Dzisiaj składamy z radością hołd podzięki, czci i
miłości świętemu Markowi, jako Ewangeliście naszego
Zbawiciela drogiego, Jezusa Chrystusa. Głos jego jako
Ewangelisty brzmi po dziś dzień od jednego krańca
świata do drugiego. Najstarsze podania zawierają nieco
wiadomości o życiu i działalności tego wielkiego
Świętego w Europie, Azji i Afryce, ale nie zadowalają
ciekawości naszego serca, o ile chcielibyśmy dokładnie
poznać czyny tego pełnego zasług męża, który
napisał drugą z czterech świętych Ewangelii.
Święty Piotr (1 Piotr 5,13) nazywa go synem,
niezawodnie dlatego, że go nawrócił i ochrzcił w
pierwszy dzień Zielonych Świątek. Wymowa jego i
gorliwość ku Jezusowi Chrystusowi skłoniły świętego
Piotra, że go wziął z sobą do Rzymu w roku 42 jako
towarzysza podróży. Przez to stał się święty Marek
(żył około roku Pańskiego 68) uczestnikiem nieśmiertelnej chwały, że dopomógł
księciu apostołów do utworzenia pierwszej,
najsławniejszej gminy chrześcijańskiej (Rzym. 1,8) w
stolicy świata, przez co pogański Rzym zamienił w
stolicę całego chrześcijaństwa. Kiedy Piotr w roku 49
zniewolony był powrócić do Antiochii, zlecił Markowi
troskę i opiekę nad nowonawróconymi. On to na prośby
chrześcijan rzymskich spisał, co Piotr im ustnie
głosił, aby mieli życie i nauki Jezusa w ciągłej
pamięci. Piotr po powrocie przejrzał to pismo, uznał
je za zgodne z prawdą i nakazał, aby je odczytywano na
zebraniach chrześcijan. Dlatego też Ewangelię tę
nazywają Ewangelią świętego Piotra.
Wielkie zasługi Marka dla Kościoła św. we
Włoszech skłoniły świętego Piotra do posłania go
około roku 50 jako apostoła do Afryki. Przybywszy do
Libii, zjednywał dla Chrystusa miasto za miastem,
prowincję za prowincją, aż do Górnego Egiptu.
Świętość jego życia i sława jego cudów budziła
wszędzie chęć zbawienia. Głównym celem jego
posłannictwa była Aleksandria, drugie z rzędu, a pod
względem ruchu handlowego pierwsze naówczas miasto w
świecie. Kiedy przybył do Aleksandrii i podarte
sandały dał do naprawy szewcowi Anianowi, zdarzyło
się, że ten przy robocie przebił sobie palec szydłem
i zawołał pod wpływem boleści: "Ach, jedyny
Boże!". Zdziwiony tym westchnieniem, poślinił
Marek zraniony palec i rzekł: "W Imię Jezusa
niechaj się zagoi ręka twoja!" i rana natychmiast
się zamknęła. Szewc podziękował i zawołał:
"Zaklinam cię, mężu przez Boga zesłany,
pozostań w domu sługi twego, albowiem okazałeś mu
miłosierdzie". Marek odrzekł ze wzruszeniem:
"Niechaj ci za to Bóg udzieli chleba niebieskiego i
błogosławieństwo Boże niechaj tutaj zamieszka!".
A na to Anian: "Kimże ty jesteś?". Marek:
"Jestem sługą Jezusa, Syna Bożego!". Anian:
"Chciałbym Go zobaczyć". Marek:
"Pokażę ci Go" i zaczął głosić Boską
naukę Jezusa, po czym Anian i jego rodzina uwierzyli i
otrzymali chrzest święty.
Dalsza działalność apostolska Marka wydała
niezmiernie obfite owoce. W krótkim czasie liczba i
nabożność chrześcijan zaczęły wprawiać pogan w
zdumienie, a kapłani ich zapragnęli krwi świętego
Marka. Mimo to nie spoczął. Natchniony przez Boga
poznał ich niecne zamiary, zaczem Aniana mianował
biskupem, a przydawszy mu kapłanów i diakonów cofnął
się w głąb kraju, gdzie przebył jeszcze dwa lata,
zjednując coraz więcej wyznawców dla Chrystusa. Potem
udał się do Rzymu, gdzie odwiedził św. Piotra w
więzieniu, a w końcu wrócił pełen tęsknoty do
Aleksandrii, aby pośród swoich ponieść śmierć za
Chrystusa. Ku swej największej radości znalazł liczbę
wiernych znacznie powiększoną i utwierdzoną w życiu
pobożnym.
Żyd Filon, sławny ówczesny dziejopisarz, pisze o
tych chrześcijanach w ten sposób: "Kwitnący stan
tego Kościoła podobny jest do pola pełnego kwiatów.
Co dawniej było pustynią, teraz stało się rajem. Nie
tylko mężczyźni wiedli życie pobożne, ale i słabe
niewiasty, delikatne dziewice i sędziwi starcy, nawet
mali chłopcy byli utwierdzeni w cnotach nad wiek swój
dziecięcy i okazywali niezwykłą siłę ducha. Ze
stałą odwagą tłumili w sobie silne pokusy
namiętności i żyli jak aniołowie, w takiej czystości
obyczajów, jak gdyby natura nie była im dała ciała
pełnego ułomności".
Kapłani pogańscy szybko wyśledzili obecność
Marka, którego cuda blaskiem swym osłabiały ich
znaczenie i poprzysięgli mu śmierć. Nasadzili
skrytobójców, którym udało się odnaleźć świętego
Marka wśród wiernych w sam dzień wielkanocny,
odprawiającego Mszę świętą. Na nic nie zważając,
zarzucili mu powróz na szyję i powlekli go po ziemi
przez miasto, tak, że krew jego zabarwiła ulice, a
kawały ciała zostawały na kamieniach. Św. Marek nie
przestał wśród tych katuszy wołać radośnie:
"Dziękuję Ci, Jezu Chryste, żeś mnie uznał
godnym cierpieć za Twoją chwałę". Kiedy go
wreszcie na pół umarłego wrzucono do najbrudniejszego
więzienia, kapłani zaczęli radzić nad tym, jaką mu
śmierć zadać.
W nocy objawił się Markowi Jezus, który go
orzeźwił i pokrzepił. Wtedy zaczął Go wierny sługa
błagać: "Zabierz, Panie, duszę moją w spokoju, a
nie pozbawiaj mnie łaski swej!". Jezus odrzekł:
"Spokój tobie Marku, Ewangelisto Mój!".
Z brzaskiem dnia wpadli do więzienia poganie i
powlekli go znowu przez ulice, zadając mu męki po
drodze, dopóki aniołowie nie zabrali duszy jego do
wiecznej szczęśliwości niebieskiej. Stało się to
dnia 25 kwietnia roku 68.
Zabójcy chcieli spalić ciało Świętego, ale
straszliwa burza rozpędziła ich na wszystkie strony.
Chrześcijanie zanieśli ciało ze czcią na miejsce
swych zebrań i tam je pochowali. W roku 815 przewieziono
te drogie relikwie do Wenecji. Wdzięczna rzeczpospolita
wenecka obrała sobie świętego Marka za patrona kraju i
w herbie swoim umieściła jego wizerunek z lwem i
księgą Ewangelii św. z napisem: "Bóg z tobą
Marku, Ewangelisto Mój!". Nad ciałem jego zbudowano
kościół pod jego wezwaniem, który dotąd powszechny
wzbudza podziw.
Święty Marek przedstawiony bywa na obrazach z lwem,
jak głosi Ewangelię głosem wołającego na puszczy,
tak jakby się odzywał rykiem króla zwierząt:
"Czyńcie pokutę!".
Nauka moralna
Na Wschodzie, gdzie św. Marek Ewangelista przez swą
chwalebną działalność, a potem śmierć męczeńską
przyczynił się do rozkwitu chrześcijaństwa,
wdzięczni wyznawcy Jezusa już od najdawniejszych
czasów święcą jego uroczystość procesjami. Procesje
te wzięły swój początek prawdopodobnie w Aleksandrii,
gdyż cześć należna Bogu nakazywała, aby odbywały
się głównie w miejscu, gdzie świętego Męczennika
wleczono przez ulice.
Na Zachodzie procesje świętego Marka
rozpowszechniły się z następującego powodu: W roku
589 rzeka Tyber wystąpiła z brzegów, a kiedy woda
opadła, pozostał po niej cuchnący muł, z którego
wyziewów wywiązało się później morowe powietrze i
tak się srożyło, że mało która rodzina w Rzymie nie
była nim dotknięta. Papieżem był wówczas Grzegorz
Wielki; pełen troskliwości błagał Boga wśród łez i
postów o zmiłowanie, a lud napominał, by się
poprawił i czynił pokutę; urządził przy tym
publiczne nabożeństwa. Lud podzielony na siedem
oddziałów wychodził codziennie z siedmiu kościołów,
a potem łączył się w kościele Matki Boskiej na
modlitwę ogólną. Po trzech dniach takich procesji i
błagań zaraza zupełnie ustała.
Z wdzięczności za to miłosierdzie Boskie odbywano
odtąd rokrocznie tę procesję i połączono ją z
procesją świętego Marka, wskutek czego Kościół
święty do dziś dnia w ten dzień ją obchodzi.
Uroczystość świętego Marka przypada na dzień 25
kwietnia, na dni wiosenne, a zatem w czasie, kiedy pola,
łąki i ogrody okrywają się zielenią i kwieciem,
kiedy stroskany rolnik z obawą spogląda w niebo, czy mu
nie grozi burza, która by mogła zniszczyć jego
zasiewy. Wtedy wiara czyni człowieka najwięcej
skłonnym do zanoszenia modłów do Stwórcy, aby
pobłogosławił jego nadziejom na obfite żniwo,
chronił je od burz oraz zachował kraj od chorób
zaraźliwych, drożyzny, wojen i innych klęsk,
niszczących mienie rolnika.
Z wiosną mają ludzie mnóstwo pracy, a troska o byt
doczesny tak silnie zajmuje ich uwagę, że mniej dbają
o żywot wieczny. Jakże tedy mądrze kieruje tą sprawą
matka troskliwa, Kościół św. katolicki, skoro dzieci
swe wywodzi z krzyżem zbawienia na czele na zielone
łany wiosenne, zwraca ich oczy ku Niebu i przypomina im
słowa Jezusa Chrystusa: Nie
troszczcież się tedy, mówiąc: Cóż będziem jeść,
albo co będziem pić, albo czym będziem się
przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie pilnie
szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego
wszystkiego potrzebujecie. Szukajcież tedy naprzód
Królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a to wszystko
będzie wam przydane (Mateusz 6,31-33).
My, niewdzięczni często obrażamy dobrego Boga
grzechami i niegodziwościami, i zniewalamy Go, aby nas
wiódł do posłuszeństwa rozmaitymi klęskami i
nawiedzeniami, - ale jeśli pokorą i pokutą staramy
się uprzedzić Jego karę, jeżeli staramy się
przebłagać Go w publicznych procesjach, to i On okazuje
nam miłościwe serce ojcowskie, które się chętnie da
ułagodzić i które siedemdziesiąt siedem razy
chętniej przebacza niż karze.
W tym duchu łącz się corocznie z tą wspaniałą
procesją świętego Marka, zmów w dniu tym nabożnie
litanię do Wszystkich Świętych i wzbudź w sobie
słodką nadzieję, że droga przez żywot doczesny
połączy cię z Świętymi w Niebie ku wiecznej
szczęśliwości.
Modlitwa
Boże, który łaską swoją podniosłeś św. Marka
do godności Ewangelisty, udziel i nam łaski, o którą
Cię prosimy, abyśmy za jego wskazówkami w nauce
Ewangelii świętej coraz więcej się utrwalali i
skutkiem jego wstawienia się za nami uwolnieni byli od
wszelkiego złego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa,
który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Św. Marka, Ewangelisty
Urodzony dla nieba 68 roku,
Wspomnienie 25 kwietnia
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.