Paweł (żył około roku Pańskiego 68), pierwej zwany Szawłem, pochodził z pokolenia
Beniaminowego. Urodził się w mieście Tarsie z zacnych
rodziców, którzy mieli obywatelstwo rzymskie. Uczył
się w szkole słynnego doktora Pisma Gamaliela i
należał do sekty faryzeuszów.
Po Wniebowstąpieniu Pańskim wiele złego czynił
wyznawcom Chrystusowym. Był świadkiem przy kamienowaniu
świętego Szczepana, a nie dosyć mając ścigania
wiernych w Jerozolimie i ziemi żydowskiej, udał się na
rozbój do Syrii, gdzie w drodze cudownie nawrócony,
poznał Jezusa Nazareńskiego, którego prześladował. W
tym czy w innym czasie był zachwycony aż do trzeciego
Nieba, gdzie słyszał słowa, których człowiekowi nie
godzi się wymawiać i tak z naczynia gniewu stał się
naczyniem wybranym, roznoszącym drogi skarb i wonność
imienia Jezusowego po całym świecie. Ochrzczony w
Damaszku, zaraz poszedł do bóżnicy żydowskiej, jawnie
wyznając i wywodząc z Pisma, iż Jezus, którego
ukrzyżowali, jest Mesjaszem i prawdziwym Synem Bożym.
Żydzi chcieli go zabić i u wszystkich bram miasta
postawili straż, ale wierni spuścili go w koszu przez
mur i tak uszedł ich rąk. Stamtąd udał się do
Arabii, gdzie spędził trzy lata w pobliżu góry Synaj
na rozmyślaniu. Potem wrócił do Damaszku, skąd
puścił się do Jeruzalem, aby oglądać Piotra, u
którego piętnaście dni przemieszkał, a stamtąd udał
się na szukanie dusz ludzkich do Cylicji, do Tarsu.
Potem przez cały rok przebywał w Antiochii z Barnabą,
a następnie wyprawiono ich między pogan. Udali się na
wyspę Cypr, do miasta Salaminy, a potem w mieście Pafie
spotkali czarnoksiężnika, który wielce przeszkadzał
ich kazaniu przed starostą rzymskim Pawłem Sergiuszem,
odradzając mu przyjąć wiarę, którą Paweł
opowiadał. Czarnoksiężnik został za modlitwą Pawła
rażony ślepotą, a starosta uwierzył.
Będąc w Antiochii Pizydyjskiej, musieli prędko
uciekać, gdyż żydzi wzburzyli na nich pospólstwo.
Puścili się tedy do Ikonium i wiele tam dusz pozyskali
Panu Bogu, czyniąc cuda wielkie na wsparcie nauki. Tam
też Tekla, dziewica, przystąpiła do wiary Chrystusowej
i wielce była pomocna apostołom. Dla rozruchów
żydowskich udali się do Listry, gdzie św. Paweł
uzdrowił jednego chromego. Poganie mieli ich za bogów i
chcieli im czynić ofiary. I tutaj żydzi, przybiegłszy
z Antiochii, wzburzyli lud, tak że wywlókł Pawła za
miasto i ukamieniował prawie na śmierć. Gdy przyszedł
do siebie, udali się do miasta Derben, gdzie wiele dusz
pozyskali. Stąd wrócili do miast, w których tak wiele
wiernych zostawili i umacniali ich w wierze
Chrystusowej, a ustanowiwszy im kapłanów i
przełożonych, wrócili do Antiochii. Zgromadziwszy
następnie braci, oznajmili im, jakie Pan Bóg przez nich
wielkie rzeczy uczynił i że się poganom wrota do wiary
otworzyły. Potem Paweł poszedł do Jerozolimy na
sobór, na którym miano zawyrokować, czy poganie,
nawracając się, mają wypełniać przepisy zakonu
mojżeszowego.
Z Jerozolimy wrócił Paweł do Antiochii, skąd po
niejakim czasie wybrał się na nowo w podróż
apostolską. Odwiedził mianowicie wielką część Azji
Mniejszej, zakładając wszędzie nowe gminy, a stare
utwierdzając w wierze i każąc im zachowywać
przykazania apostołów i starszych. W Troas odebrał w
widzeniu rozkaz od Boga, aby się przeprawił do Europy,
przewiózł się więc natychmiast do Filippi, stolicy
macedońskiej, wziąwszy z sobą Sylę, Łukasza i
Tymoteusza.
Tu opowiadał Paweł z wielkim skutkiem naukę Jezusa
Chrystusa, tak że wielu dało się ochrzcić. Pomiędzy
nimi była pewna bogobojna niewiasta imieniem Lidia,
która z całym domem swoim uwierzyła w Jezusa
Chrystusa. Ale wkrótce powstała wielka burza przeciw
apostołom. W mieście tym była bowiem dziewczyna
mająca ducha prorokującego, która przez to państwu
swoim wielki zysk przynosiła. Tego ducha nieczystego
wypędził z niej Paweł. Widząc to jej panowie,
rozgniewali się i oskarżyli Pawła i Sylę przed
władzą miejską, mówiąc: "Ci ludzie niepokój
czynią w mieście naszym". Władza miejska kazała ich
siec rózgami i związanych wrzucić do więzienia, lecz
o północy, gdy Paweł i Syla modlili się i chwalili
Boga, powstało nagle wielkie trzęsienie ziemi, tak iż
wszystkie drzwi więzienia otworzyły się i rozwiązały
się więzy wszystkich. Gdy stróż więzienia
przebudził się i zobaczył, co się stało, dobył
miecza, aby się zabić, mniemając, iż więźniowie
pouciekali. Lecz Paweł zawołał nań głosem wielkim:
"Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu
wszyscy". Więc kazawszy zaświecić i wszedłszy do
więzienia, upadł Pawłowi i Syli do nóg, wyprowadził
ich sam z więzienia i rzekł: "Panowie! cóż mam
czynić, abym był zbawiony?". A oni rzekli: "Wierz w
Pana Jezusa, a będziesz zbawiony ty i dom twój!". I
natychmiast opowiedzieli mu słowo Pańskie, a on jeszcze
tej samej nocy kazał ochrzcić siebie i cały swój dom.
Nazajutrz dowiedziała się władza miejska, że Paweł i
Syla byli obywatelami rzymskimi, ulękli się przeto
przełożeni miasta i przyszedłszy, przepraszali
apostołów i wypuścili ich z więzienia.
Zwiedziwszy potem znaczniejsze miasta macedońskie,
udał się Paweł do Aten, najznakomitszego miasta w
Grecji. A widząc to miasto zanurzone w bałwochwalstwie,
wzruszył się duch jego. Prawił przeto z wielkim
zapałem publicznie o prawdziwym Bogu i jego Synu,
Jezusie Chrystusie. Przyszli też niektórzy z mędrców
pogańskich, którym nie podobała się jego nauka, i
zaprowadzili go na areopag, który był miejscem
publicznych zgromadzeń, aby się wytłumaczył z swojej
nauki. Paweł, stojąc wpośród wielkiego zgromadzenia,
rzekł: "Mężowie Ateńczycy! Chodząc i patrząc na
bałwany wasze znalazłem też ołtarz, na którym było
napisane: "Nieznajomemu Bogu". Tego Boga, którego wy
nie znając chwalicie, ja wam opowiadam. Bóg, który
uczynił świat i wszystko, co jest na nim, ten będąc
Panem nieba i ziemi nie mieszka w bóżnicach ręką
ludzką uczynionych. Ani rękami ludzkimi każe sobie
posługiwać, jakoby czego potrzebował; gdyż sam daje
wszystkim żywot, dech i wszystko. On uczynił z jednego
człowieka wszystek rodzaj ludzki, aby mieszkali po
wszystkiej ziemi i aby go szukali, chociaż od żadnego z
nas nie jest daleko, albowiem w nim żyjemy i ruszamy
się i jesteśmy. Będąc tedy rodzajem Bożym, nie
powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do
bałwana ręką ludzką zrobionego. Wprawdzie Bóg
przyglądał się z pobłażaniem czasom tej
nieświadomości; ale teraz oznajmuje ludziom, aby
wszyscy wszędzie pokutowali. Albowiem postanowił
dzień, w który ma sądzić wszystek świat przez
męża, którego wskrzesił od umarłych". A
usłyszawszy o zmartwychwstaniu jedni się naśmiewali a
drudzy rzekli: "Posłuchamy cię o tym drugi raz".
Opuścił tedy zgromadzenie. Niektórzy uwierzyli jednak,
a pomiędzy nimi był też Dionizy, członek najwyższej
władzy w Atenach.
Stąd udał się Paweł do Koryntu, lecz gdy i tu
sprzeciwiali mu się żydzi, których był najpierw
nauczał, rzekł do nich: "Krew wasza na głowę
waszą; nie moja to wina. Odtąd pójdę do pogan".
Odtąd nauczał w Koryncie pogan, z których wielu dało
się ochrzcić. A zabawiwszy półtora roku w tym
mieście, przewiózł się na okręcie do Azji Mniejszej
i wrócił przez Efez do Antiochii.
Po krótkim wypoczynku w Antiochii zwiedził Paweł na
nowo wielką część Azji Mniejszej i na koniec
przyszedł do Efezu, stolicy tej części Azji, która
była pod panowaniem Rzymian. Tu znalazł dwunastu
uczniów, którzy tylko chrzest Jana Chrzciciela byli
wzięli. Rzekł przeto do nich Paweł: "Jan chrzcił
lud tylko chrztem pokuty i napominał, aby wierzyli w
tego, który miał przyjść po nim, to jest w Jezusa
Chrystusa", po czym ochrzcił ich chrztem Jezusa
Chrystusa, a gdy na nich także ręce włożył,
zstąpił na nich Duch święty. W Efezie pozostał
Paweł blisko trzy lata, tak iż wszyscy mieszkańcy Azji
rzymskiej poznali naukę Jezusa. Pan Bóg czynił też
przez ręce Pawła wielkie i liczne cuda. Bo gdy na
chorych tylko chustkę lub pas Pawła położono,
natychmiast byli uzdrowieni. Zdumienie i bojaźń
święta ogarniały wszystkich, którzy to widzieli.
Wielu też uwierzyło w Pana Jezusa i przychodzili,
spowiadając się i wyznając ze skruchą uczynki swoje.
A ci, którzy zabobonem i czarną sztuką się bawili,
poprzynosili swe księgi i spalili je publicznie przed
wszystkimi. W jakiś czas potem powstał niemały rozruch
przeciwko Pawłowi i jego towarzyszom, pewien złotnik
bowiem, imieniem Demetriusz, który ciągnął wielkie
zyski z wyrobu małych posążków bogini Diany i jej
świątyni, podburzył innych rzemieślników przeciwko
Pawłowi, że ten przez swoją nową naukę uszczupla ich
zarobek. Stąd powstał wielki rozruch w całym mieście
i byłoby pospólstwo zabiło Pawła i jego towarzyszy,
gdyby przełożonym miasta nie było się udało
uśmierzyć rozruch mądrymi słowy.
Potem udał się Paweł znów do Macedonii i Grecji.
Wracając zatrzymał się w Troadzie przez cały
tydzień. A w pierwszy dzień po sabacie, tj. w
niedzielę, zeszli się wszyscy wierni na wielkiej sali
na łamanie chleba, a Paweł miał do nich mowę.
Ponieważ zaś miał nazajutrz wyjechać, przedłużył
swoją naukę aż do północy. I stało się, że pewien
młodzieniec, imieniem Eutyches, twardym snem zmorzony
spadł z okna, na którym siedział, z trzeciego piętra
na ziemię. Podniesiono go bez duszy, Paweł jednak,
przystąpiwszy do niego, przywrócił go do życia.
Po zwiedzeniu kilku wysp nad brzegami Azji stanął
Paweł w Milecie, dokąd przyzwał także starszych z
Efezu i pożegnał się z nimi czule. Mówił zaś do
nich: "Teraz oto wiedziony Duchem idę do Jerozolimy,
nie wiedząc, co mnie tam czeka. To jedno tylko świadczy
mi Duch święty po wszystkich miastach, że w
Jerozolimie czeka mnie więzienie i utrapienie. Ale za
nic sobie tego nie ważę i nie szacuję życia mego, bym
tylko ukończył posługi w opowiadaniu ewangelii Bożej.
Wiem już, że nie będziecie oglądać więcej oblicza
mego. Pilnujcie tedy sami siebie i wszystkiej trzody, nad
którą was Duch święty postanowił biskupami, abyście
rządzili Kościołem Bożym, który nabył krwią Swoją. Ja wiem, że po moim odejściu powstaną
mężowie mówiący przewrotność, aby uwiedli uczniów
za sobą. Dlatego czuwajcie, pomnąc, że przez trzy lata
we dnie i w nocy nie przestawał napominać każdego z
was ze łzami. A teraz poruczam was Bogu i łasce jego,
który mocen jest zbudować i dać dziedzictwo wszystkim
poświęconym". To rzekłszy upadł na kolana i modlił
się z nimi. Wszyscy zaś płakali rzewnie, rzucali się
Pawłowi na szyję i całowali go. Najwięcej zaś
zasmuciły ich te słowa, że już nigdy jego oblicza
oglądać nie mieli.
Za sprawą zawziętego żydostwa został Paweł,
przybywszy do Jerozolimy, pojmany i wtrącony do
więzienia, w którym trzymano go przez dwa lata. Na
koniec wysłano go na jego własne żądanie do Rzymu,
aby tam był osądzony od cesarza. W drodze rozbił się
okręt przy wyspie Malcie; lecz Paweł ocalał cudownym
sposobem. W Rzymie był także dwa lata trzymany w
więzieniu; ale potem wypuszczony na wolność podjął
nowe podróże misyjne po różnych krajach. Wróciwszy
po kilku latach, około roku 67 po narodzeniu Chrystusa
Pana, drugi raz do Rzymu, został podczas prześladowania
chrześcijan za czasów cesarza rzymskiego Nerona pojmany
i ścięty mieczem. Tak po wielkich pracach i mękach
dobry bieg swój skończywszy, poszedł po koronę
sprawiedliwości, zasłużoną u Pana naszego Jezusa
Chrystusa.
Nauka moralna
Wielki kaznodzieja i Doktor, święty Jan Chryzostom,
natchnionymi słowy wychwala łańcuch Pawła, który
nosił dla Chrystusa. Wielka to dostojność, - powiada
- wielkie królestwo być związanym dla Chrystusa.
Łańcuch ten na jego świętych rękach, większa to,
uczciwsza i sławniejsza rzecz, aniżeli być
Ewangelistą, Doktorem lub apostołem. Kto Chrystusa
miłuje, rozumie, co się mówi... Gdyby mi kto dał
obierać albo wszystko Niebo, albo łańcuch, którym
ręce Pawła związane były, ja bym łańcuch wolał.
Żaden z cesarzy w Rzymie takiej czci nie miał, jak
Paweł. Cesarz lada gdzie pogrzebiony leży, a Paweł w
pół miasta jako żywy i królujący. A jeśli tu, gdzie
cierpiał prześladowanie, takiej czci dostąpił, gdy
przyjdzie na dzień sądu, co będzie?... Pomyślcie, a
zdziwicie się, co za widok Rzym mieć będzie, gdy
Paweł i Piotr z grobu w mgnieniu oka wstaną i
podniosą się, i wynijdą przeciw Chrystusowi? Jaki dar
Rzym Chrystusowi ofiaruje, który by takimi dwiema
koronami i złotymi łańcuchami ozdobiony był? Nie tak
jest jasne niebo, gdy słońce wypuszcza promienie, jak
rzymskie miasto na wszystek świat te pochodnie
wypuszczające.
Modlitwa
Święty Pawle, wybrane naczynie, któryś zaniósł
imię Jezusa między króle i pogany, któryś tyle za
Niego wycierpiał i nie dał się odwieść od Jego
miłości, jako dzielny wojownik Chrystusa chlubną
walkę przebyłeś. Jako gorliwy nauczyciel krzewiłeś
wszędzie Jego naukę, za co cię też sprawiedliwy i
miłosierny Bóg uwieńczył koroną sprawiedliwości.
Proś Boga za mną, abym ja, będący naczyniem Jego
gniewu dla licznych mych grzechów, stał się naczyniem
pełnym cnót chrześcijańskich i otrzymał nareszcie
upragniony wieniec. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który króluje w Niebie i na ziemi, po wszystkie wieki
wieków. Amen.
Św. Paweł, Apostoł narodów
Urodzony dla nieba 67 roku,
Wspomnienie 30 czerwca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.