W nauce o Sakramencie Pokuty jest rozdział o
jurysdykcji bez wątpienia najważniejszy. Myśmy już nieraz, a mianowicie w VII
roczniku str. 377, kiedyśmy mówili o "jurysdykcji nad penitentami z obcych
diecezji", zwracali na ten przedmiot uwagę Czytelników naszych; a ileż to
razy, kiedy się nasuwają większe trudności, wciska się prawie na usta aksjomat:
Ecclesia supplet? Często uciekają się do niego moraliści; dlatego warto się
bliżej nad nim zastanowić ze stanowiska dogmatycznego i praktyczno-moralnego.
Supplere – uzupełnić, znaczy wyrównać jakiś brak
istniejący, który nie usunięty mógłby unieważnić akt następny; po którego zaś
usunięciu nie można już kwestionować ważności aktu. Chodzi tu zatem o moment
potrzebny do wywołania skutku zamierzonego, o uzupełnienie zdolności działania.
Jeżeli zaś po akcie dokonanym zaczepia się ważność skutku, którą władza
kościelna może ex post uznać, to to uznanie nazywa język kościelny sanacją. Tak
np. gdyby przy wyborze lub instytucji kanonicznej jakiego zwierzchnika
kościelnego miał był zajść błąd jaki istotny, któryby potem chciał znieść
Papież, to by się to nazywało sanacją; gdyby zaś nieważność wyboru i instytucji,
a zatem nieważność podjęcia urzędu pozostała, a jednak to nie miało wpływu
unieważniającego na następne akty urzędowe mniemanego dostojnika, natenczas
tłumaczyłoby się to "uzupełnieniem – supplere". W tym ostatnim przede
wszystkim rozumieniu używa się najczęściej wyrażenia "supplere".
Pełnomocnictwo w sobie nie istniejące, może wskutek nowego przyzwolenia
kościelnego przedstawiać się jakoby rzeczywiście było nadanym; akt dokonany
przez tego, który sam w sobie nie miał pełnomocnictwa, może stać się ex post
prawomocnym, kiedy zgodzi się na to przełożony duchowny, który może w każdym
pojedynczym przypadku udzielić, jak i udziela, na korzyść wiernych prawomocnego
uzdolnienia. Lessjusz objaśnia to uzupełnienie krótko w słowach: jus ipsum
confert jurisdictionem extraordinarie ad singulos actus. To uzupełnienie, że
użyjemy powyższego przykładu, nie sprawia tego, żeby proboszcz albo prałat
ustanowiony z istotnymi przeszkodami miał być rzeczywistym proboszczem, miał
rzeczywiście posiadać uzdolnienie wykonywania urzędu proboszczowskiego: ale w
każdym razie wywołuje to, że ile razy sprawuje mniemany ten zwierzchnik funkcje
proboszczowskie, tylokrotnie odbiera on z niego to uzdolnienie konieczne do
ważności tych funkcji. Po spełnieniu funkcji ustaje to uzdolnienie.
Uzupełnienie to tedy przedstawia się jakby delegacją
do prawnego dokonania rozpoczętego aktu, dopełniającą się od aktu do aktu. Tak
tylko można je rozumieć. Że urząd, jak się tu przypuszcza, nie został ważnie
powierzony, dlatego nie może tu być mowy o mocy urzędowej, i dlatego moc ta, o
ile ona tu zachodzi, jest delegowaną. Nie jest ona jednakże habitualnie tylko
delegowaną i dlatego nie potrzebuje tu pozornie ważny zwierzchnik uzupełnienia
dla pojedynczych funkcji, lecz tylko delegacji wciąż się przerywającej i
powtarzającej. Tego uzupełnienia jednakże potrzeba nie tylko, kiedy urząd
nieważnie został powierzony, lecz także ilekroć zwierzchnik mniemany nieważnie
urząd sprawował.
To uzupełnienie może oczywiście dokonać się tylko
jakimś zewnętrznym objawem, a może go tylko dokonać ten, który sam posiada
wyższe urzędowe pełnomocnictwo i który dlatego może wedle upodobania przelewać
na innych część władzy swojej. Na pytanie zaś, kto to może uczynić, będzie
najpraktyczniej powołać się na najwyższego zwierzchnika kościelnego. Jeżeli
zatem mówią moraliści: Kościół uzupełnia – Ecclesia supplet – to mówią tym samym
oczywiście: Papa supplet, a to znaczy, że Papież przelewa na kogoś w pewnych
przypadkach mocą zewnętrznie objawionej woli swojej, władzę, która ani była
urzędową, ani ogólnie delegowaną.
Potrzeba więc tu koniecznie objawienia woli, które
znów może być formalne albo wyraźne, ale może być także i milczące, i skryte;
nie potrzebuje się powtarzać od przypadku do przypadku, bo może być tylko
ogólne i prawne. O tym uzupełnieniu może być nadto tam tylko mowa, gdzie chodzi
o uzdolnienie i moc, które tylko Kościół bezpośrednio przelewać może i które co
do ważności od Kościoła są zawisłe, które może zwierzchnik kościelny mocą
pojedynczego woli objawu udzielić.
Tam jednakże, gdzie potrzeba sakramentalnego
pełnomocnictwa, albo gdzie w ogóle nie dostawa istotnej rzeczy, potrzebnej do
udzielenia Sakramentu, Kościół nigdy nie uzupełnia. Braku ważnie przyjętego Sakramentu
nie może Kościół nigdy zastąpić i uzupełnić. Jak bowiem Kościół nie może
dowolnie zmieniać istoty i istotnych części Sakramentu, tak nie może wywoływać
skutków sakramentalnych poza rzeczywistym udzielaniem Sakramentów, które
Chrystus Pan postanowił i rozrządził. Braku chrztu ważnego, ważnego poświęcenia
kapłańskiego i biskupiego nie może Kościół nigdy uzupełnić.
Nie może też Kościół uzupełnić najwyższej władzy
kościelnej, to jest pełności władzy papieskiej. Brak istotny czegoś przy
wyborze Papieża istotnie potrzebnego nie może być niczym uzupełniony; a co
najwięcej, to chyba sanacja wyboru albo uzupełnienie przy prawie do wyboru
nastąpić może. Nikt bowiem prócz właściwego Papieża samego nie posiada onej
pełni władzy; nikt też więc nie może jej przenosić od aktu do aktu. Chrystus
sam przenosi ją na wybór kanoniczny; a żeby ją był chciał uzupełnić, o tym nie
ma nigdzie mowy. Papież bezsprzecznie uznany jest Papieżem w rzeczywistości i
posiada rzeczywiście pełnię władzy papieskiej.
Za to może znów to uzupełnienie rozciągać się na cały
zakres reszty jurysdykcji kościelnej i to w najrozleglejszym tego wyrazu
znaczeniu, gdzie bądź błąd zachodzi, którego następstwa trzeba usunąć, czy to
przy jurysdykcji zwyczajnej, czyli urzędowej, czy też przy władzy delegowanej.
Najczęściej nasuwa się ta kwestia uzupełnienia przy
jurysdykcji w sakramentalnym forum, gdzie chodzi o uważnienie rozgrzeszenia
sakramentalnego, które wskutek istotnego defektu w spowiedniku jest nieważne.
Chodzi tu wprawdzie o udzielenie Sakramentu, ale tego właśnie Sakramentu
istotna forma zależy od zwierzchnika kościelnego; w nim splatają się, jeden
skutek wywołując, obie władze, sakramentalna i jurysdykcyjna, czyli potestas
ordinis i potestas jurisdictionis.
Kościół zatem może uzupełniać w trybunale pokuty, gdyż
1) odpuszczenie grzechów ma podwójny charakter: sakramentalny i jurysdykcyjny –
a gdzie jednego nie ma, tam nie może być mowy o odpuszczeniu; 2) dlatego, że z
powodu charakteru jurysdykcyjnego zawisła od kościelnego upełnomocnienia
ważność aktu. Pierwszego punktu nikt nie zaprzecza i żaden też katolik nie może
go zaprzeczyć. Już w pierwszych wiekach kładli wszyscy bardzo wielki nacisk na
przymiot sędziego w spowiedniku, jako wyrok wydającego, a Sobór Trydencki tak
uroczyście to wypowiedział w XIV ses. rozdz. 5. 6. 7 i kan. 9, że salva fide
nikt tego zaczepić nie może. I o to też, w jaki sposób władza sakramentalna i
istniejąca już jurysdykcja z sobą są spojone, nie było nigdy sporu. Suarez w
dziele de poenit. (disp. 16. sect. 3. n. 27) tak mówi o tym punkcie:
Właśnie dlatego, że Chrystus Pan postanowił Sakrament Pokuty jako sąd, nie
wystarcza do odpuszczenia grzechów potestas ordinis, ale ratione prius potrzeba
innej władzy i wykonania tej innej władzy, a jest nią władza sędziego. Ta jest
konieczną i istotną podstawą. Do konkretnego jednak wykonania władzy sędziego w
tym celu, aby grzesznika z Bogiem pojednać, grzechy odpuścić, potrzeba potestas
ordinis, czyli władzy sakramentalnej, gdyż w tym obecnym porządku o odpuszczeniu
grzechów bez wlania łaski poświęcającej nie może być mowy, a wlanie łaski poświęcającej,
udzielenie Ducha Świętego jest odpuszczeniem grzechów. Kościół wyraża to ściśle
w officjum w słowach: "quia ipse (Spiritus Sanctus) est remissio omnium
peccatorum" (Postcom. fer. III Pentec.). W jednym więc akcie rozgrzeszenia
wykonują się dwie różne w swym rodzaju władze w tym celu, aby człowieka znów z
Bogiem pojednać. Na chrzcie św. odpuszczają się grzechy w sposób sakramentalny,
w Sakramencie zaś Pokuty odpuszczają się przede wszystkim przez sąd, a tylko w
konsekwencji przez Sakrament. Nie odpowiadałoby to zatem wyraźnemu rzeczy
położeniu, gdybyśmy w odpuszczeniu grzechów stronę sądu albo w spowiedniku
charakter sędziego uważali tylko jako conditio sine qua non, a cały punkt
ciężkości siły skutecznej chcieli upatrywać w potestas ordinis. Najwewnętrzniejsza
tymczasem podstawa odpuszczenia grzechów spoczywa w działaniu kapłana jako
sędziego; formalne dopełnienie dzieje się mocą potestas ordinis. I skuteczność
władzy karania, która jest istotną w Sakramencie Pokuty, odbiera uzupełnienie
swoje we władzy poświęcenia; przez tę władzę i dla niej staje się pokuta nadana
rzeczywiście sakramentalną.
Teolodzy, zastanawiając się nad tym, jak ta władza
sędziego w pokucie się wyrabia, rozchodzą się bardzo w zdaniach swoich. Z tych
zdań my trzy tu podnosimy, a przy nich wyjaśni nam się tym lepiej uzupełnianie
kościelne, np. w przypadku, kiedy ktoś nie ma mocy rozgrzeszać sakramentalnie.
Jedni tedy przyjmują, że przy święceniu kapłańskim
każdy kapłan odbiera od Chrystusa samego władzę jurysdykcyjną do odpuszczania
grzechów; wykonywanie zaś tej władzy podlega o tyle postanowieniom kościelnym,
o ile by ją wyżsi zwierzchnicy duchowni mogli zmniejszyć; i dlatego potrzeba by
pozytywnego zakazu, pewnej rezerwacji, aby kapłan zwyczajny nie mógł rozgrzeszać.
To zdanie popiera Doctor Navarrus (Marcin Azpilcueta).
Inni znów przyznają więcej wpływów władzy kościelnej i
twierdzą, że nie tylko władza odpuszczania grzechów podpada rezerwacji i
unieważniającemu zakazowi wyższego zwierzchnika kościelnego, ale że nadto ten
zwierzchnik musi przekazywać przedmiot, czyli materię, tj. pewną cześć wiernych.
Przyznają oni jednakże, że władzę, jak jest sama w sobie, przelewa bezpośrednio
Chrystus Pan wtenczas, kiedy się udziela Sakrament Kapłaństwa. Co zaś później
się dzieje ze strony Kościoła, to nie jest przyczyną skutek wywierającą, lecz
tylko koniecznym warunkiem, tak jak podanie chleba i wina koniecznym jest
warunkiem do tego, aby władza konsekrowania wykonać się mogła, ale nie jest
przyczyną wywołującą konsekrację. Tę opinię reprezentują Scotus, św. Antonin,
Lessjusz.
Ostatni znów rozróżniają stanowczo pomiędzy władzą
sakramentalną a władzą sędziego i twierdzą, że jedna i druga w odmienny sposób
i w odmiennym czasie bywa udzielana: i to pierwsza w święceniu i przez nie,
druga później zewnętrznie przez odpowiednie organa kościelne, czy to przez
nadanie kościelnego urzędu, czy też przez pojedynczą delegację. O tym zdaniu
mówi Suarez: "quam ego verissimam censeo"; po jej też stronie stoi
św. Tomasz. "Duplex est,
mówi on, spiritualis potestas, una quidem sacramentalis, alia jurisdictionalis.
Sacramentalis quidem potestas est, quae per aliquam consecrationem confertur...
talis potestas secundum suam essentiam remanet in homine, quamdiu vivit, sive
in schisma, sive in haeresim labatur... Potestas autem jurisdictionis est, quae
ex simplici injunctione hominis confertur; et talis potestas non
immobiliter adhaeret; unde in schismaticis et haereticis non manet: unde non
possunt nec absolvere, nec excommunicare, nec indulgentias facere, aut aliquid
hujusmodi; quod si fecerint, nihil est actum" (II. II. qu. 39).
Pierwsi i drudzy opierają się na następujących
aksjomatach: 1) władzę rozgrzeszania wykonują kapłani bezpośrednio w imię
Chrystusa, a nie w imię Kościoła lub Papieża; dlatego przelewa też Chrystus sam całą władzę i wszystko, co do niej należy ze strony spowiednika,
tak władzę sakramentalną, jak sędziowską; co zaś Chrystus sam bezpośrednio przelewa,
to przechodzi tylko przez poświęcenie kapłańskie, przy którym konsekrator jest
tylko przyczyną instrumentalną. 2) Przy święceniu kapłańskim w słowach:
"accipe Spiritum Sanctum: quorum remiseris peccata, remittuntur eis et
quorum retinueris, retenta sunt" albo się przelewa władza odpuszczania i
zatrzymywania grzechów, albo oznacza się władza już jako przelana. Wedle Soboru
Trydenckiego (ses. 14, rozdz. 3. 5) oznaczają te słowa władzę sędziowską, a
więc ta władza udziela się już przy święceniu kapłańskim. 3) Zdania te znajdują
widocznie poparcie swoje w następujących słowach Soboru Trydenckiego (ses. 14,
rozdz. 7): "Verumtamen pie admodum, ne hac ipsa occasione aliquis pereat,
in Ecclesia Dei semper custoditum fuit, ut nulla sit reservatio in articulo
mortis, atque ideo omnes sacerdotes quoslibet poenitentes a quibusvis peccatis
et censuris absolvere possunt", a więc uczy Sobór, że ukrócenie władzy ze
strony Kościoła w rodzaju rezerwatu ustaje i dlatego może w niebezpieczeństwie
życia każdy, który ważnie jest poświęcony, rozgrzeszać; ergo dlatego ma każdy
kapłan tę władzę sędziego, czyli władzę rozgrzeszania z poświęcenia swego.
Aby rzecz, o którą tu chodzi, lepiej wyświecić,
winniśmy zwrócić uwagę na podwójny rodzaj władzy jurysdykcyjnej, która jest w
Kościele i którą przelewają zwierzchnicy kościelni. Jest władza w Kościele,
która nie tylko uprawnia go do przelewania władzy, ale która jest jego prawem,
którą Kościół sam stworzył i unormował; i jest znów w nim władza, która go
uprawnia do przelewania władzy, ale która z Boskiego idzie prawa, której treść
albo przedmiot bezpośrednio z Boskiego wypływa prawa. I tak mamy np. przed sobą
władzę Boskiego bezpośrednio prawa, kiedy od ślubu się dyspensuje, matrimonium
non consummatum się rozwiązuje, kiedy Papież ex cathedra albo Sobór powszechny
określa prawdę wiary. W tych wszystkich przypadkach wykonuje Kościół albo odnośna
władza kościelna potestatem vicariam: bezpośrednio w imię Boga i Chrystusa.
Papież po dokonanej definicji musi tak wierzyć w prawdę zdefiniowaną, jak
ostatni i najmniejszy z wiernych. Inaczej ma się znów z rzeczami, które idą
bezpośrednio z kościelnego prawa, jak np. z nakładaniem i zwalnianiem z cenzur
kościelnych, z dyspensą od kościelnych przeszkód małżeńskich itd. W tych
przypadkach działa Kościół lub najwyższy zwierzchnik kościelny nie potestate
vicaria, lecz potestate propria: bo chociaż Chrystus Pan jest niewidzialną
głową Kościoła, a Papież nazywa się w tej myśli vicarius Christi, to jednak ma
Papież razem z resztą zwierzchników kościelnych prawdziwą i własną władzę.
Chrystus Pan nie chciał urządzić wszystkich stosunków prawnych, lecz dał na
wzór społeczności po ludzku zorganizowanej widzialnej głowie tejże społeczności
pełnię władzy do zorganizowania stosunków, których sam nie ułożył. Tu mamy tedy
władzę, która bezpośrednio idzie z kościelnego prawa, a tylko pośrednio z prawa
Boskiego.
Kto tedy działa w pierwszym zakresie, ten działa
bezpośrednio w imieniu Chrystusa jako uprawniony do tego; w drugim zaś razie
działa właściwy zwierzchnik kościelny we
własnym imieniu, a delegowany w imieniu delegującego, a zatem zawsze w
imieniu biskupa, Papieża, pośrednio zaś w imieniu Chrystusa, o ile Kościół z
całą swą organizacją jest dziełem Chrystusa. Rozumie się tu samo z siebie, że
posiadanie i pozyskanie facultates drugiego rodzaju zawisło od objawu woli
Papieża. Jak od niego zależy stworzenie takich prawnych facultates, tak też i
jemu musi być pozostawione ich przelewanie i odbieranie. Ale i przy facultates
pierwszego rodzaju zawisło ich posiadanie od przelania, objawu woli
zwierzchnika kościelnego, ostatecznie Papieża. Z tego też powodu upada
konsekwencja pierwszego argumentu przytoczonego na obronę pierwszej i drugiej
opinii. Samemu Papieżowi daje Chrystus sam wszelką władzę jurysdykcyjną: tak tę,
która idzie bezpośrednio z Boskiego prawa, jak i idącą bezpośrednio z prawa
kościelnego. Wszyscy zaś inni odbierają ją od Papieża. Papieżowi bowiem samemu
powierzył Chrystus w Piotrze troskę o Kościół jako wieczysty urząd, a chociaż postanowił
on znów urząd biskupi jako instytucję, to przecież od Papieża zależy zniesienie
wszystkich stolic biskupich albo zmiana, ograniczenie, uregulowanie
pojedynczych pełnomocnictw.
Chętnie przyznajemy zatem, że w odpuszczeniu grzechów
w trybunale pokuty wykonuje się władza bezpośrednio w imię Chrystusa: nie tylko
pod względem Sakramentu, ale i sądu; ale mimo to może ona być bezpośrednio przez
zwierzchnika kościelnego odwołalnie przelana i dlatego różni się, i może być
oderwana od władzy poświęcenia. I władza rozwiązywania, zamiany ślubów,
wykonuje się bezpośrednio w imieniu Chrystusa – boć i sam Papież dokonuje tego
tylko w imieniu Chrystusa, a nie we własnym imieniu, a mimo to musi ją Papież
przelewać na innych i może ją znów odwoływać. To zaś samo okazuje już, jak
nikły jest wywód, że władzę jurysdykcyjną do trybunału pokuty musi przelewać
bezpośrednio Chrystus Pan przy poświęceniu kapłańskim.
Że władzę jurysdykcyjną i władzę święcenia można
faktycznie oddzielić od siebie, to dowodzi, że jedna z drugą nie potrzebuje być
nierozdzielnie złączona. Czy temu, który posiada władzę święcenia, braknie
kiedy władzy jurysdykcyjnej, to oczywiście jest kwestią i dlatego nie możemy
się na tym opierać. Ale to można udowodnić, że może ktoś mieć stronę sędziowską
władzy odpuszczenia grzechów, nie posiadając strony sakramentalnej, czyli władzy
święcenia. Ktoś może być bardzo dobrze biskupem i nawet Papieżem, zanim
otrzymał święcenie kapłańskie: a w takim razie może przed poświęceniem na kapłana
posiadać zupełną biskupią, ewentualnie papieską władzę jurysdykcyjną, a więc i
władzę jurysdykcyjną in foro interno. Przyjąwszy, żeby w tym czasie zaszedł w
konfesjonale rezerwat, który trzeba rozwiązać in foro interno, to w tym razie
miałby jurysdykcję ze względu na niego tylko zwierzchnik odnośny, a więc
niepoświęcony jeszcze biskup albo Papież, a więc miałby tu ktoś, kto nie jest
jeszcze kapłanem, jurysdykcjonalną stronę władzy odpuszczania grzechów. W
rzeczywistości zachodzi to we wszystkich tych przypadkach, kiedy ktoś przed święceniem
kapłańskim dostał urząd, do którego jest przywiązane dusz pasterstwo. Przypadek
zaś, który przytoczyliśmy, wykazuje to dowodniej. Żeby jednak w rzeczywistości
grzechy mogły być odpuszczone, potrzeba do tego kapłana, który ad hoc musi być
delegowany. To samo jednak nie dowodzi, żeby władza delegującego zwierzchnika
nie miała być jurysdykcją in foro interno, owszem to dowodzi właśnie, że jest
nią; władza delegowana nie może być inna, jak władza delegującego.
Drugie zdanie przez nas powyżej przytoczone,
identyfikujące władzę święcenia z władzą jurysdykcyjną w sakramentalnym forum,
nie licuje wcale z nauką o rozgrzeszeniu z grzechów powszednich. Jeżeli bowiem,
jak z niego wynika, władza kościelna ma
polegać tylko na ograniczeniu władzy przez Chrystusa powierzonej w rodzaju
rezerwacji, natenczas można pytać się z Elbelem, czy to jest możliwe ze względu
na grzechy powszednie? Grzechy powszednie nie należą jako konieczna materia przed forum trybunału
pokuty; po cóż więc tedy tu korzystać z rezerwacji? Żeby zaś wszyscy pojedynczy
kapłani mogli bez jurysdykcji kościelnej rozgrzeszać z grzechów powszednich, to
można było dawniej jeszcze twierdzić z jakimś pozorem prawdopodobieństwa; teraz
zaś po dekrecie Innocentego XI "de quotidiana communione" nie można
już bronić ważności takiego rozgrzeszenia, dokonanego przez kapłana nie
mającego specjalnej jurysdykcji.
Dla wyjaśnienia jeszcze lepszego kwestii co do dwóch
tych władz i ich działań, i co do sposobu ich udzielania, niech nam wolno będzie
zwrócić uwagę na inne jeszcze przez teologów przytaczane argumenty.
Słowa: Accipe Spiritum Sanctum itd., mówią
niektórzy teolodzy, są rzeczywiście częściową formą Sakramentu; mocą ich
uzupełnia się ordynowanemu sakramentalny charakter kapłański i potestas in
corpus Christi verum rozszerza się w potestas in corpus Christi mysticum. Na to
trudno się jednak pisać, żeby mocą tych słów każdy kapłan odbierał właściwą
władzę jurysdykcyjną; bo i chociaż byśmy przyjęli, że Chrystus mocą tych słów
udzielił Apostołom władzę jurysdykcyjną pro foro interno, czemu przeczy Suarez,
to przecież wiadomą jest powszechnie, że ich stanowisko było wyjątkowe i że
dlatego odebrali jurysdykcję uniwersalną in foro interno et externo, która nie
mogła im być odebraną, ale która też nie przeszła na ich następców. Dla
następców apostolskich: czy to w biskupiej, czy w kapłańskiej godności nie
możemy przyjąć takiej nieograniczonej władzy, żeby jej nigdy stracić nie mogli,
bo któżby chciał ją np. przyznać zwyczajnemu kapłanowi?
Jeżeli zaś to jest pewne, że słowa: "Accipe
Spiritum Sanctum...", o ile się one zwracają do ordynanda, nie mogą mieć
zupełnego znaczenia, jakie wypływa z samego wyrażenia, natenczas upada wszelki
dowód, zwłaszcza jeżeli słowa te inną jeszcze myśl w sobie zamykają, którą
przyjąć można. Myśl ta jednak musi być zaznaczona czymś innym.
To zaznaczenie mamy w słowach: "quorum remiseris
peccata..."; gdyż one wskazują kierunek i cel, w którym Duch Święty na
nowo się udziela; a tym celem jest to, żeby akt sędziowski odpuszczenia
grzechów i zatrzymania mógł się dopełnić mocą Ducha Świętego, tj. sakramentalnie, sprawiając łaskę
poświęcającą. Że ten, do którego słowa te się zwracają, ma być sędzią, to
oczywiście z nich wynika, ale żeby one postanawiały go sędzią, to nie wynika z
nich koniecznie. Jeżeli jest już sędzią, natenczas odbiera w imię tych słów
władzę skończoną, odpuszczania łaskawie grzechów; jeżeli zaś nim nie
jest, natenczas odbiera wolność sprawowania tej władzy, odpuszczania grzechów
za pośrednictwem wlewania łaski od tej chwili, w której otrzyma rzeczywiście
władzę sędziego.
Jest to naszym zdaniem jedynym wyjściem z dylematu;
inaczej trzeba by chyba przyjąć, że Kościół, a na pierwszym miejscu Papież ma
władzę poprawiania tego, co Chrystus Pan bezpośrednio udzielił; bo że
dyscyplina kościelna wymaga ograniczania pojedynczym kapłanom władzy
odpuszczania grzechów, to samo z siebie przecież wynika, a nadto twierdzi to
wyraźnie Sobór Trydencki (ses. 14, rozdz. 7). W takim zaś razie jest słuszną
rzeczą, że Chrystus sam już nie udziela pełnej władzy, kiedy potem ograniczać
ją trzeba, lecz że pozostawia głowie Kościoła całe przenoszenie władzy
sędziego.
Tego przecież twierdzić nie można, żeby Ojcowie Soboru
przez dalsze słowa na oznaczonym powyżej miejscu: "verum tamen pie admodum
itd.", chcieli to wyrazić, że, ponieważ na chwilę niebezpieczeństwa życia
nie ma rezerwatu, dlatego może każdy, kto ma święcenie kapłańskie, każdego
umierającego rozgrzeszyć; gdyż w takim razie chybaby się byli przyznali do
najskrajniejszego zdania, jakieśmy przytoczyli na pierwszym miejscu, a które
nigdy nie miało wielu zwolenników. Jakiż wtenczas byłby związek tego zdania z
wstępem tego samego rozdziału, który posiadanie władzy jurysdykcyjnej uważa za
to samo, co "posiadanie poddanych" i stwierdza wyraźnie, że tego nie
ma każdy kapłan. Dlatego można tylko
to zdanie, które mówi o rozgrzeszaniu umierających, tak rozumieć, że albo:
Sobór uważa w "atque ideo omnes sacerdotes quoslibet poenitentes a
quibusvis peccatis absolvere possunt" kapłanów już zaopatrzonych we władzę
jurysdykcyjną z wykluczeniem tak zwanego sacerdos simplex – a w takim razie
musi się to ideo odnosić rzeczywiście do miejsca w zdaniu: "ut nulla sit
reservatio"; albo też odnosi Sobór to ideo do "ne hac ipsa occasione
aliquis pereat", a w dalszym "atque ideo..." zamyka dalszy
rozwój myśli, że Kościół, aby usunąć niebezpieczeństwo pod względem zbawienia
duszy, w chwili śmierci znosi wszelką rezerwację i udziela także wszystkim
kapłanom władzę rozgrzeszania. Oba sposoby wyjaśnienia można przyjąć, są
probabiles, i dlatego można przyjąć, że kapłani nie mający aprobacji, nawet i w
tym razie, gdzie by można z łatwością dostać kapłana zaopatrzonego w aprobację,
mają jurisdictionem probabilem.
Z tego tedy wszystkiego, cośmy aż dotąd wypowiedzieli,
okazuje się jawnie, że św. Tomasz ma słuszność po swojej stronie, kiedy uczy (cont.
gent. 4, 72), że, chociaż w trybunale pokuty wykonuje się władza
odpuszczania grzechów nie tylko pod względem sakramentalnym, lecz i sędziowskim
bezpośrednio w imieniu Chrystusa, to jednak Chrystus sam tylko na Papieża
przelewa bezpośrednio tę sędziowską stronę władzy, na innych zaś przelewa ją
Papież mocą odwołalnego objawu swej woli. Tego zaś, że takie jest urządzenie,
wewnętrzna przyczyna w tym właśnie spoczywa, że odpuszczenie grzechów w obrębie
Kościoła nie miało być samym tylko odpuszczeniem, ale odpuszczeniem połączonym
raczej z ukaraniem winnego. Gdzie zaś mowa jest o karze, tam musi być i mowa o
zwierzchniku, i to najwyższym kościelnym, od którego jedynie i wyłącznie
zawisła ta cała władza.
Jeżeli tedy zastosujemy to, cośmy aż dotąd
wypowiedzieli, do naszego punktu, to jest do pojęcia uzupełnienia ze strony
Kościoła i we wewnętrznym forum trybunału pokuty, to z całą jasnością okaże się
teraz, że Kościół i w tym Boskim forum może to uczynić, co może we forum
ludzko-kościelnym pod względem wyjątkowego udzielenia jurysdykcji. Tak jak on
może we forum zewnętrznym, czysto kościelnym, od aktu do aktu dawać temu
jurysdykcję, tj. delegować tego, kto jej nie posiada, tak może to czynić ze
względu na jurysdykcję dla konfesjonału. Ważność tylko rozgrzeszenia
udzielonego na mocy tego będzie tu zawsze jeszcze zawisła od tego, czy
spowiednik ma rzeczywiście charakter kapłański, podczas gdy przy funkcji czysto
kościelnej Kościół może uzupełnić każdy brak (defectus) potrzebnego rekwizytu.
Kiedyśmy się aż dotąd tak rozpatrzyli w pojęciu i
możliwości uzupełniania onego supplere, możemy teraz stawić przed oczy pytanie
praktyczne, w jakich przypadkach i z jaką pewnością można przyjąć takie
uzupełnienie.
2. To nie ulega wątpliwości, że Kościół tam uzupełnia
jurysdykcję, gdzie można na jej posiadanie udowodnić titulus coloratus, a gdzie
równocześnie zachodzi błąd powszechny, czyli powszechna niewiadomość o
zachodzącym defectus. Na to mamy w Kościele aksjomat powszechnie znany:
"Ecclesia supplet, si error communis conjungitur cum titulo colorato".
Św. Alfons mówi: "Si error communis est cum titulo colorato sive putativo,
certum est apud omnes, ab Ecclesia conferri jurisdictionem", ale
dodaje do tego: "ut Ecclesia suppleat, non sufficit titulus fictus, sed
requiritur titulus, qui licet sit tantum putativus (quia forte est ex aliqua
causa invalidus) tamen sit revera collatus a legitimo superiore, etsi huic vetitum
sit aliunde, titulum illum conferre" (ks. 6, n. 572). Że św. Alfons to
mówi, to wystarcza, i dlatego możemy w tym razie uważać, że tu jurysdykcja na
pewno udzielona została, gdyż zdania św. Alfonsa są przez Papieża przyjęte i
dlatego wyrażają bezpośrednio wolę Papieża. Prócz tego jednak mamy inny jeszcze
dowód, że taka jest wola Papieża, a tym posłużył się i św. Alfons. Kanoniści i
moraliści powołują się w naszej kwestii jednozgodnie na rozdz. Barbarius
rzymskiego prawa cywilnego, który przyjęło prawo kanoniczne. Tam chodziło o
znamię niewolnictwa u Barbariusza, dla którego wedle prawa władza pretora, jaką
wykonywał, była nieważna i dla którego wszystkie czynności jego urzędowe powinny
by były być unieważnione. Mimo to zadekretowano wówczas, że władza pretora
wprawdzie nie była Barbariuszowi ważnie udzielona, ale urzędowe czynności miały
być uznane za ważne, "quia populus Romanus potuisset etiam servo hanc potestatem
decernere", czyli innymi słowy: władza najwyższa nie jest związana tymi
unieważniającymi zasadami prawa; może ona mimo takich niedostatków, które sama
postanowiła, dać pełnomocnictwo i dlatego czyni to dla dobra społecznego,
jeżeli ktoś przez władzę najwyższą albo przez kogoś innego za jej zezwoleniem
pozyskał urząd publiczny, dotknięty tajemnie takim istotnym brakiem (defectus)
potrzebnego rekwizytu.
Że prawo kanoniczne przejęło takie dekrety prawa
cywilnego, to wywodzi św. Alfons (ks. 1, n. 106) z dekretów samego prawa
kanonicznego, jak np. z dekretałów (ks. 5, tyt. 32, rozdz. 1): "sicut leges
non dedignantur sacros canones imitari, ita et sacrorum statuta canonum
principum constitutionibus adjuvantur" i "sancta Ecclesia legum saecularium
non respuit famulatum, quae aequitatis et justitiae vestigia imitantur"
(tamże, tyt. 33, rozdz. 28).
W zbiorze Gracjana, w capitula Hadriani, w causa 3 qu.
7 c. 1, mamy dowód nawet kanoniczny na uzupełnienie brakującej jurysdykcji:
"Infamis persona nec procurator esse potest, nec cognitor. Verumtamen si
servus, dum putaretur liber, ex delegatione sententiam dixit, quamvis postea in
servitutem depulsus sit, sententia ab eo dicta rei judicatae firmitatem
tenet".
Z tego też widać, jaka jest myśl onego error communis,
którego domaga się prawo do titulus coloratus, aby można przyjąć uzupełnienie.
Nie ma tu mowy o tym, że error communis wtenczas tylko można przyjąć, gdy wielu się zwróciło do takiego, który ma
jurysdykcję "pozorną"; owszem jeden jedyny potrzebuje się tylko
zwrócić, a error jest communis, jeżeli tego, do którego on się zwraca, uważają
powszechnie za reprezentanta władzy ważnie postanowionego albo za delegowanego.
Tak jak jurysdykcja forum zewnętrznego, o której dotąd
mówiliśmy, uzupełnia się i jurysdykcja forum wewnętrznego. Jest ona częścią
tylko władzy urzędowej, która zamyka w sobie równocześnie jakie bądź uzdolnienie
dla forum zewnętrznego; dlatego sama w sobie nigdy ona nie występuje. Że zaś
reguła powyżej przytoczona wyjęta z prawa cywilnego i kanonicznego, domagająca
się ewentualnie uzupełnienia władzy urzędowej nieważnie przekazanej, odnosi się
głównie do onej władzy, dlatego nie mamy prawa dzielenia jej, lecz musimy
przyjmować uzupełnienie uzdolnienia urzędowego w całej treści, a więc i jurysdykcji
we forum wewnętrznym.
Że tak ostatecznie, jak mówi św. Alfons, utrzymują powszechnie autorowie, dlatego i w tym
leży wskazówka, że na to zdanie zgadza się najwyższy prawodawca kościelny, bo by
w przeciwnym razie musiał był głos przeciw temu podnieść i zaprzeczyć temu.
Jak daleko jednakże sięga ten titulus coloratus i w
jakich granicach brać go wolno, nie są tak zgodni między sobą teologowie, jak
się zgadzają np. w zasadzie powszechnej, że przy error communis cum titulo
colorato Kościół rzeczywiście uzupełnia. Ściśle rzecz biorąc, może tu być mowa
tylko o pozornie ważnym akcie przekazania urzędu albo delegacji, który jednakże
jest nieważny z powodu braku prawnego rekwizytu, o którym publicznie nie
wiedziano. Z moralną pewnością przyjmuje się tu jeszcze jako przypadek, w
którym upada władza jurysdykcyjna nieważnie aż dotąd posiadana, śmierć albo
odwołanie tego, który ją udzielił, na tak długo, dopóki odwołanie itd. nie
mogło przejść do publicznej wiadomości, i to do tyla, że, jeżeli pojedynczy
człowiek prywatnie i przypadkowo dowiedział się o tym, że tam jurysdykcji już
nie ma, jurysdykcja jednak istnieje dalej; chociaż i delegowany na pewną
wiadomość o śmierci delegującego, nie może w sposób godziwy wykonywać swej
władzy. Tak twierdzi Reuter, a opiera się on w tej swojej dedukcji na kan. Si
praebendam. Kanon ten określa jednakże tylko: jakiego rodzaju pełnomocnictwa upadają ze śmiercią delegującego,
a jakie nie tracą swej mocy. Lessius twierdzi, że, dopóki odwołanie delegacji
albo śmierć delegującego nie jest jeszcze powszechnie znana, trwa
pełnomocnictwo delegowanego; a opiera to twierdzenie swoje na dwóch punktach: 1)
że wtenczas zachodzi titulus coloratus i error communis; 2) że władza
generalnego wikariusza biskupiego, którego upoważnienia bardziej zależą od
biskupa, aniżeli upoważnienia delegowanego, dopóty mają moc swoją, dopóki fakt
śmierci biskupa nie przeszedł do powszechnej wiadomości. Craisson twierdzi
także w Manuale n. 303, że śmierć biskupa, dopóki nie przeszła do
powszechnej wiadomości, nie udaremnia władz generalnego wikariusza i powołuje
się na poparcie twierdzenia swego na decyzję Roty rzymskiej. To samo odnosi się
oczywiście do wszystkich władz delegowanych w przypadkach, kiedy następuje
odwołanie albo śmierć delegującego. I chociażby tego nie nazywano
uzupełnieniem, można by to jednakże odnieść do jakiego bądź wypadku, na mocy którego
trwa dalej jurysdykcja. Ten czynnik bezpośredni oczywiście, który ją wywołuje,
nie jest już tym samym, który ją udzielił i aż dotąd podtrzymał; a jak przy
uzupełnieniu prawo kościelne albo najwyższy zwierzchnik kościelny, Papież,
przekazuje władzę, tak tutaj działa on, uzupełniając prawo kościelne.
Innych przypadków nie możemy podciągnąć pod rubrykę
uzupełniania, dokonującego się z pewnością. Tak np. nie można tego twierdzić,
żeby po upływie czasu, na który dany był instrument jurysdykcji, jeżeli w ogóle,
jak zwykle się dzieje, nie wiedziała o tym wcale publiczność, jurysdykcja
uzupełniała się mocą titulus coloratus cum errore communi. Na czas następny nie
było tu wcale titulus, a więc nie było i titulus coloratus. Error communis mógł
tu zachodzić bez titulus. Craisson
twierdzi tu stanowczo, że Kościół w tym razie nie uzupełnia.
W dyskusji odnoszącej się do naszej kwestii, stawiają
często moraliści pytanie, czy na podstawie samego error communis można
twierdzić z wszelką pewnością, że Kościół uzupełnia. Św. Alfons uważa zdanie
przemawiające za uzupełnieniem za prawdopodobne – probabilis, ale sam jest
więcej przeciw aniżeli za nim. Zwolennicy zdania powołują się na św. Alfonsa,
Lugo, Suareza, Sancheza, Lessjusza; jednakże to jest pewnym, że żaden z przytoczonych
tu autorów nie twierdzi tego stanowczo, żeby sam error communis bez połączenia
z titulus coloratus albo bez jurisdictio opinionis probabilis wpierw już
istniejącej uprawniał do przyjmowania, że Kościół tu uzupełnia. Autorowie ci
wypowiadają zdanie swoje tylko z wątpliwością, jak Suarez (de poenit. disp.
26, sect. 6) i Lugo (de poen. disp. 19, n. 30), albo mówią o error
communis, który powstaje z istniejącej jurisdictio probabilis (Lessjusz de
jur. et just. l. 2, c. 29, dub. 8, n. 68; Sanchez in decal. l. 1, c.
9, n. 35).
Inni zaś autorowie, którzy zbijają to zdanie, stawiają
z całą stanowczością różnicę, czy tu chodzi o error communis bez względu na
jurysdykcję prawdopodobną albo bez względu na titulus coloratus, czy też o
error communis z tym względem i formułują rzecz ściśle.
Na sam error communis nie można rozciągnąć tego
uzupełnienia, gdyż tu nie ma dostatecznego objawu woli Kościoła, a
przypuszczalne tylko zezwolenie nie wystarcza. Uzupełnienie jest pewnym
rodzajem delegacji; pełnomocnictwo zaś delegowane nie może opierać się na woli
tylko przypuszczalnej wyższego zwierzchnika. Mimo to jednak nie można
powiedzieć o zdaniu przeciwnym, żeby nie było probabilis. Z przytoczonych
powyżej cytatów z prawa mogliby zwolennicy przeciwnego zdania, gdyby chcieli,
wyczytać może jakikolwiek objaw woli Kościoła, mianowicie, gdyby się powołali
na główną podnietę ustaw prawnych, na postulat ogólnego dobra. Bądź jak bądź
jednakże, w każdym razie wątpliwości nikt nie usunie.
Z powyżej przytoczonych dwóch przypadków można by
chyba w rzadkich tylko przypadkach postawić regułę praktyczną co do sądu o
czynach, czy są godziwe, czy niedozwolone. To bowiem jest niewątpliwym, że ten,
który wie, że nie posiada jurysdykcji, ani pod tytułem error communis ani też
pod tytułem error communis cum titulo colorato, nie może sobie przywłaszczyć
jurysdykcji ani zniewolić Kościoła do jej uzupełnienia. Musiałby chyba zajść
jakiś przypadek konieczny, którego by w inny sposób nie można załatwić. Jeżeli
tedy zastosujemy to, cośmy wypowiedzieli, do rozgrzeszenia kapłańskiego, to z
reguły może ten tylko podać powód do rozgrzeszenia, kto sam nie wie o tym, że
nie ma jurysdykcji. Od jego zachowania się po akcie dokonanym zależy to, czy do
error communis przyłączył się tytuł, czyli też nie. Jeżeli się tytuł
przyłączył, to rozgrzeszenie jest ważne, bądź że tu kapłan zawinił, bądź że też
nie zawinił. Jeżeli zaś tytuł się nie przyłączył, natenczas jest rozgrzeszenie
wątpliwe, a co kapłan w takim razie uczynić powinien, wskazują wyraźnie reguły
objaśniające, jak winien naprawiać niedostatki i błędy, których się dopuścił w
trybunale pokuty.
To uzupełnienie ze strony Kościoła może być wątpliwe, a w takim razie zachodzi
jurisdictio probabilis. Na to trzeba koniecznie zwrócić uwagę, gdyż bliższe
rozpatrzenie się w tej kwestii wyjaśni, czy wolno lub nie wolno posługiwać się
w konfesjonale jurysdykcją, która nie jest pewną w całej objętości swojej, ale
jest prawdopodobną.
Dla lepszego wyjaśnienia kwestii przypominamy, że
wątpliwość może być faktyczna albo prawna. Jeżeli niepewność, czy jurysdykcja
istnieje, polega na fakcie wątpliwym, np. jeżeli ktoś wątpi, czy ma do niej
jakiś tytuł prawny, czy dostał instrument jurysdykcyjny, czy czas jego nie
upłynął, to kwestia inaczej się przedstawia, aniżeli, kiedy ktoś wątpi na
podstawie różnicy zdań co do objaśnienia i granic istniejącego bezsprzecznie
tytułu prawnego. W naszym tu objaśnieniu zwrócimy głównie uwagę na drugą
wątpliwość i nazwiemy ją jurysdykcją prawdopodobną, pierwszą zaś nazwiemy jurysdykcją
wątpliwą.
Teolodzy stawiają wszędzie, gdzie poruszają naszą
kwestię, głównie pytanie: czy wolno z
jurysdykcją teoretycznie tylko prawdopodobną sprawować Sakrament Pokuty i
wszyscy, z wyjątkiem tylko małej liczby rygorystów, odpowiadają na nie nie
zupełnie przecząco, nazywając tę jurysdykcję
praktycznie pewną; gdyż zdaniem ich Kościół ją uzupełnia na przypadek,
żeby to zdanie miało być obiektywnie nieprawdziwe. Św. Alfons tylko ogranicza
je do tyla, że twierdzi, iż może to tylko dziać się z przyczyn rozumnych i
ważnych.
Ponieważ zdanie św. Alfonsa niemałe ma znaczenie w
teologii, dlatego trzeba by się bliżej przypatrzyć temu jego zdaniu: "nonnisi
quando adest causa gravis necessitatis aut magnae utilitatis, vel graviter
rationabilis", a mianowicie rozpatrzyć się w tym, czy ono się odnosi do ważności rozgrzeszenia, albo też tylko do
jego godziwości. W nowszych czasach
podnoszono to, że, aby przyjąć uzupełnianie Kościoła, a więc ważność aktu,
potrzeba do tego ważnych powodów; ale tego nie zna św. Alfons. Jeżeli zaś można
udowodnić, że św. Alfons uważa, iż korzystanie z jurysdykcji prawdopodobnej
tylko z moralną pewnością jest ważne,
natenczas możemy z bardzo wielu najznakomitszymi moralistami iść krok jeszcze
dalej i oświadczyć się za tą moralną pewnością, jak to podniósł i Ballerini w
uwadze do Gurego (Compendium theologiae moralis) II n. 649.
Św. Alfons przytacza (j. w., n. 573) przeszło
trzydziestu autorów, a pomiędzy nimi i najznakomitszych, którzy utrzymują, że
wolno jest działać z jurysdykcją rzeczywiście prawdopodobną, choćby tylko z
tego powodu, aby przez oddalenie penitenta ani sobie, ani penitentowi nie
sprawiać trudności. Ten powód nazywają
powodem rozumnym. Św. Alfons bada potem podane powody i wydaje o nich
sąd swój. Odrzuciwszy z nich kilka, wydaje taki wyrok o ostatnim powodzie:
"Ratio quarta et potior est, quia in Ecclesia adest universalis consuetudo
fere omnium confessariorum absolvendi cum jurisdictione probabili, ut testantur
communiter Suarez, Lugo etc. et omnes alii auctores citati pro hac sententia.
Communis autem sententia doctorum fundat moralem certitudinem, ex praefata
consuetudine; et licet contrarii illicitum putent absolvere cum jurisdictione
probabili, praescindunt tamen, nec possunt negare, hanc consuetudinem adesse,
saltem apud partem longe majorem confessariorum. Posita igitur ut certa hac
consuetudine, certum est, licitum esse sacramentum ministrare cum jurisdictione
probabili, quum ipsa consuetudo jurisdictionem praebeat etc.". Co tu św.
Alfons mówi, to nie jest tylko referatem, ale sądem wydanym o opinii, na którą
się zgadza wyraźnie. Że się zaś na nią zgodził, to widać wyraźnie z tego, co
powiedział w Homo apostolicus (tract. 16, n. 91), gdzie te same opinie
przytacza i wyrok o nich wydaje, o ile dotyczy
ważności rozgrzeszenia: "Secunda (sententia) est communis, et communiter
affirmat... Ratio vera (hujus sententiae) est consuetudo universalis,
quae est in Ecclesia in absolvendo cum jurisdictione probabili... et consuetudo
dat utique jurisdictionem".
Św. Alfons podaje jeszcze trzecią opinię, jakoby szedł
i za nią: "licitum esse... sed nonnisi quando adest causa gravis necessitatis
aut magnae utilitatis, ut ajunt Elbel et Wigandt, vel causa rationabilis, ut
inquiunt Suarez et Sporer. Ratio hujus limitationis est, quia licet Ecclesia eo
casu ob bonum animarum bene censeri possit jurisdictionem supplere, tamen non
praesumitur, nulla justa causa accedente, velle connivere merae libertati
sacerdotum", albo w Homo apostolicus: "tunc tantum licere...
quum concurrit aliqua causa graviter rationabilis; aliter non praesumi debet,
Ecclesiam favere velle nimiae confessariorum libertati". I tu można by
zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście
ważność rozgrzeszenia ma być ograniczona na takie przypadki? gdyż w takim
razie sprzeciwiałby się Święty samemu sobie. Przyczyna podana w pierwszym
cytacie na ważność praktyki tam określonej nie byłaby podług tego, co tu
powiedział Święty, ratio vera. Kościół patrzałby tu więcej na ograniczenie
zbyt wielkiej dowolności spowiedników, aniżeli na dobro dusz, i to dowolności,
która wedle św. Alfonsa jest probabiliter i to zewnętrznie probabiliter
dozwolona, a więc nie mającej ani cienia grzechu na sobie, kiedy jej Kościół
nawet nie karci.
Nie trzeba byż nam
tu konkludować, że św. Alfons stawia tu "trzecią" swoją opinię "praescindendo"
a probabilitate secundae sententiae i nie chce nic ujmować pewności moralnej,
że ważne jest rozgrzeszenie dane na
podstawie tej opinii? Albo jeżeliby rzeczywiście trzeba apodyktycznie uważać
korzystanie z jurysdykcji prawdopodobnej z braku ważnych powodów za jakąś dowolność, której Kościół nie chce
popierać, czyż wtedy dopnie on swego celu, kiedy wskutek nieważności aktu
wierni cierpieć będą? Prędzej go z pewnością on osiągnie, jeżeli przedstawiać i
uważać będzie akt taki za niedozwolony. Na poparcie ostatniego tylko zdania
może służyć powód, że Kościół ma na oku tylko dobro duchowne wiernych, ale nie
chce popierać dowolności spowiedników.
Pytamy się nadto: Czy Święty uważa potrzebę i "bonum
animarum", czy też consuetudo universalis, że Kościół się temu nie
sprzeciwia, za powód, dla którego Kościół uzupełnia jurysdykcję? Jeżeli uważa
ostatnie za powód, natenczas widać jasno, że uzupełnienie nie zawisło od tego,
że istnieją ważne powody, gdyż wedle jego świadectwa universalis consuetudo
fere omnium confessariorum nie bierze na to żadnego względu. Pierwsze nie może
być powodem bezpośrednim, gdyż byłoby nim już przy tak nazwanej przez św.
Alfonsa i innych dubia jurisdictio, którą odróżnia od jurisdictio probabilis, a
z której pozwala korzystać tylko w pewnych bardzo ważnych wypadkach. Chodzi tam
niewątpliwie o bonum animarum, a jednak zgadza się tu św. Alfons z Busenbaumem,
który twierdzi, że takie rozgrzeszenie jest
wątpliwe i że tylko tam zastosować je można, gdzie się uważa, że lepiej
jest rozgrzeszyć wątpliwie aniżeli wcale nie rozgrzeszyć. Consuetudo rozgrzeszania
z wątpliwą jurysdykcją w takich przypadkach dla pewnej konieczności istnieje
bez wątpienia, a jednak nikt nie wywodzi z tego, że ważne jest takie
rozgrzeszenie, albo że uzupełnienie ze strony Kościoła tu jest moralnie pewne.
Przy tej consuetudo braknie świadomości, że to jest prawnie ważne. Gdyby tedy
przy probabilis jurisdictio konieczna tylko potrzeba decydowała bez względu na świadomość,
że to jest prawnie ważne, natenczas byłoby rozgrzeszenie udzielone z
jurisdictio probabilis moralnie pewne; a tego przyjąć nie można ze względu na
zdanie odrzucone przez Innocentego XI: licet uti opinione probabili in
sacramentis conferendis.
Ostatecznie nie można ze zwyczaju stawiać dowodu, że
jurysdykcja istnieje, albo że się uzupełnia już dlatego, iż istnieje zwyczaj
rozgrzeszania w koniecznej potrzebie.
Zwyczaj sam w sobie nie daje żadnej jurysdykcji, tylko o tyle tam o niej mówić
można, o ile przemawia on za tym, że na to zwierzchnik się zgadza. To zaś
przypuszczenie, że się zgadza, opiera się na tym, żeby przecież w razie
przeciwnym mógł się temu oprzeć. Oprzeć się zaś może albo powinien tylko wobec
aktów, które nie potrzebują być spełnione. Do takich jednak aktów nie może
należeć nasza kwestia: czy w koniecznej potrzebie należy raczej dać komuś
rozgrzeszenie cum probabilitate, aniżeli go wcale nie dać. Z tego więc, że ktoś
przeciw temu nie podniesie protestu, nie można wyciągać wniosku, że zwierzchnik
zgadza się na to w tej myśli, iż uzupełnia wszelki brak potrzebnego rekwizytu,
ale to zgadzanie się zwierzchnika może się na tym ograniczyć, że przyjmuje to,
aby niepewne rozgrzeszenie zostało udzielone. Inaczej zaś przedstawi się rzecz
w tym przypadku, kiedy niepewne rozgrzeszenie moralnie będzie niedozwolone, to
jest, kiedy poza konieczną potrzebą ktoś z niepewnej skorzysta jurysdykcji. Tam
oczywiście nie może zwierzchnik pominąć zwyczaju milczeniem i musi albo się
oprzeć temu, albo usunąć niepewność, kiedy może ją usunąć.
Św. Alfons przedstawia rzeczywiście niemałą trudność,
przyznając, że zgadza się na zdanie Sporera, Elbla, Suareza, Gobata, którzy
kwestionują nie tylko to, że rozgrzeszenie z jurysdykcją prawdopodobną ma być
godziwe, ale i to, że ma być ważne, bo by można z tego wnosić, iż św. Alfons
wątpi w ich myśl o ważności tego rozgrzeszenia. Jednakże potrzeba tylko bliżej
rozpatrzyć się w rzeczy, aby dojść do przeciwnego rezultatu.
Autorowie przez nas przytoczeni różnią się pomiędzy
sobą pod względem wątpliwości swoich. Gobat (tr. 7, n. 115) uważa korzystanie z
jurysdykcji prawdopodobnej w koniecznych przypadkach za bardzo prawdopodobnie
ważne. Suarez stara się udowodnić, że można korzystać z tej jurysdykcji z
pewnością praktycznie wystarczającą, chociaż widać w nim pewną chwiejność
(disp. 26, sect. 6, n. 6). Elbel i Sporer stawiają pewną różnicę co do
pewności, z jaką można przyjąć uzupełnienie ze strony Kościoła; Elbel ogranicza
i ważność na causa magnae utilitatis aut necessitatis, chociaż korzystanie z
jurysdykcji prawdopodobnej nazywa probabile licitum. Sporer mówi o "rationabilis
causa", ale dodaje, że w innych przypadkach "nullo modo probabile vel
verisimile, tunc Ecclesiam velle supplere defectum et conferre jurisdictionem".
I ma słuszność po swojej stronie, jeżeli rozumie, że Kościół uzupełnia zawsze,
kiedy może przypuścić rozumne korzystanie
z jurysdykcji prawdopodobnej; jeżeli zaś rozumie, że ta rationabilitas wtenczas
zachodzi, kiedy penitent jest w trudnym położeniu, to nie ma słuszności i
sprzeciwia się wszystkim tym, na których consuetudo sam się powołuje: "ex
universali Ecclesiae consuetudine omnes fere sacerdotes, exceptis paucis, iisque
vel nimis timidis, vel indoctis nimis, absolvunt cum jurisdictione probabili".
Na nich tedy powołuje się św. Alfons, ale z żadnym z nich nie zgadza się
zupełnie, bo universalis consuetudo jest dla niego, kiedy chodzi o ważność,
moralnie pewnym punktem oparcia.
Są inne jeszcze powody, na które można się powołać
przy uzasadnianiu, że Ecclesia supplet i na to warto przede wszystkim zwrócić
uwagę.
I tak pierwszym powodem jest error communis. Ten
wystarcza, aby Kościół uzupełniał. Św. Alfons nie oświadcza się za nim
stanowczo. Lacroix i inni inaczej go formułują. Zaprzeczają oni, żeby przy
jurisdictio probabilis, polegającej na fałszywym rozumieniu, mógł decydować
tylko error communis. Ten error zachodzi tam wprawdzie, gdzie uczeni nie są
zgodni pomiędzy sobą, a inni nie mogą dojść do prawdy, ale prócz tego zachodzi
tam coś podobnego do titulus coloratus. Jurisdictio probabilis opiera się na
prawdopodobnym tłumaczeniu prawa; prawo, instrumentum, które się objaśnia, jest
titulus coloratus; dlatego trzeba uzupełnianie Kościoła tłumaczyć, jak się tłumaczy
error communis cum titulo colorato, tj., że nie ulega żadnej wątpliwości. Tak
wytłumaczony ten powód przedstawia moralną pewność.
Drugi powód, dawniej przez autorów wysuwany, nie ma
dziś znaczenia: że ostatecznie każdy kapłan, choćby i nie miał jurysdykcji, ma
jurysdykcję na grzechy powszednie. Dopóki zatem ktoś ma żal za grzech powszedni
choćby jeden, i podaje go jako materię rozgrzeszenia, dopóty ma rozgrzeszenie
sakramentalne swój skutek i inne grzechy się odpuszczają.
Jest to dowód wyłącznie na jurysdykcję prawdopodobną
pod względem odpuszczenia grzechów; inne powody odnoszą się do każdej
jurysdykcji. Ten dowód przypuszcza, że penitent wzbudza w sobie rzeczywiście i
żal za grzechy powszednie albo włącza grzechy ciężkie dawniej już popełnione.
Przy tym przypuszczeniu było to aż do dekretu Innocentego XI z 12 lutego 1679
pewnym, że każdy kapłan mógł rozgrzeszać ważnie z grzechów powszednich i już
ważnie odpuszczonych ciężkich grzechów i nie było pod tym względem żadnej
kontrowersji. Jeżeli zaś to jawnie się działo w oczach zwierzchników
kościelnych i żaden z nich nic na to nie mówił, to trzeba tu przyjąć, jak
wszyscy teolodzy przyjmowali, że zachodzi ciche udzielenie pełnomocnictwa ze
strony zwierzchników kościelnych. Nie było też sporu pod tym względem;
sprzeczano się tylko o to, skąd i kiedy powstało to pełnomocnictwo. Jedni
mniemali, że przy święceniu kapłańskim Chrystus sam je udziela nieodwołalnie, inni znów, że Kościół je
udziela w milczeniu. Pierwsze mniemanie atoli jest fałszywe i konsekwencją jest
tylko fałszywego pojmowania władzy jurysdykcyjnej, a w dalszej konsekwencji
podsuwa ono mniemanie, jakoby i teraz mimo zakazu Innocentego XI pełnomocnictwo
nie mogło być unieważnione. A jednak mamy to przekonanie, że mimo znacznej
liczby autorów formułujących w tym kierunku swoje zdanie, praktycznego
prawdopodobieństwa nie można uzasadnić.
Na podstawie tego zdania nie można tedy pozyskać
wszechstronnej pewności co do rozgrzeszenia udzielonego z jurysdykcją tylko
prawdopodobną i dlatego trzeba, ilekroć się korzysta z jurysdykcji prawdopodobnej,
oprzeć się na consuetudo universalis, aby udowodnić, że Ecclesia supplet, bo ta
consuetudo, jak mówi św. Alfons, "utique
dat jurisdictionem, sicut docent communiter Suarez, Barbosa etc. et probatur
aperte ex cap. «Contingat» de «foro compet.» ubi sic habetur «Nisi forte hi, quibus
delinquentes ipsi deserviunt, ex indulgentia vel consuetudine speciali
jurisdictionem hujusmodi valeant sibi vindicare»".
Jurysdykcja więc, istniejąca z początku
prawdopodobnie, staje się przy podjęciu aktu moralnie pewną; dlatego nie
pomieszaliśmy też z św. Alfonsem pojęć prawdopodobieństwa a wątpliwości co do
jurysdykcji i wątpliwą jurysdykcję ograniczyliśmy z rozwagą na te przypadki, w
których uzupełnienie Kościoła jest wątpliwe i w których w następstwie
jurysdykcja i ważność aktu przy podjęciu spowiedzi albo innych aktów zostają
wątpliwe.
Lugo uważa ważność aktu, opierającego się na
jurysdykcji prawdopodobnej, za tak pewną, że twierdzi, iż to jest praktyczną
normą w zwykłym biegu rzeczy. Tylko, gdyby w razie śmierci ważność rozgrzeszenia
opierała się jedynie na tym uzupełnieniu, trzeba by zapewne postarać się o
większe zapewnienie, bo, co by było przesadzoną troskliwością w zwykłym biegu
rzeczy, nie byłoby nią wtenczas, kiedy przy schyłku żywota chodzi o
zabezpieczenie duszy na całą wieczność. Szczególniej zaś dlatego trzeba by tak
działać, bo o prawdopodobieństwie wystarczającym i uznanym decyduje często
wyrok subiektywny, który nie zawsze kieruje się rzeczywistym sprawy położeniem.
Kwestię tę jednak trzeba by nam jaśniej uzasadnić!
Jest to zdaniem prawdopodobnym, że w niebezpieczeństwie życia może rozgrzeszyć
każdy kapłan, chociażby i nie miał jurysdykcji, nawet gdyby z łatwością można
dostać kapłana aprobowanego; zachodzi tu pełnomocnictwo prawdopodobne, opierające się na prawdopodobnym objaśnieniu
kanonu prawnego (Sobór Trydencki, ses. 14, rozdz. 2); a więc zachodzi moralnie
pewne pełnomocnictwo do wysłuchania spowiedzi. Aby przykazaniu Boskiemu zadość się stało, musi wystarczyć ta pewność
moralna; aby jednak zapobiec każdej możliwej jeszcze wątpliwości, gdzie chodzi
o środek zbawienia, nie będzie
zbyteczną jeszcze większa pewność, i dlatego, jeżeli można, trzeba zniewolić
penitenta, aby postarał się o rozgrzeszenie u aprobowanego spowiednika,
poddawszy mu materię jaką bądź wystarczającą do rozgrzeszenia. "In eo articulo homo multa forte faceret,
quae non sunt necessaria et quae non expedit facere in vita", można
powiedzieć ze Stozem.
Mówiliśmy tutaj głównie o uzupełnieniu jurysdykcji ze
względu na sakramentalne rozgrzeszenie. Uzupełnienie to jednak odnosi się i do
innych pełnomocnictw czy to kościelnego, czy też Boskiego prawa, jeżeli tylko
mogą być przelane aktem woli zwierzchnika: jak np. w forum wewnętrznym prawo
dyspensowania co do ślubów, przeszkód małżeńskich, irregularitates. Inne
odnoszące się raczej do zarządu, aniżeli do jurysdykcji przytacza Lessjusz: "Supradicta
procedere etiam in iis, quae geruntur ex officio publico, quamvis non sint
actus jurisdictionis, ut in instrumento tabellionis; in electione et
praesentatione ad beneficia et officia; in actu parochi assistentis contractui
matrimonii, hic enim actus non est jurisdictionis, sed exhibitionis praesentiae
sui, tanquam testis jure requisiti".
W końcu winniśmy i na to zwrócić uwagę, że wielu odmawia
korzystaniu z jurysdykcji, uważanej powszechnie za prawdopodobną, pewnej
ważności, czepiając się zbytecznie intencji
presumowanej Kościoła albo zwierzchnika kościelnego; kiedy tymczasem
przelanie pełnomocnictwa ze strony zwierzchnika nie dopełnia się zamiarem tylko, lecz zewnętrznym objawem
tego zamiaru, jak słusznie mówi Lessjusz: "jurisdictio sine actu externo
dari nequit, ut communiter docent theologi". Św. Alfonsa to jest zasługą,
że podniósł i objaśnił głównie ten objaw zamiaru zwierzchnika kościelnego,
który widać w zwyczaju ogólnie bez wszelkiej remonstracji przyjętym, i że
powagą swoją zatwierdził ten przyjęty powszechnie zwyczaj korzystania bez
skrupułu z pełnomocnictwa prawdopodobnego. Na tym opiera się też pewność praktyczna
korzystania z jurysdykcji prawdopodobnej. Nawet chociażby na pewien czas lub w
pewnych miejscach ten zwyczaj powszechnie przyjęty miał być porzucony, nie
obala to jego prawności, chyba żeby było powszechnie wiadomą, że ten, który ma
rzeczywiście to prawo, chciał sam z niego zrezygnować. Tu jednak takiego
zamiaru nie można udowodnić.
–––––––––––
Artykuł
z czasopisma: Przegląd Kościelny. Pismo miesięczne poświęcone nauce
katolickiej i życiu kościelnemu, wydawane przez Ks. Władysława Jaskulskiego,
proboszcza w Dolsku. (Rocznik IX. 1887). Półrocze I. Poznań. NAKŁADEM REDAKCJI, DRUKIEM JAROSŁAWA LEITGEBRA. 1887, ss. 169-189. (1)
(Pisownię
i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono.)
Przypisy:
(1) Por. Kodeks Prawa
Kanonicznego, Papież Pius IV, Wyznanie Wiary
katolickiej (Professio Catholicae
Fidei).
2) Ks.
Dr Ignacy Grabowski, a) Prawo
kanoniczne według nowego kodeksu.
b) O występkach przeciw
wierze i jedności kościelnej. c)
Kościół a herezja.
3) P.
Dominicus M. Prümmer OP, Manuale
iuris canonici in usum scholarum.
4) Kardynał
Gousset, Arcybiskup w Reims, Teologia
moralna dla użytku plebanów i spowiedników.
5) Ernestus
Müller, Episcopus Linciensis, Theologia
moralis.
6) Ks. Jan Nepomucen Opieliński, a) Co to jest ekskomunika? b) Ekskomunika na schizmatyków. c) Apostaci,
heretycy i schizmatycy a inni grzesznicy.
7) Ks.
Franciszek Bączkowicz CM, Przepisy Kościoła
odnoszące się do współżycia katolików z heretykami.
b) Posty obowiązujące.
8) X.
J. Ł, Znaczenie klątwy ogłoszonej w
ostatniej Encyklice. (Gawęda dwóch przyjaciół nauki kościelnej).
9) Ks.
Władysław Szczepański SI, Nowy
Indeks książek zakazanych oraz jego uzasadnienie, dzieje i nowe prawo.
10) Ks.
Adam Kopyciński, Generalna spowiedź.
11) Ks.
Antoni Ciepliński, Tajemnica spowiedzi.
12) Abp
Emil Guerry, Kodeks Akcji
Katolickiej.
13) Ks. Maciej Sieniatycki, a) Apologetyka
czyli dogmatyka fundamentalna.
b) Zarys dogmatyki katolickiej. c) Problem istnienia Boga. d) System modernistów.
e) Modernistyczny Neokościół.
14) P.
Christianus Pesch SI, Compendium
Theologiae dogmaticae.
15) "Homiletyka", Non est potestas nisi a Deo. [Wszelka władza
pochodzi od Boga].
16) P. Leonardus Lessius SI, De perfectionibus
moribusque divinis.
(Przypisy
od red. Ultra montes.)