Duch Kościoła powołał wtedy (a) do życia zakony
rycerskie, które okazały wielkie usługi w sprawie obrony Ziemi świętej
przeciwko niewiernym, owych rycerzy modlących się i mnichów zbrojnych, których
klasztory były warowniami, którzy z takim samym skupieniem ducha słuchając
odgłosu sygnaturki, wzywającej do modlitwy, co i dźwięków trąby wojennej,
piersią swoją pielgrzymów zasłaniali, rycerzy, których miecz tak ciężkie rany
zadawał a pienia nabożne z takim zapałem wznosiły się ku niebu! Duch krucjat w
promienistych barwach występuje w zakonach rycerskich, jednoczących w sobie
bohaterstwo z pobożnością, miłość bliźniego z dzielnością męską.
Dziewięciu bogobojnych mężów stanu rycerskiego złożyło
1118 r. w Jerozolimie przed patriarchą ślub czystości, ubóstwa i posłuszeństwa;
nadto przysięgli oni, że czuwać będą nad bezpieczeństwem pielgrzymów, udających
się do miejsc świętych, i bronić Ziemi świętej przeciwko niewiernym.
Przełożonym tego stowarzyszenia, założonego ku czci Matki Boskiej, został Hugo
de Payens. Było ono w początkach tak ubogim, że dwóch rycerzy przypadało na
jednego konia; stąd też powstał herb zakonu, wyobrażający konia z dwoma na nim
rycerzami. Król Baldwin II podarował tym rycerzom część swego pałacu
przytykającego do tak zwanej świątyni Salomona, stąd powstała nazwa Templariuszów
(templarii, milites albo fratres templi, pauperes
commilitones Christi templique Salomoniaci).
Zakon ów otrzymał
zatwierdzenie na synodzie w Troyes 1128; św. Bernard gorąco stanął po stronie
Templariuszów i nakreślił zasadnicze myśli ich surowej reguły. "W walce
cielesnej, powiada Bernard (Opera omnia, ed. Mabillon I, 513), po
rycersku się sprawiać, rzecz to możliwa dla człowieka; liczne klasztory
świadczą o tym, że w walce z pokusami i grzechem można odnieść zwycięstwo. Lecz
ze zdumieniem patrzymy na tego, kto do walki podwójnej występuje, kto ciało
okrywa stalą a duszę pancerzem wiary, kto z hasłem «w życiu i śmierci należę do
Ciebie Panie!» rzuca się na wrogów krzyża, kto przez całe życie swoje należy do
Chrystusa a w śmierci korzyść dla siebie upatruje. Raduj się, śmiały wojowniku,
jeżeli zwyciężasz i żyjesz w Panu; raduj się jeszcze bardziej, jeżeli giniesz i
przechodzisz na łono Boże! Co to za życie szczęśliwe, jeżeli można ze słodką
tęsknotą oczekiwać śmierci! Na jedwabnym czapraku, ze złotymi ostrogami, w
różnobarwnym rynsztunku wyrusza rycerz świecki do boju, gnany namiętnością
ludzką, żądzą zemsty, chwały, łupów. Rycerz zaś Chrystusowy udaje się niewinny
na wojnę, pełen nadziei, że zgnębiona córa Syjonu otrząśnie proch z głowy
swojej i wejdzie do świętego miasta modlących się. Rycerz Chrystusowy, winien
żyć w karności i posłuszeństwie, trzeźwo i umiarkowanie, bez żony, dzieci i
majętności własnej, zawsze zgodny, poważny, odpychać ma od siebie przepych
zewnętrzny i wszelką żądzę światową. Na mocnym i szybkim rumaku niechaj uderza
na nieprzyjaciela, pragnąc tylko zwycięstwa a nie rozgłosu swego imienia,
oczekując tryumfu nie od własnej siły lecz od Pana niebios. Powinien on
jednoczyć w sobie łagodność baranka z lwią odwagą, powinien być zarazem mnichem
i rycerzem. Świątynia Salomona jaśniała blaskiem i wspaniałością, nową zaś
świątynię Jerozolimy zdobią bogobojność i pokora". Temu ideałowi
odpowiadała zwierzchnia szata Templariuszów, przepisana przez papieża
Eugeniusza III: biały płaszcz, wyobrażający czystość serca, z czerwonym
krzyżem, symbolem męczeństwa. Chorągiew zakonna, beauseant, miała
napis: "Nie nam, Panie, lecz imieniowi swemu udziel chwały", Non
nobis, Domine, sed nomini tuo da gloriam. Obowiązkiem było ubóstwo,
bezwarunkowe posłuszeństwo i zaparcie się siebie; nie godziło się
templariuszowi prosić o darowanie mu życia lub ustąpić nieprzyjacielowi choćby
cal murów albo piędź ziemi chrześcijańskiej; rycerza, który dał się wziąć do
niewoli, poczytywano za umarłego, nikt nie troszczył się o niego. Łatwo więc
pojąć, że zakon Templariuszów wkrótce stał się potęgą na Wschodzie, że nie było
miasta na Zachodzie, w którym by ludzie religijni nie przekazywali mu majątków
swoich, że najznakomitsze rody synów swoich z dumą mu posyłały, że nawet
królowie jego szaty nosili. Zakon dzielił się na prowincje, okręgi, komturaty;
na rycerzy, kapłanów, kapelanów, braci służebnych (giermków) i rzemieślników.
Na czele stał wielki mistrz, który miał sobie dodaną Radę.
Bogaci kupcy z Amalfi zbudowali 1020 r. szpital dla
pielgrzymów przy kościele Zmartwychwstania. Pielęgnowano tu chorych
pielgrzymów, wspierano ubogich, benedyktyni odbywali służbę Bożą, Jan
Chrzciciel był patronem zakładu. Za Gerharda z Prowansji, podczas
oblężenia Jerozolimy tylu tu chrześcijan i muzułmanów, chorych i rannych,
znalazło schronienie, że nawet Turcy podczas najzawziętszej walki z krzyżowcami
oszczędzili ten klasztor a po zdobyciu Jerozolimy Godfryd bogato go w
majętności opatrzył. Szpital oddzielił się od klasztoru, mistrz i bracia
przyjęli regułę i odzież kanoników św. Augustyna (czarny płaszcz z białym
ośmiokątnym krzyżem na piersiach od lewej strony) i tak świetnie się odznaczyli
w niesieniu pomocy chorym i ubogim, że chwała ich zakonu obiegła ziemię całą.
Zewsząd spływały darowizny Joannitom, zwanym także Braćmi Szpitalnymi;
1113 papież Paschalis II zatwierdził ich posiadłości i urządzenia, uwolnił od
składania dziesięciny patriarsze jerozolimskiemu i nadał im prawo wybierania
mistrza, bez interwencji jakiej bądź władzy świeckiej lub duchownej. Rajmund
Dupuy, przełożony szpitala po śmierci Gerharda (1118 – 1150), przepisał
zakonowi ustawę. Według niej do Joannitów mógł ten tylko wstąpić, kto miał 13
lat życia i pochodził z prawego związku rodziców szlachetnego pochodzenia;
kandydat ślubował czystość moralną, ubóstwo i posłuszeństwo tudzież przyrzekał,
że wiernie spełniać będzie włożone nań obowiązki. Kapłani spełniali
swoje powinności duchowne u ołtarza i przy chorych, rycerze walczyli z
niewiernymi i bronili pielgrzymów, bracia służebni (frères
servants d'armes et des métiers) odbywali niższe posługi gospodarcze i
wojskowe. Kalikst II i Innocenty II potwierdzili ustawę zasadniczą. Hugo de
Reval przybrał 1268 r. tytuł wielkiego mistrza, Magnus magister.
Organizacja była arystokratyczną; zakonem zarządzał wielki mistrz wespół z
głównymi dostojnikami: wielkim komturem, marszałkiem, admirałem i "drapierem"
czyli dozorcą zapasów odzieży i broni. Zakon Joannitów, jaśniejący w początkach
czystością obyczajów i cnotami wojskowymi, szybko wzrósł w wielką potęgę;
dzielił się zaś on na osiem języków czyli nacyj, których przełożeni nosili
tytuł baglivi conventuales (Prowansja, Owernia, Francja z 240
komendami, Aragonia i Kastylia, Włochy, Anglia, Niemcy z główną siedzibą
Heitersheim pod Freiburgiem). Kiedy Palestyna znowu wpadła w ręce Turków,
Joannici przenieśli się na Cypr, skąd zdobyli 1310 wyspę Rodos, którą
zatrzymali do 1522. Cesarz Karol V oddał im wtedy wyspę Maltę i stąd Joannici
otrzymali nazwę rycerzy maltańskich.
–––––––––––
HISTORIA POWSZECHNA PRZEZ
F. J. HOLZWARTHA. PRZEKŁAD POLSKI LICZNYMI UZUPEŁNIENIAMI ROZSZERZONY. TOM IV. WIEKI
ŚREDNIE. CZĘŚĆ DRUGA. PRZEWAGA NIEMIEC W EUROPIE W X WIEKU. CESARZE
Z DOMU FRANKOŃSKIEGO I PAPIESTWO. CZASY WOJEN KRZYŻOWYCH. Nakładem Przeglądu
Katolickiego. Warszawa 1882, ss. 162-164.
(Pisownię i słownictwo
nieznacznie uwspółcześniono).
Przypisy: