STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

wtorek, 31 marca 2015

Wielki Tydzień: Niedziela Palmowa: Stary ryt a ryt z 1955 - x. Antoni Cekada


Christ's Entry into Jerusalem by Hippolyte Flandrin c. 1842

    Uwaga wstępna: modyfikacje w obrzędach Wielkiego Tygodnia z 1955 roku były częścią serii postępujących zmian liturgicznych, począwszy od 1951 roku, które ostatecznie doprowadziły do promulgacji Novus Ordo Missae w 1969 roku.
Stworzenie obrzędów Wielkiego Tygodnia z 1955 roku, podobnie jak stworzenie Novus Ordo, było organizowane przez Hanibala Bugniniego, człowieka uznawanego za złego geniusza, który zniszczył Mszę. Z perspektywy czasu, możemy spojrzeć wstecz na zmiany Wielkiego Tygodnia z 1955 roku i zobaczyć serię wprowadzanych postępujących zmian, które na stałe zostaną wcielone w Novus Ordo.
- – – – – – – – – – – – – – -
W tradycyjnym rycie kapłan święci palmy przy ołtarzu podczas „suchej Mszy” (ceremonii, która wzorowana jest na strukturze Mszy). Następuje procesja, a potem właściwa Msza, podczas której śpiewana jest Męka Pańska. Sucha Msza jest pozostałością po rzymskiej praktyce, zgodnie z którą Papież święcił palmy podczas Mszy w jednym kościele, poszedł procesyjnie do innego i tam ofiarował drugą Mszę.
W rycie z 1955 roku sucha Msza (Introit, Kolekta, Lekcja, Responsorium, Ewangelia, Prefacja i Sanctus) zniknęła. Kapłan święci palmy nie przy ołtarzu, ale przy stole, za którym stoi „twarzą do ludzi” – pierwszy raz, gdy taki kierunek występuje w liturgii rzymskiej. Zamiast szat fioletowych, używane są szaty czerwone, jak w Novus Ordo. Użyta jest tylko jedna modlitwa do poświęcenia; w starym rycie było ich pięć.
Jeśli chodzi o procesję, reformatorzy usunęli mistyczną ceremonię przy drzwiach kościoła – śpiewające na przemian chóry na zewnątrz i wewnątrz kościoła, pukanie do drzwi, symbolizujące Chrystusa pragnącego wstąpić do Miasta Świętego. Po procesji, w nowym rycie kapłan śpiewa ostatnią kolektę twarzą do ludzi, a plecami do tabernakulum.
W rycie z 1955 roku modlitwy u stopni ołtarza całkowicie znikają ze Mszy, a kapłan przystępuje do ołtarza, aby go okadzić. Jeśli obecni są w asyście inni szafarze, celebrans sam nie czyta lekcji z Pisma świętego, ale siedzi na swoim miejscu i ich słucha. Namaszczenie w Betanii jest opuszczone na początku Męki, a umieszczenie straży przy grobie opuszczone jest na końcu. Ostatnia Ewangelia jest zniesiona.
 
Z języka angielskiego tłumaczył Pelagiusz z Asturii. Źródło: Quidlibet. Blog x. Cekady.
Za:  https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2014/04/13/niedziela-palmowa-1955/

Dr de Mattei przepisuje antysedecki środek uspokajający by Pelagius Asturiensis

     To już nie pierwszy raz, jak takie chwyty są używane, by uratować niemożliwe, czyli „papiestwo” modernistów-apostatów z Watykanu. Cóż można zatem powiedzieć o uczciwości intelektualnej „prawej strony” soborowia (indultowcy), skoro sam P. dr Robert de Mattei, niekwiestionowany autorytet pośród indultowców i, coraz częściej, nawet środowisk związanych z FSSPX (oficjalne strony Bractwa nawet publikują jego artykuły!), dopuszcza się tak rażących błędów?
Pelagiusz z Asturii

Dr de Mattei przepisuje antysedecki środek uspokajający
x. Antoni Cekada

de Mattei 
Czternastowieczny papież był „heretykiem” i pozostał papieżem, więc Bergoglio musi pozostać papieżem także, prawda? Prawda?
Błazeństwa Jerzego Bergoglio denerwują coraz to więcej ludzi w konserwatywnym/tradycjonalistycznym skrzydle organizacji posoborowej i jest im coraz trudniej nalegać, że Franciszek naprawdę jest papieżem.
Tylko w ubiegłym tygodniu (w styczniu 2015) Bergoglio nagadał się o „królikach”, wzgardził apologetyką (A macie, Catholic Answers!*) i poklepał po głowie parę „trans”. Co dalej?
Ci, którzy widzą powagę błędów Franciszka przyglądają się znad przepaści sedewakantyzmowi – jedynemu prawdziwie spójnemu teologicznemu wyjaśnieniu dylematów, które [Bergoglio] urzeczywistnia – i to wywołuje u nich zawroty głowy.
Cokolwiek, cokolwiek, tylko nie to! A zatem kontrowersjaliści po prawej stronie wystąpili z szeregu i podjęli próby łatania bariery bezpieczeństwa.  Ostatnią z nich jest dziełem Doktora Roberta de Mattei, włoskiego historyka i komentatora spraw Kościelnych, który elokwentnie i wnikliwie pisze o błędach Bergoglio i jego rewolucyjnym programie.

Triumf Kościoła po wielkim kryzysie

    Sto lat przed objawieniami w Fatimie, Elżbieta Canori Mora otrzymała wizje przypominające te dane przez Matkę Bożą trójce pastuszków w Portugalii w 1917 roku. Objawienia  Elżbiety były przestrogą przed zbliżającą się straszną karą i wezwaniem – jak w Fatimie – do modlitwy oraz pokuty. Szczególnie jednak zwracają uwagę na triumf Boga i odnowę Kościoła oraz nawrócenie całych narodów, dając nadzieję wątpiącym i prześladowanym z powodu wyznawanej wiary.

Elżbieta Canori Mora urodziła się w 1774 r. i mieszkała we Włoszech aż do swojej śmierci w 1825 roku. Na polecenie spowiednika spisała objawienia. Te dokumenty są przechowywane w archiwach trynitarskiego kościoła San Carlino w Rzymie.
Papież bł. Pius IX nadzorował jej proces beatyfikacyjny. 5 listopada 1900 r. urząd cenzorski wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że w jej pismach nie ma niczego przeciwko wierze i dobrym obyczajom ani nie znaleziono żadnych innowacji doktrynalnych lub odchyleń.

Kryzys w Kościele

W wigilię Bożego Narodzenia 1813 r. Elżbieta przeżywała duchową ekstazę. Wiedziona w kierunku żłóbka, gdzie błyszczało nadzwyczajne światło, ujrzała niezliczone rzesze świętych, adorujących małego Jezuska. Dzieciątko zachęciło ją, by podeszła bliżej. Wtedy ujrzała Je całe we krwi. Myśl o tym napełnia mnie przerażeniem. Jednocześnie zrozumiałam, że Pan Jezus był skąpany we krwi z powodu złych nawyków wielu księży i ??zakonników, których zachowanie niekiedy przeczy ich powołaniu a także z powodu złego wychowania dzieci przez swych rodziców i inne osoby, którym powierzono ten obowiązek. Oni, którzy powinni przyczyniać się do wzrostu Ducha Pańskiego w sercach innych poprzez dobry przykład, sieją zgorszenie swoim złym zachowaniem i nauczaniem – wspominała później w swoich pismach.

sobota, 28 marca 2015

Świętego Jana Kapistrana, wyznawcy

Święty Jan Kapistran   Jan urodził się 24 czerwca 1386 r. w Capestrano. Pierwsze nauki pobierał w domu ojcowskim. Ojca było bowiem stać na utrzymanie nauczyciela, który pełnił równocześnie obowiązki guwernera. W latach 1405-1411 Jan studiował prawo na uniwersytecie w Perugii. Po ukończonych studiach pełnił urząd doradcy i kancelisty na dworze króla neapolitańskiego. W roku 1413 z ramienia króla Neapolu, Władysława Andegaweńskiego, namiestnikiem Perugii został Coluccio z Chieti. Do pomocy dobrał on sobie 6 administratorów, po jednym nad każdym okręgiem. Wśród nich znalazł się młody Kapistran. Miał wówczas 26 lat. Jednak w dwa lata potem wybuchła wojna (1415). Jan został uwięziony. Początkowo usiłował zbiec z więzienia i byłoby się to udało, gdyby sznur, zrobiony z bielizny i ubrania, nie zerwał się. Jan spadł na dół i boleśnie się potłukł. Został pochwycony i był tym pilniej strzeżony. Długie miesiące spędzone w potwornych warunkach i w zupełnym opuszczeniu otworzyły mu oczy. Zaczął oddawać się żarliwej modlitwie. Postanowił po wyjściu z więzienia poświęcić się na wyłączną służbę Bożą. Według jego zeznań w więzieniu pewnego dnia pojawił mu się św. Franciszek z Asyżu i zachęcił go, by po uwolnieniu wstąpił do grona jego duchowych synów. Po złożeniu odpowiednio wysokiego okupu Jan wyszedł na wolność. Postanowił wypełnić natychmiast złożony Panu Bogu ślub. Aby to było możliwe, musiał zrezygnować z życia rodzinnego, do którego wcześnie się sposobił. Hagiografowie nie są w tej sprawie zgodni. Jedni podają, że zerwał zaręczyny, inni - że był już żonaty, ale małżeństwo było non consumatum, więc uzyskał od niego dyspensę papieską.
W czasie studiów filozoficznych i teologicznych Jan Kapistran zetknął się ze św. Bernardynem ze Sieny, który wówczas był w klasztorze jego nauczycielem. Odtąd przyjaźnili się aż do śmierci. Św. Bernardyn właśnie wtedy przeprowadzał dzieło reformy zakonu franciszkańskiego. Poznał się rychło na Janie Kapistranie i mianował go zaraz po święceniach kapłańskich kaznodzieją zakonu. Odtąd Jan za przykładem swojego mistrza przebiegał wioski i miasta Włoch, głosząc konieczność poprawy życia i nawołując do pokuty. Wszędzie też, gdzie tylko nadarzyła się okazja, zakładał klasztory obserwantów według reformy św. Bernardyna.

piątek, 27 marca 2015

Święty Jan Damasceński, wyznawca i doktor Kościoła

Święty Jan Damasceński    Jan urodził się ok. 675 r. w Damaszku (Syria) w chrześcijańskiej rodzinie arabskiej. Był synem ostatniego namiestnika miasta. Jego ojciec Sarbun-ibn-Mansur pełnił na dworze kalifa urząd logothety, czyli cywilnego szefa ludności chrześcijańskiej, którą zastali Arabowie po zajęciu Syrii, a którą chwilowo tolerowali. Dzięki tak wysokiemu stanowisku ojca Jan miał dostęp do wszystkich szkół. W domu rodzinnym wychowywał się pod okiem mnicha, chrześcijanina z Italii, którego ojciec kupił jako niewolnika od Saracenów i wybrał na nauczyciela. Kiedy Jan doszedł do pełni lat, zastępował ojca w jego funkcji. Około roku 700 opuścił wraz ze swoim przybranym bratem, Kosmasem z Majumy, Damaszek, a spragniony życia doskonalszego wstąpił do klasztoru św. Saby nieopodal Jerozolimy. Tu niebawem patriarcha Jan V wyświęcił go na kapłana.
Kościołowi służył ogromną wiedzą i wymową. Przez długie lata był doradcą patriarchy. W sporze z obrazoburcami wystąpił w obronie obrazów. Napisał nawet osobną rozprawę w ich obronie: Rozważania apologetyczne przeciwko tym, którzy odrzucają cześć świętych obrazów. Odwiedzał poszczególne kościoły i klasztory, by stworzyć przeciwko cesarzowi (będącemu obrazoburcą) wspólny, obronny front. W tym czasie napisał drugie dzieło o wierze chrześcijańskiej, które przyniosło mu największą sławę. Wykład wiary prawdziwej był pierwszym systematycznym wykładem dogmatyki. Wywarł on ogromny wpływ na dalszy rozwój teologii i stał się podręcznikiem dogmatyki na wiele stuleci. Jest to jedno z najważniejszych pism chrześcijańskiej starożytności. Zawsze cieszyło się ogromnym autorytetem, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Dzieło to ma charakter encyklopedyczny, cytuje zarówno Pismo Święte, jak i Ojców Kościoła, dlatego jest skarbnicą tradycji, która stała się wzorem dla średniowiecznej scholastyki na Zachodzie.

Błędy i sprzeczności FSSPX. Powody dla których opuściłem Bractwo Św. Piusa X. List do biskupa Bernarda Fellaya - Ks. [Bp] ROBERT L. NEVILLE

Wasza Ekscelencjo:
Od momentu przejścia kilku kapłanów do Bractwa Św. Jana zacząłem się poważniej zastanawiać nad pewnymi sprawami, które tak naprawdę nigdy nie były dla mnie zrozumiałe. Rozmyślałem ostatnio nad kwestiami władzy i nieomylności oraz ich związkiem z sytuacją Bractwa Św. Piusa X i Kościoła. Doszedłem do wniosku, że w Bractwie występuje wiele wewnętrznych błędów i sprzeczności, które postaram się tu wyszczególnić.

Sądzę, że nie mylę się uważając, iż Bractwo utrzymuje, że Jan Paweł II oraz pozostająca z nim w jedności hierarchia posiadają autorytet władzy i jurysdykcję. Jeśli tak jest rzeczywiście, to logicznie stąd wynika, że ich zwyczajne powszechne magisterium oraz reformy dyscyplinarne są nieomylne. Zmusza to również do konkluzji, że tenże autorytet władzy musi być jako taki uznawany nie tylko teoretycznie, lecz także praktycznie.

Albo możemy zbawić nasze dusze przyjmując Vaticanum II i podążając za wprowadzonymi przez niego zmianami, albo nie możemy. Jeśli podążając za Vaticanum II możemy zbawić nasze dusze, to jako katolicy musimy go przyjąć wraz z różnymi reformami, które po nim nastąpiły. Gdybyśmy mieli do czynienia z taką sytuacją to nie byłoby żadnego powodu by opierać się tym zmianom, a działalność, którą prowadzi Bractwo Św. Piusa X nie byłaby konieczna. Jeśli zaś nie możemy zbawić naszych dusz podążając za Vaticanum II i jego zmianami to jest wykluczone, aby pochodziły one od władzy Kościoła, która jest nieomylna w swoim zwyczajnym powszechnym magisterium i powszechnych regułach dyscyplinarnych. Dlatego też, stanowisko Bractwa Św. Piusa X jest w równej mierze błędne, ponieważ uznaje władzę, od której pochodzą fałszywe doktryny i zasady dyscyplinarne.

Matki Bożej Bolesnej - Siedmiu Boleści Najświętszej Maryi Panny

Proroctwo Symeona    "Oto Ten przeznaczony jest na upadek... A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu" (Łk 2, 34a. 35).

Tymi słowami prorok Symeon zapowiedział Maryi, podczas ofiarowania Jezusa w świątyni, cierpienie. Maryja, jako najpokorniejsza i najwierniejsza Służebnica Pańska, miała szczególny udział w dziele zbawczym Chrystusa, wiodącym przez krzyż.

Przez wiele stuleci Kościół obchodził dwa święta dla uczczenia cierpień Najświętszej Maryi Panny: w piątek przed Niedzielą Palmową - Matki Bożej Bolesnej i 15 września - Siedmiu Boleści Maryi. Pierwsze święto wprowadzono najpierw w Niemczech w roku 1423 w diecezji kolońskiej i nazywano je "Współcierpienie Maryi dla zadośćuczynienia za gwałty, jakich dokonywali na kościołach katolickich husyci". Początkowo obchodzono je w piątek po trzeciej niedzieli wielkanocnej. W roku 1727 papież Benedykt XIII rozszerzył je na cały Kościół i przeniósł na piątek przed Niedzielą Palmową.

czwartek, 26 marca 2015

Doniosłość Wielkiego Postu dla katolików, pseudoreligia niedowiarków i "efekt Bergoglio" - JE x. Bp DONALD J. SANBORN

Drodzy katolicy,

Nadchodzi znowu Wielki Post, okres tak przykry z punktu widzenia dążności ciała do zadowolenia. Nasza katolicka Wiara uczy nas jednak, że to doroczne umartwienie jest bardzo potrzebne dla osiągnięcia zbawienia. Święty Paweł mówi w I Liście do Koryntian (IX, 27): "ale karcę ciało moje i w niewolę podbijam, abym snadź innym przepowiadając, sam nie został odrzucony". Jeśli święty Paweł mógł obawiać się o swe zbawienie – jeśli nie będzie pokutował – to kimże jesteśmy by wzbraniać się przed tymi zbawiennymi zasadami? (1)

Jeśli chodzi o Wielki Post to powinniśmy przemyśleć dwie wspaniałe wypowiedzi dwóch wielkich świętych, które tu sparafrazuję. Św. Augustyn mówi, że jedynym powodem utrzymywania przez Boga złych ludzi przy życiu jest aby sprawiedliwi mieli sposobność wyćwiczenia się w cnotach. Święty Alfons Liguori mówi, że jedyny powód dla którego Bóg utrzymuje nas (sprawiedliwych) przy życiu na tym świecie, to abyśmy dźwigali swe krzyże.

Jeśli zastanawiamy się dłużej nad tymi dwoma stwierdzeniami, zaczynamy dostrzegać nasze istnienie na tym świecie we właściwej perspektywie.

Świat, w którym żyjemy jest tak naznaczony grzechem pierworodnym i grzechem uczynkowym, że możemy wręcz powiedzieć, iż stanowi jego charakterystykę. Chodzi mi o to, że kondycji moralnej tego świata nie można rozpatrywać bez odniesienia do jego grzeszności: grzechu pierworodnego pierwszych rodziców i ustawicznego popełniania grzechów uczynkowych.

Deklaracja IMBC dotycząca konsekracji biskupiej udzielonej przez biskupa Williamsona 19 marca 2015 roku by Pelagius Asturiensis

Deklaracja Instytutu Mater Boni Consilii dotycząca konsekracji biskupiej udzielonej przez biskupa Williamsona 19 marca 2015 roku


Mater Boni Consilii large    Jak już wszyscy wiedzą, bp Ryszard Williamson, jeden z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Lefebvre’a 30 czerwca 1988 roku z kolei konsekrował bpa Jana Michała Faure 19 marca 2015 roku w Nova Friburgo, w Brazylii.
W komunikacie Domu Generalnego Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X potępiło tę konsekrację biskupią używając argumentów i wyrażeń, których użyli kapłani, którzy porzucili abpa Lefebvre’a w 1988 roku, aby założyć Bractwo Św. Piotra; Bractwo Św. Piusa X rządzone przez bpa Fellay oskarża bpa Williamsona o „sedewakantyzm” praktyczny oraz o to, że uznaje autorytet Papieża tylko ustami (oskarżenie bardziej poważne ze strony Bractwa Św. Piotra, które podporządkowało się Janowi Pawłowi II, niż ze strony Bractwa Św. Piusa X, które, jak do tej pory i przynajmniej pozornie, nadal w sposób stały (habituellement) jest nieposłuszne wobec Franciszka I).
Wielu katolików, którzy właśnie jako katolicy sprzeciwiają się modernizmowi i Soborowi Watykańskiemu II są zatem kuszeni, by położyć swoją nadzieję w bpie Williamsonie, zastanawiając się, czy nie można pochwalić i uznać konsekracji biskupiej bpa Faure.

środa, 25 marca 2015

A propos potępienia przez FSSPX niedawnej sakry by Pelagius Asturiensis

      Jak się można było tego spodziewać, Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X potępiło konsekrację z ubiegłego czwartku, kiedy to bp Williamson udzielił sakry biskupiej innemu duchownemu tak zwanego „ruchu oporu” (czyli FSSPX²). Potępienie spodziewane, jednocześnie jednak bardzo zaskakujące w swej treści.
Tak zwany „ruch oporu” wobec linii bpa Fellay powstawał rzeczywiście od około 2000 roku. Od chwili wznowienia różnego rodzaju kontaktów władz Bractwa z Rzymem spora liczba kapłanów i jeden biskup została albo usunięta z jego szeregów, albo sama odeszła. Punkt kulminacyjny został osiągnięty w 2013 roku. Niemniej jednak stanowisko znacznej większości duchownych, o których mowa, jeśli nie przyjęli wakatu Stolicy Apostolskiej za fakt, w niczym istotnym nie różni się od stanowiska oficjalnego władz i członków FSSPX: uznawać najwyższy autorytet, któremu stawia się opór we właściwej dlań dziedzinie: wiary, moralności i powszechnego prawodawstwa. Otóż komunikat Menzingen wydaje się twierdzić, że tylko członkom FSSPX przysługuje prawo funkcjonowania w obrębie „stanu konieczności”.

Zwiastowanie N.M.P.

     Dzisiejsza uroczystość przypomina nam o tym wielkim zdarzeniu, od którego rozpoczęła się nowa era w dziejach ludzkości. Archanioł Gabriel przyszedł do Maryi, niewiasty z Nazaretu, by zwiastować Jej, że to na Niej spełnią się obietnice proroków, a Jej Syn, którego pocznie w cudowny i dziewiczy sposób za sprawą Ducha Świętego, będzie Synem samego Boga. Fakt, że uroczystość ta przypada często w trakcie Wielkiego Postu uzmysławia nam, że tajemnica Wcielenia jest nierozerwalnie związana z tajemnicą śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.



Początki tej uroczystości są nadal przedmiotem dociekań. Najprawdopodobniej nie została ona wprowadzona jakimś formalnym dekretem władzy kościelnej, ale wyrosła z refleksji nad wydarzeniem tak szczegółowo przedstawionym na kartach Ewangelii.
Uroczystość Zwiastowania zaczął najpierw wprowadzać Kościół Wschodni już od wieku V. Na Zachodzie przyjęło się to święto od czasów papieża św. Grzegorza Wielkiego (+ 604). Najstarszym świadectwem tego święta na Wschodzie jest homilia Abrahama z Efezu, wygłoszona najprawdopodobniej w Konstantynopolu między 530 a 550 r. Święto w Konstantynopolu potwierdzone jest w VI w., w Antiochii pod koniec VI w., w Jerozolimie w I połowie VII w. Na Zachodzie natomiast potwierdzenie znajdujemy w VII w. (Rzym i Hiszpania). W swoich początkach uroczystość ta miała wysoką rangę, gdyż była uważana za święto Pańskie. Akcentowano nie tyle moment zwiastowania, co wcielenia się Chrystusa Pana, czyli pierwszy akt Jego przyjścia na ziemię i rozpoczęcia dzieła naszego zbawienia. Tak jest i dotąd. Z czasem lud nadał temu świętu charakter maryjny, pierwszą osobą czyniąc Maryję jako "błogosławioną między niewiastami", wybraną w planach Boga na Matkę Zbawiciela rodzaju ludzkiego. Liber Pontificalis papieża św. Sergiusza I (687-701) poleca, aby w święto Zwiastowania, podobnie jak w święto Ofiarowania Pana Jezusa, Narodzenia i Zaśnięcia Maryi wychodziła procesja z litanią z kościoła św. Hadriana do bazyliki Matki Bożej Większej. O święcie Zwiastowania wspominają synody w Toledo (656) i w Trullo (692). We Francji na ten dzień była przeznaczona osobna, bardzo piękna procesja.

Ks.Rafał Trytek kazanie na Niedzielę Męki Pańskiej wygłoszone dn.22.03.2...

czwartek, 19 marca 2015

Święto św. Józefa, Oblubieńca N.M.P


... jednak czcią do św józefa wyróżniała się św teresa 
   W sprawie szczegółów życia św. Józefa musimy polegać na tym, co przekazały o nim Ewangelie. Poświęcają mu one łącznie 26 wierszy, a jego imię wymieniają 14 razy. Osobą św. Józefa zajmują się wprawdzie bardzo żywo także apokryfy: Protoewangelia Jakuba (z w. II), Ewangelia Pseudo-Mateusza (w. VI), Ewangelia Narodzenia Maryi (w. IX), Ewangelia Tomasza (w. II) i Historia Józefa Cieśli (w. IV), opowiadając o rodzinie Józefa, jego małżeństwie, pracy i śmierci; zbyt wiele w nich jednak legend, by można je było traktować poważnie. Niewiele mówią one także o latach dzieciństwa i wczesnej młodości Józefa.
Józef pochodził z rodu króla Dawida. Wykazuje to św. Mateusz w genealogii przodków św. Józefa. Genealogię przytacza również św. Łukasz. Ta jednak różni się zasadniczo od tej, którą nam przekazuje św. Mateusz. Już Julian Afrykański (w. III) wyraża zdanie, że jest to genealogia Najświętszej Maryi Panny. Św. Łukasz, który podał nam tak wiele szczegółów z Jej życia, mógł nam przekazać i Jej rodowód. Na mocy prawa lewiratu św. Józef mógł być synem Jakuba, a równocześnie adoptowanym synem Helego, noszącego także w tradycji chrześcijańskiej imię Joachima, który był ojcem Najświętszej Panny. Tak więc genealogia przytoczona przez św. Łukasza wyliczałaby przodków Maryi rzeczywistych, a odnośnie do Józefa - jego przodków zalegalizowanych. Taka jest dzisiaj opinia przyjęta przez wielu biblistów.
Mimo wysokiego pochodzenia Józef nie posiadał żadnego majątku. Na życie zarabiał stolarstwem i pracą jako cieśla. Zdaniem św. Justyna (ok. 100 - ok. 166), który żył bardzo blisko czasów Apostołów, Józef wykonywał sochy drewniane i jarzma na woły. Przygotowywał więc narzędzia gospodarcze i rolnicze. Autor Pseudoewangelii Filipa (w. III) nazywa Józefa stolarzem.
Zaręczony z Maryją, Józef stanął przed tajemnicą cudownego poczęcia. Nie był według ciała ojcem Chrystusa. Był nim jednak według prawa żydowskiego jako prawomocny małżonek Maryi. Chociaż więc Maryja porodziła Pana Jezusa dziewiczo, to jednak wobec prawa żydowskiego i otoczenia Józef był uważany za ojca Pana Jezusa. Tak go też nazywają Ewangelie. W takiej sytuacji trzeba było wykazać, że Józef pochodził w prostej linii od króla Dawida, jak to zapowiadali prorocy.

wtorek, 17 marca 2015

ks. Rafał Trytek - kazanie na IV Niedzielę Wielkiego Postu (Laetare) AD ...

17 marca Święty Patryk, biskup

Święty Patryk       Patryk urodził się w Brytanii w 385 roku, w rodzinie chrześcijańskiej. Nosił celtyckie imię Sucat. Kiedy miał 16 lat, korsarze porwali go do Irlandii. Przez 6 lat był tam pasterzem owiec. W tym czasie nauczył się języka irlandzkiego. Na przypadkowym statku udało mu się zbiec do północnej Francji. Tam kształcił się w dwóch najgłośniejszych wówczas szkołach misyjnych: w Erinsi i w Auxerre. Podjął studium przygotowujące go do pracy na misjach. Był uczniem św. Germana z Auxerre. Przez jakiś czas przebywał w Italii i w koloniach mniszych na wyspach Morza Tyrreńskiego.
W tym czasie zmarł w Irlandii, wysłany tam na misje przez papieża św. Celestyna I, biskup św. Palladiusz. Postanowiono na jego miejsce wysłać Patryka. Na biskupa wyświęcił go papież w roku 432 i wysłał go do Irlandii. Patryk zastał tam małe grupy chrześcijan, ale stanowiły one wyspy w morzu pogaństwa. Krajem rządzili naczelnicy szczepów i znakomitych rodzin. Kapłani pogańscy zażywali wielkiej powagi. Patryk swoim umiarem i podarkami zdołał większość z nich pozyskać dla wiary. Obchodził poszczególne rejony Zielonej Wyspy, wstępując najpierw do ich władców i prosząc o zezwolenie na głoszenie Ewangelii. W Armagh założył swoją stolicę, skąd czynił wypady na cały kraj. Nie jeden raz przeszkadzano mu w jego misji; zdarzały się zamachy na jego życie. Na ogół jednak praca jego miała ton spokojny. Spotykał się z życzliwością tak poszczególnych władców, jak i miejscowej ludności. Aby sobie nie zrażać władców niektórych grup etnicznych, dla poszczególnych szczepów ustanawiał biskupów. Kapłanów, których zadaniem było niesienie im pomocy, podobnie jak to uczynił św. Augustyn i św. German, zobowiązał do życia wspólnego na wzór klasztorów. Do liturgii wprowadził obrządek, jaki wówczas był powszechnie przyjęty w Galii (we Francji).

sobota, 7 marca 2015

OGŁOSZENIE: prośba o pomoc dla ubogiej rodziny

       Prosimy o pomoc dla rodziny z dwójką dzieci (chłopcy 8 i 5 lat). Ojciec ma orzeczenie o niepełnosprawności (brak możliwości podjęcia pracy). Rodzina żyje w bardzo ciężkich warunkach materialnych. Rodzice proszą o jakąkolwiek pomoc dla dzieci.  Zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli! 

Z góry serdeczne Bóg zapłać!

Kontakt do Rodziny:
tel: 667 992 623
dgrzyb1@o2.pl

Święto św. Tomasza z Akwinu, doktora Kościoła


ŚW. TOMASZ Z AKWINU 
   Św.Tomasz urodził się na zamku Roccasecca niedaleko Akwinu (Włochy) w 1225 r. Jego ojciec, rycerz Landulf, był z pochodzenia Lombardczykiem, matka zaś była Normandką. Kiedy chłopiec miał 5 lat, rodzice oddali go w charakterze oblata do opactwa na Monte Cassino. Jednak Opatrzność miała inne zamiary wobec młodzieńca. Z niewyjaśnionych przyczyn opuścił on klasztor i udał się do Neapolu, gdzie studiował na tamtejszym uniwersytecie. Tam zapoznał się z niedawno założonym przez św. Dominika (+ 1221) Zakonem Kaznodziejskim. Rok wstąpienia do tego zakonu nie jest bliżej znany. Święty miał wtedy ok. 20 lat. Spotkało się to z dezaprobatą rodziny. Wszelkimi sposobami, włącznie z dwuletnim aresztem domowym, próbowano zmienić jego decyzję; bezskutecznie. Wysłano nawet jego własną siostrę, Marottę, by mu dominikanów "wybiła z głowy". Tomasz jednak umiał tak do niej przemówić, że sama wstąpiła do benedyktynek. Przełożeni wysłali go na studia do Rzymu, a stamtąd około roku 1248 do Kolonii, gdzie wykładał na tamtejszym uniwersytecie głośny uczony dominikański, św. Albert Wielki (+ 1260), który miał wypowiedzieć prorocze słowa o Tomaszu: "Nazywamy go niemym wołem, ale on jeszcze przez swoją naukę tak zaryczy, że usłyszy go cały świat". W Kolonii Tomasz przyjął święcenia kapłańskie. Po chlubnym ukończeniu studiów przełożeni wysłali go do Paryża, by na tamtejszej Sorbonie wykładał teologię. Był najpierw bakałarzem nauk biblijnych (1252-1253), z kolei wykładał Sentencje Piotra Lombarda (1253-1255). Zadziwiał wszystkich jasnością wykładów, wymową i głębią. Stworzył własną metodę, w której najpierw wysuwał trudności i argumenty przeciw danej prawdzie, a potem je kolejno zbijał i dawał pełny wykład.