Święty Cyprian urodził się około roku a 200 w
Kartaginie, stolicy Afryki północnej. Był synem
bogatej rodziny senatorskiej i już jako chłopiec
rokował wielkie nadzieje. Świetnie skończywszy szkoły
wyższe, celując niezwykłym talentem krasomówczym,
wystąpił publicznie jako profesor wymowy.
Szlachetnością rodu, wielkim majątkiem, obejściem
pełnym wytworności, gruntownym wykształceniem i
przykładnym życiem imponował stołecznej młodzieży.
Do jego najlepszych przyjaciół należał mieszkający w
jego domu kapłan chrześcijański Cecyliusz, który go
nakłonił do czytania Pisma świętego i obeznania się
z treścią Ewangelii świętej.
Miał wprawdzie Cyprian umysł zdolny do przejęcia
się prawdami wiekuistymi, ale mimo to długo toczyła
się w jego sercu walka między wiarą i od dawna
zakorzenionym błędem, aż nareszcie przemogła w nim
łaska i rzucił się w objęcia miłosierdzia Bożego.
Chrzest przyjął w roku 245, o czym z radością
doniósł swemu drogiemu przyjacielowi Donatowi w
słowach następujących: "Długom chodził w
ciemności i pomroce nocnej, długom się kołysał na
wzburzonych falach morskich i błąkał po błędnych
manowcach, nie poznawszy celu życia i ślepy na
światło prawdy; trudnym i nieomal niepodobnym wydało
mi się to, czego wymaga łaska Boża od pragnących
zbawienia, tj. odrodzenie się człowieka w duchu i
sercu. Godziłem się z moralnymi ułomnościami, z
którymi oswoiłem się od dawna tak dalece, że zdawały
mi się nieodłączne od natury mojej. Lecz gdy święta
woda odrodzenia zmyła brudy dawniejszego mego życia,
wtedy jasne i czyste światło rozprószyło mgły
grzechu, zalegające duszę moją".
Przejęty wdzięcznością, rozdzielił natychmiast
większą część majątku pomiędzy ubogich, ślubował
czystość i gorliwie poświęcił się studiom
teologicznym, których owocem były rozliczne, pełne
gruntownej nauki pisma jego. Cieszyli się chrześcijanie
z pozyskania dla wiary takiego męża i pragnęli
widzieć go kapłanem, był bowiem wzorem wszelakich
cnót.
Gdy trzy lata po chrzcie Cypriana umarł biskup Donat,
lud natychmiast obrał Cypriana na jego następcę w roku
248, nie bacząc wcale na jego opór. Jako biskup
kartagiński miał nadzór nad wszystkimi kościołami
afrykańskimi i pełnił obowiązki swego urzędu
mądrze, pokornie i energicznie, starając się o dobro
owieczek i Kościoła, jako też zachęcał do
pobożności, której przykładem był Chrystus.
Działalność jego przynosiła błogie skutki, im
większa jednak była radość chrześcijan, że mają
takiego biskupa, tym zawziętsza nienawiść pogan, że
on, który był dawniej ich chlubą i ozdobą, zbrojny
teraz chrześcijańską wiedzą i nauką tak silne ciosy
zadaje ich sprawie, tj. bałwochwalstwu. Gdy tedy w roku
250 za panowania Decjusza wybuchło prześladowanie
chrześcijan, poganie na cały głos w teatrze zaczęli
wrzeszczeć: "Precz z Cyprianem, rzucić go lwom i
dzikim zwierzętom na pożarcie!".
Przestrzeżony znakiem z Nieba uszedł Cyprian
srogości nieprzyjaciół, szukając ocalenia w ucieczce,
aby w tych burzliwych czasach nie osierocić trzody i
bronić jej zarówno od wrogów zewnętrznych, jak i
wewnętrznych. Z ukrycia sterował kościołem mądrze i
oględnie, jak to widzimy z listów jego pisanych do
biskupów, kapłanów i świeckich. Wkrótce burza się
uspokoiła i Cyprian wrócił do swych diecezjan, którzy
go z radością przyjęli.
Niezadługo atoli miało go spotkać większe
zmartwienie, kilku bowiem księży, którzy obrażoną
ambicję ukrywali pod płaszczykiem już to przesadnej
pobożności, już też niekościelnej łagodności,
pozyskali kłamstwem i fałszami sporo zwolenników i
zamianowali diakona Felicissima biskupem, dając tym
sposobem pierwszy przykład zgorszenia, jakie się miało
później kilkakrotnie powtórzyć. Do nich przyłączyli
się montaniści (sekta religijna w II wieku po
Chrystusie), którzy twierdzili, że znamieniem
prawowitości i wyższego namaszczenia biskupa nie jest
świadectwo apostolskiego następstwa, lecz wykazanie
nadzwyczajnych darów. Przeciw tym buntownikom wystąpił
Cyprian z całą grozą i siłą prawowierności i
napisał nieśmiertelną rozprawę o jedności
Kościoła, w której przebija się cała wzniosłość
jego ducha, bogactwo myśli i potęga jego nauki. Jeszcze
nie był zeszedł dzielny szermierz z pola walki, a już
pojawił się nowy wróg, który mu dał sposobność
pokazania światu, że jest nie tylko bohaterem nauki,
ale i cnoty. W roku 252 zaczęła się srożyć w
Kartaginie straszna zaraza, która pochłonęła mnóstwo
ofiar. Uciekał przed nią, kto tylko mógł; chorzy byli
pozbawieni opieki, a umarli leżeli po ulicach, bo nikt
ich nie chował. Cyprian zachęcał wtedy swoje owieczki
słowem i przykładem, aby czynem okazały miłosierdzie,
którego uczył ich Mistrz, ukrzyżowany Zbawiciel.
Odezwa jego błogi odniosła skutek; od domu do domu
śpieszyli chrześcijanie, pielęgnowali chorych, nie
pytając ich o wiarę, pocieszali konających, chowali
zmarłych i wspierali ubogich cierpiących. Przykład ich
wpłynął na pogan tak zbawiennie, że i oni brali się
ochoczo do dzieła i pomagali, jak mogli.
Niezadługo wszczęło się nowe prześladowanie
chrześcijan, które Cyprian przepowiedział i którego
już od dawna się obawiał. Było to w roku 257.
Namiestnik cesarski Paternus kazał natychmiast uwięzić
świętego biskupa i chciał go zmusić do odstępstwa i
uczczenia bogów pogańskich. Cyprian oświadczył:
"Jestem chrześcijaninem i biskupem. Jednego tylko
znam prawdziwego Boga, który stworzył ziemię i Niebo.
Tego Boga wyznajemy jako chrześcijanie, do Niego się
modlimy we dnie i w nocy sami za siebie, za całą
ludzkość i za cesarza". Na pytanie sędziego, ilu
jest chrześcijan w mieście i gdzie mieszkają,
odpowiedział zacny pasterz: "Nie mogę ich
wymienić, gdyż prawo rzymskie karze donosicieli.
Znajdziecie ich w mieszkaniach, które zajmują".
Skazano go na wygnanie do Curubis, ale wkrótce
obostrzono karę. Nowy namiestnik Galeriusz posłał po
niego dwóch setników z wojskiem i kazał go sprowadzić
do Kartaginy.
Wieść o uwięzieniu Cypriana wywołała w mieście
wielkie przerażenie nawet między poganami, którzy nie
zapomnieli, ile im wyświadczył dobrodziejstw w czasie
zarazy. Przesłuchanie było krótkie, a wyrok brzmiał
następująco: "Cyprian ma ulec karze miecza, jako
głowa występnej sekty, która wykracza przeciw
istniejącym prawom i czci należnej cesarzowi".
"Chwała Bogu" - odpowiedział biskup.
Przytomni ogłoszeniu wyroku chrześcijanie szlochając i
płacząc, wołali: "Umierajmy razem z nim!".
Kiedy przybyli na miejsce kaźni, zdjął Cyprian
wierzchnie szaty i ukląkł do modlitwy, po czym
powstał, zdjął dalmatykę, kazał katowi wypłacić 25
monet złotych i sam sobie oczy zawiązał.
Chrześcijanie powyjmowali białe chusteczki, aby je
umaczać w krwi drogiego pasterza. Kat wymierzył cios
śmiertelny i głowa pierwszego biskupa afrykańskiego
potoczyła się na ziemię, a dusza jego uleciała w
Niebo dnia 14 września 258 roku.
Nauka moralna
Dziwne to i uwagi godne, że wszyscy sekciarze i
krzewiciele błędów, którzy z powodu obrażonej dumy i
fałszywej ambicji uczynili rozbrat z Kościołem
Chrystusowym, nie szukali zwolenników pomiędzy
poganami, nawracając ich do chrześcijaństwa, lecz
zachęcali do odszczepieństwa chrześcijan, których
przodkowie doznawali dobrodziejstw Ewangelii św. Tacy
są o tyle niebezpieczni dla Kościoła, że złość i
chytrość swoją ukrywają pod płaszczykiem
świątobliwości i pozornej troskliwości o cielesne i
duchowe dobro katolików i tym sposobem starają się
uwikłać ich w swe sieci. Przed takimi obłudnikami
ostrzegał Cyprian owieczki swoje, przypominając im
słowa, które wyrzekł Pan Jezus do Piotra: Ty jesteś Piotr (tj. opoka), a
na tej opoce zbuduję Kościół, a bramy piekielne nie
przemogą go. Tobie oddam klucze Królestwa niebieskiego.
Paś jagnięta, paś owce Moje.
Chociaż Chrystus po zmartwychwstaniu swoim dał równą
władzę apostołom, to jednak tylko na jednego z nich
przelał zwierzchnictwo nad Kościołem i zarządem jego.
Piotrowi przyznał najwyższą godność dla dobra
jedności Kościoła. Kto nie uznaje jego jedności, czy
ma mocną wiarę? Kto się tej jedności opiera, czy
należy jeszcze do Kościoła? Wszakże św. Paweł
mówi: Jedno ciało,
jedna dusza, jedna nadzieja, jeden Pan, jedna wiara,
jeden chrzest, jeden Bóg.
Tę jedność stwierdzać, za nią walczyć, przy niej
silnie stać winni biskupi, naczelnicy Kościoła, aby
dać dowód, że cały
episkopat jest jeden i niepodzielny. Jeden i
jednolity jest episkopat, a biskup jako jednostka ma
znaczenie tylko o tyle, o ile się czuje częścią
całości. Jeden tylko jest Kościół, chociaż się
dzieli na wielość, tak jak jest wiele promieni
słonecznych, ale jedno tylko światło, wiele konarów i
gałęzi, ale wszystkie z jednego pnia wyrastają. Jeśli
odłamiesz gałązkę od drzewa, gałąź ta nie
przystroi się liściem i kwieciem, lecz uschnie.
Odłącz strumień od źródła, a strumień wyschnie.
Tak Kościół oświeca swymi promieniami świat cały,
ale światło jego jest tylko jedno; rozpościera swe
konary na wszystkie strony świata, ale pień jest tylko
jeden. Komu Kościół nie jest matką, temu Bóg nie
będzie Ojcem. Nie ma zbawienia
poza Kościołem. Kto nie uznaje tej
godności, temu obojętna wiara w Boga Ojca i Syna,
obojętne życie i wiekuiste zbawienie.
Modlitwa
Boski Zbawicielu Jezu Chryste! Daj nam tę łaskę,
abyśmy byli i pozostali zawsze wiernymi i posłusznymi
dziećmi Kościoła przez Ciebie ustanowionego, i nie
chciej tego dopuścić, abyśmy spuścili z oka cześć
winną Twym świętym sakramentom albo też niegodnie
przystępowali do Stołu Pańskiego. Przez Pana naszego
Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi.
Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.