STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

czwartek, 12 maja 2016

Żywot świętego Pankracego, Męczennika

   Jak w przyrodzie najpiękniejszą porą jest wiosna, tak w życiu ludzkim najpiękniejszy jest pełen cnoty wiek młodzieńczy, w tym bowiem czasie pokusy są najpotężniejsze i najsilniejsze, upadki najliczniejsze, a zwycięstwa nad grzechem i pokusą najszczytniejsze. Takimi zwycięstwami poszczycić się może święty Pankracy (żył około roku Pańskiego 286). 

Był on jedynym synem znakomitych i majętnych rodziców w Symnadzie we Frygii. Ojciec jego przez długie lata cieszył się wielkim znaczeniem u cesarza Dioklecjana, który go otaczał szacunkiem i okazywał mu przyjaźń za zdolności i męstwo we wojnie, mimo to jednak poniósł śmierć męczeńską za to, że został chrześcijaninem. Idąc na śmierć, powierzył opiekę nad Pankracym, który wówczas był jeszcze niemowlęciem, swemu bratu Dionizemu. Dionizy był poganinem, ale słowa danego umierającemu bratu święcie dotrzymał i opiekował się Pankracym jak własnym dzieckiem, a wdzięczny wychowanek płacił mu za to równie serdeczną i gorącą miłością. 

Po kilku latach zabrał Dionizy bratanka do Rzymu, aby mu zapewnić jak najlepsze wykształcenie. Było to w czasie, kiedy zaczynały chodzić wieści, że cesarz Dioklecjan nosi się z myślą zupełnego wytępienia coraz więcej się szerzącego chrześcijaństwa. W pobliżu domu, w którym mieszkali Dionizy i Pankracy, ukrywał się u pewnego chrześcijanina papież Marcelin. Chrześcijanin ów, imieniem Euzebiusz, był odźwiernym pałacu cesarskiego i dlatego był pewny, że u niego nikogo szukać nie będą. Widziano tam, szczególnie wieczorami, potajemnie schodzących mężczyzn i niewiasty okryte zasłonami. Po długim badaniu przekonał się Dionizy, że byli to chrześcijanie, odwiedzający biskupa, który odprawiał nabożeństwo. Dionizy, a tym bardziej Pankracy, syn Męczennika, tyle już słyszeli dobrego o chrześcijanach, jak również o wysokich cnotach papieża Marcelina, że ogarnęła ich chęć poznania tego pobożnego męża. Pewnego razu udali się obydwaj do domu Euzebiusza i zapytali go: "Czy nie znasz ojca chrześcijan i nie wiesz, gdzie on mieszka?". Euzebiusz odpowiedział: "Czemu o niego pytacie?". Dionizy rzekł: "Nie obawiaj się, nie jesteśmy szpiegami, lecz chcielibyśmy poznać naukę chrześcijańską, a jeśli się przekonamy, że jest głęboka i prawdziwa, to i my zostaniemy chrześcijanami". Odźwierny, spostrzegłszy w ich twarzach szczerość, otworzył im bramę i rzekł: "Wstąpcie tu zatem w Imię Pańskie. Da Bóg, że znajdziecie to, czym tylu innych gardzi". 


Marcelin przyjął ich z wielką serdecznością, oni zaś padli na kolana i zaczęli prosić, aby ich pouczył w wierze chrześcijańskiej. Papież podniósł ich z ziemi i zaraz zaczął im objaśniać tajemnice wiary chrześcijańskiej, mówiąc o jej piękności i wzniosłości w przeciwieństwie do bałwochwalstwa. Przez 20 dni słuchali z wielką uwagą jego nauk i wykładów, po czym przyjęli chrzest święty i zaczęli uczęszczać na nabożeństwa w katakumbach, czyli w jaskiniach i w pieczarach, znajdujących się pod miastem, w których chrześcijanie kryli się z służbą Bożą przed prześladowaniem ze strony pogan.

Tymczasem ogłoszono dekret Dioklecjana o prześladowaniu chrześcijan. Poganie zaczęli śledzić chrześcijan i kogokolwiek odkryli, zaraz go brali na tortury, jeśli nie chciał złożyć ofiary bogom. Papież radził Dionizemu, aby bratanka wywiózł z Rzymu i ukrył go w którejkolwiek z swoich posiadłości, dopóki prześladowanie nie przeminie. Podziękowali mu obaj za tę troskliwość, ale zarazem oświadczyli, że z rady nie skorzystają, albowiem postanowili nie opuszczać Rzymu. Dionizy, mając czułe i dobre serce, głęboko bolał nad tymi prześladowaniami i skutkiem zmartwienia śmiertelnie zachorował. Przed zgonem napomniał bratanka, aby wiernie wytrwał w wierze Chrystusa Pana i polecił się opiece świętego Sebastiana. 

Pankracy święcie dopełnił rozporządzeń zmarłego stryja i z dniem każdym stawał się doskonalszym i gorliwszym w wierze i pełnieniu dobrych uczynków. Sława cnót jego była zanadto głośna, aby miała długo pozostać w ukryciu, jakoż wkrótce doniesiono cesarzowi, że Pankracy jest chrześcijaninem. Dioklecjan niezwłocznie wezwał go przed siebie. Pankracy, zanim stanął przed cesarzem, udał się wpierw do papieża, aby od niego otrzymać błogosławieństwo; przewidywał bowiem, co go czeka. Ojciec święty udzielił mu Komunii świętej i dał mu pocałunek błogosławieństwa. 

Z wesołym obliczem stanął czternastoletni urodziwy młodzieniec przed cesarzem. Tyran, spostrzegłszy pięknego młodzieńca, syna dawnego ulubieńca, odezwał się doń z największą łagodnością: "Kochany przyjacielu, doszło do moich uszu, że cię chrześcijanie obałamucili, lecz uniewinnia cię twój wiek młodzieńczy; mam nadzieję, że wrócisz do wiary swych przodków i złożysz bogom ofiarę! Pomnij na swoją młodość, a ja otoczę cię moją łaską. Podaj mi rękę i przyrzecz mi, że pójdziesz za moją radą, a nie zniewalaj mnie, abym musiał kazać cię osądzić wedle całej surowości istniejących ustaw". Pankracy odpowiedział śmiało: "Mylisz się, cesarzu, jeśli sądzisz, że chrześcijanie mnie obałamucili. To miłosierdzie jedynego Boga prawdziwego pozwoliło mi poznać drogę wiodącą do zbawienia duszy! Mam wprawdzie dopiero czternaście lat, ale wiedz o tym, że Jezus Chrystus rozdziela łaski nie podług wieku, tylko stosownie do swej dobroci i mądrości, a daje nam odwagę do zniesienia gróźb i prześladowań. Żądasz, ażebym złożył ofiarę bogom, którym ty cześć oddajesz. Szczęście twoje, cesarzu, że jesteś lepszy od nich, albowiem bogowie twoi nic nie są warci!". Dioklecjan, do głębi oburzony tymi słowami, kazał Pankracego natychmiast zaprowadzić na drogę Aureliańską i ściąć mu głowę. 

Oblicze Pankracego, gdy usłyszał wyrok śmierci, zajaśniało wielką radością. Stanąwszy na miejscu, ukląkł, wzniósł oczy ku Niebu, modląc się głośno: "Dzięki Ci, Jezu Chryste, za łaskę, że wkrótce stanę przed tronem Twoim jako sługa Twój!". Następnie podał szyję pod miecz katowski i tak zakończył życie. Było to w roku 304. Nabożna wdowa Oktawilla pochowała jego zwłoki w katakumbie, którą potem nazwano katakumbą świętego Pankracego. 

Święty Grzegorz z Tours nazywa świętego Pankracego "mścicielem krzywoprzysięzców" i podaje, że jest zwyczajem w Rzymie wieść do grobu świętego Pankracego tych, którzy przysięgę składali. Kto krzywoprzysiągł, ten albo nagłą śmiercią ginie, albo gnębiony przez złego ducha wiedzie żywot pełen umartwień i zgryzot nieustannych. W Rzymie i we Włoszech, we Francji, w Hiszpanii, Anglii i Niemczech pobudowano kościoły pod wezwaniem i na cześć świętego Pankracego. 

O katakumbach

 

Z sześćdziesięciu podziemnych grobowców, tak zwanych katakumb, otaczających Rzym, jeden nazwano imieniem świętego Pankracego. 

Katakumby składają się z dość wąskich i niskich, równolegle biegnących lub krzyżujących się korytarzy, leżących niekiedy w kilku piętrach nad sobą. W ścianach korytarzy po obu stronach żłobiono długie prostokątne otwory poziome, jeden obok drugiego, i w nich składano ciała zmarłych z rękami skrzyżowanymi na piersiach; takich rzędów bywa 5 aż do 14 jeden nad drugim. Po wsunięciu zwłok w otwór, zaraz go zamurowywano albo zamykano płytą marmurową, po czym kładziono napisy, dotyczące osoby zmarłego. Jeden z badaczy katakumb obliczył, że korytarzy tych, które są dotąd znane (bo istnieją jeszcze pod Rzymem katakumby, o których nikt obecnie już nie wie), rozciągnięte w jedną linię zajęłyby 240 mil. Przestrzeń, jaką zajmują katakumby, wynosi przeszło 1 milę kwadratową, a znajduje się w nich przeszło milion ciał zmarłych, które tam oczekują dnia Sądu Ostatecznego. Oprócz korytarzy były w katakumbach większe krypty, rodzaj podziemnych izb lub kaplic, w których podczas prześladowań chronili się wierni; w razie potrzeby odprawiano tutaj również nabożeństwa, np. gdy szło o nabożeństwa przy zwłokach leżących tam Męczenników, czy o ukrycie się przed okiem prześladowców. Za ołtarze służyły groby Męczenników. 

W późniejszych czasach zaczęto budować w katakumbach kościoły we właściwym znaczeniu tego słowa. Kościoły te składały się z dwóch wielkich sklepień wykutych naprzeciwko siebie, przedzielonych korytarzem; otwory wychodzące na korytarz były bardzo obszerne, tak że zebrani mogli razem uczestniczyć w jednym nabożeństwie. W jednym przedziale, gdzie był grób Świętego, odprawiał kapłan Mszę świętą. Tę komorę zapełniali mężczyźni, w drugiej zaś mieściły się niewiasty, - w dawnych czasach był bowiem zwyczaj, że mężczyźni i niewiasty modlili się w odosobnionych miejscach. Kościoły te podziemne - raczej kaplice - były zdobione rozmaitymi malowidłami. 

Modlitwa

 

Boże Wszechmocny, który nam dałeś tak wzniosłe przykłady i wzory Męczenników i Wyznawców za wiarę przez Ciebie objawioną, racz sprawić, abyśmy tych Wyznawców zawsze chętnie starali się naśladować i tym sposobem zasłużyli na szczęśliwość wieczną. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

Św. Pankracy, Męczennik
Urodzony dla nieba 304 roku,
Wspomnienie 12 maja


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937 r.