Kolebka Dzieciątka Jezus otoczona jest i dzisiaj
gronem maluczkich dziatek, przyodzianych w białe szaty.
Trzymając w rączętach zielone gałązki palmowe,
śpiewają chwałę Panu, gdyż śmierć ich była
prawdziwym męczeństwem. Kościół święty uczcił je
piękną nazwą "kwiatków męczeńskich",
nazwą tak odpowiednią ich niewinności i zaraniu
życia. "Któż by się poważył wątpić o tym -
pyta święty Bernard - że te dziatki zdobi korona
męczeńska?". Kto śmie pytać o ich zasługi?
Zapytajcie raczej Heroda, jaka to zbrodnia na nie
ściągnęła karę śmierci? Czyż dobroć Chrystusa ma
być niższa od okrucieństwa Heroda? Bezbożnemu temu
tyranowi wolno było pozabijać dziatki niewinne, a
Chrystusowi nie miało być wolno ozdobić wieńcem
Męczenników skroni niewiniątek, które za Niego
śmierć poniosły? Wszakże usta niemowląt, o Boże,
miały głosić chwałę Twoją. I jaką chwałę?
Aniołowie śpiewali: "Chwała Bogu na wysokości, a
pokój na ziemi ludziom dobrej woli!". Jest to
niewątpliwie wzniosła chwała, ale uzupełni się ona
dopiero wtedy, gdy Ten, co ma przyjść kiedyś, powie:
"Pozwólcie przyjść do Mnie maluczkim, gdyż ich
jest Królestwo niebieskie!". Pokój ludziom, nawet
tym, którzy jeszcze nie mają własnej woli, jest to
bowiem tajemnicą miłosierdzia Bożego. Bóg raczył dla
tych niewinnych ofiar uczynić to, co czyni co dzień
przez sakrament chrztu świętego.
Pod przewodem gwiazdy przybyli Mędrcy ze Wschodu do
Jerozolimy, aby oddać pokłon nowonarodzonemu Królowi
żydowskiemu. Obłudny i podstępny Herod rzekł do nich:
"Idźcie do Betlejem, a wywiadujcie się pilnie o
Dzieciątku, gdy zaś znajdziecie, oznajmijcie mi, abym i
ja pokłonił się Jemu". Pojawienie się Mędrców
z licznym orszakiem, ich opowiadania o gwieździe nowego
Króla, wieść o dziwnych wypadkach w Betlejem,
wywołały w niezadowolonym ludzie jerozolimskim
niepokój i trwogę.
Herod na próżno czekał na powrót Mędrców, bo ci
przestrzeżeni we śnie, aby nie wracali do Heroda, inną
drogą puścili się w strony rodzinne. Gdy Herod
zawiódł się w swych oczekiwaniach, wpadł na
szatański pomysł, który go okrył wieczną hańbą
nawet u pogan, a mianowicie kazał w Betlejem i w całej
okolicy wymordować wszystkich chłopców do dwóch lat
życia. Okrutni siepacze, przywykli do rozlewu krwi,
wydzierali płaczące dziatki z rąk biadających matek i
mordowali bez litości. Straszny to był widok! Rozpacz
rodziców wołała do Nieba o pomstę na dzikiego
okrutnika, który zhańbił godność króla.
W straszliwy sposób ziściła się przepowiednia
Jeremiasza proroka: "Głos na wysokości słyszany
jest: narzekania płaczu i żałości, Rachel płaczącej
synów swoich, a nie chcących przyjąć pocieszenia nad
nimi, że ich nie masz". Rachel była matką Józefa
egipskiego i Beniamina, i jest u tego proroka
przedstawicielką całego narodu żydowskiego.
Na próżno jednak wyciągał Herod zbrodnicze ręce
po Baranka Bożego, gdyż Dzieciątko Jezus spoczywało
bezpiecznie na łonie Najświętszej Matki. Anioł
Pański ukazał się we śnie Józefowi i rzekł mu:
"Weźmij Dzieciątko i Matkę Jego i uciekaj do
Egiptu, albowiem Herod szuka Dzieciątka, aby Je
zabić". Troskliwy opiekun wstał natychmiast,
uszedł w nocy i w obcej ziemi znalazł bezpieczne
schronienie. Tym okrucieństwem dopełnił Herod miary
swoich zbrodni. Rozlana krew niemowlątek wołała o
pomstę do Nieba. Bóg sprawiedliwy wysłuchał wołania;
koniec zbrodniarza był straszny. Okropna choroba, która
jak piekielny ogień paliła jego wnętrzności,
zapowiadała mu rychły koniec. Nienasycony głód i
nieugaszone pragnienie zwiększało jego męki. Im
więcej jadł i pił, tym piekielniejsze czuł bóle.
Nogi mu opuchły, skóra popękała, obrzydliwe robactwo
toczyło jego ciało, a wstrętne wrzody zarażały
powietrze. Okropniej dokuczały mu wyrzuty sumienia.
Krwawe widma małżonki Marianny, dwóch synów i
bliskich krewnych, których krew przelał w przystępie
szaleństwa i podejrzeń, nie odstępowały go ani na
chwilę, toteż z krzykiem zrywał się i bezwładny
padał na łoże. Pochlebcy opuścili go, najwierniejsi
zwolennicy stronili od niego, a syn Antypater knuł
spiski na jego życie. Leżał tedy jak nędzny Łazarz,
opuszczony i znienawidzony przez wszystkich, żywy obraz
potępienia. Pasując się ze śmiercią, kazał
wymordować najprzedniejsze rodziny żydowskie, aby ze
swą śmiercią okryć żałobą cały kraj. Rozkazu tego
nie wykonano, a gdy skonał, nikt po nim nie zapłakał;
tylko klątwy i złorzeczenia towarzyszyły mu do grobu.
Nauka moralna
Święty Paweł mówi: Przeznaczono
człowiekowi kiedyś umrzeć. Dzień,
godzinę i rodzaj śmierci oznacza mądrość Boża.
Dobrze czyni ten, kto się poddaje tej konieczności i
należycie przysposobiony czeka na rozkaz Pana i
Stworzyciela swego. Dzisiejsza uroczystość nastręcza
nam sposobność, abyśmy ze względu na nadchodzący
koniec roku zwrócili uwagę na nierówną śmierć
niewinnych dziatek i ich zabójcy, srogiego Heroda.
1) Niewinne niemowlęta umarły śmiercią
gwałtowną; cierpienia ich były wielkie, ale krótkie.
Pożegnały się z życiem, którego znaczenia nie
znały, rozstały się z światem, jego uciechami i
rozkoszami, które były im obce; przeniosły się do
wieczności, gdzie im dobroć Jezusa, za którego
śmierć poniosły, zgotowała szczęście nieskończone.
Podobna jest śmierć sprawiedliwego, gdyż jest on synem
Bożym i wejdzie, jak owi maluczcy, do Królestwa
niebieskiego. Sprawiedliwy łatwo się rozstaje z życiem
ziemskim, wierzy bowiem wraz z świętym Jakubem, który
w swym liście powszechnym w rozdziale 4, wierszu 15,
mówi, jak następuje: Bo
i czymże jest życie wasze? Parą jest, która pokazuje
się na chwilę, a potem znika.
Sprawiedliwy łatwo się rozstaje z dobrami doczesnymi,
gdyż wie i bez Salomona, że wszystko przemija oprócz
miłości i służby Bogu; a życzenia swe zastosowuje do
nauki ewangelicznej: Błogosławieni
ubodzy duchem, albowiem ich jest Królestwo
niebieskie (Mat. 5,3). Nadzieje i
pragnienia jego skierowane są ku wiekuistym radościom,
jakie nam Pan Jezus przyrzekł i które nam obfitością
swych zasług poręczył. Pozostańmy przeto dziećmi
Boga, a śmiertelne strachy i boleści zamienią się nam
na wiekuistą radość.
2) Herod umarł wśród niewypowiedzianych udręczeń
i rozpaczy. Niewypowiedziany był jego strach wobec
otwierających się wrót wieczności, pozbawionej
wszelkiej pociechy. Drżał na myśl utraty życia,
które tak gorąco umiłował i które dotychczas
chroniło go od kary wiekuistej, jaka czeka ostatecznie
każdego zbrodniarza; drżał na myśl o utracie dóbr
doczesnych, władzy i godności królewskiej, która
dotychczas głuszyła w nim głos sumienia, a teraz miała
zwiększyć jego kaźń i hańbę w wieczności; drżał
nadto na samą myśl sądu, widział bowiem - jak mówi
św. Augustyn - nad sobą
groźnego Sędziego, który go musiał potępić, po prawicy popełnione
grzechy i żądające odwetu dusze pomordowanych, a po lewicy tłuszczę
złych duchów, kuszących się wykonać na nim wyrok.
Podobna jest śmierć każdego grzesznika, gdyż jest on
wrogiem Boga i w wieczności też zajmie miejsce
pomiędzy wrogami Boga. Śmierć grzesznika jest podobna
do śmierci Heroda, zarówno, czy na nią patrzeć będzie
ze stanowiska świata, z którym musi się rozstać, czy
też ze stanowiska religii, która w odwet musi go
porzucić; z obu bowiem stron dochodzi go głos Pisma
świętego: Ze zguby twej
śmiać się będę i szydzić będę z ciebie.
Nadto znikąd nie dojdzie go słowo pociechy i nikt go
nie poratuje; jedynie tylko pokuta i to wczesna ocalić
może grzesznika od tego niebezpieczeństwa.
Modlitwa
O Boże, którego chwałę w dniu dzisiejszym wyznali
niewinni Męczennicy nie słowy, ale śmiercią, wyniszcz
w nas łaskawie wszelkie nieczyste żądze, abyśmy ową
wiarę, którą nasz język wyznaje, także czynami
okazali. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który
króluje w Niebie i na ziemi. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.