STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 17 maja 2016

I co teraz? Jak być prawdziwym katolikiem, kiedy zaćmiony jest Kościół - „Novus Ordo Watch”


eclipse.jpg 
   Tak więc czytacie na naszym portalu, modlicie się i myślicie, i jesteście skłonni wierzyć, że prawdopodobnie mamy rację w naszej ocenie sytuacji w odniesieniu do sekty Novus Ordo i Kościoła Katolickiego, uzurpacji modernistów, zmian w doktrynie, kulcie i dyscyplinie, i papieskich pretendentów. Oczywiście teraz w głowie macie palące pytanie: „I co teraz? Dokąd idziemy? Co dalej? Jak dzisiaj mogę być katolikiem i gdzie jest Kościół? Jak to zostanie rozwiązane?”.

To są bardzo dobre pytania. Na niektóre z nich da się łatwiej odpowiedzieć niż na inne. Najpierw podsumujmy to, co wiemy, a potem idźmy dalej.

Co wiemy

 

Wiemy, że to, co poniżej, jest prawdą, albo z Bożego objawienia i/albo z katolickiej nauki, albo z rozsądku, albo z dedukcyjnego myślenia odnoszącego się do faktów historycznych:

  •    Wiemy, że Bóg pragnie nas zbawić i że udzieli wystarczających łask wszystkim, którzy szczerze pragną zbawienia.
  •  Wiemy, że mocne trzymanie się wiary katolickiej – posiadanie cnoty wiary – jest absolutnie koniecznym warunkiem zbawienia.
  •    Wiemy, że niemożliwe jest porzucenie Kościoła katolickiego.
  •    Wiemy, ze niemożliwe jest, by Kościół katolicki przestał istnieć.
  •     Wiemy, że możliwe jest wszystko, co nie jest sprzeczne z obietnicami i gwarancjami Chrystusa w odniesieniu do Kościoła, nawet jeśli może to wydawać się nam bardzo nieprawdopodobne albo jest dla nas bardzo przykre, lub trudne do zaakceptowania.  (Zob. komentarz o tym Fr. Edmund O’Reilly’s commentary on this.)
  •     Wiemy, że konieczne do zbawienia dla każdego katolika jest, by podlegać rzymskiemu papieżowi. Jeśli tożsamość rzymskiego papieża jest nieznana, pojawia się wola podlegania papieżowi, podobnie jeśli nie ma panującego papieża.
  •     Wiemy, ze niemożliwe jest, by Kościół katolicki istotnie zmienił swoją naukę. Choć doktryny mogą się rozwijać (żeby były wyraźniejsze), to dogmaty nie mogą i choć naukę można dalej wyjaśniać, to żadne wyjaśnienie nigdy nie może zaprzeczać temu, czego nauczano wcześniej. Wszystko, co jest sprzeczne, nie będzie rozwojem ani wyjaśnieniem, a psuciem nauki.
  •    Wiemy, że sekta Novus Ordo istotnie różni się w naukach, prawach i liturgii od Kościoła katolickiego papieża Piusa XII i jego poprzedników.
  •     Wiemy, że sekta Novus Ordo („Kościół posoborowy”, instytucja, której liderami do tej pory byli Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I, Jan Paweł II, Benedykt XVI i  Franciszek I) nie jest tą samą instytucją, jak Kościół katolicki papieża Piusa XII i jego poprzedników.
  •    Wiemy, że nauka, która była prawdziwa w jednym punkcie w przeszłości, nie może być fałszywa teraz.
  •     Wiemy, że naszą obecną sytuację znał Bóg od zawsze i jest ona biernie chciana przez Niego w tej chwili. Jest to część Bożego planu, a nie jego negacja.
  •     Wiemy, że bez względu na ciężar naszych krzyży, Bóg nas nie opuszcza, a proponuje nam uświęcenie przez te krzyże, zapewniając wszystko, co konieczne nam, byśmy zawsze spełniali Jego wolę.
  •     Wiemy, że droga do Nieba jest wąska, trudna i bolesna, a nie łatwa, lekka i przyjemna.
  •     Wiemy, że kiedy będzie się zbliżał koniec świata, będzie tak wielkie oszustwo duchowe, że nawet wybrani zostaną oszukani, jeśli Bóg temu nie zapobiegnie (Mateusz 24:24). Św. Paweł nazywa to „działaniem na nich oszustwa” (2 Tes 2:8-11).
  •     Wiemy, że choć wszystko wydawało się beznadziejne, mówiąc po ludzku, kiedy Chrystus oddał ducha na krzyżu na Kalwarii, to jednak Bóg znalazł sposób, by z tego strasznego bluźnierstwa, tej największej ludzkiej zbrodni, tego bogobójstwa, zrobić najbardziej wyjątkowe, najobfitsze źródło łask i błogosławieństwa dla tego świata i by pozwolić naszemu Najświętszemu Panu, by ta pozorna klęska stała się Jego Wiecznym Zwycięstwem. Choć wtedy wydawało się inaczej, krzyż na Kalwarii nie był skutkiem zaprzeczania czy utrudniania planów Bożych, a ich spełnieniem i dokonaniem.

 

Trzy konieczne elementy: wiara, nadzieja i miłość

 

Po pierwsze, bez względu na to, w jakich strasznych czasach żyjemy, bez względu na to, jak trudna jest sytuacja, zawsze i przede wszystkim musimy zachować wiarę katolicką. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że wiara, jakiej nas uczono i jaką wyznawaliśmy do 1958 r. (kiedy zmarł papież Pius XII), jest prawdziwa. Bo skoro była prawdziwa wtedy, to musi dalej być prawdziwa teraz, bo prawda nie może się zmieniać. Dlatego nie można błądzić trzymając się wiary nauczanej w katechizmach i dokumentach magisterialnych Kościoła, zanim nadszedł ten cały kryzys. Ważne więc jest, żebyśmy kształcili się w prawdziwej wierze, żebyśmy zrozumieli, jak różni się od tej w sekcie Novus Ordo i żebyśmy wiedzieli, jak odrzucać błędy świeckiego świata i modernistycznego posoborowego kościoła w Rzymie.

Po drugie, nie wolno nam tracić z oczu tego, że Bóg rządzi i nas nie porzucił. Musimy mocno pokładać nadzieję w Jego łaskach i Jego pomocy, w Jego Opatrzności i Jego woli naszego zbawienia. Skoro On nas kocha i za nas umarł, żebyśmy osiągnęli wieczne szczęście w niebie, to On da również naszym duszom to, czego potrzebujemy, żeby dotrzeć do szczęśliwego przeznaczenia. Musimy kultywować tę nadzieję, która - jak wiara i miłość - jest teologiczną cnotą i absolutnie konieczną do zbawienia.


Po trzecie, musimy dołożyć wszelkich starań, by prowadzić święte życie. Musimy praktykować cnoty i odrzucać zło. Musimy być w stanie łaski uświęcającej i wzrastać w niej, jeśli w niej nie jesteśmy, musimy chętnie dążyć do powrotu do niej (poprzez sakramentalną spowiedź, jeśli nie ma takiej możliwości, to poprzez żal doskonały). Przede wszystkim musimy się modlić i powinniśmy korzystać z wszelkiej pomocy Kościoła i porad, by prowadzić miłe Bogu życie. I, oczywiście, zasadniczą częścią każdej modlitwy, wszelkiej miłości, wszelkiej cnoty, każdego pragnienia świętości, jest skrucha albo nadprzyrodzony żal za grzechy.

Żeby ułatwić nam wytrwałość, Święta Matka Kościół dał nam akty wiary, nadziei, miłości i żalu, które można odmawiać o każdej porze i powinno się je odmawiać żarliwie przynajmniej raz dziennie.

——————————————————————————————————————

Akt wiary
Wierzę w Ciebie, Boże żywy,
w Trójcy jedyny, prawdziwy;
Wierzę, coś objawił Boże,
Twe słowo mylić się nie może.

Akt nadziei
Ufam, Tobie, boś Ty wierny,
wszechmogący i miłosierny;
Dasz mi grzechów odpuszczenie,
łaskę i wieczne zbawienie.

Akt miłości
Boże, choć Cię nie pojmuję,
jednak nad wszystko miłuję.
Nad wszystko, co jest stworzone,
Boś Ty dobro nieskończone.

Akt żalu
Ach, żałuję za me złości,
jedynie dla Twej miłości.
Bądź miłościw mnie grzesznemu,
dla Ciebie odpuszczam bliźniemu.

——————————————————————————————————————–


Msza święta, spowiedź i inne sakramenty

 

Szczególna trudność wynikająca ze strasznego wygnania, w którym Wszechmogący Bóg uznał za stosowne umieścić nas dla oczyszczenia i uświęcenia, to jest niemal całkowity brak normalnego życia parafialnego, do którego katolicy w większości krajów byli bardzo przyzwyczajeni. W rzeczywistości, w wielu częściach świata zachodniego, katolicka parafia istnieje niedaleko od każdego miejsca, choć trzeba pamiętać, że nie zawsze tak było. Liczne kościoły parafialne w niewielkiej odległości od naszego miejsca zamieszkania nie są prawem katolika, lecz przywilejem, a czasów, w których żyjemy dzisiaj, po prostu nie stać na taki luksus, bo w większości przypadków praktycznie wszystkie kościoły zostały przejęte przez modernistów, niezależnie od tego, czy oferują one „łacińską Mszę” czy nie – wiara, jaką głoszą i jakiej się trzymają, nie jest wiarą Kościoła katolickiego, a jej modernistycznym zniekształceniem, jakie emanuje z posoborowej sekty w Rzymie.

Ale choć niemal wszystkie kościoły nazywające się „katolickimi” dzisiaj należą do modernistycznej sekty, to jeszcze są (może powinniśmy powiedzieć – znowu) pewne kościoły należące do i kierowane przez prawdziwych katolików, kler i świeckich wyznających prawdziwą, nierozmydloną odwieczną wiarę katolicką, które nie trzymają się, słowem czy czynem, fałszywych papieskich pretendentów od 1958 r. i które nie przyznają się do jedności z posoborowym kościołem. W interesie tych wszystkich, którzy chcą być prawdziwymi, tradycyjnymi katolikami leży, by znaleźć takie kościoły parafialne i misje, i zobaczyć, czy któryś z nich jest w naszej części świata, naszym regionie, a może nawet w okolicy.

Skoro nie mamy teraz (znanego) papieża i cały lokalny kler diecezjalny uciekł do modernistycznj sekty, często trudno jest ustalić, czy dany kościół, który twierdzi, iż proponuje tradycyjną łacińską Mszę, jest faktycznie parafią do przyjęcia, czyli taką, która ma ważnie wyświęconych księży wyznających prawdziwą wiarę katolicką i która nie cierpi na poważne problemy, co sprawiłoby, że uczestniczenie w niej byłoby niebezpieczne albo nieroztropne.

W wyborze dobrej parafii proponujemy następujące wskazówki ogólne:

  •    Parafia (tzn. kler i świeccy) muszą wyznawać i nauczać prawdziwej wiary katolickiej, czyli wiary katolickiej znanej, nauczanej i wyznawanej do śmierci papieża Piusa XII – 9 października 1958.
  •    Księża w parafii muszą mieć ważne katolickie święcenia, czyli takie, jakie miał biskup wyświęcony w czasach Piusa XII albo jego poprzedników. Każdego księdza, którego święcenia są według rytu Novus Ordo fałszywego „papieża” Pawła VI (wprowadzony w 1968) albo którego wyświęcił biskup ordynowany w rycie Novus Ordo w 1968 r., należy uważać za nieważnego.
  •    Parafia nie może być w jedności z kościołem Novus Ordo ani uznawać liderów Novus Ordo za katolickich papieży (obecnie Franciszek, wcześniej Benedykt XVI, Jan Paweł II, Jan Paweł I, Paweł VI i Jan XXIII), czy oficjalnie przez nich uznawane (parafie „indultowe”), czy nie (Bractwo św. Piusa X i różne „niezależne” kaplice uznające sektę Novus Ordo za Kościół katolicki i jego liderów za legalnych katolickich papieży, a tylko niechcące się im podporządkować).
  •    Parafia nie powinna mieć dużych problemów. Wszyscy jesteśmy członkami upadłego gatunku, grzesznikami. Naturalne jest występowanie problemów, trudności, nieporozumień i napięć w życiu parafialnym. W normalnych czasach biskup diecezjalny rozwiązałby takie problemy, ale w naszych czasach nie ma już biskupów diecezjalnych, więc takich problemów nie da się łatwo rozwiązać. Co robić? Najpierw rozróżnij: czy problem jest duży, czy drobny? Czy można go tolerować, czy nie? Jeśli można go tolerować, to go toleruj. W naszym niedoskonałym świecie zawsze będą nieporozumienia i mamy to akceptować. Ale z drugiej strony, jeśli jest duży problem, którego nie można tolerować, to trzymaj się z daleka od tej parafii. Żeby to zdefiniować, kieruj się zdrowym rozsądkiem: jeśli nie podoba Ci się, jak Pan X gra na organach albo jak długie są kazania księdza, to jest oczywiście drobny problem – zajmij się nim. Ale jeśli okaże się, że ksiądz nie ma prawdziwego wykształcenia seminaryjnego albo że narusza tajemnicę spowiedzi, to oczywiście jest to coś, czego nie wolno Ci tolerować. (To są tylko przykłady.) I ponownie pamiętaj, że skoro nie ma funkcjonującej hierarchii w Twojej diecezji, a to był sposób na rozwiązywanie problemów w przeszłości, to musisz rozwiązywać je sam.

Tak więc jest ważne pytanie: gdzie jest Twój najbliższy kościół? Gdzie możesz chodzić na Mszę? Gdzie możesz się spowiadać? Gdzie możesz dostać wskazówki duchowe? Choć nie zamierzamy popierać (lub nie popierać) żadnej szczególnej parafii, to niemniej chcemy dać ogólne wskazówki i proponować korzystanie z następujących list katolickich (sedewakantystycznych) Mszy:

a
 

A co, jeśli nie ma Mszy ani księdza blisko Ciebie?

 

Zależnie od tego, gdzie mieszkasz, możliwe, iż nie ma księdza ani Mszy/kościoła w Twoim regionie albo że z jakiegoś powodu niemożliwe jest, by jeździć do najbliższego kościoła. Nie panikuj! Pamiętaj, że Bóg nie wymaga od Ciebie niemożliwego. Skoro nie możesz iść na Mszę, to nie możesz. Obowiązek chodzenia na Mszę w niedziele i święta ustaje, jeśli niemożliwe jest to fizycznie lub moralnie. Poza tym przemyśl następujące pomocne punkty:

  •    „Opuszczasz Mszę, jeśli masz Mszę do opuszczenia”. Jeśli nie ma jej w odległości 1 godziny od Ciebie, a spełnia wymienione wyżej warunki, to nie grzeszysz, opuszczając ją. (Pamiętaj, że nawet jeśli to nie grzech, to nie pomożesz duszy, jeśli opuszczasz Mszę z tego powodu, mimo że mógłbyś w niej uczestniczyć – np. możesz jechać na najbliższą Mszę 1.5 godziny, a tylko nie chcesz.)
  •     Jeśli Msza jest daleko, np. 3 godziny jazdy, i nie możesz tam jeździć co tydzień, to może choćby raz w miesiącu albo tak często, jak możesz. Lepiej nieczęsto chodzić do prawdziwego kościoła katolickiego niż w ogóle albo niż chodzić do parafii z „łacińską Mszą”  w kościele Novus Ordo tylko dlatego, że jest bliżej i chciałbyś chodzić co tydzień.
  •     Bądź gotów cierpieć za naszego Pana. Jezus Chrystus tak bardzo cierpiał za nas, więc czy nie powinniśmy cierpieć za Niego? Najlepsze cierpienie, jakie możesz oferować Bogu, jest nie takie cierpienie, jakie sam wybierzesz dla siebie, a cierpienie, jakie On wybierze dla Ciebie, jeśli je przyjmiesz i zniesiesz chętnie i z miłością dla Niego. To cierpienie może obejmować nieczęsty albo wygodny dostęp do sakramentów. Musimy pamiętać, że jeśli jesteśmy gotowi do kompromisu w kwestii wiary, by spełnić potrzebę emocjonalną, to nie Boga kochamy, a siebie. Wtedy nie kochamy Jego, a nasze uczucia. Pomyśl o wszystkim, co znosili męczennicy, a nie szli na kompromis w kwestii wiary! W życiu musisz zaakceptować wolę Boga.
  •     Uczestnicz w „wirtualnej” Mszy świętej– przez internet albo oglądając video czy DVD Mszy, zob. linki poniżej pod „Wskazówki praktyczne”. Mimo że nie ma substytutu dla fizycznego uczestniczenia we Mszy św., to jednak są prawdziwe łaski i korzyści osiągane z „wirtualnego uczestniczenia” we Mszy (zobacz tutaj: as explained here.)
  •    Zrozum, że nie jesteś sam: skontaktuj się z prawdziwymi katolikami w internecie i okaże się, że są inni, którzy myślą i szukają jak Ty, może w Twoim mieście. […]
  •    Jeśli masz wystarczającą liczbę ludzi na swoim terenie zainteresowanych utworzeniem parafii, możesz rozpocząć nową misję i poprosić księdza, by odwiedzał Was od czasu do czasu. Nie zapomnij się modlić! U Boga wszystko jest możliwe! Zacznij od modlitwy i bądź cierpliwy.

 

Przyszła odbudowa Kościoła

 

Teraz, kiedy już podzieliliśmy się pewnymi radami praktycznymi o tym, jak przetrwać straszne pustkowie duchowe, w jakim jesteśmy od 1958 r., pozostaje odpowiedź na pytanie, kiedy i jak zakończy się ta sytuacja i Kościołowi w pełni przywróci się wcześniejszą chwałę.

Byłoby aroganckie uważać, że znamy odpowiedź na to pytanie; ale jest kilka rzeczy, które możemy z całą pewnością powiedzieć i są jeszcze inne, o których możemy zasadnie spekulować i mieć nadzieję:

  •    Mocno wierzmy, że Bóg może i położy kres sekcie Novus Ordo i odbuduje Kościół katolicki, jeśli będzie chciał zatrzymać przed nami wiedzę o tym ‚kiedy’ i ‚jak’ miałoby się to stać, niech będzie Jego wola. Nie mamy prawa wszystkiego wiedzieć czy rozumieć.
  •    Wydaje się, że kryzys w Kościele ma taki charakter i osiągnął teraz takie proporcje, że przekroczył wszelkie możliwości naprawy przez człowieka – inaczej mówiąc, wydaje się, iż nie możemy nic zrobić, by to naprawić, np. wybór papieża, co z różnych powodów przekracza zakres analizy w tym artykule. Problem polega na tym, że prawdopodobnie potrzeba będzie cudownej, nadprzyrodzonej interwencji Wszechmogącego Boga, by odbudować Świętą Matkę Kościół, tak jak to wymagało cudownej, nadprzyrodzonej boskiej interwencji w różnych punktach w historii zbawienia, by realizować Boże plany.
  •    Choć niekiedy rzeczy mogą wydawać się beznadziejne, Bóg Wszechmogący, który stworzył niebo i ziemię z niczego, który rozdzielił Morze Czerwone, który dał Dawidowi zwycięstwo nad Goliatem, który z kamieni może wzbudzić dzieci Abrahamowi (Łuk 3:8), który przemienił wodę w wino, który nakarmił 5.000 ludzi kilkoma kawałkami chleba i kilkoma rybami, który wskrzesił Łazarza z martwych i który dokonał cudu własnego Zmartwychwstania, na pewno ma sposób odbudowy swojego Kościoła w pełni i chwale na oczach wszystkich, kiedy nadejdzie odpowiedni czas.
  •     Bóg nie wymaga, byśmy wiedzieli, jak On dokona odbudowy Kościoła, ale żąda, byśmy wierzyli i trwali do końca.
  •     Istnieje teologiczna teza znana jako „sedeprywacjonizm”, a niekiedy nazywana „teoria materialno-formalna” albo „teza z Cassiciacum”, dająca sposób rozwiązania zagadki, jak możemy znowu mieć prawdziwego papieża. Teoria ta ma słabe i mocne punkty. Zobacz wyjaśnienie tego [an explanation of it here], ale powinno się pamiętać, że to nie jest doktryna wiary. Nie wiemy, czy to jest prawda i ludzie mogą słusznie zgadzać się z tym albo nie. Tezę wymyślił dominikański teolog Bp. Guerard des Lauriers. (...)
  •     Nie poświęcaj zbyt dużo czasu na próby rozwikłania tego – to może prowadzić do dumy, próżnej ciekawości, niebezpiecznych pomysłów i  niesłusznego polegania na sobie, a nie na Bogu. Ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy dobrze przygotowani, by szukać cnoty raczej niż wiedzy. Z pewnością możemy przypuszczać, że prowadzenie świętego życia i staranie się być miłym Bogu może przyspieszyć dzień odbudowy.
  •     Nie zajmuj się zbytnio sprawami dotyczącymi końca świata, wojen, nieszczęść itd. Nasz Pan kazał nam nie trwożyć się tymi rzeczami (Mat 24:6) – mamy Mu się sprzeciwiać? Poza tym, kiedy Bóg postanowi zakończyć nasze życie tu na ziemi, to będzie koniec świata dla nas. Dlatego bądź przygotowany duchowo.
  •    Trzymaj się z dala od wszelkiego rodzaju nieuznanych rzekomych objawień, rewelacji itd. Bez względu na to, jak mogą wydawać się prawdziwe, nie ma pewniejszego sposobu pozwolenia sprowadzenia się na manowce niż poleganie na przekazach nieaprobowanych przez Świętą Matkę Kościół i wierzenia im raczej, a nie Bogu i wierze. Pan ostrzegł nas dokładnie przed fałszywymi „znakami i cudami”, które będą tak wielkie, żeby „w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych” (Mat 24:23-25).
  •     Pamiętaj, że sedewakantyzm, czyli stanowisko twierdzące, że nie ma żadnego (znanego) prawdziwego papieża Kościoła katolickiego od śmierci Piusa XII w 1958 r. i że obecny establishment watykański nie jest Kościołem katolickim, jest zupełnie bezpieczne. Trzymając się tego, nie możesz wpaść w herezję ani schizmę, jeśli jesteś wierny katolickiej nauce. Nawet zakładając, ze względu na argument, że stanowisko było fałszywe, to gdzie jest niebezpieczeństwo? O co można by Cię oskarżyć? Najgorszym, co można by powiedzieć o Tobie, jest to, że nie miałeś racji co do tego, kim był papież. Uważałeś, w dobrej wierze, że nie było papieża, kiedy faktycznie był – ale przynajmniej postępowałeś konsekwentnie i zgodnie z nauką katolicką, najlepiej jak potrafisz, w zgodzie ze swoim sumieniem. Można by zarzucić Ci popełnienie szczerej pomyłki, nic więcej, pomyłki co do tożsamości prawdziwego papieża, tak jak zrobiło wielu wcześniej w historii Kościoła i to dość niewinnie (nieświadomie). To jest najgorsze, co może ktoś powiedzieć. Nie będziesz oskarżony o trzymanie się czy głoszenie fałszywej doktryny (herezji) ani odmowę poddania się człowiekowi, którego uznałeś za papieża (schizma).

Mamy nadzieje, że wszystkie przedstawione powyżej wyjaśnienia, przemyślenia, sugestie i linki będą dla Ciebie pomocne. Jeśli masz jakieś pytania, skontaktuj się z nami [contact us here]. Krótko mówiąc, odpowiedź na pytanie: „I co teraz?” brzmi po prostu - „Bądź katolikiem!”.

sede vacante offwhite.jpg

Wszystko na większą chwałę Bożą! 


Źródło: http://www.novusordowatch.org/now-what.htm

Tłum. Ola Gordon.

Za: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/i-co-teraz-jak-byc-prawdziwym-katolikiem-kiedy-zacmiony-jest-kosciol-2016-05