Kościół główny w Neapolu obchodzi w tym dniu
uroczystą oktawę, na którą zbiera się z bliska i z
daleka wielkie mnóstwo ludu. Uroczystość ta jest
wyrazem czci i wdzięczności dla patrona miasta,
świętego Januarego, którego relikwie wystawiono w
dwóch kaplicach. W jednej z nich widać święte ciało,
w drugiej głowę, a w dwóch szklanych flaszeczkach
skrzepłą krew, którą niewiasta chrześcijańska po
straceniu świętego biskupa do nich zebrała. W czasie
tej uroczystości dzieje się rzecz nadzwyczajna: oto
skrzepła krew, przytknięta do głowy i innych relikwii
św. Januarego, staje się płynną i burzy się.
Zjawisko to widziało już wielu uczonych ludzi,
katolików i niekatolików, i po gruntownym zbadaniu
rzeczy oświadczyli, że nie da się tego wytłumaczyć,
jak tylko działaniem siły nadprzyrodzonej.
January pochodził ze znakomitego rodu
neapolitańskiego i był biskupem Benewentu. W pobliskim
mieście Miseno działał gorliwy diakon Sozjasz. January
żył z nim w przyjaźni, odwiedzał go i wiódł z nim
długie rozmowy religijne. Pewnego razu, przybywszy do
Miseno, ujrzał nad głową Sozjasza, mówiącego
kazanie, jasny płomyk, co sobie tłumaczył jako znak,
że święty diakon wkrótce weźmie koronę
męczeńską. Tak się też stało. W roku 303 cesarz
Dioklecjan rozpoczął najsroższe z wszystkich
prześladowanie chrześcijan. Drakoncjusz, wielkorządca
Kampanii, wykonał rozkaz cesarski nasamprzód na młodym
Sozjaszu, którego znał jako gorliwego chrześcijanina.
Gdy Sozjasz nie chciał ofiarować bogom, zbito go
okrutnie rózgami i wtrącono do więzienia w miasteczku
Puzzuoli, razem z kilkunastu innymi chrześcijanami.
January, dowiedziawszy się o losie przyjaciela,
pośpieszył do Sozjasza, aby jemu i innym więźniom
nieść pomoc i pociechę. Tym czasem po Drakoncjuszu
objął urzędowanie Tymoteusz, jeszcze zawziętszy wróg
chrześcijan. Bawiąc w Noli pod Benewentem, dowiedział
się, że January pociesza chrześcijan, kazał go zatem
okuć w kajdany i zmusić do pokłonienia się bogom
rzymskim. January wyznał odważnie, że jest
chrześcijaninem, za co wrzucono go w piec ognisty, ale
ogień nie wyrządził mu żadnej szkody, a natomiast
spalił katów. Po trzech dniach wyjęto go z pieca,
zbito okrutnie i osadzono w więzieniu, gdzie odwiedzali
go dwaj duchowni, Festus i Dezydery. Na wieść o tym
wielkorządca kazał ich pojmać i rzekł do nich:
"Coście wy za jedni?" "Jeden - odpowiedział za
nich January - jest mym diakonem, a drugi lektorem".
Na te słowa Tymoteusz zapytał: "Czy także są
chrześcijanami?" "Tak jest - odpowiedział
January. - Jeśli ich zapytasz, ufam, że nie wyprą
się Jezusa Chrystusa!", a Festus i Dezydery
oświadczyli, że są chrześcijanami i gotowi na
śmierć za Pana Jezusa.
Starosta kazał trzech wyznawców okuć w kajdany i
wtrącić do więzienia w Puzzuoli. Z pogodnym obliczem
ucałowali się towarzysze i chwaląc Boga, prosili o
łaskę wytrwałości. Nazajutrz zaprowadzono ich do
teatru, gdzie na nich czekał Tymoteusz i tłumy ludu,
albowiem mieli być rzuceni na pożarcie dzikim bestiom.
Siedmiu chrześcijan, między nimi January, uklękło
w środku placu igrzysk, z oczyma zwróconymi w niebo.
Lwy ze strasznym rykiem wypadły z klatek, ale zaraz
pokładły się pokornie u nóg świętych Wyznawców.
Zawstydzony Tymoteusz skazał ich na karę miecza, ale w
chwili gdy ten rozkaz dawał katom, nagle wzrok utracił.
Przerażony, prosił Januarego o pomoc. Święty biskup
pomodliwszy się uzdrowił go znakiem krzyża świętego,
mimo to jednak okrutnik z obawy przed cesarzem kazał
wykonać wyrok, tym bardziej, że pięć tysięcy
spośród tłumu widzów oświadczyło się za wiarą
Chrystusową.
Gdy w siedem lat później cesarz Konstantyn Wielki
zapewnił chrześcijanom wolność wiary, mieszkańcy
Benewentu sprowadzili zwłoki Festusa i Dezyderego,
natomiast zwłoki Januarego pozostały w Neapolu. W roku
825 książę Sykon obiegł Neapol i zmusiwszy
oblężonych do wydania zwłok Świętego złożył je w
katedrze w Benewencie. Głowa i krew Świętego
pozostała w Neapolu. Dopiero w roku 1480 udało się
królowi Ferdynandowi odzyskać święte ciało, które
odtąd zaczęło słynąć wielkimi i licznymi cudami.
Nauka moralna
1) Cześć oddawana relikwiom jest czcią prawdziwą,
wewnętrzną, uprawnioną, pochodzącą z wiary w
zbawienie człowieka przez najświętszą krew Jezusa.
Czcimy ciała Świętych jako przybytek Ducha św., jako
ciała ludzi, którzy używali w pełni łask
sakramentalnych, mieli nadprzyrodzone zasługi, słynęli
z bohaterskich cnót i znosili niesłychane udręczenia z
niebiańską pokorą i poświęceniem. Cześć taka jest
wyrazem wdzięczności, podziwu i radości ze
wspólnictwa, w jakim z nimi pozostajemy przez odrodzenie
się w duchu. Święty Ambroży mówi: "Jeśli mnie
zapytasz, co wielbię i co czczę w spróchniałym i
stoczonym ciele, o które Bóg się nie troszczy, wtedy
odpowiem ci: Wielbię w ciele Męczennika zarosłe
blizny, które otrzymał w imię Chrystusa; wielbię
pamiątkę wiekopomnych cnót jego, wielbię szczątki
uświęcone żywą wiarą wyznawcy, wielbię ciało,
które mnie uczy kochać Boga i niczego w imię Jego się
nie lękać. Czemuż by nie mieli wierni czcić ciała,
którego obawiają się szatani, co je brali na
tortury?" - Cześć relikwii jest tak dawna jak
Kościół. Sama przecież Najświętsza Panna wielbiła
pod krzyżem ciało swego Boskiego Syna i niewątpliwie
przechowywała pozostałe po Nim pamiątki z należną
czcią.
2) Sobór trydencki oświadczył, że ciała
Świętych świadczą ludziom wielorakie dobrodziejstwa,
i że wyklęci są z Kościoła ci, którzy twierdzą,
że cześć oddawana szczątkom i pozostałym po
Świętych pamiątkom jest niepotrzebna i nie przynosi
żadnej korzyści. Jest rzeczą niewątpliwą i popartą
niezliczonymi dowodami, że wielu chrześcijan wskutek
pobożnego dotknięcia świętych relikwii doznało
rozlicznych łask na ciele i duszy. Doktor Kościoła
św. Jan z Damaszku mówi: "Jezus Chrystus dał nam w
relikwiach świętych zbawienne źródła, z których na
nas spływają wielorakie dobrodziejstwa. Relikwie te
wyganiają z ciał złego ducha, leczą niemoce i
kalectwa, uzdrawiają chorych, przywracają wzrok
niewidomym, uwalniają od trądu, odpędzają pokusy,
koją smutki i utrapienia. Za przyczyną Świętych
zyskują chrześcijanie, mający silną wiarę, rozliczne
dary od Ojca niebieskiego. Wszyscy Ojcowie Kościoła
godzą się na to, że kto czci Świętych Pańskich w
ich relikwiach, a ich relikwie w imię Świętych
Pańskich, ten zyskuje tym samym ich opiekę, wyjednywa
sobie u nich wstawienie się do Boga i staje się
godniejszym łask i dobrodziejstw, jakimi Bóg nagradza
tych, którzy wiernie Go się trzymają".
Modlitwa
Boże, który nas pocieszasz doroczną uroczystością
świętych Męczenników Twoich, Januarego i towarzyszy
jego, spraw miłościwie, abyśmy uciekając się do ich
pośrednictwa, przykładem cnót ich do wiernej Tobie
służby się pobudzili. Przez Pana naszego Jezusa
Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.