STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Twórczość Tomasza Jazłowskiego ukazała się w „Antologii polskiej poezji tożsamościowej”

Dwudziestu poetów i ponad 150 wierszy na 205 stronach – to efekt pracy redakcyjnej Tomasza Kostyły, dzięki któremu powstała „Antologia polskiej poezji tożsamościowej”. Jest to pierwsza tego typu książka po 1945 roku, w której swoje utwory prezentują osoby związane światopoglądowo z prawica narodową. Mamy działaczy: NOP, ONR Podhale, Organizacji Monarchistów Polskich, Falangi, Prawicy Rzeczpospolitej. Mamy też sympatyków MW, tradycjonalistów, konserwatystów i rojalistów oraz narodowych- radykałów.
Poziom artystyczny prezentowanych utworów oraz nowatorski charakter pracy może rokować dużą popularność „Antologii”. Niewątpliwie, książka ta wypełnia w znacznym stopniu olbrzymią pustkę w polskiej kulturze tożsamościowej i można mieć nadzieję na realizacje innych projektów przez wydawnictwo „Sztuka i Naród”.
„Antologia polskiej poezji tożsamościowej” jest dostępna w sprzedaży od dnia 23 kwietnia 2012 roku. Informacje oraz zamówienia pod adresem: biuro@sztukainarod.pl

niedziela, 22 kwietnia 2012

Wolność religijna


     Człowiek nie może być zmuszany i przymuszany do przyjmowania religii – jest to całkowicie jasne i Kościół stale tego naucza. Ale przecież czymś zupełnie innym od przymuszania jest przeszkadzanie ludziom na publicznym gruncie w wyznawaniu ich błędnych przekonań, czy to za pomocą działalności misyjnej, w publicznych manifestacjach, czy też innych publicznych inicjatywach. Ponieważ Jezus Chrystus jest jedynym Bogiem, a Jego Krzyż jest jedynym źródłem zbawienia, wobec tego należy, uczynić również obowiązującym ten wymóg wyłączności w społeczeństwie tak dalece, jak to jest możliwe. Odrzucenie wolności religijnej jest potężną ochroną dla dusz, które inaczej nieustannie są narażone na propagandę sekt i podboje religii niechrześcijańskich, pozostając w mniejszym lub większym stopniu bez opieki. Kolejnym zarzutem wobec nauczania o wolności religijnej jest to, iż w przeciwieństwie do nauczania Papieży sprzed roku 1962 twierdzi się dziś, że państwo nie jest kompetentne w sprawach religii.

środa, 18 kwietnia 2012

Co katolicy wiedzieć powinni


Fragment z konferencji wygłoszonej 10 XI 2004 w Kansas City przez Bp Bernarda Fellaya:

Lekcja Campos
„Zacznę od przygnębiających wiadomości, które ukazują jasno, co dzieje się, kiedy idzie się na kolejne ustępstwa wobec obecnych władz rzymskich. Mamy jasno przed oczyma wstrząsający przykład tego, co dzieje się z tymi, którzy im zawierzają. Mam na myśli Campos. Kiedy Campos miało już zawrzeć porozumienie z Rzymem, bp de Galarreta pojechał porozmawiać z bpem Rangelem, a potem uczyniłem to również ja. Powiedziałem mu: "Proszę zobaczyć, co robią oni [moderniści] z Bractwem Św. Piotra"?. Ale bp Rangel odpowiedział: "To, co oferuje nam Rzym, jest czymś tak wielkim, że musimy mu zaufać. Oczywiście to kwestia opinii, ale takie właśnie jest nasze stanowisko"?. Nie mogłem zrobić nic więcej. Myślał on, że skoro Rzym zgodził się zagwarantować im biskupa i ich trydencki styl życia, zapewniono Campos wszystko, co im będzie potrzebne, tak więc chciał podpisać porozumienie. Ważne jest, by zrozumieć, dlaczego Rzym nagle zwraca się do Bractwa Św. Piusa X z uśmiechem i słowami przyjaźni. Do niedawna jeszcze opozycja wobec nas była tam bardzo silna (i większość ludzi w Rzymie nadal zajmuje takie stanowisko). Myślę, że ten nowy stosunek do nas wynika z mentalności ekumenicznej. Z pewnością nie jest tak, że Rzym przyznaje nam obecnie rację. Nie, to nie w ten sposób myślą o nas w Rzymie. Ich stosunek do nas jest zupełnie inny, jest ekumeniczny. Wynika z idei pluralizmu”.

piątek, 13 kwietnia 2012

Jezus Chrystus, Król i Najwyższy Kapłan - Ks. Rafał Trytek

Panować będzie od morza do morza i od wielkiej rzeki po krańce ziemi
(Ps. 71, 8)1


Gdy w Roku Pańskim 1925 Ojciec Święty Pius XI ustanawiał święto Chrystusa Króla, cały już niemal świat był pogrążony w niewierze, sceptycyzmie, a nawet otwartej rebelii przeciw Bogu, jak to stało się chociażby w Meksyku i ZSRS. Pius XI był „papieżem konkordatów”, ale rozumiał doskonale, że wszelka dyplomacja i układanie się z reżimami państwowymi mają drugorzędne znaczenie wobec uznania królewskiej godności Jezusa Chrystusa, które jako jedyne może zapewnić światu pokój. Pokój jest bowiem darem od Boga, na który nie zasłużyliśmy jako ludzkość, więc potrzebujemy o niego prosić u Tronu Tego, który jest władny rozkazywać przyrodzie, ludziom i duchom, bo je stworzył, bo zależą w każdym momencie od Jego Świętej Woli.
Dlatego też za bezcelowe należy uznać wszelkie modlitwy o pokój z przedstawicielami sekt heretyckich, czy wręcz pogan, negujących Trójcę Przenajświętszą — Jedynego Prawdziwego Boga, jak te, które odbyły się w Asyżu. Świat obiegły zdjęcia Benedykta XVI, uznawanego przez większość świata za reprezentanta katolicyzmu, stojącego obok przedstawicieli fałszywych „religii”. Można odżegnywać się od „synkretyzmu”, jak to czynią zajmujący Rzym moderniści, ale w oczach świata po raz kolejny Kościół katolicki został zrównany z błędnowierczymi strukturami religijnymi, Chrystus został postawiony na równi z Belialem. Nawet jeśli tym razem katolickie świątynie nie zostały zbezczeszczone fałszywym kultem pogańskim (jak w 1986 r.), to jednak widzieliśmy jakąś formę akceptacji anglikanizmu czy hinduizmu.
W kulturze medialno-obrazkowej zdjęcia są często ważniejsze niż słowa, zwłaszcza tak trudne do rozróżnienia, jak synkretyzm, indyferentyzm. Dla świata przedstawiciele różnych „tradycji religijnych” udali się wspólnie w pielgrzymce do Asyżu, by pomodlić się i nie ma znaczenia, czy robiono to razem, czy w kilkukilometrowym oddaleniu od siebie — ważne, że na terenie jednego miasta i w tym samym czasie. Przed niebezpieczeństwem takich spotkań ostrzegał wyżej wspomniany papież Pius XI, który też surowo zabraniał katolikom uczestnictwa w wydarzeniach tego typu. Uczynił to choćby w encyklice „Mortalium animos” z 1928 r., a więc ogłoszonej w kilka zaledwie lat po ustanowieniu święta Chrystusa Króla. Benedykt XVI zainicjował i brał udział w czymś, co dla Piusa XI było odrażającą zdradą Chrystusa i Jego Kościoła. Oto zasadnicza różnica pomiędzy katolickim papieżem a nieprawowitym z punktu widzenia Wiary katolickiej (choć w jakimś sensie może „legalnym”) uzurpatorem, zajmującym aktualnie Stolicę Świętego Piotra.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Początki oporu przeciw reformom Soboru Watykańskiego II


ks. Rafał Trytek

     Dla każdego katolika sprzeciwiającego się protestantyzacji i modernizmowi jaka zaczęła się ponad czterdzieści lat temu w obrębie katolickiego świata szczególnie interesujące są początki oporu przeciw reformom. Znaną powszechnie jest sprawa roli jaką odegrała konserwatywna grupa „Coetus Internationalis Patrum” pod wodzą biskupów da Proenca-Sigaud, de Castro-Mayera i Msgr Carli, a której przewodniczył ówczesny generał Ojców od Ducha Swiętego Abp Lefebvre. Ale dopiero po zakończeniu obrad katolicy stający na straży Porządku Wszystkich Wieków rozpoczęli publiczną kontestację tego co zostało na soborze zatwierdzone i rozpoczęli szukać wyjaśnienia jak mogło się to stać, że soborowa rewolucja zatriumfowała w dokumentach i w umysłach tak wielu hierarchów z tymi najwyższymi włącznie.

BRAK AUTORYTETU WŁADZY W KOŚCIELE POSOBOROWYM


JE Ks. Bp Donald Sanborn

    Nie posiadamy kompetencji by w sposób prawny to zadeklarować (braku formalnego Papieża). Lecz z drugiej strony, jako katolicy, mamy obowiązek porównania tego, co jest głoszone przez Vaticanum II z nauczaniem Kościoła katolickiego. Cnota wiary wymaga, abyśmy tak uczynili, ponieważ wiara jest nadprzyrodzoną mądrością i w konsekwencji domaga się, aby wszystko pozostawało z nią w zgodności. Jeżeli nie dokonalibyśmy takiej konfrontacji, to nie posiadalibyśmy cnoty wiary. Jeżeli odkrywamy, że nauczanie Vaticanum II nie jest zgodne z nauką Wiary katolickiej, to jesteśmy zobowiązani odrzucić Vaticanum II oraz zobowiązani wyciągnąć wniosek, że ci, którzy wprowadzają go w życie nie posiadają autorytetu władzy Chrystusa. W przeciwnym wypadku nasze przyleganie do błędu przeciwnego wierze mogłoby zniszczyć w nas tę cnotę i uczynić nas heretykami. Analogicznie, stalibyśmy się heretykami, gdybyśmy dopuścili myśl, że katolicki Kościół mógłby być zdolny do głoszenia fałszywych doktryn i błędnego kultu oraz dyscypliny. Tak, więc prywatna konkluzja, że Benedykt XVI jest heretykiem, a faktycznie odstępcą od Wiary, nie jest "osądzaniem" papieża w tym sensie, jaki nadają mu kanoniści i teologowie...