STRONA INTERNETOWA POWSTAŁA W CELU PROPAGOWANIA MATERIAŁÓW DOTYCZĄCYCH INTEGRALNEJ WIARY KATOLICKIEJ POD DUCHOWĄ OPIEKĄ św. Ignacego, św. Dominika oraz św. Franciszka

Cytaty na nasze czasy:

"Człowiek jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony"

Św. Ignacy Loyola


"Papa materialiter tantum, sed non formaliter" (Papież tylko materialnie, lecz nie formalnie)

J.E. ks. bp Guerard des Lauriers



"Papież posiada asystencję Ducha Świętego przy ogłaszaniu dogmatów i zasad moralnych oraz ustalaniu norm liturgicznych oraz zasad karności duszpasterskiej. Dlatego, że jest nie do pomyślenia, aby Chrystus mógł głosić te błędy lub ustalać takie grzeszne normy dyscyplinarne, to tak samo jest także nie do pomyślenia, by asystencja, jaką przez Ducha Świętego otacza On Kościół mogła zezwolić na dokonywanie podobnych rzeczy. A zatem fakt, iż papieże Vaticanum II dopuścili się takich postępków jest pewnym znakiem, że nie posiadają oni autorytetu władzy Chrystusa. Nauki Vaticanum II, jak też mające w nim źródło reformy, są sprzeczne z Wiarą i zgubne dla naszego zbawienia wiecznego. A ponieważ Kościół jest zarówno wolny od błędu jak i nieomylny, to nie może dawać wiernym doktryn, praw, liturgii i dyscypliny sprzecznych z Wiarą i zgubnych dla naszego wiecznego zbawienia. A zatem musimy dojść do wniosku, że zarówno ten sobór jak i jego reformy nie pochodzą od Kościoła, tj. od Ducha Świętego, ale są wynikiem złowrogiej infiltracji, jaka dotknęła Kościół. Z powyższego wynika, że ci, którzy zwołali ten nieszczęsny sobór i promulgowali te złe reformy nie wprowadzili ich na mocy władzy Kościoła, za którą stoi autorytet władzy Chrystusa. Z tego słusznie wnioskujemy, że ich roszczenia do posiadania tej władzy są bezpodstawne, bez względu na wszelkie stwarzane pozory, a nawet pomimo pozornie ważnego wyboru na urząd papieski."

J.E. ks. bp Donald J. Sanborn

piątek, 13 maja 2016

Spisek arcykapłanów żydowskich i faryzeuszów przeciw Chrystusowi - Bp Donald J. Sanborn

 

Drodzy katolicy,

Niedziela Palmowa i Wielki Piątek powinny być dla ludzkości lekcją, że wydarzenia tego świata są kształtowane przez niewielką, lecz potężną grupę inicjatorów. Wszystkie ludzkie zdarzenia podlegają kontroli i przyzwoleniu Opatrzności, ale jeśli przypatrzymy się drugoplanowym, ludzkim przyczynom doniosłych ludzkich zdarzeń, to prawie zawsze są one wynikiem działań garstki dobrych albo garstki złych ludzi, ale jednak ludzi, którzy, na dobre albo na złe, są całkowicie oddani i pochłonięci osiągnięciem swego celu. Reszta ludzkości, na dobre bądź na złe, postępuje za nimi jak owce idą za swymi pasterzami. Ten fakt nie jest zbyt pochlebny dla rodzaju ludzkiego i świadczy o tym, że Bóg karze naród, posyłając mu złych władców.

Zmiana nastawienia do Chrystusa w ciągu tych sześciu pamiętnych dni między Niedzielą Palmową a Wielkim Piątkiem jest także przypomnieniem o niestałości człowieka, skutku ignorancji, która jest z kolei skutkiem grzechu pierworodnego. W Niedzielę Palmową Jerozolima rozbrzmiewa okrzykami hosanny; w Wielki Piątek grzmi "Ukrzyżuj Go". Do zmiany doszło skutkiem intrygi najwyższych kapłanów i faryzeuszy, którzy zmanipulowali tłumy Jerozolimy na własną korzyść. Potrzebowali presji pospólstwa, by przekonać Piłata o konieczności ukrzyżowania Chrystusa. Z pewnością nie wszyscy w Jerozolimie domagali się śmierci Chrystusa. Była tam znaczna liczba pobożnych Żydów. Jednakże gawiedź w ogólności była powierzchowna w swoim aplauzie dla Jezusa w Niedzielę Palmową. Żydowskiej hierarchii, która chciała zachować władzę uzależnioną od upodobania Rzymian, udało się łatwo odwrócić nastroje ludności.


Spisek w celu zgładzenia naszego Pana został zawiązany przez najwyższych kapłanów i faryzeuszy po wskrzeszeniu Łazarza, które wywołało wielkie poruszenie w Jerozolimie. Ich motywem była rzekomo chęć ochrony ludzi przed rzymskim gniewem. Rzymianie – jak twierdzili – mogliby uznać Jezusa za galilejskiego demagoga, który wszczął bunt przeciw rzymskiemu panowaniu. Obawiali się, że z powodu awanturnika Rzymianie mogliby wkroczyć i zniszczyć cały ich kraj i lud.

Św. Jan podsumował całą tę niegodziwość w 11 rozdziale swej Ewangelii, wiersze 46 do 50: Niektórzy zaś z nich odeszli do faryzeuszów, i powiedzieli im, co uczynił Jezus. Zebrali tedy najwyżsi kapłani i faryzeusze Radę, i mówili: Cóż poczniemy, bo ten człowiek wiele cudów czyni? Jeśli go tak zostawimy, wszyscy weń uwierzą; i przyjdą Rzymianie, i zabiorą nasze miejsce i naród. A jeden z nich imieniem Kajfasz, będąc najwyższym kapłanem w tym roku, rzekł im: Wy nic nie wiecie, ani nie myślicie, że lepiej dla was, aby jeden człowiek umarł za lud, i cały naród nie zginął.

Wiemy, że zupełnie mijało się to z prawdą. Nasz Pan nie był żadnym rewolucjonistą i uciekł od tych, którzy chcieli Go obwołać doczesnym władcą. Kompletnym absurdem było to, że arcykapłani i faryzeusze przedstawiali Go jako politycznego karierowicza. Oskarżenie było jedynie zasłoną dla ich własnej zawiści. Chcieli śmierci Chrystusa, ażeby z powodu wielu cudów, jakie uczynił, nie mógł stać się przywódcą duchowym Żydów, przez co utraciliby swą uprzywilejowaną pozycję.

Przypomina to historię ze Starego Testamentu: Saul prześladował Dawida z tego samego powodu. Gdy Saul i Dawid powrócili po zabiciu Goliata i pokonaniu Filistynów, tłum krzyczał: "Poraził Saul tysiąc, a Dawid dziesięć tysięcy". Zazdrość Saula, po usłyszeniu tego, stała się nieprzejednana, że pałał chęcią zabicia Dawida, aż sam zginął w górach Gelboe, razem z całym wojskiem.

Podobnie zawiść arcykapłanów i faryzeuszów doszła do szczytu w ich niewierności wobec prawdziwego Mesjasza, przejawiającej się w domaganiu się Jego śmierci. Ta niewierność przysłuży się, jak na ironię, do sprowokowania tego okropieństwa, którego arcykapłani i faryzeusze tak obłudnie się obawiali. Rzymianie w końcu nadeszli, nie z powodu Chrystusa, ale z powodu rewolucyjnego nastawienia Żydów przeciwko ich władzy i w Roku Pańskim 70 całkowicie zniszczyli Jerozolimę, zabijając ponad milion ludzi.

Poncjusz Piłat nie zwrócił w ogóle żadnej uwagi na oskarżenie, że Chrystus był galilejskim awanturnikiem. Wiedział, jak mówi Ewangelia, że Żydzi z zawiści wydali mu Naszego Pana. Oddalił nawet oskarżenie, że Chrystus zakazał płacenia Rzymianom podatków. Wiedział, że był to fałszywy zarzut. Nie przeszkadzało mu to, że Jezus był Królem Żydowskim, gdyż Rzymianie często włączali lokalnych władców do swego imperialnego systemu rządów. Do działania skłonił Piłata teologiczny argument użyty przez Żydów: Odpowiedzieli mu Żydzi: My Zakon mamy; a według Zakonu powinien umrzeć, bo się Synem Bożym czynił (Jan XIX, 7).

Lęk poraził teraz Piłata z obu stron. Czy wyda wyrok śmierci na Syna Bożego? Albo czy zaryzykuje wybuch buntu w Jerozolimie na tle religijnym? Wiemy, że zdecydował się na wybór absurdalnego złotego środka: umył ręce od krwi Chrystusa, ale równocześnie pozwolił Żydom Go ukrzyżować.

Zapamiętajmy wołanie niewiernych Żydów w tym momencie: Nie mamy króla, tylko cesarza! Z zapierającą dech hipokryzją i nieszczerością wyznali bezwarunkową lojalność wobec znienawidzonych Rzymian, aby uzyskać wyrok śmierci na Naszego Pana.

Kiedy w końcu zapadł wyrok ukrzyżowania, arcykapłani i faryzeusze odetchnęli z ulgą, wiedząc, że ich duchowa dominacja nad ludem oraz ich współistnienie polityczne z Rzymianami pozostały nienaruszone. Trzydzieści siedem lat później ukaże się ich prawdziwe oblicze nienawiści dla Rzymu, a w zamian Rzym przyjdzie, "zabierając ich miejsce i naród".

Bp Donald J. Sanborn

Fragment z: "Most Holy Trinity Seminary Newsletter", March 2016. (2)

Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa

–––––––––––––––

Przypisy:

(1) Tytuł artykułu od red. Ultra montes.


2) Ks. Edward Górski, Jezus Chrystus w świetle Ewangelii.

3) F. J. Holzwarth, Historia powszechna. a) Jezus Chrystus, Zbawiciel świata. b) Odrodzenie ludzkości. c) Zburzenie Jerozolimy.


5) Ks. Józef Kaczmarczyk, "Krew jego na nas i na nasze dzieci".


(Przyp. red. Ultra montes.)