Święty Grzegorz (żył około roku Pańskiego 604), rodem Rzymianin, potomek
starożytnego patrycjuszowskiego domu Anicjuszów, miał
przodków wielce zacnych i bogobojnych, których cnymi
postępkami i naśladowaniem uczcił. Już w młodych
latach był wielce stateczny, garnął się do starych i
nabożnych ludzi, i pilnie uczył się tego, czego nie
umiał.
Po śmierci ojca złożył wszystkie świeckie
zajęcia i z majątku swego zbudował i uposażył
sześć klasztorów w Sycylii, a na siódmy obrócił
swój pałac w Rzymie. Ostatek majętności rozdawszy
ubogim, oblókł się w suknie zakonne i rozpoczął
doskonały żywot klasztorny. Chociaż zawsze był
słabego zdrowia, nigdy nie odpoczywał, gdyż albo się
modlił, albo pisał. Dla wielkiego miłosierdzia i cnót
doskonałych Bóg wnet wsławił go cudami. Jeden z
zakonników w tymże klasztorze, imieniem Justus, bardzo
zręczny lekarz, zachorowawszy ciężko, wyznał bratu
swemu rodzonemu, że miał tajemnie schowane trzy dukaty,
co było przeciw ustawie zakonnej. Gdy się o tym
dowiedział św. Grzegorz, zakazał wszystkim chodzić do
niego i pocieszać go, a jeśliby umarł, polecił ciało
jego wyrzucić na gnój i razem z nim owe pieniądze
zakopać, a braciom wołać: "Pieniądze twoje niech
ci zostaną na zgubę twoją". Dowiedziawszy się o
tym, chory ciężko żałował i potem w dobrej pokucie
skonał, po czym pochowano go według rozkazu świętego
Grzegorza. Grzegorz, użaliwszy się potem jego duszy,
przywołał jednego z zakonników i kazał mu odprawić
za nią 30 Mszy przez 30 dni po sobie następujących.
Trzydziestego dnia ukazał się ów zmarły bratu i
powiedział mu, że dzięki tym mszom został wybawiony z
czyśćca i przypuszczony do wiecznej szczęśliwości.
Odtąd też wziął początek zwyczaj tak zwanych mszy gregoriańskich.
Idąc pewnego razu przez rynek, zobaczył święty
Grzegorz wystawionych na sprzedaż pięknych
młodzieńców. Dowiedziawszy się, że pochodzą z
Anglii, wówczas jeszcze pogańskiej, rzekł ze łzami:
"Ach, mają anielskie twarze i godni są być
policzonymi pomiędzy aniołów w Niebie".
Niezwłocznie poszedł do Benedykta I, papieża,
prosząc, aby go z kilku misjonarzami posłał do Anglii,
po czym sam zajął się przygotowaniami do tej
podróży. Gdy wyjechał z Rzymu, poczęli się skarżyć
Rzymianie na Ojca świętego i zastąpiwszy mu pewnego
dnia drogę, wołali: "Piotraś świętego obraził,
Rzymeś uraził, gdyś Grzegorza z niego
wypuścił". Papież tedy odwołał z drogi
Grzegorza i uczynił go diakonem przy swym boku. Był
potem Grzegorz posłem od papieża do Carogrodu, do
cesarza Tyberiusza, o pomoc przeciw Longobardom. W
Carogrodzie nawrócił patriarchę Eutychiusza, który
błędnie nauczał o ciał zmartwychwstaniu i skłonił
go do tego, by własną ręką spalił swoją książkę,
zawierającą błędną naukę.
Gdy po śmierci papieża Pelagiusza, dotkniętego
morowym powietrzem, wszyscy duchowni i świeccy zgodnym
głosem obrali świętego Grzegorza na papiestwo, on
usilnie wzbraniał się tego urzędu. Uciekł nawet z
miasta i kazał się w zakonnym odzieniu zawieść
tajemnie na pustynię, gdzie się krył po jaskiniach,
wyjawił go jednak słup ognisty spuszczony z Nieba na to
miejsce, gdzie się ukrywał.
Na wstępie i początku papiestwa swego napomniał
lud, aby dla oddalenia morowej zarazy z ufnością udał
się pod opiekę Maryi i zarządził trzydniową
procesję do kościoła Maria Magiore, czyli
Najświętszej Panny Większej. Podczas tej procesji, w
której brał udział sam Grzegorz w odzieniu
pokutniczym, zaraza była tak wielka, że na godzinę
około 80 osób trupem padało. Trzeciego dnia wreszcie,
gdy procesja przechodziła koło grobowca cesarza
Hadriana, dał się słyszeć w powietrzu śpiew:
Królowa
Niebieska, wesel się! (Alleluja).
Albowiem, któregoś zasłużyła nosić, (Alleluja).
Już zmartwychwstał, jako powiedział, (Alleluja),
Albowiem, któregoś zasłużyła nosić, (Alleluja).
Już zmartwychwstał, jako powiedział, (Alleluja),
a papież, kapłani i lud odpowiedzieli:
Módl się za
nami do Boga, Alleluja!
Równocześnie zjawił się na grobowcu promienisty
anioł, chowający miecz do pochwy. Od tej chwili zaraza
ustała, a grobowiec otrzymał nazwę zamku Świętego
Anioła. Na pamiątkę tego zdarzenia po dziś dzień
odprawia się w uroczystość św. Marka i dni następne
uroczysta procesja. (Zobacz 25 kwietnia).
Położenie Kościoła było w owych czasach smutne.
Ariańscy Longobardowie pustoszyli Włochy i zagrażali
papiestwu, a cesarz w Konstantynopolu nie mógł temu
zaradzić. Równocześnie rościł sobie patriarcha
carogrodzki takie samo prawo do tytułu biskupa
Kościoła powszechnego jak papież rzymski; w Afryce
szerzyła się herezja donatystów, w Hiszpanii arianie,
we Francji istniało świętokupstwo, a od Wschodu
groziła nauka Mahometa, której zwolennicy byli
zawziętymi nieprzyjaciółmi chrześcijan. Grzegorz,
chociaż nie miał do walki z tylu nieprzyjaciółmi
innej broni jak roztropność ducha, stałość
charakteru i miłość swego kapłańskiego serca,
jednakże prawie cudowne osiągnął korzyści. Z
bystrością męża stanu uregulował stosunki między
papieżem a cesarzem, a uczyniwszy narody zachodnie
zależnymi od Stolicy Apostolskiej, ugruntował jej
wielkość; z roztropnością przywiódł heretyków w
Afryce, w Hiszpanii i Włoszech na łono Kościoła
świętego i doczekał się, że mógł zbierać plony
ziarna ewangelicznego w Anglii, które tam zasiał przez
czternastu współbraci zakonnych. Jak z silną wolą
ojca starał się o dobro Kościoła na zewnątrz, tak z
troskliwością czułej matki krzątał się około
czystości i piękności Kościoła na wewnątrz. Z
niepodobną do wiary szczodrobliwością i miłością
łagodził nędzę ubogich, wspomagał chorych,
wykupywał jeńców, zakładał domy dla sierot i szkoły
dla ubogich, których dotąd jeszcze nie znano, i bronił
odważnie ludu przed uciskiem urzędników. Pewnego razu
własny jego zarządca użył fałszywej miary do
mierzenia zboża, które ludność do spichlerza
papieskiego oddawać była zobowiązana. Dozorca
doniósł o tym papieżowi, nadmieniając, że fałszywą
miarę potłukł. Na to rzekł papież: "Cieszy
mnie, żeś fałszywą miarę potłukł, lecz z drugiej
strony boleję, że ta niesprawiedliwość za późno
została wykryta. Chcę, abyś wartość niesprawiedliwie
odebranego zboża dokładnie obliczył i oddał
poszkodowanym. Czyń tak, abyś na sądzie ostatecznym
mógł się przede mną wykazać owocem niniejszego
polecenia".
Wiekopomne zasługi położył też Grzegorz około
kościelnej służby Bożej i ceremonii. Jeszcze do dziś
używany jest w kościołach tak zwany śpiew
gregoriański. Św. Grzegorz zebrał starożytne melodie
kościelne, zastosował je do reguł harmonii i
zaprowadził w kościołach, przez co podniósł
uroczystość nabożeństwa.
Jako dobry pasterz sam z ambony głosił słowo Boże,
a jego kazania, aż do naszych czasów zachowane,
odznaczają się jasnością i ewangelicznym
namaszczeniem. Pisywał również wiele listów, z
których można się przekonać, że nie było kącika na
ziemi, na który by jego oko nie było dało baczenia.
Przy tym znajdował jeszcze czas na pisanie uczonych
książek, które mu przyniosły zaszczytny przydomek
Nauczyciela Kościoła. Księgi te były napisane z
natchnienia Ducha świętego, którego diakon Piotr
widywał podpowiadającego Grzegorzowi. Stąd też na
obrazach przedstawiają często tego Świętego z
gołębiem przy uchu. Umarł dnia 12 marca roku
Pańskiego 604.
Nauka moralna
Sława i wielkość świętego Grzegorza dawno byłyby
przebrzmiały, gdyby ten Święty wielkich czynów swoich
nie był okrasił prawdziwą a głęboką pokorą, gdyby
do wysokiej mądrości i nauki swojej nie był
dołączył życia zupełnie odpowiadającego zasadom
świętej wiary i doskonałości chrześcijańskiej,
którą głosił słowem i pismem. On to nadał sobie
przydomek "sługa sług
Bożych", którego tytułu do dziś
wszyscy papież używają. Jak budujące były jego
słowa, niech posłuży tych kilka wyjątków:
"Często się zdarza, że złemu człowiekowi dobrze
się wiedzie, a dobremu źle. Dlaczego? Ponieważ
odwieczna sprawiedliwość dla dobrego prawdziwie dobre,
a dla złego prawdziwie złe zachowuje. - Na próżno
spodziewasz się miłosierdzia Bożego, jeśli nie
obawiasz się Jego sprawiedliwości, i na próżno
obawiasz się Jego sprawiedliwości, jeśli miłosierdziu
Jego nie ufasz! - Do samej śmierci powinieneś być
niespokojnym o swe grzechy. Powinieneś drżeć i we
łzach je opłakiwać. Paweł święty był do trzeciego
Nieba zachwycony, a jednakże lękał się z obawy
odrzucenia. - Niektórzy fukają wpierw na ubogich, zanim
im dadzą jałmużnę. Tacy ludzie zdają się przez
fukanie brać już zapłatę swoją.
Modlitwa
Boże, któryś w nagrodę udzielił duszy sługi
Twojego Grzegorza wiekuistej szczęśliwości; spraw
miłościwie, abyśmy brzemieniem grzechów naszych
obciążeni, za jego do Ciebie pośrednictwem doznali
ulgi i pociechy. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Św. Grzegorz Wielki, papież
Urodzony dla nieba 12.03.604 roku,
Wspomnienie 12 marca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.