"Musimy teraz przerwać
tę ciszę, aby pokazać całemu Kościołowi w prawdziwych kolorach ludzi, którzy
przywdziali to złe przebranie" (św. Pius X, Papież)
Herezja, której winny jest
Jan Paweł II, znana jest jako modernizm, nazwany przez papieża św. Piusa
X "syntezą wszystkich herezji".
Niewłaściwym byłoby jednakże wnioskować z tego określenia, że nie ma ona
żadnych właściwych sobie cech własnych. Modernizm jak wszystkie inne rodzaje
herezji posiada charakterystyczny zestaw cech, które odróżniają go od innych
form niedowiarstwa (braku wiary). Dobre zrozumienie modernizmu i rozpoznanie
modernistów – chcących dzisiaj ukraść nam naszą
Wiarę – wymaga dokładnego przestudiowania natury tej herezji.
Przed rozpoczęciem naszych rozważań należy przypomnieć, że żaden heretyk nigdy bez potrzeby nie ujawniał się publicznie [jako heretyk]. Nawet Luter rozpoczynał, próbując pozostawać dalej członkiem widzialnego Kościoła – do czasu, aż stało się niemożliwym dalsze udawanie przez niego przynależności [do Mistycznego Ciała] po tym, jak został on imiennie ekskomunikowany przez Papieża z powodu upartej odmowy poddania się autorytetowi Magisterium Kościelnemu. Wszyscy heretycy są kłamcami i zwodzicielami naiwnych ludzi. W ten sposób oszukują katolików, aby podążali w ślad za ich błędami. Cecha ta jest szczególnie słuszna w odniesieniu do modernistów, jak zostało to wyrażone w odnośnym haśle z Encyklopedii Katolickiej: "... jest godnym pożałowania, że pewni jawni moderniści kierowani być może pragnieniem pozostania w granicach Kościoła, próbują za wszelką cenę – kolejna cecha modernizmu – uciekać się do dwuznaczności, niedomówień lub gry słów" (1).
Istota modernizmu leży w egzystencjalizmie Kanta, który kwestionuje wartość wiedzy poznawczej uznając wszystko za subiektywne. Dlatego też dla modernisty wiedza religijna nie jest zewnętrznie, obiektywnie prawdziwa, lecz tylko prawdziwa dla każdego człowieka z osobna tak dalece, jak to zaspokaja jego własne "uczucia religijne". Stanowi to [wg modernistów] cechę każdej religii i jest ich wspólnym źródłem, a co więcej każda z religii powstała jako pragnienie religijnego spełnienia się takiej czy innej wielkiej indywidualności. Jezus Chrystus jest [wg modernistów] par excellence "wielką pobożną duszą", ale istotnie nie różni się On od Buddy, Mahometa, Kriszny itp. – On również dał rodzajowi ludzkiemu swoje własne "religijne doświadczenia" , lub jak wolą mówić moderniści, Swoją własną "świadomość" Boskości.
Przed rozpoczęciem naszych rozważań należy przypomnieć, że żaden heretyk nigdy bez potrzeby nie ujawniał się publicznie [jako heretyk]. Nawet Luter rozpoczynał, próbując pozostawać dalej członkiem widzialnego Kościoła – do czasu, aż stało się niemożliwym dalsze udawanie przez niego przynależności [do Mistycznego Ciała] po tym, jak został on imiennie ekskomunikowany przez Papieża z powodu upartej odmowy poddania się autorytetowi Magisterium Kościelnemu. Wszyscy heretycy są kłamcami i zwodzicielami naiwnych ludzi. W ten sposób oszukują katolików, aby podążali w ślad za ich błędami. Cecha ta jest szczególnie słuszna w odniesieniu do modernistów, jak zostało to wyrażone w odnośnym haśle z Encyklopedii Katolickiej: "... jest godnym pożałowania, że pewni jawni moderniści kierowani być może pragnieniem pozostania w granicach Kościoła, próbują za wszelką cenę – kolejna cecha modernizmu – uciekać się do dwuznaczności, niedomówień lub gry słów" (1).
Istota modernizmu leży w egzystencjalizmie Kanta, który kwestionuje wartość wiedzy poznawczej uznając wszystko za subiektywne. Dlatego też dla modernisty wiedza religijna nie jest zewnętrznie, obiektywnie prawdziwa, lecz tylko prawdziwa dla każdego człowieka z osobna tak dalece, jak to zaspokaja jego własne "uczucia religijne". Stanowi to [wg modernistów] cechę każdej religii i jest ich wspólnym źródłem, a co więcej każda z religii powstała jako pragnienie religijnego spełnienia się takiej czy innej wielkiej indywidualności. Jezus Chrystus jest [wg modernistów] par excellence "wielką pobożną duszą", ale istotnie nie różni się On od Buddy, Mahometa, Kriszny itp. – On również dał rodzajowi ludzkiemu swoje własne "religijne doświadczenia" , lub jak wolą mówić moderniści, Swoją własną "świadomość" Boskości.
Dla katolików prawda istnieje
w umyśle Boga niezależnie od samego istnienia ludzi – jest uprzednia w
stosunku do nich i ludzkie idee i pojęcia nie mogą zmieniać prawdy ani
na jotę. Innymi słowy prawda jest obiektywna. Ale dla modernisty prawda
jest względna i służy określonemu celowi – ma wyrażać "religijne
uczucia" ludzi w każdej epoce.
Jak święty papież Pius X objaśniał, dla modernisty dogmat w relacji do
człowieka jest zaledwie "instrumentem" .
Stąd bierze się kluczowe dla modernistów pojęcie "świadomości" –
tak indywidualnej, jak i społecznej, które możemy znaleźć wielokrotnie powtarzane
w ich pracach wyrażane jako: "immanencja", "światowy
duch", "duch epoki" i
tym podobne określenia. Moderniści nigdy nie ustają w powtarzaniu tych
określeń, jako że są one dla nich wyrazem istoty zewnętrznej religii, gdyż
odnoszą się do specyficznego stanu doświadczenia religijnego, jaki istnieje,
kiedy to piszą lub mówią. "Duch" ten
stale rozwija się, zmieniając się wraz z panującymi w danym wieku ideami
i pojęciami, dlatego też również zewnętrzna religia musi się zmieniać.
Rozwój dogmatu i całej zewnętrznej religii jest dziejową koniecznością.
Jeżeli religia nie zmienia się zgodnie ze zmianą "świadomości mundialistycznej" staje
się nieprzydatna, zbędna. Tak więc u modernistów na porządku dziennym jest
zmiana i to zmiana ustawiczna. Oto cytat z jednego z najbardziej znanych
modernistów, Alfreda Loisy: "zaprzysięgli moderniści tworzą określoną
grupę ludzi myślących, zjednoczonych we wspólnym pragnieniu dostosowania
katolicyzmu do intelektualnych, moralnych i społecznych potrzeb dnia dzisiejszego"
(2).
Papież św. Pius X też podkreślał
ten aspekt modernistycznego programu (wskazując, że jest to jasny znak herezji)
w następujących słowach zawartych w encyklice Pascendi Dominici
Gregis: "Używają oni całej swojej pomysłowości
w celu osłabienia siły i sfałszowania charakteru tradycji, tak aby ją ogołocić
z całej jej powagi i autorytetu. Lecz dla katolików nic nie zdoła usunąć
autorytetu drugiego Soboru Nicejskiego, który potępia tych: « którzy
ośmielają się na wzór bezbożnych heretyków wyśmiewać kościelne tradycje,
wynajdować nowości różnego rodzaju... albo usiłują złośliwie albo przebiegle
obalać jakąś z prawowitych tradycji Kościoła katolickiego» ; ani deklaracji
czwartego Soboru Konstantynopolskiego: « niniejszym
zobowiązujemy się zachować i chronić reguły powierzone Świętemu Katolickiemu
i Apostolskiemu Kościołowi przez świętych i najznakomitszych Apostołów,
przez ortodoksyjne Sobory zarówno powszechne, jak i lokalne i przez wszystkich
Nauczycieli Boskich tajemnic, Ojców i Doktorów Kościoła» . Kierując się
tymi wskazaniami rzymscy papieże, Pius IV i Pius IX, nakazali umieszczenie
w wyznaniu wiary następującej deklaracji: « z całą mocą i stanowczością
uznaję i przyjmuję apostolskie i kościelne tradycje oraz inne rozporządzenia
i konstytucje Kościoła»".
Wyliczmy teraz kilka błędów
modernisty Jana Pawła II.
Modernistyczny błąd:
sakramenty,
podobnie jak wszystkie zewnętrzne przejawy religijne, są zwykłymi symbolami
odpowiednio dostosowanymi do ducha czasów.
JPII przewodniczy erze bezprzykładnych
zmian w rytach sakramentów. Dla katolika, którego religia jest zasadniczo
tradycyjna, wiedza ta wystarcza, aby stwierdzić, że jest to fałszywe i że
JPII nie jest papieżem. Ale my możemy zanalizować to głębiej. Nauka JPII
jest w pełni zgodna z duchem zmiany: "jako że skutkuje darowaniem grzechów,
Wiara powinna znaleźć w Chrzcie swój własny sakramentalny wyraz, tak aby
człowiek mógł mieć udział w darze Ducha Świętego" (3). Zauważmy,
jak pojęcie Chrztu zostało zagmatwane oraz że idea, jaką wyraża to stwierdzenie,
jest taka, że to "Wiara powinna ZNALEŹĆ w Chrzcie" swój WYRAZ.
Idea ta jasno opisuje sakrament jako symbolizujący "wiarę" .
Oczywiście w katolickim nauczaniu Chrzest nie symbolizuje Wiary, lecz dokonuje
oczyszczenia z grzechu [i jest źródłem nadprzyrodzonej Wiary Boskiej],
ale modernista utrzymuje, że WSZYSTKIE zewnętrzne praktyki są zwykłą "ekspresją
świadomości religijnej" lub "ekspresją wiary".
Modernistyczny błąd:
wszystkie
religie są w większym lub mniejszym stopniu dobre i godne pochwały.
Jest to naturalna konsekwencja
błędnej i bluźnierczej idei pochodzenia religii, jaką wyznają moderniści.
Ponieważ wszystkie religie są zwykłym zewnętrznym wyrazem "świadomości"
epoki,
w której istnieją, są one wszystkie – subiektywnie rzecz biorąc – prawdziwe
(pamiętajmy, że według modernistów nie ma żadnej obiektywnej prawdy). JPII uczynił
z tej idei kamień węgielny swojego "pontyfikatu".
Byłoby zbytecznym przytaczać ogromną liczbę sytuacji z jego udziałem naruszających
Pierwsze Przykazanie Boże, a polegających na publicznych aktach modlitw
i wspólnych "ekumenicznych" nabożeństwach
z niekatolikami, poganami i innymi niechrześcijanami. JPII jest w tym wierny
nauczaniu Vaticanum II: "...Duch
Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi [tj. niekatolickimi
sektami] jako środkami zbawienia..."
(4). Faktycznie, zastosował on to modernistyczne podejście do samego Vaticanum
II: "świadomość Kościoła, oświecana
i wspierana przez Ducha Świętego i coraz bardziej pogłębiająca jego duchową
tajemnicę, a nawet jego ludzką słabość – ..." (5). Odwołuje się
on do nowego ducha danego Kościołowi w czasie II Soboru Watykańskiego
rzekomo
przez Ducha Świętego, co stanowi dla niego właśnie dalszy rozwój "świadomości"
boskości,
jaką JEST "wiara" . Dla niego ten nowy
duch jest duchem uniwersalizmu, który ogłasza braterstwo wszystkich ludzi
i objawia po raz pierwszy, że katolicy muszą dążyć do "zbliżenia z reprezentantami
religii niechrześcijańskich, działalności wyrażanej przez dialog, kontakty,
wspólne modlitwy, badanie skarbów ludzkiej duchowości, których jak dobrze
wiemy, członkowie tych religii nie są pozbawieni. Czy czasem nie zdarza
się, że mocna wiara wyznawców niechrześcijańskich religii – WIARA, KTÓRA
JEST TEŻ EFEKTEM DUCHA PRAWDY DZIAŁAJĄCEGO POZA WIDZIALNYMI GRANICAMI MISTYCZNEGO
CIAŁA – ..." (6). Czy trzeba przytaczać tu jedno z setek stwierdzeń,
w których Kościół i jego teolodzy potępili tę ideę? Z pewnością nie. Jest
to herezja par excellence, ale
dla modernisty jest to logiczny rezultat jego założeń. Manifestuje się
ona stale, nie najmniej widowiskowo w Afryce, kiedy to (kilka lat temu)
JPII zwrócił się do grupy wyznawców voodoo (sataniści), aby powiedzieć im,
że powinni być wdzięczni swoim ojcom, którzy przekazali im swoje wierzenia.
Nie pozostał żaden zapis jego wypowiedzi, że mogliby oni rozważyć katolicyzm
jako alternatywę. Jeżeli myślimy o tym człowieku jako o katoliku, to jego
zachowanie jest niewytłumaczalne, ale kiedy zrozumiemy,
że jest on modernistą, wtedy takie działania stają się całkowicie konsekwentne
i logiczne.
Modernistyczny błąd:
Kościół
jest znakiem albo symbolem wewnętrznego pragnienia Boga ze strony rodzaju
ludzkiego. Jego źródło jest w religijnych uczuciach człowieka. Tutaj rozważamy
sam Kościół, nie prostą Wiarę.
A oto co mówi JPII: Kościół
jest "Sakramentem symfonicznej jedności wielorakich form jednej szczególnej
pełni, na podobieństwo Tajemnicy Trynitarnej, źródłem i fundamentem wszelkiej
jedności" (7). (Odnosząc
się tutaj do rozmaitych sekt niekatolickich i ich jedności [sic!] z Kościołem
katolickim). I ponownie: Kościół jest "sakramentem albo znakiem i środkiem
wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem, i jedności całego rodzaju ludzkiego"
(8).
Dla sądzących, że złe tłumaczenie słów "pro multis" w Novus
Ordo Missae było pomyłką, również jest
przykład: "za was i za WSZYSTKICH ludzi na odpuszczenie grzechów".
Termin "pro multis" ("za wielu")
– odnosi się do Mistycznego Ciała. Moderniści utrzymują, że termin
"za WSZYSTKICH" również odnosi
się do Mistycznego Ciała, ale oczywiście ich definicja Mistycznego Ciała
włącza do niego WSZYSTKICH ludzi, tak że jest zupełnie logiczna. Jako że
Kościół w ich pokrętnym myśleniu jest jedynie manifestacją boskiej immanencji,
po pierwsze w Chrystusie, religijnym duchu par excellence,
i po drugie, w dzisiejszych wyznawcach rozważanych kolektywnie, dlatego
też nie jest już dłużej ciałem "ważniejszym" niż jakakolwiek
inna instytucja religijna. Ale co jest jeszcze gorsze (jeżeli jest to możliwe),
Sobór
Watykański II i JPII stale kładą nacisk na Odkupienie wszystkich ludzi
przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa na Krzyżu i nigdy nie wspominają o
konieczności członkostwa w Kościele katolickim dla osiągnięcia zbawienia
[z równoczesnym potępieniem wszystkich sekt odłączonych od niego]. Prowadzi
to do błędu, że WSZYSCY LUDZIE są "w jakiś sposób" zjednoczeni z
Chrystusem w Mistycznym Ciele, co z kolei prowadzi logicznie do doktryny
powszechnego zbawienia. Ponadto, każda fałszywa religia zasadniczo ma to
samo źródło i początek (immanencja życiowa – "świadomość")
a stąd każda z nich jest prawdziwa. Nasuwają się logicznie dwa wnioski.
Po pierwsze, Kościół święty musi zmieniać się ze zmianą "świadomości"
– rozważaliśmy to powyżej. Po drugie, wszyscy ludzie są zbawieni, jako
że wszyscy ludzie wyznają jakąś formę religii, nawet ateiści twierdzący,
że nie ma żadnego osobowego Boga. Nigdy nie usiłowałem faktycznie policzyć
ich, ale słowa "wszyscy ludzie" pojawiają
się w dokumentach Vaticanum II
dosłownie setki, jeżeli nie tysiące razy. Nie ma tam natomiast (jeżeli dobrze
pamiętam) ani jednego pojedynczego potępienia czegokolwiek (wśród całej
masy ględzenia i błędu). Implikuje to wniosek, że [wg modernistów] wszyscy
ludzie naprawdę są zbawieni.
Jeżeli jesteś jednym z wielu,
którzy nigdy nie byli zdolni zrozumieć pism tych modernistycznych "papieży",
przestudiuj encyklikę Pascendi
św. Piusa X, a wszystko stanie się jasne.
Tekst oryginalny można znaleźć na stronie:
www.sedevacantist.com
Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa.
Przypisy:
(1) "The Catholic Encyclopedia" (z 1910 r.) vol. 10, s. 417.
(2) op. cit., s. 416.
(3) "L'Osservatore Romano", Nov. 20, 1989.
(4) Vaticanum II, Unitatis Redintegratio.
(5) Redemptor Hominis.
(6) Redemptor Hominis.
(7) Odezwa na Tydzień Jedności Chrześcijan.
(8) Redemptor Hominis (cytując Pawła VI z Lumen Gentium).
Za: www.ultramontes.pl