Panować będzie od morza do morza i od wielkiej rzeki po krańce ziemi
(Ps. 71, 8)1
Gdy w Roku Pańskim 1925 Ojciec Święty Pius XI ustanawiał święto 
Chrystusa Króla, cały już niemal świat był pogrążony w niewierze, 
sceptycyzmie, a nawet otwartej rebelii przeciw Bogu, jak to stało się 
chociażby w Meksyku i ZSRS. Pius XI był „papieżem konkordatów”, ale 
rozumiał doskonale, że wszelka dyplomacja i układanie się z reżimami 
państwowymi mają drugorzędne znaczenie wobec uznania królewskiej 
godności Jezusa Chrystusa, które jako jedyne może zapewnić światu pokój.
 Pokój jest bowiem darem od Boga, na który nie zasłużyliśmy jako 
ludzkość, więc potrzebujemy o niego prosić u Tronu Tego, który jest 
władny rozkazywać przyrodzie, ludziom i duchom, bo je stworzył, bo 
zależą w każdym momencie od Jego Świętej Woli.
Dlatego też za bezcelowe należy uznać wszelkie modlitwy o pokój z 
przedstawicielami sekt heretyckich, czy wręcz pogan, negujących Trójcę 
Przenajświętszą — Jedynego Prawdziwego Boga, jak te, które odbyły się w 
Asyżu. Świat obiegły zdjęcia Benedykta XVI, uznawanego przez większość 
świata za reprezentanta katolicyzmu, stojącego obok przedstawicieli 
fałszywych „religii”. Można odżegnywać się od „synkretyzmu”, jak to 
czynią zajmujący Rzym moderniści, ale w oczach świata po raz kolejny 
Kościół katolicki został zrównany z błędnowierczymi strukturami 
religijnymi, Chrystus został postawiony na równi z Belialem. Nawet jeśli
 tym razem katolickie świątynie nie zostały zbezczeszczone fałszywym 
kultem pogańskim (jak w 1986 r.), to jednak widzieliśmy jakąś formę 
akceptacji anglikanizmu czy hinduizmu. 
W kulturze medialno-obrazkowej 
zdjęcia są często ważniejsze niż słowa, zwłaszcza tak trudne do 
rozróżnienia, jak synkretyzm, indyferentyzm. Dla świata przedstawiciele 
różnych „tradycji religijnych” udali się wspólnie w pielgrzymce do 
Asyżu, by pomodlić się i nie ma znaczenia, czy robiono to razem, czy w 
kilkukilometrowym oddaleniu od siebie — ważne, że na terenie jednego 
miasta i w tym samym czasie. Przed niebezpieczeństwem takich spotkań 
ostrzegał wyżej wspomniany papież Pius XI, który też surowo zabraniał 
katolikom uczestnictwa w wydarzeniach tego typu. Uczynił to choćby w 
encyklice „Mortalium animos” z 1928 r., a więc ogłoszonej w kilka 
zaledwie lat po ustanowieniu święta Chrystusa Króla. Benedykt XVI 
zainicjował i brał udział w czymś, co dla Piusa XI było odrażającą 
zdradą Chrystusa i Jego Kościoła. Oto zasadnicza różnica pomiędzy 
katolickim papieżem a nieprawowitym z punktu widzenia Wiary katolickiej 
(choć w jakimś sensie może „legalnym”) uzurpatorem, zajmującym aktualnie
 Stolicę Świętego Piotra.
W tym miejscu należy wspomnieć o nazywaniu Piusa XI „liberalnym 
papieżem” przez arcybiskupa Lefebvre’a w celu uzasadnienia oporu wobec 
watykańskich modernistów fałszywą analogią pomiędzy papieżem Rattim a 
Pawłem VI i Janem Pawłem II (stosowanie nieadekwatnych porównań wydaje 
się być w ogóle ulubionym zajęciem w FSSPX). To przykre, że tak 
zdeklarowany żołnierz Chrystusa Króla (napisał przecież książkę „Oni 
Jego zdetronizowali”!), tak zasłużony bojownik przeciw herezji wolności 
religijnej (niezależnie od tego, że uznał za konieczne podpisanie 
deklaracji „Dignitatis humanae” na Vaticanum II) i człowiek mający bez 
wątpienia duże zasługi dla zachowania integralności katolicyzmu, nie 
potrafił zauważyć zasadniczej różnicy pomiędzy pontyfikatem Piusa XI, 
który cechował się nienaganną, prawowierną doktryną, zachowywaniem 
katolickich rytów sakramentów, dalszym wdrażaniem Prawa Kanonicznego 
(pio-benedyktyńskiego z 1917 r.), a heretykami, którzy panoszą się od 
pół wieku w Kościele, niszcząc katolickie: doktrynę, sakramenty i prawo 
kościelne. Papież Pius XI być może popełniał też błędy (dyplomatyczne, 
pastoralne, polityczne), ale Jego magisterium wyraża w piękny i wyraźny 
sposób niezmienną i nieskażoną Wiarę katolicką. Pius XI uczył katolików 
Ewangelii, a moderniści ją fałszują — oto fundamentalna różnica! 
Chrystus nie mógł zatem udzielić swego autorytetu ludziom, którzy 
chcieli go wykorzystać do wydarcia ludziom Boga z serc, z rozumu światła
 Prawdy, z duszy łaski uświęcającej, a Chrystusa Króla przegnać z życia 
społeczeństw, czego opłakane skutki właśnie obserwujemy — jeśli nie 
Chrystus, to diabeł będzie rządził światem — Novus Ordo Seclorum zbliża 
się wielkimi krokami.
My, jako wierne dziatki Świętej Matki Kościoła uznajemy jednak, że 
Chrystus jest Królem. Jako Bóg stworzył wszechświat i bezustannie nim 
kieruje przez swą świętą Wolę, czyli Opatrzność Bożą. Jest też Królem 
świata, jako jego Odkupiciel. Niepokalany Baranek nabył za cenę Swej 
Przenajdroższej Krwi dusze ludzkie i ma do nich niezbywalne prawo. Jako 
Człowiek jest głową Kościoła, jak pięknie pisze św. Paweł w liście do 
Kolosan (I,12-20): Bracia: Dzięki składamy Bogu Ojcu, który nas godnymi 
uczynił cząstki dziedzictwa świętych w światłości, który nas wyrwał z 
mocy ciemności, i przeniósł w Królestwo Syna umiłowania swego, w którym 
mamy odkupienie przez Krew Jego, odpuszczenie grzechów. On jest obrazem 
Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia, albowiem w Nim 
wszystkie rzeczy są stworzone na niebie i na ziemi, widzialne i 
niewidzialne, czy to trony, czy państwa, czy księstwa, czy 
zwierzchności: wszystko przez Niego i w Nim jest stworzone, a On jest 
przed wszystkimi, a wszystko w Nim stoi. On też jest GŁOWĄ KOŚCIOŁA, On 
jest początkiem, pierworodnym z umarłych, aby między wszystkimi sam 
dzierżył pierwszeństwo; bo spodobało się, żeby w Nim mieszkała wszelka 
pełność, i żeby przez Niego pojednał wszystko w Nim, uspokoiwszy prze 
Krew Krzyża Jego tak to, co jest na ziemi, jak to, co jest w niebie 
przez Chrystusa Jezusa, Pana naszego. Powyższy wspaniały fragment z 
listu świętego Apostoła jest czytany jako lekcja na święto Chrystusa 
Króla. Warto w tych dniach sięgać po te słowa, które prawdziwie dają 
życie.
Ojciec Święty Pius XI wyznaczył datę święta Chrystusa Króla 
nieprzypadkowo na ostatnią niedzielę października, a więc tuż przed 
świętem Wszystkich Świętych (1.XI.) i Dniem Zadusznym (2.XI.), Chrystus 
jest bowiem królem wszystkich dusz zbawionych, które wraz z Nim 
tryumfują w Niebie, gdzie nie ma cierpienia, grzechu i niewiary. W 
Niebie ekumenizm jest niemożliwy, bo tam znajdują się jedynie wyznawcy 
prawdziwego Boga: czy to formalni katolicy, czy też osoby, które się 
zbawiły bez widzialnej przynależności do jedynego prawdziwego Kościoła, 
ale które Duch Święty poprowadził do Wiary w Jedynego Boga i Zbawcę.
Chrystus króluje też w biednych duszach czyśćcowych, które już 
wiedzą, że zostały uratowane przed wiecznym potępieniem, ale jeszcze nie
 są gotowe i muszą odpokutować swe przewiny. Nie zapominajmy o nich w 
naszych modłach! Nie zapominajmy, że w Niebie mamy niezliczoną ilość 
Przyjaciół, którzy pragną nam pomóc w ziemskiej wędrówce. Wszyscy oni 
wykonują rozkazy Chrystusa Króla przez Jego Matkę, Królową Wszystkich 
Świętych, przez której Niepokalane Serce zatryumfuje Jezus Chrystus — 
Król królów!
STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka
Cytaty na nasze czasy:
"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"
Św. Ignacy Loyola
"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)
J.E. ks. bp Guerard des Lauriers
"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."
J.E. ks. bp Donald J. Sanborn
Cytaty na nasze czasy:
"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"
Św. Ignacy Loyola
"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)
J.E. ks. bp Guerard des Lauriers
"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."
J.E. ks. bp Donald J. Sanborn
 
