a do ucznia:
"Oto matka twoja" (33), a tym
uczniem był św. Jan Ewangelista. Te wiekopomne słowa stanowią część testamentu
Jezusa Chrystusa i ukazują nam w Maryi nie tylko matkę ukochanego ucznia, lecz
matkę wszystkich chrześcijan: tak pojmowali powyższe słowa wszyscy Ojcowie
Kościoła, tj. że Jan św. przedstawia wszystkich chrześcijan. Zatem, Jezus (34) nazywając Maryję niewiastą, występował w charakterze
publicznym Odkupiciela ludzi, a nie w charakterze prywatnym Syna Maryi: musiał
użyć takiego wyrażenia, które by oznaczało stosunki ogólne z ludźmi, a nie
stosunki Jego szczególne z Maryją. A więc, nie mógł właściwiej Ją nazwać, jak
niewiastą, przez co dał do zrozumienia, iż w tej chwili zapomina, że jest synem
Maryi, ale że głównie ma na względzie ludzi, których jest Odkupicielem, i że
Maryja była współsprawczynią tego dzieła odrodzenia, czyli Współ-Odkupicielką
rodzaju ludzkiego. W tym, właśnie, znaczeniu wszystkich ludzi nazywa dziećmi
Maryi, a Ją Matką wszystkich ludzi. Słusznie należy się Maryi tytuł matki ludzi
na mocy tego udziału, jaki przyjęła w dziele Odkupienia. Bo, i dlaczegoż Syn Boga
wcielił się w łonie Niepokalanej Dziewicy? dlaczego umarł na górze Kalwarii? (35). Dla podniesienia upadłego człowieka, dla pogodzenia
go z Niebem i aby mu wysłużyć tytuł przybranego syna Ojca Niebieskiego.
Zawdzięczając Wcieleniu, my możemy nazywać Boga słodkim imieniem Ojca, które to
słowo Jezus Chrystus sam raczył włożyć w usta nasze. Syn prawdziwy Boga
przyszedł, aby nas odrodzić i połączyć z chwałą swego Boskiego synostwa: ten
ukochany Zbawiciel pokonawszy śmierć, przez którą dał nam życie i uczynił nas
współuczestnikami swego Boskiego synostwa, nazywa swych uczniów już nie tylko
przyjaciółmi, ale swymi braćmi. O chrześcijaninie katoliku, poznaj godność twej
duszy! Ty już nie jesteś nędznym synem Adama i nieszczęśliwym bratem dzieci
jego: jesteś przybranym synem Najwyższego i bratem Jezusa Chrystusa, którego
Ojciec Niebieski jest twoim Ojcem i Bogiem twoim. A tak, zostałeś członkiem
familii Boskiej, do której cię wprowadził przez Krew swoją Jednorodzony Syn
Boga i jest On tylko starszym bratem twoim. Teraz, gdy już wstąpił do swego
Ojca, który jest razem i twoim, w Niebie przygotowuje ci miejsce w łonie tej
familii, do której zostałeś wezwany, abyś się cieszył szczęściem trwałym na wieki,
szczęściem niewypowiedzianym w chwale Trójcy Świętej.
Te są owoce Odkupienia (36); oto dlaczego Syn Boga przyjął ciało w łonie
Niepokalanej Dziewicy. On przyszedł na świat, aby nas uczynić dziećmi Boga i
swymi braćmi przysposobionymi. Tak wielka godność duszy naszej! Jeżeli przez
Odkupienie staliśmy się dziećmi Boga i braćmi Jezusa Chrystusa, to jesteśmy
również dziećmi Tej, z którą Bóg się przez Wcielenie połączył, aby Ją uczynić
Współ-Odkupicielką, a która jest Oblubienicą Ducha Świętego. Przybrani bracia
Odkupiciela, jesteśmy przybranymi dziećmi Jego Matki i Jego Ojca: Maryja
odrodziła nas na Kalwarii u stóp krzyża swego Syna z ofiarą którego połączyła
się, a którego znowu Krew odrodziła nas w Bogu, udzielając nam życie Boskie.
Przeto, do każdego z nas w osobie ukochanego ucznia Jana św., Jezus Chrystus
umierający mówi, ukazując na Maryję: "Oto matka twoja".
Niepokalana Maryja poczęła i porodziła Syna Bożego bez
boleści, lecz nas swe dzieci poczęła i porodziła w boleściach niewypowiedzianych
na górze Kalwarii i stała się Matką ludzi za cenę najboleśniejszych cierpień.
Słowo, łącząc się z naszą naturą i umierając dla naszego Odkupienia (37), stało się prawdziwym źródłem odrodzonej ludzkości:
Pismo św. i Ojcowie nazywają Go słusznie drugim Adamem; On jest pniem nowego
odrodzenia i to czyni na cześć swego Ojca Niebieskiego. Maryja ze swej strony
zajęła miejsce naszej pierwszej matki, a słusznie nazywają Ją wszyscy drugą
Ewą: łącząc się z ofiarą swego Syna Boskiego naprawiła u stóp drzewa na górze
Kalwarii straszne spustoszenie przez pierwszą Ewę u stóp drzewa raju
ziemskiego. Pierwszej matki imię Ewa oznacza matkę wszystkich żyjących, lecz
właściwiej to imię odpowiada Maryi: Ona jedna tylko jest Matką wszystkich
prawdziwie, tj. co do duszy, żyjących; wszystkich tych, co czerpać będą we Krwi
Boskiej nowego Adama życie duchowe i Niebieskie, jakie tylko samo jest życiem w
całym znaczeniu tego słowa. Na Kalwarii Jezus Chrystus umiera, spełniając wyrok
na Adama wydany, a Maryja rodzi w boleściach, spełniając wyrok wydany na Ewę.
Ten prawdziwy Adam (38) zwraca się ku
prawdziwej Ewie-matce, od której wszyscy biorą prawdziwe życie, ukazując na św.
Jana przedstawiciela wszystkich ludzi: "Niewiasto! oto syn Twój".
Jakby chciał powiedzieć do Maryi: Niewiasto, oto Twe dziatki, które żyją życiem
łaski, tj. również są nieskalanymi, świętymi, wiernymi, jak Apostoł dziewiczy.
Dalej: Rozdzierające ciało moje gwoździe przeszywają również Twe serce, Twa
dusza podziela cierpienia mego ciała; przez Twój głęboki smutek dzieliłaś ze
mną moje dolegliwości i kary, podziel też ze mną teraz zasługę i nagrodę;
dziatki odbierające narodzenie ode mnie, odbierają go również i od Ciebie; one
są zarówno moimi jak i Twoimi, Ty je zrodziłaś przez boleść pod krzyżem, a ja
przez rany i krew moją; ja ich Odkupicielem, a Ty jesteś Matką. Boski nasz Zbawiciel
w zasadzie (de jure) jest głową i naprawcą wszystkich ludzi, ponieważ umarł
za wszystkich; faktycznie (de facto), jest szczególniej głową tych,
którzy rzeczywiście zostali odrodzeni przez Jego krew, i stali się w ten sposób
dziećmi Bożymi. Tak samo należy powiedzieć o Maryi, gdyż Jej los był zawsze
zespolony z losem Boskiego Odkupiciela (39)
rodzaju ludzkiego.
A tak, Maryja prawdziwa Matka nas wszystkich, pełna
czułej miłości dla ludzi, spełnia posłannictwo Pośredniczki na korzyść
nieszczęśliwych grzeszników, dla których Jezus Chrystus ze swej strony stał się
Pośrednikiem u swego Ojca w Niebie. Przedziwna i porywająca harmonia: ludzie
buntują się przeciwko Bogu i zaciągają dług względem Jego sprawiedliwości,
którego nie są w stanie spłacić; pogrążeni w przepaści materializmu odwracają
się od Boga prawdziwego, tj. duchowego i niewidzialnego, a oddają cześć bożkom
widzialnym, zmysłowym. Jednak, Bóg nieskończenie dobry okazuje litość nad
nieszczęśliwym rodzajem ludzkim i chce pomimo złości ich podźwignąć z tego
niewypowiedzianego poniżenia. Owóż, posyła swego Syna, który się łączy hipostatycznie
z ich naturą w tajemnicy Wcielenia, staje się człowiekiem, umiera za nich
wszystkich i spłaca ofiarą nieskończonej wartości dług, jakiego wymagała
najwyższa sprawiedliwość. W tym samym czasie ten Syn Boga, ukazując się pod
formą widzialną, uprzystępnia się dla człowieka, staje się Pośrednikiem i
podnosi go do Boga niewidzialnego. Zbawiciel (40) przyjąwszy na się ciało ludzkie stał się drogą, przez którą ludzie
zmaterializowani przychodzą do Boga czysto duchowego, który powinien być
czczony w duchu i prawdzie: idzie się do Ojca tylko przez Syna i to Syna
wcielonego. Lecz, nie tu jeszcze koniec względów Boga dla ludzi: nieskończona
dobroć Boga daje nam prócz Boskiego Pośrednika, jeszcze ludzką Pośredniczkę,
która jako uosobiona miłość i dobroć, będąc tej samej natury z nami, jest
istotą uprzywilejowaną, w której ręce Bóg złożył skarby łaski i miłosierdzia.
Niepokalana Maryja podaje nam rękę, aby nas zaprowadzić do Syna a przezeń do
Ojca: czy Bóg mógł pokazać się względniejszym dla nas i czy można wyobrazić coś
bardziej tkliwego nad miłość, jaką znajdujemy w dziele Odkupienia?
I tak, czymże jest Maryja dla nas, dla duszy naszej?
Niepokalana Maryja jest Królową i Matką naszą, ponieważ wyniesioną została do
godności macierzyństwa Króla królów; słusznie, przeto, Kościół św. czci Ją pod
wezwaniem Królowej. Na pociechę naszą Maryja jest Królową pełną słodyczy i
łaskawości, najpochopniejszą do udzielania dobrodziejstw dla nas grzeszników,
nędznych przed Bogiem (41). Dlatego
Kościół pozwala nam nazywać Ją Królową Miłosierdzia, której jedynym zadaniem
jest litować się nad grzesznikami i przebaczać, byleby chcieli poprawić się.
Gdy panowanie Stwórcy zawisło na sprawiedliwości i miłosierdziu, takowe Bóg
rozdzielił: sobie pozostawił władzę sprawiedliwości, a Matce swojej odstąpił
władzę miłosierdzia, stanowiąc, aby wszelkie łaski udzielane ludziom
przechodziły przez ręce Maryi i szafowane były według Jej woli. Stwierdza tę
prawdę św. Tomasz w swej przedmowie do listów kanonicznych, gdzie pisze, że gdy
Najświętsza Panna Maryja poczęła i wydała na świat Syna Bożego, otrzymała od
Boga połowę władzy panowania tak, że sama stała się Królową miłosierdzia w
państwie, w którym Jezus Chrystus jest Królem sprawiedliwości. Ojciec
przedwieczny zdał na Syna obowiązek sądzenia i karania, na Matkę litowania się
i wspierania.
Maryja jest życiem naszym, gdyż otrzymuje nam
odpuszczenie grzechów, wyjednywa łaskę wytrwałości, czyni słodką śmierć sług
swoich. Św. Bernardyn Sieneński utrzymuje, że jeżeli Bóg nie obrócił pierwszego
człowieka w nicość wraz po grzechu uczynionym, to przez szczególną miłość ku
Najświętszej Maryi Pannie, która miała wyjść z jego pokolenia; nadto, wszelkie
łaski i miłosierdzie (42), jakich
dostępowali grzesznicy pod prawem Starego Zakonu, udzielone im były przez
wzgląd na Maryję (43).
Maryja jest nadzieją naszą. Tak, według św. Tomasza, w
dwojaki sposób można pokładać w kimś nadzieję: albo jako w przyczynie
pierwotnej, głównej, albo jako w przyczynie pośredniej. Spodziewają się od
niego takowej jako od panującego, a od ulubieńca jako od pośrednika. Jeśli
łaska się otrzymuje, pochodzi ona głównie od króla, lecz za pośrednictwem jego
ulubieńca; starający się przeto o tę łaskę słusznie pośrednika nazywają swoją
nadzieją. Najświętszą Maryję Pannę zowiemy "nadzieją naszą", gdyż
spodziewamy się otrzymać za Jej pośrednictwem to, czego byśmy nie otrzymali
samymi własnymi modlitwami: prosimy Ją o wstawienie się za nami, aby godność i zasługi
pośredniczącego zastąpiły nasz niedostatek. A tak modlić się, nie jest to wcale
nie ufać miłosierdziu Bożemu, lecz obawiać się własnej niegodności. A więc,
słusznie Kościół nazywa Maryję, stosując do Niej słowa Pisma św.: Matką świętej
nadziei (44), która obudza w nas i ożywia
nie nadzieję próżną marnych i znikomych dóbr doczesnych, lecz świętą nadzieję
najprawdziwszych i wiecznych dóbr życia przyszłego.
Maryja naszym ratunkiem. Szczęśliwy, kto zwraca oczy
ku Tej Pocieszycielce świata, ucieczce nędzarzy i pełen ufności wzywa Jej
ratunku: Błogosławiony człowiek, który mnie słucha i który czuwa u drzwi
moich na każdy dzień, wzywając Mnie (45).
Szczęśliwy ten, powiada sama Najświętsza Panna Maryja, kto rad moich słucha i
bezustannie czuwa u drzwi mojego miłosierdzia, wzywając mego pośrednictwa i mej
pomocy: Sama szuka takich, którzy by do Niej pobożnie i z uszanowaniem
przystępowali, powiada Doktor Seraficki (46),
tych bowiem miłuje, tych karmi i zasila, tych za dzieci przyjmuje. Przemożną
jest w bronieniu wzywających Jej przeciw napaściom szatana, ponieważ nie jest
tylko Królową Nieba i Świętych, lecz i Władczynią piekieł i szatanów, nad
którymi odniosła tryumf bohaterstwem cnót swoich. Na samym początku świata Bóg
zapowiedział wężowi piekielnemu zwycięstwo i władzę, jaką Królowa nasza Maryja
otrzyma nad nim, tj. zetrze głowę jego (47).
Maryja jest pośredniczką naszą. Nie w porządku
sprawiedliwości, jako Pośrednik nasz Jezus Chrystus (48), lecz w porządku miłosierdzia i wstawiennictwa.
Pośrednictwo Maryi nie tylko jest rzecz pożyteczna i święta dla tego, kto się
do niego ucieka, lecz nawet konieczna i niezbędna w sprawie duszy zbawienia:
nie bezwzględnie niezbędne i konieczne w teorii, lecz według teologicznego
wyrażenia się "moralnie", tj. w praktyce, gdyż Bóg sam, mogąc
udzielić łask swoich do zbawienia niezbędnych, chce aby takowe przechodziły
przez ręce Maryi; to zdanie powszechne pomiędzy teologami i najuczeńszymi
pisarzami Kościoła, i błędem byłoby utrzymywać z Muratorim, wyłączając wcale
pośrednictwo Maryi, że jedyny tylko Pośrednik między Bogiem a ludźmi Jezus
Chrystus. Dlatego Kościół nazywa Maryję: Uzdrowienie chorych, Ucieczko
grzesznych, Wspomożenie wiernych, Bramą niebieską: nikt do Nieba dostać się nie
może, nie przechodząc przez Nią, jakby przez Bramę. Sposobem trojakim
Najświętsza Panna Maryja współuczestniczyła w sprawie naszego zbawienia: 1-e
godną się stała "de congruo", tj. dostatecznie, aby Syn Boży wcielił
się w Jej przeczystym łonie; 2-e, że żyjąc jeszcze na ziemi bardzo wiele
modliła się za nami; 3-e, że przyzwoliła na stanie się Matką Zbawiciela i
chętnie zaofiarowała Bogu życie Syna swego za nasze zbawienie. I dlatego według
wszelkiej słuszności postanowił Stwórca, że ponieważ Najświętsza Panna Maryja
współdziałała z takim przymnożeniem Mu chwały i z taką miłością ku nam w
sprawie Odkupienia, więc wszyscy ludzie dostępować mają zbawienia nie inaczej,
jak za Jej pośrednictwem. Podobnie, jak linia idąca ze środka do koła, nie może
wyjść poza jego obręb bez przejścia przez obwód, tak żadna łaska nie może
dostać się do nas od Pana Jezusa, środka dobra wszelkiego, nie przechodząc
przez Maryję która posiadając Syna Bożego w swym łonie, ogarnęła Go
rzeczywiście.
Maryja jest Obronicielką zdolną zbawić nas wszystkich,
bo jest wszechmocną w ratowaniu grzeszników: co Bóg może potęgą, to Najświętsza
Panna Maryja swymi prośbami u Boga; cokolwiek prosi Matka, niczego nie odmawia
Jej Syn Boży. W jakimkolwiek opłakanym stanie byłaby dusza człowieka, nie
powinien obawiać się upaść do stóp Tej, która nie odpycha od siebie nikogo z
uciekających się pod Jej opiekę: Maryja nieustająca, najgorliwsza,
Obronicielka, Sama przedstawia Bogu modlitwy do Niej się uciekających; jedyna
ucieczka zatraconych, nadzieja nieszczęśliwych, Obronicielka wszystkich
największych grzeszników, garnących się do Jej miłosierdzia; a nawet cieszy się
z tego, iż jest Matką grzeszników, których pragnie z Bogiem pojednać. Dlatego
Maryja wyobrażona była przez gołębicę Noego, która wyleciawszy z Arki wróciła z
różdżką oliwną w dziobku jako znak przebaczenia, które Bóg ludziom udzielał.
Maryja jest prawdziwie gołębicą Noego, która przyniosła światu zatopionemu
grzechami gałązkę oliwną, godło miłosierdzia, gdyż obdarzyła nas Jezusem, i
odtąd na mocy zasług tegoż Pana naszego wyjednywa nam wszelkie łaski, które nam
Bóg udziela. Jest ową tęczą, na widok której Bóg przypomina sobie pokój
przyrzeczony ziemi: tak podobnie na prośby Maryi odpuszcza grzesznikom
popełnione przez nich winy i zawiera z nimi przymierze.
Maryja jest naszą strażniczką. Stąd, św. Epifaniusz nazywa
Najświętszą Pannę Maryję wszechoczną, tj. wpatrującą się pilnie w to wszystko,
co się dotyczy dusz naszych, aby w razie potrzeby nieść im ratunek. Król Prorok
powiada, że Bóg ma oczy zwrócone na sprawiedliwych: "Oczy Pańskie na
sprawiedliwych'' (49), lecz oczy Matki
Bożej zarówno na sprawiedliwych, jak i na grzeszników są zwrócone. A to dlatego,
ponieważ oczy Maryi są to oczy Matki, a matka nie spuszcza swego dziecięcia z
oczu nie tylko, aby je ustrzec od upadku, lecz i dla podźwignięcia, jeśli
upadnie. A według Doktora Serafickiego, ta najlitościwsza Matka za obrazę raczy
poczytywać sobie, gdy Ją o co nie prosimy, mówiąc: Przeciw Tobie, o Pani,
grzeszą nie tylko ci, którzy do tego stopnia bezbożność swoją posuwają, że
bluźnią świętemu Imieniowi Twojemu, lecz i ci także, którzy Cię o żadną łaskę
nie proszą.
Po Jezusie (50),
Maryja zbawieniem naszym. Chroni od piekła tych, co Jej cześć należną oddają; ratuje
sługi swoje w czyśćcu zatrzymane, i wiedzie swych czcicieli do Raju.
Jak niepodobieństwem jest dostąpić zbawienia, nie
mając nabożeństwa do Maryi i nie będąc przez Nią wspieranym, tak nawzajem nie
sposób jest, aby się potępił, kto się poleca Przenajświętszej Pannie i na kogo
Ona litościwe oczy swoje zwróci: "Jak każdy od Ciebie odwrócony, o
błogosławiona Dziewico, i przez Ciebie odrzucony, koniecznie idzie na
potępienie; tak nie sposób aby ten, który się do Ciebie zwraca i na którego Ty raczysz
spojrzeć, mógł zginąć" (51). Stąd,
święty Albert Wielki powiada: "Z rodu ludzkiego ci, którzy Tobie, o Maryjo,
nie służą, zginą" (52). Przeto
trafnie św. Efrem nabożeństwo do Matki Boskiej nazywał kartą bezpieczeństwa
chroniącą nas od piekła, a samą Niepokalaną Dziewicę Opiekunką mających iść na
potępienie. Na chęci zbawienia nas nie zbywa Maryi, albowiem jest Matką naszą i
bardziej, aniżeli my sami, pragnie naszego zbawienia. Jeśli tak jest, jakże być
może, żeby sługa Maryi miał się potępić? Jest on grzesznik, powie kto; prawda,
ale: jeśli już wiernie i z chęcią poprawy polecać się będzie tej litościwej
Matce, postara się Ona o wyjednanie potrzebnego światła do wydobycia się ze
stanu zgubnego, w którym zostaje, żalu za grzechy, wytrwałości w dobrem, a w
końcu śmierci szczęśliwej. Bo czyż jest matka, która mogąc wyratować syna od
śmierci przez samo wstawienie się za nim do sędziego, nie uczyniłaby tego?
Jakżeby przypuszczać można, aby Maryja najlepsza i najtkliwsza Matka dla tych,
którzy Jej cześć oddają i wiernie służą, mogąc które dzieci wybawić od śmierci
wiecznej, a mogąc tak łatwo, nie miała uczynić tego? Pan Bóg raczył objawić św.
Katarzynie Sieneńskiej, jak o tym wspomina Ludwik Blozjusz, że żaden grzesznik,
który się poleca Maryi, nie stanie się pastwą piekieł: Maryi Syna mojego
Rodzicielce, z łaski mojej dano jest, przez wzgląd na Słowo Boże w Niej
wcielone, że ktokolwiek, chociażby grzesznik, ze czcią pobożną do Niej się
ucieknie, w żaden sposób nie dostanie się w ręce szatana piekielnego (53). Jest to zdaniem wielu teologów, mianowicie Doktora
Anielskiego (54), że Matka Boska
otrzymała dla wielu osób zmarłych nawet w stanie grzechu śmiertelnego, tę
cudowną łaskę, iż wyrok wydany na nich zawieszony został, i wróciły do życia
dla czynienia pokuty (55). Lecz, nie
powinno to uzuchwalać człowieka do grzechu, ponieważ byłoby zbrodnią nie do
przebaczenia umierać w stanie grzechu śmiertelnego z zarozumiałością, że przez
Matkę Boską kto wybawionym będzie z piekła potem. Ale, powyższe zdanie Księcia
teologów powinno służyć do rozbudzenia w nas wielkiej ufności w pośrednictwo
Najświętszej Panny Maryi, która mogła uchować od piekła takich nawet, którzy
pomarli w stanie grzechu: tym bardziej będzie mogła zachować od zguby tych,
którzy za życia uciekają się do Niej z chęcią poprawy i wiernie Jej służą.
Co się dotyczy dusz w czyśćcu zatrzymanych, to według
św. Bernardyna Sieneńskiego, nad miejscem tej niewoli, Najświętsza Panna Maryja
ma najwyższą władzę tak co do niesienia im ulgi, jak i co do zupełnego ich
wyzwolenia (56). Ta litościwa Matka raczy
niekiedy wchodzić do tego czyśćcowego więzienia dla pocieszenia własną
obecnością swych dziatek cierpiących. Upewnia o tym Doktor Seraficki, stosując
do Maryi te słowa Pisma św.: "Zwiedziłam głębie przepaści" (57), tj. czyściec dla poratowania dusz świętych. Lecz, Najświętsza
Panna Maryja nie tylko pociesza i wspomaga dusze sług swoich w czyśćcu zatrzymane,
lecz nawet wyprowadza je stamtąd swym pośrednictwem. Znaną jest obietnica, jaką
uczyniła Papieżowi Janowi XXII, kiedy mu się objawiła i kazała oznajmić
wszystkim noszącym Szkaplerz Karmelitański, że wyzwoleni zostaną z czyśćca w
pierwszą sobotę po śmierci. To sam ten Papież ogłosił przez Bullę, która
zatwierdzoną została przez Papieża Aleksandra V, Klemensa VII, św. Piusa V,
Grzegorza XIII i Pawła V. Maryja, ponieważ dusze sług swoich wiedzie do Raju,
nazwana jest przez Doktora Miodopłynnego: Wozem, unoszącym Jej wierne sługi do
Raju, co stwierdza i Doktor Seraficki (58);
jak wielu Błogosławionych, będących w Niebie, nie dostałoby się tam (59), gdyby ich Maryja swoim pośrednictwem nie
wprowadziła. Podobnież, Kościół nazywa Maryję "Gwiazdą morską", gdyż
jak żeglarze kierują się ku portowi patrząc na gwiazdy niebieskie, powiada św.
Tomasz, tak chrześcijanie zdążają do Nieba, podnosząc oczy do Przenajświętszej
Panny (60). Św. Fulgencjusz nazywa Ją
"Schodami Nieba", gdyż przez Nią Bóg z Nieba zstąpił na ziemię i
przez Nią ludzie dostępują przejścia z ziemi do Nieba (61).
Na koniec, Maryja jest Królową Męczenników: jak Jezus
Chrystus (62) nazwany jest Królem
Męczenników dlatego, iż w życiu swoim więcej ucierpiał, niż wszyscy razem
Męczennicy – tak Najświętszej Pannie Maryi słusznie należy się tytuł "Królowej
Męczenników" nabyty cierpieniami, po cierpieniach Jej Syna największymi,
jakie kiedy kto z ludzi poniósł. Zasługa męczeństwa nie tyle na poniesieniu w
mękach śmierci zawisła, jak raczej na doznaniu cierpień, mogących śmierć zadać;
tak na przykład św. Jan Ewangelista, poczytany za Męczennika, będąc zanurzonym
we wrzącym oleju żyć nie przestał i jeszcze zdrowszym i silniejszym z tej męki
wyszedł. Owóż, według św. Tomasza, dosyć jest zaprzeć siebie samego aż do
śmierci, aby chwały męczeństwa dostąpić: "Męczeństwo, mówi Doktor
Anielski, jest to najwyższy szczebel posłuszeństwa, a tym jest, gdy kto
posłusznym się staje, aż do gotowości poniesienia śmierci w duchu
posłuszeństwa" (63).
Niepokalana Maryja stała się męczenniczką nie od
żelaza katowskiego, lecz od niezmiernej boleści Jej serca, a chociaż nie
dotknął Jej miecz katowski, ani okrutni oprawcy krzyżujący Jej Syna nie ściągnęli
na Nią ręki, serce Jej atoli podzielało całą mękę (64) Zbawiciela i doznało boleści, od której nie raz, lecz
tysiąc razy umrzeć była powinna. W ten sposób nie tylko umieszczoną jest w
poczet męczenników, lecz wszystkich ich cierpienia trwałością swoich boleści
przewyższała, gdyż całe Jej przebłogosławione życie było niejako długim
męczeństwem. "Męka Chrystusa Pana, mówi Doktor Miodopłynny, rozpoczęła się
od chwili, gdy na świat przyszedł. Męczeństwo Maryi we wszystkim podobne
męczeństwu Jej Syna, trwało podobnież przez cały ciąg Jej życia". Jak
morze, którego niezmierzone wody napełnione są goryczą, tak całe życie Maryi
pełne było goryczy i boleści z powodu Męki Jezusa bezustannie będącej Jej na
myśli (65). Przeto, Jej męczeństwo
poczęło się od chwili, gdy się Jej ukazał Anioł zwiastując, iż stanie się Matką
Zbawiciela, mającego ponieść okrutną Mękę dla zgładzenia grzechów ludzkich. Z
Pisma św. wiedziała o wszystkich cierpieniach, jakie spotkać miały Syna Bożego
po Wcieleniu, a ta myśl była dla Niej męką nieustającą. Czas, kojący zwykle
wszelkie żale i smutki, żadnej ulgi nie przyniósł Maryi; owszem, powiększał i
wzmagał jeszcze Jej boleści: wiedziała bowiem, że w miarę jak Jezus, Syn Jej
najdroższy wzrastał i coraz więcej jaśniał darami natury i łaski, tym samym
coraz bardziej przybliżała się chwila, w której patrzeć miała na okrutną Jego
Mękę. W Objawieniu św. Brygidzie (66)
powiedział Anioł: "Jak róża wzrasta, rozwija się i rozkwita pomiędzy
kolcami, tak Najświętsza Maryja Panna żyła na tym świecie wśród ciągłych boleści
i jak w miarę rozwijania się róży wzrastają około niej i ciernie, tak i ta Róża
duchowna Maryja, im dalej zapuszczała się w lata, tym większych boleści
doznawała". Maryja jest Królową Męczenników nie tylko dlatego, że dłuższe
od nich poniosła męczeństwo, lecz oraz i z tego powodu, że więcej cierpiała,
niż wszyscy Męczennicy: cierpienia ich były to cierpienia tylko ciału zadane,
gdy tymczasem Maryja cierpiała na sercu i na duszy. Owóż, o ile dusza wyższą
jest nad ciało, o tyle cierpienia moralne, boleści i utrapienia serca,
przewyższają cierpienia na ciele tylko doznane: pomiędzy cierpieniem duszy, a
cierpieniem ciała żadnego nie ma porównania. Na górze też Kalwarii (67) dwa były Ołtarze: jeden w sercu Maryi, drugi w ciele
Chrystusa; Jezus ciało, a Maryja duszę poświęcili na ofiarę Bogu. Dalej, ofiara
Męczenników ograniczyła się na tym, iż z samych siebie czynili ofiarę; gdy Maryja
poświęciła życie Syna milion razy droższego od Jej własnego życia. A tak w
sercu swoim cierpiała to wszystko, co Jezus cierpiał na ciele, lecz widok Męki
Syna zadawał Jej samej mękę jeszcze dotkliwszą i boleśniejszą, aniżeli gdyby ją
sama poniosła. Prócz tego nie ma wątpliwości, że Najświętsza Panna Maryja
również boleśnie uczuła wszystkie zniewagi i obelgi, którymi w Jej obecności
okryto Zbawiciela. Serce Maryi stało się najwierniejszym zwierciadłem Męki
Chrystusowej (68): w Nim odbiły się rany,
boleści, gwoździe, wszystkie cierpienia Zbawiciela (69) i wszystkie zniewagi, a wszystkie rany i bóle po całym
ciele Syna rozrzucone w jedno serce Matki skupiły się, napełniając Ją
niezmierną boleścią. Wśród najokrutniejszych męczarni i pod mieczem katów
Męczennicy znajdowali największą pociechę w miłości Jezusa i z niej całe swe
męstwo czerpali: Maryja przez cały ciąg Męki Jezusowej cierpiała bez żadnej
ulgi i pociechy. Bo i czyż mogła w miłości Syna swojego znaleźć sobie pociechę,
kiedy Syn Jej najdroższy był powodem Jej cierpień? Miłość to do Jezusa była Jej
męczeństwem, miłość ta Ją męczyła, a im była silniejszą, tym silniej dręczyła,
bo całe męczeństwo Maryi było w tej miłości Jezusa, męczonego w Jej oczach i w
Jej oczach na krzyżu umierającego. Im więcej Go i silniej kochała, tym więcej
nie tylko cierpiała, ale tym więcej pozbawioną była wszelkiej pociechy. O
zaprawdę: "Wielkie jest jak morze skruszenie Twoje i któż Cię zleczy"
(70). Gdy Apostoła narodów przedstawiają
z mieczem, którym go ścięto; św. Andrzeja z krzyżem, do którego był przybity;
św. Wawrzyńca z kratami żelaznymi, na których był pieczony, to Matkę Bolesną
przedstawiają trzymającą na ręku zwłoki Jezusa: skutkiem niezmiernej miłości do
Jezusa, Jezus to był narzędziem Jej męczeństwa. A jeśli bez miary kochała
Jezusa Maryja, dodaje Albert Wielki, tedy bez miary cierpieć musiała, patrząc
na Mękę i śmierć Jego. Teraz mówić będziemy o łasce, która jest życiem duszy, a
którą nam wysłużył Męką swoją Jezus, i Maryja.
–––––––––––
Ze
skarbnicy wiedzy teologicznej.
Studium dogmatyczne na podstawie św. Tomasza, Doktora Anielskiego. Napisał Ks.
J. D., Warszawa 1899, ss. 79-120.
Przypisy:
(1)
S. Thomas: An Christus debuerit in Bethlehem nasci? Sic, quia ex David, qui ibi
natus est; non Romae vel ab Imperatore, quia divinitas mundum mutat, non
homines; ideo Matrem et patriam elegit pauperem.
An Beata Maria fuerit virgo concipiendo? Sic, est de fide, et fuit conveniens ob multa.
In partu? Sic, est de fide. Post partum? Sic, est de fide, nec cognita a Joseph
vel alio, et exponuntur scripturae.
(2) S. Thomas: An secundum temporalem Christi nativitatem Beata Maria
Virgo possit dici Mater Christi? Sic, quia corpus est ex Eius sanguine
purissimo.
(3) Luc. I, 26-39; s. Thomas: An necessarium fuerit
annuntiari Mariae? Fuit congruum. An per Angelum? Sic, et per summum Angelum in
ordine Archangelorum, quia summa nuntiant. An apparuerit visione corporali? Sic,
convenienter.
(4) Luc. I, 38.
(5) Matth. I, 20, s. Thomas: An Annuntiatio fuerit
perfecta ordine convenienti? Sic, ob multa.
(6) S. Thomas: An fuerit conveniens Christum nasci de
foemina? Sic, ob multa.
(7) An corpus Christi fuerit sumptum ab Adam? Sic,
quia natura fuit vitiata ab Adam. An caro Christi fuerit sumpta ex David? Sic,
et Abraham; quia Maria fuit ex cognatione David, ut Joseph, ideo simul in
Bethleem iverant.
(8) Hier., Advers. Helvid., n. 1.
(9) S. Thomas: An convenienter texatur genealogia
Christi ab Evangelistis? Sic, quia Scriptura est divinitus inspirata.
(10) Matth. XIII, 55; Marc. VI, 3; Ad Galat. I, 19.
(11)
Mniejszy; Marc. XV, 40.
(12) Matth. X, 3.
(13) Matth. XXVII, 55, 56; Joan. XIX, 25.
(14) S. Thomas: An Christus nasci debuerit de virgine desponsata? Sic,
ad tollenda scandala, et pro auxilio Matris et Filii.
(15) S. Thomas: An inter Mariam et Joseph fuerit verum matrimonium?
Sic, quia uterque consensit in copulam conjugalem, sed non in carnalem...
(16) Conc. Trident., Sess. VI de Justificat., can. XXIII.
(17) Bulla Ineffabilis Deus Piusa IX, r. 1854, 8-go grudnia.
(18) De Nativ. B. M. V. orat. I. Biblioth. maxim. Patr., t. X, p. 618.
(19) Sokrat., Hist. Eccl., lib. VII, c. 41, 42;
Or. I, t. XII, n. 1.
(20) Homil. in Deip. Annunt., n. 6.
(21) Homil. VI in S. Deiparam et in Nativit. Dom., n. 6. Patrolog.
graec.
(22) S. Thomas: An Beata Maria Virgo per sanctificationem sit
consecuta, ut nunquam peccaret? Sic, quia nullum habuit peccatum nec mortale
nec veniale. An sit adepta plenitudinem omnium gratiarum? Sic, eamque diffundit
in omnes.
(23) Tom I, p. 113; tj. "Puy de Palinods".
(24) S. Thomas: An Beata Maria Virgo fuerit sanctificata ante
nativitatem ex utero? Sic, quia Ecclesia celebrat nativitatem eius, sed festum
non celebratur, nisi pro aliquo sancto. Item majora privilegia credantur
concessa Beatae Mariae Virginis, quam aliis, ut Jeremiae, Joanni Baptistae, qui
fuerunt sanctificati in utero.
(25)
Bulla pierwsza Sykstusa IV: Cum praecelsa.
(26) S. Thomas: An Beata Maria Virgo debeat dici Mater Dei? Sic, quia
concepit et genuit Deum, id est personam habentem divinitatem et humanitatem;
quia nomen significans quamlibet naturam potest supponere pro hypostasi.
(27) Genes. III, 15.
(28) Isai. VII, 17; Matth. I, 21; Ad Galat. IV, 4-5; Apoc. XII, 1.
(29) Ambo puritatem in dubium vocant in quaestione do conceptione activa,
i. e. quatenus est opus parentum, sed non de conceptione passiva, quae
continetur infusione animae; de s. Thoma: de Immac. Conc. B. M. V., tom. II, c. 13, a. 14. – J. B. Malou.
(30) († 595), De miraculis, c. IV.
(31) † 667 r.
(32) Disp. 21, s. 2: "Summae temeritatis reus crederetur, qui tam
piam religiosamque sententiam hodie impugnaret".
(33) Joan. XIX, 26-27.
(34) S. Thomas: An in Christo sint duae filiationes? Respectu nativitatum sunt duae filiationes,
respectu personae est una, et haec aeterna.
(35) S. Thomas: An fuerit necessarium Christi pati pro
liberatione generis humani? Non absolute, nec ex causa cogente, sed ex
suppositione, quia sic Deus praefinivit pro nostra salute et exaltatione
Christi.
(36) S. Thomas: An alio modo potuerit nos Deus
redimere, quam per passionem? Absolute
sic; ex suppositione praescientiae et praeordinationis Dei, non. An Christus
debuerit pati in cruce? Sic, ut instruamur in multis virtutibus.
(37) S. Thomas: An fuerit alius modus convenientior ad liberationem
nostram, quam per Christi passionem? Non, ob multa bona, ut exempla Christi
obedientiae, humilitatis, constantiae, iustitiae, etc. An Christus sustinuerit
omnes passiones? In specie non, in genere sic, ut ab hominibus in omnibus
sensibus: sed minima passio satis fuisset.
(38) S. Thomas: An Christus sit passus secundum totam animam? Tota
ratione suae essentiae est passa: quia est tota in toto corpore, est enim actus
corporis, et tota in qualibet parte. Item tota quoad omnes potentias inferiores
patiebatur, quia in omnibus passus est Christus. Item ratio superior non patiebatur, quia erat beata.
(39) S. Thomas: An dolor passionis Christi fuerit
major omnibus doloribus? Sic, tam interior, quam exterior, ob multas causas. –
An passio Christi sit tribuenda Eius divinitati? Supposito Christi ratione naturae humanae, non
divinae; et sic mors Christi est mors Dei.
(40) S. Thomas: An Christus fuerit mortuus ex obedientia? Sic, quia
sacrificium, ob victoriam contra inobedientiam Adae, et implevit omnia
praecepta. An Deus Pater tradiderit Christum passioni? Sic, quia praeordinavit;
spiravit voluntatem patiendi; et non impedivit. – An passio Christi causaverit
nostram salutem per modum meriti? Sic, quia erat caput meruit nobis; sicut ego mereor mihi.
(41) S. Thomas: An Christus fuerit convenienti tempore,
loco, passus? Sic, quia tempora et loca erant in manu Eius.... An fuerit
conveniens Christum pati a Gentibus sicut a Judaeis? Ab utrisque, quia fructus
passionis ad utrosque pro quibus oravit pervenire debebat.
(42) S. Thomas: An passio Christi sit causa nostrae
salutis per modum satisfactionis? Sic, et abundanter, quia exhibuit majus, quam
compensatio offensae requirebat; ob magnitudinem charitatis, et personae, et
doloris; imo pro crucifigentibus, quia in eo erat major charitas, quam eorum
iniquitas; et quia erat caro Dei potuit satisfacere offensae Deo factae.
(43) Pro fest. B. V. Ser.
(44) Ecli. XXIV, 24.
(45) Prov. VIII, 34.
(46) Stim. div. amor., p. 3, c. 16 (s. Bonavent.).
(47) Genes. III, 15.
(48) Multiplex est discrimen inter Christi et Mariae mediationem:
Christus enim est mediator primarius, universalis, sufficiens, infinitae
virtutis. Maria vero mediatrix
est altero tantum gradu....
(49) Ps. XXXIII, 16.
(50) S. Thomas: An passio Christi sit operata per modum sacrificii? Sic, qui se obtulit ex charitate, et ut
excellens sacrificium fuit acceptum Deo, licet ex parte occidentium fuerit
maleficium. Item caro animalium
fuit figura. An passio Christi sit operata nostram salutem per modum
redemptionis? Sic, quia fuit pretium redimens nos a peccato, et reatu poenae. –
An passio Christi sit operata nostram salutem per modum efficientiae? Principalis
causa efficiens est Deus; passio instrumentalis. An per passionem Christi simus
liberi a potestate diaboli? Sic, quia remittit peccatum; reconciliat nos Deo;
repressit diabolum sacramentis.
(51) S. Ans. Or. 51.
(52) Bibl. Mar. Js., n. 20; s. Thomas: An per
passionem Christi homines sint liberati a poena peccati? Sic directe, quia
sufficiens; indirecte, quia est causa remissionis peccati, in quo fundatur
reatus poenae. An per passionem Christi simus Deo reconciliati? Sic, et ut tollit peccatum, et ut est
sacrificium.
(53) Conct. an. fid., p. 2, c. 1.
(54) Suppl. On. 71, a. 5.
(55) Flodoard. Cron. Eccl. Roman. a. 934; s.
Thomas: An Christus sua passione aperuerit nobis ianuam coeli? Sic, quia
tollere peccata quoad culpam, et poenam, est aperire coelum.
(56) Pro fest. V. M. M. ser. 8.
(57) Eccl. XXIV, 8.
(58) Waddingus, Annales Minorum, An. 1232, n. 28.
(59) S. Thomas: An esse mediatorem inter Deum et homines sit proprium
Christi? Sic, et alii fuerunt ministerialiter, et secundum quid.
(60) Expositio in Salutationem Angelicam.
(61) De laudibus Mariae.
(62) S. Thomas: An fuerit conveniens Christum mori? Sic, ut nobis
satisfaceret; ut veram humanitatem ostenderet; ut nos liberaret a timore
mortis. Non ex morbo, sed
violenter. An in morte fuerit separata divinitas a carne? Non, sed caro erat
unita Verbo.
(63) 2. 2. q. 184.
(64) An in morte Christi fuerit facta separatio Verbi ab anima? Non
quia sicut nec a corpore, quia anima est unita Verbo immediatius, quam corpus.
(65) S. Thomas: An mors Christi sit aliquid operata ad
nostram salutem? Mors Christi in
fieri sic, quia est eadem cum ipsius passione; sed in facto esse, non per modum
meriti, sed efficientiae ratione divinitatis. Item mors Christi operata est destructionem utriusque
mortis nostrae, scilicet, animae et corporis. Mors Christi non ut privato, sed virtute divinitatis
unitae operatur nostram salutem.
(66) Ks. XVI, rozdz. 65.
(67) Arnold de Cruc. 7.
(68) S. Thomas: An Christus per suam passionem meruerit exaltari? Sic,
quia se humiliavit; non tamen meruit majorem charitatem, sed claritatem.
(69) S. Thomas: An Christus secundum quod homo, sit
mediator Dei et hominum? Sic,
quia ut homo distat a Deo in natura, et ab homine in dignitate.
(70)
Tren. II, 13.