"«Nauczycielu
dobry, co mam czynić, abym miał żywot wieczny». A Jezus mu rzekł: «Znasz
przykazanie: Nie zabijaj»." (Łk.
XVII, 19-20)
Zasada:
szanować życie
I.
– CO TO ZNACZY ZABIĆ?
Zabić
to znaczy pozbawić życia, uniemożliwić na zawsze podstawowy pęd do urzeczywistnienia
się istoty żywej, to powstrzymać przeznaczenie, zamknąć przyszłość.
II. – BÓG PANEM ŻYCIA I ŚMIERCI.
Ponieważ
Bóg jest stwórcą wszystkiego, jest również nieograniczonym władcą. Wszystkie
byty, które pochodzą od Niego, należą do Niego, wpierw, nim należały do
siebie lub do kogoś innego.
Jeśli
mają prawo do życia cudzego, dostały je od Boga albo drogą władzy, której
im udzielił, albo drogą zależności przyrodzonej, którą ustanowił, tak że
jedne byty zabijają drugie w celu utrzymania własnego życia. I tak zwierzęta
zjadają rośliny, człowiek spożywa zwierzęta. Prawo to jest jednak ograniczone
miarą rzeczywistej potrzeby, którą Bóg pozwala zaspokoić.
III. – DLACZEGO POSZANOWANIE ŻYCIA JEST PRAWEM OPATRZNOŚCIOWYM.
1.
Każdy obowiązany jest szanować życie własne i bliźniego. Nie wolno odebrać
go nikomu bez ważnej moralnej przyczyny, która by ten czyn usprawiedliwiała.
2. I to
tym bardziej, im to życie, o którym jest mowa, jest wyższe, piękniejsze,
cenniejsze, przeznaczone do celu bardziej wzniosłego.
Kwiat
ma mniejszą wartość niż dusza; mrówka mniej znaczy niż człowiek.
3.
Jeśli zagadnienie «zabijać, czy nie zabijać» odnosi się nie do ludzi,
znajduje rozwiązanie zwykle w tym, że jedne byty zostały stworzone dla
drugich i że życie powszechne opiera się na życiu jednostek; z tego powodu
jagnię żywi się roślinami, wilk zjada jagnię, a człowiek zabija wilka,
aby nie został przez niego rozszarpany.
4.
Jeśli chodzi o życie ludzkie, zagadnienie to zmienia się zasadniczo ze
względu na cel, dla którego człowiek jest stworzony i przeznaczony. Tu
się rozgrywa dramat wieczności! Człowiek ma wartość sam w sobie i dla siebie;
życie jego jest środkiem doczesnym do osiągnięcia przeznaczenia wiecznego.
Wielkie zastosowania!
Nie
wolno zabijać, tzn. pozbawiać kogoś bezprawnie życia.
Czym jest jednak «życie»
dla człowieka? Człowiek składa się i z duszy, i z ciała, jest istotą śmiertelną
i nieśmiertelną, dla którego umrzeć znaczy, z jednej strony powrócić do
prochu, z którego powstał, z drugiej wejść do żywota wiecznego. Oto powód,
dla którego jest różnica między zabiciem człowieka a zwierzęcia. W człowieku
można zabić jego życie cielesne, moralne i duchowe. Przykazanie «nie
zabijaj» odnosi się do wszystkich trzech.
1. Nie
zabijaj ciała.
Nigdy
nie wolno zabijać bliźniego, za wyjątkiem sprawiedliwej obrony życia jednostki
lub zbiorowego. W obliczu bowiem śmierci, jeżeli zamach na nasze życie
był bezprawny, życie własne ma większą wartość niż życie cudze. Zabijamy,
aby ratować życie własne. Ten, kto godzi na życie nasze, popełnia przestępstwo;
broniąc się, mamy prawo nawet zabić.
Nie
zabijaj człowieka z powodu zazdrości lub namiętności, dla zemsty, dla korzyści
materialnej, dla przyjemności patrzenia na czyjąś śmierć, w celu pozbycia
się rywala, dla przeszkodzenia czyjemuś szczęściu, aby zdobyć miejsce wroga.
Jeśli dla tych powodów zabijesz bliźniego, będziesz mordercą. Odpowiesz
przed Bogiem za skutki twego czynu. «Krew wylana woła przeciw tobie»,
mówi Pismo święte.
Nie zabijaj
życia dziecka w łonie matki.
Pomiędzy
zniszczeniem ziarnka, trawy lub kłosu nie ma zasadniczej różnicy. Jest
to tylko kwestia czasu. Zabić człowieka czterdziestoletniego, trzechletniego,
trzymiesięcznego, zabić go po urodzeniu, czy też przed urodzeniem – to
znaczy być w każdym wypadku mordercą. A im istota jest słabsza, aby się
obronić, tym zbrodnia jest wstrętniejsza. We wszystkich wypadkach niszczy
się życie albo od chwili jego poczęcia, albo w chwili jego pełnego rozkwitu.
Ani
pobłażanie opinii publicznej, ani wielka liczba tych, którzy popełniają
tę zbrodnię, ani milczenie, jakie ją pokrywa, ani bezkarność, która do
niej zachęca, nie uchronią od nazwy mordercy tego, kto się tego czynu dopuszcza.
Mimo swej winy, matka nieślubnego dziecka, tak często
pogardzana, jest mniej pogardy godna niż ta, która matką nie została, gdyż
zabiła. Nieślubna matka uszanowała życie.
Nie
wystarczy umyć rąk, podobnie jak Piłat, i pokazać je czyste opinii, która
uniewinnia i wielbi, aby być czystym wobec Boga. Zostanie krew niewidzialna,
którą Pan Bóg widzi. Można być Kainem, nie nosząc tego imienia. Każdy jest
Kainem (mordercą), kto zabił istotę małą lub dużą dobrowolnie i bezprawnie
z jakiegokolwiek powodu.
2. Nie zabijaj serca.
Serce
jest siedliskiem uczuć. Ono ma własne życie powstałe z najtkliwszych uczuć,
które promieniują na tych, których kocha i które przyjmuje od tych, którzy
je kochają.
Serce
żony, serce matki, serce dziecka, serce dziewczyny, każde serce, które
kocha!
Jakie prawo masz do tego serca i
jego życia? A możesz zabić je przez ból, jaki
mu zadajesz, przez miłość, z której robisz igraszkę, przez rozpacz, w jaką
je pogrążasz.
Nie
zabijaj serca, niszcząc jego uczucie, przez rzucenie potwarzy na istotę,
która była dla kogoś radością i mocą.
Nie zabijaj
serca przez okrutną zdradę, przez niedotrzymanie obietnic, jakie dałeś,
przez porzucenie go w pustynię zwykłego opuszczenia.
Nie
zabijaj serca, odbierając mu piękno czystej miłości, aby je skłonić do kochania,
które jest tylko niską zmysłowością i namiętnym pożądaniem.
Serce
umarłe! Jak dużo jest serc umarłych! Jedne umarły przez chorobę, inne popełniły
samobójstwo. Ale
inne, i to bardzo liczne, zostały zabite. Istnieje ich zabójca. Który?
Gdzie się znajduje obecnie?
Często
głębokie milczenie serc umarłych sprawia, że morderca przechodzi niezauważony.
«Co dziwniejsze!... żyje się nawet z sercem zabitym». Możliwe. Ale jakim
życiem? I tyle pięknych rzeczy ginie na ziemi między ludźmi – przez śmierć
serca.
3. Nie
zabijaj szlachetnych marzeń!
One
są miarą wielkości życia! Przez nie urzeczywistnia się to, co jest w nim
najlepszego. Bez nich życie staje się w swej nicości bezbarwne i pozbawione
wszelkiej treści. One są punktem wyjścia dla wszystkiego, co świat ulepsza
i upiększa istnienie. One są myślą przewodnią
w pracy nad ukształceniem wewnętrznym. Urzeczywistnione, czy nie, o ile
tylko istnieją, są źródłem tajemnej mocy. Każdy, prawdziwy apostoł świętej
sprawy odczuwał je w głębi swego jestestwa i czerpał z nich moc i zapał
do wypełnienia swego dzieła.
Nie
gaś ideałów swoim sceptycyzmem, jak gasi się zapaloną świecę.
Nie
niszcz ich szyderstwem, jako coś naiwnego, głupiego, jako coś, co się nie
da zrealizować w życiu.
Nie
zabijaj ich krytyką, zniechęcaniem, starając się złośliwie zniszczyć ich
poczynania.
Skoro
tak bardzo potrzebują ciepła, nie zabijaj ich przez stworzenie wokół nich
atmosfery wprost mrożącej, tak że powoli muszą ulec w niej zniszczeniu.
Cóż
uczyniłeś, jeśli wskutek zniszczenia tych ideałów zmarnowała się młodość
duszy, apostolstwo, gorliwa działalność? Ideały obalone, jak liście wdeptane
w błoto, czy nie są ofiarami, które cię oskarżają? Czy grzech twój wobec
nich nie jest zbrodnią? Jakim prawem go popełniłeś? Może powodem była zazdrość,
nienawiść duszy lub Boga, zgubny pęd do niszczenia?
Podobne przyczyny, jedynie możliwe, zamiast cię usprawiedliwić, surowo
cię potępiają.
4. Nie zabijaj wiary.
Wiara
jest życiem, jest nieodzownym początkiem życia z Bogiem i w Bogu, jest
życiem prawdziwym. Jak wielki posiada wpływ na rozum, na serce, na sumienie,
na duszę całą! Jak ona wszystko przeobraża!... Kto nie posiada wiary, czy
rozumie cokolwiek? Czy spodziewa się czego? Skąd czerpać będzie dostateczną
siłę do cierpliwego znoszenia krzyża i nie poddawania się zwątpieniu?
Jeśli
wiarę posiadasz, musisz zrozumieć, że ona jest skarbem niezastąpionym.
Jeśli jej nie masz, to powinieneś także to zrozumieć, przez szczere porównanie
pełności, jaką daje wiara, z zupełną pustką i nieskończoną ciemnością,
w jaką cię niewiara strąciła.
Nie zabijaj wiary:
Przez
szyderstwa, niedomówienia, ostre krytyki, wyniosły sposób wygłaszania o
niej sądów;
Przez
rozmowy, książki, które pożyczasz, przez twój wpływ uczenie niszczycielski,
jaki masz na duszę bezbronną, a pełną zaufania;
Przez wszelkiego rodzaju przeszkody,
jakie czynisz, aby jej uniemożliwić utrzymanie się przy wierze przy pomocy
praktyk religijnych; przez nadużycie twej powagi, pozbawiając tę duszę
potrzebnych jej pomocy duchowych;
Przez
twoje oszczerstwa, które zohydzają wiarę, budzą powoli wątpliwości i doprowadzają
do zupełnego odstępstwa od wiary;
Przez
twoje szkodliwe aluzje, wciąż powtarzane, a dające do zrozumienia, że wiara
jest rzeczą głupią, że
nie przystoi człowiekowi inteligentnemu, że dobra jest dla prostaczków
i niewykształconych, że im kto bardziej uczony, tym prędzej zrzuca jej
jarzmo i jej pęta.
Jeżeli
ośmielasz się zabijać wiarę w sposób powolny, czy brutalny, popełniasz
błąd nie do przebaczenia. Co postawisz na miejscu tego życia wyższego,
które burzysz? Co zbudujesz dla duszy na gruzach zburzonej wiary? Jaką
gwiazdę przewodnią, jakie światło zaświecisz nad jej drogą? Czy sceptycyzm
i brak wiary dają siłę w życiu? Czy pocieszają? Czy uzdrawiają głęboko
ukryte rany?
Krzyczysz
o zbrodni, gdy jakiś łotr zabije podróżnego w lesie... Kto jest jednak
większym bandytą? Może głód popchnął go do tego. A ciebie co do tego zmusza?
Wiara ma większą wartość niż pieniądze. Ten, kto zabija ciało, aby ukraść
pieniądze, popełnia mniejszą zbrodnię niż ten, kto zabija żywą wiarę.
Zrozum to dobrze. Nawet gdy
ofiara ginie bez krzyku lub z uśmiechem na ustach, jakby umierała wśród
kwiatów, to jednak ginie, i to wystarczy, abyś ty był mordercą. Mord ten
nie podlega karze prawa; prawo nim się nie zajmuje; niejednokrotnie nawet
zachęca do niego. Opinia również nie
uważa takiego za zbrodniarza. Przeciwnie! Uznaje go i schlebia. Niektóre
ze «sław literatury» odznaczono wawrzynami; wzbogacone sprzedażą
swoich książek, królując na tronie po Wolterze, Renanie i innych, triumfują.
Zastanów się jednak! Znajdują się w celi więziennej ludzie skazani na śmierć,
okuci w kajdany, którzy popełnili mniejszą zbrodnię, bo zabili tylko ciało,
i przyspieszyli zgon jego o lat kilka. Ci zaś, którzy zabili wiarę w liczbie
dusz, bliżej nieznanej, zabili to, co było nieśmiertelne i miało
żyć wiecznie...
Na
sprawy te należy patrzeć trzeźwo, w oświetleniu nagiej prawdy. Wnioski
budzą grozę! Wybuch śmiechu nie zmieni niczego. Przeciwnie! Morderca, który
płacze w przeddzień egzekucji, budzi litość. Morderca, który się śmieje
i żartuje, wygodnie rozparty w swym fotelu, jest wstrętny.
5. Nie zabijaj sumienia.
Sumienie
to zmysł dobra i zła, to zdolność odczuwania wstydu i wyrzutów..., niepokój
przed popełnieniem winy, męka w czasie jej spełniania, wyrzuty po jej dokonaniu...,
to życie moralne, to zastosowanie prawa etycznego do poszczególnych czynności.
Dla człowieka pozbawionego sumienia nie istnieje ani obowiązek, ani grzech,
ani cnota. Istnieje tylko nieograniczony popęd, nieokiełzana żądza, nieopanowana
namiętność, folgująca wszelkim zachciankom,
które się stają regułą jego życia...
Takich
ludzi jest dużo. Są jednak ludzie, którzy mają sumienie.
Sumienie,
tak samo jak co innego, mogą inni w nas lub my sami możemy w sobie zabić.
Wtedy mówi się o takim człowieku, że jest «bez sumienia».
Można
zabić własne sumienie lub bliźniego:
Przez
pozwalanie mu na coraz poważniejsze ustępstwa, tak że w miarę coraz częstszego
przyzwalania na zło, traci swą delikatność, aż do zupełnego zaniku czujności.
Przez nieuczciwe zapewnianie go,
gdy wobec niebezpieczeństwa grzechu niepokoi
się, przestrzega i lęka: «Nie bój się, to nie grzech».
Przez
dostarczanie mu fałszywych, lecz jakże przekonywujących uniewinnień, gdy
waha się i nie śmie popełnić jakiejś winy.
Przez
uśmierzanie jego wyrzutów i zagłuszanie ich w wirze rozkoszy i zabaw, aż
powoli zamilknie.
Przez
przedstawianie mu, że «wszystko to»,
to próżne skrupuły, którym trzeba stanowczo się przeciwstawić i którym
nie będzie nigdy końca, jeśli tak długo będzie się zastanawiać nad takimi
błahostkami.
Przez
«dowodzenie», że sumienie to tylko sprawa wychowania; że nadchodzi chwila,
w której trzeba zrzucić jego jarzmo i stać się sobą samym, że tylko w ten
sposób można stać się człowiekiem.
Zabijając
więc sumienie, co zabiłeś?
Czy
robaka, który gryzł? Czy żmiję, która kąsała? Czy wspomnienie, które szło
za tobą, budząc wyrzuty i psując radość życia? Czy tyrana, który cię prześladował?
Niestety!
Coś daleko ważniejszego. Zabijając sumienie, zabiłeś wszystko, całe poczucie
moralności. Na miejscu sumienia, które zostało zabite, co pozostało, aby
życie uregulować, ustrzec, oczyścić, naprawić? Nic. Pustka niczym niewypełniona.
Skutki
tego czynu mnożą się w nieskończoność. O, jakże pozory są mylne! Spokój,
który nastąpił, i cisza z powodu braku dawnych niepokojów i wyrzutów pozwalają
przypuszczać zmianę. Ma się wrażenie wyswobodzenia od nieprzyjaciela i
osiągnięcia tajemniczego szczęścia... Złudzenie! Zbrodniarze omamili ofiarę,
która w błąd wprowadzona, przychodzi im podziękować... To, co się osiągnęło,
to nicość moralna życia do głębi zepsutego.
To pozorne szczęście jest o wiele gorsze od nieszczęścia.
6. Nie
zabijaj czystości.
Dla
dziecka i dla dziewicy czystość posiada ogromną w życiu wartość. Wartość
ta może jednak łatwo ulec zniszczeniu. Błogosławieni czystego serca. Błogosławieni
również ci, którzy przeniknięci świętą bojaźnią przed pozbawieniem tamtych
czystości i świętości serca, odnoszą się do nich z należną czcią i szacunkiem.
Jakież ogromne mnóstwo znajduje się zgnilizny moralnej, a jak rzadko spotyka
się lilie czystości. Tym bardziej powinno się troskliwie dbać o ich rozwój.
Jak często brudne ręce kalają je! Iluż zazdrosnych zrywa te kwiaty, znajdując
zgubną przyjemność w ściągnięciu ich do wspólnego błota!
Nie
zabijaj czystości.
Nie gorsz niewinnych niewłaściwym
uświadamianiem. Nie odsłaniaj występku dotąd przed nimi zakrytego. Nie
wszczepiaj trucizny w ich niewinne serca. Nie burz tego ufnego spokoju.
Nie kuś tej słabości. Nie chwytaj na wędkę rozkoszy tych maluczkich, którzy
żyją dotąd szczęśliwi w nieświadomości
zła...
Nie
gorsz ich ani słowem, które do nich powiesz, ani rycinami, które im pokażesz,
ani miłością, którą ich pokochasz, ani pieniędzmi, które im ofiarujesz,
i nie staraj się ich zdobyć, bo są nie dla ciebie, jesteś ich niegodzien...
Nie pochlebiaj
piękności, aby łatwiej ją zbezcześcić. Nie wykorzystuj nędzy, pozbawionej
środków do życia, aby ją ściągnąć do twego błota. Nie nadużywaj swej władzy,
siły i zgubnego uroku, aby poddać te dusze bezbronne tyranii twych namiętności.
Ciało
bowiem zawsze i wszędzie mdłe jest i słabe. Niewinność można zachować tylko
wielką czujnością i walką z pokusami. Nie utrudniaj więc tej walki, która
wymaga nieraz bohaterskich wysiłków, swoim kuszeniem do złego, któremu
może ulec.
Jeżeli
to uczynisz, rozważ wielkość swej zbrodni.
W mniemaniu świata i ludzi,
którzy sieją zepsucie i zgorszenie, jest to tylko drobny epizod. «Cóż
tak ważnego? myślą sobie! Spróbowano swej siły; przeprowadzono mądrze
atak; udało się! Niech żyje rozkosz!... Czyż stworzenia nie istnieją po
to, aby drugim służyć, kwiaty, aby je zrywać, piękność, aby z niej korzystać?...
Wyrzuty sumienia? Ależ skąd! Przeciwnie!... Cierpienie ofiar i ich hańba?...
Nie istnieje; one są również zadowolone... O ile zaś nie, niech dadzą się
pocieszyć».
W człowieku
wszakże, który zachował resztę prawdziwej uczciwości, sama chęć splamienia
niewinnego serca budzi odrazę. Zbrodnią jest zabić niewinność. «Zachowana
niewinność» czy «utracona»,
to nie to samo! Jak nazwać tego, który pozbawił kogoś niewinności?... Podłym,
tchórzliwym mordercą, który odniósł łatwe zwycięstwo, bo ofiara była słaba,
młoda i bezbronna... Była nieświadoma i pełna zaufania. Wilk miał wygląd
pasterza.
Co
się stanie w przyszłości z istotą, która poznała występek? Kto jej powróci
to, co straciła? Kto jej przywróci cześć w oczach własnych, o ile jeszcze
wstyd zachowała? Kto ją uzdrowi z tego gorzkiego zwątpienia, w które ją
pogrążono? Czyn przechodzi, ale skutki pozostają... I pozostaje wszystko,
co sprowadziła utrata niewinności! Ta żałosna skarga,
o której mówi Apokalipsa, wołająca do Boga od ołtarza, gdzie leżą pomordowani,
czyż nie jest zarówno skargą męczenników, jak i skargą zgorszonych niewiniątek,
zhańbionych dziewic, skażonych niewinności? Ponure zagadnienie. Ewangelia
daje straszną odpowiedź: «Kto by
zgorszył jednego z tych małych, którzy we mnie wierzą, lepiej by mu było,
aby zawieszono kamień młyński u szyi jego, i zatopiono w głębokościach
morskich!».
7.
Nie zabijaj powołania.
Powołanie,
jakie budzi się w duszy, staje się treścią życia. Jest również przeznaczeniem,
które zsyła Opatrzność na dusze wybrane. Czy się je zrozumie, czy nie,
czy się je pochwali, czy zgani, stanowi ono dla tego, kto je posiada, wielki
skarb duchowy, łaskę wybrania, której nikt nie powinien się przeciwstawiać.
Nie
zabijaj powołania.
Ojcowie,
matki, nie zabijajcie go w swoich dzieciach. Jeżeli Bóg powołuje je do
stanu kapłańskiego, do życia zakonnego lub do apostolstwa, nie walczcie
z Bogiem; dom wasz niech nie będzie terenem walki, w której zginie wielki
dar powołania.
Nie
zabijajcie go przez brutalną odmowę; przez zakaz zwrócony przeciw wszystkiemu,
co może rozwinąć w duszach młodych łaskę powołania i wznieść ich na wyżyny
ideałów.
Nie
przytłumiajcie go wprowadzaniem dzieci w wir zabaw, rozkoszy i pokus, i
nie bądźcie sami – o wstydzie! – ich źródłem.
Nie
zabijajcie go ani oziębłością, od której także może zginąć, ani rozpalaniem
ognia namiętności.
Jakież
powody mogą skłaniać rodziców do tłumienia powołania w duszach ich dzieci?
Może zawiedziona ambicja, zazdrość o Chrystusa, nienawiść religii? Mniejsza
o powód. Dość, że skoro dziecko widzi w powołaniu cel swego życia, a rodzice
je z taką zaciekłością zwalczają, to wtedy czynią dziecko nieszczęśliwym,
i zmuszają do bolesnego milczenia, w którym powołanie zamiera.
Cóż
jednak uczynili?
«Nic
niewłaściwego – myślą może? Dziecko jest ich własnością;
pragnęli tylko jego szczęścia; wiedzą najlepiej, co dla niego jest odpowiednie...
Dlaczego Bóg nie wybrał kogoś innego?». Wymówek bowiem nie braknie
nigdy, łatwo jest znaleźć powody sprzeciwienia się Bogu!
Młodzieniec
nie zostanie kapłanem, dziewczyna nie wstąpi do klasztoru!? No i cóż z
tego? Co? Skutki mogą być nawet najgorsze, nie wiadomo bowiem, czy utrata
powołania nie pociągnie także za sobą utraty zbawienia? Rozminięcie się
z powołaniem może również narazić na utratę zbawienia te dusze, które
mieli pociągnąć do Boga, i stać się ich ojcami i matkami w duchowym znaczeniu.
Powiedzieć
łatwo: «Cóż z tego?». Gdy się jednak zastanowimy głębiej nad tym
słowem, to musi nas ogarnąć lęk przed groźnymi, a zawsze możliwymi następstwami
takiego postępowania.
O. M. A. Bellouard OP
O. M. A. Bellouard OP, Odpowiedzi Chrystusa na pytania ludzi.
Kraków [1938], ss. 7-19.
Tytuł oryginału francuskiego:
Réponses
du Christ aux questions des hommes. Paryż [1936].
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
Można drukować.
Kraków, dnia 20 VIII 1938.
Ks. Władysław
Lohn T. J.
Prowincjał
Małopolski
L. 6767/38.
Pozwalamy drukować.
Z Książęco-Metropolitalnej Kurii.
Kraków, dnia 23 VIII 1938.
† Adam Stefan
Ks. Stefan Mazanek
kanclerz
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------